Jaki wspaniały świat!

Jaki wspaniały świat!

Pomocnik rozdający zaopatrzenie Ukraińcowi w czasie wojny.
Pomaganie

Oto kolejna anegdota Cheri, która cierpi na bardzo bolesną chorobę, pokazującą, jak w tych okolicznościach praktykuje nauki Buddy. Ta anegdota została napisana podczas rosyjskiej inwazji i wojny na Ukrainie.

Piosenka Louisa Armstronga „What a Wonderful World!” przyszło mi na myśl dziś rano. I pomyślałem sobie: „Gdzie? Gdzie jest ten cudowny świat?”

Znowu czuję się dziś chory. Kiedy pojawia się niechęć do tych uczuć – co najczęściej ma miejsce, gdy ból trwa dzień po dniu, tydzień po tygodniu i jest tak silny – wtedy przestaję i po prostu stwierdzam, że bzdury mojego użalania się nad sobą mogą iść w górę. Nie mam cierpliwości do śmieci umysłu ogarniętego awersją. Każda sytuacja jest wykonalna. A potem właśnie tam! Właśnie tam jest – mój cudowny świat.

Ból, cierpienie i odwaga, których jesteśmy świadkami na Ukrainie, są niewiarygodne. Ludzie ponoszą ogromne straty; obfituje ból i przerażenie. A mimo to pomagając innym, robią wszystko, co w ich mocy, aby praktykować dobroć, cierpliwość, współczucie, odwagę i Dharmę w jakiejkolwiek formie, w jakiej Dharma na nich spada i jest odpowiednia dla ich usposobienia. Oto jest — ten cudowny świat. Tam. 

Kiedy całe piekło spada na ich świat, a oni wyciągają rękę, by sobie pomóc, wtedy piosenka Louisa Armstronga „What a Wonderful World” ma właściwie jakiś sens. To wspaniały świat, w którym ludzie pracują ze swoją niechęcią, strachem i złość i wykorzystuj wszystko, co dzieje się w ich świecie, aby pomagać sobie nawzajem i szerzyć miłość, dobroć i odrobiny radości.

Wielkie dzięki za całą pomoc wam wszystkim w opactwie, tak hojnie oddajcie każdą naukę i przemowę, spływając na mnie jak błogosławieństwo.

Autor gościnny: Cheri

Więcej na ten temat