Dharma masala

Dharma masala

Zdjęcie Czcigodnej Saxeny, uśmiechniętej.
Czcigodny Kabir Saxena (zdjęcie dzięki uprzejmości Centrum Medytacji Tuszita)

Kabir Saxena opowiada o swoim zróżnicowanym pochodzeniu religijnym – hinduskim ze strony ojca i protestanckim ze strony matki – oraz o tym, jak karmili go jako dziecko i nadal to robią jako dorosły. Pokazuje, jak możemy budować na naszych kontaktach religijnych z dzieciństwa, przenosząc ich pozytywne aspiracje i praktyki na duchową ścieżkę, którą podążamy w miarę dojrzewania. W ten sposób wzbogaca się nasza droga, ale szanujemy każdą wiarę, która się do niej przyczyniła, nie mieszając ich na oślep w religijną zupę.

Jeśli, jak Jego Świątobliwość Dalajlama zauważył, że religie świata są jak różne pożywne pokarmy, wtedy urodziłem się w rodzinnej matrycy przypominającej istną ucztę, której smaki przenikały moje dotychczasowe życie.

Jednak żaden z rodziców nie był religijny w żadnym jawnym sensie. Moja angielska matka nazwałaby się agnostyczką. Mój dziadek, być może w reakcji na swego ojca, znany kaznodzieja (o którym za chwilę) był, ogólnie mówiąc, humanistą. Pamiętam, że jako dziecko grałem z nim w tenisa stołowego na stole w jadalni w jego domu Golders Green (żydowska dzielnica Londynu), podczas gdy on opowiadał o jednym ze swoich ulubionych tematów – okropnych zbrodniach przeciwko ludzkości popełnianych w imię religii . Podczas gdy piłka pingpongowa była głośno uderzana w tę i z powrotem, Dziadek zabawiał mnie opisami prawdziwych i rzekomych podpaleń, smażenia, palników i innych różnych działań byłych osobistości religijnych i inkwizycji. Zawsze jednak przypominał mi później, że w rzeczywistości kochał autoryzowaną wersję Biblii za jej wspaniały, poruszający język. Nie był to jedyny sposób na poruszenie serca u dziadka. Wieczory spędzone z nim na słuchaniu Mozarta i Beethovena w BBC Radio 3 uznałbym za religijne w sensie wspomagania procesu ponownego łączenia się („re-ligare”) ze źródłem wewnętrznej siły i radości. Są to być może najwcześniejsze wspomnienia, jakie posiadam z transcendentnych uczuć (choć na znacznie niższym szczeblu doświadczenia niż doświadczenie joginów czy świętych, niemniej jednak bardzo znaczące i opiekuńcze).

Moim pradziadkiem był wielebny Walter Walsh, którego zdjęcia i obszerne kazania wisiały na półkach dziadka, tak jak robią to teraz w naszym salonie na przedmieściach New Delhi. Wychowany w ścisłej szkockiej tradycji prezbiteriańskiej, zajęło mu lata bolesnej ponownej oceny i logicznego rozumowania na uniwersytecie, zanim poczuł, że wyszedł z ciemnego tunelu swojego sztywnego doktrynalnego kokonu wychowania. Następnie został czołowym radykalnym kaznodzieją w Dundee w kościele Gilfillan, który, jak mi powiedziano, do dziś utrzymuje zdrową alternatywną linię w kazaniach. Wielebny Walsh komunikował się z wieloma wielkimi myślicielami religijnymi i filozoficznymi swoich czasów, w tym z Tagore i Mahatmą Gandhim w Indiach. Jego cotygodniowe kazania były obficie posypane cytatami ze wszystkich głównych religii, a także z tradycji mistycznych, takich jak sufizm. Założył Wolny Ruch Religijny na rzecz Światowej Religii i Światowego Braterstwa i wydaje się, że wzbudził pewne zainteresowanie w Indiach: „Mam w Indiach wielu gorliwych przyjaciół, którzy pulsują z powagą i oddaniem dla tej samej wielkiej sprawy powszechnej religii i powszechne braterstwo” – pisał.

W serii poruszających wykładów wygłoszonych w pierwszej dekadzie tego stulecia wielebny Walsh uważa, że ​​„religia przyszłości nie będzie sekciarska, ale uniwersalna”. Szlachetna nadzieja, która często wydaje się zrozpaczona, z wyjątkiem tego, że w jego ówczesnym oświadczeniu zawarta jest nadzieja, która dobrze współbrzmi z nadziejami i potrzebami dnia dzisiejszego, że „za religię Jezusa musimy teraz zastąpić religię ludzkości ”. To, czego chce świat, stwierdza wielebny Walsh, to „zjednoczenie wszystkich, którzy kochają w służbie wszystkim, którzy cierpią”. Jak wspaniale byłoby, gdyby altruistyczny Wielebny wyruszył w podróż do Potali z wyprawą Younghusbanda. Moja matka wychowałaby mnie wtedy na buddystę.

Nigdy nie podjąłem obszernej lektury dzieł mojego pradziadka, ale wiedziałem o nim wystarczająco dużo, gdy byłem nastolatkiem, aby skorzystać z jego przykładu męża Bożego, który w swoim wewnętrznym procesie nigdy nie zapomniał o służbie ludzkości. Wiele dla mnie dzisiaj znaczy, kiedy w wieku 42 lat siedzę i piszę na terenie byłego Starszego Tutora Jego Świątobliwości XIV Dalajlama nad indyjską stacją na wzgórzu w Dharamsali i zastanowić się nad wartością nauk tybetańskiego buddyzmu o transformacji myśli z naciskiem na odwagę wielkie współczucie.1

Ten tygiel mojej młodości nie składał się tylko z zachodniego radykalnego chrześcijaństwa złagodzonego uniwersalnym humanizmem. Jestem w połowie Hindusem z urodzenia, a klan mojego hinduskiego ojca dostarczył kolejnego fascynującego kompleksu składników, które nie miały żadnego wpływu na mój rozwój umysłowy.

Mój ojciec był zagorzałym socjalistą z intelektualną niechęcią do machinacji duchowieństwa. Zmienił się później, ale gdy dorastałem z nim, ateista w nim wciąż był silny. Ojciec taty był w Ministerstwie Obrony pod rządami Brytyjczyków, a potem w Niepodległych Indiach. To, co z niego pamiętam, to jego postępujące upośledzenie wzroku i nieustanne recytowanie mantr na jego różańcu. Podobnie jak Tejrezjasz, zewnętrzna utrata wzroku została zrekompensowana przez wewnętrzną hart to przynajmniej dla mnie wydawało się spokojne, silne i pogodzone z często burzliwymi wydarzeniami w domu Saxena. Jeśli był cichym kontemplatorem, babcia była pujari, czyli rytualną kapłanką domu. Pomiędzy łajaniami, narzekaniami i wieloma drobnymi aktami życzliwości robiła to codziennie puja w jej sanktuarium w kuchni. W Indiach, jak nie wątpić gdzie indziej wydziały duchowe oraz wydziały żywności i napojów często się pokrywają. (pahle payt puja, po pierwsze oferuje do żołądka, jak mówimy w Indiach). Dopiero potem następuje pujalub oferuje, do bóstwa. W końcu czy Gautama nie musiał jeść pysznego puddingu ryżowego, zanim mógł? medytować wystarczająco potężnie, by osiągnąć Przebudzenie?

Ani przez chwilę nie przypuszczam, że są to w jakikolwiek sposób dramatyczne wpływy na mój rozwój duchowy. A jednak ten kontekst praktyki, jakkolwiek niewyszukany i powszedni, pozostawił, jak sądzę, swój zaczyn. Stwierdzenie, że rytualne działania i ołtarz mojej babci wytworzyły we mnie poczucie świętości, nie jest przesadą. Nie miałam jeszcze dziesięciu lat, byłam bardzo impresjonistyczna i ważne było dla mnie upewnienie się, że dorośli nie tylko rozmawiają, jedzą, opiekują się nami i wydają reprymendy, ale także mają jakiś rodzaj komunikacji z niewidzialnym światem, który nie był całkowicie wytłumaczalne poprzez jego symbole. Płochliwe plakaty bogów i bogiń nabrały dla mnie fascynacji, niemal erotycznej jakości, którą wspominam z rozbawionym zainteresowaniem.

Święta nigdy nie były tak ważne dla mojej rodziny jak dla wielu innych w Indiach, ale mimo to były obchodzone z różnym entuzjazmem przez całą rodzinę. Podczas wizyt w posągach Kali na lokalnym targowisku w Dasera odkryłem, że istnieją istoty o większej liczbie głów i kończyn niż ja, i od tamtej pory okazało się to bezcenną informacją!

Dowiedziałem się również, że niezgoda i nonkonformizm są tak samo akceptowalne jak wiara. Starszy brat ojca miał książki wszelkiego rodzaju i karmił swego ducha poezją. Jak dobrze pamiętałem, jak mnie zbeształ: „Co, nie znasz poezji Tennysona!” Inny wujek był wprost pogardliwy dla wszystkich spraw religijnych; inny był przykładem hojności, przynosząc do domu słodkie jalebis więcej wieczorów niż nie.

Jedna ciotka była w Aurobindo i zarówno ona, jak i inna ciotka miały obowiązek i wypełnianie obowiązków, które uważano za „karmiczne”, a zatem nieuniknione, jakkolwiek niesmaczne lub niefortunne wydawały mi się.

Od nastolatka zawsze przypominał mi się mój imiennik, wielki poeta i mistyk Sant Kabir (1440-1518), którego dzieła poruszyły serca milionów Hindusów, zarówno hinduistów, jak i muzułmanów. Przyjaciele i goście, a także rodzina recytowali kuplety, które ilustrowały wrażliwą i spostrzegawczą ludzkość Kabira, a także jego ekstatyczne doświadczenie osobistego boga, którego realizacja nie była zależna od świątyni lub meczetu. Tolerancja Kabira, jak również jego krytyka duchowego lenistwa i hipokryzji pozostawiły swoje ślady i w pewnym stopniu odzwierciedlały uczucia ks. Walsha. Uwielbiam historię śmierci Kabira. Mówi się, że hinduiści i muzułmanie kłócili się o to, jak ciało powinien otrzymać ostatnie namaszczenie. Kiedy zdjęli całun, znaleźli ciało przekształcone w kwiaty, które równo podzielili i pozbyli się zgodnie z ich zasadami religijnymi.

Przez całą moją wczesną dorosłość raz po raz doświadczałem, jak poetyckie i muzyczne doświadczenie w tradycji indyjskiej było nasycone głębokim poczuciem świętości, procesem, który mógł powstrzymać gadatliwy umysł i obudzić serce; wywoływać szczególne uczucie i poczucie uczestnictwa w życiu, które trudno opisać słowami. Buddyjskie śpiewy, które tak lubię, mają teraz dla mnie swoje poprzedniczki w śpiewie hymnów w szkole w Anglii, gdzie wspaniałe organy wydawały dźwięki, które poruszały i docierały do ​​części nas samych, których codzienna rutyna pozostała nietknięta. Kiedy przez przesyt młodzieńczej buntu i zarozumiałości przestałem włączać się w głośne wzywanie przez zgromadzenie tajemnicy i chwały Boga, zostałem uboższy, w czasie, gdy uzdrawiająca moc dźwięku pomogłaby mi w uzdrowieniu rannych i zniszczonych. nastoletnie ja, ponieważ leczy mnie teraz.

Transformacyjna jakość świętego dźwięku została dla mnie przyniesiona do domu w bardzo potężny sposób dzięki zorganizowanemu przez OXFAM projekcie pomocy na rzecz pomocy przed suszą w środkowych Indiach w 1980 roku. Miejscowy mukhiya, czyli wódz, był znany jako trochę łajdak i nie lubiłem go mocno. Zostałem zainspirowany do sponsorowania recytacji świętej Ramajany podczas dni festiwalowych upamiętniających święte czyny Ramy i byłem szczęśliwie zaskoczony, widząc wpływ, jaki intonowanie wywarło na uczestników i na mnie. Mukhiya śpiewał z wielkim zapałem i oddaniem. On sam wydawał się zmienić, podobnie jak moje postrzeganie go, w pewnego rodzaju błogosławionej chwili, kiedy sprzeciw umysłu utonął we wzniosłych uczuciach tęskniącego serca.

Wszystko to powiedziawszy, jestem jednak pewien, że najpotężniejszy wpływ kształtujący na mój późniejszy rozwój umysłowy i przyjęcie buddyzmu miał Bhagavad Gita, (ok. 500 pne), tradycji hinduskiej, ukoronowanie literatury sanskryckiej i inspirator niezliczonych pokoleń zarówno Hindusów, jak i ludzi Zachodu. Henry David Thoreau w swoim Walden tak o tym powiedział: „Rano kąpię swój intelekt w zdumiewającej i kosmogonalnej filozofii Bhagavad Gita…w porównaniu z którym nasz współczesny świat i jego literatura wydają się mizerne i trywialne.” Większość jego głównych tematów zainspirowała mnie jako nastolatek i okazała się niezwykle ważna dla mnie jako tak zwanego buddysty pod koniec XX wieku. Tematy te są następujące: joga jako harmonia, równowaga między skrajnościami; wagę przywiązywaną do tolerancji, jak w idei, że wszystkie drogi prowadzą ostatecznie do Boga, zbawienia; radość jako atrybut prawdziwej ścieżki duchowej; wyższość ścieżki oderwanego działania bez troski o nagrodę; centralne znaczenie pogodnej mądrości poza gwałtownością zmysłów; i wreszcie zbawienie przez mądrość rozumu.

Większość z tych tematów znajduje odzwierciedlenie w innym klasyku, który wpłynął na moje lata formacji — Dhammapada—jak również w wielu Dalajlamapisma. Weź rozsądek, czynnik, który przyciągnął wielu, w tym mnie, do nauk Budda, Gita mówi:2 „Większy niż umysł jest buddhi, rozum”. Dla tych, którzy myślą, że buddyzm jest w dużej mierze rytuałem i oddaniem, Jego Świątobliwość wyjaśnia: „W sercu buddyzmu, a w szczególności w sercu Wielkiego Pojazdu, wielką wagę przywiązuje się do rozumowania analitycznego”.3

Spokojna mądrość, radość i panowanie nad zmysłami wychwalane w Gita zostały wyraźnie zamanifestowane u moich pierwszych poważnych nauczycieli buddyjskich. Ponadto wzniosła myśl o bodhiczitta— przebudzone serce dążące do całkowitego oświecenia dla dobra wszystkich cierpiących istot — było cudownym postępem i rozszerzeniem pięknej linii w Gita: „(Jogin) widzi siebie w sercu wszystkich istot i widzi wszystkie istoty w swoim sercu.”4 Taka istota, według Upaniszady, „traci wszelki strach”.5 Tego rodzaju duchowe wglądy, chociaż tylko „wglądy papierowe”, wciąż miały moc, tak jak dzisiaj, karmić mój spragniony nastoletni umysł, z tym wyjątkiem, że teraz czytam głównie literaturę buddyjską i słyszę nauki wyłącznie buddyjskich mistrzów. Czy to jest ograniczone? Nie, jak sądzę, zgodnie z szeroko zakrojoną wizją Gita: „Dla wielu są ścieżki człowieka, ale wszystkie w końcu przychodzą do mnie”.6

Buddyści są często zirytowani tym, co uważają za hinduski inkluzywizm w pojęciu hinduistycznym, na przykład, że Budda był dziewiątym awatarem lub inkarnacją Wisznu i dlatego był Hindusem. A jeśli tak powiedzą Hindusi? Czy faktycznie nie prowadzi to do większej harmonii i akceptacji buddyzmu przez Hindusów? Może gdyby nie czuli się w ten sposób, w Indiach nie byłoby miejsca na buddyzm, a pisałbym to raczej w górach Nowego Meksyku niż u podnóża Himalajów. Więc właściwie coraz bardziej lubię to podejście Gita. To trochę tak, jak buddyści okazują szacunek i uznanie dla Jezusa Chrystusa, traktując go jako wielkiego bodhisattwa, istota nieubłaganie zmierzająca do pełnego stanu Buddy dla dobra wszystkich istot.

Niektórzy pisarze7 mocno zaatakowali aspekty wierzeń hinduskich jako reprezentujące „wadę wzroku”, „negatywne zaabsorbowanie sobą”, Hindusi jako zafascynowani „otępieniem medytacja”, a sama religia jako „duchowa pociecha ludu podbitego”.8 Jest wiele w tym, co mówią tacy pisarze, ale ja sam nie byłem pod wpływem tych narcystycznych, sztywnych nurtów we współczesnej praktyce hinduizmu i byłem dobrze chroniony przed otępieniem medytacja dzięki doskonałej radzie moich wysoko wykwalifikowanych duchowych przyjaciół i nauczycieli.

Jednak wielu ludzi kwestionuje słuszność i zdolność religii do kreatywnego reagowania na wyzwania świata, których nasi dziadkowie i babcie z trudem rozpoznaliby. Niedawno napisał do mnie mój dobry przyjaciel, zaniepokojony tym, że buddyzm nadal stanowi dla niego „ucieczkę od zaangażowania”. Napisał to pomimo wielu lat otrzymywania moich listów, które szczegółowo opisywały naszą rozległą pracę w większej społeczności oraz w naszej wewnętrznej społeczności, która była zaludniona mnóstwem kłopotliwych i pomocnych postaci. Oczywiście uprzedzenia są głębokie. Czemu? Na całym świecie brakuje umiejętnych i znaczących instrukcji duchowych – i prawie nie ma miejsca na praktykę przekształcającą umysł – rodzaj wewnętrznej pracy, która wytwarza takich jak Milarepa, mistrzowie Kadampa,9 i kilku wielkich nauczycieli w tym stuleciu. Nawet tam, gdzie istnieje ważna literatura duchowa, ma ona tendencję do zastygania na półkach z książkami pod nieobecność autentycznych przewodników, którzy mogą nam pokazać, jak urzeczywistnić ją w naszym życiu. W tym miejscu czuję się bardzo szczęśliwy, że spotkałem tradycję buddyjską i jej przedstawicieli — oto żywe ucieleśnienia tego, o czym mówią pisma buddyjskie. Natomiast nigdy nie spotkałem żywego ucieleśnienia Gita od tradycji hinduskiej aż do dużo później, kiedy spotkałem Babę Amte i jego bezinteresowną pracę na rzecz chorych na trąd,10 a Baba nie nazwałby siebie osobą religijną, tylko pokornym sługą innych, któremu boli, że ludzie mogą być tak zainteresowani „ruinami starych budynków, ale nie ruinami ludzi”. Jest dla mnie bardzo ważne, aby Jego Świątobliwość Dalajlama Spotkałem Babę Amte w projekcie tego ostatniego na początku lat 1990-tych. Postrzegam to jako potwierdzenie zjednoczenia dobrego serca i uświęconego działania, które zawsze było balsamem dla tego cierpiącego świata. Oboje Dalajlama a Baba Amte zwyciężyli duchowo w niewiarygodnie niesprzyjających okolicznościach. To są moje ikony, odważne przykłady, które staram się naśladować w moim życiu, istoty, które w pełni ukazują znaczenie tych inspirujących słów św. Jana od Krzyża, którymi pragnę zakończyć: dobre lub złe, aby twoje serce było ciche i spokojne w czułości miłości”.11


  1. Zobacz szczególnie Oświecenie Serca, Przebudzenie Umysłu, Jego Świątobliwość Dalajlama. Harpera Collinsa, 1995 

  2. Bhagavad Gita: 3:42. Tłumaczone przez Juana Mascaro, Penguin, 1962. 

  3. Poza Dogmatem Jego Świątobliwość Dalajlama, Rupa i Spółka, 1997. 

  4. Bhagavad Gita: 6: 29. 

  5. Upaniszady, str. 49, przekład Juan Mascaro, Penguin, 1985. 

  6. Gita: 4: 11. 

  7. Zobacz zwłaszcza VS Naipaul Indie: zraniona cywilizacja za interesującą, choć kontrowersyjną, dyskusję na temat atrofii i hamujących postęp hinduizmu. Pingwin. 

  8. Wszystkie cytaty z naipaul, op. cyt. 

  9. Wielcy asceci z XI i XII wieku, których zwięzłe instrukcje ucieleśniają istotę trening umysłu lub nauki transformacji myśli buddyzmu mahajany. 

  10. Główny projekt Baby Amte, Anandwan, znajduje się około stu kilometrów na południe od Nagpur, w pobliżu miasta Warora w indyjskim stanie Maharashtra. Opisany przez Jego Świątobliwość Dalajlama jako „praktyczne współczucie, prawdziwa przemiana; właściwy sposób na rozwój Indii”. 

  11. Z jego listów duchowych, cytowanych w Mascaro, Upaniszady, op. cit., s. 37. 

Kabir Saxena

Czcigodny Kabir Saxena (Czcigodny Sumati) urodził się w rodzinie Angielki i hinduskiego ojca, wychowywał się w Delhi i Londynie, studiując na Uniwersytecie Oksfordzkim. Spotkał się ze swoimi głównymi nauczycielami Lamą Thubtenem Yeshe i Lamą Zopą Rinpocze w 1979 roku i prawie od tego czasu mieszka i pracuje w ośrodkach FPMT, m.in. Obecnie jest koordynatorem programu duchowego w Tushita Delhi. Ven Kabir od 2002 roku naucza buddyzmu ludzi Zachodu i Hindusów w Indiach i Nepalu i przedstawia Dharmę w odpowiednio humorystyczny i znaczący sposób współczesnym studentom. (Zdjęcie i bio dzięki uprzejmości Centrum Medytacji Tuszita)

Więcej na ten temat