Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Osiem wersetów o przemianie myśli

Osiem wersetów o przemianie myśli

Ogromny posąg Czenreziga w Nepalu.
Im więcej medytujemy nad treningiem myśli, tym bardziej zbliżamy się do Czenreziga; tym bardziej stajemy się podobni do Czenrezika. (Zdjęcie zrobione przez Wonderlane)

Te wersety mówią nam, jak Czenrezig, Budda współczucia, widoki życie, co myśli i czuje Czenrezig. Trening myśli dotyczy dwóch bodhicitty, które są naturą Czenreziga. Im więcej my medytować na treningu myśli, im bliżej Czenrezika zbliżamy się; tym bardziej stajemy się podobni do Czenrezika.

Do medytować w tych wersetach możemy wypowiedzieć każdy werset i zatrzymać się, aby zastanowić się nad jego znaczeniem, stosując je do sytuacji w naszym życiu. Czynienie tego jest niezwykle skuteczne, jeśli chodzi o przybliżenie nam celu wersetów. Te wersety należy ćwiczyć, a nie tylko recytować lub modlić się. Następnie możemy recytować kilka mantr, wyobrażając sobie światło wpadające do nas z Czenrezika. Światło oczyszcza nasze wewnętrzne przeszkody — splątane emocje, które uniemożliwiają nam urzeczywistnienie znaczenia tego wersetu. Światło inspiruje również nasz umysł do rozwijania wrażliwości, współczucia i miłości, aby to urzeczywistnić. Możemy wizualizować oczyszczanie przeszkód i czerpanie inspiracji, gdy recytujemy kilka om mani padme hum po każdym wersecie.

1. Z myślą o osiągnięciu oświecenia
Dla dobra wszystkich istot,
Którzy są cenniejsi niż klejnot spełniający życzenia,
Będę ciągle ćwiczył trzymanie ich drogimi.

„Z myślą o osiągnięciu oświecenia dla dobra wszystkich istot” odnosi się do: bodhiczitta, chcąc osiągnąć oświecenie z korzyścią dla wszystkich istot. „Którzy są cenniejsi niż klejnot spełniający życzenia”. Spełniający życzenia klejnot w starożytnej indyjskiej kulturze to mityczny klejnot, który może spełnić wszystko, o co tylko zapragnie. Tutaj czujące istoty są cenniejsze niż ten klejnot, ponieważ poprzez troskę o czujące istoty osiągamy oświecenie. Zwykły klejnot spełniający życzenia może podobno przynieść sławę, bogactwo, władzę, miłość, rodzinę, piękno, zdolności sportowe i tak dalej. Ale te rzeczy nie zapewniają ostatecznego szczęścia. Z czasem zanikają, a nawet gdy je mamy, przynoszą nam wiele nowych problemów. Z drugiej strony oświecenie nie ma takich wad.

Kiedy motywuje nas niewymyślony bodhiczitta, nasze działania stają się niezwykle potężne, ponieważ są dokonywane dla dobra każdej czującej istoty. Jeśli robimy coś, by przynieść korzyść jednej czującej istocie, jest to tak potężne. Jeśli zrobimy coś dla pożytku dziesięciu czujących istot, będzie to silniejsze. Jeśli zrobimy coś dla pożytku wszystkich czujących istot, jest to bardzo potężne, szczególnie dlatego, że naszym pragnieniem jest doprowadzenie ich do najwyższego szczęścia, oświecenia. Wszelkie działania, z którymi robimy bodhiczitta pozostawia silny ślad w naszym strumieniu umysłu. Przeciwdziała naszemu egocentryzm i działania, które wykonaliśmy z tego powodu. Gromadzi potężny pozytywny potencjał, ponieważ życzymy wszystkiego najlepszego dla każdej czującej istoty i zobowiązujemy się do tego. Dlatego bodhiczitta zależy od każdej czującej istoty, te czujące istoty stają się dla nas cenniejsze niż klejnot spełniający życzenia. Jeśli zostawimy jedną czującą istotę poza naszym bodhiczitta, brakuje nam bodhiczitta a nasze najwyższe duchowe aspiracje zostają udaremnione.

Kiedy patrzysz na każdą czującą istotę – na przykład, kiedy patrzysz na latającą muchę – ćwicz się w myśleniu: „Moje oświecenie zależy od tej muchy”. To nie jest wymyślne myślenie, ponieważ w rzeczywistości nasze oświecenie zależy od tej muchy. Jeśli ta mucha nie jest uwzględniona w naszym bodhiczitta, to nie mamy bodhiczittai nie otrzymamy wspaniałych wyników generowania bodhiczitta—ogromny oczyszczenie i tworzenie pozytywnego potencjału. Powinniśmy trenować nasz umysł, aby patrzeć na każdą żywą istotę i myśleć: „Moje oświecenie zależy od tej istoty. Ten pijak, który właśnie wsiadł do autobusu, od niego zależy moje oświecenie. Ten żołnierz w Serbii, od niego zależy moje oświecenie. Kasjer w banku, woźny w moim miejscu pracy, prezydent Stanów Zjednoczonych, zamachowcy-samobójcy na Bliskim Wschodzie, ślimak w moim ogrodzie, mój chłopak z ósmej klasy, opiekunka do dzieci, gdy byłam dzieckiem – moje oświecenie zależy od każdego z nich”. Wszystkie czujące istoty są dla nas tak cenne.

Również fakt, że nawet żyjemy i mamy możliwość praktykowania Dharmy, wynika z dobroci każdej czującej istoty. Wszystko, czym się cieszymy – ubrania, jedzenie, nauki – wszystko, czego używamy, jest stworzone przez czujące istoty lub od nich zależne. Lasy, po których uwielbiamy spacerować, istnieją dzięki ekosystemowi składającemu się z milionów czujących istot. Jesteśmy niewyobrażalnie wdzięczni czującym istotom. Kiedy myślimy o tym głęboko, coś w nas drży. Przestajemy czuć się odizolowanymi jednostkami, które zasługują na lepszy rap. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy niesamowicie szczęśliwi; otwieramy się na to, że zostaliśmy obdarzeni niewiarygodną życzliwością.

Z tego powodu „Będę stale ćwiczył trzymanie ich drogi”. Zamiast zazdrościć, bo inni są lepsi od nas, zamiast konkurować z nimi, bo chcemy być od nich lepsi, zamiast być aroganccy, bo jesteśmy od nich lepsi, zamiast być do nich przywiązanym i wciągać ich w nasze wyprawy, zamiast złościć się na nich i sprawiać im wiele problemów, zamiast być złośliwi i krytykować ich za ich plecami, zamiast buntować się i nie współpracować, będziemy ćwiczyć trzymanie ich drogimi. Mamy dla nas pracę, prawda?

2. Kiedy jestem z innymi
będę ćwiczyć postrzeganie siebie jako najniższego ze wszystkich,
I z głębi mego serca
Z szacunkiem będę uważał innych za najwyższych.

Ten werset nie jest receptą na niską samoocenę. Uznawanie się za najniższych nie oznacza, że ​​nienawidzimy siebie lub myślimy, że jesteśmy bezwartościowi. Nie oznacza to, że nie szanujemy siebie. Ogólnie rzecz biorąc, kiedy jesteśmy z innymi, na kim najbardziej nam zależy? JA! „Chcę, aby przytrafiły mi się wszystkie miłe rzeczy. Chcę być pierwszy w kolejce, chcę najwięcej jedzenia. Chcę być doceniany. Pracuję tak ciężko, a co najmniej czujące istoty mogą zrobić, to podziękować mi za wszystko, co dla nich robię. Chcę być doceniony za moje talenty, czyny i osiągnięcia. Chcę mieć rację. Chcę, żeby ludzie wiedzieli, jak bardzo jestem spełniony. Chcę, żeby ludzie mnie kochali i aprobowali. Chcę, żeby inni mnie słuchali i postępowali zgodnie z moimi instrukcjami”. Więc to zawsze ja, ja, ja! Według ego — samochwytającej się ignorancji — „ja” i „ja” są centrum wszechświata.

Kiedy czujemy: „Jestem najniższy ze wszystkich”, nagle pojawia się przestrzeń. Jeśli przebijemy bańkę „ja”, to jest przestrzeń do zobaczenia piękna, przestrzeń do poczucia więzi z innymi, przestrzeń do zadowolenia. Ale kiedy jesteśmy zajęci „ja”, stajemy się nadmiernie wrażliwi i reagujemy na wszystko i wszystkich. Ktoś patrzy na nas i zamiast witać go uśmiechem, zastanawiamy się: „Co oznacza jego wygląd? Czy myślą, że są lepsi ode mnie? Czy wystarczająco mnie szanują? Czy doceniają mnie wystarczająco? Czy wystarczająco mnie kochają? Czy zdają sobie sprawę, kim jestem?” W każdej interakcji z drugim człowiekiem jesteśmy tak reaktywni. „Oni nie lubią kobiet. Nie lubią mężczyzn. Nie lubią Amerykanów. Nie lubią wegetarian. Zazdroszczą ludziom, którzy odnoszą sukcesy”. Kimkolwiek jesteśmy, im się to nie podoba, jesteśmy pewni! Stajemy się paranoidalni i spięci i myślimy, że musimy walczyć o nasze prawa podczas każdej interakcji z innymi. Projektujemy na nich wszelkiego rodzaju negatywne cechy, a potem nienawidzimy ich za to, że są tym, co zaprojektowaliśmy. Samopokonanie, prawda?

Ktoś mógłby powiedzieć: „Ale czasami ludzie naprawdę są dla nas nieprzyjemni!” Wykonuję pracę w więzieniu, a więzienie nie jest przyjemnym ani bezpiecznym miejscem do życia. Pewien mężczyzna powiedział mi, że wkrótce po tym, jak tam wszedł, zdał sobie sprawę, że ma dwie możliwości: albo rozumieć otaczających go ludzi, odpuszczać sprawy i zachować szczęśliwy umysł, albo brać wszystko do siebie, wpadać w depresję i atakować otaczających go ludzi. jego. Trzeciego wyboru nie było. Wybrał więc pierwszego i przebrnął przez zdanie w porządku.

Inny więzień powiedział do mnie: „Choć możesz myśleć, że ogień to woda, nadal cię spali, więc próba zmiany sposobu patrzenia na rzeczy nie pomoże”. Odpowiedziałem: „A co, jeśli myślisz, że lina to wąż?” Usiadł prosto. Zrozumiał.

Kiedy postrzegamy siebie jako najniższych ze wszystkich, porzucamy to zaabsorbowanie sobą. Otwieramy oczy i uświadamiamy sobie, że wszechświat jest zamieszkany przez inne żywe istoty iz głębi naszych serc z szacunkiem uważamy je za najwyższe. Cenimy je. Zamiast myśleć: „Oto jestem. Każdy powinien się ode mnie uczyć! Każdy powinien robić rzeczy po mojemu, bo mój sposób jest najlepszy. Powinni postępować zgodnie z moimi instrukcjami, ponieważ mam najlepszy pomysł”. To po prostu oznacza porzucenie tego wszystkiego egocentryzm! Kiedy to porzucamy, nasze umysły są o wiele spokojniejsze, prawda? Kiedy przestajemy wchodzić w interakcje ze wszystkimi w kategoriach: „Jakie jestem z tobą w związku i co o mnie myślisz?” wtedy możemy się z nimi połączyć. I za tym wszyscy tęsknimy, prawda? Nikt z nas nie lubi pozostawać w izolacji w stworzonym przez siebie piekle.

Na tym polega „postrzeganie siebie jako najniższego ze wszystkich”. Nie musimy być uznawani. Nie musimy być szanowani. Nie musimy być aprobowani. Nie oznacza to, że stawiamy się w sytuacji, w której można się deptać. Oznacza to po prostu, że porzucamy nasze zaabsorbowanie sobą i oparte na ego potrzeby bycia kochanym, szanowanym, uznawanym i docenianym, oraz napędzane przez ego pragnienia wygrania i postawienia na swoim. Porzucamy to wszystko. To takie wyzwalające. Możemy odetchnąć z ulgą i wreszcie się zrelaksować, kiedy odpuścimy niezdrowe skupienie na „ja”.

Co robimy z naszymi potrzebami emocjonalnymi? Nie możemy po prostu udawać, że nie istnieją. Matka Teresa powiedziała nam, co robi:

Kiedy jestem głodny, daj mi kogoś, kogo mogę nakarmić.
A kiedy jestem spragniony, daj mi kogoś, kto potrzebuje drinka.
Kiedy jest mi zimno, daj mi kogoś do ogrzania.
A kiedy będę się smucić, daj mi kogoś do pocieszenia.

Podobnie Jego Świątobliwość Dalajlama zaleca współczucie jako antidotum na niską samoocenę. Na początku nie rozumiałam, dlaczego to powiedział, ponieważ wydawało mi się, że kiedy nie lubimy siebie, najpierw musimy się uleczyć. Wtedy zdałem sobie sprawę, że kochanie innych zdejmuje z nas niezdrowy, egocentryczny nacisk i uzdrawia nas.

3. We wszystkich działaniach będę badał swój umysł
A w chwili, gdy pojawia się niepokojąca postawa,
Narażanie siebie i innych,
Stanowczo się skonfrontuję i odwrócę.

Będę świadomy tego, co dzieje się w moim umyśle – co myślę i czuję – a co za tym idzie, będę świadomy tego, co mówię i robię. Za każdym razem, gdy pojawia się negatywna emocja, zamiast mówić: „Złość. Witamy! Jesteś moim przyjacielem. Zamierzasz stanąć za mną, aby inni ludzie mnie nie wykorzystywali”, powiemy: „Złość, jesteś złodziejem. Kradniesz moje szczęście. Kradniesz mój spokój! Wynoś się stąd!"

Podobnie jest z przywiązanie. Załącznik przychodzi do umysłu i zamiast mówić: „Och, przywiązanie, sprawisz, że będę szczęśliwy”, rozpoznajemy, „Załącznik, jesteś przygotowany do cierpienia. Nie zamierzam słuchać twojej historii!” Te negatywne emocje zagrażają nam, ponieważ sprawiają, że tworzymy negatywne karmy, co prowadzi do przyszłego cierpienia. Sprawiają, że jesteśmy teraz nieszczęśliwi. Czy jesteś szczęśliwy, kiedy jesteś zły? Nie! Zagrażają innym, ponieważ kiedy mówimy i działamy pod ich wpływem, krzywdzimy innych.

Kiedy wątpić przychodzi na myśl, często go przyjmujemy, “Wątpić, wejdź. Jestem taka znudzona. Śmiało i baw mnie. chodźmy wątpić ten. Zakwestionujmy to. Bądźmy podejrzliwi. Zamiast powitania wątpić, rozpoznajemy to. “Wątpić, po prostu się bawisz i robisz bałagan w moim umyśle! Sprawiasz, że mój umysł ściga się z wszelkiego rodzaju bezużytecznymi myślami, które mnie plączą. Wynoś się stąd!"

Jest to konfrontacja z negatywną emocją lub niepokojącą postawą. Wtedy też musimy temu zapobiec, to znaczy zastosować antidotum. Do przywiązanie, mamy medytować o nietrwałości i brzydkim aspekcie tego, do czego jesteśmy przywiązani. Do złość, mamy medytować na cierpliwości i miłości. Z zazdrości my medytować na radość. Do wątpić, mamy medytować na oddech, aby uspokoić nasz umysł. Werset trzeci oznacza: „Będę lekarzem dla własnego umysłu!”

4. Ilekroć spotykam osobę o złej naturze
Kto jest przytłoczony negatywną energią i intensywnym cierpieniem,
tak rzadkiego będę kochał,
Jakbym znalazł cenny skarb.

Ludzie o złej naturze to ludzie, którzy są wściekli i trudno się z nimi dogadać, którzy kwestionują nasz autorytet lub narzekają na to, co robimy. Oczywiście ci ludzie mogą nie uważać się za złych, ale my tak robimy, po prostu dlatego, że nas nie lubią lub nie zgadzają się z naszymi pomysłami (które zawsze są słuszne). Wygłuszają nas, nie zwracają na nas uwagi i nie zaspokajają naszych zachcianek. Co za głupi, niechętni do współpracy ludzie!

Ludzie, których przytłacza negatywna energia, to ci, którzy mają dużo złość, zazdrość, gorycz lub przywiązanie. Czasami, gdy jesteśmy w pobliżu innych ludzi, możemy wyczuć zamęt, niepokój i niepokój w ich umysłach. Chcemy odwrócić się od tych ludzi. Może to być twój teść, który krytykuje wszystkich, nastoletnich chłopców z ulicy, którzy są tak awanturniczy, albo twoja była żona.

Osoby cierpiące z powodu intensywnego cierpienia mogą być osobami rannymi, zdeformowanymi, bardzo chorymi lub pogrążonymi w żałobie. Na przykład nie lubimy chodzić do szpitali. Widok chorych ludzi przypomina nam o naszej śmiertelności. Kiedy spotykamy osoby oszpecone lub mające poważne problemy emocjonalne, wymykamy się. „Nie chcę rozmawiać z tą osobą. Jedyne, co robią, to narzekać!” lub „Muszę na nich zaczekać!” lub „Źle pachną!” Mamy tak wiele negatywnych reakcji na inne czujące istoty. Żelazna brama w naszym umyśle zatrzaskuje się i wyklucza ich.

Zauważyłem to raz, kiedy jechałem autobusem. Obok mnie siedział bardzo duży i nieatrakcyjny mężczyzna. Słuchał swojego odtwarzacza CD ze słuchawkami, ale podkręcił głośność tak głośno, że reszta z nas wciąż słyszała muzykę. Zajął większość ławki, a ja zostałam zgnieciona w kącie. Początkowo moje serce zamknęło się dla tej osoby. Chciałbym, żeby siedział gdzie indziej. Widząc moją reakcję, spróbowałem spojrzeć na niego inaczej. Potem zobaczyłem czującą istotę, która stara się być szczęśliwa słuchając muzyki i odpoczywając w autobusie. Nie zdecydował się na ciało tak. Jego ciało został stworzony przez jego karmy. Zdałem sobie sprawę, że nie muszę zamykać przed nim serca.

Ludzie z negatywną energią, intensywnym cierpieniem lub złą naturą mogą być krewnymi, obcymi lub wrogami. Ostatnią rzeczą, jaką chcemy zrobić, to traktować je tak, jakby były drogocennymi skarbami. Ale to jest rzecz, którą naprawdę musimy zrobić. Wraz z transformacją myśli przestajemy je blokować, tak jakby nie mieli uczuć. Zamiast tego widzimy ich człowieczeństwo. Zdajemy sobie sprawę, że chcą być szczęśliwi i unikać cierpienia, tak jak my. Jesteśmy dokładnie tacy sami. Otwieramy nasze serca i uznajemy, że ta osoba jest wytworem przyczyn i Warunki. Jest bańką karmiczną. Nie zdecydował się być takim, jaki jest.

In Przewodnik po BodhisattwaDroga życia, Shantideva tak mówi złość nie decyduje się na generowanie siebie. Nikt też nie decyduje się na złość. Ktoś nie myśli: „Zdenerwuję się i wyślę się do niższych sfer”. Te emocje powstają z przyczyn i Warunki. Tak więc zamiast nienawidzić innej osoby, praktykujemy postrzeganie jej jako bańki karmicznej, to znaczy jako czegoś stworzonego przez przyczyny i Warunki. Nie zawsze był tym, kim jest teraz. Kiedyś był także naszym rodzicem, naszym kochankiem, naszym najlepszym przyjacielem. Zaopiekował się nami i uratował nas przed niebezpieczeństwem w poprzednich żywotach.

Właściwie, jeśli się rozejrzymy, ludzie, których nie lubimy i ludzie, którzy nas krzywdzą, są w mniejszości. Na przykład siedzimy teraz w pokoju z około trzydziestoma osobami. Ilu z nich naprawdę nie lubimy? Możemy mieć problemy z kilkoma osobami tu i tam, ale udaje nam się zostać razem w pokoju, prawda? To nie tak, że my nienawidzimy ich wnętrzności, a oni nienawidzą naszych. Liczba ludzi, których nie możemy znieść na tym świecie, jest w rzeczywistości bardzo mała. Ci ludzie są rzadcy. Aby ćwiczyć cierpliwość, potrzebujemy ludzi, których nie lubimy. Nie możemy ćwiczyć cierpliwości w stosunku do naszych przyjaciół lub ludzi, którzy są dla nas mili. Znalezienie ludzi, których nie lubimy lub którzy sprawiają, że przechodzą nas ciarki, nie jest takie łatwe. Tak więc, kiedy w końcu je znajdziemy, są cennym skarbem! Rzadko je znaleźć. Kiedy ich spotykamy, możemy pomyśleć: „Dobrze, teraz mogę ćwiczyć cierpliwość”.

Mówią, że bodhisattwowie wysokiego szczebla modlą się, aby spotkać odrażających, niechętnych do współpracy ludzi, ponieważ chcą praktykować cierpliwość. I oczywiście, kiedy naprawdę chcesz poznać nieprzyjemnych ludzi, oni się nie pojawiają! Dlaczego nie pojawiają się dla bodhisattwów wysokiego szczebla? Ponieważ bodhisattwowie wysokiego szczebla nie mają żadnych złość. Moglibyśmy siedzieć w pokoju z wieloma ludźmi, których uważamy za nie do zniesienia, ale bodhisattwowie wysokiego szczebla wcale ich w ten sposób nie postrzegają. Dla nich ci ludzie wydają się tak bliscy, tacy kochani. Bodhisattwom tak trudno jest znaleźć odrażających ludzi, podczas gdy my spotykamy ich tak łatwo! Tak więc, kiedy znajdujemy ludzi, których nie lubimy, czujemy się zagrożeni lub godni pogardy, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że nie ma ich tak wielu w pobliżu. Dlatego powinniśmy je pielęgnować i korzystać z okazji, aby praktykować wobec nich cierpliwość.

Również możemy medytować na pustkę i zobacz, czy nie ma tam solidnie istniejącej osoby odrażającej. To, co widzimy, to tylko karmiczna bańka pojawiająca się z przyczyn i Warunki. Otóż ​​to. Jak możemy nienawidzić bańki karmicznej? Jak możemy być zaniepokojeni przez kogoś, kto tak naprawdę nie istnieje w sposób, w jaki się nam wydaje?

5. Kiedy inni, z zazdrości,
Znęcaj się nad mną, oszczerstwami i tak dalej,
Poćwiczę akceptację porażki
oraz oferuje zwycięstwo dla nich.

Ten werset jest niepatriotyczny! Żaden prawy obywatel nigdy nie zaakceptowałby porażki i nie zaoferowałby zwycięstwa innym! Od dzieciństwa uczono nas, aby bronić się, walczyć i wygrywać walkę. Ludzie, którzy tego nie robią, są uważani za pozbawionych kręgosłupa tchórzy.

Chociaż werset określa ludzi, którzy krzywdzą nas z zazdrości lub którzy nas znieważają lub oczerniają, może również obejmować tych, którzy krzywdzą nas w inny sposób. Akceptacja porażki i oferuje zwycięstwo dla nich nie oznacza, że ​​kiedy ktoś nas kopie, mówimy: „Jasne, śmiało. Kopnij mnie. W porządku. Nie ma problemu. Zbij mnie na miazgę. Możemy się chronić, a tym samym uchronić kogoś przed tworzeniem cierpienia, ale staramy się to robić bez złość. Chronimy się przy użyciu minimalnej możliwej siły.

Kiedy akceptujemy porażkę, nie musimy mieć ostatniego słowa. Nie musimy udowadniać naszej sprawy. Nie musimy upewniać się, że wszyscy rozumieją, że my mamy rację, a druga osoba się myli. Oznacza to porzucenie potrzeby ego, by się sprawdzić i być zwycięzcą.

Ludzie mogą być zazdrośni z różnych powodów, nie tylko dlatego, że mamy ładniej wyglądający samochód czy większy dom. Mogą być zazdrośni, ponieważ siedzimy w medytacja pozycja dłużej. Albo dlatego, że chodzimy na więcej rekolekcji. Albo dlatego, że myślą, że jesteśmy bliżej nauczyciela niż oni. Albo dlatego, że mamy różową okładkę książki, a oni mają czerwoną. Nasz umysł może być zazdrosny o wszystko. Ty to nazwij! Ktoś inny ma skarpetki w paski, a my mamy zwykłe stare bordowe. Jestem zazdrosny! Zobacz, o co nasz umysł jest zazdrosny. To niesamowite!

Więc oczywiście inni też są zazdrośni. Jeśli znęcają się nad nami w twarz, mówią nam złośliwe rzeczy, mówią o nas za plecami, próbują zrujnować naszą reputację, plotkować, rozpowszechniać plotki o nas innym ludziom, zamiast iść na krucjatę, aby naprawić sytuację i udowodnić, że osoba się myli, a ja mam rację, porzucamy problem. Ktoś plotkuje „bla, bla, bla, bla, bla”, po prostu odrzuć to. Bo im więcej zaczynamy o nich plotkować i starać się udowodnić swoją rację, tym więcej paliwa dodajemy do ognia.

Zdarzają się sytuacje, kiedy ktoś rozpowiada o nas nieprawdziwe historie i wywołuje u innych wiele negatywności i nieporozumień. W takich sytuacjach musimy podejść do osoby i wyjaśnić, co się właściwie wydarzyło. Robimy to nie z przywiązanie do własnej reputacji, ale z troską o osobę rozpowszechniającą fałszywe historie i troską o harmonię grupy. Nie tylko siedzimy i ignorujemy to, gdy ktoś opowiada o nas złe historie, ponieważ czasami może to zaszkodzić innym, gdy je usłyszy. Są chwile, kiedy musimy coś wyjaśnić, ale robimy to bez obwiniania drugiej osoby.

Innymi słowy, jeśli ktoś rozpowszechnia fałszywe lub nawet prawdziwe historie o nas i stajemy się źli, zdenerwowani lub protekcjonalni, to mentalnie musimy „pogodzić się z porażką”, ponieważ to tylko nasze ego nie lubi mieć złej reputacji lub być obwiniany. Musimy puścić nasze przywiązanie do reputacji i potrzeby aprobaty, i pomyśl: „W porządku, jeśli nie wszyscy mnie lubią. Nie przeszkadza mi to. Nie ma reguły mówiącej, że wszyscy na świecie muszą mnie lubić”.

To różni się od sytuacji, w której ktoś robi złośliwe komentarze, które powodują, że inni ludzie są niepotrzebnie zaniepokojeni, dysharmonijni lub zdenerwowani. Takie komentarze skłaniają ludzi do dzielenia się na skłócone frakcje i prowokowania konfliktów. W takich sytuacjach musimy wyjaśnić, aby oczyścić powietrze, ale nie robimy tego śmiejąc drugą osobę.

6. Kiedy ktoś mi odniósł korzyść
I w którym pokładałem wielkie zaufanie
bardzo mnie boli,
Poćwiczę postrzeganie tej osoby jako mojego najwyższego nauczyciela.

To mówi o kimś, kogo odnieśliśmy, który był naszym najlepszym przyjacielem, któremu zaufaliśmy i któremu zdradziliśmy nasze sekrety. Wtedy ta osoba odwraca się i robi dokładnie to, co nas boli. Każdy z nas tego doświadczył i może to być niezwykle bolesne. Oczywiście, nigdy nie zrobiliśmy tego nikomu innemu, prawda? Ponieważ jesteśmy naprawdę miłymi ludźmi. Ale wszyscy to nam się przydarzyło! Niesamowite, jak zawsze jesteśmy mili, hojni ludzie, a inni zawsze są tacy nieprzyjemni.

Kiedy ludzie, którym ufamy, kradną nasze rzeczy, krytykują nas, zrywają związek, rozmawiają za naszymi plecami, przestają nas kochać lub dają nam złe rekomendacje, musimy postrzegać ich jako naszego najwyższego nauczyciela. Czego nas uczą? Porzucenie oczekiwań. Współczucie. Odpuszczanie przywiązanie do solidnego obrazu kogoś innego. Cierpliwość, która daje innym przestrzeń do popełniania błędów. Są czującymi istotami, takimi jak my. Uczą nas rozpoznawać, że samsara nie jest doskonała. Pokazują nam nasze własne egocentryzm.

7. Krótko mówiąc, będę oferować bezpośrednio i pośrednio
Każda korzyść i szczęście dla wszystkich istot, moich matek.
Będę ćwiczyć w tajemnicy biorąc na siebie
Wszystkie ich szkodliwe działania i cierpienia.

Ten werset dotyczy Tonglen, branie i dawanie medytacja. Polecam przeczytać książkę Gesze Dziampy Tegczoka, Przekształcanie serca, dla wyjaśnienia tego medytacja. Oferujemy korzyści i szczęście bezpośrednio innym, mówiąc i robiąc rzeczy, które pozytywnie na nich wpływają i prowadzą ich na ścieżce. Oferujemy im korzyści i szczęście pośrednio poprzez branie i dawanie medytacja, To medytacja jest „w tajemnicy” w tym, że nie reklamujemy arogancko: „Robię głęboką medytacja gdzie ćwiczę przyjmowanie cierpienia innych. Czy nie jestem cudowną, współczującą osobą, która to robi? jestem bodhisattwa w szkoleniu.” Zamiast chwalić się naszym medytacja praktyka, robimy to potajemnie. Myślimy o przyjmowaniu nie tylko cierpienia innych, ale przyczyn ich cierpienia, ich niepokojących postaw, negatywnych emocji i negatywnych śladów karmicznych. Jeśli ktoś zachowuje się agresywnie, wyobrażamy sobie, że bierzemy jego agresywny umysł. Bierzemy ich przywiązanie, gorycz, urazy, samotność i poczucie winy, a my dajemy im szczęście. Wykorzystujemy ich cierpienie i jego przyczyny, czego nie chcą, aby zmiażdżyć nasze własne samozachwianie i egocentryzm, który jest przyczyną naszego własnego cierpienia. Następnie dajemy im szczęście, dzieląc się naszymi ciało, posiadłości i pozytywny potencjał z nimi. Wyobrażamy sobie, że przekształcają się one w to, czego inni potrzebują i mnożą się, a następnie oferujemy je innym, zaspokajając ich potrzeby i przynosząc im dobre samopoczucie. The medytacja otwiera nasze serce i wyzwala nas.

8. Bez tych praktyk, które nie zostaną splamione plamami ośmiu światowych trosk,
Dostrzegając wszystko zjawiska jako iluzoryczne,
Będę ćwiczył bez chwytania się, aby uwolnić wszystkie istoty
Z niewoli niepokojącego, nieposkromionego umysłu i… karmy.

Ten werset dotyczy medytacji nad pustką. „Bez skalania tych praktyk plamami ośmiu światowych trosk” oznacza nie wykonywanie powyższych praktyk z nadzieją, że ludzie nam dadzą ofiary, pochwal nas, chwal nas lub daj nam dobrą reputację. Łatwo jest praktykować Dharmę, gdy w naszym umyśle czai się jedna lub więcej z ośmiu światowych trosk. Tych ośmiu, które szukają szczęścia tylko w tym życiu, są przywiązanie do dóbr materialnych i pieniędzy, pochwały i aprobaty, dobrej reputacji i przyjemności sześciu zmysłów, awersji do utraty dóbr materialnych i pieniędzy, odpowiedzialności lub dezaprobaty, złej reputacji i nieprzyjemnych doświadczeń.

postrzegać wszystko zjawiska jako iluzoryczne, my medytować na ich pustce. Po powstaniu z tego medytacja, uznajemy pojawienie się prawdziwej egzystencji za pozory fałszywe. Podczas gdy osoby i zjawiska wydają się naprawdę istnieć, a nie. Ich wygląd jest zwodniczy lub jak iluzja. Widząc rzeczy jako podobne do iluzji, praktykujemy bez chwytania się z natury istniejącego „ja” lub „moje” i przestajemy chwytać się z natury istniejącego zjawiska również. Robiąc to, uwalniamy się z więzów niepokojącego, nieujarzmionego umysłu i karmy i przez to stać się bardziej umiejętnym w uwalnianiu innych z tej niewoli. Jak to robimy? Ucząc ich Dharmy, prowadząc ich na ścieżce, inspirując ich przykładem, zachęcając ich i będąc przyjacielem. Aby to zrobić, musimy szczerze i nieprzerwanie praktykować, aby zintegrować nauki z naszym umysłem.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.