Życzliwość w praktyce

Życzliwość w praktyce

  • Ludzie, którzy toczą wojny, myślą, że są mili, ale dotyczy to tylko jednej grupy
  • W buddyzmie niewiedza w naszych umysłach jest wrogiem
  • Poprzez stronniczość spowodowaną ignorancją pomagamy naszym przyjaciołom i szkodzimy naszym wrogom
  • Jak stawianie się na miejscu innych pomaga nam okazywać życzliwość w trudnych sytuacjach
  • Dyskusja na temat wojny między Hamasem a Izraelem i wojny w ogóle
  • Współpraca z naszymi czepianie się przywiązania, złość i urazę, i ignorancję, aby żyć w pokoju
  • Wskazówki dotyczące rozwiązywania konfliktów – zaspokajanie potrzeb wszystkich
  • Pytania i odpowiedzi
    • Dlaczego tak wielu buddystów jest łysych?
    • Czy na świecie istnieje prawdziwe zło?
    • Dlaczego tak trudno jest postawić się w sytuacji ludzi, którzy różnią się od nas?
    • Jak rozładować konflikt, gdy druga osoba nie chce patrzeć poza swój punkt widzenia?

Będziemy rozmawiać o życzliwości. Czy możesz sobie wyobrazić mówienie o tym w środku wojny, gdy wojny opierają się na czymkolwiek? ale życzliwość, ale gdzie ludzie, którzy chcą walczyć w wojnach myśleć że są mili? Pod wieloma względami jest łatwiej, a pod innymi trudniej mówić o życzliwości, gdy toczy się wojna. To prawda, zwłaszcza jeśli masz przyjaciół mieszkających w tych obszarach. Mam przyjaciół w Rosji. Mam przyjaciół na Ukrainie. Mam przyjaciół w Izraelu. Kiedy byłem w Izraelu, spotkałem kilku Palestyńczyków i nie wiem, gdzie oni teraz są. Odwiedziłem Gazę. Zatem te rzeczy nie są po prostu czymś, co dzieje się na drugim końcu świata i dotyczy „wszystkich innych ludzi”, którym pozwolimy się o tym przekonać. Część rodziny mojego szwagra mieszka w Izraelu. Niektórzy z nich są w Tel Awiwie, gdzie jest bombardowany, a niektórzy na Zachodnim Brzegu. To nie jest teraz tak jak w Gazie, ale kto wie, co się stanie z tą szaloną wojną. 

Dlaczego miałbyś sięgnąć po broń, by reprezentować grupę ludzi? Niektórzy mówią, że to ich obowiązek lub odpowiedzialność. Myślą: „To jest moja grupa i muszę jej bronić i chronić”. A zatem: „To mój sposób na okazanie życzliwości”. Rzecz w tym, że jest to okazywanie życzliwości jednej grupie, a co z drugą grupą? O tym się zawsze zapomina. A co z drugą grupą? Czego doświadczają? Właśnie o tym musimy pomyśleć. To nie jest tylko „nasza grupa”, prawda? Musimy rozważyć wpływ naszych działań na wszystkich, a także na nas samych. Nie dotyczy to tylko „naszej grupy”. 

Na pierwszym kursie Dharmy, w którym uczestniczyłem, mój nauczyciel komentował, że ludzie są bardzo podobni do psów. Kiedy jesteś dla nich miły, kochają cię; kiedy jesteś obcy, szczekają na ciebie i gryzą. Innymi słowy, pomagasz przyjaciołom, szkodzisz wrogom. Byłem w szoku, kiedy usłyszałem, jak to powiedział. Powiedział: „Psy pomagają swoim przyjaciołom i krzywdzą wrogów: tak samo jest z ludźmi”. I pomyślałem: „Och, on ma rację. On ma rację." Ale nie myślimy w ten sposób. W jakiś sposób uważamy, że pomaganie przyjaciołom i krzywdzenie wrogów jest bardzo szlachetne. To bardzo szlachetne: „Poświęcam się dla dobra innych”. Tworzymy przy tym mnóstwo terroru. Nie chciałem zaczynać tej rozmowy w ten sposób, ale przyszło mi to do głowy, więc wyszło z moich ust. [śmiech] Lubię zaczynać od kilku minut obserwacji naszego oddechu i pozwalania, aby nasz umysł się uspokoił, a następnie kultywowania dobrej motywacji do rozmowy. Spróbujmy tego.

Zatem po prostu obserwujemy nasz oddech, nie oceniając go. Nie ma dobrego i nieświeżego oddechu. [śmiech] Z wyjątkiem tego, co mówią w telewizji. [śmiech] To tylko oddychanie, więc po prostu zwracaj na niego uwagę, bez oceniania go. Jeśli coś Cię rozproszy, skieruj swoją uwagę z powrotem na oddech.

Kultywowanie naszej motywacji

Zacznijmy od przypomnienia, że ​​jesteśmy członkiem grupy wszystkie żywe istoty. Istnieje jedna wielka grupa wszystkich żywych istot. I musi być jakiś wspólny punkt, na podstawie którego tworzymy tę dużą grupę. Wspólnym punktem jest to, że każdy z nich po prostu chce być szczęśliwy i każdy z nich nie chce też cierpieć. Z tego punktu widzenia nie ma absolutnie żadnej różnicy pomiędzy różnymi żywymi istotami, bez względu na ich formę, cechy fizyczne, cechy psychiczne, rasę, religię, narodowość czy tożsamość seksualną. Żadna z tych rzeczy nie czyni nas częścią grupy żywych istot.

Punktem wspólnym jest pragnienie szczęścia i pragnienie uwolnienia się od cierpienia. Jeśli potrafimy zobaczyć to życzenie w każdej żywej istocie, którą spotykamy, a to jest najważniejsza rzecz, którą widzimy, kiedy widzimy każdy żywą istotę, wtedy dociera do nas, że nie ma przyjaciół i bliskich, nie ma wrogów i nienawistnych, nie ma też obcych. Spróbuj przez minutę i pozwól swojemu umysłowi odpocząć w nierozróżnianiu przyjaciela, wroga, nieznajomego – pomocnika, krzywdziciela, osoby neutralnej. Po prostu zobacz, że wszyscy są równi w tym, że nie chcą cierpienia i nie chcą szczęścia.

A następnie rozważ to, że będąc w tej dużej grupie wszystkie żywe istoty, jesteśmy zależni od innych. Produkują naszą żywność. Budują budynek, w którym żyjemy. Tworzą drogi, po których jeździmy. Uczą nas wszystkiego, co wiemy, od tego, jak mówić, po bardzo zaawansowane nauki. Bez innych żywych istot nie ma mowy we mógłby pozostać przy życiu. 

Czy w związku z tym nie rozsądniej jest pomagać sobie nawzajem? Czy nie ma większego sensu pielęgnować inne żyjące istoty i zachęcać je do dobroci? Czy nie rozsądniej jest wykazywać się tolerancją, zamiast chcieć zemsty? Mając to wszystko na uwadze, słuchajmy i dyskutujmy razem tego wieczoru z umysłem troszczącym się o wszystkie inne żywe istoty, z otwartym sercem, które pragnie, aby były szczęśliwe i wolne od cierpienia. Starajmy się także stać się bardziej zdolnymi do dawania innym szczęścia i chronienia ich przed cierpieniem, nie poprzez krzywdzenie fizycznych wrogów, ale poprzez wskazanie drogi do pokonania złość oraz nienawiść i zemsta.

Kto jest prawdziwym wrogiem?

W buddyzmie rzeczywiście mówimy o wrogach. Kto jest wrogiem? To niewiedza. To ignorancja w naszych własnych umysłach, a nie w umysłach innych ludzi. To ignorancja tkwiąca w naszych umysłach błędnie rozumie, jak rzeczy istnieją i tworzy koncepcję prawdziwego, solidnego „ja”, która jest ważniejsza niż ktokolwiek inny. Opierając się na tej dużej bryle, dbamy o to, co jest kopalnia, dzielimy pomiędzy me i innyI oczywiście, kopalnia jest ważniejszy niż inne. I nieważne, że jest ich znacznie więcej niż mnie. Wierzymy w demokrację, że większość wygrywa. Wierzymy w to. Jest jeden ja i jest ich niezliczona ilość minus jeden, więc kto jest w większości? Niezliczona ilość innych minus jeden. Stanowią większość. Ale na kim mi najbardziej zależy? ME!

Poprzez tę stronniczość, którą mamy, pomagamy naszym przyjaciołom, ponieważ przynoszą nam szczęście, i krzywdzimy naszych wrogów, aby oni nie mogli skrzywdzić nas. Ludzie czasami mnie pytają: „Czy myślisz, że ludzkość się rozwija? Czy idziemy w górę pod względem rozwoju ludzkiego?” No cóż, mamy sztuczną inteligencję. Zastanawiam się, czy sztuczna inteligencja wie, jak głupia jest wojna. A może wykształciliśmy sztuczną inteligencję tak, aby po prostu kontynuowała naszą ludzką głupotę? Ludzie pytają mnie też: „Co sądzisz o sztucznej inteligencji? Czy nam to pomoże, czy nie?” Nie mam pojęcia. Nie rozmawiałem z tym. 

Ale czy robimy postęp jako istoty ludzkie? Mamy o wiele lepsze sposoby wyrządzania sobie nawzajem krzywdy – o wiele skuteczniejsze sposoby zabijania. Z dronem wystarczy udawać, że jesteś w przedszkolu i go uruchomić. Leci w niebo i kogoś zabija, a ty nawet nie musisz na niego patrzeć ani zdawać sobie sprawy, co zrobiłeś. Ale czy umysł stojący za tym zabójstwem jest inny niż wtedy, gdy musiałeś iść i spojrzeć w twarz innemu człowiekowi, zanim go dźgnąłeś? Umysł jest ten sam, prawda? Umysł jest taki sam. Dlaczego uważamy, że jesteśmy teraz tak zaawansowani? Udoskonalanie technologii nie oznacza, że ​​jesteśmy bardziej inteligentni w tym, co naprawdę liczy się w życiu. Możesz mieć tyle maszyn, ile chcesz i być całkowicie nieszczęśliwym. 

W dzisiejszych czasach nie trzeba nawet pisać własnych prac semestralnych. Sztuczna inteligencja może wykonać za Ciebie całą pracę i ukończyć szkołę, podczas gdy Twoje imię i nazwisko znajduje się na certyfikacie. Któregoś dnia ten komputer przyjdzie i powie: „Słuchaj, ukradłeś moją reputację!” [śmiech] Ale możesz mieć tak wiele rzeczy i być całkowicie nieszczęśliwym. Ludzie mogą polecieć na Księżyc. Więc co? Nie potrafimy nawet harmonijnie żyć razem na tej planecie, a chcemy polecieć na Księżyc. Jaki jest tam pomysł? Zamierzamy polecieć na Księżyc, założyć własne małe społeczności i wpuszczać do nich jedynie ludzi z naszymi pomysłami. A może wyślemy na Księżyc wszystkich ludzi, których nie lubimy, i zmusimy ich do budowy własnych domów? W ten sposób zaludniono Australię. [śmiech] Prawda? Brytyjczycy wysłali wszystkich swoich przestępców do Australii, aby się ich pozbyli. Wydaje mi się, że Australia jest blisko księżyca. [śmiech]

My, ludzie, często jesteśmy swoim największym wrogiem. A tym, co czyni nas największym wrogiem, jest nasza własna ignorancja, nasza własna czepianie się przywiązania który rozróżnia przyjaciela od wroga i dlatego jest przywiązany do naszych przyjaciół, faworyzuje naszych przyjaciół. Mamy przywiązanie w przypadku przedmiotów fizycznych i bogactwa: „Chcę tego. Zdobędę status społeczny dzięki posiadaniu tego przedmiotu lub byciu widzianym z taką a taką osobą, dzięki zawieszeniu tego rodzaju kawałków papieru na ścianie. W ten sposób zdobędę status, który mnie uszczęśliwi.”

Masz na ścianie te wszystkie kartki papieru, w których jest napisane, że ukończyłeś to i wygrałeś tamto, ale co robisz? Czy budzisz się rano, siedzisz cały dzień, patrzysz w ścianę i mówisz: „Jestem taki szczęśliwy”? Czy czytasz raz po raz swoje dyplomy i certyfikaty? „To a takie dziecko było najlepiej wychowane w przedszkolu”: „To byłem ja! Jestem taka szczęśliwa." Potem kolejny certyfikat: „Ten i tak ukończył doktorat z matematyki kwantowej”: „Och, to ja!” A potem odwracam się i krzyczę na kogoś, kto zatrzymuje mnie na autostradzie. Albo krzyczę na kogoś innego, kto zajął miejsce parkingowe, które chciałam. Albo dzisiaj, we współczesnej Ameryce, dziecko twojego sąsiada rzuca zabawki na twój trawnik, a ty po prostu wyciągasz pistolet i strzelasz do dziecka. Albo twój sąsiad wycina część jabłoni, którą uważasz za „swoją” jabłoń, więc po prostu go zastrzelisz. Zdarza się. Jesteśmy tacy cywilizowani, prawda?

Empatia tworzy zmianę 

Jak to zmienić? W jaki sposób możemy przejawiać postawę współczucia wobec innych lub postawę życzliwości? Nie możemy po prostu siedzieć i mówić sobie: „Bądź miły. Bądź miły. Bądź miły." Możesz tak siedzieć i tak mówić, dopóki ktoś nie powie ci, żebyś przestał się powtarzać i zamknął, ale to nie czyni nas miłymi. To nie czyni nas miłymi. To, co czyni nas miłymi, to coś, czego nas nauczono, gdy byliśmy naprawdę mali. To się nazywa postawić się w czyjejś sytuacji. W rzeczywistości jest to bardzo wyrafinowana praktyka buddyjska o nazwie „Wyrównywanie i Wymiana siebie i innych.” To właśnie mówisz, jeśli chcesz, żeby zabrzmiało to na ważnego, ale to po prostu to, czego nauczyliśmy się, gdy mieliśmy trzy lata – lub próbowaliśmy się uczyć, ponieważ dorośli chcieli, żebyśmy się uczyli. „Postaw się w sytuacji kogoś innego”: jakie to uczucie być tą osobą? To jest to, co musimy zrobić. 

Czytałem w gazecie, co niektórzy mówią o sytuacji na Bliskim Wschodzie. Jedna z osób napisała opinię, w której stwierdziła: „Wiesz, Izraelczycy to nie Izraelczycy chcieli wojny. To nie oni rozpoczęli wojnę. To wina Hamasu. A Biden mówi, że każdy kraj ma prawo się bronić”. Wszyscy mamy Departament ds Obrona bo zawsze jest to wina kogoś innego, prawda? Dopiero, gdy naprawdę przeanalizujemy sytuację i przyznamy, że się do tego przyczyniliśmy. Czytałem ten jeden artykuł i sposób, w jaki ten facet to napisał, wskazywał, że Izraelczycy są całkowicie niewinni i nie mają nic wspólnego z tym wydarzeniem. A Palestyńczycy są w stu procentach źli. To był dorosły człowiek piszący artykuł. Kto wie, ile mu za to zapłacono. Cała sprawa polegała na pomaganiu przyjaciołom i krzywdzeniu wrogów. Chodziło o to, że twój wróg myli się w stu procentach, a twój przyjaciel, twoja strona, ma stuprocentową rację.

W buddyzmie mówimy o zależności – że aby istniał jakikolwiek pojedynczy przedmiot, musi istnieć wiele przyczyn i Warunki, wiele części, aby się połączyć. Aby jakiekolwiek zdarzenie miało miejsce, istnieje wiele przyczyn i Warunki. Jeśli spróbujemy po prostu wziąć jedną przyczynę i prześledzić ją wstecz, nie uda nam się dotrzeć do żadnej pierwotnej przyczyny, ponieważ każda przyczyna ma swoją przyczynę. A każde zdarzenie ma wiele różnych przyczyn. Zatem zawsze, gdy pojawia się konflikt, wszyscy w niego zaangażowani wnieśli swój wkład. Być może niektórzy wnieśli większy wkład niż inni, ale każdy wniósł coś. Ale my lubimy widzieć czerń i biel. I zawsze uważamy, że jesteśmy po stronie całkowicie niewinnej, która nic nie wniosła. To zaczyna się, gdy jesteś dzieckiem. Jeśli nie masz rodzeństwa, nie będziesz miał radości z uczenia się tego, ale dla tych z nas, którzy mają rodzeństwo, zawsze była to wina rodzeństwa, prawda? Zawsze. 

Ja? Nic nie zrobiłem. Zaczął to. Wtedy mama mówi: Nie obchodzi mnie, kto to zaczął. Jesteś najstarszy. Powinieneś wiedzieć lepiej. "Ale! Nie, on to zaczął i nie tylko zaczął, ale zrobił to i to, i to i to. To on jest winny. Ukaraj go!" Nie, dzieciaku. Znam twoje sztuczki. [śmiech] I wtedy czujecie: „Och, zostałem ukarany niesprawiedliwie, niesprawiedliwie. Właściwie to była wina mojego rodzeństwa, ale znowu obwiniano mnie – biedną, słodką, niewinną mnie”. 

Czy to właśnie przydarzyło ci się jako dziecko? Tak jest, a potem dorastamy i robimy to samo. A teraz łączymy się w grupy, więc jesteśmy częścią grupy, która jest wtedy lepsza od innej grupy i może zaatakować drugą grupę. I jakoś myślimy, że walcząc i zabijając się nawzajem, będziemy żyć w pokoju. 

Dorastałem podczas wojny w Wietnamie i nigdy nie sprawdzałem swojej daty urodzenia, żeby sprawdzić, czy zostałbym powołany na „loterię”. Ale niektórzy z moich przyjaciół zostali powołani do wojska, a niektórzy wracali do domu ciało torby, a niektórzy wracali do domu na własnych nogach. A rząd i zwolennicy wojny mówili: „Toczymy tę wojnę, aby żyć w pokoju. Komuniści przejmują Wietnam i z efektem domina przedostaną się z Wietnamu do Laosu, do Kambodży, do Tajlandii, do Singapuru, a nawet do Australii. To efekt domina. Musimy więc teraz powstrzymać komunistów. Musimy ich po prostu zabić, a wtedy nie będzie komunistów i będziemy mogli żyć w pokoju”.

Działo się to w okresie, gdy byłem nastolatkiem i miałem około dwudziestu lat, a ja po prostu mówiłem: „Nie rozumiem tego. Dlaczego zabijamy innych, żeby żyć w pokoju?” Te dwie rzeczy do siebie nie pasowały. Zabijanie jest brutalne. To niszczy życie. To powoduje ból. Jak coś takiego może przynieść pokój? Nie miało to dla mnie sensu i nadal nie ma dla mnie żadnego sensu. Ale potem zetknąłem się z buddyzmem, mówiąc o tym, jak jesteśmy zależni od wszystkich innych żywych istot i jak wszyscy jesteśmy tacy sami w pragnieniu szczęścia i nie pragnieniu cierpienia, i dlatego ważne jest, aby kultywować serce, które troszczy się o wszystkich i pracować dla z korzyścią dla wszystkich tak bardzo, jak tylko możesz. Kiedy usłyszałem takie nauki, powiedziałem: „Och, to ma sens!” A jeszcze bardziej sensowny był fakt, że nie mówili: „Bądź miły, bądź miły, bądź miły”. Powiedzieli: „Pomyśl o tym. Pomyśl o tym. Potem pomyśl o tym, o tym i o tym. Trzeba było przemyśleć całą ścieżkę, która doprowadziła cię do wniosku: „Chcę przynosić pożytek innym”.

Porzucenie błędnych pomysłów

W procesie przechodzenia od miejsca, w którym jesteśmy teraz – myślenia o mnie, mnie, moich i moich – do myślenia: „Chcę przynosić pożytek innym”, musimy porzucić niektóre nasze błędne pomysły. Można by pomyśleć, że porzucenie błędnych pomysłów będzie łatwe. To tylko błędne pomysły. Nie są zrobione ze stali i betonu. To tylko pomysły krążące w głowie. Nie są fizyczne. Nawet twój umysł nie jest fizyczny, więc można by pomyśleć, że łatwo będzie po prostu wyrzucić jeden pomysł i zastąpić go innym. Ale w rzeczywistości niezwykle trudno jest zmienić nasze poglądy. Wierzymy w coś i to, w co wierzymy, staje się częścią „kim jestem”. Jeśli nie będziemy już w to wierzyć, nie będziemy członkami tej grupy. Ci ludzie nie będą nas lubić. Nie zostaniemy przyjęci. Wszyscy chcemy być akceptowani i należeć do tej czy innej grupy.

Strach zmienić to, co myślisz. Ale spójrzcie tylko na pomysł, że krzywdzenie naszych wrogów pozwoli nam żyć w pokoju, że po prostu się ich pozbędziemy. Jeśli spojrzysz na to, co dzieje się z Hamasem i Izraelem, obie strony mówią to samo. Strona izraelska mówi: „Żadnych ograniczeń. Wyjdź i zmobilizuj się.” Mobilizowali niesamowitą liczbę rezerw. Pomysł jest taki, że wychodzisz i niszczysz wroga. Ale Hamas myśli dokładnie w ten sam sposób. Zatem Hamas lobuje rakietami i Izrael lobuje rakietami. Szokujące w tej całej sprawie jest to, że Hamas ma tak wiele rakiet i tak wiele dział i jest tak dobrze zorganizowany. W przeszłości Hamas był wściekły, więc od czasu do czasu wystrzeliwują jakieś rakiety w stronę Izraela, a potem Izrael oddalają jakieś rakiety. Robią to przez jakiś czas, a potem przestają. Ale teraz każda ze stron mówi: „Zniszczymy cię”.

Izrael mówi: „Gaza nigdy nie będzie taka sama”. Hamas i inni Arabowie w niektórych krajach wykrzykują hasło: „Jesteście naszą armatą; jesteśmy kulami” i „Zniszcz Izrael”. To właśnie próbował zrobić Hamas i to było tak szokujące w tym ataku. Wysyłali prawdziwych ludzi i walczyli w Izraelu, gdzie wcześniej były tylko rakiety. Masz w domu bezpieczny pokój, a w mieście są miejsca, w których możesz się schronić, jeśli wyjdziesz na zakupy, kiedy nastąpi bombardowanie. A czasami zdarzały się ataki. Wysadzali autobus czy coś w tym rodzaju, ale nie wchodzili do dzielnic ze swoimi AK-47 czy czymkolwiek innym i bezpośrednio nie atakowali każdego, z kim się zetknęli. To przeraża Izraelczyków. Ale czy Izraelczycy myślą o tym, co dzieje się w Gazie po zrzuceniu tam bomb? 

Ponad sześćdziesiąt procent mieszkańców Gazy jest zależnych od pomocy ONZ w zakresie żywności, ponieważ bezrobocie jest tak wysokie, ponieważ nie mogą prowadzić regularnego handlu, ponieważ wszystko jest zablokowane. Nie można mieć wolnego handlu i tak dalej. Zatem każdy stara się każdemu pomóc lub próbuje każdemu zaszkodzić. I wszyscy są nieszczęśliwi. I każda strona krzyczy: „Wygramy. A po zwycięstwie będziemy żyć długo i szczęśliwie!” Czy tak się dzieje po wojnach?

Czy to właśnie się dzieje? Nie ma znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz wojnę; wszyscy cierpią. Każdy ma bliskich, którzy zostali zabici. Mój szwagier ma tam rodzinę, więc zna ludzi, którzy zginęli, zostali powołani do służby lub zostali wzięci jako zakładnicy. To mały kraj, więc tylko jedna osoba dzieli Cię od poznania kogoś, kto doznał krzywdy. Ale w Gazie ból jest taki sam. Można to zobaczyć na zdjęciach. Samoloty nadlatują z dużą prędkością i wszystko eksploduje. Robili tak zwane „pukanie w dachy”, co oznaczało wystrzeliwanie małej amunicji, aby wywołać hałas i dać ludziom znać, że zamierzają zbombardować to miejsce. Nazywało się to ratowaniem życia, ponieważ ludzie mogli się wydostać. Zrobiliby to, a potem zbombardowaliby cały budynek. Ale podczas tej wojny tak nie robią. Nie „pukają w dachy” w ten sposób, więc wielu mieszkańców Gazy jest zdenerwowanych. Mówią: „Powinieneś nas ostrzec, zanim wysadzisz nasz budynek”. Ponieważ ludzie, którzy doznają krzywdy, nie są ludźmi, którzy walczą. Osobami, które doświadczają krzywdy, są rodziny. Ludzie, którzy walczą, to ludzie, którzy żyją w podziemnym systemie ustanowionym przez Hamas, aby mogli swobodnie się poruszać, tak aby nikt nie wiedział, gdzie są, gdzie jest cała ich broń i tak dalej.

Konflikt na poziomie osobistym

Ludzie nawet nie zabijają dokładnie tych osób, które ich krzywdzą. Zabijają rodziny tych ludzi. Całość jest całkowicie szalona. Myślę, że każdy to rozumie, ale co się stanie, gdy przeniesiemy to na poziom osobisty i zaczniemy przyglądać się ludziom, do których żywimy urazę? To nie jest wojna totalna. Może nie mamy broni. Nie będziemy ich zabijać. Ale— robimy wszystko, co w naszej mocy, aby uczynić ich nieszczęśliwymi, ponieważ ich nienawidzimy. 

Dlaczego ich nienawidzimy? W dzisiejszych czasach każdy kraj ma mieszane rasy, mieszane religie i tak dalej. Gdy tylko mówimy: „Jesteś inny niż ja”, myślimy: „jesteś niebezpieczny”. To nie jest stwierdzenie: „Jesteś taki sam jak ja: chcesz być szczęśliwy i nie cierpieć”. Moglibyśmy patrzeć na każdą inną żywą istotę podejrzliwymi oczami: „Co mi zrobisz? Jesteś przyjacielem czy wrogiem? Czy zamierzasz mnie skrzywdzić? Nie ufam ci. Miałem już złe doświadczenia. Lepiej się przygotuję i będę się chronić, a jeśli zrobisz coś, żeby mnie skrzywdzić, zemszczę się i nigdy więcej nie będę z tobą rozmawiać, dopóki żyję. A jeśli dorastasz w kraju, w którym toczyły się wojny przeciwko różnym plemionom, grupom, religiom, czy cokolwiek to jest, wówczas ta nienawiść jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. 

Na przykład Jugosławia była kiedyś jednym krajem. Nie wiem, ile jest teraz krajów. Jest Serbia, Chorwacja, Bośnia – jest wiele różnych krajów. Nie jest to duży obszar, ale udaje im się mieć wiele różnych narodowości. Tak więc, jeśli ich przodkowie toczyli wojnę z ludźmi że dorastasz, słuchając opowieści o tym, jak twoi przodkowie walczyli z inną grupą, która była tak zła, a tamtejsi ludzie słyszą historie o tym, jak byli tak bohaterscy i walczyli przeciwko to grupa, która była tak zła. 

Zasadniczo dorośli uczą swoje dzieci nienawiści. Jeśli zapytasz któregokolwiek rodzica: „Czy chcesz nauczyć swoje dziecko nienawiści”, nie odpowie „tak”. Ale oni właśnie to robią, bo uczą nas i ich, nas i ich. I nie ma znaczenia, do której grupy należysz, ponieważ każdą grupę można podzielić na wiele, wiele grup. Jeśli spojrzysz na przykład na moją rodzinę, istnieje jedna grupa etniczna, ale jeśli chodzi o dalszą rodzinę, nawet nie wiem, kim oni wszyscy są ani nawet czy mieszkają w tym samym kraju. Kiedy byłem dzieckiem, było takie miejsce, do którego rodzina jeździła na wakacje i jako dziecko uczono mnie, że nie rozmawia się z ludźmi, którzy tam mieszkają. że apartament. Powiedziałem dlaczego? Myślałem, że to nasi krewni. Odpowiedź, jaką otrzymałem, brzmiała: „Po prostu z nimi nie rozmawiaj. To źli ludzie. Pomyślałem, że to trochę dziwne, bo myślałem, że są rodziną. Coś się wydarzyło na poziomie pokolenia moich dziadków. Nie mam pojęcia, co się właściwie stało, ale nie rozmawiali ze sobą. Potem patrzyłam, jak pokolenie moich rodziców widzi przykład tego, jak ich rodzice nie lubią swojego rodzeństwa, więc przez różne rzeczy, które dzieją się w rodzinach, oni też zaczęli się kłócić. Podzielili się na różne frakcje. Widziałem to u moich ciotek i wujków, których naprawdę kochałem jako dziecko, ten nie rozmawiał z tamtym, a tamten nie rozmawiał z tamtym. A kiedy je odwiedzaliśmy, słyszałam, jak moi rodzice źle mówili o swoim rodzeństwie. I co oni robią? Dają przykład mojemu pokoleniu, aby zrobiło to samo. Co się więc stanie? Patrzę na moich kuzynów i ten nie rozmawia z tamtym, a tamten nie rozmawia z tamtym. To po prostu niesamowite.

Zastanawiam się, czy oni w ogóle są świadomi, że to modelują i uczą tego własne dzieci. Czy ktoś naprawdę wie dlaczego to z którym się nie rozmawia że jeden? Myślę, że nikt nie pamięta dlaczego. Wszyscy po prostu pamiętają, że należy ich nienawidzić tylko dlatego, że są źli. Nie wiem, co się działo w pokoleniu moich dziadków. Nie wiem, dlaczego pokolenie moich rodziców, moje drogie ciotki i wujkowie, nie rozmawiają ze sobą. Nie wiem, co się stało. A w przypadku moich kuzynów nawet nie jestem w stanie tego wszystkiego śledzić. 

Chodzi mi o to, że cała ta niezgoda i cały ból wynikający z niezgody wynika z tego, że myślimy o sobie jako o najważniejszych i nie robimy prostej rzeczy polegającej na stawianiu się w sytuacji innych ludzi. Byłoby tak łatwo w konflikcie Izrael-Hamas, gdyby ludzie postawili się w sytuacji innych, ponieważ to samo dzieje się po obu stronach. Oboje zostają zbombardowani. Izraelczycy mają lepszą obronę niż Palestyńczycy, ponieważ Palestyńczycy to dwa miliony ludzi stłoczonych na małej przestrzeni bez bunkrów, jakie mają Izraelczycy, ale jeśli spojrzycie na zdjęcia tego, co dzieje się po obu stronach, jest tak samo. Bardzo lubię, gdy agencje informacyjne pokazują zdjęcia obok siebie. Widać, że w przypadku każdego zbombardowanego budynku, po którejkolwiek stronie i w jakimkolwiek miejscu, nie można stwierdzić, w jakim kraju się on znajduje, chyba że ma jakieś insygnia. Jeśli to tylko gruz, wszystkie zbombardowane budynki wyglądają dokładnie tak samo. Nie potrafisz nawet powiedzieć, w jakim kraju. Jedyne, co pozwala ci to stwierdzić, to suknie, które noszą ludzie na tych zdjęciach. Wyraz ich twarzy jest taki sam! Wszyscy albo szlochają i krzyczą z przerażenia i smutku, albo są źli.

To interesujące, prawda? Zbombardowane budynki są takie same, twarze ludzi są takie same, doświadczenia są takie same. Jedyną różnicą jest rodzaj ubrań, które nosisz. Tyle że teraz w Izraelu i Gazie noszą dżinsy, a na niektórych zdjęciach nie można nawet być pewnym, które to są, bo dżinsy wyglądają tak samo. Obie strony żyją w terrorze, strachu, żalu i smutku. Ponownie dochodzimy do faktu, że wszystkie czujące istoty są takie same.

Wszystkie istoty są takie same

Jaka jest różnica między matką na to z boku i matka że stronie, oboje płaczą, bo zabito ich dzieci? Nie ma różnicy — z wyjątkiem sytuacji, gdy tworzymy pomysły typu „Oni są źli”. Obie strony robią w pewnym sensie to samo, jeśli chodzi o rakiety. Hamas wysłał prawdziwych żołnierzy, terrorystów – jakkolwiek ich nazwiecie – wysłali ludzi na terytorium Izraela, a teraz Izraelczycy planują zrobić to samo, z tą różnicą, że będą mieli większą siłę ognia.

W Izraelu wszyscy – zarówno mężczyźni, jak i kobiety – idą do wojska. Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi, że kiedy był w wojsku, kilka lat temu doszło do kolejnej bitwy i musieli udać się do Gazy i chodzić od drzwi do drzwi do domów ludzi, żeby sprawdzić, czy nie są tam terroryści. Mówił mi, że właśnie to musisz zrobić. Trzeba kopać w drzwi, tupać, krzyczeć i budzić strach. Trzeba zadać sobie pytanie: „Gdzie jest terrorysta? Gdzie jest to i gdzie tamto?” A potem trzeba przejść przez ich domy i poszukać ludzi. Przeważnie nikogo nie zastajesz, więc wychodzisz i oczywiście wszyscy w domu są w szoku. Nie lubił tego robić; to nie było zabawne. Nie lubił być w wojsku. Czy możesz sobie wyobrazić, że musisz wchodzić do domów innych ludzi i sprawiać im tyle bólu i strachu?

Musimy żyć ze swoimi czynami

Niektórzy ludzie mogą powiedzieć: „Tak, to jest takie dobre. Jestem taki potężny. Chronię mój kraj, mam władzę i miażdżę tych wrogów”. Ale wiesz, wszyscy musimy potem żyć ze sobą, prawda? O to właśnie chodzi: kiedy wieczorem kładziemy się spać, jesteśmy ze sobą i musimy umieć nadać sens naszym działaniom. Tak więc wszyscy na zewnątrz mogą nazwać nas „bohaterami” i każdy może nam powiedzieć, że mamy rację, ale w środku, kiedy krzywdzimy innych, nie sądzę, że pozostaje nam zbyt dobre uczucie. Niektórzy mogą to ukrywać. Mamy na to wspaniały przykład w tym kraju. Nie będę wymieniać kogo. [śmiech] Osoba ta znajduje przyjemność w powodowaniu konfliktów, strachu i nienawiści. Może jestem naiwny, ale wciąż myślę, że gdzieś w sercu tej osoby nie czuje się dobrze z tym, co robi.

To, co myślą o nas inni ludzie, tak naprawdę nie ma znaczenia, ponieważ to my musimy żyć ze sobą. Niezależnie od tego, czy jesteśmy częścią grupy będącej w konflikcie, czy kłócimy się z rodzeństwem, kimś, kto był naszym najlepszym przyjacielem lub kolegą, z którym pracujemy, panuje ta sama dynamika i ten sam stan psychiczny . To ten sam wynik. Stopnie i metody mogą się różnić, ale podręcznik, jak mówią, jest ten sam. Nie ma większego sensu mówić: „Jestem taki bohaterski. Zabiłem wroga.”

Widzę, że pierwsze pytanie będzie brzmiało: „Czy nie sądzisz, że to dobrze, że alianci walczyli i pokonali nazistów? Czy zamierzasz powiedzieć, że naziści i alianci to to samo i że naziści powinni byli wygrać II wojnę światową?” Nie, nie zamierzam tego powiedzieć. Ale opowiem wam, co powiedział mój nauczyciel, kiedy mówił o życzliwości czujących istot i o tym, jak każdy był życzliwy w taki czy inny sposób. Wszyscy mówiliśmy o naszej trójce ulubionych – Hitlerze, Stalinie i Mao – „Wszyscy są równi? Czy wszyscy są równie dobrymi, czującymi istotami? Zobacz, co zrobili!” I Lama nazywał wszystkich kochanymi, a jego angielski nie był zbyt dobry, więc patrzył na nas i mówił: „Oni mają dobre intencje, kochanie”. A my pytaliśmy: „Hitler chciał dobrze? Mao Tse-tung chciał dobrze? Stalin chciał dobrze? Ci ludzie zabili miliony ludzi. Jak możemy powiedzieć, że chcieli dobrze?”  

No cóż, w zasadzie próbowali być szczęśliwi, ale nie wiedzą, jakie są przyczyny szczęścia i przyczyny cierpienia. Po prostu poszli za swoimi pomysłami i emocjami i powiedzieli: „Jeśli zniszczę ludzi, którzy wydają się mnie krzywdzić, będę żył w pokoju”. Ale prawdziwym wrogiem jest nasza własna ignorancja, złość i przywiązanie. To nie znaczy, że powinniśmy się zabić. Oznacza to, że powinniśmy coś zrobić z naszą niewiedzą, złość i przywiązanie. Oznacza to, że musimy wypędzić te stany psychiczne, stosując na nie antidota. W przeciwnym razie, jeśli postawisz nas w sytuacji takiej jak Hitler, Stalin – kimkolwiek – moglibyśmy nawet zachować się w ten sam sposób. Niektórzy z Was, którzy słuchają przemówienia, są prawdopodobnie za młodzi, aby pamiętać odcinek z Rodneyem Kingiem.

Rodney King był obywatelem Afroamerykanów, który jechał autostradą. Nie wiem, co zrobił ani jak to się zaczęło, ale jak w przypadku większości rzeczy, to, jak to się zaczęło, nie ma nawet znaczenia na końcu gry. Policja goniła go po wszystkich autostradach Los Angeles, aż w pewnym momencie zatrzymali samochód, albo jego samochód się rozbił, albo coś, więc go wyciągnęli, a policja pobiła go na miazgę. Potem było tak wiele niezgody w Los Angeles, ponieważ Afroamerykanie powiedzieli: „Zabiliście jednego z naszych”, a dzielnica afroamerykańska znajdowała się w pobliżu dzielnicy koreańskiej, która znajdowała się w pobliżu białej dzielnicy, i było całe to rasistowskie rzeczy chodzą tam i z powrotem. Koreańczycy byli właścicielami sklepów spożywczych i ludzie z tej grupy palili koreańskie sklepy spożywcze, a ludzie z tej grupy robili inne szkodliwe rzeczy. W Los Angeles panował po prostu chaos. Wszyscy zaangażowali się w tę sprawę z powodu jednej rzeczy.

Miałem dwadzieścia kilka lat, a może byłem nastolatkiem – byłem młodszy niż jestem teraz, czyli bardzo młody. [śmiech] Ale pomyślałem, że gdybym był wychowywany jak Rodney King, zrobiłbym to samo, co on, czyli próbował uciec przed policją. Gdybym był wychowywany jak biali gliniarze, zachowywałbym się tak jak oni, czyli kogoś ścigał. Gdybym był wychowywany jak Koreańczycy, chciałbym chronić swoją własność i sklep, i byłbym wściekły na ludzi, którzy się włamali i go zniszczyli. Zdałem sobie sprawę, że mogłem należeć do którejkolwiek z tych trzech grup. 

Czy kiedykolwiek pomyślałeś w ten sposób, że mogłeś urodzić się w innym miejscu, w innej rodzinie, innej rasie, religii i narodowości? Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że zrobiłbyś to samo, co zrobili ludzie w tych krajach i że prawdopodobnie pomyślałbyś podobnie jak oni? Nie oznacza to, że wszyscy tak myślą. Na przykład w Rosji jest wielu Rosjan, którzy nie zgadzają się z wojną. Ale gdybyśmy urodzili się w którymkolwiek z tych miejsc, dorastając, mielibyśmy takie uwarunkowania, słyszelibyśmy pewne rzeczy i prawdopodobnie z tego powodu postępowaliśmy i myśleliśmy w określony sposób. Czy zatem jesteśmy lepsi od innych? Nie sądzę.

Stosowanie odtrutek

Powtórzę jeszcze raz: jedynym sposobem na życie w pokoju jest współpraca każdego z nas na poziomie osobistym czepianie się przywiązania, Nasz złość i urazę, i naszą ignorancję. Kiedy byłem młodszy, myślałem: „Zaprowadzenie pokoju na świecie powinno być bardzo łatwe. Każdy powinien po prostu zdać sobie sprawę, że życie w harmonii z innymi jest dla niego korzystne”. A potem nie wiem, jak to się stało, ale byli pewni ludzie, którzy to zaniepokoili me i wybrał me i naprawdę miałem na myśli me i zranić my uczucia. „To wszystko ich wada!" A potem zetknąłem się z naukami buddyjskimi i zdałem sobie sprawę, że jestem taki sam jak wszyscy inni. Pomagam przyjaciołom i krzywdzę wrogów. Pomóż moim przyjaciołom, szkodź moim wrogom. Prawdziwym wrogiem jest ignorancja, złość, przywiązanie. Wróg, którego wypuściłem, skakał po stokrotkach. 

Jeśli jestem zły, mam rację. „Ta osoba jest zła i spójrz, co zrobiła”. I mam wszystkich moich znajomych, którzy się ze mną zgadzają, więc muszę mieć rację, bo wszyscy moi przyjaciele się ze mną zgadzają. Dlatego są moimi przyjaciółmi: ponieważ zgadzają się ze mną, że mam rację, a ta osoba się myli. Gdyby się ze mną nie zgadzali, nie byliby już moimi przyjaciółmi. Spójrzcie zatem na moje kryteria przyjaźni: musicie się ze mną zgodzić; musisz stanąć po mojej stronie. Nie ma znaczenia, w co wierzę; musisz mnie wzmocnić. Inaczej nie będziesz już moim przyjacielem. Tak myślą zwykli ludzie.

Jeśli jesteś osobą praktykującą duchowo, kiedy ktoś zwraca ci uwagę, że masz pewne wady lub że popełniłeś jakieś błędy, mówisz: „Bardzo dziękuję, że mi to powiedziałeś”. Musimy zatem zadać sobie pytanie: „Czy jesteśmy praktykującymi duchowo, czy też jesteśmy tacy jak wszyscy inni?” Czy robimy nową mudrę: „To ich wina, nie moja wina” i wytykamy palcami wszystkich innych? Czy myślimy: „Nic nie zrobiłem. Jestem słodka i niewinna. Wyrządzają mi krzywdę. Nie wyrządziłem krzywdy. Cóż, nie wyrządziłem dużej szkody; Musiałem tylko przedstawić swoje zdanie. Nie miałem na myśli nic złego, ale kiedy zachowują się w ten sposób w stosunku do kogoś innego, to dla własnego dobra – ze współczuciem – powinienem im powiedzieć, że to oni to wszystko zaczęli i że są podłymi idiotami!

Jestem zawsze ten niewinny. Zawsze jest to wina kogoś innego. Nie mówię, żebyśmy się obwiniali. Antidotum nie polega na stwierdzeniu: „Och, to moja wina. Wszystko to moja wina. Mam w sobie tyle niewiedzy, złość i nienawiść. Jestem taką złą osobą.” Tak, tak, tak: to po prostu kolejny sposób na uczynienie siebie ważnymi. Zamiast być najlepsi, jesteśmy najgorsi. W jakiś sposób wyróżniamy się na tle innych i jesteśmy tak potężni, że możemy sprawić, że wszystko pójdzie źle. Nie, nie mówię, że to antidotum. 
Jest na to wiele antidotów złość. Znajdziesz w nim wiele dobrych antidotów Współpraca z Złość i Healing Złość. Ale kiedy się złościmy, możemy po prostu zatrzymać się i zapytać: „Jak to wygląda z punktu widzenia drugiej osoby?” Możemy założyć, że wiemy, co czuli i znamy ich motywację, ale czy ich o to pytaliśmy? Nie, ale potrafimy czytać w myślach innych ludzi, prawda? [śmiech] Tak, zgadza się. Zatem zadaj sobie pytanie: „Jak ta sytuacja wygląda z punktu widzenia kogoś innego”, zamiast tkwić w swoim własnym punkcie widzenia. Utknęliśmy, prawda? To fascynujące, co odkrywasz, gdy zatrzymujesz się i zadajesz sobie pytanie: „Jak ta sytuacja wygląda z punktu widzenia drugiej osoby?”

Różne perspektywy

Jeden z moich wielkich momentów aha miał miejsce po tym, jak poznałem buddyzm, a nie kiedy byłem nastolatkiem. Kiedy jesteś nastolatkiem, myślisz, że rodzice próbują cię kontrolować. Kiedy masz szesnaście lat, jesteś prawie wszechwiedzący i możesz podejmować własne decyzje. Wiesz jak przeżyć swoje życie. Nie potrzebujesz rodziców do niczego – z wyjątkiem tego, żeby dawali ci trochę pieniędzy i robili pranie, kiedy ich odwiedzasz. Poza tym nie są Ci potrzebne. Jesteś niezależnym dorosłym. Czy nie tak wszyscy myśleliśmy? „Moi rodzice próbują mnie kontrolować. Nie widzą, że jestem inteligentną dorosłą osobą i powinnam móc podejmować własne decyzje. Twoi rodzice są bardzo kontrolujący. Mówią ci, o której godzinie masz być w domu. Nie dadzą ci tyle pieniędzy, ile chcesz. Czasami zmuszają cię do samodzielnego prania. Mówią ci, że jesteś samolubny. "NIE! Ja, samolubny? NIE!"  

Ale tak naprawdę to ludzie, którzy nam to wskazują, pokazują nam, nad czym musimy popracować. Nie oznacza to, że każda krytyka, jaką otrzymaliśmy, jest prawdziwa. Musimy mieć trochę mądrości w swoim umyśle, aby odróżnić, co jest prawdą, a co nie, ponieważ bardzo często ludzie są tacy jak my i przesadzają i nie widzą rzeczy poprawnie. Ale kiedy dorosłam, szokujące było dla mnie uświadomienie sobie, że to, co uważałam za konflikt o moją niezależność, z punktu widzenia moich rodziców wyglądało na to, że konflikt dotyczył mojego bezpieczeństwa. Chcieli, żebym był bezpieczny, i postawili warunki, które miały mi pomóc w podejmowaniu dobrych decyzji. Nawet nie zauważyłam, że tak się o mnie troszczyli. Widziałem to, jak próbowali mnie kontrolować. To naprawdę interesujące, kiedy naprawdę możemy spojrzeć na sytuację z punktu widzenia kogoś innego i zobaczyć, jak w ogóle wygląda konflikt. Moi rodzice i ja tęskniliśmy za sobą. Kłóciliśmy się o różne rzeczy. 

Jeśli studiujesz konflikt medytacja, zawsze uczą cię pytać, czego tak naprawdę chcą różne strony. Podają bardzo prosty przykład dwóch osób walczących o pomarańczę. Są na siebie wściekli, bo ten bierze pomarańczę, a drugi myśli, że to ich pomarańcza. Kłócą się o pomarańczę i każdy twierdzi: „Jest moja i zamierzam ją mieć”. Ale jeśli zapytasz tę imprezę, dlaczego chcą pomarańczy, powiedzą, że chcą zrobić sok pomarańczowy. Druga strona twierdzi, że chce, żeby pomarańcza wzięła skórkę, zmieliła ją i włożyła do pieczonego ciasta. Tak więc, gdyby rozmawiali o swoim konflikcie, zdaliby sobie sprawę, że ta sama pomarańcza może uszczęśliwić ich oboje w tym samym czasie. Mogli wziąć pomarańczę i dać miąższ z sokiem tej osobie, a skórkę tej osobie. I wtedy każdy dostałby to, czego chciał. Nie muszą walczyć o pomarańczę. W ilu konfliktach jesteśmy zaangażowani, skoro gdybyśmy rzeczywiście się komunikowali, moglibyśmy znaleźć rozwiązanie dostępne dla wszystkich? 

Ponadto w konfliktach możesz zacząć walczyć o rzecz materialną, ale wtedy tak naprawdę temat konfliktu zmienia się w sposób, w jaki się komunikujesz. Może początkowo zacząć się od tego, kto chce pomarańczę lub kto na nią zasługuje, ale potem ta osoba naprawdę się wścieka i mówi: „Zawsze jesteś samolubny i bierzesz wszystko, czego chcę”, a druga osoba odpowiada: „Nie, zawsze jesteś zabierzesz wszystko i nawet się tym nie podzielisz!” A wtedy konflikt nie będzie już dotyczył pomarańczy. Nikt tak naprawdę nie przejmuje się pomarańczą. Teraz walczą o to, kto jest samolubny, albo będą walczyć o to, kto nie słucha drugiej osoby, kto trzaska drzwiami, a kto rzuca przedmiotami. Kłócą się o sposób komunikacji; wszyscy zapomnieli o faktycznym temacie konfliktu.

Gdybyśmy poświęcili trochę czasu na dokładne zbadanie tego, moglibyśmy odkryć, że jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby każdego. Ale wszyscy musimy zmienić zdanie i to jest najtrudniejsza część. 

Pytania i Odpowiedzi

Publiczność: Dlaczego wszyscy ludzie wierzący w buddyzm są łysi? [śmiech]

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Cóż, po pierwsze, nie wszyscy buddyści są łysi. Niektórzy z nich mają włosy. Ale jako część bycia klasztorny, mamy własny mundur i golimy głowy. Dlaczego? Symbolizuje poddanie się złość, ignorancja i czepianie się przywiązania. To szczególnie symbolizuje przywiązanie ponieważ nasze włosy stanowią dużą część naszego ciała przywiązanie, prawda? Ile czasu i pieniędzy poświęcasz na układanie włosów, aby dobrze wyglądać? Spróbuj. W ciągu jednego tygodnia możesz śledzić, ile czasu spędzasz na myciu, suszeniu, czesaniu i farbowaniu włosów. Ile czasu spędzasz próbując zdobyć włosy, jeśli ich nie masz? Ile pieniędzy wydajesz na produkty do włosów? Jak bardzo się martwisz, bo masz zły dzień z włosami? 

Kiedy byłam mała, należało mieć proste, blond włosy. To właśnie miały wszystkie fajne dzieciaki. Co miałem? Miałam kręcone, ciemne włosy. Kto będzie mnie lubił w kręconych, ciemnych włosach? Czy pamiętasz bycie nastolatkiem? Wiem, że niektórzy z Was po prostu pominęli ten etap swojego życia, ale ile niepokoju musimy pokonać w związku z naszymi włosami? Spójrz na celebrytów. Oglądasz którąkolwiek z tych fantazyjnych ceremonii wręczenia nagród i wszyscy są wystrojeni. To jak Halloween. [śmiech] Spójrz na sposób, w jaki niektórzy ludzie czeszą włosy, i to jest jak Halloween. Niektórzy ludzie mają w nim różne kolory i różne rzeczy. Spędzają cały dzień na ubieraniu się i robieniu fryzury i prawdopodobnie zapłacili innym ludziom fortunę za uszycie tych okropnych ubrań, które zakładają tylko raz, oraz za zrobienie im fryzury i makijażu. I nie chodzi tylko o kobiety; to także mężczyźni. Mężczyźni pojawiają się także w zwiewnych, puszystych pelerynach i innych rzeczach w tych wszystkich jaskrawych kolorach. Więc wszystkie te pieniądze zostały wydane tylko po to, żeby dobrze wyglądać, a potem zostaniesz napisany w gazecie i ktoś zrobi ci zdjęcie stojące na czerwonym dywanie. Dlaczego czerwony dywan? Nie wiem. Co jest nie tak z zielonym lub żółtym dywanem? Nie, to musi być czerwony dywan. [śmiech]

Publiczność: Dlatego jesteśmy łysi. [śmiech]

VTC: Dokładnie! Dlatego jesteśmy łysi. [śmiech] Próbujemy się tego wszystkiego pozbyć przywiązanie i wszystkie te bzdury, przez które przechodzisz. A tak przy okazji, Czcigodny, twoje włosy są trochę długie i po tej stronie są bardziej siwe niż po drugiej. Czy to zamierzone, czy farbujesz włosy. Farbowałeś to. [śmiech]

Publiczność: Mogę utożsamić się z tą rozmową. [śmiech]

VTC: Nie chcesz, żebym porozmawiał o tym, dlaczego wszyscy wyglądamy staro? [śmiech] 

Publiczność: Czy na świecie istnieje prawdziwe zło? Bardzo trudno jest postawić się w sytuacji ludzi tak innych lub tak złych, więc jak sobie z tym poradzić?

VTC: Co oznacza „prawdziwe zło”? Powiedz mi, co to znaczy. Inaczej nie potrafię odpowiedzieć na pytanie. Czy „prawdziwe zło” oznacza, że ​​istnieje człowiek i każde jego działanie szkodzi innym? Czy to właśnie oznacza zło? Ale co, jeśli komuś podoba się to, co zrobił? Co oznacza „zło”? Czy to oznacza, że ​​kiedy wykonasz tę czynność zawsze zły? W każdej sytuacji, niezależnie od sytuacji i zaangażowanych w nią osób, jest ona zła? Co oznacza czyste zło? Pomyśl o tym. A druga część, dlaczego tak trudno jest zmienić buty z ludźmi tak odmiennymi, wynika z tego, że nasze umysły są wyszkolone do dostrzegania różnic. Oto co oznacza edukacja. Czego uczysz się w przedszkolu? A, B, C, D: są różne. Żółty, fioletowy, niebieski: to są różne rzeczy. Trzeba umieć je odróżnić. Okrągłe, kwadratowe, podłużne: musisz to umieć rozróżnić. Wysoki i niski: jaka jest różnica? Na tym właśnie polega większość naszej edukacji: uczeniu się rozróżniania różnych obiektów. Rozeznanie nie jest problemem. Jeśli jesteś głodny, ale nie widzisz różnicy między różnymi rzeczami, zamiast do lodówki możesz sięgnąć po zbiornik paliwa. To nie jest dobry pomysł. 

Rozsądek nie jest problemem. Dzieje się tak wtedy, gdy myślimy, że te obiekty są z natury różne i jeden jest dobry, a drugi zły. Jeden jest po mojej stronie, a drugi jest niebezpieczny. Tak szybko jak I angażuje się — wielkie ja: me, I, my, kopalnia– w takim razie nasza krytyka jest właśnie tam. Wszystko, co dotyczy mnie, jest ważniejsze niż wszystko, co dotyczy wszystkich innych. Musimy więc popracować nad tym, aby to cofnąć. Myślę, że wszystkie religie mówią o takich rzeczach jak: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” i „Bądź dobry dla innych”. 

W sufizmie nie wolno ci posiadać czegoś lepszego od tego, co posiada twój sąsiad. Nie wolno ci mieć czegoś, co wskazywałoby na to, że jesteś bogatszy od swojego sąsiada. Czy to nie niesamowite? Nie wolno ci mieć czegoś, co pokazuje, że jesteś bogatszy od swojego sąsiada. Cóż to byłaby za ekonomia, gdybyśmy to praktykowali. Ale kiedy zawsze sprzyjamy ME i gardzimy innymi, wtedy bardzo komplikujemy sprawę, ponieważ widzimy różnice; nie widzimy podobieństw. Jedną z rzeczy w naszej praktyce buddyjskiej, na którą naprawdę kładziemy nacisk, jest dostrzeganie podobieństwa między wszystkimi czującymi istotami. I nie dotyczy to tylko wszystkich ludzi – nawet koników polnych, pająków, pijawek i pcheł. Wszystkie istoty chcą być szczęśliwe i nie chcą cierpieć. Jeśli więc wytrenujemy swój umysł, aby to zobaczyć, właśnie to zobaczymy. I wtedy czujemy się odpowiednio: „Och, oni są tacy jak ja. Nie chcą cierpieć. Chcą być szczęśliwi.”

Publiczność: W konflikcie możesz kontrolować jedynie swój koniec techniki „stawiania się w sytuacji innych ludzi”. Co robisz, aby załagodzić konflikt, gdy druga strona nie chce patrzeć poza swoją własną perspektywę?

VTC: Zawsze to robią, bo nie widzą naszego punktu widzenia. Byli otwarty; jesteśmy uważny. Ci ludzie nie widzą naszego punktu widzenia. Mam znajomego, który uczy mediacji i kiedyś poszedłem na jeden z jego kursów. Rozmawiał z grupą i zapytał: „Ilu z was jest w konflikcie i jest osobą elastyczną i chcącą go rozwiązać”. wszyscy podnieśli rękę. Następnie zapytał: „A ilu z was jest w konflikcie z kimś, kto jest przywiązany do własnego zdania i nie chce słuchać?” Znów wszyscy podnieśli ręce. Mój przyjaciel medytujący powiedział: „To bardzo interesujące. Na każdym kursie dotyczącym mediacji, który prowadzę, spotykam współpracujących, pokojowo nastawionych ludzi, którzy mówią prawdę i są wyrozumiali. Na moje kursy nigdy nie przychodzą ludzie, którzy kłamią i wykorzystują innych. Czy to nie interesujące?” 

Zawsze jesteśmy tymi, którzy są gotowi na kompromis i porozumienie, i którzy są otwarci. Zawsze są to osoby o zamkniętych umysłach. Ale to interesujące, kiedy obserwujesz swój umysł, kiedy jesteś naprawdę zły lub kiedy czujesz się naprawdę zagrożony. Przyjrzyj się temu uczuciu, które pojawia się w twoim umyśle: „Ta osoba zrobił to lub zamierza to zrobić.” Czy jest jakiś wątpić masz w tej chwili na myśli, że druga osoba się myli? Nie. Czy masz wątpliwości, czy masz rację? Nie. „Oczywiście, że mam rację”. Rozwiązaniem jest: „Druga osoba musi się zmienić”. Każdy konflikt jest taki: „Mam rację. Jesteś w błędzie. Musisz się zmienić." I to jest dokładnie to, co mówi druga strona. "Mam rację. Jesteś w błędzie. Musisz się zmienić." Zatem, jeśli spojrzymy na swój umysł, kiedy w coś się wpakujemy, kiedy się w to wkopiemy, czy słuchamy czegokolwiek, co się z nami nie zgadza? 

Psychologowie nazywają to „okresem refrakcji”. Oznacza to, że będąc w pewnym negatywnym stanie emocjonalnym, przez pewien czas nie słychać niczego, co nie zgadza się z Twoim poglądem. Jeśli patrzymy, kiedy jesteśmy źli, tacy właśnie jesteśmy. Nic więcej nie usłyszymy. Jeśli ktoś próbuje nam powiedzieć, co dzieje się z drugą osobą, przerywamy i mówimy: „Tak, ale…” To niesamowite, jeśli spojrzysz na swój umysł, jak wiele dowiadujesz się o tym, jak działają umysły innych ludzi. To niesamowite.

Wnioski

A może na zakończenie spróbujmy wrócić do tego, od czego zaczęliśmy, czyli do tego, że każdy chce szczęścia i nikt nie chce cierpieć. Spróbujmy przez kilka minut pomyśleć o osobach, których nie lubisz, partiach politycznych, ludziach w innych krajach lub czymkolwiek innym, czego nie lubisz, co uważasz za złe lub złe. Kiedy o nich myślisz, staraj się powtarzać: „Chcą być szczęśliwi. Nie chcą cierpieć. Nie wiedzą, jakie są przyczyny szczęścia i przyczyny cierpienia.” Zacznij widzieć wszystkich w ten sposób i zobacz, czy czujesz zmiany. Róbmy to przez kilka minut. 

A potem spójrz na każdego, kto ma w sercu odrobinę życzliwości. Ponieważ każdy traktuje pewne istoty z życzliwością. Każdy ma dobroć w swoim sercu. Może nie zostać nam to okazane; może zostać ukazany komuś innemu. Ale jest w nich życzliwość. Staraj się więc postrzegać wszystkich, łącznie z tobą, jako mających życzliwość w sercu. A potem chcesz podzielić się tą życzliwością. 

A potem cieszmy się, że mogliśmy spędzić wieczór myśląc o czymś wartościowym. Radujmy się, że każdy z nas, jako jednostka i jako grupa, naprawdę zaczął zmieniać zdanie, widząc, że nasze własne złość na tym polega problem, a antidotum to mieć dobre serce i dostrzegać życzliwość u innych. Każdy ma w sobie życzliwość, tak jak my mamy życzliwość. Poświęćmy pozytywną energię, którą wszyscy stworzyliśmy tego wieczoru, rozciągając w ten sposób nasze umysły i serca. To jest nasz wkład w pokój.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.