Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

37 Praktyk: Wersety 4-6

37 Praktyk: Wersety 4-6

Część serii nauk na temat 37 Praktyk Bodhisattwów wygłoszony podczas Zimowych Rekolekcji od grudnia 2005 do marca 2006 o godz Opactwo Sravasti.

  • Wymiana jednego zestawu problemów na inny
  • 37 Praktyk: Wersety 4-6
    • Odpuszczenie całego bałaganu samsary
    • Wyobrażanie sobie własnego pogrzebu
    • Myślenie o życiu bez początku, aby utrzymać umysł zrelaksowany i rozległy
    • Rezygnacja z przyjaciół, którzy mają negatywny wpływ
    • Życzliwość naszych nauczycieli
    • Przywiązanie do naszych historii

Wadżrasattwa 2005-2006: Pytania i odpowiedzi 03a i 37 praktyk, wersety 4-6 (pobieranie)

Po tym nauczaniu nastąpiło a sesja dyskusyjna z rekolekcjami.

Jak się mają wszyscy?

Publiczność: Ciągle tutaj.

Wymiana jednego zestawu problemów na inny

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Nie zbiegłeś jeszcze ze wzgórza? [śmiech] Dostałem list od Dana i chciałem przeczytać małą część, którą napisał. Wyszedł z więzienia od października, czyli około dwóch miesięcy. Właśnie pisał o swoim doświadczeniu uwięzienia. Powiedział,

Wszystko, co tak naprawdę robimy po zwolnieniu, to zamiana problemów związanych z uwięzieniem na inny zestaw problemów związanych ze zwolnieniem.

To brzmi jak Lama Zopa, prawda? Dokładnie to, co mówi Rinpocze, ponieważ w samsarze to jest to, prawda? Jeśli nie jest to jeden zestaw problemów, to kolejny zestaw problemów. Kiedy nie jesteś w związku małżeńskim, masz problemy z brakiem małżeństwa; kiedy jesteś żonaty, masz problemy z małżeństwem. Kiedy nie masz dzieci, masz problemy z ich nie posiadaniem, a kiedy masz dzieci, masz problemy z posiadaniem dzieci. [śmiech] Wybierz swoje problemy: w samsarze nie ma trwałego szczęścia! Więc to jest naprawdę dobry wgląd, który miał tutaj. Powiedział,

Starałem się uniknąć pułapki, w którą wpada tak wielu więźniów: sądząc, że wszystkie nasze problemy magicznie znikną, gdy nas uwolnimy.

Ile razy zdarzyło się nam, w naszym życiu, w medytacja sesji, pomyślał: „gdybym miał tylko sytuację x, y, z, wszystkie moje problemy by się skończyły”. Wszyscy tak myślimy, prawda?

Nazywam to „panaceum fizycznego uwolnienia”. To po prostu fantazja, złudzenie. Wszystko, co robimy, to zamiana fizycznego więzienia uwięzienia na samsaryczne więzienie tak zwanego uwolnienia. Nie zrozumcie mnie źle, oczywiście, bardzo się cieszę, że zostałem zwolniony. Zdecydowanie wolałbym to niż więzienie w każdym przypadku. Ale ja po prostu staram się zachować perspektywę i tak długo, jak hamuję radość wyzwolenia ze zrozumieniem, że nie mogę brać szczęścia wyzwolenia za coś oczywistego, muszę tworzyć przyczyny mojego szczęścia poprzez codzienną praktykę dharmy i żyjąc etycznie, wyniki przyjdą same. Nie wolno mi być niespokojnym, przygnębionym ani rozczarowanym oczekiwaniem, że rezultaty szczęścia i wolności nadejdą natychmiast.

Ćwicz, ćwicz, ćwicz. Stwórz przyczyny; wyniki przyjdą w swoim czasie. To praktyka cierpliwości. Chęć stworzenia przyczyn jest powodem, dla którego poszedłem za radą mojego dobrodusznego nauczyciela: wziąć udział w Wadżrasattwa wycofać się. Byłoby mi łatwo odrzucić prośbę Czcigodnego Chodrona o odbycie rekolekcji pod pretekstem, że moje życie jest obecnie po prostu zbyt gorączkowe, ponieważ próbuję poradzić sobie z życiem po zwolnieniu (co jest dokładnie tym, co jej powiedziałem, kiedy zapytał, będąc leniwym czującym, jakim czasami potrafię być!). Ale na szczęście Czcigodny uprzejmie i słusznie przypomniał mi, że właśnie w takich chwilach najbardziej potrzebujemy dharmy.

Patrząc wstecz po kilku tygodniach rekolekcji, bardzo się cieszę, że uczestniczyłem w tym czasie uwolnienia i możliwości. Wiem na wiele sposobów, że moja podróż dopiero się zaczyna. Jestem bardzo wdzięczny Czcigodnemu Czodronowi oraz moim dharmicznym braciom i siostrom uwięzionym w domu iw opactwie Sravasti za danie mi tej cennej okazji uczestniczenia w tak potężnych i transformujących odosobnieniach. W końcu jest to moja szczera i prawdziwa motywacja do doskonalenia się, abym mógł przynosić większe pożytek wszystkim żywym istotom.

Czy to nie miłe? Przeczytasz całość później, po napisaniu. Napisał też bardzo ładny wiersz dla swoich rodziców. To też możesz przeczytać. Pomyślałem tylko, żeby podzielić się tym z wami, abyście mogli zobaczyć, jak niektórzy ludzie radzą sobie z rekolekcjami.

37 Praktyk Bodhisattwy

Ok, czy powinniśmy po prostu zagłębić się w 37 Praktyki Bodhisattwa? Zrobiliśmy ostatni raz jeden, dwa i trzy, więc po prostu zagłębimy się w cztery,

4. Bliscy, którzy od dawna trzymają się towarzystwa, rozstaną się,
Bogactwo stworzone z trudem pozostanie w tyle
Świadomość, gość, opuści pensjonat ciało.
Puść to życie-
To jest praktyka bodhisattwów.

To dla mnie jeden z najpotężniejszych wersetów. Prawda czy nieprawda?

Publiczność: Prawdziwe.

Odpuszczenie całego bałaganu samsary

VTC: Czy nam się to podoba, czy nie? [śmiech] Nie. Chcemy, aby było na nim napisane: „Ukochani, którzy od dawna dotrzymywali nam towarzystwa, pozostaną z nami na wieki wieków; stworzone bogactwo – nie z trudem, ale z łatwością – zawsze będzie tutaj; świadomość, gość, pozostanie w pensjonacie ciało o życie wieczne w dukkha samsary.” Tego właśnie chce nieświadomy umysł, czyż nie? Całkowicie ignorancki umysł.

Dostałem kolejnego e-maila od jednego z więźniów, który od lat ma problem z narkotykami. Uczynił taki komentarz: „dlaczego coś tak złego może być tak dobre?” Jest jak jego Koan: „Dlaczego coś tak złego może czuć się tak dobrze?” Myślałem o tym i wymyśliłem, że to tylko pokazuje, jak ignorancki jest nasz umysł. Czyż nie? To coś, co powoduje tyle cierpienia, uważamy za szczęście. To jedno z czterech zniekształceń. Pamiętaj, rozmawialiśmy o czterech zniekształceniach – to jest dokładnie to.

Togmey Sangpo ze współczuciem radzi nam tutaj, aby po prostu puścić cały bałagan. Pomyśl, ile czasu spędziłeś w swoich medytacjach martwiąc się o swoich bliskich. Byłby to bardzo interesujący czas, aby przez tydzień śledzić, ile czasu spędzasz na myśleniu o czym, podczas sesji lub w ciągu dnia: ile czasu spędziłeś na myśleniu o swojej rodzinie, ludziach, których kochasz, twoi przyjaciele, ludzie, którzy są ci bliscy. Ile czasu spędziliśmy? A jakie myśli? Tęsknota za nimi, martwienie się, że się starzeją… różne myśli. A ile czasu na to poświęcamy? "PA pa Wadżrasattwa. Witam wszystkich ludzi, do których jestem przywiązany!” [śmiech]

Na koniec dnia, co to jest? Bliscy, którzy od dawna dotrzymywali towarzystwa, rozstaną się. To już koniec. Nic nie można z tym zrobić. A jednak ile czasu spędziliśmy nad nimi rozmyślając: po co? Czy to coś zmieniło — wszystkie nasze zmartwienia, wszystkie nasze przywiązanie, wszystkie nasze marzenia, wszystkie nasze cudowne wspomnienia, wszystkie nasze wizualizacje na przyszłość?

Byłoby interesujące zobaczyć, ile czasu w naszym życiu spędzamy myśląc o bogactwie. Nasze pieniądze, ile mamy na koncie, a ile zarobiłeś w zeszłym roku, ile będziesz musiał zapłacić podatków. A potem wszystkie twoje rzeczy: to, co masz tutaj, co masz w magazynie, co zostawiłeś w domu, a które naprawdę chciałbyś mieć, i to, co naprawdę chcesz kupić po zakończeniu rekolekcji. Wszystkie drobiazgi, np.: „czy nie byłoby miło, po zakończeniu rekolekcji, mógłbym mieć to i to, i to. To będzie inny sezon, więc naprawdę tego potrzebuję!” A także całe nasze planowanie finansowe. Pewnego razu mieliśmy skecz w Meksyku… To było fantastyczne. Jeden z uczestników rekolekcji wykonał skecz na zakończenie rekolekcji – wszyscy w swoim skeczu po prostu odgrywali swoją uwagę – jego rzeczą były pieniądze. Więc na jego puja stolik miał swój komputer i telefon komórkowy, a on robi swoje mantra ale mówiąc: „Halo? Nowojorska Giełda Papierów Wartościowych? Sprzedaj ten, tak! Kup ten, szybko, od razu! I tamto: przenieś je z tego konta na inne”. [śmiech] Było świetnie.

Możesz zrobić całość medytacja sesja na ten temat: jak zarządzać naszymi pieniędzmi, jak zdobyć więcej pieniędzy, martwić się o ich utratę, nasz dobytek, takie rzeczy. Spędzamy tak dużo czasu na myśleniu o tym. A co się z tym dzieje? Bogactwo stworzone z trudem zostanie pozostawione. Bez wyboru.

Świadomość, gość, opuści pensjonat ciało. „Nie, nie będzie, mój ciało to ja!" To jest wielki cel przywiązanie, prawda? Mój ciało to ja, a komfort mojego ciało, dobro mojego ciało, ciągłość my ciało, wszystko. Ile czasu spędzamy w ciągu jednego dnia myśląc o ciało: co zje, co musimy zrobić, aby go nakarmić, jakie jest nasze łóżko, czy jest za twarde, czy jest zbyt miękkie, czy temperatura jest za wysoka lub za zimna dla ciało, czy lubimy klimat, czy nie lubimy klimatu, czy bolą nas kolana, czy plecy, czy nos jest za suchy, czy zaciąga się nosem, czy żołądek boli – cokolwiek to jest, jak dużo czasu spędzamy myśląc o tym ciało, dzięki czemu jest jak najbardziej wygodny.

I martwimy się, że się zestarzeje. Co zrobimy, gdy nasz ciało starzeje się i nie możemy robić rzeczy, które chcemy? Czy stać nas na elektryczny wózek inwalidzki? [śmiech] Co się stanie, jeśli jesteśmy sparaliżowani: jak mamy się z kimkolwiek komunikować? Co się stanie, jeśli będziemy nietrzymali moczu, a inne osoby będą musiały zmieniać nam pieluchy? Jak bardzo będziemy się wstydzić i komu będziemy zmieniać pieluchy, i och, to będzie takie zawstydzające – całe to opowiadanie o ciało! Ile czasu spędzamy myśląc o tym. Znowu świadomość opuści pensjonat ciało. To wszystko ciało jest: to hotel, w którym od jakiegoś czasu mieszkamy. A kiedy się wymeldujemy, to wszystko. Zostawiasz to. Nawet po sobie nie sprzątamy — inni muszą dbać o nasze zwłoki! Zostawiamy tu trupa, śmierdzi i jest brudny, a oni się go boją i muszą sobie z tym poradzić: dość nierozważnie! Przynajmniej moglibyśmy rozpłynąć się w tęczę ciało, żeby ludzie nie musieli po nas sprzątać. [śmiech] Po prostu się sprawdzamy, a ciało jest tu.

Wyobrażanie sobie własnego pogrzebu

Jest bardzo dobry w twoim medytacja wyobrazić sobie własny pogrzeb. Oto jesteś, a oni ładnie cię ułożyli. Najpierw robisz fajną scenę: miałeś fajną śmierć. Proszę bardzo, bardzo dobrze balsamują, więc wyglądasz, jakbyś tylko spała, i jesteś taka spokojna, a cera jest bardzo ładna, twoje włosy są takie piękne i masz na sobie Twoje ulubione ubrania i po prostu wyglądasz tak dobrze. Potem wszyscy podchodzą i chodzą obok ciebie i mówią: „Och, ona jest taką cudowną osobą. Jak dobrze wyglądają. Jacy byli mili. Jak bardzo za nimi tęsknię. A potem wszyscy przechodzą obok i mówią te rzeczy. Oczywiście nie żyjesz, więc wszyscy mówią coś miłego, kiedy tam są. [śmiech] A potem wszyscy idą i jedzą. [śmiech] Wszyscy chodzą i jedzą, a potem trochę płaczą, ponieważ tęsknią za tobą, a potem pojawiają się inne rzeczy – niektóre z tych rzeczy, które zrobiłeś, a które naprawdę im się nie podobają. [śmiech] Może nawet na nabożeństwie żałobnym opowiadają o zabawnych rzeczach, które zrobiłeś, że jesteś śmiertelnie zakłopotany, a oni pamiętają? Czy masz takie rzeczy? Wyobraź sobie cały swój pogrzeb i to, co wszyscy będą robić. Jak wszyscy będą siedzieć i zastanawiać się, co zrobić z twoimi rzeczami i jak podzielić pieniądze.

To zdarzyło się komuś, kogo znam. Brali ślub, a jeden z ich krewnych przyleciał zza miasta na ślub. W dniu ślubu krewny brał kąpiel i zmarł w wannie. Oto ten człowiek, który wieczorem wychodzi za mąż, a jego krewny zmarł rano. Postanowili kontynuować wesele, chociaż odwołali muzykę. Mieli ślub. Oto on, żeni się i radzi sobie ze śmiercią swojego krewnego tego samego dnia, a potem inny krewny podchodzi do niego i zaczyna go pytać, czy pomyślał o tym, co zamierza zrobić z inwestycjami i nieruchomościami, nieruchomościami i Dom. Tak się stanie, nawet jeśli nie masz akcji ani nieruchomości. Co zrobimy z twoimi ubraniami, wszystkimi twoimi książkami i tym stosem papieru, który trzymałeś od nieskończonego czasu, który zawsze miałeś posortować i nigdy tego nie robiłeś. [śmiech] A teraz twoi krewni muszą to zrobić! Mają do czynienia z tym i tamtym i innymi rzeczami.

Czy medytacja Sesja na pogrzebie, miły pogrzeb. Wszyscy płaczą odpowiednio i mówią, jaki byłeś miły. Następnie poprowadź scenę w inny sposób, a zginiesz w strasznym wypadku, a twój… ciało jest bardzo oszpecony. Albo umarłeś, gdy miałeś 95 lat i miałeś Alzheimera przez ostatnie dwadzieścia lat, więc całe twoje ciało ma 95 lat i jest pomarszczona, a ty byłeś poza nim przez ostatnie dwadzieścia lat. Albo umrzesz na raka, a twój ciało jest zupełnie wychudzony i wyglądasz jak ktoś, kto właśnie wyszedł z Oświęcimia, a to jest w trumnie. Nie ma mowy, żeby ten wyglądał pięknie: zapadnięte policzki iw ogóle.

A może jesteś stary i straciłeś zęby. Albo zginęłaś w wypadku i wszystko jest pocięte, więc nie wyglądasz zbyt ładnie. Może więc zdecydują się nawet nie organizować otwartego pogrzebu trumny; nie chcą nawet pokazać twojego ciało. Jak się z tym czujesz? A może odważni przyjdą i popatrzą na Ciebie ciało, wyglądają i reagują szokiem. Oczywiście mają tam twoje zdjęcie z czasów, gdy byłeś młody i wyglądałeś naprawdę ładnie: jedno z tych ładnych zdjęć, kiedy jesteś młody, uśmiechnięty, szczęśliwy i wyglądasz naprawdę zdrowo. Jest ten obrazek, a potem ten wychudzony, chory na raka lub chory na Alzheimera ciało. A potem wyobraź sobie pogrzeb z tego punktu widzenia. Co oni powiedzą?

Niekoniecznie myśl o tym, kiedy - podałem ten przykład - kiedy masz 95 lat. Ale pomyśl o pogrzebie, np. jeśli umarłeś w ciągu miesiąca, i oto jesteś, niezależnie od tego, ile masz teraz lat, i jesteś tam w trumnie. Wszyscy przechodzą obok. I gdzie jesteś? W końcu wszyscy, którzy nigdy nie mówili ci, jak bardzo cię kochają, w końcu, kiedy nie żyjesz, siedzą tam i płaczą, mówiąc, jak bardzo cię kochają. Ale nie ma cię nigdzie w pobliżu, żeby to usłyszeć. Po prostu zastanów się nad tym. Co tak naprawdę ma sens w życiu? Nasi bliscy, nasze bogactwo, nasze ciało: czy cokolwiek z tego przychodzi z nami do następnego życia? Nic.

Co idzie z nami do następnego życia? The karmy stworzyliśmy nabywając te rzeczy, chroniąc te rzeczy – wszystko to karmy jest tym, co jest z nami. Wszystkie karmy stworzone przez przywiązanie, pragnienie te rzeczy; wszystkie karmy stworzone z zazdrości, bo inni mają lepiej niż my; wszystkie karmy stworzony z złość, chroniąc nasze ciało, nasi bliscy, nasze bogactwo: wszystko to karmy przychodzi z nami. Rzeczy, które stworzyliśmy karmy z: Odszedł.

Myślenie o życiu bez początku, aby utrzymać umysł zrelaksowany i rozległy

Naprawdę poważnie zastanów się nad tym, o tym, co jest naprawdę ważne. A kiedy robisz tego rodzaju poważne myślenie, jest to szokujące, ale nie powinno to być przygnębiające. Jeśli to przygnębiające, to dlatego, że trzymasz się poglądu tylko na to życie. A więc jeśli wierzymy tylko w to życie, to idea oddzielenia się od bliskich, naszego dobytku i naszego ciało staje się przerażający. Wtedy idea oddzielenia się od niej prowadzi do depresji. Więc jeśli czujesz się nieszczęśliwy, to dlatego, że umysły naprawdę myślą tylko w kategoriach tego życia. Jeśli myślimy w kategoriach wielu, wielu wcieleń, jeśli myślimy w kategoriach naszego… Budda natury i jaki jest sens i szansa naszego życia, czyli zdolność do nadawania sensu naszemu życiu poprzez tworzenie przyczyn wyzwolenia i oświecenia… Kiedy myślisz o tym i o tym głębszym znaczeniu i długoterminowym celu swojego życia, oddziel się od te rzeczy wcale nie są przerażające ani przygnębiające. Ponieważ to życie jest jak błyskawica (pstryka palcami), tak jak powiedział Shantideva, jak błyskawica (pstryka palce). Tutaj i już go nie ma.

Kiedy myślisz o bezpoczątkowych, poprzednich narodzinach, to życie jest niczym. To tak, jakby teraz wydawało się to tak realne, pozory wrodzonej egzystencji są tak silne, że wszystko wydaje się tak realne i solidne, niezmienne i trwałe. Ale w ten sposób (pstryka palcami) to się zmienia, zmienia się z chwili na chwilę i między jednym oddechem a następnym możemy być w następnym życiu. Więc jeśli spojrzymy na nasze obecne doświadczenia w tym wielkim obrazie przeszłych i przyszłych wcieleń, to oddzielenie się od tych rzeczy nie jest przerażające, nie jest przygnębiające, ponieważ twój umysł jest skupiony na czymś znacznie ważniejszym, znacznie bardziej wartościowym.

Zdajesz sobie sprawę, że nie możesz trzymać swoich bliskich; a nawet gdybyś mógł, nie możesz ich wyciągnąć z samary, kiedy sam jesteś zwiedziony. I nawet jeśli spróbujesz zrobić wszystko, co zadowoli wszystkich Twoich bliskich, nigdy nie będą z Tobą całkowicie szczęśliwi, nigdy. Więc kiedy to widzisz, wtedy widzisz, że prawdziwy związek z ludźmi, których kochasz, jest taki sam, jaki masz ze wszystkimi czującymi istotami. Próbujemy uwewnętrznić i urzeczywistnić dharmę tak bardzo, jak to tylko możliwe, abyśmy mogli ich uczyć, gdy ich umysły są otwarte i chłonne. I to jest największy i najwspanialszy sposób, aby pomóc ludziom, których kochamy i wszystkim czującym istotom.

Ale jeśli nie ćwiczymy siebie i żyjemy po prostu starając się opiekować naszymi bliskimi, naszymi pieniędzmi i naszymi ciało, zapomnij o pomaganiu im — nie będziemy nawet w stanie trzymać się z dala od niższych światów! Czasami, kiedy po raz pierwszy wchodzimy w dharmę, zaczynamy dostrzegać nasze przywiązania i osiem światowych trosk i nie mamy zbytniego wyczucia przyszłych żywotów, ale wyraźnie widzimy te przywiązania. A potem bardzo się nad sobą użalamy: „Och, mam tak dużo przywiązanie. Oto ta kanapka z masłem orzechowym i galaretką, a ja po prostu pragnienie to! Ach! mam tak dużo przywiązanie— grzeszny, zły! [śmiech] Dlaczego jestem tak przywiązany do tej głupiej kanapki z masłem orzechowym i galaretką, o której marzyłem przez cały czas medytacja?! "

Rozmyślamy nad tymi małymi rzeczami i schodzimy na siebie. „Och, widziałem kogoś bardzo przystojnego i mój umysł, och… po prostu chcę popatrzeć na tę atrakcyjną osobę. Och, jaki jestem zły! Ile przywiązanie Mam! Och, to straszne; Nigdy nie dostanę w ten sposób oświecenia. Jestem tylko okropnym uczniem Dharmy! Moi nauczyciele porzucą we mnie nadzieję. Jak mogę kiedykolwiek praktykować dharmę?”

Wiesz jak to jest. Wpadamy w te niewiarygodne wyrzuty sumienia z powodu małych rzeczy przywiązanie lub coś. Potem siadamy i ściskamy się (z zamkniętymi oczami): „Dobrze. Ta atrakcyjna osoba to tylko krew i wnętrzności – krew i wnętrzności – krew i wnętrzności – krew i wnętrzności! Idę tylko zobaczyć krew i wnętrzności – krew i wnętrzności! Tak, w porządku, nie jestem już przywiązany. Potem otwieramy oczy i patrzymy: „Och, są takie wspaniałe! Och, jestem taki zły! Och, muszę pomyśleć, że to tylko krew i wnętrzności – krew i wnętrzności – krew i wnętrzności! Po prostu doprowadzamy się do kompletnego szaleństwa.

Więc zamiast tego, sposobem na obejście tego jest zacząć myśleć i zmieniać cały paradygmat, w którym widzisz swoje życie, zacząć myśleć o przeszłych i przyszłych żywotach. Zacznij myśleć: „Odradzam się bez początku. Wow! Wszystkie te różne odrodzenia. Zrobiłem te wszystkie różne rzeczy. Byłem w piekle; Byłem w sensie luksusowego królestwa boga przyjemności. Miałem już wcześniej samadhi, szczyt samsary… te niesamowite wchłonięcia samadhi. Wierzcie lub nie, naprawdę to miałem. Wszystkie te rzeczy miałem w samsarze. Będę miał przyszłe życia. Kto wie, gdzie się odrodzię. Wszyscy byli dla mnie wszystkim: przyjacielem, wrogiem, kochankiem, nieznajomym. Oni nadal będą tacy dla mnie.”

Jeśli po prostu umieścisz to, co po prostu nazywasz „ja”… zamiast myśleć o tym jak tylko w tym życiu, ten umysł, to… ciało, ta osobowość, itd. Pomyśl o tym jako o „ja”, które jest jedynie oznaczone na pięciu skupiskach, które zdarzają się tam podczas konkretnego odrodzenia. Jeśli spojrzysz z tej perspektywy – z tego ogromu nieskończonego czasu, a potem powiesz: „Czy w tym ogromie nieskończonego czasu ważna jest kanapka z masłem orzechowym i galaretką? Nie. Czy dobrze wyglądająca osoba jest ważna?” W ten sposób twój umysł po prostu traci zainteresowanie tymi rzeczami.

Zamiast walczyć ze sobą i czuć się winnym, że masz tak dużo przywiązanie i ściskając się, aby zastosować antidotum, które jest tylko na poziomie intelektualnym, zamiast tego poszerz zakres swojego umysłu, aby przyjąć przeszłe i przyszłe życia. Po prostu trochę się nim pobawić. Sprawdź, czy cały twój stosunek do rzeczy, do których jesteś przywiązany, zmienia się, czy nie. „Och, ta wycieczka na narty, na którą chciałem pojechać, ale nie pojechałem. Czy to duża strata? Nie, jest w porządku. Nie ma sensu się tym denerwować. Czy widzisz, co mówię?

Jeśli zmienisz swoją perspektywę, zatrzymasz poczucie winy i wewnętrzną wojnę domową, ponieważ twój umysł po prostu traci zainteresowanie tymi rzeczami. Czemu? Ponieważ jest ukierunkowany na wyzwolenie i oświecenie; ponieważ jest nakierowany na przynoszenie korzyści czującym istotom. To jest rzecz, która jest dla ciebie ważniejsza w tamtym czasie.

Rezygnacja z przyjaciół, którzy mają negatywny wpływ

Następny werset:

5. Kiedy dotrzymujesz im towarzystwa, twój trzy trucizny zwiększać.
Twoja aktywność polegająca na słyszeniu, myśleniu i medytacji spada i
Sprawiają, że tracisz swoją miłość i współczucie…

Kto to? Źli przyjaciele. Więc,

Porzuć złych przyjaciół—
To jest praktyka Bodhisattwów.

Kiedy Gesze Ngawang Dhargey zwykł tego nauczać, powiedział, że źli przyjaciele nie przychodzą z rogami na głowie, przerażonymi twarzami i złymi minami. Powiedział, że źli przyjaciele przychodzą z uśmiechem i są to ludzie, którzy naprawdę na pozór chcą dobrze i wydają się troszczyć o ciebie. Ale ponieważ mają tylko perspektywę tego życia, rady, których ci udzielają, nie są dobrą radą na dłuższą metę dla twojej duchowej praktyki. Więc ludzie, którzy mają tylko perspektywę tego życia, dla nich posiadanie jak największej ilości pieniędzy jest bardzo ważne; posiadanie dobrych rzeczy jest bardzo ważne; mając komfort i przyjemność ciało to bardzo ważne; ważna jest obrona przed oszczerstwami; ważna jest dobra reputacja; ważne jest bycie lubianym i popularnym; ważne jest unikanie winy i cenzury. Dla tych ludzi te rzeczy są ważne.

Troszczą się o nas, więc chcą, abyśmy robili rzeczy, które nas uszczęśliwią, zgodnie z ich wersją szczęścia, ponieważ nie rozumieją tego, gdy podążasz za tymi rzeczami z przywiązanie i nienawiść, wtedy tworzysz negatywne karmy, co jest przyczyną nieszczęścia. Często to ludzie, którzy pozornie troszczą się o nas najbardziej, są „złymi przyjaciółmi”, ponieważ to oni mówią: „po prostu przyjdź do kina… wejdź do wanny z hydromasażem… po prostu zmień liczby dotyczące swoich dochodów podatek – każdy zmienia dane dotyczące podatku dochodowego. Nie ma w tym nic złego.

To są ludzie, którzy udzielą ci rady, która w najlepszym przypadku odwróci uwagę od twojej praktyki dharmy, aw najgorszym nieetyczna, ponieważ myślą o pożytku dla twojego życia [teraz]. W gazetach cały czas czytamy o prezesach, urzędnikach państwowych i wszystkich tych, którzy byli tak skorumpowani. Kto im doradzał i kto wspierał ich w wykonywaniu tych wszystkich czynności? Ich przyjaciele! prawda? To ich przyjaciele przyszli i powiedzieli „och, po prostu przyjdź, pójdziemy do tego baru lub na tę stronę z pornografią, albo po prostu zawrzemy tę umowę biznesową, albo po prostu zmienimy dane dotyczące twoich podatków sprawozdawczych, albo po prostu postępować z lobbystą w ten sposób”. Zawsze są to ludzie, którzy są ich przyjaciółmi, ci, którzy pozwolili im uczestniczyć w tych shenaniganach.

Więc to są „źli przyjaciele”. To nie znaczy, że patrzymy na tych ludzi i mówimy: „Och, jesteś złym przyjacielem; odejdź ode mnie!” – lub coś w tym rodzaju. Raczej nie pielęgnujemy celowo ich przyjaźni i nie cenimy sobie ich rad. jesteśmy uprzejmi; współczujemy im. Ale mamy przyjaźń, związek w pewnej perspektywie: wiemy to, ponieważ oni patrzą na sprawy tylko z punktu widzenia jednego życia, więc oczywiście będą dawać pewne rady. To nie znaczy, że mamy tego słuchać. Albo będą chcieli, żebyśmy zrobili pewne rzeczy, ponieważ myślą tylko o naszym szczęściu w tym życiu, a nie o karmy tworzysz, aby to zrobić. Więc oczywiście myślą w ten sposób! Więc współczujemy im. Mogą być naszymi krewnymi. Więc jesteśmy mili; jesteśmy współczujący — ale po prostu nie stosujemy się do rad. Wtedy dla ludzi, którzy nie są dobrymi przyjaciółmi, którzy są tacy, nie zaprzyjaźnimy się z nimi. Cenimy naszych przyjaciół w Dharmie. Przyjaciele są bardzo ważni, prawda?

Życzliwość naszych nauczycieli

Pozwólcie, że napiszę następny werset:

6. Kiedy na nich polegasz, twoje wady się kończą i
Twoje dobre cechy rosną jak przybywający księżyc.
Miłuj duchowych nauczycieli nawet bardziej niż własnych ciało-
To jest praktyka Bodhisattwów.

Często słyszymy, jak cytuje się, że tzw Budda powiedział, że duchowi przyjaciele są wszyscy świętego życia. Ten cytat jest często wyrwany z kontekstu i oznacza po prostu przyjaciół Dharmy lub kogokolwiek, kto przychodzi do ośrodka buddyjskiego. Właściwie, jeśli spojrzysz na cały kontekst w sutrze, w następnym zdaniu, to Budda mówi o sobie jako duchowym mentorze prowadzącym tych ludzi. Więc kiedy mówi o „duchowych przyjaciołach” – co w rzeczywistości jest dosłownym tłumaczeniem „gesze”, duchowego przyjaciela – ma to na myśli nauczycieli dharmy. To prawdziwi duchowi przyjaciele.

Oczywiście nasi przyjaciele w Dharmie są również bardzo ważni, ponieważ nasi przyjaciele w Dharmie rozumieją naszą duchową stronę i jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi w Dharmie, będą nas do tego zachęcać. Jeśli twoi przyjaciele w Dharmie mówią do ciebie: „Wyjdźmy na drinka lub zapalić po zajęciach Dharmy”, to musisz być ostrożny. Nie wiem, czy są prawdziwymi przyjaciółmi Dharmy. Przyjaciele Dharmy, z którymi możesz rozmawiać o praktykowaniu, to ludzie, którzy są bardzo ważni. Oczywiście najważniejsi są nasi duchowi nauczyciele, ponieważ to oni wskazują nam drogę. Kiedy myślimy o tym, kto jest dla nas najmilszy — warto pomyśleć o tym, gdy zmieniamy nasze paradygmaty i perspektywy — kto jest dla nas najmilszy? Zwykle myślimy: „Och, najmilszą dla nas osobą jest nasz kochanek, nasz mąż, nasza żona, nasz partner, nasi rodzice, nasze rodzeństwo” – ktoś taki. Ale jeśli naprawdę myślisz o tym z perspektywy dharmy, czasami ci ludzie nie wiedzą nic o dharmie. Z punktu, kto tak naprawdę jest przyjacielem, kto troszczy się o nasz ostateczny długoterminowy dobrobyt, komu to zależy najbardziej?

To jest nasze nauczyciel duchowyprawda? To oni ciągną nas do oświecenia, kiedy kopiemy, krzyczymy i mówimy: „Chcę zamiast tego iść na plażę!” A oni po prostu siedzą tam życie po życiu. Pomyśl, przez co muszą przejść buddowie i bodhisattwowie, próbując przewodzić ludziom takim jak my. Jesteśmy tacy leniwi, a nasz umysł pełen jest wymówek, dlaczego nie możemy iść na nauki: „nie możemy praktykować; dharma jest zbyt trudna; cel jest zbyt wysoki; ścieżka jest zbyt trudna; jesteśmy zbyt gorsi”. Mamy wszystkie te powody, dla których nie możemy tego zrobić. A oto Buddowie i Bodhisattwowie, życie po życiu, wiszą tam, próbując pociągnąć nas ku oświeceniu!

Więc jeśli pomyślisz o tego rodzaju dobroci, to naprawdę jest coś poza słowami. Mówią, że święte istoty mają więcej współczucia dla nas niż my dla siebie. Możesz to zobaczyć w tym świetle, ponieważ kiedy myślimy o współczuciu dla siebie, o czym myślimy? Ładne, ciepłe, przytulne łóżko! Kiedy myślą o współczuciu dla nas, o czym myślą? „Och, ta osoba ma Budda Natura! Mają potencjał, aby mieć miłość i współczucie dla każdego. Mają potencjał, by mieć nieskończoność błogość i zobacz naturę rzeczywistości i utwórz manifestujące się ciała w całym wszechświecie!” To właśnie widzą, kiedy na nas patrzą i kiedy mają dla nas miłość i współczucie. Widać więc, dlaczego mówi się, że troszczą się o nas bardziej niż my o siebie.

Dlatego nasi duchowi nauczyciele, ludzie, którzy naprawdę prowadzą nas na ścieżce, są pod tym względem bardzo, bardzo ważni. Dlatego tak ważna jest relacja z nimi. Zajmuje pierwsze miejsce w lamrim ponieważ jest dla nas naprawdę ważne, aby wiedzieć, jak właściwie polegać na duchowym mentorze. Innymi słowy, aby nie rzutować wszystkich naszych wymyślnych oczekiwań na mentora duchowego, np. „no cóż, ta osoba jest Budda więc nie muszę im nic mówić, ponieważ mają jasnowidzenie i będą czytać w moich myślach. Lub „są Budda więc po prostu wskoczą i uratują mnie od wszelkich trudności karmymnie wciągnął”. Nie ma fantazyjnych pomysłów na nasz temat duchowi mentorzy tak. Ale także nie mając pomysłów typu: „cóż, oni są po prostu zwykłymi czującymi istotami. Spójrz, oni jedzą i piją i robią kupę i wściekają się i śpią i robią wszystko jak wszyscy inni. Nie są niczym szczególnym. Dlaczego mam ich słuchać? Zwłaszcza, gdy mówią rzeczy, które mi się nie podobają. Zwłaszcza, gdy wypominają mi moje winy…duchowi mentorzy nie powinni tego robić! Powinni być kochający i współczujący i zawsze mówić: „Och, wiem, że tak bardzo się starałeś”.

I wszystkie wymówki, których nie potrafimy sami wynagrodzić, dlaczego nie robimy rzeczy, mają być współczujące i wynagradzać nas. Prawidłowy? Czy nie tak myślimy? „Och, wiem, że tak bardzo starałeś się praktykować dharmę, ale boli cię twój mały palec u nogi i och, to było tyle cierpienia, i całkowicie rozumiem, dlaczego musiałeś przez cały dzień leżeć w łóżku z powodu swojego małego palca. W porządku. Nie martw się, nie było w tym żadnej troski o siebie ani lenistwa.” [śmiech] To jest to, czego chcemy od naszych duchowych mentorów, czyż nie? Powinni myśleć o wszystkich wymówkach dla nas, być tak współczującym, a potem mają na nas spojrzeć i powiedzieć: „Och, jesteś najlepszym uczniem, jakiego kiedykolwiek miałem! Jesteś tak wspaniały, tak sumienny, tak oddany, tak inteligentny, tak współczujący. Jesteś lepszy niż wszyscy inni ludzie, którzy tu przychodzą. To właśnie mają powiedzieć nasi nauczyciele, prawda? To jest tylko nasze namtok (tybetańskie słowo często tłumaczone jako „halucynacja”). To nie jest właściwy sposób na poleganie
na duchowym mentorze.

Dlatego w lamrim, na początku mówi o dostrzeganiu cech nauczyciela, a następnie wzbudzaniu szacunku do nich i wiary w nie. Widząc ich życzliwość dla nas i wzbudzając poczucie wdzięczności. A widząc, że ich życzliwość wobec nas może często przybierać aspekt tego, że mówią lub robią rzeczy, których na początku wydaje się, że nie rozumiemy.

Kogo obchodzi, czy mamy rację?

Czytałem kiedyś książkę o Zen. To było interesujące, ponieważ mistrz Zen, który to napisał, mówił o roli mistrza Zen. Było dokładnie tak, jak w naszej tradycji: to niewdzięczna praca! Mistrz Zen czasami próbuje naprawdę postawić ludzi przed ich rzeczami, a wtedy ludzie wpadają w złość i po prostu całkowicie odchodzą od praktyki. To ta sama stara rzecz. Dlatego ważne jest, aby wiedzieć, jak właściwie polegać na duchowym mentorze, tak aby, gdy dzieją się rzeczy, które nie mają dla nas sensu, lub gdy nasz nauczyciel powie coś, co nie jest przyjemne dla naszych uszu, a nasze ego się w to angażuje, nie porzucamy tak po prostu całej Dharmy z powodu czegoś takiego, jakiejś powierzchownej, raczej głupiej rzeczy, takiej jak ta. Dlatego naprawdę ważne jest, aby naprawdę pomyśleć o tym temacie.

Jeden z moich przyjaciół Dharmy – właściwie to on jest opat w opactwie Shasta – opowiadał mi historię o ich mistrzu, Jiyu-Kennett Roshi, który był całkiem mistrzem Zen. Był jej całkiem bliskim uczniem i opowiadał mi o niej różne historie. Powiedział, że ilekroć twój umysł utknął na czymś, ona ciągle to podnosi i mówi o tym. [śmiech] Bez względu na to, do czego byłeś przywiązany – naprawdę przywiązany, bardzo zdezorientowany, bardzo zły – ona po prostu poruszała to w rozmowie. Cokolwiek to było, ona ciągle o tym wspominała, więc po prostu zaciskałeś zęby, mówiąc: „Och, znowu jest”. Niekoniecznie nawet powiedziałaby coś wprost, ale po prostu podniosłaby temat i oczywiście całe twoje ego się w to angażuje… Obserwował to; i tak się z nim stało. Powiedział: „Gdy tylko mój umysł puścił coś, ona nigdy więcej tego nie poruszyła”. [śmiech] „Ale tak długo, jak byłem uzależniony od tego, pojawiał się raz za razem.”

Jedno z ich zwierząt zgubiło się, a on słyszał o włożeniu do nich tych małych chipów, więc powiedział do Roshiego: „Może powinniśmy włożyć mały chip, abyśmy mogli śledzić miejsce pobytu zwierzęcia”. I tak się zdenerwowała. „Jak śmiesz myśleć o zrobieniu czegoś takiego! To okropne! Dlaczego miałbyś to zrobić biednemu zwierzęciu? Naprawdę go przeżuła. A potem, około rok później, oglądali jakiś film dokumentalny, który mówił o wkładaniu chipsów do zwierząt, żeby je śledzić, a ona spojrzała na niego i powiedziała: „Och, Eko, nie sądzisz, że to jest dobry pomysł? Powinniśmy to zrobić z naszymi zwierzakami. [śmiech] A on powiedział, że po prostu powiedział: „Tak, mistrzu”. Zdał sobie wtedy sprawę, że to była jego praktyka: uczenie się, jak nie przyjmować postawy obronnej, gdy ego chce tam siedzieć i mówić: „Powiedziałem ci to rok temu, a ty mnie przeżułeś!”

Czego można się nauczyć w tej konkretnej rzeczy? Czy posiadanie racji jest twoją lekcją dharmy? Kogo obchodzi, czy masz rację? Posiadanie racji nic nie znaczy. Jego lekcją dharmy w tym czasie była nauka pokory. I dostał to. Powiedział, że po latach bronienia się w takich sytuacjach – „o, zrobiłem to przez to i to i to, a ty nie rozumiesz tego i tego i tego i tego, a właściwie to twoja wina, mistrzu”. Ważne jest, aby naprawdę zobaczyć, że wiele treningów odbywa się tylko w codziennych rzeczach, które się dzieją. Nie chodzi tylko o to, co dzieje się podczas sesji Dharmy. Czasami wystarczająco trudno jest przyjąć nauki Dharmy i to, co dzieje się podczas sesji Dharmy, prawda? „Nie podoba mi się to nauczanie!” Ale potem, już w codziennych interakcjach, obserwowanie naszego umysłu i patrzenie, jak naciskane są nasze guziki – i uczenie się, jak sobie z tym radzić. To zdecydowanie część praktyki, zdecydowanie jej część. Zależy to więc tylko od tego, czy to dostaniemy, czy też po prostu będziemy odgrywać te same stare, nawykowe rzeczy. To właśnie robimy z naszymi nauczycielami, odgrywamy te same stare, nawykowe rzeczy.

Czcigodna Dziampa w Madison, jest sekretarką Gesze Sopa. Geshe Sopa uważa, że ​​George Bush jest fantastyczny. Właściwie wielu Tybetańczyków lamowie jak George Bush. Oczywiście reszta z nas mówi „Hę?” Tylko praktyka bycia w stanie siedzieć i słuchać poglądów politycznych, z którymi się w ogóle nie zgadzasz, które uważasz za bardzo błędne, i nie złościć się, nie denerwować – po prostu być w stanie usiąść i wziąć to.

Oglądałem to. Pewnego razu coś czytałem i byłem z Jego Świątobliwością, a on próbował coś wyjaśnić – coś, co robiłem, okazało się całkowicie schrzanione, a on próbował mi wyjaśnić ten punkt Dharmy. Ciągle powtarzałem: „Nie rozumiem i nie rozumiem… Nie rozumiem”. W końcu spojrzał na mnie i powiedział: „Wyjaśniałem to w tak wielu naukach! Spałeś cały czas? Mój stary mechanizm (pstryknięcie palcami) obrony: „och, no cóż, nie, po prostu nie rozumiałem tybetańskich terminów, których używasz, ponieważ nie rozumiałem, co mówił tłumacz…” – szukanie wymówek ja! I wtedy w końcu zdałem sobie sprawę: „Po prostu się zamknij. Spałeś. [śmiech] Dlaczego musisz się bronić?” Dlaczego musisz się bronić? Wiele takich rzeczy.

Przywiązanie do naszych historii

Na Zachodzie jesteśmy tak przywiązani do naszych emocji. Kiedy przeżywamy kryzys, świat powinien się zatrzymać, prawda? Każdy powinien zwracać na nas uwagę, kiedy przeżywamy kryzys. Kiedyś prowadziłem kurs w Tuszita, było 70-80 osób z Zachodu i współprowadziłem go z Tybetańczykiem lama. To było w latach 80., dawno temu. Robiłem to, a Zopa Rinpocze był tam i miał zamiar zrobić sobie-inicjacja tej nocy. Wiesz, Rinpocze robi rzeczy przez całą noc. Tak bardzo chciałem zrobić siebie-inicjacja—to jest tak dobre, kiedy robisz siebie-inicjacja ponieważ oczyszczasz swoją tantryczną śluby— więc korzyści płynące z tego są po prostu ogromne. Ale wiedziałem też, że jeśli nie prześpię tego całą noc, to następnego ranka, kiedy będę musiał poprowadzić kurs, będę kompletnie zmarnowany.

Siedziałem tam całkowicie z poczuciem winy: „Och, powinienem iść. Powinienem iść. Gdybym naprawdę był kimś współczującym, nie szedłbym spać. Pójdę. To tylko pokazuje, jakim jestem leniwym uczniem, jak mało mam współczucia. Rinpocze będzie się tak bardzo wstydził, jeśli ja nie pójdę, a wszyscy inni odnowią swoją tantryczną śluby i wejdź do mandali, a ja po prostu będę spał… Ale jeśli pójdę, będę zbyt wyczerpany…”.

I tak w kółko i w kółko – w moim umyśle panował kompletny bałagan. W końcu zdecydowałem, że idę spać. Obudziłem się następnego dnia, poprowadziłem sesję i było dobrze. Tego popołudnia poszedłem zobaczyć się z Rinpocze i cały się przepraszałem: „Rinpocze, tak mi przykro, że nie przyszedłem do samo-inicjacja".

A on podnosi wzrok i mówi: „Więc?”

„Och, cóż, było naprawdę ciężko, ponieważ byłbym zmęczony nie spaniem przez całą noc, a następnego dnia musiałem prowadzić kurs”.

"Następnie?"

I szedłbym dalej i dalej i dalej i dalej. Prosiłem go o rozgrzeszenie: chciałem, żeby mnie rozgrzeszył. A on po prostu patrzył na mnie – Rinpocze patrzy na ciebie w ten sposób i pyta: „Więc?” Jak powiedzenie: „Więc? Następnie? Co jeszcze masz do powiedzenia dla siebie? Następnie? Następnie?" [śmiech] Dopóki nie zdałem sobie sprawy: „Hej, to tylko mój umysł robi z tego wielką sprawę. Nie obchodzi go to. Dlaczego proszę go o rozgrzeszenie? Muszę podejmować własne decyzje i ponosić za nie odpowiedzialność, a nie prosić kogoś o przebaczenie. Są wszystkie tego rodzaju rzeczy. Tak wiele można się nauczyć z takich małych sytuacji.

To zdumiewające — generalnie nasi tybetańscy nauczyciele nie przejmują się naszymi historiami. Jesteśmy tak przywiązani do naszych opowieści na Zachodzie. Moja historia, moje pochodzenie rodzinne: „Wychowałem się w ten sposób, a rodzina była tak dysfunkcyjna, a ja przeżyłem traumę i to poszło nie tak, a to poszło nie tak. Potem byłem nastolatkiem i taki bałagan, i to się stało, i to się stało i (wzdycha). Zawsze świat był przeciwko mnie! Byłem wtedy dorosły, a ludzie, którym ufałem, zdradzili moje zaufanie i wszystko, w co włożyłem moje serce, nie wyszło…”

Wiesz, jacy jesteśmy z naszymi historiami. Jesteśmy tak przywiązani do naszych historii! I możemy im powtarzać w kółko. Tworzymy tę całą osobowość, całą tę osobowość: oto kim jestem. I żaden z moich tybetańskich nauczycieli nie był tym zainteresowany! [śmiech] Nie obchodzi ich to. W ogóle nie są zainteresowani. I to jest jak (melodramatyczny głos) „Poczekaj chwilę. Oto moja historia. Czy nie musisz znać wszystkich moich zranień i nadużyć, bólów i cierpień, abyś mógł poprowadzić mnie ścieżką do oświecenia i okazać mi swoje współczucie?” Nie. Oto sedno sprawy: nie, nie musi tego wszystkiego wiedzieć. Tylko przywiązanie mamy do naszych historii. To niesamowite. Tybetańczycy w ogóle nie interesują się swoimi opowieściami.

I zdałem sobie sprawę: jak w naszej kulturze tworzymy przyjaźń? Opowiadając sobie nawzajem nasze historie. W ten sposób stajemy się bliskimi przyjaciółmi i intymnymi przyjaciółmi. To waluta naszej przyjaźni — to, ile historii o naszym cierpieniu komuś opowiadamy, wskazuje, jak blisko jesteśmy i jaki mamy do niego zaufanie. W Tybecie waluta przyjaźni nie ma z tym nic wspólnego. Ludzi to w ogóle nie obchodzi. Walutą przyjaźni jest to, ile pomocy fizycznej zapewniasz komuś. Nie pomoc emocjonalna, ale pomoc fizyczna — kiedy potrzebujesz pomocy w określonej pracy, zrobieniu czegoś lub zdobyciu czegoś. Ludzie, z którymi jesteś blisko, to ludzie, którym dajesz pomoc i którym pomagasz. Nie ma to nic wspólnego z naszymi emocjonalnymi historiami. To interesujące, prawda? Ale jesteśmy tak przywiązani do naszych historii.

To bardzo interesujące, wszystkie te rzeczy w odniesieniu do naszych nauczycieli. Mam na myśli, jak ktoś może powiedzieć „w takim razie?” do mojej historii? To jakby mój pierwszy Wadżrasattwa rekolekcje: powiedziałem ci, cała moja Wadżrasattwa odosobnienie dotyczyło „ja, ja, moje i moje” i raz na jakiś czas rozpraszałem się i myślałem o nim Wadżrasattwa. [śmiech] Jak więc ktoś może nie myśleć, że moja historia jest ważna? Dobra, wystarczy. Teraz pytania?

Po tym nauczaniu nastąpiło a sesja dyskusyjna z rekolekcjami.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.