Moc optymizmu

Moc optymizmu

  • Żaby i wiewiórki ziemne: dwie historie
  • Korzyści z patrzenia na sytuację ze szczęśliwym umysłem
  • Radowanie się z tego, co dobre na świecie
  • Sugestie dla trening umysłu praktyka

Moc optymizmu (pobieranie)

Chciałem opowiedzieć o naszej wczorajszej wycieczce, kiedy poszliśmy zobaczyć się z naszymi przyjaciółmi na ich pobliskiej ziemi. A oprócz całkowitej miłości do natury i żywych istot, to, co naprawdę pozostało ze mną od popołudnia, to ich optymistyczne podejście do życia.

W pewnym momencie Jim opowiadał nam historię o tym, jak był na 16. dołku pola golfowego i słyszał rechot żaby. (A może to była ropucha? W każdym razie… Myślę, że to była żaba, rechot.) Namierzyli to. Jedna z jego nóg utknęła w spryskiwaczu i Jim próbował ją wyciągnąć, nie mógł jej wyciągnąć, żaba umrze, jeśli tam zostanie. Więc odcięli żabie nogę – bo to był jedyny sposób na utrzymanie jej przy życiu – zabrali ją do domu, wykarmili. Mieli ten mały staw, który stworzyli, włożyli tę żabę do stawu, a on uzdrowił. I mieszkał w tym stawie cztery miesiące, aż pewnego września mieliśmy nagłe zamrożenie, a potem po prostu został tam zamrożony i umarł.

Jim opowiedział tę historię, a moje serce podskoczyło: „Och, ta biedna żaba, umarł w ten sposób, zamarznięty w wodzie”. A Jim mówił: „To było takie cudowne, że przyszedł i mieszkał z nami cztery miesiące”. Pomyślałem: „Teraz wow, co za przykład szklanki w połowie pełnej i szklanki w połowie pustej”. I kiedy Jim mówił o którejkolwiek z żyjących istot na ich ziemi, robił to z wielką miłością i całkowicie akceptował ich nietrwałość, że nie będą tam wiecznie. Był zachwycony tym, że były tymczasowymi stworzeniami i jak długo tam przebywały.

I pomyślałem, że to jest naprawdę perspektywa Dharmy, prawda? Tak właśnie Jego Świątobliwość patrzy na życie. Podczas gdy tak wielu z nas ugrzęzło w „tym, co mogło być, ale nie było” lub „co powinno być, a nie jest”. Gdzie po prostu patrzą na to, co było i cieszą się z tego. „Wow, żaba nie umarła na polu golfowym, żyła z nami jeszcze cztery miesiące, szczęśliwie, w tym basenie.” I oboje po prostu się z tego ucieszyli.

Pomyślałem więc, wiesz, że jest to dla nas naprawdę ważna rzecz do nauczenia się. Niezależnie od tego, czy pracujemy z innymi, czy patrzymy na sprawy światowe, czy cokolwiek to jest, zawsze patrzeć na to, co idzie dobrze, na to, co się stało, z czego możemy się cieszyć, bez patrzenia na „wolda, cana, powinno”. ” Co nie ma znaczenia. Ale po prostu ciesz się z tego, co było.

Ja też zawsze czułem się w ten sposób, jeśli chodzi o smutek. Zamiast rozpaczać nad przyszłością, której nigdy nie będziemy mieć, radować się, że mieliśmy kogoś w naszym życiu tak długo, jak mieliśmy, i czuć się z tym dobrze, a potem posyłać go dalej z miłością. Po prostu cieszę się z tego, co było.

Myślę, że to kolejny trening umysłu nad którą musimy pilnie pracować w naszej praktyce. Nikt inny nie może tego za nas zrobić. Musimy to zrobić. Musimy to ćwiczyć. I słyszeliśmy tego rodzaju rzeczy wiele razy, ale mimo to, kiedy czujemy się trochę przygnębieni, mówimy „co mam zrobić?” Więc myślę, że powinniśmy trochę zarobić – każdy powinien mieć małą teczkę lub drobiazg o czym myśleć: kiedy jestem zły, kiedy jestem na dole, kiedy jestem bla bla bla…. I mieć małą książeczkę, do której możemy się odwołać – którą piszemy, gdy nie jesteśmy w tych stanach – ale do której się odwołujemy, gdy jesteśmy, abyśmy mogli pamiętać, jak pracować z naszym umysłem. Zamiast siedzieć tam i mówić „ahhhhhh…. Co ja robię?"

Również zdolność patrzenia na dobro w świecie, zdolność patrzenia na dobro w świecie i ujrzenia tego.

[W odpowiedzi na publiczność] Tak, bardzo chciał mieć wiewiórki kolumbijskie, ale nie wolno wnosić żywych na swoją posiadłość, tylko martwe. [potrząsa głową] Jakaś śmieszna zasada.

Więc pracował (w jednej ze swoich prac) i była jakaś powódź czy coś, znalazł dwie małe wiewiórki ziemne. Malutkie te małe. I przyprowadziła je do domu, wykarmiła je tej nocy, przyprowadziła do sąsiada, który jest rehabilitantem dzikich zwierząt, opiekowała się nimi przez kolejne dwa tygodnie, do tego stopnia, że ​​były w tak małym miejscu, że walczyły ze sobą i zadzwoniła i powiedział „proszę, przyjdź i weź swoje wiewiórki”. Więc zabrali dom wiewiórki, a wiewiórki zaczęły się zasiedlać, więc teraz mają ich tony. Ale znowu chodziło o to, że mogliśmy przejść do „och, te małe wiewiórki ziemne, które cierpią, ohhhh [szlochy] ich mama została zabita…”. A zamiast tego, cóż…. (Ponieważ myśleli, że wiewiórki i tak umrą): „Zabierzmy je do domu, spróbujmy, zobaczmy, co się stanie…. Wow, spójrz, żyli. Więc to też była cudowna historia.

A potem, kiedy wiewiórki zaczęły kopać w najróżniejszych miejscach, które niektórzy nazwaliby bardzo niewygodnymi, znowu wcale im to nie przeszkadzało. Wiesz, kiedy pokazywali nam niektóre dziury? Zwłaszcza jeden…. To jak „och, nam to nie przeszkadza, kopią, po prostu próbują żyć tak jak my…” Witaj.

Zobacz kontynuację tego wykładu: Optymizm i wyrzeczenie

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.