Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Werset 77: Wolność od strachu

Werset 77: Wolność od strachu

Część serii rozmów na temat Klejnoty Mądrości, wiersz Siódmego Dalajlamy.

  • Posiadanie głębokiego zrozumienia tego, jak rzeczy istnieją
  • Czego potrzebujemy, a czego nie musimy się bać
  • Pewność siebie
  • Znaczenie praktykowania antidotum w naszym medytacja Sesje

Klejnoty mądrości: werset 77 (pobieranie)

Verse 77,

Kto z tych, którzy mają silną pewność siebie, musi bać się wszystkiego, co istnieje?
Ci, którzy osiągnęli prawdę i są nieskażeni błędem.

„Ci, którzy osiągnęli prawdę i nie są splamieni błędem” odnosi się do buddów, ponieważ mogą oni postrzegać prawdę ostateczną i prawdę konwencjonalną zarówno poprawnie, jak i jednocześnie, i nie widzą między nimi żadnej sprzeczności. Więc kiedy mamy tak głębokie zrozumienie tego, jak rzeczy istnieją, nie ma się czego obawiać.

Kiedy mówią o Budda mają różne zestawy cech Budda a jednym jest to, że Budda jest nieustraszony. I są cztery różne rodzaje nieustraszoności. Ale warto pomyśleć, oto Budda nieustraszony, gdy strach, zmartwienie i niepokój rządzą tak dużą częścią naszego życia.

Połączenia Budda powiedział też, że ktoś, kto boi się czegoś, czego nie musi się bać, jest głupcem. A ktoś, kto nie boi się tego, czego powinien się bać, jest również głupcem. Jeśli na to spojrzysz: ktoś, kto boi się rzeczy, których nie trzeba się bać. Jakie są tego przykłady? Opinie innych ludzi o nas. A jednak ile naszego czasu i energii pochłania martwienie się i strach przed tym, co myślą o nas inni? Kiedy myślisz o tym…. To może być bardzo interesujące, aby naprawdę zanotować, ile czasu spędzasz na myśleniu o różnych rzeczach. Na przykład „ta osoba jest na mnie zła. O nie." „Ta osoba myśli, że zrobiłem coś, czego nie zrobiłem. O nie." „Ta osoba myśli, że jestem idiotą, ponieważ zadała mi pytanie. O nie." „Ta osoba myśli dah dah dah dah dah…”. Wiesz, że? Ile czasu spędzamy martwiąc się i martwiąc o to, co ludzie o nas myślą. Ale czy jest to coś, o co warto się martwić? Zupełnie nie. Zupełnie nie. A jednak tak bardzo się martwimy: „Czy oni mnie aprobują? A może mnie nie aprobują? Chwalą mnie? Czy obwiniają mnie? Czy mam dobrą reputację? Czy mam złą reputację? Czy oskarżają mnie o coś, czego nie zrobiłem? I tak się boimy. A jednak nie jest to coś, czego naprawdę warto się bać.

Podobnie, pomyśl w swoim życiu o wszystkich rzeczach, których się boisz, a które nigdy się nie wydarzą i że nie ma naprawdę dobrego powodu, aby się bać tych rzeczy. Jakbyś miał ból brzucha, a potem „Och! To oznacza, że ​​mam raka żołądka i umrę”. Trochę przesadzone. Wiesz, że? Ale kiedy myślisz (w naszym życiu) na podstawie niewielkiej ilości dowodów, przechodzimy przez nie i dochodzimy do niesamowitego wniosku, który nas przeraża. I nic z tego prawdopodobnie się nie wydarzy, to wszystko tylko dzięki naszej wyobraźni.

Z drugiej strony rzeczy, których powinniśmy się bać – jak tworzenie negatywu karmy i spadanie do niższych sfer – to nawet nie wchodzi do naszych umysłów. Kiedy jesteśmy źli, nigdy nie myślimy: „Och, niszczę zasługę, będąc zły”. Czy kiedykolwiek tak myślisz, kiedy jesteś na kogoś zły? Czy kiedykolwiek zatrzymujesz się i myślisz o całej tej zasługi, którą stworzyłem medytując, robiąc hojność, zachowując moje zasady, niszczę to, złoszcząc się na tę osobę. Tak myślisz? Jeśli naprawdę wierzysz w karmy to zatrzymuje złość od razu. Bo to jak, dlaczego mam marnować swoją zasługę na tego idiotę? [śmiech]

[W odpowiedzi na publiczność] Ta myśl mogła już tam być, więc wtedy oczyszczacie. Ale przynajmniej go przeciąłeś. Ponieważ tak często przychodzi myśl, że jeśli jej nie ucinamy, to trwa i trwa, i przez dwa lub trzy tygodnie jesteśmy w paskudnym nastroju ze wszystkimi, których widzimy. Bo kiedy wpadniemy w zły humor, po co gniewać się na jedną osobę, kiedy możemy być w złym humorze i złościć się na świat? Wiesz, że? I wkrótce wszyscy wokół nas są jak [odpychają]. A tymczasem niszczymy naszą własną zasługę.

To, czego powinniśmy się bać, to nasze nieszczęścia i nadchodzące nasze nieszczęścia. Więc to w związku z tym Milarepa powiedział, że boi się ośmiu światowych trosk, a następnie udał się w góry, aby medytowaći poprzez medytację i oczywiście osiąganie urzeczywistnień oraz posiadanie pewności siebie, która pochodzi z urzeczywistnień, wtedy już się nie bał.

Ale to bardzo interesujące…. Ponieważ prawdziwa pewność siebie pochodzi z właściwego zrozumienia. Ale kiedy nasz namtok, nasz umysł oparty na uprzedzeniach funkcjonuje, mamy ogromną pewność siebie, że to, co widzimy, jest prawdą. Prawda? Kiedy jesteśmy niespokojni, mamy ogromną pewność siebie, że nasz niepokój jest wart zachodu. To zły rodzaj pewności siebie. Prawda?

Więc naprawdę o tym pomyśleć. Nie bać się rzeczy, których nie musimy się bać. A jednak bać się tego, czego powinniśmy się bać.

Strach nie oznacza paraliżu strachu. „Och, tak się boję generowania przywiązanie! Ach!” Nie tak. Ale ty po prostu zdajesz sobie sprawę z tego, co się dzieje, kiedy osiem światowych problemów się rozgrywa, kiedy pojawiają się nieszczęścia, i to tak, jakby nie poprowadziło mnie to w dobrym kierunku. I mam obawy…. Obawiam się, jakie rezultaty przyniesie. I tak naprawdę pomaga nam to dać nam mocniejszy, jaśniejszy umysł, aby powstrzymać nie tylko fizycznie i werbalnie, ale także wyciąć go w naszych umysłach.

[Odpowiedź do słuchaczy] Ale najpierw musimy mieć pewną mądrość, która potrafi rozeznać, co praktykować, a co porzucić na ścieżce. Jeśli nie posiadamy tej mądrości, to nie wiemy, czego się bać, a czym warto się zajmować. Dlatego tak ważne jest słuchanie nauk i myślenie o nich, sprawdzanie ich i upewnianie się, że są prawdziwe. A wtedy będziemy wiedzieli, co ćwiczyć i co porzucić, i wtedy możemy właściwie wybrać nasz strach, zamiast tego, który po prostu pojawia się i całkowicie nas przytłacza i zostawia nas jak bełkoczący idiota, który nie potrafi jasno myśleć. Bo to prawda, prawda? Kiedy jesteśmy przerażeni, nie potrafimy jasno myśleć. Dokąd nas to prowadzi?

[W odpowiedzi na publiczność] Ok, więc złościsz się na kogoś innego, a potem stosujesz jakieś antidotum…. Ale widzisz, tak naprawdę nie stosujesz antidotum. To, co robisz, to powiedzenie: „Nie powinienem tak myśleć. Nie powinienem się tak czuć”. Jeśli naprawdę zastosujesz antidotum, ta myśl zniknie i nie ma złość pozostała energia, aby włączyć się w siebie. Ale jeśli po prostu recytujesz intelektualnie „Och, ta osoba jest miła, bo dała mi filiżankę herbaty i bla bla bla”, tak naprawdę w to nie wierzysz, więc masz to złość energia i to, co naprawdę robisz, to mówienie do siebie: „Jestem złą osobą, że się gniewam, jestem złą osobą, że się gniewam…”. a potem faszerujesz swoją złość. I nadziewam złość a stosowanie odtrutek jest bardzo różne.

Kiedy zauważamy, że pojawiają się dolegliwości, nie ma powodu, by się na siebie złościć. Ponieważ to tylko potęguje problem, prawda? I sprawia, że ​​naprawdę nie myślimy jasno.

[W odpowiedzi na publiczność] Tak. Dziękuję za podniesienie tego. To bardzo ważne, abyśmy stosowali wszystkie te antidota w naszym medytacja. Nie tylko powtarzając je mechanicznie, ale faktycznie je kontemplując, aby zmieniła się cała nasza perspektywa. I w ten sposób integrując te antidotum ze sposobem, w jaki postrzegamy świat. Bo wtedy antidota działają. Kiedy mówimy to tylko intelektualnie, to na samym dole jest: „Nie powinienem się tak czuć, bo tak, to naprawdę moje karmy wracając na mnie, nie ma powodu, aby być zły na tę osobę, a ja niszczę moją zasługę, będąc na nią zły, bla bla bla…” Ale tak naprawdę w to nie wierzymy. Wszystko, co robimy, to w zasadzie mówienie „Jestem zły, że myślę lub czuję się tak, jak robię”. I nie o to chodzi.

To naprawdę ważne w naszym medytacja do medytować na tych rzeczach na tyle długo, aby naprawdę wytworzyło to jakieś uczucie, a nasza perspektywa naprawdę zaczęła się zmieniać.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.