Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Wizyta w Centrum Karnym Airway Heights

Wizyta w Centrum Karnym Airway Heights

Wschód słońca za ogrodzeniem z drutu kolczastego.
Wszyscy jesteśmy w więzieniu, którego nie możemy zobaczyć ani dotknąć: więzienie naszej ignorancji, cierpień i karmy. (Fot. © Wiaczesław Dubrowin | Dreamstime.com)

2 czerwca więźniowie Airway Heights Correctional Centre świętowali Budda Day i zaprosił do udziału mnichów z opactwa Sravasti. Zgłosiłem się na ochotnika, aby pojechać razem z dwiema zakonnicami z opactwa. Nigdy wcześniej nie byłem w zakładzie poprawczym i byłem zarówno podekscytowany, jak i zdenerwowany. Podczas jazdy rozmawialiśmy o etykiecie więziennej, zasadach i środkach bezpieczeństwa, o których należy pamiętać.

Przyjechaliśmy wcześnie i zostaliśmy przywitani przy recepcji przez ochroniarza, który był przyjazny i gościnny. Było to miłe zaskoczenie, gdyż spodziewałem się surowego i chłodnego przyjęcia. W oczekiwaniu na przyjęcie dołączył do nas kapelan i jeszcze dwóch innych wolontariuszy.

Zostaliśmy grzecznie eskortowani przez środki bezpieczeństwa i długi korytarz. Szliśmy powoli, upewniając się, że nasze identyfikatory gości są widoczne dla strażników. Kiedy wszedłem na dziedziniec więzienia, zauważyłem wysokie betonowe ściany zwieńczone drutem kolczastym. Zauważyłem również nieoczekiwany i dobrze wypielęgnowany ogród różany, dodający odrobiny piękna, wdzięku i koloru surowemu tłu budynków i płotów o nijakiej kolorystyce. Powiedziano nam, że osoby uwięzione są odpowiedzialne za utrzymanie ogrodu i są bardzo dumne z jego utrzymania.

Idąc do sali konferencyjnej, skupiłem się na oddychaniu, aby zmniejszyć niepokój, który mi towarzyszył ciało i umysł. Myślałem o tym, jak by to było być uwięzionym i jak by to było wiedzieć, że nie ma wyjścia.

Przyszło mi do głowy, że chociaż ludzie w więzieniu są bardzo świadomi swojego zamknięcia, wszyscy jesteśmy w więzieniu, którego nie możemy ani zobaczyć, ani dotknąć: więzienie naszej ignorancji, udręk i karmy. Wszyscy jesteśmy ograniczeni murami ignoranckich koncepcji, które są jeszcze bardziej przytłaczające niż betonowe ściany, na które patrzyłem. Myślenie o tych rzeczach pomogło mi połączyć się z doświadczeniem osób uwięzionych.

Na sali zebrało się około 30 osób. Byłem pod wrażeniem troski i miłości widocznej w aranżacji pokoi. Ołtarz był prosty i piękny, ozdobiony kolorowymi rysunkami Jego Świątobliwości Dalajlama, Czerwona Tara i inne święte istoty. Rysunki były bardzo dokładne i wydawało się, że zostały wykonane przez uwięzionych ludzi. Krąg krzeseł, każde przykryte białym obrusem, potęgowało poczucie świętości, które przenikało tę przestrzeń. W jednym rogu kilka osób kończyło mandalę wykonaną z kolorowych ziarenek ryżu.

Pokłoniliśmy się świętym istotom i zostaliśmy zaproszeni do siedzenia obok ołtarza. Przypomniałem sobie, że muszę być obecny i uważny, aby uhonorować wysiłki naszych gospodarzy i ich praktykę Dharmy.

Postępowanie było cudowne i obejmowało modlitwę, intonowanie mantrai tsog oferuje. Więziony jako mistrz ceremonii przemawiał elokwentnie, a jego wiedza o Dharmie była inspirująca.

My, mnisi, zostaliśmy zaproszeni do przemawiania i na zmianę zwracaliśmy się do kongregacji. Nie wiedziałem, że będziemy przemawiać i byłem nieprzygotowany. Tuż przed przekazaniem mi mikrofonu pomodliłem się w ciszy prosząc o natchnienie, a następnie opowiedziałem o swoich doświadczeniach w pracy złość i narzędzia Dharmy, które okazały się najbardziej pomocne w radzeniu sobie z tym. Kiedy przemawiałem, czułem bliskość i przyjaźń z słuchaczami, pamiętając o ich życzliwości i naszej współzależności.

Na zakończenie imprezy wielu przybyło, aby uścisnąć dłoń z uśmiechem i słowami wdzięczności i uznania. Czułem się zaszczycony, że mogłem tam być i rzucić okiem na dążenie tych mężczyzn do wewnętrznej przemiany.

Patrząc wstecz na to doświadczenie, widzę, że moje spojrzenie na uwięzionych było jednowymiarowe, skażone strachem, osądzaniem i etykietowaniem. Spodziewałem się spotkać zatwardziałych przestępców, ale zamiast tego trafiłem na ludzi, którzy tak jak ja pragną szczęścia, a nie cierpienia. Nauczyłem się, że kiedy odczłowieczamy innych, sami jesteśmy umniejszani; a kiedy rozpoznamy wartość i człowieczeństwo w innych, zostajemy przywróceni.

Czcigodny Thubten Nyima

Czcigodny Thubten Nyima urodził się w Kolumbii i od ponad 35 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Zainteresowała się buddyzmem w 2001 roku po spotkaniu z mnichami z klasztoru Ganden Shartse. W 2009 roku schroniła się u Ven. Chodron i stał się stałym uczestnikiem rekolekcji Exploring Monastic Life. Czcigodny Nyima przeprowadziła się do opactwa z Kalifornii w kwietniu 2016 roku i wkrótce potem przyjęła wskazania Anagariki. Otrzymała święcenia śramanerika i shiksamana w marcu 2017. Czcigodny. Nyima uzyskała tytuł licencjata w dziedzinie administracji biznesowej/marketingu na California State University w Sacramento oraz tytuł magistra w dziedzinie administracji zdrowia na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Jej kariera obejmuje zarówno sektor prywatny, jak i publiczny, w tym 14 lat pracy na szczeblu kierowniczym w usługach ochrony dzieci w hrabstwie Sacramento. Ma młodą, dorosłą córkę, która mieszka w Kalifornii. Czcigodny Nyima uczestniczy w funkcjach administracyjnych Opactwa Sravasti, dziękując darczyńcom, pomagając w planowaniu spotkań społeczności i ułatwiając kursy SAFE. Pracuje również w ogródku warzywnym, aw razie potrzeby lubi pracować w lesie.

Więcej na ten temat