Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Wyrównywanie siebie i innych

Wyrównywanie siebie i innych

Seria komentarzy na temat Trening umysłu jak promienie słońca przez Nam-kha Pel, ucznia Lamy Tsongkhapy, wygłoszony między wrześniem 2008 a lipcem 2010.

MTRS 24: Wyrównywanie i wymiana siebie i innych (pobieranie)

Motywacja

Zacznijmy od kultywowania naszej motywacji i radowania się z możliwości słuchania nauk. Cieszmy się, że między ostatnim tygodniem a tym tygodniem nie urodziliśmy się w niższych wymiarach ani nie straciliśmy naszego cennego ludzkiego życia. I od tego czasu nie byliśmy tak rozproszeni przez inne rzeczy dziejące się w naszym ziemskim życiu, że zapomnielibyśmy o Dharmie, więc mamy okazję słuchać i kontemplować.

Ta okazja to nic, z czego można by się czuć arogancko, ale raczej poczucie szczęścia, że ​​się ją ma i nie bierze się jej za pewnik. Dlatego miejmy naprawdę silną intencję, aby zrobić z tego dobry użytek. Zróbmy coś innego niż tylko kontynuowanie tego samego starego cierpienia jak zwykle, tego samego starego „ja” – chwytającego się jak zwykle, tego samego starego egocentryzm jak zwykle. Zamiast tego miejmy silną determinację, aby przekształcić naszą motywację w taką, która przynosi pożytek wszystkim istotom, a następnie chcieć osiągnąć oświecenie, abyśmy mogli robić to najskuteczniej.

Stwórzmy więc tę intencję z prawdziwym uczuciem troski, przywiązania, miłości i współczucia dla innych. Nie chodzi tylko o znoszenie ich, ale o autentyczną troskę o to, co się z nimi dzieje i chęć pracy dla ich dobra.

Wyrównywanie siebie i innych: poziom konwencjonalny

W zeszłym tygodniu mówiliśmy o wyrównywaniu siebie i wymianie siebie na innych, o metodzie generowania Szantidewy bodhiczitta. Rozmawialiśmy o części wyrównawczej i przeszliśmy przez sześć punktów, które mają związek z konwencjonalnym poziomem. Jaki był pierwszy punkt?

Publiczność: Każdy pragnie szczęścia i uwolnienia się od cierpienia.

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Wszyscy jednakowo pragną szczęścia i wolności od cierpienia. Drugi punkt?

Publiczność: Dziesięciu żebraków.

VTC: Przykład dziesięciu żebraków – każdy czegoś chce, więc dlaczego mielibyśmy ich dyskryminować, myśląc, że szczęście jednego jest ważniejsze od drugiego? Trzeci punkt?

Publiczność: Chęć bycia wolnym.

VTC: Dobra, więc dziesięciu pacjentów, którzy wszyscy cierpią i chcą, aby byli wolni, po równo, z naszej strony. A potem następny punkt?

Publiczność: Życzliwość innych.

VTC: Dobra, wszyscy byli dla nas tacy mili. naprawdę w to wierzysz?

Publiczność: kilka dni.

VTC:  kilka dni. Nie codziennie?

Publiczność: Nie co chwilę.

VTC: NIE? Czy wierzysz, że byłeś dobry dla innych? O tak, byłem bardzo miły. Czy byli dla mnie mili?

Publiczność: Nie.

VTC: To interesujące. Żyjemy w miejscu, w którym byliśmy bardzo dobrzy dla innych ludzi, ale nikt nie był miły dla nas. Zastanawiam się — wszyscy ci ludzie, którzy myślą, że byli dobrzy dla innych ludzi, dla kogo byli dobrzy? [śmiech] Ponieważ wydaje się, że nikt nie spotkał się z życzliwością. [śmiech] Bardzo interesujące, co? Ok, a potem piąty punkt?

Publiczność: Otrzymaliśmy więcej pomocy od krzywdy.

VTC: A co to w odpowiedzi?

Publiczność: Byli mili, ale….

VTC: Tak, okej, więc byli mili, ale też zrobili… okej? A potem punkt szósty?

Publiczność: Wszyscy umrzemy.

VTC: Dobra, skoro wszyscy umrzemy, jaki sens ma chowanie urazy? To ważne, aby naprawdę poważnie się nad tym zastanowić, ponieważ kiedy chowamy urazę, to ustawiamy się na śmierć z złość. Co się stanie, jeśli twój strumień myśli umrze wraz z nim złość się w nim przejawiać?

Publiczność: Dolne królestwo.

VTC: Niższe królestwo, ok. Jakiego rodzaju karmy czy tworzysz, kiedy twój umysł ma urazę?

Publiczność: Negatywne karmy.

VTC: Tworzysz negatyw karmy. Urazy to dla nas naprawdę złe układy, ponieważ stworzyliśmy negatywne karmy gdy nimi żyjemy i trzymamy się ich. A jeśli manifestują się w chwili śmierci, działają jako warunek współpracy, aby nasz umysł został przyciągnięty do okropnego odrodzenia. Jest to więc bardzo ważne, ponieważ niektóre urazy są naprawdę złe; naprawdę możemy je zidentyfikować. Ale każdego dnia kładziemy się spać z pewnymi pozostałościami złość na kogoś. To złość, prawda? Tak.

 Nawet to tylko trochę złość z powodu małej rzeczy, którą ktoś nam dzisiaj zrobił. Bo co to jest złość? Uraza trzyma złość, nie odpuszczając. A jeśli utrzymamy wystarczająco dużo tych małych gniewów, staną się one wielką sprawą sądową przeciwko tej osobie. A potem jest naprawdę okropnie. Dlatego ważne jest, aby wybaczać innym ludziom, a wybaczanie innym oznacza puszczanie naszego złość wobec nich.

To nie znaczy, że to, co zrobili, było w porządku. Oznacza to po prostu podjęcie decyzji w naszym umyśle, że nie będziemy się już z tego powodu złościć. Teraz, dlaczego mielibyśmy się o to gniewać? „Zrobili to, zrobili to i zrobili to”. No dobrze, ale dlaczego miałbyś się o to złościć, zwłaszcza, że ​​teraz się to nie dzieje?

Publiczność: Wzmacnia „ja”.

VTC: Na pewno tak. Wzmacnia nasze poczucie „ja”. To czyni go bardzo dużym i tworzy tożsamość ofiary, dobrze? „Jestem tą osobą. To jest moja tożsamość jako kogoś, kto był źle traktowany, maltretowany, niepotrzebnie obwiniany, da da da da da przez tego czy tamtego”. Przyjmujemy mentalność ofiary, która zatruwa całe nasze życie. Jest to więc coś, na co należy uważać, ponieważ czasami czujemy, że trzymamy urazę, aby ukarać drugą osobę. Nasza uraza ich nie karze. Oni nawet nie wiedzą, co się dzieje. Nasza uraza nas karze.

I to takie smutne, kiedy widzi się urazy w rodzinach – z pokolenia na pokolenie. A urazy spowodowały tak wiele wojen etnicznych, tyle konfliktów etnicznych. To z powodu urazy z powodu rzeczy, które wydarzyły się wieki temu. Więc kiedy trzymasz się tego rodzaju urazy, po prostu uczysz swoje dzieci nienawiści. Czy tego chcesz nauczyć swoje dzieci?

Musimy również spojrzeć na nienawiść, którą odziedziczyliśmy w naszej rodzinie. Być może w naszej rodzinie żywiono urazy, o których słyszeliśmy od dzieciństwa — do jakiegoś członka rodziny, innej osoby ze społeczności, innej rasy, religii, grupy etnicznej lub narodowości. Wszystkie te rzeczy, o których słyszeliśmy od dzieciństwa, które w jakiś sposób zostały zinternalizowane i które nosimy ze sobą, te urazy są naprawdę trujące. Ich identyfikacja jest bardzo ważna.

Kiedy odbywałeś rekolekcje, czy zauważyłeś, że niektóre z tych urazów się ujawniają? Czy odkryłeś, że nadal byłeś zły na ludzi, na których myślałeś, że już nie jesteś zły? Pamiętam, kiedy to zrobiłem Wadżrasattwa wiele lat temu i zdałem sobie sprawę, że nadal byłem zły na mojego nauczyciela z drugiej klasy, że nie pozwolił mi uczestniczyć w szkolnym przedstawieniu. To dość żałosne, prawda? Ale tak właśnie robi umysł dziecka. A potem dorosły umysł po prostu wścieka się na jakąś równie drobną rzecz, ale ma większy powód, dla którego nie jest drobna.

Bardzo ważne jest, aby być na szczycie tego rodzaju rzeczy, ponieważ bardzo trudno jest mieć miłość i współczucie dla ludzi, na których jesteśmy źli, a wszyscy chcemy kultywować miłość i współczucie. Ale jak możesz życzyć komuś szczęścia – oto definicja miłości – jeśli jesteś na niego zły? Będąc wściekłym, chcesz, żeby cierpieli, więc jest to całkowicie odwrotne. Jak możemy tego chcieć? to nie działa. Tak więc, jeśli mówimy: „Chcę kultywować miłość i współczucie”, ale jednocześnie pielęgnujemy nienawiść, urazę i urazę, sabotujemy naszą własną praktykę duchową. To jest coś, na co naprawdę należy zwrócić uwagę, ponieważ te rzeczy są bardzo podstępne.

Wyrównywanie siebie i innych: najwyższy poziom

Teraz przejdziemy do ostatnich trzech w siedmiu punktach wyrównywanie siebie i innych. Ostatnie trzy punkty dotyczą patrzenia na rzeczy z ostatecznego punktu widzenia. Więc tutaj zaczniemy wprowadzać więcej perspektywy, że rzeczy nie istnieją w sposób, w jaki się pojawiają. Pierwszym punktem jest to, że gdyby istnieli prawdziwi, naturalnie istniejący przyjaciele, wrogowie i obcy, jak wierzy nasz umysł, to Budda by je zobaczyć.

Budda jest wszechwiedzący, prawda? Budda nie ma żadnych błędnych świadomości, ani jednej błędnej świadomości. Tak więc, jeśli istnieli ludzie, którzy byli z natury przyjaciółmi, z natury wrogami, z natury obcymi – innymi słowy, ludzie, którzy byli z natury godni naszego przywiązanie, godny naszego złość, i godne naszej apatii — wtedy Budda zdecydowanie powinni postrzegać tych samych ludzi jako przyjaciół, wrogów i obcych.

Budda nie. W rzeczywistości, jeśli po jednej stronie jest osoba tworząca ofiary, porządnie masując mu plecy, robiąc miłe rzeczy, a po drugiej stronie jest ktoś jeszcze, kto go przeklina i bije, Budda czuje jednakowo do obu tych osób. Czy to nie niesamowite? Na jakiej podstawie może czuć się do nich jednakowo, jeśli ktoś pomaga i szkodzi? Cóż, to dlatego, że nie patrzy na powierzchowną pomoc i krzywdę. On patrzy dalej. Patrzy w serce każdego i widzi, że wszyscy po prostu starają się być szczęśliwi. Wszyscy próbują uwolnić się od cierpienia. Nie znają przyczyn szczęścia ani przyczyn cierpienia, więc po prostu robią, co w ich mocy. Po co nienawiść i przywiązanie wobec nich?

Połączenia Buddajesteśmy w stanie zobaczyć, że te kategorie przyjaciół, wrogów i nieznajomych są całkowicie konstruowane przez nasz osądzający, egocentryczny umysł. Są całkowicie sfabrykowane przez nasz umysł i według jakich kryteriów? Ktoś robi to, co lubię — jest przyjacielem. Ktoś robi to, czego nie lubię – jest wrogiem. Ktoś też tego nie robi – to ktoś obcy.

To jedyne kryterium. Dlaczego ludzie są twoimi przyjaciółmi? Są dla mnie mili. Dają mi prezenty. Sprawiają, że czuję się dobrze. Mają tę samą politykę widoki Ja robię. Zgadzają się z moimi pomysłami. Dodają mi otuchy, gdy czuję się źle. Byli dla mnie mili. Chodzi o mnie, prawda? Sto procent! Nie tylko dziewięćdziesiąt dziewięć procent — sto procent! To jest powód za przywiązanie.

 I dlaczego uważamy, że inni ludzie są nieprzyjemni i wrogami? Nie robią tego, co chcę. Nie byli mili. Zakłócili moje szczęście. Nie dają mi prezentów. Przeklinają mnie. Zniechęcają mnie. Poniżają mnie albo ranią ludzi, do których jestem przywiązany. To ta sama stara rzecz. Chodzi o mnie, prawda? A więc to są powody, dla których żywimy urazę do innych ludzi. I za to, że są apatyczni – nic mi nie robią, więc nawet nie są warci uwagi. Tak to już jest, prawda?

Czy myślałeś dzisiaj o ludziach w Benares? Czy ktoś pomyślał o ludziach w Benares? Ludzie w Petanko? Ludzie w Chiang Mai? Czy myślimy o innych żywych istotach? Czy myślałeś o wszystkich rybach w dzisiejszym oceanie, o tym, czego one doświadczają? Czy myślałeś o wszystkich owadach w Nepalu? Czy ty widzisz? Są wszystkie te żywe istoty i mają poczucie „ja”, tak jak my. Cały ich świat kręci się wokół nich. Dla nas zupełnie nie istnieją. Nawet o nich nie myślimy. To tak, jakby nie byli nawet czującymi istotami. Być może są tylko liczbami lub częścią tych „wszystkich czujących istot”, dla których pracujemy, ale tak naprawdę nie myślimy o wszystkich czujących istotach. Naprawdę musimy patrzeć ponad to.

Wady osądzającego umysłu

Publiczność: Uważam, że naprawdę łatwo jest mieć poczucie miłującej dobroci wobec czujących istot innych niż ludzie. I trudniej jest odczuwać współczucie dla ludzi.

VTC:  Och, zdecydowanie! Wychodzimy na dwór, a indyki, kotki, wiewiórki, sikorki są takie słodkie. Mamy tyle współczucia dla wszystkich zwierząt. Ale istoty ludzkie — ta osoba, która zjadła to ciasteczko z kawałkami czekolady, którego nie dostałem, ta osoba, która nie wykonała swojej pracy — tak bardzo się na nich wściekamy. Jesteśmy tacy osądzający. Mamy tak wiele kryteriów dotyczących tego, jak wszyscy inni powinni się zachowywać, jacy powinni być i jak powinni nas traktować. Nasz umysł jest po prostu pełen „powinien”. A potem oczywiście inni ludzie nie robią tego, co uważamy, że powinni. Jakie one są straszne! I tak po prostu wyrzucamy ich z naszego pola miłości. Powiedzmy, że mamy pokój, w którym są wszystkie czujące istoty, ponieważ je wszystkie kochamy, a kiedy robią rzeczy, których nie lubimy, pokazujemy im drzwi. Wreszcie, kto będzie z nami w tym pokoju?

Publiczność: Nikt.

VTC: Nikt. Będziemy siedzieć w tym pokoju sami z całą naszą nienawiścią i osądzającym umysłem, ponieważ wyrzuciliśmy wszystkich innych. Ponieważ nie spełniły naszych doskonałych, nieskazitelnych, czystych oczekiwań dotyczących tego, czym powinny być. Więc kto cierpi z tego powodu?

Publiczność: Jesteśmy.

VTC:  Jesteśmy. Myślimy, że karzemy innych. „Och, nie potraktowałeś mnie właściwie. Pokażę ci — po prostu cię zignoruję. Nie traktowałeś mnie odpowiednio. Pokażę ci - będę o tobie mówił za twoimi plecami. Myślimy, że karzemy ludzi. Czy ich karzemy? Nie. Kto doświadcza negatywnych skutków naszego złośćnaszą nienawiść, naszą niechęć? Jesteśmy. Podobnie, ktoś inny źle obgaduje za naszymi plecami, kto odczuwa tego negatywne skutki?

Publiczność: Oni są.

VTC: Jesteś pewien, że są? Czy nie odczuwamy negatywnych skutków? „Oni źle obgadują za moimi plecami. Jak oni mogli! Moja reputacja zostanie zrujnowana, a jeśli moja reputacja zostanie zrujnowana, nie będę miała pracy ani partnera. I nie będę mieć przyjaciół. Cierpię, bo obgadują za moimi plecami!” Tak sobie wmawiamy, prawda? Czy naprawdę wierzymy, że to oni cierpią, gdy źle o nas mówią?

Publiczność: Mówią o nas, czy o sobie?

VTC: Tak, głównie mówią o sobie, ale wydaje nam się, że mówią o nas. Kiedy więc dowiadujemy się, że ktoś nas krytykuje za naszymi plecami, ważne jest, abyśmy poświęcili trochę czasu na zastanowienie się, jak bardzo ta osoba cierpi, że sabotuje własne szczęście, mówiąc źle o nas. I warto naprawdę o tym pomyśleć, abyśmy nie żywili do nich urazy ani nie popadli w nasz stary sposób myślenia: „Jeśli mówią o mnie źle, będę cierpieć, ponieważ nie będę miał da dee dah dee da da da...”. Czy widzisz, jak mamy różne podwójne standardy dotyczące rzeczy, jak wszystko interpretujemy z perspektywy „ja”?

W Dharmie próbujemy to zmienić. „Nie karzę nikogo, ignorując go, będąc na niego zły. Karzę siebie. Kiedy mówią źle o mnie lub mnie ignorują, to oni cierpią, nie ja”. Jest to całkowite przeciwieństwo tego, jak zwykle się czujemy. Dlatego nazywa się to praktykowaniem Dharmy. Jeśli można ufać naszym zwyczajowym spostrzeżeniom, to dlaczego powinniśmy praktykować Dharmę? Jeśli nasze zwykłe postrzeganie jest w 100 procentach trafne, jeśli nasze zwykłe emocje są w 100 procentach uzasadnione, to nie ma potrzeby praktykowania Dharmy, ponieważ już postrzegamy rzeczywistość i mamy odpowiednie reakcje emocjonalne. To prawda, prawda? 

Kiedy przystępujemy do Dharmy, musimy przyjąć perspektywę: „Muszę się zmienić i muszę zakwestionować własne postrzeganie i emocje”. Jeśli przychodzimy do Dharmy z punktem widzenia: „Moje opinie są słuszne”, to jak możemy kiedykolwiek nauczyć się Dharmy? Nasze opinie są już słuszne. Więc nawet jeśli Budda przychodzi do nas i mówi coś, z czym się nie zgadzamy, mówimy: „Jakim jesteś nauczycielem? Nic nie wiesz kolego. Moje pomysły są słuszne”.

Więc co się dzieje? Naprawdę jesteśmy w kropce, prawda? Nawet jeśli Budda pojawia się przed nami i próbuje nam pomóc, myślimy: „On jest stuknięty, bo ma inne zdanie niż ja i nie traktuje mnie tak, jak myślę, że powinienem być traktowany. Budda ma pięć milionów uczniów, ale nie zwraca na mnie uwagi!” W ten sposób myślimy, prawda? "Jeśli Budda tylko pojawił się przede mną ze swoimi magicznymi mocami, wtedy miałbym wiarę. Jakiego rodzaju Budda czy on nie robi tego, abym mógł mieć wiarę?”

W ten sposób myślimy. Tak więc, jeśli jesteśmy naprawdę przywiązani do własnych opinii, praktykowanie Dharmy jest bezużyteczne, ponieważ już mamy rację. A jeśli rzeczy istnieją tak, jak nam się wydają, i jeśli wszystkie nasze emocje są jedynym możliwym sposobem odczuwania i właściwą rzeczą do odczuwania, to komu potrzebna jest Dharma? Już mamy rację, więc musimy już być oświeceni. Więc dlaczego jesteśmy tacy nieszczęśliwi? (śmiech) Coś jest nie tak na tym obrazku. Jeśli naprawdę mamy tak rację, jak nam się wydaje, to dlaczego jesteśmy tak nieszczęśliwi?

Pamiętam historię, kiedy para poszła na terapię i terapeuta powiedział: „Albo możesz mieć rację, albo możesz mieć dobry związek. Masz wybór!" Istnieją dwie możliwości. Możesz mieć rację lub możesz mieć dobre relacje. Co chcesz? To jest to, prawda? Jeśli cały czas trzymamy się racji, nie będziemy mieć zbyt dobrych relacji. Tak więc, kiedy słyszymy w ćwiczeniu myśli nauki o dawaniu zwycięstwa innym, to właśnie to oznacza. Oznacza to wyciszenie tej egocentrycznej myśli, która zawsze mówi: „Mam rację i świat powinien to uznać”.

Tak więc pierwszą kwestią jest tutaj to, że Budda nie widzi prawdziwych przyjaciół, wrogów i obcych. Te nie istnieją w perspektywie tzw Buddai Budda nie ma błędnych świadomości. Jeśli widzimy z natury istniejącego przyjaciela, wroga i nieznajomego lub z natury istniejącą osobę godną naszego przywiązanie, godnego naszej nienawiści, godnego naszej apatii, to powinniśmy porównać nasze poznanie z poznaniem Budda.

Drugi punkt dotyczy tego, że gdyby przyjaciele, wrogowie i obcy istnieli z natury — gdyby przedmiot przywiązanie, obiekt nienawiści, przedmiot apatii istniały z natury – wtedy nie mogły się zmienić. Osoba, która jest teraz przyjacielem, zawsze będzie przyjacielem. Osoba, która jest teraz wrogiem, zawsze będzie wrogiem. Osoba, która jest teraz obca, zawsze będzie obca. Czy tak to się dzieje? NIE! Myślę, że polityka międzynarodowa to krzyk, kiedy się na to patrzy. Stany Zjednoczone wspierały Osamę bin Ladena. Czy to nie niesamowite? Potem sześćdziesiąt lat temu walczyliśmy z Niemcami, a teraz Niemcy są naszym najlepszym przyjacielem. A w pokoleniu naszych rodziców walczyliśmy z Japonią, a teraz Japonia jest naszym najlepszym przyjacielem. To po prostu niesamowite, jak rzeczy zmieniają się w polityce międzynarodowej.

Podobnie zmieniają się także w naszych osobistych relacjach, prawda? Ludzie, z którymi byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, których kochaliśmy, teraz nawet nie rozmawiamy, ponieważ jesteśmy na nich tak źli lub dlatego, że stali się dla nas obcy. Lub ludzie, którzy byli obcy, stali się przyjaciółmi lub wrogami; wrogowie stali się przyjaciółmi lub nieznajomymi. Wszystko się zmienia. Ale gdyby przyjaciele, wrogowie i obcy istnieli z natury, wtedy te relacje byłyby utrwalone i niemożliwe do zmiany. Dlaczego? Ponieważ coś, co istnieje samoistnie, nie zależy od innych czynników.

Coś, co istnieje z natury, jest niezależne, a coś, co jest niezależne, nie zależy od innych czynników. Coś, co nie zależy od innych czynników, nie zależy od przyczyn i Warunki. Coś, co nie zależy od przyczyn i Warunki nie można zmienić. To jest ustalony. I bez względu na to, co się wokół niego zmienia, nie może się zmienić, ponieważ nie ma na niego wpływu przyczyny i Warunki. To nie jest nasze doświadczenie, prawda? Rzeczy są tak zmienne przez cały czas.

Trzeci punkt jest tym, który bardzo mi się podoba, ponieważ do tej pory rozmawialiśmy o przyjaciołach, wrogach i nieznajomych — od czasu do czasu włączając w to siebie — i pytaliśmy, kto jest ważniejszy, ja czy inni? Często mamy tendencję do trzymania go ładnie na zewnątrz. Może możemy zrównać przyjaciół, wrogów i nieznajomych, ale kto jest ważniejszy, ja czy inni? Ja jestem.

Ten ostatni punkt właściwie trafia w to, ale zanim do niego przejdę, Jego Świątobliwość zawsze mówi o konwencjonalnym sposobie myślenia o tym, kto jest ważniejszy i bardziej pomocny. Gdybyśmy mieli głosować, czyje szczęście jest ważniejsze, na kogo głosujesz? Czyje szczęście jest ważniejsze? Gdybyśmy naprawdę byli demokratyczni, głosowalibyśmy na wszystkie czujące istoty minus jedna z powodu siły większości. Ale na kogo właściwie głosujemy? Ja! A jednak chodzimy w kółko, mówiąc, że wierzymy w demokrację.

Nie wierzymy w demokrację. Wierzymy w dyktaturę, w której sami jesteśmy dyktatorami. Ale gdybyśmy naprawdę wierzyli w demokrację i mieli głosować, czyje szczęście jest ważniejsze – jedna osoba czy nieskończona liczba czujących istot minus jedna? Nieskończona liczba czujących istot minus jeden! Jak więc możemy usprawiedliwić chodzenie przez życie, mówiąc: „Ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja! jestem najważniejsza! Wszystko musi być tak, jak chcę!” To nie ma sensu!

„Ja” i „inny”

Wracając do trzeciego punktu, gdyby jaźń i inni istnieli z natury, moglibyśmy powiedzieć: „Jestem ważniejszy, ponieważ jestem z natury sobą, a inni są mniej ważni, ponieważ są z natury inni”. Ale tak nie może być, ponieważ ja i inni są od siebie zależni. Innymi słowy, nie możemy identyfikować siebie bez identyfikowania innych. I nie możemy zidentyfikować innych bez zidentyfikowania siebie. Te dwie rzeczy zależą od siebie.

To jest jak ta strona doliny i ta strona doliny. Spójrz na Abbey, mamy Spring Valley Road. Jest Spring Valley, a po drugiej stronie mamy góry. Jest ta strona i tamta strona. Ale jeśli poszedłeś do że stronie, która byłaby to strona-że strona byłaby to z boku i to strona byłaby że strona. Tak, to ta strona to bok lub że strona? To zależy. Kiedy mówisz: „Chcę szczęścia”, gdzie jest to „ja”, które chce szczęścia? Wydaje się, że istnieje tylko jedno „ja”, a wszyscy inni są „inni”, prawda? Ale z punktu widzenia innych że to „ja”, a my jesteśmy „inni”. Czy zatem jesteśmy „ja” czy „inni”? Czy jestem „ja” czy „inny”?

Pamiętam, jak nauczał tego Serkong Rinpocze, ponieważ to od niego się tego nauczyłem. Alex tłumaczył i cała ta sprawa to i że, samego siebie i inni sprawiał, że wszyscy ryknęliśmy śmiechem, ponieważ Rinpocze ciągle pytał: „Czy ty I czy jesteś? inny?” A Rinpocze mówił: „Nie wiesz, kim jesteś?” Pytał: „Czy ty I czy jesteś? inny” i kazał nam naprawdę się temu przyjrzeć.

Dlaczego, kiedy mówimy słowo „ja”, kładziemy tak duży nacisk na ten zbiór agregatów? Dlaczego w ogóle mówimy „To zdjęcie zbiór agregatów”, kiedy z perspektywy wszystkich minus jeden, tak jest że zestaw agregatów? A z perspektywy wszystkich minus jeden, to „inny”; to nie ja. Kiedy próbujemy zdecydować, kto jest ważniejszy, me or inny, czy naprawdę jestem jakimś z natury istniejącym „ja”, więc kiedy mówię „jestem ważniejszy”, zawsze odnosi się to do te agregaty? Z perspektywy innych, „inni” odnosi się do agregatów innych. Tak więc, kiedy mówimy: „Chcę szczęścia”, może tak być wszyscy minus jeden pragnie szczęścia, prawda?

To jest właśnie filozofia stojąca za wymianą siebie z innymi. Po prostu wymieniacie się tam, gdzie przyklejacie etykietę „ja”, ponieważ zdajecie sobie sprawę, że „ja” jest tylko etykietowane, a „inny” jest tylko etykietowany i tak dalej. To zdjęcie równie dobrze mógłby być zestaw agregatów że zestaw agregatów. Równie dobrze mogłoby to być „inne”, a nie „ja”. A z punktu widzenia większości jest to „inne”; to nie jest „ja”.

 Dlaczego więc, kiedy mówimy: „Chcę szczęścia”, odnosi się to tylko do te agregaty? A kiedy mówimy „inni” – „Inni chcą szczęścia” lub „Inni nie są tak ważni” – odnosi się to do świata zewnętrznego. Dlaczego nie odnosi się do to jeden? Ponieważ „ja” i „inni” są jednakowo etykietowani w zależności od perspektywy, tak samo to stronie doliny i że strony doliny są oznaczone w zależności od perspektywy.

Myślenie o tym jest bardzo interesujące, zwłaszcza gdy odczuwasz ból — ponieważ kiedy odczuwamy ból, umysł mówi: „Jestem cierpienie. SIEMA..”. Istnieje silne poczucie „ja”, prawda? “Jestem cierpienie." To ogromne „ja” cierpi. Ale z punktu widzenia wszyscy minus jeden, ktoś inny cierpi. Wyobraź sobie, że leżysz tam, kiedy jesteś chory i mówisz: „Ktoś inny cierpi”. Możesz sobie to wyobrazić? Czy możesz sobie wyobrazić, patrząc na siebie ciało jako kogoś innego ciało to jest niewygodne? Ktoś inny ma zranione uczucia. To bardzo interesujące. Co by się stało, gdybyś powiedział, że czyjeś uczucia są zranione?

Publiczność: Zyskujesz dużo miejsca.

VTC: Tak, masz dużo miejsca, prawda? Ale gdy tylko powiesz: „Moje uczucia są zranione”, nie ma w ogóle miejsca. „Czyjeś uczucia są zranione? To niedobrze. Oni to przeboleją. prawda? Tak. Ludzie zawsze przezwyciężają zranione uczucia. To nic wielkiego. Są po prostu zbyt wrażliwi. Ktoś inny jest po prostu zbyt wrażliwy, zbyt łatwo go urazić. Po prostu interpretują wszystko z bardzo egocentrycznego punktu widzenia. Po prostu daj im trochę czasu na uspokojenie się. Opamiętają się i zobaczą, że ich percepcja jest całkowicie nie na miejscu”.

To właśnie myślimy o innych ludziach, prawda? Cóż, spróbuj zastosować „inne” do tego zestawu agregatów. „Och, ktoś jest dzisiaj w złym humorze. Kogo to obchodzi? Zajmuję się swoimi sprawami. Jeśli chcą być w złym nastroju, niech będą w złym nastroju”. Kogoś boli brzuch… „Och, jaka szkoda! Co na obiad? Jestem w dobrym nastroju. Nie pozwolę, by ich ból brzucha mnie wykończył. Spróbuj tak pomyśleć. „Och, ktoś jeszcze nie dostał tego, czego chciał? Och, to niedobrze! Co jeszcze nowego?"

Więc po prostu wymieniamy „ja” i „inni”." ponieważ są one jedynie oznakowane. Po prostu go wymieniasz. A potem, biorąc pod uwagę to, jak zwykle myślimy o innych, zaczynasz myśleć w ten sposób o sobie. „Chcę być szczęśliwy” — Och, wow, jest tak wiele „ja”, które chcą być szczęśliwe. Więc zaczynamy patrzeć na „ja” każdego, kiedy mówimy: „Chcę być szczęśliwy”. To znaczy wszyscy inni.

 „Nie chcę dzisiaj pracować w nadgodzinach; ktoś inny może pracować w nadgodzinach” – z wyjątkiem tego, że „ja” to twój kolega, a „ktoś” to ty. „Nie mam ochoty sprzątać toalety; to nie jest mój obowiązek. Ktoś inny może posprzątać toaletę” – więc wstajemy i robimy to, bo jesteśmy kimś innym, prawda? Powiecie: „Och, to nie jest zdrowe psychicznie. [śmiech] To dysocjacja”. jesteś terapeutą; wiesz, co mówią… „Och, dysocjujesz. Jesteś zdezorientowany. Nie wiesz, kim jesteś. Nie masz wystarczająco dużego poczucia siebie”.

Nie, to nie jest dysocjacja. Robi się to z konkretnego powodu i robi się to z mądrością. Nie robi się tego z powodu problemów psychologicznych. Robi się to mądrze, zdając sobie sprawę, że ja i inni jesteśmy po prostu całkowicie naznaczeni. 

Wracając do tekstu, jesteśmy w podtytule, który mówi:

Z czego należy zrezygnować, kontemplując wady egoizmu.

Oto jedno ze zdań w trening umysłu:

Wygnać winnego za wszystko.

To jest coś, o czym powinniśmy pamiętać: „Wygnać winnego wszystkiego”. Powiedzmy, że jest jedna rzecz, która jest źródłem wszystkich twoich problemów, a mianowicie sprawia, że ​​jesteś nieszczęśliwy. To jest to, co zamierzasz wygnać, prawda? Usuń źródło wszelkiego cierpienia. Tak się składa, że ​​źródłem całego naszego cierpienia jest egocentryczny umysł.

„Wyrzucić nasz egocentryczny umysł? Kto się mną zaopiekuje, jeśli ja nie zatroszczę się o siebie?” Właściwie jest nawet powiedzenie, które brzmi: „Jeśli nie jestem dla siebie, kto będzie dla mnie? Jeśli ja nie zadbam o siebie, kto się o mnie zatroszczy?” Nawet psychologowie i ludzie religijni mówią, aby dbać o siebie. „Ooo, podoba mi się ten”. Ale sposób, w jaki zwykle dbamy o siebie, w rzeczywistości nam szkodzi. Tak więc, jeśli naprawdę chcemy zadbać o siebie, zadbajmy o innych. Tak mówi Jego Świątobliwość: „Jeśli chcesz być samolubny, bądź mądrze samolubny”. A najlepszym sposobem na przyniesienie sobie korzyści jest dbanie o innych. Czy w to wierzymy? Tylko jeśli inni są ludźmi, do których jesteśmy przywiązani i o których wiemy, że będą dla nas mili w zamian. Poza tym…. Czy widzisz, jak nasz normalny sposób myślenia jest całkowicie wywrócony do góry nogami? [śmiech]

Dobra, więc komentarz Nam-kha Pel o wygnaniu winnego wszystkiego mówi:

My, czujące istoty, gonimy za nieszczęściem, którego nie pragniemy i nigdy nie osiągamy tego, czego pragniemy.

Myślimy, że gonimy za szczęściem, ale tak naprawdę gonimy za cierpieniem, którego nie chcemy. I nigdy nie osiągamy tego, czego pragniemy. Dlaczego nie? Ponieważ podchodzimy do tego w zły sposób!

U podstaw tego wszystkiego staramy się zrzucić winę gdzie indziej, co jest błędem.

Czy to nie prawda? Kiedy jesteśmy nieszczęśliwi, co się dzieje? Winimy kogoś innego, prawda? Obwiniamy kogoś innego. „Dlaczego jestem nieszczęśliwa? Zrobili to, albo nie zrobili tego, albo powinni byli zrobić tamto”. Zawsze to ktoś inny. Od czasu do czasu obwiniamy siebie, ale kiedy obwiniamy siebie, to również w bardzo nierealistyczny sposób. „Jestem taki potężny. Mogę sprawić, że wszystko pójdzie źle”. „Dlaczego to małżeństwo się nie powiodło? To wszystko moja wina!" „Nikt mnie nie kocha, bo jestem okropny”. To totalnie zawyżone poczucie własnej wartości! Nie jesteśmy aż tak potężni.

Obwinianie innych

U podstaw tego wszystkiego staramy się zrzucić winę gdzie indziej, co jest błędem. Dzieje się tak, ponieważ wszystkie różne długie i gwałtowne cierpienia, które pochodzą z narodzin wśród pięciu lub sześciu rodzajów egzystencji, od Piekła Bez wytchnienia do Szczytu Istnienia.

To jest od najniższego królestwa piekła do najwyższego królestwa bogów.

Nie są one bez przyczyn ani nie wynikają z niepowiązanych przyczyn.

Innymi słowy, szczęście i cierpienie, których doświadczyliśmy podczas odradzania się, nie jest bez przyczyny. Ma przyczyny, a przyczyny nie są niepowiązanymi przyczynami. Są to przyczyny, które mają moc wytworzenia rezultatu, którego doświadczamy. Obwinianie czegoś, co jest niezwiązaną przyczyną naszego cierpienia, jest totalnym szaleństwem.

To jak sadzenie ogrodu i obwinianie rosnących dyń za to, że nie są słodkim groszkiem. I obwiniamy pestki dyni, ale nie miały z tym nic wspólnego. Przepraszam, ale to nie ma sensu. Obwiniamy nasiona groszku cukrowego, ponieważ myśleliśmy, że zasadziliśmy groszek cukrowy, ale dostajemy dynie. Więc obwiniamy niezgodną przyczynę, taką jak groszek cukrowy, i wierzymy, że groszek wyhodował dynie. nie zrobili tego. Z pestek dyni wyrosły dynie.

Powstają one w zależności od działań i przeszkadzających emocji, które dają początek wszystkiemu.

Dlaczego rodzimy się w którymkolwiek z sześciu światów istnienia? Z powodu cierpień i karmy! Pamiętaj, że działania, które wykonujemy, dają rezultat. To, co powoduje działania, to cierpienia.

Ponieważ działania są spowodowane przeszkadzającymi emocjami

-nieszczęścia—

głównym czynnikiem są przeszkadzające emocje. Co więcej, wśród przeszkadzających emocji to ignorancja, która chwyta się błędnego wyobrażenia o sobie, jest głównym źródłem wszelkiego nieszczęścia.

Tak więc ta egoistyczna ignorancja, która myśli, że „ja” naprawdę istnieje, która myśli, że „ja” istnieje z własnej strony – ta egoistyczna ignorancja jest źródłem wszystkich innych dolegliwości, które są źródłem karmy która przynosi odrodzenie w różnych sferach cyklicznej egzystencji.

Ta przyczyna i skutek jest bardzo ważna do zrozumienia i bardzo ważna do zapamiętania. To jest kluczowe, bo jeśli o tym nie pamiętamy, to co robimy? Za nasze cierpienie obwiniamy ludzi na zewnątrz, zamiast uświadomić sobie, że cierpienie w cyklicznej egzystencji – nasze narodziny w cyklicznej egzystencji – pochodzi z karmy. Karma pochodzi z udręk. Utrapienia pochodzą z lgnięcia do siebie ignorancji. Ważne jest, aby o tym pamiętać! To nie jest Bóg; nie możemy winić Boga. Nie możemy winić prezydenta; nie możemy winić terrorystów. Nie możesz obwiniać swojego sąsiada. To samolubna ignorancja.  

Śantidewa mówi,

Bez względu na to, jak wiele udręki, strachu i cierpienia jest na świecie, wszystko to wynika z błędnego wyobrażenia o sobie

-innymi słowy, od samouchwytu—

O, jakie kłopoty przynosi mi ten wielki duch.

Zwykle myślimy o duchach jako o czymś, czego nie możesz zobaczyć, ale może ci zaszkodzić, a największym duchem jest samolubna ignorancja. Nie możemy tego zobaczyć, ponieważ nie ma formy, ale jest źródłem wszystkich naszych kłopotów.

Ponadto, ponieważ przeszkadzające emocje są tworzone głównie przez chwytanie

-lub chwytając —

na błędne wyobrażenie o sobie

-innymi słowy, myśląc, że „ja” istnieje niezależnie – ponieważ te nieszczęścia przynoszą nam szkodę,

To oni są faktycznym przeciwnikiem.

Prawdziwym przeciwnikiem są nasze własne umysłowe dolegliwości.

Nie powinniśmy utrzymywać relacji z tym wieloletnim antagonistą.

 Jeśli ktoś ciągle cię oszukuje, okrada i bije, czy utrzymujesz dobre relacje i zapraszasz go do domu na herbatę? NIE! Tak więc, ilekroć pojawia się ta egocentryczna ignorancja – lub najlepszy przyjaciel egocentrycznej ignorancji, egocentryczny umysł – kiedy pojawia się ta para, są oni długoterminowymi antagonistami. I nie powinniśmy mieć z nimi dobrych relacji. Powinniśmy próbować ich skrzywdzić, ponieważ oni krzywdzą nas.

Ten sam tekst mówi,

Tak więc przez długi, nieprzerwany kontakt jest naszym wrogiem

-„on” oznacza egocentryczną myśl i najlepszego przyjaciela egocentrycznej myśli—

Jedyna przyczyna coraz większej ilości kłopotów. Kiedy jesteśmy tego pewni w naszych sercach, jak możemy być szczęśliwi i nieustraszeni w cyklicznej egzystencji?

Kiedy zdamy sobie sprawę, że całe nasze nieszczęście w cyklicznej egzystencji bierze się z wewnętrznego wroga naszej egoistycznej ignorancji i jej najlepszego przyjaciela, egocentrycznej myśli, jak możemy być szczęśliwi i nieustraszeni w cyklicznej egzystencji? Jak możemy po prostu kręcić kciukami, myśląc, że wszystko pójdzie gładko, kiedy główny przeciwnik, główny niszczyciel całego naszego cierpienia leży w naszym własnym sercu i umyśle?

Leży w naszym własnym sercu i umyśle. To nie inni ludzie niszczą nasze szczęście; to nasza ignorancja, nasz egocentryczny umysł niszczy nasze szczęście. Jak brzmiało hasło: „Kiedy jest cierpienie, jest też jaźń”. To jest znaczenie. Kiedy cierpimy, mamy do czynienia z wielką ignorancją czepiającą się „ja” i z dużymi egocentrycznymi myślami. Ale kiedy cierpimy, nigdy o tym nie pamiętamy, prawda? Nigdy nie pamiętamy, że wróg jest tutaj, a wszystko, co musimy zrobić, to zmienić myśl. Wszystko, czego potrzeba, to zmiana myśli, ale jest to ostatnia rzecz, o której myślimy, ponieważ jesteśmy tak bardzo skupieni na: „To jest na zewnątrz”.

Pytania i Odpowiedzi

VTC: Czy ktoś ma jakieś pytania?

Publiczność: Wydaje się to tak oczywiste, że poprzez nasze ego po prostu zaczynamy przyzwyczajać się do sposobu bycia, który sprawia, że ​​tak trudno jest odwrócić tę myśl.

VTC: Kiedy mówimy o tym rozsądnie, jest to całkowicie oczywiste, prawda? Pytasz, czy to tylko nasza przyzwyczajona myśl sprawia, że ​​patrzymy na to w zupełnie inny sposób? Otóż ​​to. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do ignorancji i do egocentryzm— te dwie myśli, a następnie nasza wieloletnia znajomość z nimi. To tak, jakbyś był w całkowicie dysfunkcyjnym małżeństwie, ale jest to tak znajome, że boisz się je opuścić. Jesteśmy poślubieni naszej ignorancji i naszej egocentryzm. Jest to całkowicie dysfunkcyjne, ale nie możemy stawić czoła prawdzie, ponieważ jest tak znajome. Kiedy widzisz to wyraźnie, zdajesz sobie sprawę, że jest to stan każdej czującej istoty. Ale to tylko własne myśli każdego człowieka więzią go i trzyma w pułapce cierpienia. To tylko myśl. Czy to nie budzi współczucia? To tylko myśl. To nic solidnego. To nic zewnętrznego. To nic, co musi tam być.

Pamiętam Lama Zopa mówi: „To jest na czubku myśli” – na czubku myśli! Jak masz końcówkę myśli? Ale daje ci ten obraz: czubek myśli. Mogłeś to tak szybko zmienić, prawda? Końcówka czegoś jest tak mała. Ty tylko Wskazówka, i odwracasz to jak czubek źdźbła trawy—typ i to się zmieniło. Końcówka myśli! Po prostu zmieniasz myśl, a wszystko się zmienia.

Zwykle o tym nie myślimy, a kiedy już o tym myślimy, jesteśmy tak przywiązani do naszych starych sposobów myślenia, tak całkowicie w nich pochłonięci, że nie widzimy, jak bardzo jest to złe. Kiedy teraz o tym mówię, kiedy wszyscy jesteśmy w jakimś stanie, w którym nie mamy bardzo silnych emocji i nikt nas nie krzywdzi, jest to całkowicie logiczne, prawda? Logiczne jest, aby zobaczyć, jak prawdziwym wrogiem jest ignorancja i egocentryzm.

 Ale gdyby ktoś podszedł do nas i powiedział: „To wszystko przez ciebie egocentryzm i ignorancja”, co im powiesz? [śmiech] „Co wiesz, Buster?” To zdumiewające, jak bardzo cała nasza perspektywa zmienia się o 180 stopni, kiedy nasz umysł znajduje się pod wpływem dolegliwości – 180 stopni! To, co uważamy za prawdziwe teraz, kiedy jesteśmy w bardzo emocjonalnym stanie, nie może tego uznać za prawdziwe. W rzeczywistości jesteśmy całkowicie wściekli na każdego, kto nawet sugeruje, że to prawda. Ale kiedy jesteśmy w spokojnym nastroju, ma to sens, prawda? I możemy to zaobserwować we własnym życiu. Wszystko, co musisz zrobić, to po prostu zmienić tę myśl, a całe doświadczenie może się zmienić. Ale ktoś przychodzi i mówi: „Zmień swoje myślenie”, a my myślimy: „Zmień się Twój myśl! Nie mów mi, co mam robić! Mówisz mi, abym praktykował Dharmę; ty praktykuj Dharmę!” [śmiech] Tak właśnie myślimy, prawda?

Publiczność: Mam szybkie pytanie z internetu. Lily ma sześć lat; chce wiedzieć, dlaczego zwierzęta tak się boją?

VTC: To dlatego, że są bardzo ignorantami i próbują chronić własne życie, dlatego czasami postrzegają istoty, które próbują im pomóc, jako krzywdzące ich. Kiedy czasami wychodzimy nakarmić wiewiórki lub nakarmić indyki, uciekają w drugą stronę. I uciekają w drugą stronę, ponieważ niektórzy ludzie chcą ich skrzywdzić, ale nie mogą powiedzieć, że nie jesteśmy tymi ludźmi. Są zaślepieni własną ignorancją, więc nie widzą, że chcemy im pomóc. To żałosne, że wszystkie zwierzęta się boją, kiedy mamy dobre serce, prawda? Ale jak ktoś chce im zrobić krzywdę, to dobrze, że się boją, bo wtedy uciekają. To świetne pytanie, Lily.

Publiczność: Oto kolejne pytanie, które może wymagać dłuższej odpowiedzi. W zeszłym tygodniu padło pytanie o powagę oczekiwania, że ​​inni odwdzięczą się dobrocią. Ta osoba zastanawiała się, jak to się ma do naszych oczekiwań, że chęć odwdzięczenia się za życzliwość innych wynika naturalnie z nas samych?

VTC: W zeszłym tygodniu mówiliśmy, jak surrealistyczne jest dla nas oczekiwanie, że ktoś inny odwdzięczy się za naszą dobroć, ale z drugiej strony, kiedy medytować na życzliwości innych, bardzo naturalnie powstaje chęć odwdzięczenia się za ich dobroć. Jak łączysz te dwie rzeczy? Kiedy jesteśmy dobrzy dla innych, inni mogą równie dobrze mieć naturalne pragnienie odwdzięczenia się za naszą dobroć. Ale tak jak mówiliśmy o tym, że zwierzęta boją się, ponieważ nie potrafią odróżnić pomocy od krzywdy, czasami ludzie są tacy sami i nie potrafią odróżnić pomocy od krzywdy. A oni są ignorantami, więc ktoś może im pomagać, ale oni nie postrzegają tego jako pomocy. Postrzegają to jako kogoś, kto wyrządza im krzywdę z powodu ich własnej ignorancji. Tak więc zamiast naturalnego pragnienia spłacenia nadchodzącej życzliwości, mają urazę lub złość nadchodzi.

Kiedy my medytować, chcemy mieć pewność, że dostrzegamy życzliwość innych i nie jesteśmy zaślepieni własną ignorancją i egocentryzm, ponieważ ignorancja i egocentryzm uczyń nas ślepymi na dobroć innych. Dlatego musimy to zrobić medytacja. Naprawdę, weź dowolny przedmiot, który jest wokół ciebie i prześledź wstecz liczbę istot, które były zaangażowane w używanie go, a zobaczysz życzliwość innych. Dlaczego musimy to robić świadomie medytacja znowu i znowu i znowu? Ponieważ jesteśmy zaciemnieni przez naszą własną ignorancję i naszą własną egocentryzm!

Rzeczy pojawiły się przed nami i po prostu myślimy: „Cóż, oczywiście, jestem centrum wszechświata”. To nasza własna ignorancja i egocentryzm, i dlatego musimy to zrobić medytacja— dostrzegać życzliwość innych, aby w naszym umyśle pojawiło się naturalne poczucie odwdzięczenia się.

Publiczność: Nadchodzi moment, w którym myślę: „Dlaczego to ja się mylę?” Myślę, że chodzi o to, by nie oddzielać osoby od egocentrycznej myśli. To, co naprawdę działało dla mnie, co przychodzi naturalnie teraz, kiedy jestem trochę dalej, to: „Przestań obwiniać innych” i kiedy to wychodzi, to się zmienia. Wspaniale. Niekoniecznie zrzucam to wszystko na siebie, ale jednak z tego miejsca oporu….

VTC: Więc mówisz, że czasami myślisz: „Dlaczego to zawsze ja się mylę? Jeśli nie mogę obwiniać innych, muszę obwiniać siebie. Dlaczego zawsze to ja muszę się mylić? Cóż, myślimy w ten sposób, ponieważ mylimy konwencjonalne „ja” z myślą skoncentrowaną na sobie. Konwencjonalne „ja” i egocentryczna myśl to dwie zupełnie różne rzeczy, więc mylimy je. Poza tym pracujemy w oparciu o błędny paradygmat, że winna jest wina. A jeśli to nie ktoś inny, to muszę to być ja. A teraz, kto ustanowił tę regułę we wszechświecie — że winna musi być osoba, a nie myśl?

Publiczność: Myślę, że trochę to zacytowałem, ale myślę, że slogany są bardzo pomocne. Myślę, że potrzebuję odpowiedzi i pojawia się pytanie: „Dlaczego to zawsze ja?” Myślę, że po prostu muszę przestać kogoś obwiniać.

VTC: Tak, dokładnie. Mówisz, że kiedy pojawia się ten… „Dlaczego to zawsze ja? Dlaczego to zawsze ja jestem egocentryczna? Jestem taki nieszczęśliwy, bo jestem egocentryczny. Dlaczego ten drugi facet nie jest egocentryczny? Dlaczego zawsze muszę się mylić” – a potem powiedzieć sobie: „Dlaczego ktoś musi się mylić? Nie musisz nikogo za to obwiniać”.

Publiczność: Mogę się mylić, ale mogę być szczęśliwy. [śmiech]

Publiczność: Mój umysł wciąż krąży: „Cóż, jeśli będę dbać o wszystkich tak, jak dbam o siebie, będę zajęty przez cały dzień i nie będę odpowiednio dbać o siebie”.

VTC: „Jeśli będę dbał o wszystkich tak dobrze, jak o siebie, nie będę miał czasu na dbanie o siebie”. Nie sądzę, żeby wszyscy chcieli, żebyś grzebała w ich pokoju, czyściła szuflady, myła im zęby i robiła tego typu rzeczy. Proszę dbać o siebie. A dbanie o innych nie oznacza, że ​​zajmujemy się sprawami innych w niewłaściwy sposób. Nie na tym polega dbanie o innych.

Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o bliskich wrogach? To bliski wróg — różnica między dbaniem o innych a zajmowaniem się cudzymi sprawami. Wprawiamy ich w zakłopotanie i dlatego nie rozumiemy, dlaczego ludzie nie doceniają tego, kiedy próbujemy pomóc, ponieważ postrzegają nas jako wtrącających się. Wtrącamy się, ale wydaje nam się, że jesteśmy uprzejmi. Musimy więc rozróżnić te rzeczy, a jedną z głównych rzeczy do rozróżnienia jest: „Jaka jest motywacja?”

Publiczność: Kiedy nadejdzie czas nauki, pójdę i wystawię lekarstwo, aby osoba, która ma lekarstwo, nie musiała go wystawiać i tracić trochę czasu na naukę. Skoro już to zrobiłem, myślę, że wejdę i odkurzę podłogę dla osoby, która miała odkurzyć podłogę. Mój umysł cały czas powtarza: „Muszę robić takie rzeczy” przez cały dzień, a potem nigdy nie ma czasu, żebym o siebie zadbał.

VTC: Cóż, wtedy musisz zapytać, czy jest to coś, co dzieje się wielokrotnie, czy też jest to coś, o czym ktoś zapomniał. Każdy czasem o czymś zapomina. Jeśli pójdziesz i wykonasz za nich obowiązki, ponieważ zapomnieli, to w porządku. To wygodne i bardzo miłe. Jeśli ktoś ciągle zapomina wykonać swoje obowiązki, nie jesteś dla niego miły ratując go, ponieważ musi nauczyć się odpowiedzialności. W takiej sytuacji bycie życzliwym byłoby poruszeniem tego na spotkaniu społeczności: „Dzień po dniu przygotowuję lekarstwa, ponieważ wszyscy o tym zapominają. Czy tak właśnie ludzie chcą mieć to w swojej praktyce, kiedy zapominają o swoich obowiązkach?”

Publiczność: Nawet oni nie zapominają, ale chcą odwdzięczyć się wszelkimi sposobami za ich dobroć….

VTC: Twoje studiowanie jest również sposobem odwdzięczenia się za ich dobroć, ponieważ jeśli studiujesz i uczysz się trochę Dharmy, będziesz w stanie im pomóc.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.