Używanie Dharmy do radzenia sobie z nieprzewidywalną chorobą
Używanie Dharmy do radzenia sobie z nieprzewidywalną chorobą
Około siedem miesięcy temu Cheri napisała krótki artykuł: Przekształcanie przeciwności, o pracy z chorobą przedsionkową. Przyjechała odwiedzić nas w opactwie kilka tygodni temu i wkrótce potem napisała ten list do Czcigodnego Chodrona.
Drogi Czcigodny Thubten Chodron,
Proszę przyjąć moją najgłębszą wdzięczność. Choroba przedsionkowa, na którą cierpiałem w ciągu ostatnich kilku lat, była naprawdę niesamowitym darem. To była najmocniejsza przejażdżka kolejką górską, o jakiej mogłam sobie wymarzyć. I nienawidzę przejażdżek kolejką górską. Unikam ich. Z tą chorobą, kiedy czujesz się chory, może to być bardzo przerażające. Twoja całość ciało czasy. Musisz być uważny i świadomy, jeśli chcesz zrobić z tego dobry użytek i nie stać się przytłaczającym koszmarem.
Nie zdarza się to tylko raz w tygodniu. Raz w miesiącu. Może trwać wiele dni, wiele dni i może pojawić się w dowolnym momencie. Może również trwać dwa dni lub jeden. Po prostu nigdy nie wiem. Wydaje się, że trwa to dłużej, ale czasami mam pogodne dni.
Przekonałem się, że te pogodne dni są dla mnie najbardziej niebezpieczne. Muszę być bardzo uważny. Ponieważ te dni są dniami, w których nadzieja może nastawić mnie na wielki emocjonalny upadek. Tak dobrze jest być normalnym, w stu procentach normalnym, że nie wyobrażasz sobie, by kiedykolwiek mógł wrócić. Jeden dobry dzień przechodzi w następny i coraz bardziej przywiązujesz się do dobrego samopoczucia. A potem nagle wraca. A jeśli nie byłeś realistą, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek chwytanie i przywiązanie, to będzie druzgocące. Chcę tylko płakać. Potem muszę szybko oznaczyć, sprawdzić, sprawdzić, nie wierzyć w to, co myślę, szybko zatrzymać reakcję.
Kiedy nagle moje nogi stają się słabe, tak słabe, że muszę podjąć wspólny wysiłek, aby nimi poruszyć, lub kiedy serce zaczyna bić mocno i szybko, a ciśnienie krwi wzrasta i robi mi się gorąco na całym ciele. ciało, lub gdy tracę wzrok, lub czuję paskudny ból głowy i szyi, kiedy zaczyna narastać niepokój, zawroty głowy i zawroty głowy, muszę tam być, świadomy, świadomy swojej reakcji.
Nie mogę kontrolować tego, co dzieje się w moim ciało; żadne lekarstwo nie pomogło. To nieoczekiwane, zdarza się nawet podczas mojego snu. Nawet we śnie muszę być świadomy. Świadom mojej rosnącej reakcji. Albo jestem toastem i będę na przejażdżce kolejką górską reakcji. Strach będzie rósł, zamęt i niepokój zapanują, nie pamiętam ani jednego mantra Powtarzałem setki razy, łzy przyjdą, może są złość, nie czują się źli. Bardziej jak beznadziejny. Ale naprawdę zrodzony być może z oczekiwania. Skąd to wszystko się bierze, w tym momencie muszę się zatrzymać. Zatrzymaj się. Skoncentruj się na moim oddechu. Oddychać. Zrelaksować się. Zidentyfikować. Etykieta. Najpierw po prostu nazywam to tym, czym jest: chorobą psychiczną. Już samo to powstrzymuje go przed wzrostem. Wtedy mogę zacząć z tym pracować.
Muszę rozpoznać i właściwie oznaczyć to, co się pojawia. Zobacz to wyraźnie. Otwarcie. Uprzejmie. Bez pobłażania, tylko ciekawość. Żadnego osądzania. Życzliwość. Wtedy mantry wracają, pamiętam je wszystkie i praktykuję. I wszystko jest w porządku.
Gdybym tego nie doświadczył, moja praktyka byłaby o wiele uboższa. Straciłbym tak wiele, ponieważ bardzo łatwo i nałogowo mogę ześlizgnąć się w świat marzeń. Jestem leniwy. Lubię, gdy jest ładnie i przyjemnie, cicho i bezpiecznie. Lubię myśleć, że mam kontrolę. Zrobić plan. Mój świat został już wyrwany spode mnie wcześniej, ale nie fizycznie. Bycie fizycznym w takim stanie naprawdę stawia cię w zupełnie innym miejscu. To nie cesarskie cięcie ani złamana kość. To też miesza w twoim umyśle; to niesamowite, jak potężne mogą być problemy z zaburzeniami przedsionkowymi. Nagle nie mogę przeliterować. Nie mogę dłużej siedzieć przy komputerze. Nagle nie przypominam sobie czegoś, o czym naprawdę nie powinienem zapomnieć. Idę od „Czy tracę rozum?” na „OK, jeśli go stracę, do kogo należy?” Na szczęście poczucie humoru i poczucie absurdu często ratują mnie przed sobą. Ale nic nie ratuje mnie od moich nonsensów, moich reakcji na tę chorobę, jak Dharma. Nic. Nic. Nic. Gdyby moje reakcje zostały uwolnione, stworzyłbym tak wiele cierpienia w przyszłości dla siebie i innych. Ten karmy nie miałby po prostu miejsca na wypalenie, stałby się powodem do dalszych. Więc jeśli czuję się trochę emocjonalny lub jestem tak zainspirowany, że chcę wbiec na szczyt opactwa Sravasti i zrobić mały wir, który wyląduje mi na głowie, to też w porządku.
Głęboko doceniam wszystkie nauki, a szczególnie w tym czasie nauki zawarte w księdze Jego Świątobliwości i Twojej, Samsara, Nirwana i Natura Buddy. Bardzo, bardzo pomocna.
Bardzo dziękuję. Dużo miłości,
Cheri