Nasi najlepsi nauczyciele

Nasi najlepsi nauczyciele

Część serii krótkich Kącik śniadaniowy Bodhisattwy rozmowy na temat Langri Tangpy Osiem wersetów o przemianie myśli.

  • Niebezpieczeństwo związane z nierealistycznymi oczekiwaniami
  • Czujące istoty robią to, co czujące istoty robią
  • Bycie świadomym naszego poczucia prawa, gdy przynieśliśmy komuś korzyść
  • Widząc tych, którzy nas skrzywdzili, jako naszych nauczycieli

Kiedy ktoś, kogo odniosłem,
I w którym pokładałem wielką ufność,
bardzo mnie boli,
Poćwiczę postrzeganie tej osoby jako mojego najwyższego nauczyciela.

Jak radzimy sobie w sytuacjach takich jak ta, kiedy liczymy na kogoś, a potem to się rozpada?

Myśląc o tym, co się dzieje? Patrząc na moje własne doświadczenia, jedno jest takie, że znów mam nierealistyczne oczekiwania. Oczekuję od kogoś czegoś, czego nigdy u nich nie potwierdzałem, potem jestem rozczarowany, gdy tego nie spełniają. To jedna rzecz, która może się dziać.

Druga sprawa to to, że wyraziłem te oczekiwania i była umowa między mną a tą osobą, a potem nie spełnili umowy. A potem czuję się zdradzony i zraniony i tak dalej. Zwłaszcza jeśli była to umowa, w której było dużo emocjonalnego zaangażowania. Jeśli jest to umowa biznesowa, w porządku, czujesz się trochę zaniepokojony, ale przezwyciężasz to. Ale kiedy jest emocjonalne zaangażowanie, myślałeś, że zawarłeś umowę, a potem druga osoba nie działa zgodnie z nią, to jest to naprawdę bolesne.

Myślałem o jednym incydencie, który mi się przydarzył, kiedy pracowałem z kimś i zgodziliśmy się zrobić to, to i tamto, i ta osoba była na początku naprawdę zaangażowana, a potem zdecydowali, że właściwie nie chcą być, a to, co było dla nich naprawdę ważne, to to, co robili wcześniej. A ja mówiłem „ale ale ale…”. Właśnie tam wymyśliłem wyrażenie: „Czujące istoty robią to, co czujące istoty robią”. Innymi słowy, ludzie mają dobre intencje, są zainteresowani, obiecują. Nie znaczą nic złego. I mówią, że coś zrobią. Ale czasami nie zdają sobie sprawy z własnych tendencji, własnych zainteresowań lub własnych umiejętności. Więc obiecują rzeczy, a po chwili po prostu mówią: „Nie, nie robię tego”. Dla byle jakiego powodu.

Odkryłem, że za tym stoi oczekiwanie, że ludzie dotrzymają słowa. Oczekiwanie, że ludzie są konsekwentni. Oczekiwanie, że ludzie nie zmienią zdania. Byłoby miło oczekiwać, że ludzie dotrzymają słowa. Ale czy to realistyczne oczekiwanie? Że ludzie zawsze dotrzymują słów? Nie. Ponieważ ich umysły się zmieniają. Rzeczy się zdarzają. I chcą to zrobić inaczej.

Czy realistyczne jest oczekiwanie od nich, że zawsze będą rozważni w swoich zobowiązaniach i decyzjach, i będą świadomi swoich własnych zdolności i możliwości oraz wszystkich tych ukrytych rzeczy o nas samych, o których nawet nie wiemy, dopóki się nie wydarzy. Czy sprawiedliwe jest oczekiwać, że ludzie będą tak świadomi siebie, że kiedy podejmą zobowiązania, nie zmienią zdania, wypełnią je. To też nie jest praktyczne.

Czujące istoty to czujące istoty i robią to, co robią czujące istoty. Co oznacza, że ​​ich umysły są przytłoczone nieszczęściami i karmy. I nie oczekiwać, że będą pod wpływem nieszczęścia i karmy jest naprawdę nierealne.

Czy to oznacza, że ​​przechodzimy na drugą skrajność i nikomu nie ufamy? Ponieważ wszyscy mają dolegliwości i karmy, i mogli zmienić zdanie na nas jak w mgnieniu oka, obrót dziesięciocentówki. (Myślę, że teraz musi być już jedna czwarta, jest inflacja.) Ale oczekiwać, że tak się nie stanie…. Nie, naprawdę rozsądniej jest powiedzieć: „Tak, istnieje ta umowa, ufam tej osobie do pewnego stopnia, że ​​ją dotrzyma, ale nie będę zaskoczony, jeśli tego nie zrobi, ponieważ jej umysł jest dotknięty i karmy dojrzewa”. Mieć trochę mądrości z mojej strony i nie stawiać poprzeczki tak wysoko. Ustaw to tak: „Ok, powiedzieli, że to zrobią, więc im wierzę. „Nie chcę żyć życiem przepełnionym cynizmem, nieufnością i podejrzliwością. Ufam im, nie jestem cyniczny. Spodziewam się tego. Ale nie zamierzam wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka i nie dać się oczarować, jeśli tak się nie stanie. Po prostu dlatego, że żyję już jakiś czas i musisz dostosować swoje oczekiwania do tego, do czego są zdolni ludzie. To lub wciąż jesteś zraniony, i znowu, i znowu, kiedy czujące istoty robią to, co czujące istoty robią. Nie są buddami. To kolejna rzecz.

Kolejną kwestią, która dodaje, jest poczucie prawa. Dlaczego czujemy się zranieni, gdy ludzie zdradzają nasze zaufanie? „Kiedy ktoś, kogo odniosłem i komu pokładałem wielkie zaufanie”. Często pojawia się poczucie prawa. „Zrobiłem tak wiele”. I myślę, że często rodzice czują się w ten sposób w stosunku do swoich dzieci. „Zrobiłem tak wiele. Tak wiele poświęciłem dla tego dziecka, a teraz to dziecko po prostu robi… myśli za siebie.” Jakie oburzające. „Ich wersja szczęścia nie jest tym, czym jest moja wersja szczęścia dla nich. Myślę, że to powinno ich uszczęśliwić. Uważają, że to powinno ich uszczęśliwić. Co zrobiłem źle? Dlaczego to dziecko jest takie niewdzięczne? To bardzo łatwe. A to dlatego, że istnieje poczucie prawa. „Zrobiłem tak wiele”. Tak, była praktyka hojności, ale nasza hojność była trochę lepka. Dołączono kilka sznurków. A ta druga osoba nie miała tych sznurków. Ale na pewno je mieliśmy. Więc druga osoba ignoruje struny, a potem pytamy: „Dlaczego złamałeś wszystkie struny? Myślałem, że tak się stanie. Jak śmiesz?" Być świadomym w sobie, kiedy przywiązujemy do rzeczy sznurki. Kiedy mamy poczucie przywileju i jest to swego rodzaju cień, który kładziemy na drugą osobę, że to zrobiliśmy, więc niech lepiej…. To kolejna rzecz, która dotyczy tego wersetu.

Wtedy jest to cała kwestia zaufania. Zauważyłam też, że bardzo często obdarzamy ludzi zaufaniem, którego nie mogą znieść. To tak, jakby mieć dwulatka i dorosłego, powierzyć dorosłemu pudełko zapałek, ale nie powierzyć dwulatkowi pudełka zapałek. To całkiem rozsądne. prawda? To nie znaczy, że jesteś cyniczny, nie znaczy, że jesteś podejrzliwy. Oznacza to, że jesteś świadomy możliwości obu stron. Ale czasami nie jesteśmy tak świadomi możliwości kogoś innego. Albo zawyżamy ich możliwości, ponieważ jesteśmy do nich tak przywiązani i tak bardzo chcemy, aby związek się ułożył, że nie wiemy, gdzie naprawdę są i do czego są zdolni. Ponownie, jest to trochę związane z nierealistycznymi oczekiwaniami. To obdarzanie kogoś zaufaniem, którego nie jest w stanie znieść. I bardzo często ich niezdolność do zniesienia tego jest tuż przed naszym nosem, ale jesteśmy tak zauroczeni nimi lub tak zauroczeni ideą tego, jak będzie, że ignorujemy czerwone flagi.

Czy kiedykolwiek zignorowałeś czerwone flagi, które falowały przed Twoimi oczami? Widziałem, jak to robię. I to jest jak czerwona flaga, ale bardzo lubię tę osobę. Nie chcę, żeby była tam ta czerwona flaga. Albo tak bardzo ich lubię, a nasz związek jest tak bliski, że zamierzam im pomóc, żeby nie mieli już tego problemu. Grałeś kiedyś ratownika w związku? „Masz ten problem, ale tak bardzo mi na tobie zależy i mam możliwość, że pomogę ci się zmienić. Uratuję cię.

Kiedy weźmiesz bodhisattwa przysięga, jest w tym coś kuszącego. Jeśli masz tendencję do bycia ratownikiem, bodhisattwa ideał przygotowuje cię do tego typu rzeczy. „Zachowuję mój bodhisattwa przysięga. Uratuję cię. Możesz mi zaufać. jestem bodhisattwa….” I nie widzieć, co tak naprawdę się dzieje. Myślę, że dlatego, kiedy mówią, że bodhisattwowie muszą generować superwiedzę, dzięki której rozumiesz zdolności i zainteresowania ludzi, znasz ich karmiczne usposobienie, wiesz, co robili wcześniej i co może wkrótce dojrzeć. Dlatego tego potrzebujesz i dlaczego potrzebujesz umysłu bez przywiązanie. Abyś mógł naprawdę zobaczyć: „W jakim stopniu jestem w stanie wpłynąć na tę osobę w pozytywny sposób? Nie zamierzam ich ratować. Nie mogę ich uratować. Ale nawet w jakim stopniu mogę na nich wpłynąć, biorąc pod uwagę, gdzie się znajdują i upewniając się, że nie mam lepkiego umysłu, który potrzebuje kogoś, kto mnie potrzebuje”. Bo to inna sprawa, prawda? Jest kilka lepkich punktów w bodhisattwa idealny dla tych z nas, którzy mają pewne osobowości. Osobowość ratownika. „Jestem taki miły, jestem taki hojny…. Zamierzasz coś dla mnie zrobić. Odwzajemnisz moją miłość. Cokolwiek to jest. Tak łatwo jest tutaj wejść w grę. A wtedy druga osoba nie odwzajemnia się. Nie czują tego w ten sam sposób. Nie prosili nas, żebyśmy ich ratowali. Albo chcieli, żebyśmy ich uratowali, a potem musieli wykonać pracę, która była zbyt ciężka, by ją uratować, więc zdecydowali, że mimo wszystko nie chcą być ratowani. Czy kiedykolwiek tak się stało? Pomagasz komuś, oni przez chwilę się z tym zgadzają, a potem nagle bum.

Mam tyle historii. [śmiech]

Właśnie tu myślałem. Kiedy pojechałem do Singapuru, jeden młody mężczyzna miał guza mózgu. Właściwie miał raka mózgu. I przyszedł do mnie w sprawie pomocy. I napisałem do mojego nauczyciela. Mam dla niego treningi. Nie robił praktyk. Ale powiedziałem: „Chcę zrobić wyzwolenie zwierząt (Mieszkałem wtedy w Singapurze), więc proszę, zabierz mnie, bo chcę to zrobić wyzwolenie zwierząt”. Tylko w ten sposób mogłam go do tego nakłonić. Chodziliśmy w różne miejsca. Mamy zwierzęta. Wyzwoliliśmy. Dałem mu modlitewnik. Odmówił modlitwy. To był mój sposób na to, żeby to zrobił. A potem, kiedy mój nauczyciel w końcu wysłał praktyki, które powinien wykonać, powiedział nie. On tego nie chciał. A potem umarł. Myślałem, że Dharma znaczyła dla niego więcej niż w rzeczywistości. Moja przesada.

Trzeba się zatrzymać i naprawdę pomyśleć, w jakich obszarach mogę ufać różnym ludziom? Bo to nie tak, że musimy ufać wszystkim we wszystkich dziedzinach życia. Kiedy wsiadam do samolotu, ufam, że pilot będzie pilotował samolot. Nie ufam pilotowi w innych sprawach, bo go nie znam. Ale niektórym z was mogę zaufać, bo was znam, żebym, gdy czegoś potrzebuję, przyszedł i zaoferował pomoc. Ale nie ufam pilotowi, kiedy potrzebuję pomocy, że porzuci to, co robi i pomoże mi. To kwestia różnych rodzajów relacji, które mamy i w jakich obszarach ufamy różnym ludziom. Nie oznacza to, że ktoś jest niewystarczający lub że relacja jest niewystarczająca tylko dlatego, że nie możemy mu zaufać w pewnym powierzchnia. To po prostu oznacza, że ​​tak właśnie jest. To jest ich zdolność. Albo taki mamy rodzaj związku. Nie musimy umieszczać na nim niczego w stylu: „Och, ta osoba jest tak niegodna zaufania”. Po prostu ufam im w tej dziedzinie, ale nie w tej dziedzinie. Zauważyłem czerwone flagi i uznałem czerwone flagi, a nie wybielam czerwonych flag. Bo jeśli wybielam czerwone flagi, ustawiam to.

Myślę, że kiedy jest tu napisane, że kiedy ta osoba bardzo mnie rani, będę ćwiczyć postrzeganie tej osoby jako mojego najwyższego nauczyciela. Uczą nas czegoś. Czego nas uczą? Uczą nas o naszych myślach o uprawnieniach. Uczą nas o oczekiwaniach, z którymi się nie zgadzają. Uczą nas, jak być tak sztywnym w tym, czego od kogoś oczekujemy, nawet jeśli ktoś obiecał, że nie oczekujemy, że się zmieni. Uczą nas ignorowania czerwonych flag. Uczą nas o naszej arogancji, myśląc, że znamy tę osobę tak dobrze, że możemy przewidzieć o niej wszystko. Nasza niezdolność do jasnego widzenia rzeczy. Jeśli uznamy tę drugą osobę za naszego najwyższego nauczyciela, kiedy takie sytuacje się zdarzają, to zamiast czuć się zranionym i zdradzonym, powiemy: „Dziękuję. Chcę być bodhisattwa. Uczysz mnie ważnych rzeczy, które muszę wiedzieć, aby być bodhisattwa. Ta trudna sytuacja jest bodhisattwa obóz dla rekrutów. A ty jesteś moim sierżantem. A przechodząc przez to i widząc swoje błędy, stanę się silniejszy w środku. Stanę się bardziej zaradny. pozbędę się niektórych moich przywiązanie. I wtedy faktycznie będę bardziej zdolny do przynoszenia ludziom korzyści z powodu tej sytuacji”. Więc zamiast obwiniać ich, płakać i czuć się zranionym, mówiąc: „Zdradziłeś mnie”, uczymy się z tej sytuacji i dzięki niej wychodzimy silniejsi.

Publiczność: Muszę przyznać, że mam ten problem po tylu latach bycia tutaj. Robię niesamowite przypuszczenia na temat ludzi, którzy są tu dopiero od niedawna. Robię założenia. Nie wyjaśniam rzeczy, które należy zrobić. Nie widzę ich tam, gdzie są. Po prostu myślę, że powinni być gdzie indziej. Więc ciągle daję naszym młodym, naszym nowicjuszom czy gościom rzeczy, o których nie mają nawet informacji, nie mają nawet środków, ponieważ zakładam, że nie są prawdziwe. Więc im dłużej tu jestem, widzę, że to robię. Muszę naprawdę poznać osobę tam, gdzie ona jest, a nie gdzie ja. A potem widzę, że mogę być o wiele bardziej bystry, o wiele bardziej spostrzegawczy, o wiele bardziej wrażliwy na zdolności innych ludzi, zamiast wkładać ich wszystkich w ten koc: „Cóż, to jest to, co wiem, i wszyscy powinni o tym wiedzieć”. To tylko ogromna krzywa uczenia się. A ludzie robią, co w ich mocy. Ale uważam, że moje rozczarowanie opadło, ponieważ widzę ludzi o wiele bardziej realistycznie niż kiedyś.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.