Odporność

Odporność

Kolejka górska ma zjechać z dużego wzgórza.
Chciałem jeździć kolejką górską samsary, ale pigułkę Dharmy brać tylko wtedy, gdy miałem zachorować! (Zdjęcie zrobione przez Hrabstwo Warren CVB)

Czcigodny Thubten Chodron: Robbie praktykuje Dharmę odkąd był nastolatkiem; ma teraz dwadzieścia kilka lat. Jego umiejętność uczciwego patrzenia na swój umysł i przejrzystego wyrażania tego, co myśli, jest cudowna. Niedawno napisał ten list, zastanawiając się nad oporem wobec praktyki Dharmy, który odczuwa. Ponieważ większość z nas ma opór, pomyślałem, że dzielenie się jego refleksją przyniesie korzyści innym.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy doświadczałem prawdziwego oporu wobec praktyki Dharmy, więc zacząłem zastanawiać się, skąd się wziął ten opór. W trakcie robienia tego dowiedziałem się o sobie kilku interesujących rzeczy.

Po pierwsze, myślę, że jedną nogą chciałem być w samsarze, a drugą w nirwanie. Nie chciałem zmieniać zbyt wiele, ale wystarczyło. To tak, jakbym chciał użyć Dharmy, aby była bardziej „pełna”, przyprawa w moim życiu zamiast głównych składników i przepisu. Chciałem ćwiczyć tylko tyle, aby pozbyć się mojego ogromnego niezadowolenia i bólu, a jednocześnie zachować wszystkie zabawne rzeczy w samsarze. Chciałem przejechać się kolejką górską samsary, ale pigułkę Dharmy brałem tylko wtedy, gdy byłem bliski zachorowania!

Radziłem sobie z tym, okazując sobie współczucie. To było przerażające myślenie, odczuwanie i zachowywanie się w stosunkowo nowy sposób, zamiast moich zwykłych, mglistych „automatycznych” sposobów działania i mówienia, oddychania i badania tego, co dzieje się wewnętrznie.

Widziałem, że strach jest związany z przywiązanie-konkretnie przywiązanie do posiadania kontroli, wiedzy o tym, dokąd wszystko zmierza, tego, że ten facet siedzący we mnie prowadzi show. Kiedy zaczynasz wytrzeźwiać po tej halucynacji, potrzebujesz dla siebie trochę współczucia.

Ponadto istnieje ogromna niechęć do przyznania się do niezadowalających doświadczeń w moim życiu. Istnieją szalone ilości zaprzeczeń: „Och, te medytacje są takie dramatyczne! Moje życie… Cóż, na pewno są problemy, ale ogólnie jest w porządku. Muszę tylko się uśmiechać i znosić pewne rzeczy. Zacząłem jednak starać się być świadomym, kiedy taka postawa zaczęła się pojawiać, bo jest to zupełnie nierealne. Bycie szczerym wobec siebie, że natura mojej egzystencji jest niezadowalająca, nie jest zgubą i przygnębieniem; właściwie to radosne. Wreszcie mogę zacząć rozwiązywać te problemy, które wciąż powracają w tym strumieniu myśli.

Zdałem sobie sprawę, że za każdym razem, gdy w mojej praktyce pojawia się prawdziwe zniechęcenie (a jestem nieco świadomy dwóch pierwszych szlachetnych prawd), nie zdaję sobie sprawy z dwóch ostatnich szlachetnych prawd. Jest szczęście, zadowolenie, które wykracza poza przeplatające się zwykłe szczęście i nieszczęście, których doświadczyłem. Pochodzi ze świadomości, że istnieje możliwość przerwania tego niekończącego się cyklu narodzin, starzenia się, chorób i śmierci; możliwość zakończenia ciągłej troski o siebie tam, gdzie moje pragnienia i przyjemności są najważniejsze i przebicia szczęścia niezliczonych istot, które przez wiele eonów korzystały ze mnie z taką dobrocią. Potrzeba będzie pracy – kolejnej rzeczy, która powodowała wielki opór wobec praktyki – aby to osiągnąć. Niemniej jednak zaczyna mi świtać, jak to jest warte zachodu.

Po zastanowieniu się nad tym wszystkim, opór znika i mogę ćwiczyć. Zauważyłam pewne zmiany i chcę je podtrzymać i pogłębić. Jednak zamiast mówić o tym obszernie, wolę mówić o tym, na czym muszę się bardziej skupić, ponieważ nic, czego doświadczam, nie jest nowe ani wyjątkowe, jak kiedyś myślałem. „Spójrz na mnie, mam takie doświadczenia!” Jestem głęboko zainspirowany wiedząc, że są ludzie — tacy jak ci w Abbey — którzy kiedyś byli tam, gdzie ja, a teraz robią postępy. Naprawdę możemy zmienić nasze strumienie umysłów!

Zauważyłem wczoraj w pracy, kiedy dowiedziałem się, że zmarł pacjent, że tego rodzaju wieści wciąż mnie zaskakują. Jak naiwni potrafimy być! Oto człowiek, który palił prawie całe życie i jest w końcowym stadium wielu chorób. Zauważyłem kilka razy ile jego ciało spada, ale część mojego umysłu wciąż myśli: „Och, nie radzi sobie dobrze. Ale śmierć to trochę czasu wolnego, może niedaleko jak mój, ale to nie dzisiaj”. To zawsze jest „mañana”, prawda? Trochę mnie to śmieszy.

Wtedy zaczynam zastanawiać się nad śmiercią, jej pewnością i nieprzewidywalnością, kiedy to nastąpi, i to ustawia moje życie w odpowiedniej perspektywie. Co ja mam zrobić z tym życiem? Kontynuuj pracę od 9 do 5, może idź dalej i zdobądź mój LPN, potem mój RN, potem mój BSN-RN, itd.? Mieć małą rodzinę, gonić za ulotnymi przyjemnościami, które lubię? Ciągle wdawać się w te same kłótnie, dalej pracować jak szalony i wracać do domu tylko po to, by rozbić się na kanapie? Praktykować trochę Dharmy, kiedy jest to wygodne lub kiedy potrzebuję „poszerzyć” swój umysł i „nawiązać kontakt ze sobą”? A potem w końcu zbliżyć się do śmierci, kiedykolwiek to jest, całkowicie zszokowany i nieprzygotowany?

To nie pozwala mi rozwijać się w sposób, który jest najkorzystniejszy dla innych i dla mnie samego z perspektywy bez początku i niekończących się, niekontrolowanych, powtarzających się narodzin. Z pewnością nie pozostawia wiele miejsca na postępowanie etyczne lub trwałe medytacja.

Albo mógłbym wziąć odpowiedzialność za swoje życie. O to tak naprawdę chodzi – w końcu, po tylu życiach, wzięcie odpowiedzialności za to, jak moje zachowanie wpływa na moje doświadczenia i jak moja egocentryczna postawa szkodzi innym. Przyczynia się to do tej wąskiej perspektywy, a mój umysł staje się jak biegnący po torze koń z zasłoniętym wzrokiem: tak naprawdę nigdy nie zastanawiam się nad myślami i uczuciami innych. Na przykład kilka miesięcy temu rozmawiałem z kimś bardzo mi bliskim. Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nie myślałem, że inni mają uczucia tak jak ja. Tutaj robiłem lamrim medytacje na temat odradzania się i prawdziwego zrozumienia tego, ale kiedy wchodziłem w interakcje z innymi istotami ludzkimi, w jakiś sposób moje doświadczenia były lepsze i bardziej interesujące niż ich. Właściwie to trochę zawstydzające i smutne.

Wracając do mojego zachowania w codziennym życiu… Wiem, jak myślę, działam i mówię – niezależnie od mojej obecnej praktyki – prawdopodobnie nadal będę niepohamowany, ponieważ siła nawyków, które zbudowałem, jest tak silna. Media i ludzie, z którymi jestem wokół, wzmacniają te nawyki. Najbardziej denerwujący ze wszystkich, najprawdopodobniej zmierzam do niefortunnego odrodzenia. Mam podejrzenie, że gdy ktoś raz odrodzi się w niefortunnym królestwie, prawdopodobnie podąża jeden za drugim przez jakiś czas. Trudno jest stworzyć lub wyprodukować pozytyw karmy jako zwierzę lub preta. To dość smutne, że mam Budda potencjał i spędziłem sporą część tego życia przed niebieskim, świecącym ekranem.

Wiem, że muszę przebywać w środowisku, w którym jest mniej rozproszeń, mniej obiektów, w stosunku do których powstają moje niepokojące postawy. W niektóre dni myślę, że chciałbym mieszkać w opactwie. Jednak aby to zrobić, musiałbym zmienić (a) mój strach przed utratą tak dużej części tego, co wiem – moich przywiązań i nawyków, (b) moje zachowanie, które działa głównie na bezmyślne impulsy, impulsy i dolegliwości, które wkradają się niekwestionowane oraz (c) moje lenistwo, takie jak zwykłe siedzenie i spędzanie czasu z jakąś rozrywką, w odwagę – odwaga w poznaniu ścieżki, na którą wejdę, przyniesie korzyści tak wielu migrujące istoty. Jednak znając swój umysł, muszę podejść do tego powoli i mądrze i nie narzucać się mnóstwem „powinien”.

Ktoś zaoferował mi bilet na wizytę w Opactwie, ale ona jest zadłużona i nie uważam za rozsądne przyjąć jej uprzejmą ofertę. Nie tylko muszę wziąć większą odpowiedzialność za siebie, płacąc własną drogą do opactwa, ale także bardzo korzystne dla mojego umysłu jest zaprzestanie wydawania środków na podsycanie płomieni przywiązanie. Na przykład: „Nie mam pieniędzy na bilet!” naprawdę oznacza: „Cóż, już wydałem pieniądze na frywolne, przyjemne rzeczy, które lubię”. Zamiast tego mogę przestać śledzić moje przywiązanie i przypomnij sobie o moim kierunku w życiu. Kiedy to zrobię, wtedy oszczędzanie będzie bardziej znaczące. Właściwie czas spędzony w opactwie będzie również bardziej znaczący, ponieważ włożę własne zasoby, czas i wysiłek w złożenie wizyty. Pamiętanie historii ludzi takich jak Ty i jak trudno było to osiągnąć dostęp do Dharmy naprawdę mnie otrzeźwia!

Autor gościnny: Robbie Grove