Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Refleksje w mediach społecznościowych

Refleksje w mediach społecznościowych

Ekran smartfona przedstawiający ikony mediów społecznościowych.
Gdybym poświęcił tyle czasu i energii na praktykę Dharmy, byłbym teraz na dobrej drodze do oświecenia! (Zdjęcie zrobione przez Jasona Howiego)

Jestem nowicjuszem na Facebooku. Należę do pokolenia (właśnie otrzymałem kartę Medicare), które nie dorastało z komputerami. Tak więc moja adopcja technologii była boleśnie powolna i zwykle była wynikiem nagabywania przez mojego syna, który ma wiedzę techniczną. Kiedy pierwszy raz do niego napisałem, pomyślałbyś, że właśnie wylądowałem na Marsie. I możliwe, że jestem jedną z ostatniej grupy ludzi na świecie, która kupiła smartfon. E-mail mi wystarczył. Na pewno nie chciałem, aby media społecznościowe przeszkadzały mi.

Miałem prosty powód, by unikać Facebooka. Brak czasu. Byłem zajętym lekarzem. Ale kiedy przeszedłem na emeryturę, pomyślałem, że równie dobrze mogę spróbować. Co miałem do stracenia? W końcu może to być dobry sposób na utrzymywanie kontaktu ze współpracownikami, rodziną i przyjaciółmi. Zarejestrowałem się więc i zacząłem zapełniać moją stronę na Facebooku. Zaczęli przybywać przyjaciele. A gdy zgromadziłem więcej znajomych, zauważyłem, że czas spędzony na Facebooku rośnie wykładniczo. Sprawdzałem to dość często w ciągu dnia. Czułam się zobligowana, by polubić przynajmniej niektóre posty mojego przyjaciela. Zacząłem też bardzo uważnie koncentrować się na polubieniach i komentarzach, które otrzymywałem. Facebook stał się bardzo czasochłonną czynnością. Gdybym poświęcił tyle czasu i energii na praktykę Dharmy, byłbym teraz na dobrej drodze do oświecenia!

Obiecałem sobie, że będę podążał Drogą Środka w mediach społecznościowych. Moi przyjaciele byli z jednej strony bardzo liberalnymi ateistami, az drugiej bardzo konserwatywnymi ewangelikami. Postanowiłem więc nie zamieszczać niczego kontrowersyjnego ani podżegającego. Innymi słowy, żadnej religii czy polityki. Dotrzymałem obietnicy, z wyjątkiem kilku cytatów z Jego Świątobliwości Dalajlama. W rezultacie zostałem zdegradowany do publikowania głównie zdjęć z podróży i uroczych zdjęć zwierząt z okazjonalnymi podnoszącymi na duchu cytatami.

Jestem na Facebooku od kilku miesięcy i zauważyłem kilka ważnych lekcji Dharmy. Nie jest niczym niezwykłym, że przyjaciel staje się wrogiem lub obcym. Ostatnio musiałam rozstać się z bliskim członkiem rodziny, bo nie chciałam brać udziału w jego złość zagadnienia. Kilku przyjaciół z obu stron alei straciło obserwowanie, ponieważ byłem zmęczony czytaniem postów promujących ich stronnicze programy religijne i polityczne. Dharma jest poprawna. Przyjaciele, wrogowie i nieznajomi to bardzo płynne kategorie. Oczywiście muszę zachować spokój w stosunku do wszystkich, ale to nie znaczy, że muszę się na to narażać złość, uprzedzenia lub ciasnota umysłowa.

Zauważyłem też silną tendencję z mojej strony, by stać się ćpunem „lubi”. Zmieniałem nawet to, co publikowałem, na podstawie polubień i komentarzy, które otrzymałem. Rodzaj gry w system. Jeśli jestem na tej ścieżce Dharmy, aby wyeliminować ignorancję, złość i przywiązanie nie zostanie to osiągnięte przez wyolbrzymianie jaźni poprzez tworzenie kolejnej iluzorycznej tożsamości. Moja osobowość na Facebooku jest po prostu najnowszą z długiej listy egocentrycznych tożsamości, które nie przybliżają mnie do uświadomienia sobie prawdziwej natury rzeczywistości.

Więc jeszcze nie zrezygnowałem z mediów społecznościowych. Ale teraz ograniczam, ile czasu spędzam na Facebooku. Kiedy coś publikuję, staram się, aby było to zabawne, zabawne lub podnoszące na duchu. Na świecie jest wystarczająco dużo polaryzacji i fundamentalizmu. Z pewnością nie muszę do tego dodawać. Jak większość rzeczy w życiu, Facebook nie jest z natury ani dobry, ani zły. To po prostu inna forma wypowiedzi. A w zależności od motywu może być źródłem korzyści lub szkody, szczęścia lub cierpienia. Media społecznościowe są narzędziem i jako takie mogą być wykorzystywane do promowania życzliwości, hojności, współczucia i miłości. Tylko pamiętaj. Pomyśl raz, zanim zaczniesz mówić, dwa razy przed wysłaniem e-maila i trzy razy, zanim opublikujesz cokolwiek na Facebooku.

Kennetha Mondala

Ken Mondal jest emerytowanym okulistą mieszkającym w Spokane w stanie Waszyngton. Ukończył studia na Temple University i University of Pennsylvania w Filadelfii oraz staż rezydencyjny na University of California-San Francisco. Praktykował w Ohio, Waszyngtonie i na Hawajach. Ken spotkał Dharmę w 2011 roku i regularnie uczęszcza na nauki i odosobnienia w opactwie Sravasti. Uwielbia też pracować jako wolontariusz w pięknym lesie opactwa.

Więcej na ten temat