Zwalczanie skąpstwa

Grupa dzieci stojących razem.
Ta dziewczyna mogła być moją matką w poprzednim życiu i karmić mnie, gdy byłem głodny. Czy odwzajemnienie tej dobroci jest tak trudne? (Zdjęcie zrobione przez Joseph D'Mello)

Mieszkam w Bangalore, jednym z indyjskich miast metropolitalnych. Kilka miesięcy temu w okolicy, w której mieszkam, rozpoczęły się nowe prace budowlane. Jak to często bywa, pracownicy przyjeżdżają z odległych miejscowości, a cała rodzina migruje. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety angażują się w codzienną pracę, część kobiet zajmuje się pracami domowymi i opiekuje się dziećmi. Mieszkają w prowizorycznych „domach” – czterech lichych ścianach przykrytych blachą i wodoodpornymi osłonami.

Pięć lub sześć rodzin zakłada domy na pustej działce obok placu budowy w pobliżu mojego domu. Ich życie dzieje się w tym i wokół tego. Rząd zachęca dzieci spoza miasta do uczęszczania do pobliskich szkół, aby nie przegapiły edukacji, a w szkole oferuje się im lunch. Po wprowadzeniu się rodzin zauważyłem, że niektóre dzieci chodzą do szkoły i popołudniami bawią się na ulicy.

Pewnego popołudnia usłyszałem: „Wujku! Ciociu!” – powtarzające się wołania jednego lub dwojga dzieci. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem dzieci niosące plastikowe wiadra i garnki. Potrafią mówić kilka słów po angielsku, a ja umiem kilka słów w ich ojczystym języku, więc zrozumiałem, że chcą trochę wody. Na placu budowy jest woda używana do mycia i sprzątania, ale do gotowania i picia, rodziny potrzebują wody, która normalnie jest dostarczana do domów.

„Kilka wiader wody, to nic wielkiego” – pomyślałem i pozwoliłem im wziąć wodę. Od tego dnia każdego dnia jedno lub drugie z dzieci — w wieku od 7 do 12 lat — przychodziło z garnkami lub wiaderkami do noszenia wody. Zauważyłem też, że chodzą do kilku innych domów, żeby nie przeszkadzać i nie przeszkadzać na co dzień w tym samym domu. Trwało to kilka dni.

Innego dnia jedna dziewczyna wzięła wodę i czekała. Zapytałem ją, na co czekała. "Niektóre przekąski?" przyszła odpowiedź. Tylko prosta prośba siedmiolatka.

Mój umysł zaczął się ścigać i wymyślił powody, dla których powinienem odmówić. „Jeśli dam tej dziewczynie coś teraz, czy będzie codziennie prosić o przekąski? Kiedy dam coś tej dziewczynie, ile innych dzieci przyjdzie i poprosi o przekąski?”

Powiedziałem jej bez większego wahania: „Nie teraz. Może innego dnia." Odczekała jeszcze kilka minut i ruszyła dalej.

Kiedy znalazłem się w domu, zacząłem myśleć. nie mam wątpić że dziewczyna była głodna. Musiała zjeść lunch w szkole, ale teraz znowu będzie głodna. Pomagała matce w pracach domowych, a kolacja miała być późnym wieczorem. Zacząłem kwestionować swoje powody.

Gdyby mój syn poprosił o przekąski, czy powiedziałbym to samo? Dlaczego dawanie czegoś komuś musi być tak dużym problemem? Potem zacząłem stosować niektóre nauki Dharmy. Ta dziewczyna mogła być moją matką w poprzednim życiu i karmić mnie, gdy byłem głodny. Czy odwzajemnienie tej dobroci jest tak trudne? Ponadto, myśląc o nietrwałości i śmierci, czy chcę, aby skąpstwo było widoczne w moim umyśle, kiedy umrę?

Postanowiłem więc: dam z siebie, co będę mógł. Następnego dnia, gdy dziewczyna przyszła po wodę, zaproponowałem jej paczkę herbatników [Jestem. angielskie ciasteczka]. Zjadła trochę i podzieliła się z dwuletnim bratem. Od tego dnia trzymałam kilka dodatkowych paczek ciastek i chleba, żebym za każdym razem, gdy któreś z dzieci przyszło po wodę i poprosiło o przekąski, nie musiałam się zastanawiać. Czasami dawałem słodycze lub chipsy. Dodałem też cotygodniowe lub comiesięczne specjały, takie jak ciasto, sok lub owoce i oczywiście trochę czekolady.

W czasie ferii szkolnych dzieci zaczęłam też rozdawać książeczki do kolorowania i kredki. Wielu z nich wróciło następnego dnia i pokazało mi swoją pracę. Niektóre z nich bardzo dobrze radziły sobie z kolorowaniem lub rysowaniem.

Wkrótce ich pierwszy przystanek po szkole był moim miejscem. Od czasu do czasu sprawdzałem, czego nauczyli się tego dnia w szkole. Niektórzy z radością odpowiedzieli lub pokazali mi swoje zeszyty. Niektóre starsze dzieci przyznawały na swój sposób, że obdarzam je uczuciem, chociaż czasami musiałam być surowa w ich targowaniu się: „Chcę czipsy lub czekoladę, nie chcę herbatników”, „Chcę więcej” i tak dalej.

Część rodzin przeniosła się wraz z zakończeniem prac budowlanych. Te dzieci były smutne, że nie dostaną swoich codziennych przekąsek. Poprosiłem dzieci, żeby dobrze się uczyły. Kilka rodzin wciąż żyje, a ich dzieci wciąż przyjeżdżają. Miesiąc temu, gdy dzieci odwiedzały, dwa bezpańskie psy, które mieszkają na ulicy, również zaczęły przychodzić i czekać przy bramie. Moja żona skomentowała, że ​​psy wiedzą, że jest to bezpieczne miejsce na przekąski. Daję im trochę herbatników. Czasami zdarza się, że niektóre dzieci rozdają ciastka, aby również dobrze się czuły w dzieleniu się nimi. Kiedy wychodzę na spacer po sąsiedzku, psy przychodzą na pewną odległość i witają mnie entuzjastycznie, gdy wracam do domu.

Trwa to już od kilku miesięcy. Kiedy patrzę wstecz, zastanawiam się, jak łatwo byłoby nie dać. Mogłem wysłuchać tej części mojego umysłu, która podała wiele powodów, dla których dawanie czegoś w ogóle nie jest dobrym pomysłem. Ale ja nie. Czuję się szczęśliwa i radosna z dawania. Zauważyłam też, że dzieci też czują się szczęśliwe.

Tak się cieszę, że w tym życiu zetknąłem się z Dharmą. Zastanawiając się dalej, zastanawiam się, co bym zrobił lub poczuł, gdybym był w takiej samej sytuacji jak te dzieci. Jestem pewien, że gdyby ich sytuacja była lepsza, nie prosiliby o przekąski w okolicy. Jak łatwo byłoby mi w samsarze znaleźć się w podobnej sytuacji!

W tym momencie mogę tylko ofiarować tym dzieciom przekąski i miłe słowa. Jak mogę im bardziej pomóc? To sprawia, że ​​doceniam możliwości, jakie mam, aby uczyć się i praktykować Dharmę, aby w jakiejś odległej przyszłości móc skuteczniej korzystać z tych istot.

Ramesh

Praktykujący świecki z Bangalore w Indiach. Uczestniczył w odosobnieniu z AFAR i uczęszczał na kursy BEZPIECZNE oferowane przez Abbey.