Uwolnienie potrzeby bycia najlepszym
NAPRAWDĘ podoba mi się koncepcja pustki. Nie, UWIELBIAM koncepcję pustki. Czytając i rozumiejąc, czuję się, jakby z moich pleców zdjęto wielką włochatą małpę. Myślę, że moje problemy zaczęły się w liceum. Uczęszczałem do akademickiej szkoły dla chłopców w Filadelfii. Całe moje poczucie siebie było związane z osiągnięciami akademickimi. Moja tożsamość i poczucie własnej wartości zależały od osiągnięcia szkolnej doskonałości. Moi rodzice byli z tym w porządku, ale mnie nie naciskali. Nie musieli. Kiedy dorastałem, przeniosłem to nadmierne osiąganie wyników do mojego życia zawodowego, a nawet do zajęć rekreacyjnych. Nic poza perfekcją było do zaakceptowania. Moje błędne rozumowanie mówiło, że jeśli ustawię poprzeczkę na samej górze, nie muszę się martwić, co myślą o mnie inni ludzie. W każdym razie byłem swoim najgorszym krytykiem. Nie trzeba dodawać, że dręczyło mnie wiele niepokoju i stresu, które ostatecznie wpłynęły na moje zdrowie fizyczne.
W zasadzie byłem jak tyczkarz, który postawił poprzeczkę na najwyższym szczeblu. Czasami udaje mi się przebrnąć przez ten pasek, co daje mi krótki okres uniesienia. Ale częściej niż nie, nie udało mi się. Spowodowałoby to frustrację i poczucie nieadekwatności. Jakiekolwiek „szczęście”, jakie czerpałem z moich sukcesów, szybko zniknęłoby, gdy pojawił się kolejny takt. To było jak bycie na karuzeli, która nigdy się nie zatrzymywała i nie mogłam wysiąść.
Co więc zrobiła dla mnie pustka? To nie tylko obniżyło poprzeczkę, ale w rzeczywistości całkowicie ją odebrało. Nie czuję już, że ciągle muszę udowadniać coś sobie lub innym. Mogę być po prostu sobą. Teraz, gdy „ja” potrzebuje trochę pracy. Mógłbym być o wiele mniej samolubny i egocentryczny i mógłbym mieć o wiele więcej miłości, współczucia, dobroci i hojności. Ale już nie biję się z powodu moich słabości i dumnie dumny i arogancki o moich mocnych stronach. Uświadomienie sobie, że wszystkie moje sukcesy i reputację zawdzięczam życzliwości innych, jest bardzo pokorne. Również uświadomienie sobie, że moja ciągła potrzeba zaspokajania własnego wizerunku jest przegraną bitwą, było bardzo wyzwalające. To jak próba wypełnienia wiadra z dziurą w dnie. Nigdy się nie wypełni.
Jedną z interesujących rzeczy, które zauważam, jest to, że kieruję uwagę na zewnątrz, moje osobiste zmartwienia i obawy wydają się znacznie mniej ważne. A kiedy uważnie obserwuję swoją motywację, mogę naprawdę pomagać innym i nie używać jej jako kolejnego sposobu na wzmocnienie mojego ego. Chłopcze, ego jest takie podstępne. Chce być zadowolonym nawet wtedy, gdy robię coś charytatywnego. Oczywiście jest to praca w toku.
Chcę Ci podziękować i sangha za pomoc w tej epickiej walce z „ja”.
Kennetha Mondala
Ken Mondal jest emerytowanym okulistą mieszkającym w Spokane w stanie Waszyngton. Ukończył studia na Temple University i University of Pennsylvania w Filadelfii oraz staż rezydencyjny na University of California-San Francisco. Praktykował w Ohio, Waszyngtonie i na Hawajach. Ken spotkał Dharmę w 2011 roku i regularnie uczęszcza na nauki i odosobnienia w opactwie Sravasti. Uwielbia też pracować jako wolontariusz w pięknym lesie opactwa.