Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Co powoduje cierpienie?

Co powoduje cierpienie?

Komentarz do New York Times artykuł z komentarzem „Co czyni cierpienie” przez Davida Brooksa.

  • Ludzie pragną szczęścia, ale czują się ukształtowani przez cierpienie
  • Cierpienie fizyczne lub społeczne może dać punkt widzenia osoby z zewnątrz
  • Cierpienie sprawia, że ​​niektórzy ludzie głębiej zastanawiają się nad kondycją ludzką

Co robi cierpienie (pobieranie)

Chciałem podzielić się z Wami kolejnym artykułem, który znalazłem w New York Times, na stronie „Opinia”. Jest autorstwa Davida Brooksa i nazywa się Co robi cierpienie. Przedstawia więc pogląd i pomyślałem, że go przeczytam, a potem poczynię kilka komentarzy w miarę postępów. On mówi:

W ciągu ostatnich kilku tygodni znalazłem się w wielu rozmowach, w których niewypowiedzianym założeniem było, że głównym celem życia jest maksymalizacja szczęścia. To normalne. Kiedy ludzie planują przyszłość, często mówią o wszystkich dobrych czasach i dobrych doświadczeniach, które mają nadzieję przeżyć. Żyjemy w kulturze zatopionej w rozmowach o szczęściu. W ciągu trzech miesięcy ubiegłego roku na Amazon wydano ponad 3 książek na ten temat.

Ale jest to interesujące, ponieważ psychologowie ostatnio powiedzieli, że zawsze badają cierpienie i nigdy tak naprawdę nie badali szczęścia, więc teraz zaczynają badać szczęście, co jest całkiem interesujące. Oczywiście, co oznacza szczęście na świecie i co rozumiemy przez szczęście, to dwie różne gry w piłkę. Więc mówi:

Ale zwróć uwagę na to zjawisko. Kiedy ludzie pamiętają przeszłość, nie mówią tylko o szczęściu. Często to próby wydają się najważniejsze. Ludzie strzelają do szczęścia, ale czują się ukształtowani przez cierpienie”.

I to prawda. Wszyscy pragniemy wszelkiego rodzaju szczęścia, ale często to trudności naprawdę nas kształtują i pomagają nam się rozwijać. Prawda? Ludzie, którzy nie mają wielu trudności, tak jak w królestwach bogów, mają tyle szczęścia – przyjemności zmysłowej, szczęścia – nigdy nie myślą o praktykowaniu Dharmy. Trudno się w ten sposób rozwijać. Również istoty ludzkie, które nie mają trudności, tak naprawdę nie wiedzą, jak zrozumieć resztę z nas. Jest to dla nich dość trudne, ponieważ zawsze oczekują, że dostaną wszystko, czego chcą i wszystko pójdzie po ich myśli, a kiedy sprawy nie są dla nich bardzo trudne. Kontynuuje:

Teraz oczywiście należy powiedzieć, że w cierpieniu nie ma nic wewnętrznie uszlachetniającego”.

Dziękuję Ci. W cierpieniu nie ma nic wewnętrznie uszlachetniającego.

Tak jak porażka jest czasem po prostu porażką, tak cierpienie jest czasem po prostu destrukcyjne, aby wyjść z tego jak najszybciej. Ale niektórzy ludzie są przez to wyraźnie uszlachetniani.

I to jest właśnie to, co dzieje się, gdy mówimy o „dalekosiężnym” hart”jest uszlachetnianie cierpieniem, ponieważ mamy hart radzenia sobie z krytyką i nieprzyjemnymi rzeczami, które nam się przytrafiają, hart radzenie sobie z cierpieniem fizycznym i psychicznym oraz hart radzenia sobie z próbą uświadomienia sobie pustki. A wszystkie te doświadczenia mogą być trudne, ale właśnie dlatego, że praktykujemy hart podczas nich, że wtedy jesteśmy w stanie stać się w pełni przebudzonymi Buddami. To jak co Lama Zopa powiedział mi w mojej „Historii Sama”, że Sam jest ważniejszy niż Budda ponieważ nie możesz kultywować hart z ludźmi, którzy zawsze są dla ciebie mili. Czasami więc cierpienie, trudności naprawdę nas uszlachetniają.

Pomyśl o tym, jak Franklin Roosevelt wrócił głębiej i bardziej empatycznie po tym, jak został dotknięty polio. Często cierpienie fizyczne lub społeczne może dać ludziom perspektywę osoby z zewnątrz, dostrojoną świadomość tego, co znoszą inni ludzie z zewnątrz.

I to jest naprawdę prawda. Możesz to zobaczyć. Kiedy znajdujesz się w większości jakiejkolwiek sytuacji, nie widzisz dyskryminacji. Widzisz to dopiero wtedy, gdy jesteś w mniejszości. Więc oczywiście, kiedy to widzisz i doświadczasz cierpienia, możesz wczuć się w osoby z dowolnej grupy mniejszościowej, które doświadczają dyskryminacji lub prześladowania. Kiedy nie miałeś tego doświadczenia, nawet nie widzisz, że istnieje niesprawiedliwość, dyskryminacja lub niesprawiedliwość. Nie rejestruje się nawet na twoim radarze.

Ale wielką rzeczą, jaką robi cierpienie, jest to, że wyprowadza cię poza tę logikę, do której zachęca mentalność szczęścia. Szczęście chce, abyś pomyślał o maksymalizacji korzyści. Trudności i cierpienie sprowadzają cię na inny kurs.

Więc to prawda. Kiedy myślimy o szczęściu, chodzi o mnie, ja, moje i moje. I tak też może być z cierpieniem, myślimy tylko o moim cierpieniu, moim cierpieniu, chcę szczęścia. Ale mówi, że kiedy cierpimy, jeśli jesteśmy mądrzy, nasze cierpienie może skierować nas w zupełnie innym kierunku, poza tym: „Cóż, muszę być cały czas szczęśliwy”. I „Dlaczego inni ludzie to mają, a ja nie?” rodzaj mentalności.

Po pierwsze, cierpienie wciąga cię głębiej w siebie.

Więc to jest mądra osoba, a nie osoba hedonistyczna.

Teolog Paul Tillich napisał, że ludzie, którzy znoszą cierpienie, są brani pod rutynę życia i przekonują się, że nie są tym, za kogo się uważali.

Ponieważ często w rutynach życia myślimy, że jesteśmy nieśmiertelni, myślimy, że jesteśmy nieomylni, myślimy, że mamy kontrolę. Kiedy cierpimy uderzenia, zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy nieśmiertelni, nie jesteśmy nieomylni, nie mamy kontroli. I tak mądra osoba, widząc to, staje się naprawdę mądra. Są w stanie medytować i zaakceptować rzeczywistość rzeczy zamiast odrzucać rzeczywistość.

Agonia związana, powiedzmy, z komponowaniem wspaniałego utworu muzycznego lub smutek po utracie ukochanej osoby, rozbija się przez to, co uważali za dolne piętro ich osobowości, odsłaniając obszar poniżej, a następnie rozbija się przez to piętro, odsłaniając inny obszar .

Więc to jest mądra osoba. Trudność, z jaką się borykają, sprawia, że ​​coraz głębiej zadają sobie pytanie: „Jaka jest ludzka kondycja?” „O co chodzi w życiu?” "Jaki jest sens życia?" „Czym naprawdę jest cierpienie?” Myślę o tym, kiedy zdajesz sobie sprawę z cierpienia wszechobecnego uwarunkowania. Więc cierpienie sprawia, że ​​wchodzisz głęboko – dla mądrej osoby – i naprawdę zastanawiasz się, co się tutaj dzieje. Jaka jest kondycja ludzka? Dlaczego wszyscy napotykają trudności? A tego rodzaju pytania doprowadzą kogoś do Dharmy. I tak bardzo często to cierpiący ludzie prowadzą ich do Dharmy, ponieważ przebija się przez to: „Jestem szczęśliwą osobą. W moim życiu wszystko idzie dobrze. I wszystko dalej będzie dobrze się układało”. A to jak: „Wow”. Wiesz, że?

Wtedy cierpienie daje ludziom dokładniejsze poczucie własnych ograniczeń, tego, co mogą kontrolować, a czego nie mogą kontrolować. Kiedy ludzie są zepchnięci w te głębsze strefy, są zmuszeni skonfrontować się z faktem, że nie mogą określić, co się tam dzieje. Próbują, jak tylko mogą, po prostu nie mogą powiedzieć sobie, aby przestać odczuwać ból lub przestać tęsknić za tym, który umarł lub odszedł. I nawet kiedy spokój zaczyna wracać lub w chwilach, gdy smutek ustępuje, nie jest jasne, skąd pochodzi ulga. Również proces uzdrawiania wydaje się być częścią jakiegoś naturalnego lub boskiego procesu poza indywidualną kontrolą.

Oto, gdzie Dharma ma nieco inne nastawienie. Ponieważ tutaj jest tak: „Nie możesz przestać odczuwać bólu. Nie możesz przestać tęsknić za tą, którą kochasz. Po prostu musisz tam pozostać w swoim cierpieniu”. Dharma mówi: „Nie”. Dharma mówi, że jeśli zmienisz sposób patrzenia na sytuację, możesz zmienić swoje doświadczenie. Nie chodzi o to, że wyjdziesz z sytuacji mówiąc: „Ktoś umarł, czuję się taki szczęśliwy”. To nie to. Ale oznacza to, że możesz wejść w to, co naprawdę dzieje się w danej sytuacji, zaakceptować jej rzeczywistość i poprzez akceptację dojść do spokoju w sobie. Albo jeśli cierpisz, bo ktoś cię skrytykował, albo straciłeś pracę i czujesz się przygnębiony, albo coś w tym stylu. Patrzysz na sytuację z innego punktu widzenia, a następnie rozwiązujesz własny problem. I znowu możesz osiągnąć w sobie stan akceptacji i spokoju. A tutaj akceptacja nie oznacza samozadowolenia. Nadal się rozwijasz. Tak więc Dharma ma tutaj trochę inne podejście do tej sytuacji.

Ludzie w takich okolicznościach często mają poczucie, że zostali porwani przez jakąś większą opatrzność. Abraham Lincoln cierpiał z powodu bólu prowadzenia wojny domowej i wyszedł z tego wraz z drugą inauguracją. Wyłonił się z tym poczuciem, że głębokie prądy agonii i odkupienia przetaczały się nie tylko przez niego, ale przez cały naród, i że był tylko narzędziem do zadań transcendentnych.

Więc to prawda. Jeśli wejdziemy w cierpienie w głęboki sposób i naprawdę zrozumiemy, o co chodzi w samsarze, o czym… karmy dotyczy tego, w jaki sposób wydostajemy się z samsary, jaka jest droga do niej, jaki jest rezultat… Jesteśmy zaangażowani w coś transcendentnego i naprawdę możemy przynieść wielkie korzyści. Abraham Lincoln zrobił to w inny sposób. My też to robimy.

W tym momencie ludzie znajdujący się w trudnej sytuacji zaczynają odczuwać wezwanie. Nie są panami sytuacji, ale też nie są bezradni.

To jest ważne. Ponieważ kiedy cierpimy, czasami wchodzimy w ten stan: „Jestem bezradny. Jestem beznadziejny." I mówi tutaj, że nie są mistrzami, ale nie jesteś też bezradny. Jest coś, co możesz zrobić.

Nie potrafią określić przebiegu swojego bólu, ale mogą uczestniczyć w reagowaniu na niego.

Więc możemy nie być w stanie zatrzymać sytuacji. Na przykład możemy nie być w stanie powstrzymać bólu fizycznego. Ale z pewnością możemy inaczej reagować na ból. Z pewnością możemy inaczej reagować na trudne sytuacje. Tak więc naszymi zwykłymi wzorcami mogą być użalanie się nad sobą, narzekanie, cokolwiek to jest, gniewanie się, odrzucanie rzeczywistości… Ale jeśli naprawdę zajdziemy głębiej, zobaczymy, że możemy reagować na trudności w inny sposób.

Często czują przytłaczającą moralną odpowiedzialność, by dobrze na to zareagować.

„Doświadczyłem cierpienia. Widzę cierpienie innych ludzi. Mam moralny obowiązek zareagować na to w sposób pomocny. W sposób, który nie stwarza więcej problemów dla innych ludzi, ale w sposób, który rozwiązuje problemy”.

Ludzie, którzy szukają tej właściwej odpowiedzi na próbę, czują, że znajdują się na głębszym poziomie niż poziom szczęścia i indywidualnej użyteczności. Nie mówią: „Cóż, bardzo boli mnie strata mojego dziecka. Powinienem spróbować zrównoważyć moje hedoniczne konto, chodząc na wiele imprez i szalejąc”.

Ci ludzie nie próbują leczyć ani ignorować swojego cierpienia. Wiele razy, kiedy cierpimy, zamiast stawić czoła cierpieniu, chodzimy na wiele imprez, nieprawdaż? Odwracamy się. Chodzimy na imprezy. Chodzimy do kina. Czytamy powieści. Oglądamy telewizję. Jemy. Bierzemy narkotyki. Zajmujemy się samoleczeniem. Pić alkohol. Rób wiele rzeczy, aby uniknąć cierpienia. Ale mówi, że ci ludzie, którzy wnikają głęboko, reagują w inny sposób. Nie szukają hedonistycznej przyjemności jako sposobu na samoleczenie bólu.

Właściwą reakcją na tego rodzaju ból nie jest przyjemność. To świętość. Nie mówię tego nawet w czysto religijnym sensie. Oznacza to postrzeganie życia jako dramatu moralnego, umieszczanie trudnych doświadczeń w kontekście moralnym i próbowanie odkupienia czegoś złego poprzez przekształcenie tego w coś świętego.

Trening myśli. Czy to nie jest istota treningu myśli?

Rodzice, którzy stracili dziecko, zakładają fundacje.

Czyż nie? Aby przynieść korzyści dzieciom innych ludzi.

Lincoln poświęcił się dla Unii. Więźniowie w obozie koncentracyjnym z psychologiem Viktorem Franklem poświęcili się na nowo, by żyć zgodnie z nadziejami i oczekiwaniami swoich bliskich, nawet jeśli ci bliscy mogli już nie żyć”.

Wiesz, kilka dni temu miała miejsce strzelanina przed dwoma żydowskimi ośrodkami społecznościowymi w Kansas City i jak na ironię ludzie, którzy zostali zabici, byli chrześcijanami. Ale na pewno była to zbrodnia nienawiści wobec społeczności żydowskiej. W jednej z tych rzeczy z Faith United, które dostałem, był rabin, który napisał coś tak pięknego na ten temat. Bo to także wigilia Paschy. Pascha to święto, w którym świętuje się wyjście z niewoli na wolność, więc pisał o tej zbrodni nienawiści, która budziła nas nie tylko do antysemityzmu, ale mówił, że rok czy dwa temu było to również w świątyni Sikhów. masakra, a potem w Newton Elementary School dzieci różnych religii, które zostały zabite, a potem opowiedział o incydencie, o którym nic nie wiem, że zdarzyło się to w Chicago, że ktoś został zabity… I zdarza się to również Afroamerykanom, wiesz, patrzysz na [Trayvona Martina], a także na tego innego dzieciaka, który został zabity przez granie głośnej muzyki… Więc rabin wziął tę sytuację i przeniósł ją do tego, czego wszyscy doświadczają na świecie. Zamiast być moim osobistym cierpieniem, przyjrzyjmy się cierpieniu wszystkich i odpowiadajmy na cierpienie wszystkich. Naprawdę całkiem piękna. Powinienem to gdzieś znaleźć i wydrukować.

Wyzdrowienie z cierpienia nie jest jak wyzdrowienie z choroby. Wielu ludzi nie wychodzi uzdrowionych; wychodzą inaczej. Przebijają się przez logikę indywidualnej użyteczności [i hedonizmu] i zachowują się paradoksalnie. Zamiast cofać się przed tego rodzaju miłosnymi zobowiązaniami, które prawie zawsze wiążą się z cierpieniem, rzucają się w nie głębiej.

Zostają działaczami społecznymi. Pracują dla dobra czujących istot. Szukają sposobów, dzięki którym mogą przynosić korzyści innym.

Nawet doświadczając najgorszych i najbardziej bolesnych konsekwencji, niektórzy ludzie podwajają się pod względem wrażliwości. Rzucają się głębiej iz wdzięcznością w swoją sztukę, bliskich i zobowiązania.

Lub do ich medytacja. W ich projekty zaangażowania społecznego. Cokolwiek to jest.

Cierpienie związane z ich zadaniami staje się darem straszliwym i zupełnie innym od tego równego i innego daru, umownie definiowanego szczęścia.

Więc wychodzą silniejsze. I znajdź zasoby, o których nie wiedzieli. I uprawiać zasoby, o których wiedzieli. I potrafią naprawdę przynosić ogromne korzyści. Powinniśmy pamiętać o tego rodzaju rzeczach, ilekroć mamy jakieś cierpienie. Nawet jeśli jest to małe cierpienie spowodowane uderzeniem palca u nogi lub większe cierpienia, które spotykają nas w życiu, lub duże cierpienia, których doświadczamy razem z innymi żywymi istotami, aby znaleźć sposób na przekształcenie tego cierpienia i uszlachetnienie nim poprzez naszą praktykę Dharmy . Bo jeśli tego nie robimy, alternatywą jest to, że stajemy się słabi i sprawiamy, że inni cierpią, prawda?

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.