Podlewanie nasion

Przez LB

Dłoń trzymająca filiżankę wody, wylewającą ją na nasiona.
Rzeczy w naszym życiu, w które wkładamy energię, stają się silne i rosną. (Zdjęcie zrobione przez Amerykański Departament Rolnictwa)

Termin „podlewanie nasion” to metafora używana do opisania tych rzeczy w naszym życiu, w które wkładamy energię, które sprawiają, że stają się one silne w naszych myślach, czynach lub słowach. Zapuszczają korzenie i stają się częścią nas, a gdy je podlewamy (wkładamy w nie więcej uwagi i energii), rosną i manifestują się w nas.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem tę metaforę, nie podobało mi się to, ponieważ dla mnie oznaczało to, że coś rosło i czułem się winny, że wszystko, co kiedykolwiek spowodowałem wzrost w moim życiu, to negatywne rzeczy, złe myśli i działania.

Miałem siedem lat, kiedy pierwszy raz kogoś okradłem. Był to rodzaj skrystalizowanej skały, która leżała na biurku mojej nauczycielki z pierwszej klasy. Zabrałem ten kamień na plac zabaw i złamałem go na pół. Pomyślałem, że gdybym zmienił jego kształt, nie zostałby rozpoznany jako kamień na biurku mojego nauczyciela.

Kiedy teraz na to patrzę, widzę, jak zasiałem ziarno kradzieży, a następnie podlewałem je kilkoma innymi myślami, aż zapuściło korzenie i ziarno kradzieży wyrosło. Trochę kłamstw i wkrótce miałem ogród pełen niegodziwych chwastów, które rosły przez lata i dusiły wszystko, co mogło tam wyrosnąć.

Dowiedziałem się również, że możemy pozwolić innym sadzić nasiona w naszym ogrodzie, a potem możemy je podlewać przez całe życie i nie zdawać sobie z tego sprawy, dopóki w naszym życiu nie pojawi się coś nowego. Mój ojczym wychowywał mnie od szóstego miesiąca życia do 13 roku życia. To był mężczyzna, którego naprawdę podziwiałem i którego bardzo uważnie słuchałem. Nigdy nie traktował mnie źle, z wyjątkiem tego, że nazywał mnie głupim lub mówił: „Nie masz dość rozsądku, żeby wbijać piasek do szczurzej nory!” Z biegiem lat i pójściem do szkoły uwierzyłem, że naprawdę jestem głupi i dlatego nigdy tak naprawdę nie próbowałem się uczyć. To tylko wzmocniło te negatywne nasiona i podlało moje przekonanie, że nie mogę się nauczyć. Lata zajęło mi wyciągnięcie wszystkich „głupich” roślin z mojego ogrodu, ale dziś już ich nie ma i cieszę się z procesu uczenia się i rozwoju mądrzejszego.

Kiedy już pozwolimy, aby negatywne nasiona zostały podlewane i rosły w naszym życiu, powstrzymują one przed zakorzenieniem się pozytywnych nasion wiary, nadziei i miłości.

W wieku 17 lat stałem się samolubnym, podłym, ignoranckim, głupim i zarozumiałym osobnikiem. Biłem ludzi, kradłem ich własność i śmiałem się im w twarz, gdy leżeli cierpienie. Kiedy moja mama lub babcia próbowały się ze mną skontaktować, uśmiechałem się do nich, pozwalając im myśleć, że do mnie dotarli, ale w moim umyśle już je odrzuciłem. W moim życiu nie było miejsca na miłość ani zrozumienie.

Kiedy nasiona zamieniły się w chwasty, a ogród stał się brzydki, stwierdziłem, że w ogóle nie żyję. Karmiłem tylko rosnącą dżunglę przerażających winorośli i śmierdzących chwastów. Co najgorsze, zdałem sobie sprawę, że to się dzieje, ale czułem, że mam niewielką kontrolę nad tym, co rośnie w tej dżungli. Kiedy spędzamy lata podlewania nasion złość i chciwość i ignorancja, oto czym się stajemy. Tym się stałem. Wiedza o tym i uświadamianie sobie całego bólu i obrażeń spowodowanych przez to było druzgocące. Ciągle odczuwam ból tych, których ranię każdego dnia, kiedy łapię się na zakrapianiu wodą tych nasion, które są tak negatywne i stare w moim ogrodzie. Nic nie poradzę na to, że czuję wstyd, a stare przekonania zaczynają się ujawniać i próbować ponownie zakorzenić. Jednak przestaję, kiedy zdaję sobie sprawę, co robię i próbuję wyrwać te chwasty i zasadzić nowe nasiona, które przynoszą nadzieję, współczucie i miłość. Staram się dotrzeć do innych, którzy zaplątali się w winorośl i chwasty, i zachęcić ich do wyrwania chwastów i zasiania nowych nasion.

Uczę się, że jak w prawdziwym ogrodzie, w którym musimy od czasu do czasu odżywiać glebę i wyrywać małe chwasty, gdy wyrosną, więc musimy sięgnąć w głąb siebie i zbadać naszą glebę, zobaczyć, gdzie musimy się odżywiać, a gdzie potrzebujemy wyrywać chwasty. Jeśli uda nam się przezwyciężyć część negatywów, możemy rozpoznać, kiedy polewamy wodą pozytywne nasiona, a to wywołuje uśmiech na twarzy i ciepło w sercu szybciej niż cokolwiek innego. Jest pewna satysfakcja w obserwowaniu, jak leczymy się, rośniemy i stajemy się bardziej współczującą osobą. Daje nam nadzieję, a z nadzieją wszystko jest możliwe.

W dzisiejszych czasach uczę się widzieć, że wszyscy ludzie cierpią, stawiać się na swoim miejscu i odczuwać ich ból. To jest trudne. To jest tak trudne jak samobadanie i może nas sparaliżować, jeśli na to pozwolimy. Pamiętaj jednak, że to również oczyszcza. Kiedy już połączymy się z czyimś bólem i naprawdę go poczujemy, nie będziemy już chcieli być przyczyną jego bólu. Wtedy możemy zacząć pracować nad staniem się przyczyną ich szczęścia, nawet jeśli oznacza to, że nigdy nie traktujemy innej osoby tak jak wcześniej. Jest to nauka sadzenia i podlewania nasion empatii i współczucia w nas samych.

Dowiaduję się również, że potrzeba czasu i cierpliwości, aby wyplenić tę dżunglę i zamienić ją z powrotem w piękny ogród, który wytwarza cudowne zapachy i smaczne owoce. Może to zająć jedno życie lub kilka, ale nagroda jest zdumiewająca, a miłość i pokój, które wytwarza, są niezmierzone. Tak jak stajemy się produktem negatywnych nasion, które sadzimy i podlewamy, tak samo stajemy się jak piękne kwiaty, kiedy sadzimy pozytywne nasiona, a następnie podlewamy je miłością, współczuciem, empatią i radością. Uważam, że kiedy doświadczam owoców pozytywnych nasion, łatwiej jest utrzymać zdrowy ogród (tj. zdrowsze nastawienie i perspektywę). Jednakże, jeśli nie będziemy dalej wzmacniać tych pozytywnych nasion w naszym życiu, mogą one uschnąć, zaniknąć i ukradnij naszą radość.

Posiadanie ludzi w naszym życiu, z którymi możemy dzielić naszą podróż i którzy pokazują nam słabe strony naszego światopoglądu, które powstrzymują nas od rozwoju, może być również doskonałym źródłem wody dla tych pozytywnych roślin, które w nas rosną. Ta osoba może być przyjacielem, nauczycielem, mentorem, mężem lub żoną; to nie ma znaczenia, dopóki ich woda pomaga nam rosnąć. W końcu okaże się, że polejemy wodą nasiona, które pomogliśmy zasiać u innych, pomagając im rosnąć i sami stać się pozytywnymi siewcami nasion. Miłość, współczucie i radość to piękny ogród, na który warto patrzeć, gdy podróżujemy przez życie.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.