Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Zwolnienie z więzienia: szok czy wzrost?

Przez posła

Mężczyzna siedzący na zewnątrz w polu pod bezchmurnym niebem o zmierzchu.
Photo by Keoniego Cabrala

Poniższy list pochodzi z listu mężczyzny, który odsiedział trzy wyroki więzienia w sumie przez ponad 20 lat. Kiedy był trzy lata od ostatecznej daty uwolnienia, Czcigodny Thubten Chodron zapytał go, co będzie innego tym razem, gdy opuści więzienie.

Jednym z powszechnych podejść do „odsiadywania czasu” w społeczności więziennej jest „odcięcie świata”. Odnosi się to do odcięcia świata „zewnętrznego” i przeniesienia całego skupienia na świat za płotami lub murami. Nie ma już świata „tam”, tylko świat za płotami lub murami. Wydaje się, że do pewnego stopnia jest to pomocne. W tym sensie, że staramy się być w pełni obecni w aktualnie powstającej chwili. Ludzie w więzieniu są mniej skłonni do tworzenia łańcucha myśli związanego z lojalnością współmałżonka lub z wieloma rzeczami, których tracą. Ludzie przeżywają „ciężkie chwile”, kiedy rzutują swoje myśli „na zewnątrz” poza granicę więzienia.

Lata mijają, a więzienie staje się po prostu miejscem, w którym żyjemy. Aspekt kary zanika. Przyzwyczajamy się do naszego otoczenia, naszego świata, a nawet czujemy się komfortowo. Po pięciu latach uwięzienia, cokolwiek sąd miał nadzieję osiągnąć, zostało osiągnięte albo nie. Dalsze uwięzienie nie spowoduje powstania tego, czego jeszcze nie wyprodukowano.

Niektórzy mężczyźni wykorzystają ten czas, aby stać się „dobrymi skazańcami” (skazanymi doskonałymi). Będą mieć tatuaże, mięśnie, odpowiedni styl ubioru, właściwą mowę, właściwy wygląd. „Dopasują się”. Podczas gdy kiedyś groziło im więzienie, teraz są klonami tych, którzy najbardziej ich zastraszali na początku. To taki czy inny rodzaj strachu, który skłania większość z tych mężczyzn do naśladowania ratowników lub starych oszustów. Widzą, że ci ludzie przeżyli wiele lat w niebezpiecznym świecie. Oni też mają nadzieję przeżyć. Zbyt słabi, by stać na własną rękę, rezygnują z własnej tożsamości na rzecz kodeksu skazanego.

Nie wszyscy mężczyźni to robią. Niektórzy z nas są dobrze skoncentrowani na tym, kim jesteśmy, nawet jeśli daleko nam do doskonałości. Mamy silne poczucie siebie. Jesteśmy bezpieczni w naszym poczuciu tożsamości seksualnej. Zawsze zdajemy sobie sprawę, że chociaż żyjemy w tym wrogim świecie przez jakiś czas, to nie jest to wieczne. Pewnego dnia powrócimy do świata, który zawsze znaliśmy i staramy się pozostać kimś, kogo można ponownie wprowadzić do tego świata. Nie chcemy zostać skończonymi skazańcami.

Osoby, które spędziły pobyt w więzieniu na doskonaleniu swojego skazania, docierają w końcu do miejsca, w którym zbliżają się do daty zwolnienia lub zwolnienia warunkowego. „Stają się krótkie”. Denerwują się. Uważają, że nie będą pasować do świata zewnętrznego. Teraz mają na sobie tatuaże. Mają fryzury skazańców, w tym wąsy i brodę, wskazujące na uwięzienie. Spędzili lata próbując dopasować się jako skazani. Teraz kazano im odejść. Muszą zacząć wszystko od nowa.

Trochę paniki. Wbijają nożem innego więźnia lub zabijają jednego, dzięki czemu dostaną więcej czasu. Napadają na strażników lub zostają przyłapani na narkotykach, bez względu na wszystko, co jest potrzebne, aby otrzymać nowy wyrok, naruszyć warunki zwolnienia lub stracić nagromadzony ustawowy czas, aby mogli pozostać w więzieniu.

Oczywiście, pomimo wysiłków, niektórzy z tych mężczyzn są zmuszeni do opuszczenia więzienia. Przenoszą swój sposób myślenia na ulice, do wolnego świata. Aby uzasadnić swoją twardość, swoją skazanie, muszą dokonywać aspołecznych, bezprawnych czynów, aby ludzie wokół nich nie myśleli, że są słabi.

Powrót do więzienia nie jest zagrożeniem. W więzieniu czują się dobrze. Wolny świat jest teraz bardziej groźny. Czują się jak pomarańczowe kawałki w niebieskiej układance. Rehabilitacja osób osadzonych nie podejmuje prawdziwych wysiłków. Stało się to wysiłkiem „magazynowym”. Wszyscy administratorzy i kuratorzy przyznają to. Chodzi o składowanie i karanie osób, które sądy uznały za zagrożenie dla społeczności. Niektóre są, a niektóre nie.

Rehabilitacja to osobista droga w systemie więziennictwa. Nawet system ma tendencję do zniechęcania do samorehabilitacji, ponieważ wskaźnik recydywistów determinuje długowieczność samego systemu. Bez klientów, bez pieniędzy.

Niemniej jednak więzienie jest doskonałą okazją dla kogoś, kto naprawdę szuka samotransformacji. Więzienie to wstawiennictwo w destrukcyjnym wzorcu życia człowieka. To „przerwa”, która pozwala nam spojrzeć na to, kim jesteśmy i co zrobiliśmy. Możemy sprawdzić nasze motywacje i zdecydować, co tak naprawdę chcemy zrobić z resztą tego odrodzenia. Zostajemy wyrwani z naszego świata, pozbawieni naszych podpór i posiadłości, i umieszczeni w świecie, w którym nie mamy tożsamości do podtrzymania. Zaczynamy jako liczba. Nie mamy przyjaciół, rodziny ani historii.

W najbardziej dziwacznym obrocie wydarzeń jesteśmy całkowicie wolni. Nikt nas nie zna. Nie oczekuje się od nas działania w określony sposób. Ci wokół nas nie przyzwyczaili się do naszego zachowania w jakiś szczególny sposób.

Jesteśmy również wolni od narkotyków i alkoholu, których wielu z nas używało, aby wzmocnić naszą niezadowalającą egzystencję, powodując dalsze cierpienie i niezadowolenie.

Oczywiście niektórzy nie mogą wykorzystać tego nowego początku, tej wolności. Używają narkotyków w więzieniu. Upijają się. Kontynuują te same cykle używania i nadużyć. Nie ma przerwy, nie ma wstawiennictwa. Kiedy więc zostają zwolnieni z więzienia, nadal są związani nawykowym zachowaniem, które ich wcześniej więziło. Nie ma różnicy w tym, co robią i dlaczego to robią. Poza tym teraz znają więzienie, więc nie jest to dla nich odstraszające. Wiedzą, jak obchodzić się z czasem.

Ci z nas, którzy chcą żyć poza więzieniami, są zmotywowani do odkrywania w sobie przyczyn całego naszego cierpienia, abyśmy mogli je wyeliminować. Nie chcemy żyć w więzieniu. Nie chcemy krzywdzić innych ani siebie. Nie chcemy być oddzieleni od rodziny, nauczycieli ani innych rzeczy, które lubimy. Niektórzy z nas mają żony i dzieci, które kochamy. Wiemy, że skrzywdziliśmy je tak samo jak siebie i chcemy to naprawić.

Niektórzy z nas odkrywają drogę w więzieniu. Przyciąga nas chrześcijaństwo, nasze plemienne dziedzictwo, islam, Kryszna lub Dharma Buddy. Są tacy, którzy widzą te ścieżki jedynie jako narzędzia zapewniające wcześniejsze zwolnienie z więzienia. Mogą udawać, że są religijni. Mogą wykorzystać tę fasadę do manipulowania ludźmi w wolnym świecie.

Ale są też tacy, którzy szczerze przyznają się do naszych wcześniejszych negatywnych nawyków. Wyznajemy naszą winę, nasze grzechy i żałujemy cierpienia, które spowodowaliśmy. Uwewnętrzniamy, najlepiej jak potrafimy, transformujące nauki. Naszym głównym codziennym celem jest praca nad transformacją. Reszta naszego konwencjonalnego, codziennego świata jest pozostawiona do upadku, ponieważ może to być wokół rdzenia naszej praktyki religijnej.

Trzy razy trafiłem do więzienia. Za pierwszym razem wypuszczono mnie wcześniej i wysłano do programu narkotykowego, ponieważ miałem „problem z narkotykami, a nie kryminalny”, cytując sąd. Niestety nie miałem ochoty przekraczać tego problemu, więc pozostawiłem program bez zmian. Pierwotne przyczyny nie zostały rozwiązane ani przezwyciężone.

Pojechałem na zachód „uciekając” i wkrótce znalazłem się w otoczeniu gangu przestępców, zbiegów i narkomanów, którzy widzieli we mnie swojego przywódcę i epicentrum. Znalazłem się w sytuacji, w której jako przywódca musiałem działać szybko w niebezpiecznej sytuacji, wybierając odebranie życia, zamiast wiedzieć, jak zranić lub uciec z miejsca zdarzenia.

Ten okres uwięzienia spędziłem w brutalnym systemie więziennym w Nowym Meksyku. Ludzie umierali tam co tydzień. Wciąż nie pokonałem pragnienia używania narkotyków i alkoholu. Nadal uważałem, że użycie przemocy w celu rozwiązania konfrontacji jest uzasadnione. Nie wpłynęłam na zmianę w sobie. Zostałem zwolniony przez komisję ds. zwolnień warunkowych, która uznała, że ​​zabicie tej osoby jest usprawiedliwione. Tak więc, niezmieniony, wróciłem do wolnego świata.

Tym razem spotkałem ludzi wolnych od narkotyków i alkoholu. Nauczyłem się od nich przez chwilę. Wydawało mi się, że się zmieniam. Ludzie, którzy znali mnie od lat, zyskali nową nadzieję. Zostałem zwolniony z warunkowego zwolnienia.

Ale nie wnikałem głęboko w siebie. To była powierzchowna zmiana. Stworzyło powłokę, która zwodniczo wydawała się innym, ale w środku nadal jątrzyłam. Inni ludzie mówili mi, że narkotyki i alkohol są złe, ale nadal postrzegałem je jako źródło przyjemności, chociaż są społecznie nie do przyjęcia. Intelektualnie odłożyłem je na bok, ale wciąż ich chciałem.

W końcu znalazłem się sam w obecności alkoholu i wypiłem go. Stare odpowiedzi wciąż tam były. Wtedy leki były dostępne i brałem je, a te stare reakcje wciąż tam były. Coraz rzadziej spotykałem się z tymi, którzy byli trzeźwi i hetero, i związani z tymi, którzy schronili się w narkotykach i alkoholu.

Tym razem naprawdę popełniłem na sobie straszną mistyfikację. Czułem, że używam z umiarem. Myślałem, że używam tak, jak to tolerowało dekadenckie społeczeństwo zachodnie. I znowu popełniłem błędy w ocenie, wracając po raz trzeci do więzienia, tym razem za to, że znajdowałem się w pobliżu karabinu kaliber 22 mojego syna.

Nie było nowych zachowań przestępczych. Sędzia powiedział, że jest mu przykro, że obowiązkowe minimalne kary nałożone przez Kongres zmusiły go do skazania mnie na piętnaście lat więzienia. Powiedział: „Nie widzę, że byłeś zamieszany w jakiekolwiek przestępcze zachowanie, ani nie mam żadnego powodu, by sądzić, że zamierzałeś nim być. Ale jesteś złapany przez definicję Prawa”.

Pomyślałem: „Jakie niesprawiedliwe! Sędzia uważa nawet, że zostałem niesłusznie skazany. Nie robiłem nic złego! Pozwoliłem synowi zabrać strzelbę na rodzinny kemping!”

To ja mówiłem, co zracjonalizowało i usprawiedliwiło wszystko, co kiedykolwiek zrobiłem, bez względu na to, jak bolesne. Prawda jest taka, że ​​sędzia się mylił. Byłem w więzieniu. Może nie dlatego, że pozwoliłem mojemu synowi posiadać własny karabin, ale na pewno dlatego, że wydawałem się niezdolny do wstawiennictwa we własnym imieniu. Nie mogłem przerwać cyklu mojego nawykowego zachowania.

Jestem w więzieniu już ponad dziesięć lat. Mam jeszcze trzy lata do odbycia służby, zanim zakwalifikuję się do zwolnienia. Co tym razem zmieni się? Co zrobiłem inaczej w ciągu ostatnich dziesięciu lat w więzieniu?

Chociaż nie widziałem tego wcześniej, teraz mogę zaakceptować, że jestem samotnym źródłem całego cierpienia w moim niezliczonym życiu. Właściwie jestem wdzięczny, że zostałem aresztowany i umieszczony tutaj. Miałam do pokonania silne przeszkody, a to była silna terapia. Kiedy rzuciłem się szczerze w pracę oczyszczania się i gdy błoto moich urojeń opadło, odkryłem, że lekarstwo było mi zawsze bliskie, odkąd byłem dzieckiem. Dla mnie lekarstwem jest Dharma Buddy.

Z całkowitym strachem przed spędzeniem przyszłych eonów w światach piekielnych z powodu moich negatywnych działań i z całkowitą ufnością w niezadowalającą naturę wszystkich cyklicznych źródeł pozornej przyjemności oraz z całkowitą wiarą i zaufaniem do Buddów, ich nauk i żywych społeczności nauczycieli i praktykujących, wyrzekłem się mojego szkodliwego postępowania i modliłem się o łaskę wszystkich oświeconych, aby ocalili mnie na współczujących skrzydłach miłosierdzia. Modliłem się i modliłem i starałem się żyć tak uprzejmie i etycznie, jak tylko mogłem.

W końcu napisałem listy w świat, szukając osobistego przewodnictwa u wykwalifikowanych nauczycieli, abym nadal się oczyszczał i abym był właściwie prowadzony w studiowaniu i praktykowaniu buddyzmu. Chciałem mieć pewność, że jeśli nadal będę się łudził w jakikolwiek sposób, że będzie tu uczciwy, współczujący nauczyciel, który doprowadzi mnie do rzeczywistości, raz za razem sprowadzi mnie twarzą w twarz ze sobą.

Czułem się, jakbym był cesarzem w jego nowych (niewidzialnych) szatach, głupcem dla wszystkich, gdy paradował w swoim egoistycznym egoizmie. Chciałem naprawdę zobaczyć siebie. Chciałem uniknąć robienia szkodliwych rzeczy. Chciałem wnieść jakąś wartość do tego odrodzenia, mądrze z niego korzystać, zamiast dalej je marnować.

Praktyka buddyjska to różnica w moim świecie. W ramach technik znalazłem aplikacje, które wpłynęły na rzeczywistą zmianę w moim myśleniu i działaniu. Nauki o przekształcaniu wszelkiego szczęścia i przeciwności w ścieżkę duchową pomogły mi dostrzec, że nie ma „przestoju”, żadnego post-medytacja czas w sensie braku możliwości praktykowania. Każda chwila powstawania świadomości daje nam szansę na praktykę, naukę, zastosowanie.

Praktyka buddyjska zmieniła moje życie. Jeśli istnieje jeden powód, dla którego nie wrócę do więzienia, to dlatego, że studiowałem i praktykowałem Dharmę. Proszę zrozumieć, że odsiaduję teraz obowiązkowy minimalny wymiar kary zgodnie z federalnymi wytycznymi dotyczącymi wyroków. Oznacza to, że nie otrzymuję wynagrodzenia za wcześniejsze zwolnienie w oparciu o dobre zachowanie, nawrócenie religijne lub aktywność. Będę służył przez pełne 13 lat, z których 10 już ukończyłem, bez względu na to, czy jestem oddanym buddystą, czy narkomanem. Mówię to, abyście wiedzieli, że moje słowa są prawdziwe.

Teraz, gdy mam lata trzeźwości i celibatu w moim życiu, czuję się opiekuńczy, jak maratończyk, który zainwestował w swoją zdolność do biegania 26 mil. Przerwanie i konieczność rozpoczęcia treningu od nowa jest niedopuszczalne. Jutro chcę przebiec 27 mil. Następnego dnia miałem biegać więcej. Każdego dnia chcę się uczyć więcej. Chcę każdego dnia stawać się łagodniejszym człowiekiem.

Mężczyzna siedzący na zewnątrz w polu pod bezchmurnym niebem o zmierzchu.

Różnica we mnie polega na motywacji, aby nie krzywdzić innych ani sobie i pomagać innym tak bardzo, jak tylko mogę. (Zdjęcie zrobione przez Keoniego Cabrala)

Różnica we mnie polega na motywacji, aby nie krzywdzić innych ani sobie i pomagać innym tak bardzo, jak tylko mogę. Kiedy nie wiem, jak pomóc, to przynajmniej nie chcę im zaszkodzić.

Obecnie żyję w codziennym środowisku, w którym narkotyki, alkohol, kradzież, pornografia, seks, napaść, kłamstwa, manipulacja i oszustwo są uważane za normalne i dopuszczalne zachowanie. Cokolwiek mam dostęp do wolnego świata, mam dostęp tutaj. Uczestnictwo w tych zachowaniach i działaniach jest tu podziwiane i zachęcane. Ale nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Zachęcam innych, aby ich nie przyjmowali. Są źródłem cierpienia.

Nie chcę być „dobrym skazanym”. Nie chcę żyć w tym więzieniu. Chcę studiować i praktykować Dharmę, uczęszczać na nauki, uczestniczyć w odosobnieniach, służyć innym.

Zastanawiam się, jaką radę mógłbym udzielić innym, którzy pewnego dnia wyjdą z więzienia, aby już nie wrócili.

Uświadom sobie, że tworzymy każde cierpienie, którego doświadczamy. Kiedy ranimy innych, stwarzamy sobie przyszłe cierpienie. Żyj etycznie. Zostaw środki odurzające w spokoju i naucz się akceptować wszystko, co się pojawia, jako błogosławieństwo i okazję. Odkryj, które metody trening umysłu pomóc odkryć naturę umysłu i jego tendencje. Bądź miły dla wszystkich żywych istot. Przestań obwiniać innych ludzi za niezadowalający aspekt swojego życia. Unikaj nienawiści i złośćostre słowa i zazdrość, jakby były płonącymi mieczami zanurzonymi w truciźnie. W końcu zamanifestują się dokładnie w ten sposób.

Bez względu na to, co się stanie, zawsze muszę to zaakceptować jako wynik moich wcześniejszych działań. Jeśli potrafię zaakceptować rzeczy w ten sposób, będę spokojna w moim życiu.

Jeśli po uwolnieniu będziemy spędzać czas z negatywnymi przyjaciółmi, odkryjemy, że robimy też negatywne rzeczy. Wszyscy wiemy, że musimy obcować z pozytywnymi ludźmi. Zawsze musimy być uczciwi, zwłaszcza gdy odczuwamy potrzebę nieuczciwości, aby uniknąć nieprzyjemności. Kiedy żyjemy uczciwie, pomaga to wyeliminować myśli i zachowania, które spowodują później potrzebę oszukiwania.

Im bardziej pozostajemy w pełni obecni tu i teraz, tym mniej marzymy o rzeczach, których nie mamy. Potrafimy zaakceptować nasze życie i być docenianym. Nie będziemy powtarzać przeszłych wydarzeń, które powodują w nas poczucie winy, dumy, pożądania, złośćlub inne destrukcyjne uczucia. Bycie w pełni obecnym, uczciwym, miłym, trzeźwym i obcowanie z ludźmi o podobnych poglądach będzie tym, co robi różnicę tym razem, kiedy wyjdę z więzienia.

Wiem, że w każdej chwili mojego życia żyję pod kochającym spojrzeniem wszystkich Buddów, bodhisattwów, jidamów i obrońców. Wszystko, co robię, mówię lub myślę, jest świadkiem. Nawet kiedy z powodu własnych zaciemnień widzę siebie jako samotnego w pokoju, faktycznie jestem w ich obecności, więc zgodnie z tym żyję. W ten sposób nie popadam w szukanie powodów do nieuczciwości. Mogę mówić o wszystkim, co robię.

Jako ludzie skazani lub uwięzieni powinniśmy pamiętać, że nie różnimy się od tego, kim byliśmy lub będziemy, że jesteśmy stale rozwijającą się pracą w toku. Jeśli nauczymy się widzieć niezakłócone centrum w nas samych, które pozostaje stałe pomimo zewnętrznych fluktuacji, jeśli nauczymy się znajdować ocean podtrzymujący fale, a następnie zobaczymy, że ocean istnieje również wewnątrz fal, wtedy możemy stać się tym „kawałkiem drewno”, kiedy wcześniej działalibyśmy impulsywnie lub bezmyślnie. Cofnij się, spójrz na to, co się dzieje i zastanów się, zanim zaczniesz działać.

Pamiętaj, że jest to po prostu chwila doświadczenia w długim łańcuchu chwil doświadczenia i jak wszystkie rzeczy szybko minie. Wszystko, co pozostanie, aby kontynuować w przyszłości, to czynniki warunkowe, które nadajemy i przenosimy. Pozostały tylko czynniki mentalne, do których się przyczyniamy.

Kiedy doświadczamy tak zwanej śmierci, albo kiedy wychodzimy z więzienia, albo kiedy dochodzimy do jakiegoś nowo powstałego momentu, nasze doświadczenie jest wzbogacone przez ostatni moment naszego doświadczenia. Jeśli do tej chwili używałem narkotyków lub czułem, że przemoc jest czasem usprawiedliwiona, lub jeśli byłem rozwiązły seksualnie, będę miał tendencję do noszenia tych rzeczy ze sobą, poza śmiercią lub więzieniem.

Jako osoby uwięzione uczymy się poprzez doświadczenie. Uczymy się widzieć ludzi takimi, jakimi są. Od tego zależy nasze przetrwanie. Możemy spojrzeć na człowieka, wysłuchać jego rozmowy i ustalić, często pomimo jego fasady i kłamstw, czy wróci do więzienia, czy nie. Widzimy, kto wyjdzie i użyje narkotyków lub innych środków odurzających, kto będzie wykorzystywał seksualnie dzieci lub dorosłych. Uczymy się czytać ludzi, ale jak wytłumaczyć ten proces? Jest to powolne przejęcie, umiejętność wynurza się niezauważona. To jest po prostu nagle widoczne. Wyobrażam sobie, że moglibyśmy narysować analogię ze sposobem, w jaki nasz pogląd jest stopniowo doskonalony poprzez naukę i praktykę. Zwykle nie jest to moment wybuchu supernowej, który wstrząsa Ziemią, ale stopniowe odpadanie błotnistej ziemi naszych przeszkód, gdy pojawiają się nowe, czułe łodygi etycznej współczującej istoty.

Nie dostajemy drugiej szansy, kiedy wolno nam wyjść z więzienia. Dostajemy drugą szansę, kiedy wchodzimy do więzienia. Musimy być zmotywowani do samodzielnej pracy. Musimy być szczerzy, cierpliwi, etyczni i entuzjastyczni. W pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że jeśli naprawdę jesteśmy oddani przemianie, nie ma znaczenia, gdzie jesteśmy. Więzienie nie jest złym miejscem. Może to być pluszowy klasztor. Otrzymujemy schronienie, żywność, odzież, dostęp buddyjskim nauczycielom i tekstom, jesteśmy wolni od wielu rozrywek i jesteśmy otoczeni przez wiele czujących istot-matek, które nas uczą i dają nam możliwości rzeczywistego urzeczywistnienia dalekosiężne postawy w praktyce. Ci z nas, którzy korzystają z tej drugiej szansy, jaką daje więzienie, nie przyczynią się do wzrostu wskaźnika recydywistów. Żyjemy w etycznym postępowaniu wykraczającym poza przyziemny kodeks moralny i prawo kraju. Nie zależy nam na przekonywaniu ludzi, że się zmieniliśmy, to widać w naszych działaniach. Nie rozmawiamy już o dobrej grze. Jesteśmy żywym przykładem owoców praktyki. Traktuj każdą chwilę jako chwilę wyzwolenia. Spójrz na zawartość naszego serca-umysłu. Czy jesteśmy mili? Czy jesteśmy uczciwi? Czy jesteśmy trzeźwi? Czy jesteśmy delikatni? Czy jesteśmy wolni od uprzedzeń?

Kiedy widzimy krowę pasącą się na polu, nie oczekujemy od niej niczego poza krowie. Nie potępiamy jej bycia krową, ani nie czujemy potrzeby zmiany jej natury. Nie chcemy go skrzywdzić. Czy jesteśmy tak mili dla ludzi?

Uczyć się o karmy a jego efekt i współzależne powstawanie pomaga nam zobaczyć, jak nasze źródła cierpienia znajdują się w naszym kontinuum umysłu. Lokalizujemy miejsce pracy, ale wciąż potrzebujemy narzędzi. Narzędzia do przekształcania umysłu znajdują się w buddyjskiej skrzynce z narzędziami. Oczywiście, aby je właściwie wykorzystać, potrzebna jest praktyka u wykwalifikowanego nauczyciela.

Praktyka buddyjska uczyniła mnie o wiele milszą dla innych. Mój język złagodniał. Jestem bardziej hojna i to nie tylko wobec tych, których lubię, ale także wobec tych, których mi nie znam i którzy nie są szczególnie przyjaźni. Teraz, jeśli zaatakuję losowo, nie skrzywdzę tej osoby. Próbowałem upaść lub zakryć się i ponieść jak najmniej obrażeń, próbując powiedzieć kluczowe rzeczy, aby zakłócić tok myśli napastnika, mając nadzieję, że przekonam go, by przestał. Następnie spróbuję dowiedzieć się, co skłoniło do ataku. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać osobie, że nie jestem jej wrogiem i że robię tylko to, co dla niej najlepsze.

Nie chodzi o to, że zdecydowałem się być czysty, tym razem, gdy jestem zwolniony. Chodzi o to, że kilka lat temu podjąłem decyzję o byciu czystym, a teraz jestem czysty. Z jednej strony zaplanowanie tego, co zrobią po zwolnieniu, może być pułapką dla osób przebywających w więzieniu. Zawsze istnieje luka między planem a tym, co się wydarzy. Może lepiej skupić się na tym, kim jesteśmy teraz i włożyć w to naszą energię. To wypełni wszystkie luki. Zawsze spotykamy się z naszą przyszłością w teraźniejszości.

Jestem czysty. Położenie geograficzne nie wpływa na czystość. Będę czysty, kiedy mnie wypuszczą, bo teraz jestem czysty. Ta przyszłość stanie się także teraz. W ciągu ostatniego roku doświadczyłem pewnych pokus, które były bardzo realne i bardzo możliwe do zrealizowania. Kręcili mną przez chwilę, ale pozostałam wierna mojej zasady i moją motywację. Cieszę się, że mogę to powiedzieć. Wiem, że po drodze moje życie będzie zawierało powtarzające się testy. Jestem przygotowany.

Zamierzam żyć czysto, kiedy zostanę wypuszczony, ponieważ żyję w ten sposób teraz. Przygotowuję się na sukces w przyszłości będąc sukcesem teraz, ponieważ każda przyszłość jest realizowana tylko w teraźniejszości. Jeśli dalej będę się o to troszczyć, zawsze będzie sukces.

Dla mnie ścieżka buddyjska jest ścieżką jednokierunkową, idącą prosto przed siebie. Oświecenie również zostanie zrealizowane w teraźniejszości, więc pozostanę czujny, przebudzony, w pełni obecny tu i teraz. Tutaj kończy się praca. Przyszłość przyjdzie się ze mną spotkać. Tutaj spotka mnie doświadczenie zwolnienia z więzienia. Tutaj powita mnie moje oświecenie. Okresy po zwolnieniu, pomedytacja okresy — czym one są? Co istnieje później?

Jeśli chcę żyć etycznie, teraz to praktykuję. Jeśli chcę później przynosić pożytek innym, praktykuję to teraz. Kiedy nadejdzie później, to będzie teraz i będę praktykować etyczną dyscyplinę i życzliwość wtedy, teraz i jeszcze. Nie pędzimy do przodu w jakąś mityczną przyszłość zbudowaną z naszych konceptualnych myśli i nie pogrążamy się w mitycznych snach z przeszłości. Pozostajemy tu i teraz, w pełni obecni, twarzą w twarz ze sobą.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.