Inspirująca historia

Przez DD

Czarno-biały obraz posągu Buddy.
Element duchowy ma kluczowe znaczenie dla każdego programu zdrowienia. (Zdjęcie zrobione przez Santi)

Niecałe dwa miesiące po zwolnieniu DD opowiedział o swojej podróży w więzieniu io tym, jak Dharma zmieniła jego życie.

Po sześciu latach uwięzienia w końcu dotarłem do domu, mam nadzieję, że przy zdrowych zmysłach. To była niesamowita podróż pełna bólu i żalu, ale także radości i uzdrowienia. Podróż w więzieniu dobiegła końca, a jednak wiem, że moja podróż dopiero się zaczęła. Po ponad dwóch miesiącach w domu i pierwszym tygodniu na Wadżrasattwa rekolekcji, za namową mojego życzliwego nauczyciela, Czcigodnego Thubtena Chodrona, chciałbym pokornie opowiedzieć o niektórych moich przeżyciach.

Ale zanim opiszę moje doświadczenie zwolnienia z więzienia, chciałbym podzielić się sposobem, w jaki radziłem sobie z moim uwięzieniem na początku. Po moim aresztowaniu i początkowym uwięzieniu byłem emocjonalnie i zasadniczo w rozsypce. Byłem zdezorientowany, przygnębiony, dręczony poczuciem winy i wstydu, zły i cierpiący. Byłem duchowo pusty, a przynajmniej nie rozpoznałem swojego duchowego potencjału w tamtym momencie, tak jak to było, zanim spotkałem Dharmę. Jednak nawet w tym duchowo pustym punkcie istniała tęsknota, duchowa tęsknota za wypełnieniem pustki, która wcześniej była wypełniona nierozsądnymi zachowaniami seksualnymi, depresją i nadużywaniem alkoholu.

Miałem też szczere pragnienie, niemal ponurą determinację, by zająć się tymi emocjonalnymi bolączkami, które dręczyły mnie od tak dawna. Od razu zacząłem nad sobą pracować, gdy alkoholowa mgła i ostra depresja powoli zaczęły ustępować. Byłem zdeterminowany, aby przetrwać to pozornie beznadziejne doświadczenie. Mój mantra wtedy było: „Będzie dobrze” i „Będę lepiej”. Na szczęście sytuacja poprawiła się nawet po ponad roku uwięzienia. Dostarczono mi papiery rozwodowe. Nie mam dzieci, co na pewno ułatwiło sprawę i był to polubowny rozwód.

Jak powiedziałem, sytuacja z pewnością się poprawiła. Ale to nie stało się magicznie ani z dnia na dzień. To wymagało czasu i pracy. Zacząłem od przyznania się do winy, unikania winy i przyjęcia odpowiedzialności za moją obecną sytuację. Był to stopniowy proces rozmów z doradcami na temat depresji i przyjmowania leków przeciwdepresyjnych. W końcu, kiedy nadszedł czas, abym zdecydowała, czy dalej brać leki, na szczęście personel bardzo chętnie wspierał moją decyzję o odstawieniu leków. Nie chciałem i nie potrzebowałem więcej chemikaliów w moim życiu, tj. psychotropów. W połączeniu z ciągłymi relacjami z personelem zdrowia psychicznego, miałem silne pragnienie zapisania się na różne programy w stylu samopomocy, w sumie prawie cztery lata intensywnego, wszechstronnego programowania. Postanowiłem to zrobić z własnej woli. Obejmowało to również sześciomiesięczny kompleksowy program uzależnień, w ramach którego nauczyłem się narzędzi, które pomogą mi radzić sobie z moim dawnym nadużywaniem alkoholu i rozwiązywać problemy emocjonalne poprzez introspekcję, podejście poznawcze (korygowanie błędów myślenia) oraz wykorzystywanie otoczenia grupy rówieśniczej do uzyskiwania informacji zwrotnych i Pomoc.

Oczywiście Dharma odegrała zasadniczą rolę w moim wyzdrowieniu. W rzeczywistości składnik duchowy ma kluczowe znaczenie dla każdego programu zdrowienia. Z mojego doświadczenia wynika, że ​​pierwiastek duchowy jest tak ważny, że bez niego prawdziwe wyzdrowienie nie jest możliwe. To powiedziawszy, byłem pod wielkim wrażeniem, aw niektórych przypadkach głęboko poruszony, przez pracowników-doradców programów zdrowienia, którzy moim zdaniem byli ludźmi oddanymi, troskliwymi, współczującymi, surowymi w razie potrzeby i posiadającymi wiedzę. Ogólnie rzecz biorąc, byli to wybitni ludzie, których nigdy nie zapomnę i którzy potwierdzili moją wiarę w ludzkość. Oczywiście niektórzy z moich doradców mogliby zarabiać więcej w innych zawodach, w których się kwalifikowali, ale byli z nami w okopach, traktując nas z szacunkiem i godnością oraz żyjąc zgodnie ze swoim prawdziwym powołaniem. Muszę dodać, że moja opinia jest sprzeczna z popularną i głęboko zakorzenioną postawą większości osadzonych, którzy traktują personel z głęboką podejrzliwością – w najgorszym przypadku jako wrogów, aw najlepszym razie jako tych, którzy stawiają nam przeszkody na drodze.

To pozytywne doświadczenie w programie uzależnień zainspirowało mnie następnie do pozostania jako facylitator programu uzależnień (moja praca w więzieniu), abym mógł, miejmy nadzieję, oddać trochę tego, co zostało mi dane. Odkryłem, że pomaganie we wzroście, uzdrawianiu i zdrowieniu innej istoty ludzkiej, bez względu na jej rasę, klasę, wykształcenie, postawę czy pochodzenie, nadało mojemu uwięzionemu życiu sens i cel. Dało mi to również możliwość dalszego doskonalenia się i zachowania zasad, które pomogły mi odzyskać świeżość i inspirację. Odkryłem, że ta praca również dobrze współgrała z Dharmą, zwłaszcza z bodhisattwa idealny dla pożytku wszystkich istot. Współczucie w działaniu, że tak powiem. Traktowałem swoją pracę bardzo poważnie, ale jednocześnie nie zapominałem się śmiać i zachowywać lekkość, aby nie dopuścić do tego, abym i inni stali się zbyt spięci lub sztywni w naszym podejściu. Humor jest przecież bardzo ważny na tej ścieżce życia. To jest mądrość przekazana nam przez wszystkich wielkich świętych, mędrców, mistrzów i mędrców.

Więzienie dało mi również możliwość studiowania i stania się bardziej oczytanym. Czytam — od Dickensa, Darwina i Dostojewskiego po Junga, Lao-Tzu i Josepha Campbella. Szczególnie poruszył mnie adwokat więziennictwa Bo Lozoff, którego książki opowiadały się za reformą systemu karnego poprzez głęboką zmianę osobistą, pojedynczo uwięzioną osobę.

W miarę upływu czasu czułem się dobrze ze sobą i życiem w ogóle. Pojawił się nowy spokój umysłu, którego tak bardzo brakowało wcześniej. Szczyty i doliny niestabilności emocjonalnej, których doświadczyłem wcześniej, nie były teraz tak ostre jak wcześniej. Były teraz bardziej jak małe wyboje na drodze i dlatego były znacznie łatwiejsze do opanowania. Z pewnością były okresy depresji, ale nie były one nawet zbliżone do wyniszczającego typu lub czasu trwania, jakiego doświadczyłem w przeszłości. Teraz było im znacznie łatwiej zarządzać dzięki ciągłemu stosowaniu metod Dharmy Lam Rim—oczyszczenie, medytacja, cztery moce przeciwnika, altruistyczna intencja itp. Metody Dharmy Dopiero teraz zaczynam poznawać je w pełnym zakresie.

Czuję, że odzyskałam swoje życie. To uczucie, którego nie jestem pewien, czy kiedykolwiek naprawdę miałem, aż do tego momentu. Mocno czuję, że mój nauczyciel serca, Czcigodny Chodron, pomógł mi w tym względzie i jestem mu za to dozgonnie wdzięczny. Pozwólcie, że podam przykład. Otrzymałem kilka transkrypcji w poczcie niektórych rozmów na temat karmy które dał Czcigodny. Jednym z nagłówków było „Karma nie jest karą”. Wcześniej, po przeczytaniu Josepha Campbella, miałem przeczucie, że być może moje uwięzienie było bardziej konieczną podróżą duchową, czymś w rodzaju próby ognia, w której pojawiła się szansa na głęboką przemianę duchową. Ale nie do końca wyartykułowałem to pojęcie w swoim umyśle. Potem przeczytałem stenogramy Czcigodnego i zacząłem się nad nimi bardzo uważnie zastanawiać. To rozmyślanie nad naukami spowodowało we mnie fundamentalną zmianę paradygmatu. Mówiąc wprost, zmieniło to sposób, w jaki postrzegałem moje uwięzienie.

Ta zmiana paradygmatu następowała stopniowo. Gdyby ktoś powiedział mi na początku odbywania kary, że moje uwięzienie nie jest karą, powiedziałbym mu, gdzie się udać! Jednak z biegiem czasu, zamiast patrzeć na moje uwięzienie przez pryzmat kary, samooskarżenia lub poczucia winy, do czego czasami byłem skłonny, zacząłem patrzeć na swój pobyt w więzieniu w innym świetle: stworzyłem przyczyny i Warunki dostać się do więzienia dzięki moim wyborom. Wybory = dobrowolne działania = karmy. Zasiałem nasiona, wyniki przyszły. Zrozumiałem, że gdybym powiedział sobie: „Moje więzienie to piekło, to kara”, to byłbym nieszczęśliwy i zdecydowanie czułbym się jak piekło i kara. Cierpienie opiera się wyłącznie na naszym paradygmacie. Kiedy myślimy, że jesteśmy nieczyści i negatywni, a nasza sytuacja jest beznadziejna, wtedy tak właśnie jest. Widziałem tak wielu ludzi w więzieniu, którzy patrzyli na swój świat w ten sposób i byli wyraźnie nieszczęśliwi, źli, obwiniali, narzekali i ogólnie byli negatywni. Po prostu odmówiłem poddania się takiemu myśleniu, stosując podejście poznawcze i uznając swoje błędy myślowe.

Przez oczyszczenie praktyk buddyzmu tybetańskiego, mogłem rozpocząć proces rozpoznawania swojego potencjału doskonałości i gorliwego wkładania energii w jego rozwój. Mogłem wtedy kultywować bardziej pozytywny obraz samego siebie. Wiara, że ​​jesteśmy czyści i że żadna sytuacja nie jest z natury negatywna, jest pierwszym krokiem do osiągnięcia czystości. Zacząłem dostrzegać pozytywny potencjał nie tylko w mojej sytuacji, ale także w sobie. Ponadto starałem się otaczać pozytywnymi przyjaciółmi, ludźmi, którzy chcieli się poprawić, mieli poczucie humoru i starali się postępować etycznie. Moja komórka Majtri był dobrym przykładem takiej osoby. Czy dobrzy przyjaciele w Dharmie nie są częścią praktykowania nauk?

Ale co ważniejsze, było to zrozumienie karmy to nie kara zmieniła mój paradygmat. Mówiąc najprościej, zrozumiałem, że moja obecna sytuacja jest wynikiem przyczyny i skutku. Zasiałem nasiona, teraz są wyniki. Nie było potrzeby ciężkiego osądu wartości ani dualizmu dobra, zła, dobra, zła. Więzienie było szansą, a nie karą. Była to okazja do poprawy siebie, rozwoju, uzdrowienia i przemiany oraz praktykowania Dharmy. Było wolne od światowych rozrywek w postaci rachunków, podatków, dzieci, współmałżonka, benzyny, ubezpieczenia, a także dla mnie było szczególnie wolne od seksu i alkoholu. Czułem się nieobciążony i dzięki temu lepiej mogłem praktykować Dharmę. Zmieniłem swoje nastawienie ze strachu, dezorientacji, złośći obwiniać jednego o akceptację, a nawet wdzięczność za otrzymanie takiej możliwości praktykowania. Byłem również wdzięczny za tak życzliwego, współczującego i wykwalifikowanego mentora duchowego, jak Czcigodny Chodron, który pomógł mi na ścieżce.

Doświadczenie uwięzienia ogromnie się poprawiło, kiedy zmieniłem sposób, w jaki to postrzegałem. W związku z tym, kiedy zmieniłem swój paradygmat, zacząłem też stopniowo zmieniać swoje zachowania. Przestałem oglądać zdjęcia porno; Rzuciłem palenie i zacząłem regularnie ćwiczyć. Zacząłem działać bardziej etycznie, uczciwie i uczciwie, traktując ludzi z szacunkiem i godnością. Ponieważ rozwijałem w sobie te cechy, łatwiej mi było postępować w ten sposób wobec innych. Oczywiście w żadnym wypadku nie jestem istotą idealną i wciąż miałem/mam chwile depresji i złość. Ale im bardziej pilnie stosowałem metody Dharmy – antidotum na wulgarne negatywne uczucia i ślady – dane mi przez guru, to tym lepiej czułem się ze sobą i życiem w ogóle. W rzeczywistości zacząłem odnajdywać nowe szczęście, nową nadzieję i nowe, lepsze życie w Dharmie.

Zdaję sobie sprawę, że może to zabrzmieć jak banalne, religijne świadectwo ponownego narodzenia, ale w przeciwieństwie do niektórych powierzchownych doświadczeń duchowych dostarczanych przez zewnętrznego agenta w niektórych tradycjach, czułem, że moje doświadczenie jest głębsze. To dlatego, że chociaż miałem Trzy klejnoty i mój nauczyciel do schronić się w, prowadź mnie i inspiruj mnie, to ja ostatecznie wykonałem ciężkie zadanie wykonania pracy polegającej na stosowaniu praktyk. W końcu, co by mi to dało, gdybym ogłosił moją nowo odkrytą radość w Dharmie, a potem odwróciłem się i uderzyłem w twarz faceta za nadepnięcie na palec u nogi w kolejce po jedzenie? Nie tylko stosowanie praktyk, ale także wykonywanie medytacji wizualizacyjnych przyniosło uzdrowienie, współczucie i transformację. Jego Świątobliwość mówi: „Rozwijaj dobre serce”. Nie mogę polegać na zewnętrznym agencie, który wykona za mnie pracę nad rozwinięciem dobrego serca; Pracę muszę wykonać sam. Bardzo się starałam nieść to wszystko ze sobą, gdy zbliżało się moje uwolnienie. Po uwolnieniu bardzo chciałem praktykować i żyć zgodnie z Dharmą.

Czy w więzieniu są problemy? Oczywiście!!! Czy bycie zamkniętym jest problemem? To chyba zależy od paradygmatu. Wszystko, co tak naprawdę robimy po zwolnieniu, to zamiana problemów związanych z uwięzieniem na inny zestaw problemów związanych ze zwolnieniem. Starałem się uniknąć pułapki, w którą wpada tak wielu uwięzionych ludzi, myśląc, że wszystkie nasze problemy magicznie znikną, gdy tylko wyjdziemy na wolność. Nazywam to „panaceum fizycznego uwolnienia”. To fantazja, złudzenie. Wszystko, co robimy, to zamiana fizycznego więzienia uwięzienia na samsaryczne więzienie tak zwanego uwolnienia.

Nie zrozumcie mnie źle, oczywiście bardzo się cieszę, że zostałem zwolniony i zdecydowanie wolałbym to niż więzienie. Po prostu staram się zachować perspektywę i złagodzić radość uwolnienia ze zrozumieniem, że nie mogę brać szczęścia uwolnienia za pewnik. Muszę stworzyć przyczyny mojego szczęścia poprzez codzienną praktykę Dharmy i etyczne życie. Wtedy przyjdą wyniki. Nie wolno mi być niespokojnym, przygnębionym ani rozczarowanym oczekiwaniem, że rezultaty szczęścia i wolności nadejdą natychmiast. Ćwicz, ćwicz, ćwicz. Twórz przyczyny, rezultaty przyjdą z czasem. To praktyka cierpliwości.

Chęć stworzenia przyczyn jest powodem, dla którego poszedłem za radą mojego dobrego nauczyciela serca, aby wziąć udział w Wadżrasattwa wycofać się. Byłoby mi łatwo odrzucić prośbę Czcigodnego Chodrona o odbycie odosobnienia, pod pretekstem, że moje życie jest obecnie po prostu zbyt gorączkowe, ponieważ próbuję sobie poradzić z życiem po zwolnieniu. To rzeczywiście jest dokładnie to, co jej powiedziałem, kiedy o to zapytała, będąc leniwą, czującą istotą, jaką czasami bywam. Ale na szczęście Czcigodny łaskawie i słusznie przypomniał mi, że właśnie w takich chwilach najbardziej potrzebujemy Dharmy. Patrząc wstecz po kilku tygodniach rekolekcji, bardzo się cieszę, że uczestniczyłem w tym czasie uwolnienia i możliwości.

Wiem, że pod wieloma względami moja podróż dopiero się zaczyna. Jestem bardzo wdzięczny Czcigodnemu Czodronowi oraz moim braciom i siostrom w Dharmie, przebywającym w więzieniach, w domu iw opactwie Sravasti, za danie mi tej cennej możliwości uczestniczenia w tak potężnych i przemieniających odosobnieniach. W końcu jest to moja szczera i prawdziwa motywacja do doskonalenia się, abym mógł przynosić większe pożytek wszystkim żywym istotom.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.