Nie ma wrogów

Nie ma wrogów

Pudełka ułożone w stos w pokoju z drewnianą podłogą.
Posiadanie pudła z nieznajomymi i wrogami nie sprzyja rozwijaniu zrównoważenia. (Zdjęcie zrobione przez Angelę Rutherford)

Jak większość zwykłych czujących istot mam trzy pudełka, w których umieszczam inne zwykłe czujące istoty. Istnieje pole Przyjaciele, które jest zazwyczaj wypełnione większością, ale nie wszystkimi członkami rodziny i znajomymi. To pudło zajmują koledzy praktykujący Dharmę. Jest pudełko Nieznajomego, które jest bardzo duże i obejmuje większość z siedmiu miliardów ludzi na planecie, których nie znam i rzadko o których myślę. A potem jest pole wroga. Och, to pudełko wroga. Ten jest trudny. Jako buddysta zdaję sobie sprawę, że te pudełka są nieco płynne. Byli ludzie, którzy mieszkali w każdym z moich boksów w określonym czasie. Czasami zmienia się szybko pudełka w ciągu 24 godzin.

Jako praktykujący mahajanę zdaję sobie sprawę, że posiadanie tych trzech pudełek może być problematyczne. Jeśli kiedykolwiek będę się rozwijać bodhiczitta, pragnąc osiągnąć oświecenie dla pożytku wszystkich czujących istot, będę musiał zacząć od zrównoważenia, a następnie rozwinąć równą miłość i współczucie dla wszystkich. Posiadanie pudła z nieznajomymi i wrogami nie sprzyja rozwijaniu zrównoważenia. Mój wzór do naśladowania, Jego Świątobliwość Dalajlama, oczywiście ma tylko jedno pudełko. Uważa wszystkich obcych za dawno utraconych przyjaciół. A jeśli chodzi o Chińczyków, którzy wyrządzili mu i Tybetańczykom wielką krzywdę i cierpienie, to on… widoki je po prostu jako cierpiące czujące istoty, które pragną szczęścia i działają pod wpływem ogromnej ignorancji, cierpień i negatywnych karmy. Nie traktuje ich jak wrogów, ale jak przyjaciół, którzy potrzebują jego zrozumienia i współczucia.

Wraz z postępem mojej praktyki Dharmy stwierdzam, że moje pudełko Nieznajomego znacznie się kurczy. Zrozumienie zależnego powstawania i życzliwości innych pozwoliło mi rozpoznać mnogość osób w skali globalnej, które robią rzeczy, które przynoszą korzyści mnie i moim bliskim. Ostatnio jadłem pyszne winogrona, które kupiłem w Costco. Patrząc na pojemnik odkryłem, że te winogrona pochodzą z Chile! Byłem zdumiony, jak mogli trafić do mojego stołu i zacząłem zastanawiać się nad ogromną liczbą czujących istot, które były zaangażowane w hodowlę i dystrybucję tego pysznego przysmaku. Z pewnością czerpię korzyści z wysiłków niezliczonej liczby istot na tej planecie. Czy naprawdę mogę nazwać ich obcymi? I czy nie powinienem się nimi martwić? Kiedy jadłem, powiedziałem sobie w duchu: „Kimkolwiek jesteś, kto rósł i zbierał te wspaniałe winogrona, obyś był szczęśliwy i nie cierpiał”.

Próbując zdemontować moją skrzynkę wroga przeczytałem ostatnio książkę zatytułowaną Obcy we własnym kraju Arlie Russell Hochschild, liberalny socjolog z Berkeley w Kalifornii. Jak większość politycznie liberalnych Amerykanów, moja skrzynka Wrogów była przepełniona prawicowymi konserwatystami, którzy widzą świat zupełnie inaczej niż ja. Jeśli to było jakieś pocieszenie, wiedziałem, że ich loża Enemy również była pełna ludzi takich jak ja. Jeśli zamierzałem zrobić jakiś postęp w mojej praktyce Dharmy, musiałem coś z tym zrobić.

Jakże mógłbym opróżnić pudło ludzi, którzy wyrządzali tak wielką szkodę samej tkance naszego kraju? Przynajmniej tak postrzegałem tych ludzi. Moim rozwiązaniem była próba ich zrozumienia. Pomyślałem, że gdybym mógł lepiej zrozumieć polityczną prawicę, może mógłbym rozwinąć w sobie trochę empatii, współczucia i ostatecznie zrównoważenia. I to jest dokładnie to, co zrobił Arlie Russell Hochschild. Przez pięć lat spędziła czas w St Charles w Luizjanie, przeprowadzając wywiady i zaprzyjaźniając się z wieloma prawicowymi, konserwatystami, ewangelikami, zwolennikami Tea Party i Trumpa. Poszła tam bez planu, z wyjątkiem próby zrozumienia amerykańskiej prawicy. Do każdego podchodziła z pokorą i współczuciem, a przy okazji nawiązała dobre przyjaźnie.

Ta książka była sekretnym eliksirem, którego potrzebowałem. Odszedłem niekoniecznie zgadzając się z ich widoki. W rzeczywistości ich „logika” dotycząca wielu rzeczy, takich jak środowisko, była dość wadliwa i paradoksalna. Ale przynajmniej udało mi się wreszcie zrozumieć, jak doszli do swoich wniosków. I tu pojawia się empatia. Przyznałem przed sobą, że mógłbym mieć ten sam światopogląd, gdybym dorastał w tym samym środowisku społeczno-ekonomicznym i religijnym. Niekoniecznie musimy zgadzać się z kimś, aby mieć wobec nich empatię, współczucie i spokój.

Więc, jak wygląda moja skrzynka wroga w dzisiejszych czasach? Poważnie racjonowałem spożycie cyklu informacyjnego. Oglądam tylko tyle CNN, żeby być na bieżąco z tym, co dzieje się na świecie, ale wyłączam go, zanim moje ciśnienie zacznie rosnąć. Najważniejsze, co mogę zrobić, to zagłosować w listopadzie i modlić się, aby życzliwość i współczucie były zwycięzcą. Zdaję sobie sprawę, że to jest samsara, a prawdziwymi wrogami są moi egocentryzm i samouchwytną ignorancję, a nie inne czujące istoty, które pod wpływem ignorancji robią najlepiej, jak potrafią, złość, przywiązanie.

Kennetha Mondala

Ken Mondal jest emerytowanym okulistą mieszkającym w Spokane w stanie Waszyngton. Ukończył studia na Temple University i University of Pennsylvania w Filadelfii oraz staż rezydencyjny na University of California-San Francisco. Praktykował w Ohio, Waszyngtonie i na Hawajach. Ken spotkał Dharmę w 2011 roku i regularnie uczęszcza na nauki i odosobnienia w opactwie Sravasti. Uwielbia też pracować jako wolontariusz w pięknym lesie opactwa.

Więcej na ten temat