Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Werset 36: Niewolnik, którego mają wszyscy na świecie

Werset 36: Niewolnik, którego mają wszyscy na świecie

Część serii rozmów na temat Klejnoty Mądrości, wiersz Siódmego Dalajlamy.

  • Jest różnica między arogancją a pewnością siebie
  • Ludzie, którym brakuje pewności siebie, stają się niewolnikami opinii innych
  • Musimy nauczyć się oceniać siebie w realistyczny sposób

Klejnoty mądrości: werset 36 (pobieranie)

Kto dobrowolnie czyni z siebie niewolnika posiadanego przez wszystkich na świecie?
Osoba o słabym umyśle, która nie ma pewności siebie.

Pewność siebie bardzo różni się od arogancji. Musimy bardzo jasno określić różnicę. Arogancja to sztuczne pompowanie się bez podstaw i przywiązanie do przedstawiania się jako potężnych. A arogancja zwykle bierze się z braku pewności siebie. Ponieważ kiedy naprawdę wierzymy w siebie, nie musimy się reklamować. Reklamujemy się, kiedy tak naprawdę w siebie nie wierzymy.

Z drugiej strony, kiedy jesteśmy pewni siebie, możemy być pokorni. I możemy powiedzieć, że się mylimy. A my możemy powiedzieć, że nie wiemy. Ponieważ ego nie jest w to wszystko zaangażowane. Nie ma zagrożenia dla naszego ego w mówieniu „nie wiem”, czy cokolwiek to jest. Natomiast dla osoby aroganckiej istnieje duże zagrożenie, ponieważ tak naprawdę nie wierzy w siebie.

I tu pojawia się pytanie: jak ktoś, kto nie ma pewności siebie – iw ten sposób jest ograniczony umysłowo – staje się niewolnikiem wszystkich na świecie?

Cóż, kiedy brakuje nam wiary w siebie, kiedy brakuje nam wiary we własne widoki lub nasze własne działania lub nasze własne myśli, jesteśmy bardzo podatni na to, co myślą o nas inni ludzie. Ponieważ posiadanie zaufania do siebie pociąga za sobą poznanie siebie. Wiąże się to z pewną dozą uczciwości i umiejętnością realistycznej oceny własnych działań.

Kiedy brakuje nam pewności siebie, nie mamy możliwości realistycznej oceny siebie, ponieważ zawsze szukamy na zewnątrz innych ludzi, którzy powiedzieliby nam, że wszystko jest w porządku. Więc zamiast wiedzieć, że wszystko jest w porządku, ponieważ sprawdzamy własną motywację, sprawdzamy własne działania, nie przeszkadza nam przepraszanie i tak dalej. Albo przyznanie się do naszych błędów. Kiedy nie jesteśmy w kontakcie ze sobą w ten sposób, jesteśmy całkowicie zależni od wszystkich innych: „Powiedz mi, kim jestem, powiedz mi, czy jestem dobry”. A więc wierzymy we wszystko, co mówią nam wszyscy inni. I to wpływa na nasze działania. A ponieważ zawsze chcemy, aby ludzie nas lubili i dobrze o nas myśleli, zgadzamy się na to, co naszym zdaniem oni myślą, że powinniśmy być, aby ich zadowolić.

Rozumiesz, co mówię? To jest tak, że nie wiem, kim jestem, albo straciłem kontakt ze sobą, albo kiedy dochodzę do wniosku, nie szanuję tego, ale zawsze w siebie wątpię. Więc ktoś mówi mi: „Och, to, w co wierzysz, nie jest właściwe”, a ja nagle mówię: „Ach, oni mogą mieć rację!” A potem ta osoba chce, żebym robił rzeczy w określony sposób, więc wykonuję moje trzy pokłony i robię to po ich myśli, ponieważ muszą mieć więcej mądrości niż ja i mówią mi, kim mam być, żeby mnie lubili. I tak bardzo zależy mi na tym, żeby inni mnie lubili – żeby czuć się dobrze ze sobą – że zrobię dziesięć salt w tył, żeby zyskać ich aprobatę. Więc gubimy się. Stajemy się niewolnikami tego, czym inni chcą, żebyśmy byli. Albo jacy my myślimy, że oni myślą, że powinniśmy być. Co jest zdecydowanie szalone.

Myślę, że we współczesnych terminach psychologicznych nazwałbyś to byciem „uszczęśliwianiem ludzi”. Albo współuzależnienie. Coś w tym stylu. Ale chodzi o to, żeby nie pomylić pewności siebie z arogancją, a potem pomyśleć: „W porządku, wiem, co jest dobre, nikogo nie słucham” i stać się bardzo upartym, sztywnym i zarozumiałym. To nie jest rozwiązanie. Ponieważ to wciąż opiera się na braku wiary w siebie. Potrzebujemy sposobu, aby naprawdę ocenić nasze własne motywacje i działania, tak że kiedy dojdziemy do wniosku lub sprawdzimy nasze przekonania, czy cokolwiek to jest, poczujemy się pewnie w nich, a oni mają za sobą dobre powody , więc nie wchodzimy tak po prostu wątpić gdy ktoś się z nami nie zgadza. Jednak z drugiej strony, gdy ktoś przekazuje nam informację zwrotną, nie mówimy: „Jestem taki pewny siebie, nie mów mi nic”. Ponieważ to trochę wskazuje na to, że znowu nie wierzymy w siebie. Musimy więc być w stanie przyjąć informację zwrotną, ocenić ją i zobaczyć: czy jest ważna, czy nieważna? Ponieważ niektórzy ludzie przekazują nam opinie i widzą o nas rzeczy, których my nie widzimy, a to, co mówią, jest naprawdę ważne, i musimy powiedzieć: „Dziękuję bardzo”. Inni ludzie przekazują nam opinie i jest to całkowicie projekcja ich własnego umysłu, która nie ma z nami nic wspólnego. W takim przypadku nadal mówimy: „Dziękuję bardzo”, ale nie zwracamy na to uwagi.

Wymaga to wielu introspekcji i sprawdzania wewnątrz, aby wiedzieć, co jest realistycznym poglądem, a co nie.

W przeciwnym razie zrobimy z siebie niewolników, ponieważ wszyscy znają mnie lepiej niż ja, więc cokolwiek chcą, żebym zrobił lub kim był, zrobię lub będę, ponieważ muszą mieć rację. I polubią mnie, jeśli to zrobię. A pierwsze prawo w moim wszechświecie mówi, że wszyscy muszą mnie lubić. Nikt nie ma prawa mnie nie lubić. Bo jeśli ktoś mnie nie lubi, może to oznaczać, że jestem złym człowiekiem. A ponieważ nie potrafię siebie ocenić ani dokładnie ocenić, jeśli ktoś mnie nie lubi, dostaję coś w stylu: „Ble, w takim razie muszę być totalnie okropny. Jeśli mnie nie lubią”.

Kiedy, wiesz, jest wolny świat. Ludzie mogą mieć własne opinie. Mogą nas lubić. Nie mogą nas lubić. To nie katastrofa, jeśli nas nie lubią.

Powiecie: „Tak jest! To jest katastrofa. Wszyscy muszą mnie lubić!”

Czy możemy dać niektórym ludziom trochę przestrzeni? I niech nas nie lubią, jeśli nie chcą nas lubić?

Nie, nigdy.

[W odpowiedzi do publiczności] Mówisz, kiedy ty wątpić siebie potem ty wątpić motywacje innych ludzi. A jeśli powiedzą ci, że zrobili coś z życzliwą motywacją, mówisz trochę tak, jakbyś musiał po prostu dać im korzyść z wątpić i uwierz, że tak jest.

To prawda. Czasami nie jesteśmy świadomi naszej motywacji. Czasami myślimy, że naszą motywacją jest X, ale kryje się za nią cała masa innych rzeczy, o których nie jesteśmy świadomi, a które mają na nią wpływ. Myślę więc, że dlatego dobrze jest mieszkać blisko nauczyciela i mieszkać blisko nauczyciela sangha społeczności, ponieważ ci ludzie zwracają nam uwagę lub zadają nam pytania, które pomagają nam sprawdzić naszą własną motywację.

Nie, ale naprawdę…. I sam zauważyłem, że czasami myślę, że moją motywacją jest X, a po trzech lub czterech latach myślę sobie: „O mój Boże, co ja sobie myślałem? Byłem wtedy na obiedzie. Wiesz, że? „Myślałem, że robię to z taką motywacją, ale chłopcze, moja motywacja była trochę zgniła”.

Kiedy to widzę, wtedy właściwie mówię: „Cóż, to dobrze”. To bardzo dobrze, ponieważ oznacza, że ​​widzę rzeczy wyraźniej.

Kiedy mam wyraźną motywację, ale pod spodem wyczuwam, że coś nie jest tak dobre, wtedy zwykle zatrzymuję się i zwykle mówię: „Dobra, co się dzieje w środku? Co to za uczucie, które wyczuwam? Czy to strach? Czy to niepewność? Czy to złość? Co to jest, co wyczuwam?” A potem, jeśli mogę zobaczyć, czym jest ta emocja, łatwiej jest zobaczyć, jak ta emocja może wpływać na moją motywację. To jest tak, że ok, idę tędy, ale coś w środku czuje się niekomfortowo, a potem odkrywam, och, jestem trochę zaniepokojony, ponieważ może wydarzy się to, tamto i inna rzecz. Wtedy mogę użyć Dharmy, aby poradzić sobie z tą emocją. Wiesz, zastanawiając się, dlaczego już zakładam, że druga osoba to powie. A nawet gdyby to powiedzieli, dlaczego miałoby to być takie okropne? I popracuj nad tą całą sceną i wyczyść to. A potem móc wrócić do mojej motywacji i spojrzeć na obecną sytuację jaśniej. I dokładniej.

Więc myślę, że to jest coś, co jest naprawdę pomocne w naszym medytacja ćwiczyć robić. I rozwijanie tej wewnętrznej wrażliwości na to, kiedy coś nie pasuje do naszej własnej motywacji.

[W odpowiedzi do publiczności] Słuszna uwaga. Kiedy brakuje nam pewności siebie, ważne jest, aby dać sobie trochę empatii i być dla siebie życzliwym. I myślę, że mam też trochę zabawne nastawienie. Chodzi mi o to, że mówiłeś o tym, że czujesz się nieswojo mówiąc po angielsku, wiesz, może popełnisz błąd. Kiedy pojechałem do Włoch, nie znałem żadnego włoskiego. Więc wszystko, co zrobiłem, to powiedziałem angielskie słowo z -o lub -a na końcu i machnąłem ręką, a ludzie zrozumieli. I możesz w pewnym sensie założyć, że ludzie będą mili. Zamiast zakładać, że usiądą i powiedzą „wiesz, powinieneś był nauczyć się angielskiego, kiedy miałeś trzy miesiące”. Wiesz, że? Chodzi mi o to, że ludzie rozumieją nie znając języka. Więc daj innym odpocząć, wiesz? Nie wszyscy będą tam stać gotowi, by cię osądzać.

[W odpowiedzi do publiczności] To całkiem słuszna uwaga, że ​​czasami, gdy czegoś potrzebujemy, prośba o to wymaga pewności siebie. Bo może druga osoba powie nie. A potem po prostu przechodzimy do „Och, byłem taki zły, że poprosiłem, a oni mnie nie lubią, nie kochają mnie, nie jestem godny. Nigdy nie dostanę tego, czego chcę. Cały świat jest przeciwko mnie. Łaa!” A my wykopaliśmy sobie dół i wiesz, co ona robiła tamtego dnia. [mimy ssące kciuk] [śmiech]

Czasami, wiem to po sobie, jeśli czuję się naprawdę niepewnie, tak bardzo boję się zapytać, ponieważ jeśli osoba powie „nie”, mój umysł wymyśli z tego wielką historię. Że to znaczy, że im na mnie nie zależy, że nie jestem nic wart, a cały świat tak robi i bla bla bla…..

By móc powiedzieć ok. Po prostu proszę o tę rzecz. Nie proszę o wszystkie rzeczy, które ta rzecz dla mnie symbolizuje. Po prostu proszę, no wiesz, „Proszę, pomóż mi wynieść śmieci”. I zdejmij wszystko, co przypisuję: „Jeśli zgodzisz się pomóc mi wynieść śmieci, to znaczy, że mnie lubisz i kochasz. A jeśli powiesz nie, to znaczy, że jestem leniwy i nie zależy ci na mnie…” Wiesz, że? To inne rzeczy, które rzutuję na akcję wynoszenia śmieci. I to jest tak, okej, porozmawiajmy o tym, a nie o tych wszystkich innych śmieciach, które na to wrzucam. A potem daj tej osobie szansę. Mogą powiedzieć tak, mogą powiedzieć nie. Jeśli nie mogą mi pomóc wynieść śmieci, to mogę znaleźć kogoś innego, kto pomoże mi to wynieść. I to nie znaczy, że bla bla bla bla wszystkie te historie, które wymyślam w głowie.

Ponieważ uważam, że ważne jest, aby móc poprosić o pomoc, kiedy jej potrzebujemy. W przeciwnym razie utkniemy, ponieważ nie jesteśmy w stanie czegoś dokończyć, ponieważ w pewnym sensie jesteśmy zbyt dumni, by prosić o pomoc. Ten rodzaj niepewności i dumy idą w parze. prawda? Czuję się tak niepewnie, że mówię: „Jestem razem. Nie potrzebuję pomocy”.

A także, kiedy prosimy o pomoc, daje to innym ludziom szansę na uczestnictwo. Daje możliwość nawiązania kontaktu. Natomiast jeśli mamy tę ideę „wszystko mogę zrobić sam”, to nie możemy zaprosić innych do przyłączenia się do nas i nawiązania z nimi kontaktu.

[W odpowiedzi do publiczności] Czasami jesteśmy pewni siebie, a potem ktoś potrzebuje wolontariusza i mówimy „ja, ja, ja, oto jestem, zrobię to”. A czasami musimy się trochę wycofać i zobaczyć, czy ktoś inny chce to zrobić. A także zatrzymać się i zachęcić kogoś, kto może potrzebuje zachęty, ale kto jest w pełni zdolny do tego.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.