Radzenie sobie z lękiem

Radzenie sobie z lękiem

Statua w pobliżu stawu medytacji Buddy.

Zanim porozmawiamy o tym, jak radzić sobie z lękiem, zróbmy brief medytacja które pomogą nam uwolnić się od stresu i niepokoju. Podczas medytacji usiądź wygodnie. Możesz skrzyżować nogi lub usiąść ze stopami płasko na podłodze. Połóż prawą rękę po lewej, kciuki stykają się tak, aby tworzyły trójkąt, na kolanach naprzeciw ciało. Usiądź prosto, z głową na wysokości, a następnie opuść oczy.

Tworzenie pozytywnej motywacji

Zanim zaczniemy rzeczywistą medytacja, generujemy naszą motywację myśląc: „Będę medytować aby się doskonalić, a czyniąc to, mogę przynosić pożytek wszystkim istotom, z którymi się stykam. Obym na dłuższą metę wyeliminował wszelkie skazy i wzmocnił wszystkie moje dobre cechy, abym mógł stać się w pełni oświeconym Budda aby jak najefektywniej przynosić pożytek wszystkim istotom.” Nawet jeśli oświecenie może wydawać się odległe, poprzez generowanie intencji przekształcenia naszego umysłu w oświeconą istotę, stopniowo zbliżamy się do tego celu.

Medytacja na oddech

jeden medytacja można znaleźć we wszystkich tradycjach buddyjskich medytacja nad oddechem. Pomaga uspokoić umysł, rozwinąć koncentrację i skierować naszą uwagę na chwilę obecną. Aby skoncentrować się na oddechu i naprawdę doświadczyć tego, jak to jest oddychać, musimy porzucić myśli, które rozmawiają o przeszłości i przyszłości, i skierować naszą uwagę po prostu na to, co dzieje się teraz. Jest to zawsze bardziej relaksujące niż nadzieje i lęki z przeszłości i przyszłości, które istnieją jedynie w naszym umyśle i nie zdarzają się w chwili obecnej.

Oddychaj normalnie i naturalnie – nie wymuszaj oddechu i nie oddychaj głęboko. Niech twoja uwaga spocznie na brzuchu. Podczas wdechu bądź świadomy odczuć w swoim ciało gdy powietrze wchodzi i wychodzi. Zauważ, że twój brzuch unosi się podczas wdechu i opada podczas wydechu. Jeśli inne myśli lub dźwięki pojawią się w twoim umyśle lub cię rozproszą, po prostu bądź świadomy, że twoja uwaga zbłądziła i delikatnie, ale stanowczo skieruj ją z powrotem na oddech. Twój oddech jest jak dom — kiedy umysł błądzi, skieruj uwagę do oddechu. Po prostu doświadczaj oddechu, bądź świadomy tego, co dzieje się teraz, kiedy wdychasz i wydychasz powietrze. (Medytować tak długo, jak chcesz.)

Postawa, która powoduje niepokój

Kiedy Budda opisał ewolucję samsary – cykl stale powracających problemów, w których obecnie jesteśmy uwięzieni, powiedział, że jej źródłem była ignorancja. Jest to specyficzny rodzaj ignorancji, który błędnie rozumie naturę istnienia. Podczas gdy rzeczy są zależne od innych czynników i ciągle się zmieniają, ignorancja postrzega je w bardzo konkretny sposób. Sprawia, że ​​wszystko wydaje się superkonkretne, jakby wszystkie osoby i przedmioty miały swoją własną, trwałą esencję. Szczególnie stajemy się bardzo konkretni, myśląc: „Ja. Moje problemy. Moje życie. Moja rodzina. Moja praca. Ja ja ja."

Najpierw stajemy się bardzo solidni; wtedy cenimy tę jaźń ponad wszystko inne. Obserwując, jak żyjemy, widzimy, że mamy niesamowite przywiązanie i przywiązanie do tego ja. Chcemy o siebie zadbać. Chcemy być szczęśliwi. Lubimy to; nie lubimy tego. Chcemy tego i nie chcemy tamtego. Wszyscy inni są na drugim miejscu. Przychodzę pierwszy. Oczywiście jesteśmy zbyt uprzejmi, żeby to powiedzieć, ale kiedy obserwujemy, jak żyjemy, jest to oczywiste.

Łatwo zauważyć, jak rozwija się lęk, ponieważ tak bardzo skupiamy się na „mnie”. Na tej planecie jest ponad pięć miliardów istot ludzkich i miliony innych żywych istot w całym wszechświecie, ale robimy wielką sprawę z tylko jednego z nich – mnie. Z takim zaabsorbowaniem sobą, oczywiście, pojawia się niepokój. Dzięki tej egocentrycznej postawie zwracamy niesamowitą uwagę na wszystko, co ma ze mną związek. W ten sposób nawet bardzo małe rzeczy, które mają ze mną do czynienia, stają się niezwykle ważne, a my się nimi martwimy i stresujemy. Na przykład, jeśli pewnego wieczoru dziecko sąsiada nie odrobi pracy domowej, nie przejmujemy się tym. Ale jeśli nasze dziecko nie odrobi pracy domowej jednej nocy – to wielka sprawa! Jeśli samochód kogoś innego ulegnie wgnieceniu, mówimy: „Cóż, szkoda” i zapominamy o tym. Ale jeśli nasz samochód ulegnie wgnieceniu, długo o tym rozmawiamy i narzekamy. Jeśli kolega jest krytykowany, nie przeszkadza nam to. Ale jeśli otrzymujemy choć odrobinę negatywnej opinii, stajemy się źli, zranieni lub przygnębieni.

Dlaczego to? Widzimy, że lęk jest bardzo misternie związany z: egocentryzm. Im większa jest ta idea, że ​​„jestem najważniejszą osobą we wszechświecie i wszystko, co mi się przydarza, jest tak ważne”, tym bardziej będziemy niespokojni. Mój własny niespokojny umysł jest bardzo interesujący zjawiska. W zeszłym roku przez cztery tygodnie robiłam rekolekcje samotnie, więc miałam bardzo miło spędzić czas z własnym niespokojnym umysłem i bardzo dobrze to znam. Domyślam się, że jest podobny do twojego. Mój niespokojny umysł wybiera coś, co wydarzyło się w moim życiu – nie ma znaczenia, co to jest. Potem obracam to w myślach, myśląc: „Och, a jeśli to się stanie? A jeśli tak się stanie? Dlaczego ta osoba mi to zrobiła? Jak to się stało ze mną? i tak dalej. Mój umysł mógłby spędzać godziny na filozofowaniu, psychologowaniu i martwieniu się o tę jedną rzecz. Wydawało się, że nic innego na świecie nie jest ważne, poza moim szczególnym melodramatem.

Kiedy jesteśmy w środku zmartwień i niepokoju o coś, ta rzecz wydaje nam się niezwykle ważna. To tak, jakby nasz umysł nie miał wyboru – musi myśleć o tej rzeczy, ponieważ ma to monumentalne znaczenie. Ale zauważyłem na moim odosobnieniu, że mój umysł za każdym razem będzie się niepokoił o coś innego medytacja sesja. Może po prostu szukał odmiany! To zbyt nudne, żeby mieć tylko jedną rzecz, o którą można się martwić! Podczas gdy martwiłem się o jedną rzecz, wydawało mi się, że była to najważniejsza na całym świecie, a pozostałe nie były tak ważne. Dopóki nie nadeszła kolejna sesja, a kolejny niepokój stał się najważniejszy i wszystko inne nie było takie złe. Zacząłem zdawać sobie sprawę, że nie martwię się o trudność. To mój własny umysł szuka czegoś, o co mógłbym się martwić. To naprawdę nie ma znaczenia, na czym polega problem. Jeśli jestem przyzwyczajony do niepokoju, znajdę problem, o który będę się martwić. Jeśli nie mogę znaleźć żadnego, to wymyślę lub spowoduję.

Radzenie sobie z lękiem

Posąg Buddy w medytacji w pobliżu lotosowego stawu.

Całe nasze szczęście i cierpienie nie pochodzi od innych ludzi lub innych rzeczy, ale z naszych własnych umysłów. (Zdjęcie zrobione przez Elliota Browna)

Innymi słowy, prawdziwym problemem nie jest to, co dzieje się na zewnątrz, ale to, co dzieje się w nas. To, jak doświadczamy danej sytuacji, zależy od tego, jak ją postrzegamy — jak interpretujemy to, co się dzieje, jak opisujemy ją sobie. Więc Budda powiedział, że wszystkie nasze doświadczenia szczęścia i cierpienia nie pochodzą od innych ludzi lub innych rzeczy, ale z naszych własnych umysłów.

Posiadanie poczucia humoru

Jak radzimy sobie z naszymi umysłami, kiedy stajemy się bardzo egocentryczni i niespokojni? Ważne jest, aby nauczyć się śmiać z siebie. Naprawdę mamy małpi umysł, jeśli chodzi o niepokój, prawda? Martwimy się o to, a potem martwimy się o tamto, jak małpa skacząca po całym miejscu. Musimy umieć śmiać się z małpy, zamiast brać ją tak poważnie i rozwijać poczucie humoru w naszych problemach. Czasami nasze problemy są dość zabawne, prawda? Gdybyśmy mogli cofnąć się i spojrzeć na nasze problemy, wiele z nich wydałoby się dość zabawne. Gdyby bohater telenoweli miał ten problem lub tak się zachowywał, śmialibyśmy się z tego. Czasami tak robię: cofam się i patrzę na siebie: „Och, spójrz, jak Chodron tak sobie żal. Niuch niuch. We wszechświecie jest tak wiele czujących istot, które mają tak wiele różnych doświadczeń, a biedna Chodron po prostu uderzyła się w palec u nogi.

Nie ma sensu się niepokoić

Tak więc jednym antidotum jest poczucie humoru i umiejętność śmiania się z siebie. Ale dla tych z Was, którzy nie potrafią śmiać się z samych siebie, jest inny sposób. Wielki indyjski mędrzec Śantidewa radził nam: „Jeśli masz problem i możesz coś z tym zrobić, nie ma potrzeby się tym martwić, ponieważ możesz aktywnie zrobić coś, aby go rozwiązać. Z drugiej strony, jeśli nie możesz nic zrobić, aby go rozwiązać, zamartwianie się nim jest bezużyteczne – nie rozwiąże problemu. Tak więc, niezależnie od tego, jak na to spojrzysz, niezależnie od tego, czy problem jest rozwiązywalny, czy nierozwiązywalny, nie ma sensu się tym niepokoić ani denerwować. Spróbuj pomyśleć w ten sposób o jednym ze swoich problemów. Po prostu usiądź na chwilę i pomyśl: „Czy jest coś, co mogę z tym zrobić, czy nie?” Jeśli coś można zrobić, śmiało, zrób to — nie ma potrzeby siedzieć i martwić się. Jeśli nic nie można zrobić, aby zmienić sytuację, nie ma sensu się martwić. Odpuść już. Spróbuj pomyśleć w ten sposób o problemie, który masz i zobacz, czy to pomoże.

Nie martwiąc się, że zrobimy z siebie głupka

Czasami jesteśmy niespokojni i zdenerwowani przed wejściem w nową sytuację. Bojąc się, że zrobimy z siebie głupców, myślimy: „Mogę zrobić coś złego, będę wyglądać jak palant i wszyscy będą się ze mnie śmiać lub źle o mnie myśleć”. W takich przypadkach pomocne jest powiedzenie sobie: „Cóż, jeśli uda mi się nie wyglądać jak idiota, zrobię to. Ale jeśli coś się stanie i będę wyglądać jak idiota, to w porządku, niech tak będzie. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co pomyślą inni ludzie lub co powiedzą za naszymi plecami. Może będzie dobrze, a może nie. W pewnym momencie musimy odpuścić i powiedzieć sobie: „Cóż, w porządku”. Teraz też zacząłem myśleć: „Jeśli zrobię coś głupiego, a ludzie źle o mnie myślą, to w porządku. Mam wady i popełniam błędy, więc nic dziwnego, że inni je zauważają. Ale jeśli potrafię przyznać się do swoich błędów i naprawić je w jak największym stopniu, to spełniłem swoją odpowiedzialność i na pewno inni nie mają przeciwko mnie mojego błędu.”

Poświęcanie większej uwagi innym

Innym sposobem radzenia sobie z lękiem jest zmniejszenie naszego egocentryzm i wytrenuj nasz umysł, aby zwracał większą uwagę na innych niż na siebie. Nie oznacza to, że się ignorujemy. Musimy zwracać na siebie uwagę, ale zdrowo, a nie neurotycznie, niespokojnie. Oczywiście musimy zadbać o nasze ciało i powinniśmy starać się, aby nasz umysł był szczęśliwy. Możemy to robić w zdrowy i zrelaksowany sposób, pamiętając o tym, co myślimy, mówimy i robimy. Ten rodzaj skupienia się na sobie jest konieczny i stanowi część praktyki buddyjskiej. Jednak bardzo różni się od tzw egocentryzm to sprawia, że ​​jesteśmy tak przygnębieni i niespokojni. To egocentryzm kładzie nadmierny nacisk na siebie i tym samym zamienia każdą małą rzecz w dużą.

Biorąc pod uwagę wady zaabsorbowania sobą

Rozważając wady zaabsorbowania sobą, łatwiej nam będzie porzucić tę postawę. Kiedy pojawi się w naszym umyśle, zauważymy to i pomyślimy: „Jeśli podążę za tym egocentrycznym nastawieniem, przysporzy mi to problemów. Dlatego nie będę podążał za tym sposobem myślenia i zamiast tego zwrócę uwagę na spojrzenie na sytuację z szerszej perspektywy, takiej, która obejmuje życzenia i potrzeby wszystkich zaangażowanych osób”. Wtedy możemy wykorzystać tę samą ilość energii, aby być wrażliwym na innych i rozwijać wobec nich dobre serce. Kiedy patrzymy na innych z otwartym umysłem, zdajemy sobie sprawę, że każdy chce być szczęśliwy i wolny od cierpienia tak samo intensywnie jak my. Otwierając nasze serca na ten fakt, nie pozostanie w nas miejsce na egocentryczny niepokój. Spójrz w swoje własne życie, kiedy twoje serce zostało wypełnione szczerą życzliwością wobec innych, czy byłeś jednocześnie przygnębiony i niespokojny? To niemożliwe.

Rozwijanie zrównoważenia

Niektórzy ludzie mogą pomyśleć: „Ale troszczę się o innych i to mnie niepokoi” lub „Ponieważ tak bardzo troszczę się o moje dzieci i rodziców, cały czas się o nich martwię”. Ten rodzaj troski nie jest miłującą dobrocią z otwartym sercem, którą staramy się rozwijać w praktyce buddyjskiej. Ten rodzaj opieki jest ograniczony tylko do kilku osób. Kim są ludzie, na których nam tak bardzo zależy? Wszyscy, którzy są ze mną spokrewnieni – moje dzieci, moi rodzice, moi przyjaciele, moja rodzina. Znowu wracamy do „ja, ja, ja”, prawda? Ten rodzaj troski o innych nie jest tym, co staramy się tutaj rozwijać. Zamiast tego chcemy nauczyć się troszczyć o innych bezstronnie, nie myśląc, że niektóre istoty są ważniejsze, a inne mniej warte. Im bardziej będziemy w stanie rozwinąć spokój i otwarte, troskliwe serce wobec wszystkich, tym bardziej będziemy czuć się blisko innych i tym bardziej będziemy mogli do nich dotrzeć. Musimy wyćwiczyć nasz umysł w tej szerokiej postawie, rozszerzając naszą troskę od małej grupy ludzi wokół nas, aby stopniowo rozszerzyła się ona na wszystkich – tych, których znamy i tych, których nie znamy, a zwłaszcza na tych, których nie lubimy. .

Aby to zrobić, zacznij od myślenia: „Każdy chce być szczęśliwy, tak jak ja, i nikt nie chce cierpieć, tak jak ja”. Jeśli skupimy się tylko na tej myśli, w naszych umysłach nie będzie już miejsca na niepokój. Kiedy spojrzymy na każdą żywą istotę z tym uznaniem i zanurzymy nasze umysły w tej myśli, nasz umysł automatycznie stanie się bardzo otwarty i opiekuńczy. Spróbuj to zrobić już dziś. Ilekroć patrzysz na ludzi – na przykład, gdy jesteś w sklepie, na ulicy, w autobusie – pomyśl: „To żywa istota, która ma uczucia, ktoś, kto chce być szczęśliwy i nie chce cierpieć . Ta osoba jest taka jak ja.” Przekonasz się, że nie będziesz już czuł, że są zupełnie obcy. Poczujesz, że znasz ich w jakiś sposób i szanujesz każdego z nich.

Refleksja nad życzliwością innych

Następnie, jeśli pomyślimy o życzliwości innych, nasz nastrój i sposób, w jaki widzimy, jak inni całkowicie się zmieniają. Zwykle nie myślimy o życzliwości innych dla nas, ale o naszej życzliwości dla nich. Zamiast tego skupiamy się na myśli: „Troszczę się o nich i bardzo im pomogłem, a oni tego nie doceniają”. To bardzo nas niepokoi i zaczynamy się martwić: „Och, zrobiłem coś miłego dla tej osoby, ale ona mnie nie lubi” lub „Pomogłem tej osobie, ale ona nie dostrzega, jak bardzo jej pomogłam, ” lub „Nikt mnie nie docenia. Dlaczego nikt mnie nie kocha? W ten sposób nasz małpi umysł przejął kontrolę nad przedstawieniem. Skupiamy się tak bardzo na tym, jak życzliwi byliśmy dla innych i jak mało nas doceniają, że nawet wtedy, gdy ktoś mówi do nas: „Czy mogę ci pomóc?” myślimy: „Czego ode mnie chcesz?” Nasze zaabsorbowanie sobą sprawiło, że staliśmy się podejrzliwi i niezdolni do zobaczenia lub zaakceptowania życzliwości i miłości, które naprawdę dają nam inni.

Życzliwość naszych przyjaciół i krewnych

Medytując nad dobrocią innych, przekonamy się, że w rzeczywistości byliśmy odbiorcami niewiarygodnej ilości dobroci i miłości od innych. W robieniu tego medytacja, najpierw pomyśl o życzliwości twoich przyjaciół i krewnych, o wszystkich rzeczach, które dla ciebie zrobili lub ci ofiarowali. Zacznij od ludzi, którzy opiekowali się tobą, kiedy byłeś niemowlęciem. Kiedy widzisz rodziców opiekujących się swoimi dziećmi, pomyśl: „Ktoś tak się o mnie troszczył” i „Ktoś poświęcił mi troskliwą uwagę i zaopiekował się mną w ten sposób”. Gdyby nikt nie poświęcał nam takiej uwagi i troski, nie żylibyśmy dzisiaj. Bez względu na to, z jakiej rodziny pochodzimy, ktoś się nami opiekował. Świadczy o tym fakt, że żyjemy, bo jako dzieci nie potrafiliśmy o siebie zadbać.

Życzliwość ludzi, którzy nas uczyli

Pomyśl o niesamowitej życzliwości, jaką otrzymaliśmy od tych, którzy nauczyli nas mówić. Odwiedziłem koleżankę i jej dwuletnie dziecko, które uczyło się mówić. Siedziałem tam, obserwując, jak moja przyjaciółka powtarza różne rzeczy w kółko, żeby jej dziecko mogło nauczyć się mówić. Pomyśleć, że zrobili to za nas inni! Uważamy naszą umiejętność mówienia za pewnik, ale kiedy o tym myślimy, widzimy, że inni ludzie spędzali dużo czasu ucząc nas, jak mówić, tworzyć zdania i wymawiać słowa. To jest ogromna ilość dobroci, jaką otrzymaliśmy od innych, prawda? Gdzie byśmy byli, gdyby nikt nie nauczył nas mówić? Sami się nie uczyliśmy. Inni nas uczyli. Wszystko, czego nauczyliśmy się w dzieciństwie i wszystko, czego uczymy się jako dorośli — każdą nową rzecz, która pojawia się w naszym życiu i nas wzbogaca — otrzymujemy dzięki życzliwości innych. Cała nasza wiedza i każdy z naszych talentów istnieje, ponieważ inni nas nauczyli i pomogli nam je rozwijać.

Życzliwość nieznajomych

Następnie zastanów się nad ogromną życzliwością, jaką otrzymaliśmy od obcych ludzi, których nie znamy. Tak wiele istot, których nie znamy osobiście, zrobiło rzeczy, które nam pomogły. Na przykład edukację otrzymaliśmy dzięki życzliwości ludzi, którzy poświęcili swoje życie na budowanie szkół i tworzenie programów edukacyjnych. Jeździmy po drogach, które istnieją dzięki wysiłkowi tak wielu inżynierów i pracowników budowlanych, których nigdy nie spotkaliśmy. Prawdopodobnie nie znamy ludzi, którzy zbudowali nasz dom, architektów, inżynierów, ekipy budowlanej, hydraulików, elektryków, malarzy i tak dalej. Być może zbudowali nasz dom latem, znosząc gorącą pogodę. Nie znamy tych ludzi, ale dzięki ich życzliwości i wysiłkowi mamy domy, w których możemy mieszkać i świątynię, w której możemy się spotykać. Nie wiemy nawet, kim są ci ludzie, którzy mówią „Dziękuję”. Po prostu wchodzimy, korzystamy z budynków i czerpiemy korzyści z ich wysiłku. Rzadko zastanawiamy się, przez co musieli przejść, abyśmy mogli żyć tak wygodnie.

Czerpanie korzyści z krzywdy

Następnie zastanawiamy się nad korzyścią od tych, którzy nas skrzywdzili. Choć może się wydawać, że nas skrzywdzili, ale jeśli spojrzymy na to inaczej, otrzymaliśmy od nich korzyść. Na przykład kilka lat temu ktoś zrobił dla mnie coś podłego za moimi plecami. Byłem wtedy bardzo zdenerwowany i pomyślałem: „Och, to okropne. Jak ta osoba mogła mi to zrobić?” Teraz zdaję sobie sprawę, że cieszę się, że ta sytuacja się wydarzyła, ponieważ otworzyła nowy kierunek w moim życiu. Gdyby ta osoba nie była dla mnie tak niemiła, nadal robiłbym to, co robiłem wcześniej i prawdopodobnie utknąłbym w rutynie. Ale działania tej osoby popchnęły mnie do większej kreatywności. Choć początkowo sytuacja była bardzo bolesna, na dłuższą metę bardzo dobrze wpłynęła na moje życie. To zmusiło mnie do rozwoju i rozwijania innych talentów. Tak więc nawet ludzie lub sytuacje, które uważamy za złe, mogą okazać się dobre na dłuższą metę.

Interesujące jest spojrzenie z tej perspektywy na niektóre z naszych obecnych problemów. Zamiast niepokoić się naszymi obecnymi problemami, pomyśl: „Może za kilka lat, kiedy moja perspektywa będzie szersza, będę mógł spojrzeć wstecz na osoby powodujące ten problem i zobaczyć, że to była naprawdę korzystna sytuacja. Będę mógł to zobaczyć jako coś, co pchnęło mnie w nowym kierunku”. Spróbuj w ten sposób pomyśleć o swoich obecnych problemach. Jeśli to zrobimy, obecny niepokój ustanie i powoli nasze serce wypełni się wdzięcznością za dobroć innych.

Utknięcie i samotność w naszym problemie

Rozmyślanie o życzliwości innych jest bardzo ważne. Więc usiądź i rób to powoli. Pomyśl o wszystkich osobach, od których otrzymałeś zasiłek, nawet o tych, których nie znasz, takich jak ludzie, którzy budowali twoje samochody, piszą książki, które czytasz i zbierają twoje śmieci. Czy znasz śmieciarzy w swojej okolicy? Nie znam takich w mojej okolicy. nie widzę ich. Ale są niesamowicie mili. Gdyby co tydzień nie zabierali mi śmieci, miałbym duży problem! Tak wielu ludzi służy nam na niezliczone sposoby. Jeśli potrafimy otworzyć serce i zobaczyć, jak wiele od nich otrzymaliśmy, nasze nastawienie całkowicie się zmienia. Stajemy się bardzo wdzięczni, zadowoleni i radośni.

Kiedy jesteśmy w środku problemu, czujemy, że nikt nam nie pomaga. Czujemy się samotni z naszym problemem. Ale kiedy to robimy medytacja, widzimy, że w rzeczywistości pomaga nam wiele osób. Więcej osób mogłoby nam nawet pomóc, gdybyśmy otworzyli się na ich otrzymywanie. Jeśli myślimy w ten sposób, nasz niepokój znika. Nie czujemy się zablokowani i osamotnieni w naszym problemie, ponieważ widzimy, że jest tam naprawdę sporo pomocy i wsparcia.

Pokonywanie niepokoju poprzez rozwijanie miłości i współczucia

Po tym, jak my medytować na życzliwości innych, łatwo jest odczuwać wobec nich miłość i współczucie. Miłość jest życzeniem czujących istot szczęścia i jego przyczyn. Współczucie jest życzeniem uwolnienia ich od cierpienia i jego przyczyn. Kiedy wielka miłość i wielkie współczucie żyją w naszych sercach, będziemy chcieli wziąć odpowiedzialność za dobro wszystkich innych i będziemy mieli wielkie postanowienie to zrobić. Z tego pochodzi bodhiczitta, altruistyczny zamiar zostania Budda aby jak najefektywniej przynosić korzyści innym. Kiedy mamy tę altruistyczną intencję, aby stać się Budda, stajemy się a bodhisattwa. Kiedy jesteśmy bodhisattwa, gwarantujemy, że nie będziemy się niepokoić. Spójrz na Kuan Yin. Patrzy na wszystkie czujące istoty i chce, aby były szczęśliwe. Robi wszystko, co w jej mocy, aby zaopiekować się nami wszystkimi, ale nie denerwuje się, nie denerwuje, nie martwi ani nie stresuje. Jest w stanie zrobić to, co należy zrobić, aby pomóc innym, a resztę odpuszcza. Nigdy nie słyszeliśmy o tym, by Kuan Yin popadała w depresję lub miała ataki lękowe. Jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim, co się dzieje. My też możemy się takimi stać.

Podczas praktykowania Dharmy możemy szukać inspiracji w Kuan Yin. Jest ucieleśnieniem i reprezentuje wielką miłość i wielkie współczucie wobec wszystkich żywych istot. Kuan Yin była kiedyś zwykłą istotą, taką jak my, z takim samym zamętem i niepokojem. Praktykując ścieżkę z wielkim wysiłkiem, rozwinęła tak wspaniałe cechy i stała się bodhisattwa. Jeśli będziemy studiować Dharmę i praktykować w ten sam sposób, my również możemy rozwinąć cechy takie jak jej.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.