Reunion

Przez JSB

Zaproszenie na zjazd licealistów.
Cierpienie jest spowodowane naszą obsesją na punkcie siebie. Szczęście powstaje poprzez rozwinięcie prawdziwej altruistycznej motywacji. (Zdjęcie zrobione przez matowy r)

Niedawno otrzymałem pocztą zaproszenie na zjazd z okazji 35-lecia liceum.

Niestety nie będę mógł uczestniczyć w tegorocznym wydarzeniu. jestem w więzieniu; Nie sądzę, żeby naczelnik zgodził się na weekendowy urlop na moje spotkanie. Nie odpowiedziałem Peggy Conkle, koordynatorowi zjazdu. Jestem pewien, że zrozumie.

Chociaż byłem zaskoczony otrzymaniem zaproszenia, bardziej zaskoczyła mnie moja skrajna reakcja. Kiedy zobaczyłem adres zwrotny Peggy na kopercie i zdałem sobie sprawę, co jest w środku, natychmiast ogarnęło mnie przytłaczające zakłopotanie i wstyd; moje niedawno odnowione poczucie własnej wartości gwałtownie spadło. Głębia tych emocji zbiła mnie z tropu. To nie było tak, że byłam blisko z którąkolwiek z tych osób. Z żadnym z nich nie utrzymywałem kontaktu od czasu ukończenia studiów. Nie widziałem żadnego z nich od 25. zjazdu. Dlaczego więc tarzałem się w błocie wstydu, zażenowania i użalania się nad sobą?

Zaledwie kilka dni wcześniej przeczytałem o ośmiu światowych troskach. Teraz przypomniałem sobie moją lekturę. Najpierw pomyślałem Wow! The Budda naprawdę poradził sobie z ośmioma ziemskimi troskami. Był całkiem mądrym facetem, oświeconym. Potem pomyślałem o mojej, wszystkich, obsesji na punkcie tych spraw Budda zidentyfikowany 2500 lat temu.

Pomyśl, ile czasu, energii i emocji poświęcamy na pogoń za bogactwem, szczęściem, dobrą reputacją i pochwałami; oraz unikanie ubóstwa, cierpienia, złej reputacji i krytyki. Nasze wyobrażenie sukcesu i szczęścia tutaj na Zachodzie jest związane przede wszystkim z bogactwem. Kathy Kelly, działaczka na rzecz pokoju, opowiada o tym, jak wychowujemy nasze dzieci w przekonaniu, że bycie dobrym obywatelem oznacza konsumowanie coraz większej ilości dóbr materialnych. A kto nie chce być szczęśliwy i mieć pochwały i szacunek przyjaciół i rodziny. Ale to nasza skrajność przywiązanie, nasza obsesja na punkcie tych światowych dharm, jak się je nazywa, wpędza nas w kłopoty.

Co zauważasz w tych ośmiu światowych troskach? Chodzi im o Samego siebie,
chodzi o mnie, mnie, mnie — nasz ulubiony temat. Po raz kolejny ego podnosi swoją egocentryczną, zarozumiałą głowę. Pragnę bogactwa, szczęścia, dobrej reputacji i pochwał, często kosztem innych. Na pewno nie chcę biedy, cierpienia, złej reputacji i krytyki.

Patrząc na swoje życie, widzę, jak moje nieustające dążenie do „dobrych dharm” doprowadziło do coraz większej ilości cierpień, krytyki i złej reputacji „złych dharm”. Na pozór wydawałem się szczęśliwy; Nawet sam siebie oszukiwałem przez tak długi czas, ale głęboko w środku bulgotała, kipiała masa depresji, samo-wątpić, złośći niepokój. W końcu wszystko się zagotowało i wylądowałem w więzieniu.

Moja obsesja na punkcie siebie nie była miłością do siebie. Raczej odczuwałem skrajną nienawiść do samego siebie. Mój obraz siebie był bardzo zły. Mogłem tylko poczuć się lepiej, zdobywając nieskazitelną reputację i zdobywając pochwały absolutnie wszystkich. Dążyłem do celu, jakim było bycie lubianym przez wszystkich, bez względu na to, ile to kosztowało. Moja terapeutka spojrzała na mnie zmartwiona, kiedy powiedziałem jej o moim celu. „Więc, jak sobie z tym radzisz?” zapytała.

Trafiłem do więzienia z głęboko posiniaczonym obrazem siebie i mocno nadszarpniętym trwałym zapisem. Zacząłem studiować buddyzm. Czytałem o cierpieniu powodowanym przez naszą obsesję na punkcie samego siebie oraz o tym, jak szczęście powstaje dzięki rozwijaniu prawdziwej altruistycznej motywacji. Prawdziwe błogość wynika z mądrości, że szczęście innych jest ważniejsze niż nasze własne.

Po życiu — nie, wielu życiach — egocentrycznej egzystencji, trudno jest zmienić nasze skupienie. Złe nawyki są trudne do zerwania, zwłaszcza dla nas, mieszkańców Zachodu. Nasza kultura jest idolem silnej jednostki, która wznosi się ponad masy. Postrzegamy siebie jako tę osobę; chcemy być Tigerem Woodsem, Jessicą Simpson lub najnowszym amerykańskim idolem.

Połączenia BuddaŚcieżka prowadzi nas przez proces zmiany naszego skupienia z jaźni na wszystkie czujące istoty. Po pierwsze, musimy zrozumieć własne cierpienie, zrozumieć prawdziwe źródło tego cierpienia. To pozwala nam uświadomić sobie cierpienie wszystkich czujących istot; jesteśmy w tej samej sytuacji, cyklicznej samsarze. I dopóki wszyscy jesteśmy w samsarze, nie możemy znaleźć prawdy błogość.

Z rozpoznania cierpienia wszystkich czujących istot rodzi się współczucie. Naszym ostatecznym celem jest osiągnięcie bodhiczitta, świadomość podstawowa z aspiracjami chęci przynoszenia pożytku wszystkim czującym istotom i pragnienia osiągnięcia oświecenia. Zdajemy sobie sprawę z naszej ograniczonej zdolności do przynoszenia pożytku innym, i to tylko poprzez stanie się Budda czy możemy posiąść niekończący się altruizm.

Proces ten obejmuje kultywowanie zrównoważenia, umysłu wolnego od przywiązanie i niechęć, umysł z równą troską o wszystkie istoty. My też możemy medytować na uświadomieniu sobie, że biorąc pod uwagę ogrom naszego niezliczonego życia w samsarze, każda czująca istota była naszą matką w kółko. Musimy pamiętać o dobroci naszej matki i odwdzięczyć się za tę dobroć.

Sfera więzienna może być najtrudniejszą, ale jednocześnie najbardziej idealną sferą do kultywowania bodhiczitta. Oto jestem, starając się zachować spokój, otoczony ludźmi, którzy bez namysłu ukradliby mi radio, tenisówki, a nawet miodowe bułeczki. Wszędzie wokół mnie, jak ja medytować na temat współczucia toczą się rozmowy, w których co drugie i co trzecie słowo brzmi „skurwysynu”. Pewnego razu w pracy, jako współpracownik, który był pacjentem psychiatrycznym, i uzupełniłem półki w magazynie, powiedział mi bardzo spokojnym głosem: „Wiesz Jeff, miałem kiedyś epizod psychotyczny i zabiłem matka." Muszę być szczera, trudno było wyobrazić sobie go jako moją matkę.

Ale możliwości jest mnóstwo, jeśli się na nie otworzysz. Dla mnie siedzenie i medytacja to za mało; Muszę wydostać się pośród cierpienia. Jestem wolontariuszką w programie hospicyjnym, w którym bezpośrednio pomagam innym i znacznie poprawiam moje zrozumienie cierpienia moich współbliźnich.

Czy rozwijam prawdziwie altruistyczną intencję? Zmiana nadchodzi powoli. Współczucie zapuszcza korzenie, chociaż wciąż jest zbyt wiele „chwil dla siebie”. Ale to nic: uczę się też współczucia dla siebie. Muszę być cierpliwy i pamiętać, jak długo byłem sobą.

Wszyscy musimy pamiętać o tym potencjale bodhiczitta jest w każdym z nas, to nasza naturalna świadomość. Pragnienia i zaciemnienia samsary przesłoniły nasze Budda Natura; musimy się z nim ponownie połączyć. To coś w rodzaju ponownego spotkania — spotkania z Budda w ciągu.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.