Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Zwalczanie lęku umysłem medytacyjnym

Zwalczanie lęku umysłem medytacyjnym

Czcigodny Thubten Chodron udziela wywiadu Jennifer Ghahari z Specjaliści ds. stanów lękowych w Seattle.

Jennifer Ghahari [JG]: Dziękujemy, że byliście dzisiaj z nami. Jestem dr Jennifer Ghahari, dyrektor administracyjny w Seattle Anxiety Specialists. Chciałbym powitać Czcigodnego Thubtena Chodrona. Jest pisarką, nauczycielką oraz założycielką i przeoryszą opactwa Sravasti, jednego z pierwszych buddyjskich klasztorów kształcących buddyjskie mniszki i mnichów w Ameryce. Dzisiaj porozmawiamy o tym, jak można złagodzić niepokój medytacja. Zanim zaczniemy, czy możesz nam powiedzieć trochę o sobie, o pracy, którą wykonałeś, jak również o pracy, którą wykonałeś z Jego Świątobliwością Dalajlama?

Czcigodny Thubten Chodron [VTC]: Dziękuję za przyjęcie mnie tutaj. Zobaczmy… Nie zostałem wychowany jako buddysta. Poszedłem na kurs, kiedy pracowałem jako nauczyciel w szkołach miejskich w Los Angeles, który bardzo mnie zainteresował. To było jak niesamowita psychologia umysłu, ale była też ścieżką duchową. Kurs prowadzili dwaj Tybetańczycy Lamas który miał klasztor w Nepalu. Więc poszedłem tam i jedna rzecz prowadziła do drugiej, aż w końcu zostałam buddyjską mniszką. To było w 1975 roku, a ja zostałem wyświęcony w 1977 roku. Spędziłem dużo czasu mieszkając za granicą w Azji, a także w Europie, a potem wróciłem do Stanów Zjednoczonych, pracując jako nauczyciel rezydent w ośrodku Dharmy w Seattle przez około 10 lat. Następnie zacząłem Sravasti Abbey: jesteśmy we wschodniej części stanu Waszyngton.

Zawsze interesowałem się psychologią. Odkryłem, że nauki buddyjskie wyjaśniają, jak działa ludzki umysł, w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie słyszałem i było to dla mnie naprawdę zdumiewające. Jedną z głównych rzeczy, które Budda nauczano, że nasze szczęście i cierpienie zależą od tego, co dzieje się w nas samych. To różni się od naszego zwykłego podejścia do życia, w którym myślimy, że szczęście i cierpienie pochodzą z zewnątrz, od innych ludzi, miejsc, sytuacji, twojej pracy, rządu, czegokolwiek. The Budda powiedział, że takie rzeczy mogą być Warunki ale to, czy jesteśmy spokojni, czy jesteśmy zadowoleni, czy jesteśmy szczęśliwi czy nieszczęśliwi – to pochodzi z naszego własnego umysłu, sposobu, w jaki patrzymy na sytuacje, sposobu, w jaki określamy sytuacje, kiedy je sobie opisujemy. Uznałem to za bardzo interesujące, nie tylko intelektualnie, ale także dlatego, że wiązała się z tym praktyka. Odkryłem, że kiedy praktykowałem buddyzm, naprawdę pomogło mi to osobiście w wielu różnych kwestiach. Więc od tamtej pory po prostu ćwiczę.

JG: A potem otworzyłeś opactwo…

VTC: Tak!

JG: To fantastyczne.

VTC: Opactwo to klasztor buddyjski. Mamy teraz 17 mnichów, mamy też wiele programów, rekolekcji i kursów dla innych ludzi. Na kursy z nami przyjeżdżają ludzie z całego świata. Jesteśmy zajęci!

JG: Fantastyczne; Dziękuję Ci. Na początek Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne definiuje lęk jako emocję charakteryzującą się napięciem, zmartwionymi myślami i zmianami fizycznymi, takimi jak podwyższone ciśnienie krwi. Ta definicja lęku ma komponenty fizyczne i psychiczne. Zastanawiałem się, czy myślisz o lęku w ten sposób?

VTC: W buddyzmie, kiedy mówimy o emocjach, mówimy o stanach mentalnych. I mówimy, że może istnieć biologiczne połączenie lub coś dzieje się w mózgu, ale to są fizyczne rzeczy, które dzieją się z biologicznymi, chemicznymi elementami. Ale prawdziwą emocją jest emocja, którą czujesz. Więc, powiedziałbym, że uczucie napięcia w twoim ciało albo jaki był ten drugi? Podwyższone ciśnienie krwi? Powiedziałbym, że są to czynniki fizyczne, które informują, że możesz odczuwać niepokój. Tak? Tak więc niektórzy ludzie, kiedy są niespokojni, mogą mieć te fizyczne czynniki, ale myślę, że możesz mieć te fizyczne czynniki bez bycia niespokojnym lub możesz być niespokojny i być może twój ciało a mózg nie reaguje na tego rodzaju czynniki fizyczne. Kiedy mówię o lęku, mam na myśli głównie emocje. 

J.G.: Ok. Jak myślisz, dlaczego ludzie mają tendencję do odczuwania niepokoju lub niepokoju w pewnych sytuacjach i jak sądzisz, jak podstawowe założenia dotyczące nas samych i świata współdziałają w tworzeniu niepokoju?

VTC: O rany… ok, więc są tam dwie rzeczy. Zacznijmy od pierwszego, dlaczego ludzie przechodzą od zwykłego stanu psychicznego do odczuwania niepokoju. Powiedziałbym, że niepokój jest bardzo związany ze strachem i martwieniem się, i może to być martwienie się o naszą ochronę fizyczną, naszą sytuację finansową, nasze relacje, nasz status, jakkolwiek to nazwiemy, możemy się tym niepokoić. Poważnie, wiesz, mam na myśli to, że możesz się niepokoić, ponieważ twoja roślina nie rośnie.

J.G.: Zdarza się.

VTC: Tak, zdarza się. Myślę, że to, co dzieje się z lękiem, lub to, co wiem również z własnego doświadczenia, to to, że tkam historie w swoim umyśle. Kiedy wszyscy chodziliśmy na zajęcia z angielskiego w szkole średniej, wszyscy myśleliśmy: „Nie jestem dobrym kreatywnym pisarzem, nie umiem pisać”. Właściwie jesteśmy spektakularnymi kreatywnymi pisarzami. Kiedy jesteśmy zaniepokojeni, kreatywnie piszemy całą fikcyjną historię. I kto jest gwiazdą tej historii… JA… nie ktoś inny, ja. Następnie piszemy tę historię, w której są sytuacje dziejące się na zewnątrz lub ktoś nam coś powiedział, czy cokolwiek innego, a nasz umysł bierze te sytuacje i przypisuje im wszelkiego rodzaju znaczenie, a potem myślimy, że to, co przypisaliśmy, jest rzeczywistością sytuacji. 

J.G.: Właśnie.

VTC: Piszemy kreatywnie, a to, o czym kreatywnie piszemy, zwykle jest czymś, co się nie wydarzy lub jest bardzo mało prawdopodobne, a nawet gdyby się wydarzyło, jeśli sprawdzimy w naszym życiu, mamy wewnętrzne zasoby, aby poradzić sobie z sytuacja. Mamy również zasoby w społeczności i naszej rodzinie i cokolwiek, aby poradzić sobie z sytuacją, ale kiedy zaczynamy się niepokoić, piszemy historię, że jestem całkiem sam, dzieje się ta okropna rzecz, a co jeśli się stanie, co mam zrobić? Nikt inny nie może mi pomóc, nikt inny się o mnie nie troszczy, nie wiem co robić, wariuję i do wtorku mogę wyjść na ulicę, a w środę moje małżeństwo się skończy, a moje dziecko obla wyleciał ze szkoły, ponieważ w pierwszej klasie nie potrafił przeliterować kota, pisał to przez K zamiast C i jak nie dostanie się na uniwersytet, jeśli nie umie poprawnie przeliterować kota. Wiesz, przesadzam, ale dokładnie to robi historia, która kryje się za lękiem. I chodzi o to, że my w to wierzymy. Ale jest to całkowicie wymyślone przez nasz umysł. 

To takie interesujące, kiedy obserwuję swój własny umysł, kiedy jestem niespokojny. Opowiem ci małą historię. Pisałem książkę — to było wiele lat temu, może 20 lat temu — i wydawca zrobił coś, co mi się nie podobało, i stało się to i tamto, i był to ogromny bałagan i nie wiedziałem, czy książka była zostać opublikowanym czy nie i po prostu bardzo się tym martwiłem, ponieważ byłem odpowiedzialny za napisanie tego do innych osób, ale nie doceniałem tego, co robili, ponieważ się wtrącali, więc tak, byłem naprawdę bałagan, dość niespokojny. I tak zdarzyło mi się pojechać do Dharamsali wiosną, kiedy Jego Świątobliwość Dalajlama dawałby nauki. Pewnego dnia poszedłem na nauki i wracałem z nauk do swojego pokoju i znowu mój umysł rozmyśla o sytuacji. Wiesz, jestem w Indiach, w połowie drogi z Seattle, ale ta sytuacja żyje i ma się dobrze, krzyczy na mnie z niepokojem w głowie i nagle, gdy idę, powiedziałem, wiesz, koniec siedmiu miliardów istot ludzkich na tej planecie i ilu z nich jest tak zmartwionych i zmartwionych tym jak ja? 

J.G.: Ok…

VTC: Myślałem, że nikt inny. Jest tylko jeden człowiek na tej planecie, który jest tak zdenerwowany i jestem nim ja. Siedem miliardów minus jeden nie mogło mniej obchodzić, co się dzieje z tą książką i rękopisem. Pomyślałem, jeśli siedem miliardów minus jeden nie uważa tego za ważne, dlaczego tak się tym martwię? Dlaczego o tym rozmyślam? To wyraźnie nie jest wstrząsające, wiesz. Kiedy jesteśmy zaniepokojeni, czujemy, że sytuacja, w której się znajdujemy, jest stanem wyjątkowym w kraju lub równoważnym. Innymi słowy, wszyscy powinni być tym zestresowani. Ale właściwie wszyscy inni są zbyt zajęci myśleniem o sobie i tylko ja jestem zestresowany, i dlaczego jestem zestresowany? Ponieważ mój umysł tworzy sytuację, a potem wiruje, wiruje, wiruje wokół mojego stworzenia. W tym momencie, kiedy tak myślałem, powiedziałem po prostu ODPUŚĆ – to nie jest wstrząs, to nie jest takie ważne, znajdziesz sposób, aby temu zaradzić. Więc odpuściłem, a potem świetnie się bawiłem przez resztę mojej podróży do Indii. 

JG: Więc, dotykając tego, zastanawiałem się, czy możesz mówić o związku między cierpieniem a trwałością i lękiem, jak one się odnoszą?

VTC: Jest tak wiele dróg, z których dochodzimy do niepokoju, a jedną z nich są nasze oczekiwania dotyczące tego, jak powinno wyglądać życie. 

J.G.: Właśnie.

VTC: Mam małą rzecz, którą nazywam Regułami Wszechświata. One oczywiście pochodzą ode mnie, są my Zasady Wszechświata, ale wszyscy i wszystko powinno ich przestrzegać, nawet jeśli ich nie znają. Ludzie powinni traktować mnie zgodnie z moimi Regułami Wszechświata. Jeśli nie zapytali mnie, jakie są moje zasady, to ich szkoda… powinni już wiedzieć i traktować mnie zgodnie z nimi. Więc wiesz, częścią moich Reguł Wszechświata są moje oczekiwania, a jednym z moich oczekiwań jest to, że rzeczy, które lubię, nie zmieniają się. 

J.G.: Ok.

VTC: Dobrze? Są trwałe. Jeśli ta sytuacja, jeśli ten związek zmierza na południe, to zawsze zmierza na południe: nie ma na to nadziei. Jeśli moja sytuacja finansowa jest okropna, zawsze będzie okropna. To jest umysł, który naprawia rzeczy w czasie i nie bierze pod uwagę, że rzeczy się zmieniają. To jeden ze sposobów, w jaki łapię się w pułapkę: myślę, że złe rzeczy są trwałe.

J.G.: O, dobrze.

VTC: Ale martwię się o dobre rzeczy w moim życiu, ponieważ myślę, że się skończą. Tak więc złe rzeczy, które mają się zmienić, naprawiam z czasem. Dobre rzeczy, które mają się zmienić, oczekuję, że nie zmienią się wcale. 

J.G.: Właśnie.

VTC: Więc to jest moje błędne wyobrażenie, prawda? Że oczekuję, że ludzie się nie zmienią, a przynajmniej dobre cechy ludzi, na których mi zależy, i relacje, które z nimi mam, nie powinny się zmieniać. To jedna z moich zasad wszechświata. Teraz oczywiście wszyscy zmieniają się chwila po chwili, nie są tacy sami. Ale kiedy oczekuję, że każdy, kto jest moją ukochaną osobą i moim przyjacielem, zawsze będzie dla mnie miły i zawsze będzie moim ukochanym lub przyjacielem, stwarzam sytuację do niepokoju, ponieważ wiem, że rzeczy się zmieniają i odrzucam fakt, że może zmienić. I to mnie niepokoi. Ok, teraz ta osoba jest moim przyjacielem, ale co jeśli polubi kogoś bardziej niż mnie? Co jeśli się wyprowadzą, co jeśli jedno z nas zachoruje? Co jeśli, co jeśli? Ponownie, kreatywnie piszemy sytuacje typu „co by było, gdyby”. 

J.G.: Hmmm…

VTC: Tymczasem ludzie, z którymi mam trudne sytuacje, fiksuję się, a potem zaczynam się nimi niepokoić. Na przykład: „Och, wiesz, że mój brat to powiedział, teraz nie mogę z nim rozmawiać i to się nigdy nie zmieni. I och, ujawnił, jak bardzo nie może mnie znieść i rywalizujemy ze sobą odkąd byliśmy dziećmi. Jak kiedykolwiek sobie z tym poradzę? Wiem, że on nigdy się nie zmieni”. To jest toksyczne; to jest dobre. Jak tylko oznaczę to jako toksyczne, wiesz, on jest toksyczny, związek jest toksyczny. Co jest toksyczne? Mój rozrastający się umysł, który projektuje rzeczy na ludzi, to jest toksyczne, ponieważ mam swoje Zasady Wszechświata. Mój brat zawsze powinien taki być, zawsze powinien mnie tak traktować. On jest żywą istotą, która cały czas się zmienia i ja też cały czas się zmieniam. Ale zaczynam się niepokoić, ponieważ myślę, że zawsze tak będzie i jak mam sobie z tym poradzić?

JG: Wow. Dziękuję Ci.

VTC: To właśnie mam na myśli: po prostu możemy tworzyć rzeczy. To niesamowite. A teraz wracając do twojego drugiego pytania dotyczącego założeń, które mogą leżeć u podstaw niepokoju.

JG: Tak.

VTC: Myślę, że głównym założeniem jest to, że przyznanie się do tego jest dość krępujące, ale wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, więc myślę, że możemy być otwarci. Myślimy, że jesteśmy najważniejsi na świecie. Tak?

J.G.: Jasne.

VTC: Jestem najważniejszą osobą na świecie! I dlatego mam swoje Zasady Wszechświata, których każdy powinien przestrzegać. Moje szczęście, moje cierpienie liczą się bardziej niż kogokolwiek innego. Nie obchodzi mnie, co się dzieje w Syrii, co się dzieje w Izraelu i Gazie. Nie obchodzi mnie szaleństwo w Ameryce, wiesz, amerykańska polityka, nic, wiesz. Najważniejsze jest to, co się ze mną dzieje. I ta fiksacja na sobie sprawia, że ​​jesteśmy tak nieszczęśliwi. Czemu? Ponieważ odnosimy wszystko na świecie do siebie. 

J.G.: Hmmm. Prawidłowy.

VTC: A więc żartujemy sobie z tego w klasztorze, opactwie. Usłyszę rozmowę dwóch osób w innej części pokoju i zażartuję: „Och, chłopaki, wiem, że mówicie o mnie, krytykując mnie. Widzę, że nie mówisz zbyt głośno. Wiem, że mówisz o mnie. Spójrz na ten wyraz twarzy. I dokuczam im z tego powodu, bo tak właśnie funkcjonujemy, prawda? W twoim miejscu pracy, jeśli wchodzisz i dwie osoby rozmawiają, a ich głos jest niski, mówią o tobie i mówią coś złego. Lęk: o nie, co ja zrobiłem? Mówią o mnie! Co się stanie, jeśli powiedzą szefowi, że nie dostanę awansu, mogę nawet zostać zwolniony, a potem wszyscy w biurze pomyślą, że jestem okropny, w każdym razie to, co o mnie plotkują, nie miało miejsca i jak mam to wyjaśnić ta sytuacja się rozwinęła i nikt mnie nie lubi, a ja zostanę zwolniony i jak mam powiedzieć rodzinie, że zostałem zwolniony. To dlatego, że wszystko jest tak autoreferencyjne, prawda?

J.G.: Właśnie.

VTC: Wtedy jesteśmy zdenerwowani, zestresowani, niespokojni z tego powodu. Opowiem ci inną historię. Myślę, że historie są naprawdę dobrymi przykładami.

J.G.: Właśnie.

VTC: Jedna z moich przyjaciółek, jej syn był zaręczony z kobietą, która była innej religii, innej kultury. Mojej przyjaciółce to nie przeszkadzało, była w tym fajna. I oczywiście jej syn też. W każdym razie rodzina narzeczonej urządzała wielkie przyjęcie w Los Angeles; mój przyjaciel mieszka w Oregonie. Pojechała do Los Angeles. Nie znała tam nikogo poza synem i narzeczoną. Nie znała nikogo innego. 

Więc ona wchodzi – to jest w domu rodziny – ona wchodzi do domu. Pierwszy raz opowiedziała nam tę historię: „Wchodzę, a tam narzeczona mojego syna rozmawia z kimś, a ona nawet nie zauważa, że ​​weszłam do pokoju. Nie odwraca się i nie wita. Wie, że nie znam tu nikogo poza nią i moim synem. Wiesz, że to tylko zdrowy rozsądek, zwykła uprzejmość. Jeśli zamierzasz się z kimś ożenić, staraj się być miły dla swojej przyszłej teściowej. Powinna była przyjść, przynajmniej się przywitać, przedstawić mnie swojej rodzinie, upewnić się, że czuję się komfortowo. Co się stanie? Mój syn żeni się z tą kobietą, a ona jest taka niegrzeczna i bezmyślna! Jak mają stworzyć szczęśliwe małżeństwo?” Oto historia, którą opowiada. 

Tak więc, ponieważ tutaj w Abbey zajmujemy się komunikacją bez użycia przemocy, powiedzieliśmy, ok, najpierw opowiedz nam o faktach. Bez interpretacji, bez ozdób, bez emocjonalnych słów lub słów, które wyolbrzymiają to, co się wydarzy. Zajęło jej to trochę czasu, ponieważ była tak przejęta. To, do czego doszła, fakty sytuacji, były następujące: „Weszłam do domu, narzeczona mojego syna rozmawiała z kimś i kontynuowała rozmowę z tą osobą”. To wszystko, co się wydarzyło. Takie są fakty dotyczące sytuacji, to wszystko, co się wydarzyło. A teraz porównaj to z tym, czym się martwiła.

J.G.: Właśnie.

VTC: Widać, że fakty dotyczące sytuacji i sposób, w jaki interpretowała rzeczy, w jaki sposób przypisywała kobiecie motywacje, wszystko to pochodziło z jej umysłu, jej twórczego umysłu do pisania.

J.G.: Właśnie.

VTC: To sprawiło, że stała się centralnym punktem całej sytuacji. Był cały pokój pełen ludzi? Ile osób było w tym pokoju? Czy któraś z pozostałych osób była tym tak zdenerwowana jak ona? Nikt inny nie zauważył.

J.G.: Właśnie.

VTC: To tylko kolejny przykład jak – wow – jeśli wrócę do surowych faktów tego, co się wydarzyło, dlaczego jestem taki niespokojny? Mogłem wejść w sytuację i przedstawić się komuś. „Cześć, jestem matką pana młodego”. A wtedy powiedzieliby: „On jest takim cudownym chłopcem”, rozumiesz? Ale ona tego nie zrobiła; po prostu stała tam zamrożona, czując się urażona. 

J.G.: Właśnie.

VTC: Mogła podejść do sytuacji i po prostu powiedzieć: „Wow, wiesz, po prostu wejdę i przedstawię się. Mój syn wżeni się w tę rodzinę, chcę poznać tych ludzi. 

J.G.: Właśnie. I każdy mógł czuć niepokój w tym samym czasie…

VTC: Właśnie! Tak, ponieważ oni też nie znają wszystkich na zebraniu.

J.G.: Właśnie. Dziękuję Ci. Tak więc, jeśli chodzi o niepokój i próby złagodzenia go, czy ścieżka duchowa może pomóc zmniejszyć niepokój, a jako buddysta, w jaki sposób praktykowanie nauk buddyjskich pomaga ci z lękiem?

VTC: Tak, myślę, że praktyka duchowa może nam pomóc, bez względu na wyznanie. Myślę, że wspólne dla wszystkich wyznań jest to, że myślimy, że jest coś więcej niż nasze własne ego i myślimy, że jest coś więcej niż tylko szczęście tego życia. 

J.G.: Właśnie.

VTC: Bez względu na religię, jeśli ktoś praktykuje w tej religii, może to pomóc ci poszerzyć twoją wizję. Lęk, stres, to bardzo wąskie widzenie. Wszystko kręci się wokół mnie w tej sytuacji i mojej nędzy. Jeśli masz ścieżkę duchową, twój umysł myśli o innych ludziach, myśli o przyszłości, myśli o byciu osobą etyczną i dobrym etycznym postępowaniu. To powszechne we wszystkich wyznaniach. Szczególnie w buddyzmie mamy rodzaj nauk, który po tybetańsku nazywa się lojong trening umysłu lub trening myślenia. Jest to seria nauk, które pokazują, jak opisywać rzeczy z innej perspektywy, tak aby twój niepokój, twój złość, twój strach, twoja chciwość, twoja zazdrość, cokolwiek to jest, rozprasza się. Innymi słowy, nie tłumisz emocji ani ich nie tłumisz, ale uczysz się patrzeć na sytuację z dużo innej perspektywy, znacznie szerszej perspektywy, a kiedy to robisz, emocja oparta na egocentryzm automatycznie zanika. Ten gatunek nauk, nauki dotyczące treningu umysłu lub myśli, to te, na których tak bardzo polegam w swoim życiu, aby radzić sobie z sytuacjami, ponieważ zawsze, gdy pracujesz z ludźmi, zawsze coś się pojawia i musisz znaleźć sposób na rozwiązanie problemów . Jak wszyscy wiemy, ludzie nie przestrzegają pierwszej Zasady naszego Wszechświata. Moją pierwszą zasadą jest to, że każdy powinien być, robić, myśleć i mówić dokładnie to, co myślę, że powinien być, robić, myśleć i mówić.

J.G.: Tak, tak.

VTC: Tacy powinni być moi rodzice, taka powinna być moja mama, taki powinien być mój ojciec, mój brat, moja siostra, moja żaba, wiesz, indyki, które krążą po Opactwie, wszyscy powinni spełniać moje oczekiwania . I nie chodzi tylko o to, że powinni być, robić i myśleć to, co mówię, ale wszyscy powinni mnie lubić. I wszyscy powinni myśleć, że jestem cudowna, prawda?

JG: Tak.

VTC: Problem ze światem polega na tym, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że jestem jego centrum. To jest duży problem. Więc ci ludzie są tacy głupi, myślą, że są pępkiem świata, nie zdają sobie sprawy, że ja nim jestem. Więc muszą się zmienić. Oczywiście odczuwam niepokój, zwłaszcza jeśli mam dzieci, muszę je wychować tak, żeby stały się dokładnie tym, kim nie jestem, spełniły wszystkie moje aspiracje, stały się tym, czym ja nigdy nie mogłabym się stać. Martwisz się tym. To wszystko wynika z patrzenia na rzeczy z niewłaściwej perspektywy. Jedną z naszych praktyk jest dostrzeganie wad egocentryzmu. Rozważamy te. Inną praktyką jest dostrzeganie korzyści płynących z troszczenia się o innych.

J.G.: Ok.

VTC: Chcesz powiedzieć, że kiedy jestem niespokojny, powinienem myśleć o innych ludziach. Naprawdę?? Masz na myśli, że inni ludzie istnieją jako coś poza dramatem, który mnie dotyczy? Chcesz powiedzieć, że mają uczucia? Że chcą być szczęśliwi, a nie chcą być nieszczęśliwi? Tak jak ja??

J.G.: Właśnie.

VTC: Są ludzie, których domy zostały zbombardowane. Nie mają dokąd pójść. Jakie to uczucie, być w takiej sytuacji? W tej chwili jesteśmy w następstwie sprawy z Izraelem w Gazie. Zarówno w Izraelu, jak iw Gazie bombardowano domy, zabijano ludzi. Jak bym się czuła będąc w takiej sytuacji? Albo jak bym się czuł, gdybym był uchodźcą? Ucieczka z Syrii albo kto wie gdzie… jest teraz tak wiele miejsc na świecie. Jak bym się czuł, gdybym był uchodźcą i musiał jechać do innego kraju, w którym nikogo nie znam i nie mówię w jego języku?

J.G.: Tak, tak.

VTC: O mój Boże, masz na myśli, że są tacy ludzie? Są w takiej sytuacji? Więc zaczynamy otwierać nasz umysł, aby zobaczyć, co dzieje się na świecie. Ale wtedy nasz umysł może przejść do: cóż, w Beverly Hills są wszyscy bogaci ludzie. W Seattle zapominam, czym jest bogata dzielnica, ale oni tam mieszkają. Mieszkają w Nowym Jorku na Upper West Side, Upper East Side, cokolwiek to jest. Ci ludzie są szczęśliwi. Nie, nie są, Nie, nie są. Jestem pewien, że miałeś do czynienia z ludźmi, którzy na zewnątrz wyglądają, jakby mieli wszystko, ale wcale nie są szczęśliwi. Mają problemy osobiste, mają różnego rodzaju problemy. Bogaci ludzie, którzy mają dobry front, mają zupełnie inny zestaw problemów. Więc zaczynamy widzieć, o mój Boże, nie jestem jedyny. 

J.G.: Dokładnie.

VTC: Zamiast skupiać się tylko na sobie, co powiesz na zrobienie medytacja ćwiczyć? Jest jeden medytacja praktyka tzw metta – co oznacza miłującą dobroć – gdzie myślimy kochające, życzliwe myśli w stosunku do innych ludzi. Po prostu siedzimy tam i generujemy te życzliwe myśli, życząc im szczęścia i przyczyn szczęścia. I praktykę współczucia, życzącą ludziom uwolnienia się od cierpienia i przyczyn cierpienia. Nie musisz tego ograniczać do ludzi. Zwierzęta też.

J.G.: Zdecydowanie.

VTC: Naprawdę, kiedy widzi się, co dzieje się z wieloma zwierzętami, robi mi się smutno. Więc możesz tam usiąść i po prostu życzyć innym dobrze. To fantastyczna praktyka i wiesz, możesz zacząć od ludzi, których znasz, jeśli chcesz. Zwykle zalecają rozpoczęcie od kogoś, kogo znasz, a kto nie jest kimś, do kogo jesteś naprawdę przywiązany emocjonalnie i dobrze życzysz tej osobie. Niech cieszą się dobrym zdrowiem, niech mają dobre relacje, niech czują się sukcesem w życiu. Niech to, co przeszkadza im w otwieraniu serc na innych, niech będą wolne od tego rodzaju przeszkód. Niech mają miłość i współczucie dla innych. Niech wszystkie ich potrzeby fizyczne zostaną zaspokojone. 

Zaczynasz od kogoś, kogo znasz, z kim nie jesteś blisko. Następnie robisz to samo dla kogoś, z kim jesteś blisko. Potem robisz to dla nieznajomego, kogoś w sklepie spożywczym. Może twój sąsiad. W dzisiejszych czasach ludzie nie znają nawet swoich sąsiadów. Pomyśl o swoim bliźnim: oby miał szczęście i rzeczy, które by go uszczęśliwiły. Jakiego rodzaju problemy mogą mieć w swoim życiu, od których chciałbym, aby byli wolni? Po tym, jak załatwiłeś kogoś, kogo znasz, potem kogoś bliskiego, potem nieznajomego, teraz idziesz do kogoś, kogo nie lubisz.

J.G.: Ok.

VTC: Kogoś, kogo się nawet boisz, może nawet kogoś, kto cię wykorzystał. I myślisz, czy są szczęśliwymi osobami? Czy ktoś, kto był dla ciebie niemiły, skrzywdził cię lub oszukał, zrobił to, ponieważ był szczęśliwy? Szczęśliwi ludzie nie budzą się rano i nie mówią, że myślę, że kogoś wykorzystam, oszukam i okłamię, sprawiając, że wszyscy poczują się nieszczęśliwi. Szczęśliwi ludzie tak nie myślą – więc ta osoba musi cierpieć, musi być bardzo nieszczęśliwa. To ich nieszczęście sprawiło, że zrobili coś, co było szkodliwe dla mnie lub ludzi, których kochałem.

J.G.: Tak, tak.

VTC: Albo szkodliwe dla kraju – cokolwiek to jest. To ich nieszczęście skłoniło ich do tego, ponieważ w swoim zakłopotaniu myśleli, że działanie w ten sposób złagodzi ich własne nieszczęście i oczywiście tak nie było. Odgrywali własne cierpienie w złudzeniu, że złagodzi to napięcie w ich własnych umysłach i oczywiście tak się nie stało. To sprawiło, że byli bardziej nieszczęśliwi, ponieważ musieli żyć ze świadomością, co zrobili. Tak więc w rzeczywistości są bardziej nieszczęśliwi niż byli, zanim zrobili to, co było szkodliwe. Czyż ci ludzie, którzy są tak zdezorientowani i tak nieszczęśliwi, nie są obiektami współczucia?

J.G.: Właśnie.

VTC: Czy mogę otworzyć swoje serce, aby mieć współczucie dla takich ludzi? Wiedząc, że oni też mają zdolność do zmiany? To, co się stało, było częścią ich życia, ale są czymś więcej niż najgorszą rzeczą, jaką zrobili w swoim życiu. I oczywiście najgorszą rzeczą, jaką zrobili w swoim życiu, był związek ze mną, a nie związek z kimkolwiek innym – zawsze dotyczyło to mnie, ponieważ jestem ofiarą wszystkich innych, prawda? Ale właściwie – czy mogę im dobrze życzyć? Co by się stało, gdyby byli szczęśliwi? Co by się stało, gdyby ich umysły były spokojne, mieli trochę mądrości i zdali sobie sprawę, że działanie w ten sposób nie przyniesie nikomu żadnej korzyści, w tym jemu samemu? A więc życzyć im szczęścia. robię to medytacja dużo z politykami. Nie wymienię nazwisk, ale w rządzie jest wielu ludzi, którzy potrzebują trochę współczucia.

JG: Tak.

VTC: Albo ludzie spoza rządu, którzy potrzebują trochę współczucia. Ponieważ robią rzeczy, które są tak szkodliwe i nie rozumieją, co robią. Są tak zdezorientowani i tak pochłonięci próbami promowania siebie, że nie wiem, jak niektórzy z nich mogą ze sobą żyć. Więc ćwicz dobre życzenia dla tych ludzi — niech mają mądrość, niech czują się bezpieczni, aby nie musieli mścić się na innych ludziach. Niech mają wielkoduszny umysł, aby życząc innym ludziom radości i mogli czuć się szczęśliwi, stwarzając warunki do szczęścia innych ludzi. Pragnienie tego dla tych ludzi jest czymś fantastycznym medytacja. To naprawdę pomaga.

JG: Jedno pytanie, które mam, brzmi: jeśli jesteś internalizowany i masz cały ten niepokój i chcesz spróbować medytować, czasami może być trudno się skupić i faktycznie medytować. Czy istnieją sposoby na przezwyciężenie niepokoju, abyś mógł zacząć medytować? To jak błędne koło, tak myślę.

VTC: Tak, jest. Jeden medytacja którą zalecają, to po prostu obserwowanie oddechu. Są dwa punkty. Możesz albo skupić się na brzuchu i obserwować, jak brzuch rozszerza się podczas wdechu, patrzeć, jak opada podczas wydechu, albo możesz skupić się na nozdrzach i czubku nosa i obserwować wrażenie oddechu, gdy wchodzi i wychodzi albo możesz po prostu usiąść i poczuć, jak oddychasz i jak oddech łączy cię z wszechświatem. Twoim obiektem skupienia, obiektem twojej uwagi jest po prostu oddech. Teraz bardzo łatwo jest się rozproszyć, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do rozpraszania się. Kiedy zauważysz, że jesteś rozproszony, nie krytykuj siebie. Po prostu wiedz, ok, teraz myślę o tym lub słyszę dźwięk lub cokolwiek – i wróć do domu do swojego oddechu. Postrzegaj swój oddech jako dom i zauważ spokojny przepływ oddechu podczas wchodzenia i wydychania. Nie oddychaj głęboko i nie wymuszaj oddechu w żaden sposób, ale po prostu wyobraź sobie, że siedzisz spokojnie i oddychasz spokojnie, i skieruj swoją uwagę z powrotem na oddech, obserwuj swój oddech i zrelaksuj się.

J.G.: Ok. Wygląda na to, że naprawdę możesz to zrobić wszędzie. Nie musisz tego robić w specjalnym miejscu, nosić specjalnego ubrania lub mieć specjalną poduszkę?

VTC: Racja, cała praktyka buddyjska jest właśnie taka. Możesz to zrobić w dowolnym miejscu; nie potrzebujesz specjalnych rekwizytów ani nic.

JG: Jak długo poleciłbyś komuś to robić?

VTC: Oddech medytacja?

JG: Tak.

VTC: Zacznij może od pięciu minut, potem wiesz, potem przejdź do dziesięciu, a potem do piętnastu.

JGi: No dobrze…

VTC: A potem, jak powiedziałem, są inne medytacje, które ludzie mogą wykonywać. Może zamienisz się na inny medytacja. W buddyzmie mamy wiele rodzajów medytacja. Obserwowanie oddechu to jeden rodzaj, ale inny to tzw medytacja na miłującej dobroci i współczuciu. Mamy medytacje wizualizacyjne, które są również bardzo skuteczne, myślę, że w radzeniu sobie z lękiem i tak dalej. Jeśli wezmę buddyjską medytację i sekularyzuję ją, ponieważ nie mam publiczności – możesz mieć katolików i muzułmanów, Żydów i niewierzących. Wizualizacja może być następująca: pomyśl o dobrych cechach, które naprawdę szanujesz u innych, a które chciałbyś rozwinąć w sobie – cechy miłości i współczucia, etycznego postępowania, hojności, cierpliwości, przebaczenia, pokory – i wyobraź sobie te cechy manifestujące się jako piłka światła przed tobą. Gdyby ktoś był buddystą, powiedziałbym, że może się to objawiać jako Budda figura, jeśli jesteś chrześcijaninem, to może objawiać się jako Jezus lub po prostu zachować ją jako kulę światła. Tak więc dobre cechy manifestują się jako ta kula światła, a kula światła promienieje i po prostu rozprzestrzenia się po całym wszechświecie. Światło z kuli wchodzi do ciebie przez czubek głowy i przez wszystkie pory ciało i wypełnia twoją całość ciało z tym promiennym światłem, które jest naturą wszystkich tych dobrych cech.

J.G.: Ok.

VTC: Siedzisz tam wyobrażając sobie, że to światło wchodzi do ciebie i że doświadczasz tych dobrych cech i możesz teraz odnosić się do świata jako ktoś, kto ma te cechy, jako ktoś, kto jest miły, spokojny i współczujący. Myślisz, że przyszło światło, teraz jestem przez nie wzbogacony, mogę zacząć się taki stawać w moich interakcjach z innymi ludźmi. Skupiasz się na tej wizualizacji, a na koniec wyobrażasz sobie, że kula światła — jest bardzo mała — pojawia się na czubku twojej głowy, a potem dociera do centrum twojego serca i myślisz, że teraz, w centrum twoje serce (środek twojej klatki piersiowej, nie twoje bijące serce), masz tam światło. Światło twojej własnej miłości, współczucia i mądrości promieniuje, wypełnia twoje ciało i wychodzi poza twoje ciało i zaczynasz promieniować światłem do innych ludzi, do swoich przyjaciół, do nieznajomych, a także do ludzi, których nie lubisz i do ludzi, których się boisz i do ludzi, którzy cię skrzywdzili. Wyobrażacie sobie, że wszyscy ci ludzie pochłaniają to światło. A potem po prostu pozostajesz w tym stanie, w którym czujesz się dobrze ze sobą iz innymi ludźmi.

J.G.: Właśnie. Dziękuję Ci. To było niesamowite i chcę podziękować za dzisiejszą rozmowę. Czy jest coś jeszcze, zanim zakończymy, co chciałbyś dodać lub coś jeszcze, czym chciałbyś się podzielić?

VTC: Jest jedna rzecz. Myślę, że poczucie humoru jest bardzo ważne. Musimy umieć śmiać się z siebie, śmiać się z siebie i nie brać siebie tak poważnie. Aby mieć takie poczucie humoru, musimy być w pewnym sensie transparentni. Zwykle mamy wady i ukrywamy je w nadziei, że nikt ich nie zauważy. Ale, hej, ludzie zauważają nasze wady. Więc chodzenie w ten sposób i mówienie, że nie mam nosa (zakrywając jej twarz), mimo że wszyscy wiedzą, że go mam, jest śmieszne. Ok, mamy wady, czy mogę śmiać się z moich wad, czy mogę mówić o swoich wadach, czy mogę o nich otwarcie mówić bez wstydu i bez obwiniania się i wmawiania sobie, jaka ze mnie okropna osoba? Czy mogę po prostu powiedzieć, że mam tę wadę i pracuję nad tym, a także mogę śmiać się z siebie?

J.G.: Właśnie.

VTC: Potrafię się śmiać, kiedy odgrywam tę winę, ponieważ czasami to, co robię lub mówię, jest tak niedorzeczne, że muszę śmiać się z siebie. Myślę, że to też jest dość ważne.

JG: Idealnie. Cóż, jeszcze raz dziękujemy, że jesteście z nami i dzielicie się tą mądrością. Wiem, że oferujecie wiele różnych wykładów i zajęć w Abbey, więc na pewno udostępnimy link na naszej stronie internetowej do waszej strony, aby ludzie mogli to sprawdzić.

VTC: Jest Witryna opactwa a potem jest moja osobista strona internetowa, thubtenchodron.org.  

JG: Umieścimy oba na naszej stronie.

VTC: I Nasz kanał YouTube bo wszystko jest o nas!

J.G.: Dokładnie! Jeszcze raz dziękuję za udostępnienie wszystkich tych informacji; wspaniale.

VTC: Dziękuję. Dbać.

J.G.: Dziękuję.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.