Wprowadzenie do medytacji brania i dawania
Przemówienie wygłoszone na zajęciach z medytacji buddyjskiej w Smith College w USA.
- Przeszkody w przyjmowaniu cierpienia innych
- Egocentryzm, samokrytycyzmu i ruminacji
- Widząc, że nasi rodzice i inni nas kochają
- Dlaczego egocentryczna myśl jest nierealistyczna i czyni nas nieszczęśliwymi
- Korzyści płynące z opieki nad innymi
- Pytania i odpowiedzi
- Jeśli nie zadbamy o siebie i najpierw zatroszczymy się o nasze podstawowe potrzeby, to skąd będziemy mieli środki na opiekę nad innymi?
- Czy przewidywanie przyszłych wydarzeń nie pozwala odpowiednio planować i uchronić cię przed przyszłymi szkodami?
- Jak rozpoznać, kiedy właściwe jest poprawienie czyichś niepoprawnych informacji, a kiedy lepiej się nie angażować?
- Jaka jest różnica między metta i tonglen, i dlaczego wydaje się, że tonglen wymaga wcześniejszego przygotowania?
Zostałem poproszony o rozmowę na temat medytacja w naszej tradycji nazywa się to praktyką brania i dawania, czyli po tybetańsku Tonglen. Pomysł jest taki, że wyobrażasz sobie branie na siebie cierpienia innych i dawanie im swojego szczęścia. Ale żeby w ogóle to sobie wyobrazić, musimy zrozumieć, dlaczego to robić i jak pokonać przeszkody, które stawia nasz umysł. Właśnie o tym zamierzam porozmawiać. Zaczniemy od przeszkód.
Kiedy myślisz o dawaniu innym swojego szczęścia i braniu na siebie ich nieszczęścia, co stoi Ci na przeszkodzie w zrobieniu tego? Nie mówimy fizycznie, tylko w twoim umyśle. Zwykle przyjmujemy taką perspektywę, że jeśli można mieć coś dobrego, ja to biorę, a jeśli jest problem, to ty to bierzesz. W ten sposób zwykle ćwiczymy branie i dawanie: Ja wezmę dobre rzeczy, a ty złe. Jest to pogląd, który jest bardzo widoczny w naszej kulturze, w którym się wychowaliśmy, i jest to pogląd, który mamy także instynktownie. Istnieje koncepcja, że istnieje prawdziwe „ja” i tak jest przywiązanie do „ja” i myślimy: „Jestem tutaj najważniejszą osobą, więc moje szczęście i moje cierpienie są ważniejsze niż kogokolwiek innego”.
Pomyśl o tym. Zawsze stawiamy siebie na pierwszym miejscu i każą nam stawiać siebie na pierwszym miejscu – bo jeśli ty nie zadbasz o siebie, nikt inny tego nie zrobi. Zwykle myślimy, że dbanie o siebie oznacza zabranie dla siebie wszystkich dobrych rzeczy, dlatego pragniemy posiadania rzeczy, chcemy reputacji – chcemy być lubiani i akceptowani oraz aby inni ludzie bardzo dobrze o nas mówili. Za naszymi plecami nie powinni krytykować i wspominać o naszych błędach. Jesteśmy bardzo przywiązani do tego, co myślą o nas inni ludzie.
Czy aprobują, czy dezaprobują? Czy spełniam standardy społeczne, czy nie? Czy jestem wartościowy, czy jestem porażką? Wszystkie tego rodzaju myśli krążą po naszych głowach przez cały dzień. Kto jest ich centrum? To JA, prawda? Nie przejmujesz się tym, czy wszyscy lubią Twojego przyjaciela. Nie martwisz się o to, czy włosy Twojego przyjaciela wyglądają dobrze. Martwisz się o własne włosy.
Myślisz o własnej rodzinie. „Czy robię to, czego chcą mama i tata? Czy będą na mnie źli? Czy zamierzają mnie odciąć, żebym musiał znaleźć pracę, żeby ukończyć szkołę?” Zawsze myślimy o swoich sprawach, ale innym ludziom dzieje się dokładnie to samo w ich życiu. Ich problem przypomina: „OK, jeśli to przyjaciel, to jest to problem, ale to nie jest wielka sprawa”. Ale to, co stanie się ze MNĄ, to naprawdę wielka sprawa. To ważniejsze niż to, co przydarza się komukolwiek innemu.
Więc jesteśmy przyjaciółmi; Myślę, że możemy przyznać się przed sobą, że tak myślimy. To trochę oczywiste. Ludzie i tak to o nas wiedzą, więc przed kim próbujemy udawać? Kto nie wie, że myślimy przede wszystkim o sobie? Rzecz jednak w tym, że musimy na to spojrzeć egocentryzm i zadać sobie pytanie, czy naprawdę nam to w jakikolwiek sposób pomaga. Czy komuś w jakikolwiek sposób pomaga to, że rozmyślamy o tym, co się ze mną dzieje? Kiedy rozmyślamy, dzieje się jedna mała rzecz, a nasz umysł tworzy na jej temat ogromną historię.
Rano wchodzisz do jadalni lub klasy i nie wszyscy mówią ci „cześć”. A ktoś, kogo uważałeś za swojego przyjaciela, nie mówi ci „dzień dobry”; po prostu idą dalej i robią, co do nich należy. I wtedy nagle mówimy: „Och, mój przyjaciel nie powiedział dzień dobry. Czy są na mnie źli? Czy zrobiłem coś, co im się nie podoba? Może coś jest nie tak. Może ktoś inny powiedział im coś złego o mnie i dlatego nie mówią mi dzień dobry. Możemy o tym myśleć naprawdę długo. Możemy rozwinąć wszystkie te teorie: „Och, nie tylko nie powiedzieli „Dzień dobry”, ale widziałem ten lekki uśmieszek na ich twarzy. Mam kłopoty. Co się dzieje?" I robimy to raz za razem.
I wracasz tam, gdzie mieszkasz, i ciągle o tym myślisz, a potem wszystko się zmienia i inni też nie powiedzieli „Dzień dobry” i może cała moja grupa przyjaciół jest na mnie zła, a może ja nie nie pasuje. To okropne. Jesteśmy wkurzeni i wściekli na tego typu rzeczy. Czy wiemy, dlaczego nasz przyjaciel nie powiedział „Dzień dobry”? Nie mamy pojęcia, dlaczego nie. Może bolał ich brzuch. Może właśnie otrzymali telefon i zastanawiali się nad tym, co powiedział im ktoś inny. Może po prostu przypomnieli sobie, że muszą oddać zadanie, o którym zapomnieli, więc są zajęci. Ale nie myślimy o tym. Sprawiamy, że wszystko jest autotematyczne: „Czy oni mnie lubią? Czy oni mnie nie lubią? Czy mnie akceptują? Czy mnie nie akceptują?”
A jeśli chodzi o twój wygląd: „Czy mam odpowiedni kolor włosów i czy wszystko idzie w dobrym kierunku? Czy mam figurę, która wygląda jak wszystkie kobiety z magazynów?” Właściwie nikt nie wygląda jak modelki z magazynów, bo wszystkie te zdjęcia są pomalowane aerografem. Ale wszyscy mówimy: „Powinienem tak wyglądać, ale tu jestem za duży, a tam za mały. Nikt nie będzie mnie lubił. Nie wyglądam jak oni; Nie ubieram się jak oni”. Spędzamy dużo czasu rozmyślając o tego typu sprawach. Czy to cię uszczęśliwia? NIE.
To czyni nas całkowicie nieszczęśliwymi. Ponieważ jesteśmy bardzo samokrytyczni – nieuzasadnieni. Nigdy byśmy nie krytykowali nikogo innego tak źle, ale patrzymy na siebie i stwierdzamy: „Jestem po prostu frajerem. Nie mogę tego połączyć. Nie mogę nic zrobić dobrze. Po prostu nie dam rady. Szkoła jest zbyt trudna; relacje z moimi rodzicami są zbyt trudne. Nie dostanę się na studia, nie zrobię wtedy dobrej kariery i nie zarobię dużo pieniędzy. Wyląduję na ulicy z wózkiem sklepowym i moje życie będzie kompletną katastrofą. Czy to prawda? [śmiech] To nieprawda, ale ciągle o tym myślimy.
Nie jesteśmy centrum wszechświata
Czy myślimy o życiu ludzi, którzy już teraz żyją na ulicach? Czy myślisz o ich życiu? Czy myślisz o ludziach, którym nie starczyło pieniędzy na opłacenie rachunku za prąd lub czynsz, więc musieli się wyprowadzić z miejsca zamieszkania? Czy myślisz o osobach, które cierpią na różne choroby i nie mogą zostać z rodziną? Czy myślimy o nich i o ich życiu, siedzących na ulicy i nie mających pieniędzy? Tymczasem nam się wydaje, że „nie mam pieniędzy”, ale mamy karty kredytowe i pieniądze w banku. Robimy o sobie tak wiele w sposób całkowicie nierealistyczny.
To tak, wierz lub nie, ale nie jesteśmy centrum wszechświata. Są tu inni ludzie, którzy mają uczucia, a ja coraz częściej rozmyślam o sobie i wszystkich moich kiepskich cechach widoki o sobie, tym bardziej jestem nieszczęśliwy. To w ogóle nie przynosi nic dobrego. Nie przynosi to korzyści nikomu innemu. Nie przynosi mi to korzyści. Co więcej, większość z nich jest fałszywa.
Kiedy tak siedzisz i mówisz: „Nie wyglądam dobrze. Nikt mnie nie będzie lubił” – czy to prawda? Czy to prawda, że jeśli nie będziesz wyglądać tak, jak „powinieneś” wyglądać jako student Smitha, to nikt cię nie będzie lubił? To nieprawda, prawda? Kiedy nie poszło ci na egzaminie tak dobrze, jak chciałeś, myślisz: „Och, nic nie potrafię, prawda?” Czy to prawda? Naprawdę nie możesz zrobić nic dobrze? Możesz zrobić sobie herbatę. Założę się, że większość z Was potrafi prowadzić. Potrafisz czytać i pisać. Możesz zrobić wiele rzeczy. Nie możesz powiedzieć: „Nie mogę tego zrobić wszystko Prawidłowy." To całkowicie fałszywe.
Chodzi mi o to, że okłamujemy samych siebie. Gdybyśmy naprawdę to zbadali, odkrylibyśmy, że nie są prawdą te wszystkie samokrytyczne rzeczy. Wpadamy w depresję i mówimy: „Nikt mnie nie kocha”, ale czy to naprawdę prawda? Czy jest tak, że nikt cię nie kocha, czy też wiele osób cię kocha, ale sposób, w jaki okazują swoją miłość, różni się od tego, w jaki chciałbyś, żeby ją okazywali? Tak naprawdę bardzo cię lubią i kochają. Być może nie rozumieją Cię zbyt dobrze, ale troszczą się o Ciebie.
Pracuję z osobami osadzonymi w zakładach karnych – porozmawiajmy o ludziach, którzy mają problemy! Niektórzy rodzice nie komunikują się z nimi, kiedy są w takich miejscach, ale zadziwiające jest to, że nie zdarza się to zbyt często. Dla ich matki, mimo że siedzi w więzieniu z długim wyrokiem, to dziecko nadal jest najpiękniejszym dzieckiem na świecie.
Wiem, że kiedy dorastałam, zwłaszcza na studiach, myślałam, że moi rodzice tak naprawdę mnie nie kochają. Ale oni mnie kochali, tylko sposób, w jaki okazali miłość, różnił się od tego, jak chciałem, żeby ją okazali. Moi rodzice dorastali w zupełnie innym pokoleniu, w społeczeństwie działy się inne rzeczy, więc rzeczy, które uważali za ważne, były inne niż te, które ja uważałem za ważne. Nie tylko dlatego, że jestem inną osobą, ale dlatego, że kraj, w którym żyjemy, jest zupełnie inny niż w czasach, gdy dorastali moi rodzice. Zatem dla mnie jedna rzecz była ważna, a dla nich ważne były inne rzeczy. Ale oni nadal mnie kochali.
Ważne jest, aby zobaczyć, że sposób, w jaki odnosimy się do siebie, pomimo całej tej samokrytyki, naprawdę zamyka nas w sobie. Wewnątrz stajemy się bardzo spięci i przygnębieni, ale nic z tego nie jest prawdą. Możesz powiedzieć: „Ona po prostu tak mówi. Ona naprawdę nie wie. Właściwie to jestem tylko tymi okropnymi rzeczami. Nie. Z buddyjskiego punktu widzenia wszyscy tak uważamy budda Natura. Każdy z nas ma potencjał do robienia wielu różnych rzeczy. Mamy nasiona, potencjał do zrobienia wielu rzeczy i musimy je podlać. Musimy pielęgnować te nasiona, zamiast wbijać się w siebie i wmawiać sobie, że nie jesteśmy wartościowi.
Oto kolejny przykład pokazujący, jak kładziemy na siebie nadmierny nacisk. Czcigodny Damcho jest osobą, która współpracowała i pracowała nad urzeczywistnieniem tego przemówienia. Załóżmy, że ktoś wszedł do pokoju, spojrzał na Czcigodnego Damcho i powiedział: „Pracowaliśmy razem nad tym projektem i ufałem, że zrobisz to i tamto. Jakim jesteś przyjacielem, żeby zachowywać się w ten sposób?” Wtedy Czcigodny Damcho byłby bardzo zmartwiony, a ona jest moją przyjaciółką, więc powiedziałem: „Ta osoba po prostu daje upust emocjom. Co powiedzieli: sprawdź to. Jeśli się poślizgnąłeś, przyznaj to. Jeśli się nie potknąłeś, wiedz, że się wentylują. Nie denerwuj się tym. Wyluzuj." Ale jeśli ta sama osoba weszła do pokoju i powiedziała: „Chodroń, pracowaliśmy razem i ufałem, że wykonasz tę część projektu, a ty całkowicie się zawiodłeś i mnie zawiodłeś”, to byłaby narodowa katastrofa. Wojna na Ukrainie: nie ma znaczenia. Strzelaniny w szkołach, śmierć małych dzieci: to nie ma znaczenia. To, że ktoś mnie krytykuje, jest dziś najważniejszą rzeczą we wszechświecie! I naprawdę straciłbym formę.
Czy to naprawdę realistyczny sposób reakcji, gdy ktoś mówi ci takie rzeczy? To nie jest. Po prostu wysadzimy to w powietrze i zrobimy z tego największą katastrofę na świecie. I tak nie jest. Jeśli ktoś mnie krytykuje, patrzę na to, co powiedział, i jeśli to prawda, przyznaję się do tego. Nie usprawiedliwiam tego, nie racjonalizuję i nie zaprzeczam. Mówię po prostu: „Masz rację. Muszę się tym zająć.” Jeśli to, co powiedzieli, nie jest prawdą, mogą nie posiadać właściwych informacji. Podajesz im więc prawidłowe informacje, a potem dajesz im trochę czasu na wyluzowanie. Ale nie ma powodu się tym tak denerwować.
Jeśli ktoś ci powie, że masz duży nos, czy będziesz chodzić i zakrywać nos i mówić: „Nie, nie mam dużego nosa. To, co mówisz o mnie, jest fałszywe. Czy chodzisz cały dzień zatykając nos? Mam duży nos. Każdy to wie. Każdy to widzi. Jeśli ktoś wytyka mi jakąś wadę, to jakby powiedzieć, że mam duży nos. Każdy może to zobaczyć. Co mamy zrobić, zaprzeczyć temu i płakać? Nie. Jeśli ludzie mnie nie lubią z powodu mojego dużego nosa, to zdecydowanie jest to ich problem. I nie jestem pewna, czy chcę przyjaciół, którzy i tak oceniają ludzi na podstawie wielkości mojego nosa. Czy takich przyjaciół chcę mieć? Nie, nie bardzo.
Jeśli ktoś coś o mnie mówi, krytykuje mnie i to, co mówi, jest nieprawdą, to jakby ktoś powiedział: „Masz rogi na głowie”. Wtedy po prostu mówimy: „Nie, sprawdziłem. Nie ma rogów, więc to, o co mnie oskarżasz, nie miało miejsca lub wyjaśnienie jest inne”. Powtórzę jeszcze raz: nie ma powodu do złości ani do zmartwienia. To, co powiedzieli, nie jest prawdą, więc po co się złościć i denerwować? Tak czy inaczej, niezależnie od tego, czy ktoś nas krytykuje i jest to prawdą, czy nie, nie ma powodu się denerwować.
Kierowanie uwagi na innych
Musimy nauczyć się bardziej trafnej oceny siebie i uświadomić sobie, że jesteśmy jednymi z wielu. Jeśli chodzi o ludzi, na tej planecie żyje obecnie około 8 miliardów ludzi. Wierzymy w demokrację, prawda? Jeśli przystąpimy do głosowania, kto jest ważniejszy, ja czy pozostałe siedem miliardów dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć milionów dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć osób? Kto jest ważniejszy? Czy to ja, czy wszyscy inni? Dlaczego więc nie dbać o wszystkich? Naprawdę nie jestem najważniejszą osobą.
Dlatego ważne jest, aby zwracać moją uwagę i troszczyć się o innych ludzi, nie dlatego, że muszę, czy dlatego, że podobam się ludziom i chcę, żeby mnie lubili, ale z prawdziwej świadomości, że jest druga osoba, taka jak ja, która chce być szczęśliwym i nie chce cierpieć. Jest tylu innych ludzi i czują dokładnie tak jak ja: nie chcą najmniejszego bólu i chcą szczęścia. Co więc jest we mnie takiego wyjątkowego, że myślę, że tylko ja zasługuję na szczęście i wolność od cierpienia? To trochę nierealne.
Poza tym, i to jest bardzo ważna kwestia, dopóki żyję i cały czas myślę o sobie, tym bardziej będę nieszczęśliwa. Oto coś Jego Świątobliwość Dalajlama powiedział: „Jeśli chcesz być szczęśliwy, dbaj o innych, dbaj o innych”. Moglibyśmy pomyśleć: „Chwileczkę, to przeciwieństwo tego, co myślimy w Ameryce. W Ameryce to ja jestem pierwszy!” Ale Dalajlama mówi, że to nie ja pierwszy. Tak naprawdę, im częściej żyjesz w postawie „ja jestem na pierwszym miejscu”, tym bardziej będziesz nieszczęśliwy. Dlaczego? Ponieważ każda mała rzecz, która Ci się przydarza, staje się wielką sprawą.
Kiedy jesteśmy tak skupieni na sobie, nie możemy naprawdę dobrze ocenić, co jest dokładne, a co nie, ponieważ wszystko staje się samoodniesieniem. Kiedy to robimy, wyolbrzymiamy to i bardzo uważnie przyglądamy się temu, co ludzie o mnie myślą: „Czy robię wszystko dobrze? Czy się dopasuję?” Im częściej tak myślimy, tym bardziej jesteśmy nieszczęśliwi. Jesteś nieszczęśliwy, myśląc o sobie, i nic z tego nie jest prawdą.
A potem sposób, w jaki odnosimy się do innych ludzi, jest taki, że nie troszczymy się o nich. Próbujemy po prostu zrobić wszystko dobrze dla siebie. A co się stanie, jeśli nie będziemy troszczyć się o ludzi wokół nas? Żyjemy wówczas wśród wielu nieszczęśliwych ludzi. Jeśli nie dbamy o ludzi wokół nas, a oni są nieszczęśliwi, dają nam znać, że są nieszczęśliwi. Jak myślisz, co mówiły demonstracje po morderstwie George'a Floyda? Wiele osób mówiło: „Jestem nieszczęśliwy. Czy obchodzi Cię to, że jestem nieszczęśliwa? Kiedy widzę policjanta, czuję zagrożenie. Czy ci zależy?" Mówiąc: „Nie obchodzi mnie to. Dlaczego jesteś taki zły?" nie uszczęśliwia ich, a potem nadal organizujecie demonstracje. Jeśli powiesz: „Tak, zależy nam. Co możemy zrobić, aby pomóc w Twojej sytuacji?” wówczas istnieje sposób na rozwiązanie problemu.
Podam inny przykład. Ma to duży związek z polityką publiczną. Mieszkałem w Seattle kilka lat temu i był czas, kiedy na karcie do głosowania widniała kaucja szkolna decydująca o podniesieniu podatków od nieruchomości w celu finansowania szkół publicznych. W mieście odbyła się wielka debata na ten temat, a niektórzy mówili: „Jestem starszy. Moje dzieci są już dorosłe. Ciężko pracowałem i mam piękny dom – zajmuje pięć akrów ziemi i piękny, wspaniały, duży dom – więc dlaczego moje podatki od nieruchomości miałyby wzrosnąć, aby pokryć koszty chodzenia do szkoły cudzych dzieci? To niesprawiedliwe. Ludzie powinni płacić za naukę swoich dzieci w szkole. Nie powinienem za nie płacić”. Ale jeśli szkoła nie ma dość pieniędzy i nie ma zajęć pozalekcyjnych dla dzieci, co robią dzieci, zwłaszcza z dzielnic niższych klas średnich? Oboje rodzice pracują, więc dzieci żyją na ulicy. A co się wtedy stanie? Wdają się w różne rzeczy, a jeśli już wpadną w narkotyki, cóż, narkotyki są kosztownym nawykiem.
Do czyjego domu się włamujesz, jeśli będziesz potrzebować pieniędzy na narkotyki? Cóż, bogaci ludzie – to oni mają pieniądze. I to oni nie chcieli płacić podatków, żeby dzieci biedniejszych mogły mieć zajęcia pozalekcyjne. Jest więc grupa ludzi, która powiedziała: „Nie chcę za nich płacić. Powinni płacić za siebie”, ale robiąc to, tworzą społeczeństwo, w którym dzieci, które teraz nie mają zajęć pozalekcyjnych, wpadają w kłopoty, a teraz okradają tych, którzy nie chcieli płacić więcej podatki na finansowanie zajęć pozaszkolnych.
Dla mnie jest to doskonały przykład tego, co powiedział Jego Świątobliwość: jeśli zależy Ci na własnym szczęściu, dbaj o innych, bo inaczej żyjesz wśród wielu nieszczęśliwych ludzi. Możesz to zobaczyć w swojej rodzinie; możesz to zobaczyć ze swoimi kolegami; widać to w całym społeczeństwie. Kiedy nie troszczymy się o innych, tworzy się ta okropna atmosfera. I to właśnie dzieje się obecnie w naszym kraju. To zdarzało się już wcześniej; to nie pierwszy raz. Ale teraz każdy ma tożsamość ofiary. Wszyscy są teraz prześladowani. Wszyscy są uciskani. To właśnie mówi nam wielu polityków, nawet o osobach sprawujących władzę – o biednym byłym prezydencie, spójrz, jak wielu ludzi traktuje go niesprawiedliwie. Ma ile miliardów dolarów, ale jest męczennikiem, bo ludzie go gonią. To polowanie na czarownice. W ten sposób sprawiasz, że tak się czujesz, ponieważ troszczysz się tylko o siebie i nie patrzysz na to, jak żyjesz w świecie, w którym żyje nie tylko 8 miliardów innych ludzi, ale także ryby i owady. Jest tu tak wiele innych istot.
Dlaczego jako jedna osoba uważam, że jestem najważniejsza? A ta myśl, która myśli, że jestem najważniejsza, tak naprawdę czyni nas nieszczęśliwymi. Oto kolejny przykład. Miałam bardzo dobrą przyjaciółkę, która zaszła w ciążę i zamierzała wyjechać do innego stanu, aby odwiedzić siostrę, zanim urodzi dziecko. Moja przyjaciółka powiedziała mi: „Kiedy wysiądę z samolotu, moja siostra się przywita i powie, że przybrałam na wadze. Moja siostra zawsze rozmawia ze mną o mojej wadze i wyglądzie i wiem, że to będzie pierwsza rzecz, którą powie, gdy wyjdę z samolotu”. Jeszcze nie wsiadła do samolotu. Jej siostra nawet jeszcze nie wie, że przyjdzie, ale ma już zaplanowaną całą scenę i już jest niezadowolona z tego, jak siostra ją przywita.
Nic się nie stało, a ona już jest nieszczęśliwa. Już martwi się, jak siostra postrzega jej wagę, ale ponieważ jest w ciąży, powinna trochę przybrać na wadze. Gdyby jej siostra powiedziała, że przybrała na wadze, nawet nie byłoby to złe. Ale czy widzisz, że nic się nie wydarzyło, a ona już jest z tego powodu nieszczęśliwa? Jest to wynik tego egocentrycznego myślenia. To przykład tego, jak to czyni nas nieszczęśliwymi.
Natomiast gdy mówimy: „OK, nie dostałem tego, czego chciałem lub nie zrobiłem tego tak dobrze, jak chciałem, to jest w porządku. Otwórzmy oczy i zatroszczmy się o ludzi wokół mnie.” Kiedy masz tę miłość i troszczysz się o innych ludzi, jesteś znacznie spokojniejszy w swoim sercu i tworzysz wokół siebie spokojną atmosferę, dzięki czemu ludzie mogą żyć razem w bardziej harmonijny sposób.
Pytania i Odpowiedzi
Publiczność: Jeśli nie zadbamy o siebie i najpierw zatroszczymy się o nasze podstawowe potrzeby, to skąd będziemy mieli środki na opiekę nad innymi?
Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Znasz odpowiedź na to pytanie. Mówię o uczuciach, które masz w środku, a nie o tym, co robisz. Jest oczywiste, że potrzebujesz schronienia, ubrań i jedzenia, więc możesz wyjść i zrobić, co musisz, aby je zdobyć. Ale nie musisz tego robić z uczuciem: „Chcę tego teraz, a może być wielu ludzi, którzy potrzebują jedzenia, ale zamierzam nakarmić swoją twarz, aż się najedzę, i jestem nie będę się nim dzielić z nikim innym.” Żyjesz praktycznie. Musisz dbać o siebie, ale to, o czym mówię, wykracza poza samo dbanie o siebie i robienie tego, czego potrzebujemy, aby przetrwać. Pytasz: „Jeśli nie masz tego wszystkiego, czego potrzebujesz, jak możesz być szczęśliwy i troszczyć się o innych”, więc pozwól, że opowiem ci inną historię z tym związaną.
To była historia opowiedziana przez Jego Świątobliwość Dalajlama. Pod koniec lat czterdziestych i na początku pięćdziesiątych Tybet został najechany przez komunistycznych Chińczyków, a w 1959 r. doszło do powstania przeciwko okupacji i Dalajlama a wielu Tybetańczyków uciekło i stało się uchodźcami w Indiach i Nepalu. Po tym, jak nastała wielka fala ludzi, Chiny zamknęły granice i zaczęły aresztować ludzi. Ci, którzy byli mnichami i mniszkami, zostali wtrąceni do więzienia, ponieważ nie mieli odpowiedniej polityki. I właściwie nie były one nawet polityczne; oni po prostu próbowali żyć swoim klasztorny życia i wtrącono ich do więzienia. Po kilku latach części z nich udało się uciec i przedostać do Indii. Kiedy ci ludzie dotarli do Indii, pierwszą rzeczą, jaką chcieli zrobić, było zobaczyć Dalajlama. W ich społeczeństwie jest numerem jeden i jeśli masz szansę uczestniczyć w jego naukach, zrób to, ponieważ jest wyjątkową osobą.
Opowiadał historię o jednym z tych mnichów, który uciekł i udało mu się uciec po wielu latach więzienia. Jego Świątobliwość Dalajlama zapytał go: „Czego najbardziej się bałeś przez te wszystkie lata, kiedy przebywałeś w więzieniu?” The mnich został pobity; torturowali ich za pomocą poganiaczy elektrycznych – sytuacja była okropna. Zapytał więc, czego najbardziej się boi. The mnich odpowiedział: „Najbardziej bałem się, że stracę współczucie dla strażników więziennych”.
Pomyśl o tym. To ktoś, kto był torturowany i więziony, a rzeczą, na której mu najbardziej zależało, lub czego najbardziej się obawiał, była utrata współczucia dla ludzi, którzy go torturowali i więzili. Ten mnich miał jedzenie, schronienie i cokolwiek innego, ale było tam naprawdę okropnie. Jednak jego troską było okazanie życzliwej, tolerancyjnej i wyrozumiałej postawy wobec strażników więziennych. Jeśli będziesz miał takie nastawienie i trafisz do więzienia, będziesz mieć lepsze relacje ze strażnikami więziennymi, niż gdybyś miał postawę złości. Myślę, że to mnich zdał sobie sprawę, że większość strażników to prawdopodobnie żołnierze Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLA), a większość z nich prawdopodobnie pochodziła z zubożałych wiosek, i zrobiła to, co zrobiła, aby wysłać pieniądze z powrotem swoim rodzicom i rodzinie, którzy byli bardzo biedni. To nie tak, że byli z natury źli. Weszli w taką sytuację i prawdopodobnie część z nich została wcielona do wojska, a następnie zostali uwarunkowani przez ludzi, którzy szkolili ich na żołnierzy i strażników więziennych. Nie oznacza to jednak, że są to źli ludzie.
Podobnie jest w przypadku chłopaków z amerykańskich więzień, z którymi pracuję. Większość osadzonych nienawidzi strażników więziennych, ponieważ nie traktują ich zbyt dobrze. Ale dlaczego nie traktują ich dobrze? To dlatego, że więźniowie nie leczą im bardzo dobrze. Znam jedną osobę, która jest miła dla strażników więziennych. Wita się z nimi, ściska im dłonie i dobrze ich traktuje, w wyniku czego strażnicy więzienni dobrze go traktują. Podczas gdy zanim zetknął się z buddyzmem i zaczął pracować swoim umysłem, był niegrzeczny i prostacki w stosunku do strażników. A jeśli okażesz brak szacunku strażnikom, co oni zrobią? Będą zachowywać się w ten sam sposób wobec więźniów. To, jak traktujemy innych, w dużej mierze zależy od tego, jak oni traktują nas. Zatem traktujemy ludzi życzliwie nie tylko po to, żeby nas lubili – bo to znowu do mnie powraca – ale traktujemy ich życzliwie, ponieważ są takimi samymi ludźmi jak my, którzy chcą być szczęśliwi i nie chcą cierpieć.
Publiczność: Czy przewidywanie przyszłych wydarzeń nie pozwala na odpowiednie planowanie i chroni przed przyszłymi szkodami?
VTC: Jeśli wiem, że dzisiaj spotkam osobę, z którą w przeszłości miałem trudne relacje, myślę: „OK, kiedy ją spotkam, będę dla niej miły. A jeśli powiedzą mi coś niegrzecznego, nie zrobię z tego wielkiego halo. Dzięki temu mogę to przewidzieć. Nie mówię, że tak się stanie, ale jeśli tak się stanie, jestem przygotowany. Następnie we własnym umyśle ćwiczę bycie tolerancyjnym, reagując na to, co mogą powiedzieć, w taki sposób, aby nie robić z tego wielkiego halo. Zdaję sobie sprawę: „OK, coś się dzieje z tą osobą. To w porządku. Moja odpowiedź brzmi: bądź życzliwy i wyrozumiały”. Nie oznacza to, że robię wszystko, czego wszyscy chcą, i nie oznacza to, że pozwalam, aby wszyscy mnie wykorzystywali. Oznacza to po prostu, że staram się nie spieszyć z ocenianiem ich i reagowaniem złość. Tego rodzaju oczekiwanie może być pomocne.
Jeśli zamierzasz porozmawiać z rodzicami o czymś, o czym wiesz, że prawdopodobnie im się to nie spodoba, pomyśl o tym wcześniej: „Jak mogę to powiedzieć w sposób, który ich zrozumie? Jak mogę to powiedzieć w sposób, który nie będzie naciskał na ich guziki?” Takie myślenie z wyprzedzeniem jest bardzo pomocne. To, co robił mój przyjaciel, nie było tym. To był Creative Writing 101 horroru ze mną w roli głównej. A to jest całkowicie bezużyteczne. Gdyby pomyślała: „Moja siostra może komentować moją wagę: i co z tego? Jestem w ciąży. Oczywiście, że przybieram na wadze.” W takim razie jej siostra może to oczywiście powiedzieć lub nie, ale ona już jest przygotowana, a to jest bardzo pomocne.
Publiczność: Jak rozpoznać, kiedy należy skorygować czyjeś nieprawidłowe informacje, a kiedy lepiej się w to nie angażować?
VTC: To zależy w dużej mierze od sytuacji. Myślisz o konkretnej sytuacji, więc to, co powiem, może się do niej odnosić lub nie, ponieważ nie znam Twojej konkretnej sytuacji. Poprostu pamiętaj o tym. To zależy od tego, jaka jest sytuacja. Powiedzmy, że ktoś przychodzi do mnie i próbuje mnie nawrócić i chce, żebym poszedł do ich kościoła, a on mówi: „Źle to wszystko zrozumiałeś. Jezus jest zbawicielem i jeśli nie uwierzysz w Jezusa, pójdziesz do piekła. Przyjdź do kościoła. Chcę ci pomóc. Współczuję Ci i chcę Ci pomóc. Chodź więc ze mną do kościoła”. Jeśli ktoś mi tak mówi, mam wrażenie, że ma błędne informacje. Nie sądzę, że pójdę do piekła, bo nie przyjmuję Jezusa. I taka sytuacja przydarzyła mi się wiele razy, zazwyczaj podczas długich lotów, kiedy siedzę obok kogoś. [śmiech]
Zatem jeśli w takiej sytuacji uważam, że ktoś trzyma się mocno swoich poglądów – tak jak niektórzy ludzie robią w kwestii religii – to nie będę poprawiał jego informacji, ponieważ nie jest on otwarty na słuchanie innych poglądów. To, co powiem – i to właśnie robię, gdy ludzie podchodzą do drzwi – to: „Jestem buddystą i żyję według tych samych wartości, co ty: nie zabijać, nie kraść, mówić zgodnie z prawdą i uczciwie, przebaczać ludzie. Staram się żyć według tych samych wartości i myślę, że te wartości są dobre dla nas wszystkich. Kierujesz się tymi wartościami w swojej religii, to wspaniale. Proszę, kontynuujcie cnotliwe życie. Zrobię to samo. Dziękuję bardzo." I wtedy kończę rozmowę.
Inaczej jest, jeśli spotykam ludzi, którzy są chętni do dialogu. Mamy kilka sióstr katoliczek, które mieszkają w pobliżu i jesteśmy dobrymi przyjaciółkami, więc rozmawiamy na różne tematy. Nie próbujemy ich nawracać i oni nie próbują nawracać nas. Powiedzieli nam, że zanim się wprowadziliśmy, modlili się, aby inni duchowi ludzie przeprowadzili się do sąsiedztwa. Potem przeprowadziliśmy się tutaj i byli bardzo szczęśliwi.
Jeśli jest to sytuacja osobista, którą ktoś naprawdę zrzucił na mnie, ocenię, czy ta osoba jest teraz w miejscu, w którym może rzeczywiście usłyszeć inny pomysł. Istnieje coś, co nazywa się „okresem refrakcji”, co oznacza, że kiedy odczuwasz silną emocję, w momencie jej odczuwania nie widzisz niczego, co nie pasuje do tego, co czujesz. Tak więc, jeśli rozmawiam z kimś, kto jest całkowicie zirytowany, naprawdę zły i mówi mi coś na temat mojego zachowania lub czegokolwiek innego, to nawet jeśli ta osoba nie ma prawidłowych informacji, nie będę próbował jej udzielać prawidłowe informacje, ponieważ nie znajdują się w miejscu, w którym mogą je usłyszeć. Zamiast tego zamierzam ich wysłuchać i powtórzyć własnymi słowami to, co mówią. „Och, wyglądasz na naprawdę zdenerwowanego, ponieważ wierzysz, że to zrobiłem” lub „Czujesz się naprawdę pominięty, ponieważ zrobiłem X, Y, Z”. Staraj się zwracać uwagę na to, co myślą, co czują, jakie mają potrzeby. A to pomaga im się uspokoić. Następnie, gdy dana osoba się uspokoi – a może to zająć trochę czasu – więc po kilku kolejnych dniach, tygodniu lub czymkolwiek innym, podejdź do niej i powiedz: „Jest trochę historii, która moim zdaniem może pomóc złagodzić jej objawy. zdenerwowanie, jakie odczuwałeś w związku z tą sytuacją. Porozmawiaj z nimi w tym czasie.
Kiedy ludzie wdają się w kłótnie, tak właśnie się dzieje. Oboje są w środku silnych negatywnych emocji i nie słyszą się nawzajem. Często to zauważam, zwłaszcza tutaj, w opactwie. Jeśli kiedykolwiek będziesz reżyserem czegoś, jedną z twoich nagród jest to, że wszyscy obwiniają cię za wszystko, co pójdzie nie tak. To właśnie dostajesz za pełnienie odpowiedzialnego stanowiska. [śmiech] Zdarzało mi się, że ludzie byli naprawdę wściekli, może na kogoś innego, nie na mnie, ale tak naprawdę przeżywali silne emocje i prosili o pomoc. Spróbuję zatem udzielić pewnej rady, a potem zapytam: „Czy możesz mi powtórzyć, co właśnie powiedziałem?” I nie mogą. Ponieważ w tym momencie mieli tak silne emocje, że nic nie słyszeli.
Mam przyjaciółkę, która myślała, że cierpi na migreny. Poszła do lekarza, a ten powiedział: „Z objawów, które mi opowiadasz, wnioskuję, że są to stresowe bóle głowy, a nie migreny”. Całkowicie się zamknęła. Powiedziała: „Od lat ludzie mówią mi, że mam migrenę. To nie jest stres. Mam migrenę!” Była tak zdenerwowana na lekarza, że to powiedział, że kiedy z nią później rozmawiałam, nie pamiętała niczego, co powiedział na temat rzeczy, które mogłaby zrobić, aby złagodzić bóle głowy. W tamtym momencie była bardzo pogrążona w emocjach. W tym momencie nadal była bardzo zdenerwowana, więc próbowałem z nią porozmawiać o jej uczuciach. A potem powiedziała: „Wiesz, wyłączyłam go”. To było bardzo interesujące. To dobry przykład tego, jak ludzie nie potrafią przyswoić nowych informacji, gdy są w środku silnych emocji.
Publiczność: Jaka jest różnica pomiędzy metta i Tonglen i dlaczego Tonglen wydaje się wymagać bardziej zaawansowanych przygotowań?
VTC: metta jest jednym z warunków wykonywania Tonglen. To jak nauka arytmetyki. Tonglen przypomina naukę algebry lub rachunku różniczkowego. metta to sposób na przygotowanie umysłu na branie i dawanie medytacja. metta jest naprawdę trudne, jeśli kopiesz głęboko w środku. Czy w klasie była metta medytacja w ogóle?
Publiczność: Tak mamy.
VTC: Więc wiesz, że próbujesz otworzyć swoje serce i okazywać miłość innym ludziom. Cóż, to bardzo łatwe, kiedy siedzisz w klasie i w tym konkretnym momencie nie jesteś na nikogo zły. I ktoś mówi: „Generuj metta dla całego świata.” To takie proste i myślimy: „Tak, zrobiłem to metta dla wszystkich. Jestem bardzo szczęśliwy. To jest wspaniałe medytacja.” Potem wychodzisz z klasy i ktoś cię odcina na autostradzie, i ty metta przepadło. Nawet jeśli ktoś przeszkodzi Ci podczas spaceru po kampusie, Twoje metta przepadło. "Jak oni mogli!" Jest intelektualista metta to jest łatwe, a potem jest prawdziwe metta to nie jest takie proste.
Pomyśl o osobie, której nie ufasz. Może to być ktoś, kogo znasz osobiście, lub może to być polityk. Pomyśl o kimś, komu nie ufasz. Generuje metta dla nich łatwe czy nie? Kiedy mamy o kimś ustalony pogląd, to właśnie on to typem osoby i zaszufladkowaliśmy ich. Wydaje nam się, że wiemy o nich wszystko. Wtedy bardzo trudno jest okazywać im jakąkolwiek miłość i współczucie. Patrzymy na nich i jedyne co widzimy to migające czerwone światła: „Nie ufajcie im!”
Musimy pracować umysłem i rozpoznać, co się dzieje, i na podstawie zachowania innej osoby – które mogła zrobić raz lub wiele razy – uważamy, że wiemy o tej osobie wszystko. Czy to prawda, biorąc pod uwagę czyjeś zachowanie przez jakiś czas? Jeśli zsumujesz całkowitą liczbę lat, które przeżyła ta osoba, a następnie porównasz to z tym, ile czasu spędziła na robieniu czegokolwiek, czy to prawda? Wydaje nam się, że je znamy. Może przesadzamy. Być może nie widzimy rzeczy realistycznie. Dobrze jest mieć świadomość: „Może nie jestem realistą”.
To tak jak z gościem, o którym mówiłem wcześniej, który jest miły dla strażników więziennych. Więzienie nie jest bezpiecznym miejscem, ale on naprawdę praktykuje życzliwość. Jest całkiem niesamowity. A wiesz o co mu chodzi? Podwójne morderstwo. Normalnie ktoś by to usłyszał i pomyślał: „Nie, wytnij go! Jest okropny, zły. Nie pozwól mu się otaczać. On cię skrzywdzi. To nie jest bezpieczne." Ale właściwie to nie on jest. Tak, zrobił to, ale teraz nie jest tą samą osobą. I nawet wtedy nie był tym, kim był. Był wtedy pod wpływem narkotyków i alkoholu. To nie usprawiedliwia tego, co zrobił, ale pomaga nam zrozumieć: „Och, to ktoś, kto był zdezorientowany i popełnił błąd, ale to nie jest cała jego wartość jako istoty ludzkiej, więc nadal mogę mieć nastawienie współczucia dla niego.”
Czcigodny Thubten Chodron
Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.