Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Źródło szczęścia i nieszczęścia

Źródło szczęścia i nieszczęścia

Seria komentarzy na temat Trening umysłu jak promienie słońca przez Nam-kha Pel, ucznia Lamy Tsongkhapy, wygłoszony między wrześniem 2008 a lipcem 2010.

  • Jak w praktyczny sposób zastosować nauki do naszego życia?
  • Źródłem naszego szczęścia i cierpienia jest wnętrze, a nie źródła zewnętrzne
  • Jak zwykle staramy się przearanżować wszystko, co jest poza nami?
  • Jak pracować z umysłem, aby zmienić sposób, w jaki postrzegamy sytuacje i zapobiec wzlotowi i opadnięciu emocji?

MTRS 69: Źródło szczęścia i nieszczęścia (pobieranie)

Motywacja

Zacznijmy dziś od naszej motywacji do uważnego słuchania i zwracania uwagi, abyśmy mogli dowiedzieć się czegoś o sobie. Dlaczego chcemy dowiedzieć się czegoś o sobie? Bo to jest sekret bycia szczęśliwym. Nasze szczęście pochodzi z wnętrza – jest to wewnętrzne doświadczenie. Jeśli nauczymy się, jak mieć szczęśliwy umysł, jest to dobre nie tylko dla nas, ale także dla wszystkich wokół nas. Jeśli naprawdę głęboko zastanowimy się nad szczęściem, zobaczymy, że istnieje wiele różnych rodzajów szczęścia, na wielu różnych poziomach.

Być może pragniemy dążyć do wyższych poziomów szczęścia, o których do tej pory nie wiedzieliśmy. Możemy również chcieć poszerzyć naszą perspektywę, abyśmy myśleli o szczęściu innych żywych istot i pomagali im osiągnąć szczęście, które trwa, które nie zależy od zmiennych okoliczności. Z tego powodu będziemy dziś wieczorem słuchać nauk Dharmy z wielkim umysłem, myśląc o pożytku i dobrobycie wszystkich żywych istot. Naszym celem jest doskonalenie się, abyśmy mogli w większym stopniu przyczynić się do ich dobra i szczęścia. Poświęćmy chwilę i wygenerujmy tego rodzaju motywację.

Zwykły widok szczęścia i nieszczęścia

Do tej pory przeglądaliśmy książkę Trening umysłu Jak Promienie Słońca. Znajdujemy się na ostatnich jej stronach i w trakcie bardzo skomplikowanej dyskusji o naturze rzeczywistości. Teraz uprościmy tę skomplikowaną dyskusję do podstawowych podstaw, których zrozumienie jest dla nas bardzo ważne. Możemy zagubić się w skomplikowanej filozofii i zapomnieć, jak odnosi się ona do naszego życia, więc bardzo ważne jest, aby o tym nie zapominać.

Kiedy zetknąłem się z buddyzmem, jedną z rzeczy, które naprawdę bardzo mnie uderzyły, była nauka, że ​​nasze szczęście i nieszczęście pochodzą z naszego wnętrza, ponieważ nigdy wcześniej nie myślałem o rzeczach w ten sposób. Jak większość ludzi myślałem, że szczęście i cierpienie pochodzą spoza mnie. Jeśli spojrzymy na sposób, w jaki żyjemy, zawsze próbujemy przeorganizować wszystko, co jest poza nami, aby było tak, jak chcemy, a świat nie współpracuje.

Kiedy jesteśmy mali, myślimy, że chcemy przeorganizować rzeczy, aby zdobyć pewne zabawki i uciec od łobuzów w szkole. Następnie, gdy osiągniemy wiek nastoletni, chcemy zmienić wszystko, abyśmy mogli być z naszymi przyjaciółmi i uciec od każdego, kto ingeruje w naszą autonomię i niezależność. A kiedy skończymy dwadzieścia kilka lat, chcemy być z partnerem, znaleźć pracę i pozbyć się każdego, kto będzie w tym przeszkadzał. Tak więc przechodzimy przez te wszystkie różne etapy życia, w których psychologicznie na każdym etapie robimy różne rzeczy. Jest taka bardzo ciekawa książka, którą czytałem lata temu pt Przejścia który mówi o tych rzeczach, które robisz na różnych etapach swojego życia.

Wszyscy przez to przechodzimy i wydaje się, że wiele się zmienia, ale w rzeczywistości nasz pogląd nie zmienia się zbytnio. Nasz pogląd bardzo przypomina: „Jestem zamkniętą w sobie istotą i chcę być szczęśliwy. To cały powód, dla którego robię cokolwiek. Szczęście pochodzi z zewnątrz, więc muszę uporządkować wszystko, co mnie uszczęśliwi — jedzenie, karierę, sławę, pochwały, seks, piękne krajobrazy, piękną muzykę i tym podobne. Muszę to wszystko uporządkować i pozbyć się wszystkich i wszystkiego, co przeszkadza mi w zdobyciu tego, czego chcę, ponieważ to, czego chcę, uczyni mnie szczęśliwą”. Zasadniczo tak postrzegamy rzeczy.

I troszczymy się o innych ludzi w takim stopniu, w jakim sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi. Kiedy przestają nas uszczęśliwiać, zdecydowanie zmienia się nasza troska o nich. Zmienia się nasz stosunek do nich. Nie obchodzi nas to tak bardzo. To jest cały nasz światopogląd – że naszym zadaniem jest przeorganizowanie świata zewnętrznego, aby uczynić go doskonałym, uczynić go takim, jakim chcemy, żeby był. To właśnie stawiamy sobie za cele życiowe. „Chcę zarobić określoną kwotę pieniędzy. Chcę mieć określony rodzaj życia osobistego, pewien rodzaj życia społecznego, pewien rodzaj prestiżu w pewnych obszarach i tak dalej, i tak dalej”. To jest nasz cel. W ten sposób żyjemy i staramy się zdobyć wszystkie te rzeczy. Pracujemy bardzo ciężko, ale tak naprawdę nie ma pewności, że cokolwiek z tego dostaniemy.

Czasami patrzymy na innych ludzi i mówimy: „Oni mają to, czego chcę, a ja nie mogłem tego dostać. Skąd oni to mają? Są szczęśliwi. Mają to i tamto i inne rzeczy, których chcę. Powinienem to mieć. Ale jeśli rozmawiasz z tymi ludźmi przez ponad dwie i pół minuty, okazuje się, że oni też zwykle mają na co narzekać. Coś jest nie tak. Coś jest niezadowalające. Nie mogą dostać tego, czego chcą. Chcą więcej. Chcą lepiej. Bez względu na to, kim jesteśmy i co robimy, mamy nasze motto: „Więcej i lepiej, więcej i lepiej”. Staramy się więc zdobyć wszystko, co naszym zdaniem uczyni nas szczęśliwymi — więcej i lepiej.

I nie kwestionujemy tego światopoglądu. Żyjemy zgodnie z nią, ale jej nie kwestionujemy. Nawet po tym, jak usłyszymy Dharmę i zaczniemy ją kwestionować, przez większość czasu nasz umysł po prostu powraca do nawykowego starego światopoglądu – wszystko, co zewnętrzne, jest przyczyną mojego szczęścia i cierpienia. Zakwestionujmy to trochę.

Zanim będziemy mogli nawet zerwać z nawykiem robienia tego, musimy zadać sobie pytanie i zobaczyć, czy nasz nawyk jest właściwy, czy nie. Całe społeczeństwo narzuca ten nawyk i taki sposób myślenia. Na tym opiera się branża reklamowa. „Musisz to zdobyć, aby być szczęśliwym, a to na pewno cię uszczęśliwi”. Tak mówią nam filmy. Jeśli spojrzymy na wiadomość, jaką otrzymujemy, oglądając programy telewizyjne i filmy, bohaterowie wszystkich tych rzeczy muszą zdobyć pewne rzeczy i uciec od innych, starając się być szczęśliwymi. Wszyscy w to wierzą.

Ale czy to naprawdę prawda? Czy moje szczęście pochodzi z zewnątrz? Gdyby nasze szczęście naprawdę pochodziło z zewnątrz, oznaczałoby to, że zewnętrzne przedmioty i sami zewnętrzni ludzie mają moc uszczęśliwiania nas. Oznaczałoby to, że szczęście jakoś w nich istnieje, więc potrzebujemy kontaktu z nimi i wtedy stajemy się szczęśliwi. Gdyby to była prawda, wszyscy powinni być zadowoleni z tych samych rzeczy.

Jeśli szczęście pochodzi z zewnątrz, szczęście istnieje w tych innych ludziach i rzeczach. Te rzeczy powinny dawać szczęście każdemu, ponieważ ci ludzie i rzeczy mają w sobie zdolność dawania szczęścia. Nasz światopogląd jest taki, że moje szczęście nie ma nic wspólnego ze mną i moim stanem umysłu.

Ma to wszystko wspólnego z właściwościami obiektu. „To jedzenie samo w sobie – to ciasto czekoladowe – naprawdę mnie uszczęśliwia. To nie ma nic wspólnego z moim umysłem. Potrzebuję tego ciasta czekoladowego, ponieważ ma dobry smak i dobrą konsystencję oraz to i tamto i inne rzeczy. Gdyby tak było, to ciasto czekoladowe uszczęśliwiłoby wszystkich, ponieważ istniałoby niezależnie, z własnej strony, jako mające w sobie dobro, szczęście i przyjemność.

Jednak nie każdy lubi ciasto czekoladowe. Wiemy, że ci ludzie to kukułki, ale z drugiej strony lubią chipsy ziemniaczane, które moim zdaniem są obrzydliwe, więc myślą, że jestem kukułką, bo nie lubię chipsów ziemniaczanych. Gdyby chipsy ziemniaczane naprawdę miały w sobie dobroć, też bym je polubiła. Dlaczego? Ponieważ wszystko to istniałoby w obiekcie, niezależnie od jego relacji z kimkolwiek.

Oznaczałoby to również, że za każdym razem, gdy jedlibyśmy ciasto czekoladowe, zawsze odczuwalibyśmy z niego przyjemność — ponieważ ma ono w sobie niezależną od nas zdolność sprawiania przyjemności. Oznacza to, że kiedy jesteśmy chorzy na żołądek, powinniśmy móc zjeść ciasto czekoladowe i poczuć się lepiej. Oznacza to, że kiedy już jesteśmy najedzeni, powinniśmy móc zjeść ciasto czekoladowe i czuć się szczęśliwi. Ponieważ ta rzecz – niezależna od nas – ma zdolność powodowania szczęścia.

Kiedy używamy słownictwa wrodzonej egzystencji, mówimy o tym. Mówimy, że coś w nim, z własnej strony, ma jakieś wspaniałe cechy i ma zdolność powodowania szczęścia. Gdyby tak było, gdyby mogło to zrobić z własnej strony, każdy mógłby czerpać z tego szczęście. I powinniśmy być w stanie czerpać z tego szczęście w dowolnym momencie, ponieważ ta przyjemność istnieje nieodłącznie w przedmiocie lub w drugiej osobie.

W rzeczywistości tak nie jest, prawda? Nie wszyscy lubią ciasto czekoladowe, a niektórzy uważają je za obrzydliwe. Nawet ci, którym się to podoba, czasami patrzą na to i myślą: „Ble”. Nie przynosi szczęścia. Ale jeśli nie mamy tego uczucia „bleh” bardzo często, to uważamy, że ciasto czekoladowe jest naprawdę świetne i dokładamy wszelkich starań, aby je uzyskać. I spójrz, jak żyjemy, aby dostać to ciasto czekoladowe.

Jeśli przed nami stoją inne osoby, spychamy je z drogi. Jeśli ciasto czekoladowe jest nieświeże, kiedy je dostaniemy, narzekamy. Kiedy dostajemy nasze ciasto czekoladowe, zjadamy je bardzo szybko, więc możemy dostać kolejny kawałek, zanim ktoś inny go zje. Jeśli naprawdę jesteśmy pragnienie to, będziemy kłamać, żeby to zdobyć. Będziemy kraść, żeby dostać nasze ciasto czekoladowe. Używam przykładu ciasta czekoladowego, ale zastąp je czymś, na co naprawdę masz ochotę. Mogą to być pieniądze, nowy sprzęt sportowy, związek, uznanie w pracy, popularność – kto wie? Wszyscy chcemy różnych rzeczy. Zastąp ciasto czekoladowe tym, na co masz ochotę i zobacz, jak nasz pogląd całkowicie przejmuje kontrolę nad naszym życiem i jak naprawdę tracimy zmysły na wiele sposobów. Zrobimy prawie wszystko, aby dostać to, co naszym zdaniem uczyni nas szczęśliwymi.

Większość z nas może spojrzeć w przeszłość i zobaczyć, jak robiliśmy to wiele, wiele razy. Myślę, że wiele razy rzeczy, z którymi nie czujemy się dobrze w naszym życiu, wiązały się z próbami zdobycia rzeczy, które naszym zdaniem uczynią nas szczęśliwymi. Robimy różne rzeczy, ponieważ nasz umysł nie myśli jasno. Czasami rzeczy, nad którymi pracujemy, sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, ale nie na bardzo długo. Wszyscy mieliśmy już dużo szczęścia. Gdzie jest teraz to szczęście? Ile razy w przeszłości jedliśmy ciasto czekoladowe? Czy mamy z tego jakieś wieczne szczęście? Nie, mamy zatkane tętnice, otyłość i wiele innych rzeczy. 

Podobnie myślimy, że nasze nieszczęście pochodzi z zewnątrz. Dlaczego jestem nieszczęśliwa? Ponieważ ta osoba mnie krytykuje; ta osoba przeszkodziła mi w zdobyciu tego, czego chcę; ta osoba tutaj ma coś lepszego niż ja; ta osoba mną kieruje; ten zapomniał o moich urodzinach – wszyscy ci ludzie próbują mnie kontrolować i mówić mi, jaki powinienem być. Żaden z nich mnie nie słucha. Jestem totalną ofiarą ich egoizmu. Po prostu przejmują kontrolę i próbują mnie kontrolować i okazują brak szacunku, i tak w kółko. Prawidłowy? Dlaczego cierpię? Dlaczego mam problemy? Zawsze jest to wina kogoś innego, prawda? Zawsze. Moje cierpienie zawsze pochodzi od innych ludzi.

Więc jaka jest moja technika pozbycia się tego cierpienia? Chodzi o to, żeby pozbyć się tych ludzi lub pozbyć się ich zachowania, sprawić, żeby się zmienili, żeby byli tacy, jakimi chcę, żeby byli. Mamy więc wspaniałą radę dla każdego. „Ta osoba nie powinna tyle mówić; ta osoba powinna więcej mówić”. Czyż nie wszyscy mamy taką radę dla niektórych osób? Wszyscy znamy ludzi w naszym życiu, którzy pozostawiają nas z myślą: „Zamknij się już”. Są też inni ludzie, których uważamy za dobrych, których chcemy poznać. Dla nich myślimy: „Och, proszę, mów więcej”.

Mamy swoje małe rzeczy, które chcemy, aby wszyscy robili. A potem myślimy: „Nie chwalisz mnie wystarczająco. Nie doceniasz mnie wystarczająco. Nie słuchasz mnie. Ignorujesz mnie. Masz własny obraz mnie, który nie ma nic wspólnego z tym, kim naprawdę jestem. To trwa i trwa i trwa. Mamy listę skarg na innych ludzi, która ciągnie się kilometrami, prawda? Byłoby interesujące, gdybyśmy któregoś dnia wzięli całą rolkę papieru rzeźnickiego i wypisali wszystkie nasze skargi, a potem spojrzeli na nią i zapytali: „Gdyby to wszystko zniknęło, czy byłbym wiecznie szczęśliwy?”

Publiczność: Zajęłoby to więcej niż jeden dzień.

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Cóż, możesz pisać, jeśli piszesz szybko.

Ale myślimy: „Gdybym mógł zmienić tych ludzi i sprawić, by robili coś inaczej, byłbym szczęśliwy”. Chcemy zmieniać ludzi w naszym życiu osobistym — przyjaciół i członków rodziny — i sprawić, by zachowywali się inaczej lub zmienili ich. Chcemy iść do „sklepu ze starymi przyjaciółmi” i zdobyć nowego przyjaciela. I nie chodzi tylko o takie rzeczy, ale chcemy to wszystko zorganizować i wszystko kontrolować. Myślimy, że to nas uszczęśliwi, a tak nie jest, prawda?

Czy miałeś sytuację, w której narzekałeś na czyjeś zachowanie, a druga osoba naprawdę bardzo starała się zmienić to zachowanie, aby cię zadowolić, a ty nadal narzekasz na niego? Nadal coś jest z nim nie tak. Czy kiedykolwiek to zauważyłeś? Zauważamy to bardziej, gdy to my próbujemy się zmienić, aby uszczęśliwić kogoś innego, a oni ciągle na nas narzekają. Zauważamy to bardziej.

Ale masz wrażenie, że jest coś bardzo nie tak z naszym światopoglądem w myśleniu, że szczęście i cierpienie leżą na zewnątrz. Na co dzień możemy dostrzec, jak fałszywe jest to, tylko w oparciu o nastrój, w jakim jesteśmy, kiedy budzimy się rano. Wszyscy wiemy, że jeśli obudzimy się w dobrym nastroju, dzień mija dobrze. Spotykamy wielu miłych ludzi i nawet jeśli ktoś daje nam informację zwrotną, która nam się nie podoba, to nie jest tak źle. Nasz umysł jest zrównoważony, więc damy sobie z tym radę. Nie przerażamy się.

Ale kiedy budzimy się w złym nastroju, wszystko sprawia nam cierpienie, prawda? Wszystko. Jeśli budzimy się w złym humorze i ktoś mówi „Dzień dobry” – grr! Wszyscy kłaniamy się sobie w Medytacja Hall— [Czcigodny Chodron robi gniewną minę]. Idziesz na śniadanie — „Ugh! Co serwują na śniadanie? Siadasz z ludźmi, których kochasz i na których ci zależy, i myślisz: „Och, oni są po prostu tacy nudni, tacy obrzydliwi”. Kiedy jesteśmy w złym humorze, wszyscy się mylą. Wszyscy są pełni wad. Wszystko jest paskudne. Świat chce nas dopaść i jesteśmy tego pewni.

Jeśli jesteś w dobrym nastroju i spotykasz się z dokładnie tymi samymi okolicznościami, twoje odczucia na ich temat są zupełnie inne. Jest to coś, co widzimy bardzo wyraźnie podczas odosobnień, ponieważ mamy ten sam plan dnia i robimy te same rzeczy w tym samym czasie. Nie rozmawiamy za dużo. Wstajesz, myjesz zęby, medytować, jeść śniadanie, medytować, jeść lunch, medytować, iść na spacer, medytowaćzjeść posiłek leczniczy, medytować, idź spać. To trochę tak. Widzisz, że z dnia na dzień nasze szczęście i cierpienie rosną i maleją. Nasz umysł jest jak jo-jo. Bardzo niewiele zmieniło się w środowisku zewnętrznym, ale to, jak ludzie i rzeczy wydają się nam, jest całkowicie zależne od naszego nastroju.

Czasami, gdy ktoś klika swoje koraliki w medytacja korytarzu, możemy pomyśleć: „Dosyć tego, mam to. Nie mogą klikać swoich koralików w medytacja już hala. Oznacza to, że są nieuprzejmi, niegrzeczni, lekceważący, bez uważności, bez introspekcyjnej czujności, bez sumienia, próbujący wyrządzić krzywdę, próbujący celowo mnie wkurzyć – i zamierzam im powiedzieć”. A w środku medytacja sesji, mówimy im.

Wszyscy inni na korytarzu pytają: „Co się dzieje?” Ale to wszystko pochodzi z naszego umysłu. To nie pochodzi od drugiej osoby. Jeśli byłeś samotny i słyszałeś, jak ktoś inny klika medytacja koraliki, nie byłbyś szczęśliwy? Gdybyś przez lata nie spotkał innego medytującego i usłyszał, jak ktoś uderza w jego koraliki, byłbyś bardzo podekscytowany. Ale jeśli spojrzysz na sposób, w jaki działa nasz umysł, skupiamy się na czymś i rozwijamy to tak, że jest znacznie gorsze niż jest w rzeczywistości. Robimy z tego wielką sprawę i wywołujemy wiele zamieszania wśród wszystkich, z którymi mieszkamy, a oni drapią się po głowach, mówiąc: „Dlaczego dzisiejszy dzień jest inny niż co drugi dzień?”

Nasze myśli tworzą nasze doświadczenia

Chodzi mi o to, że musimy spojrzeć na siebie i zobaczyć, jak tworzymy nasze doświadczenie poprzez sposób, w jaki myślimy i interpretujemy rzeczy. Tak często mamy emocje i wydaje nam się, że są one jedyną rzeczą, jaką ktokolwiek może odczuwać w takich okolicznościach. Ale jeśli przyjrzymy się uważnie, zobaczymy, że w rzeczywistości za naszymi emocjami kryje się całe mnóstwo myśli. Te myśli mają związek z tym, jak interpretujemy zdarzenie i przedmiot — jak je sobie opisujemy.

Poprzez sposób, w jaki opisujemy rzeczy, doświadczamy szczęścia i doświadczamy nieszczęścia. Powiedzmy, że wstajemy rano i śniadanie to znowu resztki, ponownie odgrzana owsianka. Moglibyśmy powiedzieć: „To obrzydliwe. Chcę placki bananowe, a nie odgrzewaną owsiankę. Dlaczego ci ludzie robią bla, bla, bla?” Moglibyśmy naprawdę narzekać i wszystkich podburzać – to jedna z opcji. Albo moglibyśmy spojrzeć na to samo śniadanie i powiedzieć: „Mam szczęście, że mam jedzenie”, ponieważ mamy wielkie szczęście, że jemy, prawda? Ale prawie nigdy nie myślimy o tym, jakie mamy szczęście, że mamy jedzenie. Zwykle myślimy, że jedzenie nie jest tym, na co mamy ochotę, ale jeśli zmienimy zdanie i wytrenujemy je tak, aby czuć się szczęśliwym, że jemy, wtedy czujemy się szczęśliwi, kiedy jemy. Jeśli tego nie zmienimy i po prostu pozwolimy umysłowi być sobą, wtedy poczujemy się nieszczęśliwi. Sytuacja zewnętrzna jest taka sama.

To samo dzieje się cały czas, kiedy mamy konflikty z innymi ludźmi. Konflikty są czymś normalnym. Na co dzień mamy konflikty z innymi ludźmi; cały czas mamy nieporozumienia. Ale nie postrzegamy ich jako nieporozumień — postrzegamy je jako „ta osoba próbuje mnie skrzywdzić”. Nagle czytamy w myślach i wiemy, że celowo próbują nas skrzywdzić. Skąd to wiemy? nie pytamy; po prostu wiemy. Następnie rozwijamy tę postawę w stylu: „Jestem ofiarą. Ci ludzie celowo zachowują się wobec mnie niegrzecznie i nieuprzejmie”.

Mamy całą wspólną historię, od samego początku. „Kiedy ich poznałem, nigdy mnie nie lubili. Nigdy ich nie lubiłem, jeśli o to chodzi. I zawsze próbują to zrobić, aby mnie szturchać i sprowokować, a oni są po prostu tego rodzaju osobami „bleh”. W ten sposób opisujemy sytuację, a następnie wierzymy w nasz opis i reagujemy na drugą osobę, jakby była najstraszliwszą osobą na planecie, która celowo próbuje nas skrzywdzić.

Wtedy oczywiście druga osoba myśli: „Co tu się, u licha, dzieje?” Tymczasem my siedzimy i myślimy: „Zróbcie to i tamto. Nie słuchasz mnie. Nie szanujesz mnie. Zawsze mnie sabotujesz. Troszczysz się o wszystkich innych bardziej niż o mnie – i obgadujesz za moimi plecami. Nasze myśli trwają i trwają i jesteśmy pewni, że nasz pogląd jest właściwy.

Unieszczęśliwiamy siebie i niszczymy w ten sposób relacje z innymi ludźmi, ponieważ oni nie zawsze wiedzą, o czym mówimy. Jesteśmy tak pewni, że nasza interpretacja jest właściwa, że ​​nawet nie postrzegamy jej jako interpretacji. Myślimy, że to, co postrzegamy, jest bezpośrednim doświadczeniem. „Istnieje obiektywny świat, a ja postrzegam go takim, jaki jest – obiektywnie”. Nie widzimy, że nasze myśli tworzą sposób, w jaki ta rzecz nam się objawia, a następnie reagujemy emocjonalnie na to, co stworzyliśmy poprzez nasze niewłaściwa uwaga. To się dzieje cały czas. Rzecz w tym, że jeśli się zatrzymamy, przeanalizujemy i sprawdzimy, bardzo często zobaczymy, że się mylimy.

„Czy inni ludzie naprawdę mają takie cechy? Czy sytuacja jest naprawdę taka, jak ją postrzegam? Bardzo często nie jest. Wiele razy, gdy jesteśmy w środku silnych emocji, nie widzimy dalej niż nasz nos. Jesteśmy przekonani, że tak właśnie jest. Ale czy miałeś doświadczenie, w którym uspokajałeś się przez jakiś czas, a potem patrzyłeś wstecz na coś i pytałeś: „Dlaczego tak się tym zdenerwowałem?” Czy kiedykolwiek miałeś takie doświadczenie?

To jest jak: „Co ja sobie myślałem, że byłem tak bardzo wrażliwy i oskarżycielski wobec drugiej osoby?” Ponieważ minęło trochę czasu i ta emocja minęła, więc ponownie patrzymy na sytuację i to, co widzieliśmy w tej sytuacji w tamtym czasie, nie jest tym, co widzimy w niej teraz. Potem mówimy: „Nic dziwnego, że ta osoba nie rozmawia ze mną teraz”. To ciekawe, bo gdy jesteśmy w środku i ktoś nam zasugeruje, że nie postrzegamy tego dokładnie, to naprawdę się na niego wściekamy. A wtedy nie tylko pierwotna osoba jest naszym wrogiem, ale ta osoba, która próbuje nam pomóc, również staje się naszym wrogiem, ponieważ nie potwierdza naszego poglądu na bycie ofiarą.

Jeśli się przyjrzymy, zobaczymy, że cały czas dzieje się coś takiego — jak nasz umysł wymyśla historie, wierzy w nie, odczuwa związane z nimi emocje. Wtedy emocje prowokują nas do mówienia i robienia różnych rzeczy, co następnie wywołuje reakcję drugiej osoby, która czyni nas bardziej nieszczęśliwymi. Reagujemy na to, a potem cała sprawa kręci się w kółko. Bo jeśli ktoś powie: „Proszę, wytrzyj swoje naczynie i odłóż je”, a on nie zrobi najpierw trzech pokłonów – „Dlaczego oni tak do mnie mówią? Co to tak naprawdę znaczy? Rządzą mną. Nie doceniają mnie. Zawsze manipulują w ten sposób”.

Idziemy dalej i dalej, i psychoanalizujemy osobę. Myślimy: „Och, oni są naprawdę pasywno-agresywni. Coś jest nie tak i nie chcą mi o tym powiedzieć, więc tak się zachowują. Są zdecydowanie pasywno-agresywni — może nawet są na granicy. Och, to jest to! Dlatego ich związek nie był dobry przez ostatnie dwadzieścia pięć lat: są na granicy”. Robimy naszą małą psychoanalityczną wycieczkę i wszyscy jesteśmy pochłonięci tymi myślami, co do których jesteśmy pewni, że są zewnętrzną obiektywną rzeczywistością.

Jeśli na to spojrzeć, tak naprawdę robimy z siebie ofiarę. Czy nie jest to jedna z rzeczy, które najczęściej robimy, gdy jesteśmy nieszczęśliwi? „Jestem ofiarą”. Robimy z siebie ofiarę, a potem wpadamy w złość, bo nie lubimy być ofiarą, albo wymykamy się i urządzamy imprezę litości. Ale kto zrobił z nas ofiarę? Zrobiliśmy to.

Mówimy: „Och, ci ludzie nigdy mnie nie słuchają”, ale czy kiedykolwiek próbowaliśmy z nimi rozmawiać? Po prostu myślimy: „Nikt mnie nie słucha”, ale nawet z nimi nie rozmawiamy. Nie pytamy ich, jak się mają, ani nie próbujemy nawiązać rozmowy. Więc zrobiliśmy z siebie ofiarę, ponieważ myślimy: „oni tacy są”. Wtedy w to wierzymy, unieszczęśliwiamy się i złościmy się na nich.

A cała ta sprawa jest taka bezużyteczna, prawda? Kiedy myślisz, że wszyscy chcemy być po prostu szczęśliwi, a nie cierpieć, te wszystkie rozmyślania, mnożące się myśli, wszystkie te oskarżenia, mentalność ofiary – wszystko to jest tak bezużyteczne. To wszystko jest produktem naszej ignorancji, ponieważ uważamy, że wszystko istnieje obiektywnie na zewnątrz, tak jak to postrzegamy. Nie zdajemy sobie sprawy, że „postrzegamy to” przez cały ten filtr mnie, ja, moje i moje. Po prostu zamieniamy wszystko w to, w co wszystkie nasze zwariowane myśli chcą to zrobić, a potem jesteśmy nieszczęśliwi.

Mamy moc zmiany zdania

Dobrą wiadomością w tym wszystkim jest to, że jeśli nasze szczęście i cierpienie nie pochodzą z zewnątrz, jeśli pochodzą z naszego umysłu i sposobu, w jaki interpretujemy rzeczy, to na planecie jest nadzieja. Ponieważ chociaż nie możemy kontrolować wszystkich innych i uczynić ich takimi, jakimi chcemy, aby byli, możemy pracować nad sobą. Możemy więc zajrzeć do środka i zapytać: „Jakie są moje nieproduktywne nawyki umysłowe? Jakie przeszkadzające emocje, w które zwykle wpadam, sprawiają, że jestem nieszczęśliwy? Jakie są sposoby widzenia rzeczy, które w rzeczywistości są błędne?” Możemy zadawać tego rodzaju pytania i kwestionować wiele naszych mentalnych i emocjonalnych nawyków, wiele naszych myśli. Jeśli zaczniemy puszczać wiele z tych bezużytecznych rzeczy, wtedy przekonamy się, że naprawdę istnieje możliwość bycia szczęśliwym.

Kiedy w buddyzmie mówimy, że jesteśmy odpowiedzialni za nasze szczęście lub cierpienie, jest to właściwie coś dobrego, ponieważ jeśli jesteśmy odpowiedzialni, możemy to zmienić. Jeśli ktoś inny jest odpowiedzialny za nasze szczęście i cierpienie, co możemy zrobić, aby to zmienić? Jak możemy zmienić kogoś innego? Całe życie próbujemy zmienić wszystkich innych, ale jeśli zaczniemy i spróbujemy zmienić siebie, coś może się zmienić. Jesteśmy tymi, którzy mogą nas zmienić, i to jest dziedzina tego, co możemy zmienić – siebie, a nie innych.

Połączenia Budda uczy nas, jak się zmienić i na tym polega piękno tych nauk. To nie jest po prostu „Przestań się złościć”, ponieważ jak możemy przestać się złościć? To nie jest po prostu „Przestań być ofiarą”, ponieważ za bardzo w to wierzymy. Zamiast tego, co Budda uczy nas, jak inaczej patrzeć na sytuacje, abyśmy opisali je sobie w bardziej realistyczny sposób. Kiedy zaczynamy inaczej opisywać sytuacje, doświadczamy ich inaczej.

Czytałem artykuł w tzw New York Times zeszły tydzień. Nazywało się to mniej więcej „Co zwierzęta domowe mogą nam powiedzieć o małżeństwie”. Miał kilka bardzo interesujących punktów. Kiedy twój zwierzak wymiotuje, nie wściekasz się – idziesz go posprzątać. Kiedy twoje zwierzę jęczy, że chce jedzenia, idziesz je nakarmić. Nie wyrzucasz ich z domu. Kiedy twój kot nie chce być zwierzakiem, odłóż go. Nie złościsz się. Zawierała przykłady typowych zachowań zwierząt, którym po prostu wybaczamy. „Och, zniszczyłeś wszystkie meble? Podrapałeś wszystkie moje nowe meble? Jesteśmy szaleni przez około pół sekundy, ale potem po prostu o tym zapominamy. To jest kot; to jest pies. Taka jest ich natura.

Kiedy byłem mały, mieliśmy owczarka niemieckiego. Moja mama kroiła salami na blacie i zadzwonił dzwonek do drzwi. Kiedy otworzyła drzwi i wróciła, nie było salami. To było duże salami, a teraz go nie było. Kiedy twój zwierzak robi coś takiego, wybaczasz mu. Kochasz swojego zwierzaka. Kiedy twój współmałżonek robi coś, czego nie lubisz – coś, co nie jest nawet tak złe, jak zjedzenie całego salami, zrujnowanie całego jedzenia lub zwymiotowanie na dywan tuż po tym, jak go wyczyściłeś – twój małżonek robi jakąś drobnostkę i ludzie przez sufit.

W tym artykule po prostu powiedziano nam, że powinniśmy pomyśleć o tym, jak reagujemy na nasze zwierzęta domowe i jak dajemy im dużo luzu, ale jeśli chodzi o ludzi, wymagamy perfekcji. Muszą być idealne i muszą być takie, jakie chcemy, żeby były, kiedy chcemy, żeby były. To był ciekawy artykuł. Właściwie mówili o pustce i egocentrycznym myśleniu, ale Czasy pisarz o tym nie wiedział. To jest cała sprawa - dlaczego jesteśmy tak wymagający wobec niektórych ludzi, a innym pozostawiamy dużo luzu? Dlaczego? Czy to ma jakiś sens? Ludzie, wobec których jesteśmy najbardziej wymagający, to zwykle ludzie, na których najbardziej nam zależy, ale wtedy jesteśmy wobec nich tak wymagający, że ich odpychamy. Sprawiamy, że czują się skrępowani.

To bardzo interesujące, jak tworzymy obraz kogoś, próbujemy dopasować go do tego obrazu, a potem bardzo się na niego denerwujemy, gdy tego nie robi. Ale to wszystko pochodzi z naszego błędnego sposobu myślenia. Zamiast tego możemy zmienić nasz pogląd i pomyśleć: „Oto kolejna osoba, która po prostu stara się być szczęśliwa i wolna od cierpienia. To wszystko, czym jest ta druga osoba. To nie jest jakaś zła istota, która próbuje mnie unieszczęśliwić. Po prostu starają się być szczęśliwi i wolni od cierpienia. Cokolwiek robią, to z tego powodu. Nie dlatego, że naprawdę chcą mnie skrzywdzić, ani dlatego, że jestem całkowicie bezwartościowy”.

Wszelkie osądy innych i nas samych są bezużyteczne. To wszystko jest niepoprawne. Po prostu robią to, co robią, ponieważ starają się być szczęśliwi – to wszystko. Czy nie powiedziałbyś, że to właśnie motywuje wszystkich? Zobacz, co teraz robi British Petroleum. Obrzucamy ich wyzwiskami od góry do dołu, ale czy oni ze swojej strony nie próbują po prostu być szczęśliwi? Tak, starają się być szczęśliwi.

Uważamy, że sposób, w jaki próbują być szczęśliwi, jest niewłaściwy, ale oni po prostu starają się być szczęśliwi i unikać cierpienia, tak jak my. Jeśli potrafimy oderwać naszą interpretację od egocentrycznego poglądu i naprawdę zobaczyć, co dzieje się z innymi, znacznie łatwiej będzie nam ich zaakceptować. Znacznie trudniej jest przypisać im złe motywacje, co znacznie ułatwia unikanie obrony przed nimi.

Kiedy przyjmujemy postawę obronną, co dzieje się w naszym umyśle? Czy zauważyłeś, jak szybko przechodzimy do defensywy? Wydarza się jakaś drobna rzecz i — bum! Jesteśmy tam, aby się chronić, wyjaśniając to, tamto i inne rzeczy, ponieważ uważamy, że obwiniają nas. Może po prostu pytają, gdzie są serwetki, ale musimy im opowiedzieć całą historię, ponieważ uważamy, że pytając, gdzie są serwetki, insynuują, że nie jesteśmy w stanie. 

Wszystko to pochodzi z naszej fałszywej projekcji. Gdybyśmy zajmowali się sprawami takimi, jakimi są, byłoby znacznie prościej. Jeśli ktoś potrzebuje serwetki – oto serwetka. To już koniec. Dostaję możliwość podarowania komuś serwetki, przyniesienia komuś korzyści, uszczęśliwienia go. To jest łatwe.

Zamiast tego wybieram postawę obronną i muszę wyjaśnić: „Cóż, kiedyś trzymaliśmy serwetki tutaj, ale teraz trzymamy je tam. Po prostu nie było cię tutaj w dniu, w którym przenieśliśmy serwetki, i to nie moja wina, że ​​nie masz serwetki. Spójrz na to, co robimy, ile historii opowiadamy, próbując wyrwać się z założenia, że ​​druga osoba nas obwinia, podczas gdy wcale tak nie jest. Ale interpretujemy to tak, jak oni są i reagujemy w ten sposób.

To pochodzi z naszego umysłu. Jeśli nauczymy się zatrzymywać i pytać: „Czy ta osoba naprawdę to robi? Nie, po prostu starają się być szczęśliwi i wolni od cierpienia. Chcę, żeby byli szczęśliwi, więc co mogę zrobić, aby ułatwić im szczęście? Co mogę zrobić, aby pomóc im nie cierpieć?” Jeśli uda nam się w ten sposób podejść do świata, który spotykamy, będziemy o wiele szczęśliwsi. Nasza mowa będzie lepsza. Nasze działania będą lepsze. A wynika to ze zmiany naszego myślenia — zmiany sposobu, w jaki patrzymy na innych ludzi. Nie musimy wspiąć się na szczyt Mount Everest i dostać choroby wysokościowej, aby zmienić świat. Musimy tylko zmienić sposób myślenia.

Cały sens tego, co mówię, polega na tym, że uważamy, że rzeczy istnieją tak, jak nam się wydają, podczas gdy tak nie jest. Przypisujemy cechy, motywacje, cały opis sytuacji. Myślimy, że widzimy zewnętrzne rzeczy, więc to powoduje, że generujemy dużo przywiązanie, złość, zazdrość, arogancja, uraza. Nazywasz to, my to generujemy, a potem stajemy się nieszczęśliwi. I robimy rzeczy, które unieszczęśliwiają innych ludzi.

Jeśli nauczymy się patrzeć na sytuacje inaczej, istnieje możliwość cofnięcia tego wszystkiego, ponieważ widzimy, że to, o czym myślimy, że jest na zewnątrz, nie jest tam z własnej strony. Dlatego możemy to zobaczyć w inny sposób. Możemy odnieść się do tego w inny sposób.

Pytania i Odpowiedzi

Publiczność: [Niesłyszalny]

VTC: Mówi, że teraz usłyszałeś już wystarczająco dużo Dharmy i praktykujesz, ale kiedy się zdenerwujesz, możesz sobie powiedzieć: „Za dziesięć minut, a może za godzinę, to nie będzie dla mnie wielka sprawa”. To pomaga ci się uspokoić, w tej chwili. Ale jednocześnie twój umysł czegoś się trzyma, będąc pod tym wszystkim szorstkim, nieszczęśliwym i nieszczęśliwym. Widzicie, że dzieje się tak dlatego, że umysł jest bardzo ograniczony, więc jak otworzyć perspektywę, aby zobaczyć, że jest coś więcej niż to, co właśnie widzimy w tym momencie?

Musimy rozciągać nasz umysł, a czasami jest to bardzo trudne w danym momencie. Nawet psychologowie opisują „okres refrakcji”: punkt, w którym nie możemy przyjąć żadnych nowych informacji. Ale myślę, że bardzo pomocne jest, aby wrócić do tego podczas naszego medytacja sesje, gdy sytuacja przed nami nie jest gorąca. W tym czasie zaczynamy to analizować, poszerzając nasz pogląd, dostrzegając, że dzieje się o wiele więcej niż to, w czym jesteśmy zamknięci w tym momencie i praktykujemy ten nowy pogląd. I robimy to w kółko.

Jeśli to zrobimy, porzucimy nawyk ograniczonej interpretacji. Tak więc, nawet jeśli pojawia się ograniczona interpretacja, łatwiej jest przyjąć nowe informacje. Ten okres refrakcji nie jest tak długi, ponieważ praktykowaliśmy ten nowy pogląd poza tym okresem.

Zwykle to, na czym koncentruje się nasz umysł, kiedy naprawdę utknęliśmy, to ja, ja, moje i moje — a to, co się ze mną dzieje, jest najważniejszą rzeczą we wszechświecie. Czasami bardzo pomocne jest wtedy powiedzenie: „To tylko jedna rzecz, która się dzieje. Nie jest najważniejszą rzeczą we wszechświecie. W tej chwili, kiedy ta osoba mnie krytykuje, niektórzy ludzie umierają, niektórzy zabijają, niektórzy głodują. Jest tak wiele różnych doświadczeń, że ta chwila nie dotyczy tylko mnie i tego, co się ze mną dzieje. Jakie są teraz doświadczenia innych żywych istot?”

To ogromnie otwiera nasz umysł. Uważam to za bardzo, bardzo pomocne, ponieważ pomaga mi również spojrzeć z perspektywy, jak poważna jest ta sprawa, przez którą się denerwuję. Zwykle w porównaniu z tym, co dzieje się na planecie, to, co mnie denerwuje, nie jest takie poważne.

Publiczność: Jakie czynniki umysłowe są związane z zawężeniem umysłu?

VTC: Zdecydowanie ignorancja, bo chwytamy się prawdziwego mnie. Jest także przywiązanie, ponieważ jesteśmy przywiązani do własnego szczęścia. Jest egocentryzm, ponieważ moje szczęście jest ważniejsze niż czyjekolwiek inne. Często jest złość lub uraza: „Ktoś ingeruje w to, czego chcę, moje szczęście”. Często jest tam kilka innych czynników mentalnych. Również ten psychiczny czynnik, który nazywamy niewłaściwa uwaga, który zwraca uwagę w niewłaściwy sposób – to umysł, który tworzy wszystkie historie.

Czasami pomaga mi, gdy widzę, że mój umysł wymyśla historie, aby po prostu powiedzieć: „Przestań. Wymyślam historię. Nie muszę wymyślać tej historii o tej osobie. Oczywiście zależy to od tego, czy zmyślamy historie, kiedy wykonujemy naszą praktykę. Dlatego tak ważne jest, aby przenieść rzeczy, które przydarzyły nam się wcześniej, do naszej praktyki teraz, abyśmy mogli je ponownie zinterpretować i ponownie z nimi pracować. W ten sposób stworzyliśmy nowy nawyk pracy z tymi rzeczami w inny sposób.

Czasami bardzo pomocne jest zabranie czegoś z przeszłości, co do której nie jesteś spokojny w swoim umyśle. Wywołujesz to i badasz: „Jak zmyślam historię? Jak się ma mój egocentryzm zaangażowany? Jak się ma do tego moja ignorancja? Jak się ma mój przywiązanie do mojego własnego szczęścia? Jak jest niewłaściwa uwaga zaangażowany? Jak jest złość czy uraza? Zaczynasz przyglądać się sposobowi, w jaki działa umysł, widzisz, jak działa, i zaczynasz dostrzegać, że to naprawdę coś, co jest całkowicie niewiarygodne. Im częściej będziesz to dostrzegał w swojej praktyce, tym łatwiej będzie ci dostrzec to w różnych sytuacjach.

Ponadto zaczynamy zauważać pewne historie, które wielokrotnie wymyślamy. Jednym z nich może być historia „rządzisz mną”. Innym może być historia „nie słuchasz mnie”. Innym może być historia „nikt mnie nie docenia”. Możemy mieć pewne wybrane historie, które kultywowaliśmy z przyzwyczajenia przez lata, że ​​ilekroć coś się dzieje – bum! Po prostu wchodzimy w tę historię.

Spójrz na wszystkie nasze problemy z władzą. Mamy te historie, które wymyślamy o ludziach, których stawiamy na stanowiskach władzy, i to jest ta sama historia w kółko i w kółko. Lub czasami ten sam problem pojawia się raz po raz w różnych przyjaźniach. Dlatego warto spojrzeć na nasze życie i zapytać: „Gdzie są moje nawyki? Jakie są moje złe nawyki myślowe?” Ważne jest, aby naprawdę zobaczyć, które historie, które sobie powtarzamy, są niepoprawne.

Publiczność: [Niesłyszalny]

VTC: Mówisz, że czujesz się szczęśliwy, kiedy zrobiłeś coś produktywnego w ciągu dnia, patrzysz wstecz na swój dzień i mówisz: „Czuję się dobrze z tym, co dzisiaj zrobiłem, ponieważ coś wyprodukowałem. Jest tam coś, czego wcześniej nie było”. To pochodzi z zewnątrz, ale jednocześnie masz poczucie satysfakcji i spełnienia. Podczas gdy gdybyś po prostu leżał i oglądał telewizję, nie miałbyś tego poczucia satysfakcji i spełnienia.

Myślę, że każdy z nas lubi mieć poczucie, że jesteśmy ludźmi skutecznymi i potrafimy robić rzeczy dobre, które liczą się na świecie. Myślę, że nie ma nic złego w tym, że czujemy się dobrze z powodu tego, co zrobiliśmy. W rzeczywistości miło jest czuć się dobrze z tym, co zrobiliśmy. Czasami możemy wpaść w kłopoty, jeśli czujemy się dobrze tylko z pewnymi rzeczami, które zrobiliśmy, ale nie czujemy się dobrze z innymi rzeczami, które zrobiliśmy. Być może te inne rzeczy są równie korzystne, ale nie wytrenowaliśmy naszego umysłu, aby czuć się z nimi dobrze.

Może jest ktoś, kto po prostu czuje się dobrze, gdy sprząta dużo rzeczy ze swojego biurka, buduje talię lub coś robi. Ale nie wytrenowali swojego umysłu, aby czuć się dobrze, kiedy sprzątają swój pokój, pomagają komuś posprzątać dom. Albo nie wytrenowali swojego umysłu, aby czuć się dobrze, kiedy siedzą cicho i zmieniają swój sposób myślenia, czytają książkę Dharmy, myślą o niej i mają nowe myśli. Może nie wyszkolili swojego umysłu, aby odczuwał radość z powodu wszystkich innych sposobów odczuwania szczęścia poza zwykłymi rzeczami, do których są przyzwyczajeni.

Myślę, że dobrze jest trenować nasz umysł, aby odczuwał radość z różnych rzeczy, które robimy w ciągu dnia. Ponieważ jeśli tylko czujemy się szczęśliwi z powodu niektórych rzeczy, to kiedy nasze ciało przestaje być w stanie robić te rzeczy, jesteśmy na skraju potoku, prawda? Pomocne jest nauczenie się myślenia: „Cóż, nawet siedzenie tutaj i praca umysłem, czytanie książki i myślenie o niej, posiadanie nowych myśli i zadawanie sobie pytań – to jest coś, co jest naprawdę bardzo produktywne”. Możemy nie mieć nic, na co moglibyśmy wskazać i powiedzieć: „patrz, co zrobiłem”, ale w sensie naszych wewnętrznych odczuć i własnej samowiedzy, naszej zdolności do bycia życzliwym dla innych, zrobiliśmy tego dnia pewien postęp i możemy się z tym dobrze czuć.

Jeśli ćwiczymy nasz umysł, aby to robić i czuć się z tym dobrze, daje nam to więcej sposobów na bycie szczęśliwym, ponieważ możesz pracować ze swoim umysłem, nawet gdy jesteś chory. Podczas gdy całe nasze szczęście zależy od naszego ciało robiąc różne rzeczy, to kiedy z wiekiem zachorujemy, znacznie trudniej będzie nam być szczęśliwym. W ten sposób możemy rozszerzyć nasz sposób odczuwania spełnienia. I pomaga nam zobaczyć, że nawet dobre słowo skierowane do kogoś może zmienić jego życie. Możemy czuć się z tym dobrze, zamiast po prostu to zbywać. Możemy zrozumieć: „Och, mogę to zrobić”.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.