Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Pomaganie wściekłym ludziom

Pomaganie wściekłym ludziom

Czcigodny Chodron omawia zmianę naszej perspektywy w kontaktach z ludźmi wściekłymi Kącik śniadaniowy Bodhisattwy.

Właśnie wróciłem z dwutygodniowego wyjazdu. Byłem w Chicago, w Cleveland, a następnie w Meksyku w Cozumel, Mexico City, Puebla i Jalapa – wszystko w ciągu dwóch tygodni. Pomyślałem, że podzielę się czymś, co pojawiło się podczas nauk w Meksyku. Poproszono mnie o przemówienie na temat szóstego rozdziału Śantidewy Angażowanie się w czyny bodhisattwów. To rozdział poświęcony pracy z złość i rozwija się hart

To pytanie pojawia się często w tego rodzaju kontekście, ponieważ wiele osób to widzi złość jako problem, podnoszą rękę i mówią: „Mój mąż, moja żona, matka, ojciec, brat, siostra, pracodawca, pracownik, żaba, świnka, mój przyjaciel – ktoś, kogo znam, ma z tym okropny problem złość. Jak mogę im pomóc?” 

Ze strony tych ludzi naprawdę chcą pomóc swoim przyjaciołom. Postrzegają swoje pytanie jako pełne współczucia pytanie, w jaki sposób mogą pomóc komuś z problemem, który mają. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, ponieważ nie możemy kontrolować innych ludzi. Jedyną rzeczą, która jest tak problematyczna dla ludzi, gdy pytają: „Jak mogę komuś pomóc”, jest to, że myślą, że dam im jedną, doskonałą metodę, dzięki której osoba, która ma problem, złość zmiana. I oczywiście nie mogę tego powiedzieć ani podać jednej doskonałej metody, która zmieni zdanie kogoś innego. A nawet gdybym to zrobił, ponieważ wszystkie metody Śantidewy są doskonałe, bycie otwartym na kogoś innego to zupełnie inna sprawa.

Często ludzie po prostu nie są otwarci na rady, które musimy im udzielić. Tak naprawdę nie chcą naszych rad. Dają nam też bardzo wyraźnie do zrozumienia, że ​​nie chcą naszych rad. Ale wtedy dzieje się tak, że jest to dla nas bardzo frustrujące, ponieważ widzimy, jak ktoś cierpi. Widzimy, że są zdezorientowani. Chcemy pomóc, ale nie możemy, ponieważ w tym konkretnym momencie nie są otwarci. Wielkie zrozumienie, do którego dochodzimy w tej sytuacji, jest takie, że nie możemy kontrolować innych ludzi, a mimo to myślimy, że w jakiś sposób, ponieważ ci inni ludzie są tak blisko nas, powinniśmy być w stanie ich kontrolować. Oczywiście nie możemy używać słowa „kontrola”. Możemy wpaść na pomysł, że powinniśmy być w stanie przedstawić właściwy argument, a oni zobaczą, że ma to sens, i zrobią, co powiemy. Ale to sprowadza się do kontrolowania. Oczywiście nie możemy kontrolować nikogo innego. 

To dla nas bardzo frustrujące. I to jest jeden ze sposobów, w jaki naprawdę potrzebujemy praktykować Dharmę — aby zdać sobie sprawę, że jedyną osobą, którą możemy kontrolować, jesteśmy my sami. Nie możemy kontrolować nikogo innego. Jak mawiała moja mama: „Nie wal głową w mur”. Możemy wpływać na innych ludzi. Możemy zachęcać innych ludzi. Ale nie możemy zmusić nikogo innego do zmiany. A potem frustracja z powodu naszej niezdolności do zmiany kogoś innego tylko czyni nas bardziej nieszczęśliwymi i złościmy się na tę osobę, ponieważ są tak głupi, że nie posłuchali naszych cudownych, fantastycznych, mądrych rad, które z pewnością rozwiązałyby ich problem. Prawidłowy? Często żyjemy z tego rodzaju frustracją.

Czujemy, że jesteśmy ludźmi pełnymi współczucia, ale wydaje mi się, że w jakiś sposób nie jesteśmy tu zsynchronizowani. Musimy najpierw wrócić do zrozumienia własnego umysłu i tego, jak działa nasz umysł. W takim razie jakie mamy własne blokady w rozwoju hart? Dlaczego tak bardzo przywiązujemy się do swoich złość i nienawiść, mimo że czynią nas nieszczęśliwymi? Poznajemy siebie także poprzez zrozumienie własnego umysłu. 

Wymagałoby to również zrozumienia, dlaczego nie posłuchaliśmy mądrych rad innych ludzi na temat tego, jak powinniśmy się zmienić. Zatem rozwinięcie tego rodzaju zrozumienia siebie znacznie ułatwia zrozumienie i zaakceptowanie tego, gdzie są inni ludzie. A wtedy możemy zaakceptować fakt, że ludzie są tam, gdzie są. To nie oznacza, że ​​się mylą. To nie czyni ich złymi. Nie oznacza to, że nasza rada jest błędna, zła lub niewłaściwa. Oznacza to po prostu, że w tej chwili nie są otwarci i potrzebują czegoś innego. I bardzo często w tej sytuacji potrzebują przestrzeni. Wiele osób musi się uczyć, popełniając własne błędy, a następnie uświadamiając sobie, że potrzebują pomocy.

Wiem, że zdarzyło mi się to wiele razy w życiu i jeśli ktoś po prostu powie „zrób to”, a ja nie rozumiem dlaczego, lub jeśli mam wrażenie, że mnie krytykuje, gdy udziela mi rady, to natychmiast Wyłączam się i przestaję słuchać. I dopiero wtedy, gdy upadam, zdaję sobie sprawę, że podczas chodzenia przydałyby mi się wskazówki, jak iść dalej, nie upadając. Ale dopiero po upadku zdajesz sobie sprawę, że potrzebujesz pomocy. Kiedy nadal sobie radzisz – choć niezbyt dobrze – często myślisz, że nie potrzebujesz pomocy.

Chodzi mi o to, że przede wszystkim musimy skupić się na sobie, na pomaganiu sobie i zrozumieniu, jak działa nasz umysł. Po drugie, musimy zaakceptować to, gdzie znajdują się inni ludzie i że mogą nie być tam, gdzie byśmy chcieli, żeby byli. I powinniśmy starać się nie oceniać tego, co jest dobre, złe lub inne. Po prostu są, kim są. Są tam, gdzie są. A naszym zadaniem jest utrzymać otwarte drzwi.

Po trzecie, musimy unikać frustracji, ponieważ nie możemy kontrolować świata. Ponieważ tym, z czym wciąż się spotykamy, jest nasza własna lgnąca do siebie ignorancja. To idea, że ​​istnieje wielkie ja, które sprawuję kontrolę, i to nasza egocentryczna myśl, która uważa, że ​​to, co mam do powiedzenia, jest oczywiście najlepszą rzeczą dla drugiej osoby i że powinna ona natychmiast wziąć to sobie do serca i powinni mi serdecznie podziękować za pomoc, jaką im udzieliłem. Musimy rozpoznać, że nasze współczucie i nasza mądrość – to, o czym myślimy i co mówimy tej osobie – zostały w rzeczywistości skażone lgnącą do siebie ignorancją i egocentrycznym umysłem. 

Musimy wrócić do akceptowania tego, co jest, bez zniechęcenia się – być w stanie utrzymać drzwi otwarte, gdy dana osoba później zdecyduje, że potrzebuje pomocy lub gdy później zrozumie, co powiedzieliśmy. Ponieważ jeśli wpadamy w frustrację i złość, to po prostu niszczymy naszą cnotę i rujnujemy relację z osobą, której staramy się pomóc. Czy to ma jakiś sens? Nauczyłem się tego często waląc głową w ścianę.

Uważamy, że argument lub rada jest z natury właściwa dla każdego. I tutaj widać Buddaumiejętności jako nauczyciela. Może uznać, że ten argument jest naprawdę prawdziwy i uzasadniony, ale niekoniecznie jest to właściwa rada dla tej osoby w tym konkretnym czasie. Dlatego właśnie Budda jest fantastycznym nauczycielem – ponieważ nie daje wszystkim tych samych rad w tym samym czasie. Naprawdę wie, że ludzie mają różne sposoby myślenia i różne usposobienie i należy z nimi postępować na różne sposoby.

Publiczność: Więc mówisz, że twoja rada dotyczy współpracy z innymi ludźmi? Albo twoje argumenty na nich działają, czy co?  

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): OK, więc w przypadku umysłu, który mówi: „Mam rację i dlaczego oni nie słuchają”, myślę, że przede wszystkim chodzi o zwolnienie tempa i naprawdę wsłuchanie się w to, co mówi druga osoba. Kiedy naprawdę słuchasz sercem, nie myśląc najpierw o tym, jak zareagujesz, ale naprawdę słuchasz tylko po to, aby usłyszeć, gdzie się znajdują, możesz trochę wyczuć, gdzie są, w co już wierzą, co to może być dla nich następnym krokiem, czy proszą o radę, czy nie, czy są otwarci na otrzymanie czegoś, czy nie. 

Można też odnieść wrażenie: „O rany, oni chcą dalej rozmawiać na ten temat”. Innym razem możesz odczuć: „Nie, usłyszałem wystarczająco dużo. Dziękuję bardzo. To było interesujące. Porozmawiajmy teraz o wynikach baseballu. Czasami więc mówisz dalej o wynikach baseballu i pozwalasz im to robić, jeśli tego właśnie chcą. A ty robisz coś innego. Ale innym razem możesz odnieść wrażenie, że są zainteresowani, ale kiedy będzie dobry moment, aby powiedzieć więcej lub co warto powiedzieć?

Często z ludźmi, którzy nie są buddystami, a bardzo często nawet z ludźmi, którzy są buddystami, o wiele bardziej umiejętne jest mówienie w kategoriach nas samych i mówienie im, co robimy. Ponieważ większość ludzi nie lubi, gdy mówi się im, co powinni robić, nawet jeśli nasze argumenty są słuszne i wiemy najlepiej. Prawidłowy? O wiele skuteczniejsze jest po prostu powiedzenie: „O rany, mam z tym trudności złość. Czytałem o tym” lub „Mój nauczyciel to powiedział” lub „Spróbowałem tego i w pewnym sensie mi pomogło. Zajęło to trochę czasu, ale stopniowo zacząłem rozumieć to coraz głębiej. Jeśli mówisz o sobie, ludzie nie czują się zagrożeni. Jeśli powiesz „ty”, wiele osób automatycznie – zanim zdążysz powiedzieć więcej niż „ty” – już się zamknęło.

Myślę, że słuchanie odgrywa w tym dużą rolę, ponieważ czasami jesteśmy trochę za bardzo chętni do pomocy, ponieważ czasami nasza pomoc bardziej przypomina pokazanie, co wiemy lub pokazanie, że mamy rację. Pod motywacją kryje się trochę tego, co w pewnym sensie ją psuje, podczas gdy prawdziwe słuchanie daje nam o wiele więcej informacji. Jeśli jednak będę ciągle powtarzać myśl: „No cóż, naprawdę chcę im powiedzieć: bla bla bla bla”, to oczywiście w tym momencie nie będzie to umiejętne.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.