Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Jerk i chipsy ziemniaczane

Przez J.B

Chipsy ziemniaczane na talerzu.
W kółko przechodzimy przez samsarę, starając się być szczęśliwym, ale nigdy naprawdę nie realizując tego celu. (Zdjęcie zrobione przez Adam Kubań)

Dobra. Pomyśl o swoim ulubionym filmie buddyjskim. Czy to jest? Siedem lat w Tybecie? Co powiesz na Kundun? Albo to jest Mały Budda?

Moim ulubionym filmem buddyjskim jest Jerk. Pamiętasz, Steve Martin, lata 70.? Uważam, że ten film przedstawia cierpienie przywiązanie i ego z wielką jasnością, współczuciem i oczywiście humorem.

Któż może zapomnieć o ekstremalnym podnieceniu Steve'a Martina w dniu, w którym dostarczono nowe książki telefoniczne? Chętnie przerzucał strony, aż w końcu znalazł swoje nazwisko w druku. Doskonały przykład naszego pragnienie o uznanie, jedną z ośmiu światowych trosk.

A co z wypowiedzią Bernadette Peter, która dotyka sedna tego, czym jest materializm i chwytanie, być może moją ulubioną linią filmową wszechczasów. Oto scena: Bernadette i Steve, świeżo zamożni, zabawiają swoich przyjaciół w dyskotece w piwnicy, wraz z obracającą się srebrną kulą, swojej rezydencji. Nagle dowiadują się z wiadomości w telewizji, że stracili fortunę w wyniku pozwu zbiorowego. Kiedy ich przyjaciele, zdając sobie sprawę, że ich gospodarze są spłukani, wyjeżdżają tłumnie, Bernadette jęczy: „To nie pieniądze będę tęsknić. To wszystko!”

Wreszcie Steve Martin, załamany mężczyzna, rozpaczliwie opuszcza swoją posiadłość pod koniec filmu przywiązanie do resztek swojego bogactwa, chwytając kawałki rzeczy. „Potrzebuję tylko tej popielniczki. To wszystko czego potrzebuję. I to krzesło. Potrzebuję tylko tego krzesła i tej popielniczki. To wszystko czego potrzebuję. I to…"

Dryfując w samsarze, nasza ignorancja czyni nas podatnymi na zgubę przywiązanie. Trzymamy się wszystkiego, co da nam iluzję szczęścia i trwałości: dóbr materialnych, bogactwa, związków, reputacji, ego. Nasz przywiązanie do tych ziemskich trosk tylko przedłuża nasze cierpienie w samsarze.

Przez całe życie byłem w różnych momentach bardzo przywiązany: uzależniony od alkoholu, pieniędzy, seksu, czekolady, cygar, kawy, Fritos, sportowego kabrioletu, telewizji, chipsów ziemniaczanych, zmartwień i francuskich tostów z cukrem pudrem i masłem na top, który był moim zwykłym śniadaniem przez dwa lata, kiedy pracowałem w naleśnikarni na studiach. Dzięki mojej praktyce buddyzmu jestem w końcu świadomy mojego przywiązanie do światowych trosk i wynikającego z nich cierpienia. Jestem również świadoma wszystkich cierpień z powodu przywiązanie na świecie. Żyję w zamkniętej społeczności ekstremalnych „przylgnięć” (rozumiesz? Star Trek?) więzienie. Wszyscy jesteśmy tutaj, ponieważ pragnęliśmy czegoś, co miał ktoś inny, a my nie mieliśmy; lub dlatego, że chcieliśmy więcej czegoś, co już mieliśmy; a może dostrzegliśmy, że ktoś nas skrzywdził, uszkodził nasze ego lub reputację i chciał wyrównać rachunki. Czy istnieje związek między szalejącym materializmem naszego społeczeństwa a stale rosnącą populacją więzienną?

W młodości jesteśmy indoktrynowani ideą, że „rzeczy” sprawią, że poczujemy się lepiej, że jedzenie, picie lub narkotyki sprawią, że będziemy szczęśliwi. Markowe ubrania sprawią, że poczuję się lepiej. Gdybym tylko miał to nowe Porsche, byłbym szczęśliwy. Być może przez krótki czas czujemy się lepiej, ale to nie trwa długo. Wkrótce będziemy potrzebować importowanej szwajcarskiej ciemnej czekolady zamiast Hershey's, najnowszego systemu gier wideo lub innego nowego, bardziej błyszczącego samochodu. Wpadamy w spiralny cykl zaspokajania naszych nienasyconych pragnień. To przegrana bitwa.

Możesz pomyśleć, że przyjście do więzienia, które pociąga za sobą utratę całego dobytku, reputacji, przyjaciół, wyleczy cię z tego przywiązanie. Ale tak nie jest. Trzymasz się. Faceci tutaj trzymają się głównie swojego wizerunku, zwykle próbując stworzyć zastraszającą, twardzieli osobowość, krocząc dookoła, krzywiąc się. Spędzą godziny robiąc pompki i podciągania, budując bicepsy, aby wyglądały jeszcze bardziej onieśmielająco, groźnie.

Jeśli chodzi o mnie, ostatnio miałem problem z chipsami ziemniaczanymi. Co drugi tydzień, kiedy mamy cheeseburgery, w hali chow serwowane są małe torebki chipsów ziemniaczanych. Uwielbiam chipsy ziemniaczane (patrz wyżej lista nałogów). Cóż, jeden z moich znajomych zaczął dawać mi swoją paczkę chipsów. Wtedy inny kolega zaczął dawać mi swoją torbę. To była czysta ekstaza! Trzy paczki chipsów, wszystko dla mnie. Zacząłem niecierpliwie czekać na „dzień chipsów ziemniaczanych”, kiedy mogłem zjeść trzy paczki chipsów ziemniaczanych.

Pewnego dnia mój przyjaciel i ja zasiedliśmy do lunchu. Z niepokojem spojrzałem przez stół na torebkę chipsów leżącą na jego tacy. Kiedy siedziałem, śliniąc się, otworzył torbę i wrzucił zawartość do zupy. Jestem pewien, że zauważył moje oszołomione i przerażone spojrzenie. „Przepraszam”, powiedział, „lubię dodawać chipsy z grilla do mojej zupy”.

Wziąłem głęboki oddech. Byłbym w porządku, mój drugi przyjaciel wkrótce będzie w pobliżu ze swoją torbą chipsów. Ale kiedy usiadł, na jego tacy nie było żetonów. Spanikowany zapytałem o jego żetony. „Zapomniałem, dałem je komuś innemu” – odpowiedział, patrząc na mnie z litością. Spojrzałem przygnębiająco w dół na swoją prawie pustą torbę żetonów, gdy przeżuwałem jeden z moich pozostałych żetonów. Mój wygodny świat z trzema workami żetonów został zniszczony.

Gdy usiadłem do medytować Tamtego wieczoru myślałem o tym epizodzie i właśnie tam z tymi chipsami ziemniaczanymi była to doskonała lekcja o pożądliwej naturze samsary. Zanim koleżanki zaczęły dawać mi swoje paczki chipsów, jedna torba mi wystarczyła, chrupiłam radośnie. Ale potem były dwie torby, potem trzy. Tylko jedna torba już mi nie wystarczała, nie podobała mi się jedna torba, potrzebowałam więcej. Byłem pełen oczekiwania i tak, pożądania. Budziłam się rano w „Dzień Chipa” z niecierpliwością niecierpliwie czekając na lunch i moje trzy paczki chipsów. Po raz kolejny stałem się ofiarą zmysłowej natury samsary.

W kółko przechodzimy przez samsarę, starając się być szczęśliwym, ale nigdy naprawdę nie realizując tego celu. Dopóki nie zdobędziemy mądrości o prawdziwej naturze naszego cierpienia, nietrwałości i bezinteresowności, jesteśmy skazani na płytką, pozbawioną sensu egzystencję. Po pierwsze, musimy całkowicie zaakceptować cztery szlachetne prawdy; pozwala nam to zrozumieć nasze cierpienie i uświadomić sobie, że możemy je przezwyciężyć, podążając ścieżką Budda ułożone. Kontemplując i medytując nad pustką i bezinteresownością zostajemy uwolnieni od naszego pragnienie. Widzimy to wszystko zjawiska są przemijające i pozbawione esencji, i nie trzymamy się już z natury istniejącej jaźni. Teraz możemy w pełni zrozumieć cierpienie innych, rozwinąć współczucie iw końcu służyć wszystkim czującym istotom, odnajdując w końcu prawdziwe szczęście.

To nie jest łatwe. Wiele pracy wymaga przełamania naszych cyklicznych sposobów. Myślę o potężnym wpływie, jaki wywarła na mnie torebka chipsów ziemniaczanych. Jak mamy szansę stawić czoła lśniącemu, kolorowemu, seksownemu „rzeczowi” samsary?

Możemy być odważni i wierni, podążaj za Budda's ścieżka i odkryj prawdę błogość. Albo, jak palant, możemy potykać się przez życie, chwytając się wszystkich rzeczy. To nasz wybór.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Więcej na ten temat