Różowe flamingi

Przez JSB

Plastikowe różowe flamingi przy domu.
Rozważając życie rodzinne z rodzicami, musimy patrzeć oczami pełnymi współczucia. (Zdjęcie zrobione przez Karen Montgomery)

Historia relacji przyjaciela z ojcem.

Stephen Ryder wędrował w czasie. Jego środkiem transmigracji nie były sanie czasu DeLorean czy HG Wells, ale kabriolet Porsche. A jego portalem czasu okazała się Pennsylvania Turnpike. Gdy pędził na zachód przez wilgotną letnią noc, z góry na dół, Ciemna strona księżyca podkręcony nad pędzącym powietrzem, wrócił do swojego życia.

Podróż w czasie Stephena zaczęła się, gdy jego siostra zadzwoniła, by powiedzieć mu o śmierci ojca. Chociaż jego ojciec nie był chory, telefon nie był niespodzianką. Żył znacznie dłużej, będąc nałogowym palaczem i pijącym, niż ktokolwiek z nich się spodziewał.

– Daj mi więc znać numer swojego lotu, a odbierzemy cię – powiedziała jego siostra Sharon.

„Po prostu poprowadzę”. Stephen nie chciał się tam dostać zbyt szybko. Potrzebował czasu. Nie chodziło o to, że był zdruzgotany. Nie płakał, nie mógł nawet powiedzieć, że był zdenerwowany tą wiadomością.

Jego siostra zadzwoniła o 5:30 rano. Po odłożeniu telefonu usiadł oglądając CNN, czytając indeks na dole; ostrzeżenie o zagrożeniu terrorystycznym było żółte, cokolwiek to oznaczało. W Gruzji ogłoszono alarm Bursztynowy, a EPA wydała ostrzeżenie dla osób z problemami układu oddechowego, aby pozostały dziś w domu w rejonie Waszyngtonu.

Za granicą rynki już mocno spadły. To byłby dobry dzień do spania. Stephen uważał, że większość dni to dobre dni na bezpieczne leżenie w łóżku. Złożoność całodobowych wiadomości i kultury informacyjnej często wprawiała go w zakłopotanie. Siedział i patrzył; przeważnie wciąż był śpiący, nie zasmucony ani oszołomiony śmiercią ojca.

Ponieważ wstał wcześniej niż zwykle, postanowił pobiec, ale skończyło się na tym, że po prostu przeszedł przez wczesną poranną wilgotność lata w DC. Potem, jak zwykle każdego ranka, poszedł do swojej ulubionej kawiarni, pijąc swoją zwykłą kawę z orzechami laskowymi i bajgiel z kremowym serem. Spędził tam kilka godzin, czytając gazetę i rozmawiając z przyjaciółmi, nie wspominając o wiadomościach, które otrzymał wczesnym porannym telefonem. Pozostała część jego dnia obejmowała pisanie i badania nad artykułem, na który natrafiał przed terminem. Około godziny 11:00 tej nocy spakował torbę, wskoczył do samochodu i wyruszył w podróż powrotną do Ohio.

Jego głęboko zakorzeniona obojętność, nic nowego ani niezwykłego, jeśli chodzi o ojca, nagle go zaniepokoiła. Dlatego potrzebował czasu, żeby podsycić emocje w stosunku do swojego taty. Chciał coś poczuć.

Jak opisać relacje Stephena z ojcem? Czy to w ogóle związek? Czy wysyłanie kartek urodzinowych, świątecznych i z okazji Dnia Ojca oraz kilka telefonów w roku rzeczywiście stanowiło związek? Co powiedziałby dr Phil?

Stephen i jego tata nigdy nie byli ze sobą blisko, nie żeby pamiętał. A wraz z powiększaniem się dystansu geograficznego między nimi, kiedy Stephen wyjeżdżał na studia, do Bostonu, by w końcu osiedlić się w Georgetown, emocjonalna więź między nimi również się poszerzała. Teraz byli obcy. W ten sposób Stephen patrzył na sceny ze swojego życia, przez które przeszedł, obcy w obcym kraju analizujący wydarzenia przed nim jako podróżnik w czasie może obserwować dinozaury lub, jeśli cofnął się wystarczająco daleko, Wielki Wybuch.

Pod koniec lat 60. podskakiwał na wschód od Pittsburgha. Siedział w kuchni obskurnego, białego wiktoriańskiego domu babci Ryder: chudy, niezgrabny i cichy. To był lunch, aromat wątróbki i cebuli dziwnie zmieszał się z Vapo-rub jego babci Vicka, którego używała, jak się zdaje, jak perfum – Eau de Vicks.

Jego tata, babcia, Stephen i Lester, jeden z lokatorów mieszkających na górze, siedzieli wokół owalnego dębowego kuchennego stołu, jedząc wątróbkę z cebulą i słuchając Paula Harveya. Czekaj na nowości! Podczas śniadania, obiadu i kolacji babcia Stephena słuchała Paula Harveya. Jej spojrzenie na świat zostało ukształtowane przez jego słowa. Słuchała uważnie, mrużąc oczy za grubymi brudnożółtymi soczewkami okularów, kręcąc głową na najnowsze wieści z Wietnamu. „Oni są źli, te cholerne żółtoskóre dranie!” powiedziałaby. Wiadomość o zamieszkach w Detroit czy Watts wywołałaby komentarze o „tych cholernie leniwych Murzynach powodujących kłopoty”. Tata Stephena i Lester kiwali głowami na zgodę. Stephen tylko słuchał i powoli skubał wątróbkę i cebulę, których nienawidził. Nie mógł się doczekać deseru, domowego ciasta z truskawkami i prawdziwą bitą śmietaną.

Potem Stephen zobaczył siebie w college'u z dłuższymi włosami, okularami Johna Lennona, dzwonkami i podartą wojskową kurtką. Grał w bilard w związku studenckim, kiedy wszyscy słuchali w radiu corocznej loterii dla 18-latków. Wszyscy byli spięci, gdy czekali na podanie daty urodzenia. W tej loterii, jeśli twój numer był jedną z pierwszych 25 lub więcej wylosowanych dat, udałbyś się do Nam.

Jego numer na loterii wyniósł 362, co oznaczało, że nie zobaczy bitwy, chyba że Ruskie napadną na Alaskę. I tak by nie poszedł; przeniósłby się do Kanady, krainy hokeja, Molsona i wielkich komików. Nie był materiałem wojskowym. Kiedyś wstąpił do skautów, ale zrezygnował po dwóch miesiącach, przytłoczony nawałem zasad i przepisów. Poza tym mundur wzbudzał w nim wiele niepokoju. Poza tym był pewien, że gdyby odszedł, to byłaby jedna z tych historii, o których czyta się w gazecie: młody żołnierz przybywa do Nam, wysiada z samolotu, wchodzi do dżungli, wchodzi na pułapkę. i rozpryskuje się na ścianie z bambusowych kolców. Jego trasa po Wietnamie trwałaby całe 49 sekund.

Stephen uważał się za odmawiającego służby wojskowej ze względu na sumienie; kiedyś podpisał petycję przeciwko ROTC na kampusie. Jego potencjalna odmowa pójścia na wojnę była filozoficznym wyborem – „Uczyń miłość, a nie wojnę” – tego typu rzeczy. Albo, jak powiedział pewnego dnia wielki XX-wieczny zachodni filozof Rodney King: „Czy nie możemy się po prostu dogadać?”

Stephen rzeczywiście poczuł ulgę, gdy wiedział, że nie pojedzie do Wietnamu. Zawsze czuł, że jego tata wydawał się nieco rozczarowany, że Stephen nie wyrusza na wojnę w obronie swojego kraju. – Bronić go przed czym? – zapytał Stefan. „Ci przeklęci komuniści!” odpowiedział jego tata.

Przekraczając granicę stanu do Ohio, przechodząc pod niebieskim napisem „Witamy w Ohio”, był rok 1972, pierwsze wybory prezydenckie, w których mógł głosować. Nixon kontra McGovern. Był tam Stefan, znowu ubrany w podarte dzwony; tym razem w koszulce „Remember the Chicago Eight”, szarym płaszczu i starej czarnej fedorze. Umundurowany Stephen wybrał do złożenia oświadczenia w dniu wyborów.

Stephen i jego tata jechali razem do lokalu wyborczego swoim ciemnozielonym, zardzewiałym volkswagonem karmannem ghia. Uparł się, że jedzie. Jego tata nigdy nie lubił jeździć tym małym samochodem o dziwnym kształcie. „Jak, do diabła, te Szwaby oczekują, że wpadniesz w to cholerstwo!” Ich związek w tym czasie można najlepiej opisać jako biernie przeciwny. To był okres gniewu Stefana. Był zły na wszystko, a jego ojciec i jego pokolenie byli w oczach Stephena przyczyną wszystkiego, co go złościło: wojny, zatrucia środowiska, korupcji rządu, materialistycznego społeczeństwa, jego dzieciństwa, jego niespokojnych nastolatków. To była wina establishmentu, wina jego ojca.

"Tam! Twój głos na Tricky Dicka został anulowany przez mój głos. – powiedział Stephen, wychodząc z kabiny do głosowania.

„Nixon zabije tego komunistę McGovern!” - powiedział tata, pochylając się niezręcznie, by wsiąść z powrotem do samochodu. Stephen podkręcił Steppenwolf's Przejażdżka magicznym dywanem w radiu, gdy wyjeżdżali z parkingu.

Tuż za Kolumbem, ze słońcem wystającym ponad pola kukurydzy i soi, Stephen spędził większość swojego nastoletniego życia z alkoholikiem. To pozostawiło go w prawie ciągłym stanie zakłopotania i urazy oraz w prawie ciągłym stanie oczekiwania.

Jego rodzice rozwiedli się, gdy miał 11 lat i z jakiegoś powodu nigdy nie kwestionował, zdecydowano, że będzie mieszkał z tatą. To nie byłby jego wybór. Był bliżej swojej mamy. Podobnie jak ona, Stephen był bardziej introspekcyjny i wrażliwy; jego tata był… no cóż… głośny i zawsze, jak mówił z dumą, będzie mówił, co myśli.

W to szczególne zimne i szare styczniowe popołudnie, kiedy czekał przed drzwiami siłowni, aż tata odbierze go z treningu koszykówki, myślał o wilkołakach. Ostatnio kilkakrotnie widziano samotnego, kudłatego wilka przechadzającego się wieczorami hrabstwami wokół swojej szkoły.

Stephen nie wierzył w wilkołaki, nie w wieku 13 lat. Ale dorośli zauważyli tego wilkołaka; Janice Landon i jej matka przejechały obok niego zaledwie kilka dni wcześniej. „Wszystko było owłosione. To było przerażające!” Janice powiedziała, że ​​wszyscy stłoczyli się wokół niej w pokoju domowym. W końcu w gazecie wyszło, że wilkołak był w rzeczywistości starszym wdowcem, niedawno wypuszczonym ze szpitala psychiatrycznego, który lubił chodzić na wieczorne spacery w swoim pełnym futrze płaszczu. Dlatego Stephen nie spuszczał oczu z wilkołaka, z niepokojem wpatrując się w gęstniejącą zimową ciemność. Obserwował każdy zestaw reflektorów, gdy pojawiały się za zakrętem drogi prowadzącej do szkoły, próbując dostrzec zarys Dodge Darta swojego taty. Robił się coraz zimniejszy i bardziej zły.

Zorientował się, że ma nadzieję, że wilkołak jest prawdziwy i zaatakuje go wściekle. To by nauczyło jego tatę. Stephen żywo wyobraził sobie tę scenę: leżałby na chodniku, krew tryskała z otwartych ran, może ramię zostało oderwane i wrzucone do rynsztoka. Jego tata podjeżdżał i wyskakiwał z samochodu, krzycząc: „O mój Boże. Co się stało?" Ledwie żywy Stephen spoglądał na swojego tatę i ostatnim tchnieniem ostatniego tchu: „Tato, dlaczego nie mogłeś przyjechać wcześniej? Czemu?"

Ale scena, która się rzeczywiście rozegrała, była mniej dramatyczna, bardziej typowa. Samochód jego taty podjechał do krawężnika z 45-minutowym opóźnieniem; Stephen szarpnięciem otworzył drzwi iz ciężkim westchnieniem osunął się na siedzenie kubełkowe.

„Hej dzieciaku. Jak była praktyka?” jego tata niewyraźnie. Wnętrze samochodu pachniało podobnie do El Toro Lounge, gdzie jego tata najprawdopodobniej był jeszcze 10 minut temu.

– Dobra – mruknął Stephen, patrząc prosto przed siebie przez deskę rozdzielczą. To był zwykły kurs ich rozmowy. Jego tata zadaje pytania, a Stephen odpowiada jednym słowem; „tak”, „nie”, „w porządku” to jego zwykłe odpowiedzi. Stephen doszedł do wniosku, że przez całe swoje nastoletnie lata powiedział do swojego ojca może 1,000 słów. Niezliczone gniewne słowa, które pozostały niewypowiedziane, wrzały, aż w końcu przerodziły się w kwaśny, satyryczny obraz świata, współczesnego społeczeństwa i życia. Stephen został pisarzem, komentatorem współczesnej kultury.

Stephen przejechał samochodem przez progi zwalniające przy wjeździe do parku przyczep Vance'a. Tu mieszkał jego ojciec, a ponieważ nie był jeszcze gotowy na spotkanie z siostrą, ciociami i wujkami, potrzebował więcej kawy z orzechami laskowymi, postanowił przejechać obok.

Park był, jak teraz pamiętał, zajęty głównie przez starych emerytów. Buick po Buicku po Oldsmobile stał wzdłuż krawężnika przed starannie rozmieszczonymi jasnoniebieskimi lub beżowymi przyczepami mieszkalnymi. Z większości przyczep amerykańskie flagi zwisały bezwładnie w parnym letnim powietrzu Ohio. I było mnóstwo tandetnych ozdób trawników, głównie różowych flamingów, rozrzuconych pojedynczo lub parami. To było tak, jakby całe stado w drodze na Florydę zgubiło się i zdezorientowało podczas burzy, wylądowało w parku i postanowiło zostać. Kilku małych czarnych facetów w białych bryczesach, czerwonych kamizelkach i kapeluszach trzymających latarnie stało na straży na zielonych, dobrze wypielęgnowanych trawnikach. Najwyraźniej obudzeni przez dziwne odgłosy w nocy, włożyli białe bryczesy, czerwone kamizelki i kapelusze, chwycili latarnie i wybiegli na zewnątrz, aby odkryć te krnąbrne flamingi. Czy w dzisiejszych czasach ludzie naprawdę trzymali te rzeczy na swoich podwórkach?

Idąc dalej w głąb parku, mijając kolejne flamingi, całujących się młodych holenderskich chłopców i dziewczynki oraz kilka gnomów czających się w krzakach, Stephen zdał sobie sprawę, że był tu tylko raz, kiedy jego ojciec wyprowadził się ze starego domu na kraj. To było trzy lata temu. W rzeczywistości ostatni raz rozmawiał z tatą ponad dwa miesiące temu, w Dzień Ojca. Jutro zostanie pochowany.

Stephen zatrzymał swój samochód naprzeciwko parkingu 129, wyłączył silnik i usiadł w samochodzie, patrząc na nieokreśloną przyczepę stacjonarną swojego taty. Przyczepa wyglądała jak każda inna w parku, z markizą po jednej stronie, lekko wyblakłą amerykańską flagą i dwoma różowymi flamingami, które stały chaotycznie nachylone od siebie, patrząc w przeciwnych kierunkach, jakby ze sobą nie rozmawiały po szczególnie gorącej kłótni. Może ojciec i jego zbuntowany syn.

„Dzień”. Głos zaskoczył Stephena. Spojrzał w kierunku głosu, w kierunku przyczepy po jego prawej stronie. Starszy pan powoli, boleśnie, opierając się ciężko na lasce, podniósł się z krzesła ogrodowego.

- Dzień dobry - odpowiedział Stefan, gdy mężczyzna kuśtykał w stronę samochodu. Miał na sobie jasnobrązowe sztruksy i wyblakłą flanelową koszulę w czerwoną kratę – w sierpniu. Na jego rzednących siwych włosach miał stary zielony kapelusz John Deere. Stephenowi wydawało się, że wygląda jak chłopiec z plakatu AARP.

„Musisz być chłopcem Harve'a”, powiedział mężczyzna, „Wyglądasz jak on”. Ten komentarz zaskoczył go, nie był do końca pewien, co sądzi o porównaniu.

„Tak, jestem Stephen Ryder. Jak się masz dzisiaj rano? Sięgnął przez siedzenie pasażera, by uścisnąć dłoń mężczyzny.

„Melvin Daniels, przykro mi z powodu twojego ojca, był dobrym człowiekiem”. Pan Daniels spojrzał w dal: „Tak siree, dobry człowiek”.

„Dziękuję, panie Daniels, doceniam to.” Stephen zauważył, że zamiast różowych flamingów pan Daniels poszedł z motywem gnoma na swoim małym skrawku trawy. Trzy brodate gnomy w spiczastych czapeczkach stały skulone w grupie, być może planując porwanie całującej się na podwórku holenderskiej pary.

– Elegancki samochód – powiedział pan Daniels – czy to I-tal-ian?

„Nie, nie, to po niemiecku” – odpowiedział Stephen.

„Kupuję amerykańskie. Buick – Daniels skinął głową w kierunku jasnoniebieskiego, starszego buicka, którego ciągnął za sobą.

„No cóż, to dobre samochody”. Stephen uśmiechnął się i skinął głową. Obaj mężczyźni milczeli, kontemplując nawzajem swoje samochody. Cisza stała się niezręcznie długa.

„Twój tata zawsze był gotowy do pomocy. Zawsze gotowy z piwem i żartem. Zawsze miał dobry dowcip do opowiedzenia” – powiedział Daniels.

Stefan znów się uśmiechnął i skinął głową. „Tak, kochał swoje piwo i żarty”. Dowcipy ojca zawsze wprawiały go w zakłopotanie. Pamiętał, jak miał może osiem lub dziewięć lat, siedząc przy barze w American Legion, popijając colę, podczas gdy jego tata popijał kilka zroszonych, bursztynowych butelek piwa Blatz. Jego ojciec opowiadał swoje ostatnie dowcipy każdemu, kto chciał słuchać. Stephen pamiętał szczególnie jeden dowcip, ale tak naprawdę nie rozumiał go, dopóki nie był starszy. „Czy wiesz, czym jest pech? Nie, co? Bycie dzieckiem Jayne Mansfield i karmienie butelką. Stephen w końcu zrozumiał żart, gdy miał 14 lat i zaczął zauważać rozwijające się klatki piersiowe dziewcząt w swojej klasie.

„Więc jesteś pisarzem, co?” Pan Daniels spojrzał na Stephena przez grube dwuogniskowe okulary.

„Tak, piszę do czasopism i okazjonalnej książki”.

„Powinno być zabawne, co?”

Stephen zaśmiał się: „Cóż, niektórzy tak myślą”.

„Nie mogę powiedzieć, że tak myślałem”.

Ten facet mnie zabija, pomyślał Stephen. – Przykro mi, że tak nie pomyślałeś. Jaki artykuł przeczytałeś?

— To było jakiś czas temu — pan Daniels ponownie spojrzał w dal. „Zobaczmy, jak się nazywało, och, New Yorker czasopismo. Twój tata kazał mi to przeczytać.

– Mój tata kazał ci to przeczytać? On czyta New Yorker? "

"Tak. Zawsze przynosił Legionowi te wymyślne czasopisma, zmuszając wszystkich do ich przeczytania. Był naprawdę dumny z twojego pisania.

Być może ta wiadomość wpłynęła na Stephena bardziej niż wiadomość o śmierci jego ojca. Jego ojciec czytał jego rzeczy. Stephen nigdy o tym nie wiedział. Rzadko kiedy wychowywano jego pisanie, to jego tata pytał, jak idzie pisanie. A Stephen oczywiście odpowiedziałby „OK”. To objawienie wywołało tak wiele pytań: Od jak dawna czytał pisma Stephena? Co sądzi o sarkazmie i cynizmie? Czy uważał, że to w ogóle było zabawne? Dlaczego nigdy nie powiedział Stephenowi o swoim pisaniu? I dlaczego Stephen nigdy nie wysłał ojcu żadnego z czasopism ani jednej z książek?

„Tak, naprawdę dumny” – podkreślił pan Daniels. Nastąpiła kolejna długa pauza, gdy te pytania przebiegły przez głowę Stephena i zastanawiał się, co dokładnie jego tata myślał o swoim pisaniu.

Pan Daniels sięgnął do kieszeni: „Och, może po prostu ci tego nie dam. Powiedziałem twojej siostrze, że dam jej go dziś wieczorem w domu pogrzebowym, ale możesz to wziąć. Wyciągnął mały breloczek, na którym zwisał samotny klucz. – To klucz do przyczepy twojego taty. Obserwowaliśmy swoje miejsca. W dzisiejszych czasach nigdy nie wiadomo. W naszych czasach nie musiałeś się martwić, że te dzieciaki się naćpają i włamią do twojego domu.

Stephen wziął breloczek. „Tak, to są inne czasy. Dzięki panie Daniels. Wiesz, zanim wyjdę, zajrzę do środka. Stephen wysiadł z samochodu.

"Pomóż sobie. Może być trochę duszno, ustawiłem termostat, bo miejsce było puste.

– No dobrze, jeszcze raz dziękuję panu Danielsowi za twoje miłe słowa i wszystko, co zrobiłeś. Doceniamy to.” Stephen ponownie uścisnął dłoń panu Danielsowi.

"Przyjemnością było cię poznać. Będę dziś wieczorem w domu pogrzebowym – powiedział, podnosząc laskę. „Jestem kiepski, ale chcę być tam dziś wieczorem. Harve był dobrym człowiekiem.

„Stephen stał w wąskim, niewietrzonym salonie przyczepy mieszkalnej swojego taty, pośród zapachu stęchłego dymu papierosowego i znajomych mebli z młodości. Czuł się dziwnie dobrze w tym otoczeniu.

W kącie stał brązowy fotel Lazy Boy, teraz częściowo przykryty wielokolorowym szydełkowanym afgańczykiem, w którym przez wiele nocy po powrocie do domu z długiego postoju w jego obecnym ulubionym wodopoju na „tylko jeden lub dwa” jego ojciec kiwał głową zasnąć, głośno chrapiąc. Stephen leżał na podłodze, jedząc zimne frytki i podwójny cheeseburger, który przyniósł mu do domu jego tata, obserwując Hawaje 5-0 or Mannixa.

Na regale z książkami stał model hiszpańskiego galeonu zrobionego z zapałek, którego niegdyś czarne żagle poszarzały teraz od kurzu. Jego tata kupił go od więźnia, gdy pracował jako strażnik więzienny po przejściu na wcześniejszą emeryturę, z powodu sporu o obiecany awans, który nie miał miejsca, z jego pracy w sprzedaży paszy dla zwierząt gospodarskich.

Patrząc w lewo, przez kuchnię i krótki korytarz, Stephen mógł zajrzeć do sypialni, gdzie zobaczył niepościelone łóżko z drewnianym wezgłowiem, które pamiętał, gdy jego rodzice byli jeszcze małżeństwem. Przez otwarte drzwi na prawo od salonu zobaczył ciemne drewniane biurko ojca z marmurowym blatem. Przypomniał sobie, jak jego tata pracował przy tym biurku.

Stephen wszedł do małej kuchni i otworzył lodówkę w kolorze żniwnego złota. Dolna półka, jak się spodziewał, była prawie całkowicie wyłożona puszkami błękitnej wstążki Pabst. Skrzywił się, sięgając po jedną, nie pił tego pomyj od czasów college'u, a potem tylko wtedy, gdy była noc z dzbanem dolarowym. Otworzył klapkę i pociągnął łyk; nie było jeszcze dziesiątej, ale nie pił kawy z orzechami laskowymi ani szkockiej.

Wrócił przez salon do małego pokoju do biurka taty i opadł na krzesło. Komentarz pana Danielsa o Stephenie wyglądającym jak jego ojciec wkradł się z powrotem do jego świadomości i uświadomił sobie, że w pewnym momencie swojego życia wielu synów: „O mój Boże, zostałem moim ojcem!”. Fizyczne podobieństwo było znacznie łatwiejsze do zaakceptowania, co było wynikiem genetyki, ale inne wspólne cechy i wady uderzyły Stephena prosto między oczy.

Zarówno ojciec, jak i syn przegrali małżeństwo. Jego tata dwa razy, Stephen tylko raz, jak dotąd. Jego tata w końcu doszedł do wniosku, że cała scena małżeńska nie jest dla niego, i przeszedł do serii marginalnie dojrzałych i głęboko płytkich związków, aż do czasu, gdy najwyraźniej całkowicie porzucił stosunki z płcią piękną na rzecz noc w noc z innymi legionistami pijącymi Pabst i palenie Marlboro.

Stephen jeszcze nie zrezygnował z udanego związku któregoś dnia, ale określenia „skrajnie dorosły” i „głęboko płytki” wydawały się rezonować, gdy pomyślał o swoim obecnym romansie. I może nie przesiadywał w lokalnym oddziale Legionu Amerykańskiego, popijając piwo; ale zdecydowanie miał upodobanie do szkockiej single malt. Zastąpił Marlboro ręcznie robionymi cygarami.

Poza dzieleniem się wadami i fizycznym podobieństwem było więcej. Pomyślał o wojowniczości ojca. Jego tata zawsze był chętny do kłótni i niezgody na sport. Był „na twojej twarzy”, zanim ukuto ten termin. Stephen odziedziczył tę samą skłonność, ale używał słowa pisanego, które było znacznie mniej konfrontacyjne, znacznie bezpieczniejsze. Ludzie, rozdrażnieni jego sarkazmem i silnymi opiniami, raz spotkali go, byli zaskoczeni jego cichym zachowaniem; spodziewali się kogoś bardziej zadziornego. Ludzie zwykle byli gotowi zaangażować Stephena w słowną bitwę lub uderzyć go w usta, ale kończyło się na tym, że wypili z nim drinka i wymienili się adresami e-mail.

Stephen wypił ostatnią łyk piwa, zmiął puszkę i poszedł do kuchni po następną. Ruszył korytarzem, zatrzymując się przy maleńkiej łazience. Zauważył niedawno duży druk Reader's Digest leżący na zbiorniku toalety. Jego tata zawsze czytał „Digest”, jak to nazywał. „Dobre historie o dobrych ludziach” – mówił.

W łazience Stephen usiadł na łóżku i otworzył szufladę szafki nocnej, znajdując dokładnie to, czego oczekiwał. Wyciągnął automatyczny pistolet, który jego ojciec trzymał w szufladzie, odkąd Stephen był w gimnazjum; przynajmniej wtedy odkrył broń pewnej nocy, gdy węszył po sypialni swojego taty w poszukiwaniu pornografii. Danny Tidd wpadł mu do głowy po tym, jak na nocnej szafce swojego taty znalazł magazyny Adama pełne pięknych, dorodnych, skąpo odzianych kobiet.

Pełen nadziei i niecierpliwy, dowiedziawszy się o zaskakującym znalezisku Danny'ego, Stephen z niepokojem czekał pewnej nocy, aż jego tata pójdzie po kolacji do El Toro. Gdy tylko tylne drzwi się zatrzasnęły, wbiegł po schodach do pokoju ojca. Nie znalazł magazynów ze zdjęciami wspaniałych pań noszących tylko biustonosze i majtki; Żadnych dziewczyn o imieniu Pauline w czarnych kabaretek, które lubiłyby swoich mężczyzn „wysokich, ciemnych, przystojnych… i dzikich!”. Wszystko, co znalazł, to ten pistolet.

Wyciągnął magazynek, który jak zawsze był pusty. Ten fakt niepokoił Stephena, gdy był młodszy. Dlaczego masz nienaładowaną broń? A gdyby niedoszły intruz miał broń, co wtedy? Czy jego tata po prostu rzuciłby w niego pistoletem? Ale kiedy był starszy i był przeciwny wojnie i przeciw posiadaniu broni, cieszył się, że przynajmniej jego tata miał zdrowy rozsądek, by nie trzymać załadowanej broni na nocnym stoliku.

Włożył klips z powrotem do pistoletu i rozejrzał się po sypialni, zauważając po raz pierwszy grupę zdjęć na przeciwległej ścianie. Wstał i podszedł do czterech obrazów 8 x 10 ułożonych w lekko wykrzywiony diament.

Górne zdjęcie było znajome, chociaż nie widział go od lat, ujęcie jego rodziców, zanim się pobrali, zanim jego tata wyruszył na wojnę. Stali przed kratą porośniętą winoroślą i kwiatami, przystojna para. Stephen zapomniał, jak piękna była jego matka. A jego tata pewna siebie, pełna entuzjazmu postać w starannie wyprasowanym mundurze. Oboje mieli szerokie uśmiechy, pełne nadziei na wspólne życie. Kilka tygodni później jego ojciec wyjechał do Europy.

Dwa środkowe zdjęcia były zdjęciami ukończenia szkoły średniej Stephena i jego siostry. Sharon wyglądała jak jedna z przyjaciółek Gidgeta, a może jedna z tancerek American Bandstand. Stephen, z grzywką Beatlesów i wymuszonym uśmiechem, wydawał się niepewny i niespokojny.

Ostateczne zdjęcie wyglądało jak jedno z tych, które są dołączone do ramy, idealne zdjęcie ojca i syna na wyprawie na ryby, trzymających między sobą podłużnicę pełną lśniących żółtych okoni. Syn patrzący na tatę kochającymi oczami i szerokim uśmiechem, ojciec patrzący na syna z góry, dumny. To był Stephen i jego tata, chociaż rozpoznanie szczęśliwych twarzy zajęło kilka sekund dłużej niż powinno.

Jako chłopiec Stephen uwielbiał łowić ryby i nieustannie błagał swojego tatę, aby zabrał go nad jezioro Erie na dzień ojca/syna na wędkowanie. Wyjazdy zdarzały się rzadko, ale on zawsze tak bardzo na nie czekał. Uwielbiał przygotowywać wędki i kołowrotki, upewniając się, że żyłka była mocna i naciągnięta odpowiednim przyponem i wagą; uwielbiał organizować swoje pudełko na sprzęt poprzedniego wieczoru. Potem, ledwo przesypiając większość nocy, budził się około 4:30, ubierał się i wchodził do pokoju rodziców, by obudzić tatę. Delikatnie potrząsał ramieniem taty i szepnął: „Tato, obudź się, czas iść”, a potem cierpliwie czekał, aż tata stopniowo ożyje.

Jego mama robiła im wielki termos pełen kawy ze śmietaną i cukrem. Te wyprawy na ryby były jedynym czasem, kiedy Stephenowi pozwolono napić się kawy. Uważał to za rytuał przejścia.

Podjeżdżali do jeziora po ciemku, popijając gorącą kawę, słuchając radia samochodowego. Tak dobrze pamiętał muzykę: The Ray Coniff Singers, Nat King Cole, Frank Sinatra i Bobby Darin.

Stephen i jego tata łowili ryby z tego samego długiego molo wystającego z jeziora Erie. Spędzali cały dzień na molo, zatrzymując się tylko na kanapkę w restauracji, krótki spacer wzdłuż brzegu. Zawsze zamawiali kanapki z okoniem, a jego tata oczywiście miał ze sobą butelkę Blatz z długą szyjką.

Przypomniał sobie, jak dumny czuł się będąc synem swojego taty; jego ojciec wydawał się znać wszystkich na molo i opowiadał dowcipy, dzielił się opowieściami o rybach i śmiał się. I zawsze robił wielkie rzeczy na temat ryb, które łowił Stephen, nazywając go „mój mały rybak”.

Siedział popijając piwo, patrząc na zdjęcie, czule wspominając tamte czasy. Ogarnęła go nieoczekiwana fala nostalgii. Uwielbiał być synem swojego taty, a tata go kochał. Wiedział o tym. Co się stało? Gdzie po drodze się zgubili?

Patrząc ponownie na zdjęcie rodziców, Stephen pomyślał o swoim ojcu, który w wieku 19 lat wyjeżdża na wojnę. Jakie były jego marzenia? Z pewnością, pozując do zdjęcia ze swoją przyszłą żoną, nie marzył o tym, by zostać sprzedawcą paszy dla zwierząt gospodarskich czy strażnikiem więziennym. Co skłoniło go do znieczulenia się alkoholem przez tyle lat? Czy był aż tak nieszczęśliwy? Wspomnienia przeplatały się z pytaniami, gdy Stephen oglądał cztery zdjęcia swojej rodziny. Widział swojego ojca jako młodego człowieka, który przerywał jego marzenia o walce z nazistami; i zobaczył kochającego ojca, uczącego syna wszystkiego o łowieniu okoni. Wreszcie odszedł.

Idąc krótkim spacerkiem na ulicę, Stephen zatrzymał się i spojrzał na dwa przekrzywione flamingi, które tkwiły na trawniku jego taty. Po kilku chwilach kontemplacji podszedł i ostrożnie odwrócił ich twarzami do siebie. Wyglądali na szczęśliwszych, bardziej jak rodzina, a nie dwa różowe, szczudlałe ptaki, które były na siebie wkurzone.

Pomachał do pana Danielsa, kiedy wsiadał do samochodu, po czym po raz ostatni spojrzał na przyczepę swojego taty. Co on czuł? Przebaczenie, żal, smutek, miłość? Wszystkie powyższe?

Stephen wysiadł z samochodu i podszedł do różowych flamingów. Wyciągnął jedną z ziemi, potem drugą, włożył obie pod pachę i wrócił do samochodu. Zauważył, że pan Daniels przygląda mu się uważnie, prawdopodobnie pewien, że Stephen wypalił jednego z tych papierosów z marihuaną i był na haju.

Stephen wetknął dwa plastikowe ptaszki za siedzenia. Wyglądali na zadowolonych z perspektywy pójścia na przejażdżkę.

Uruchamiając samochód, ponownie pomachał do pana Danielsa, który wpatrywał się uważnie w Stephena. — Proszę się nie martwić, panie Daniels, dobrze się nimi zajmę. Dzięki jeszcze raz."

Sprowadzając samochód z powrotem na progi zwalniające wyjeżdżające z parkingu przyczep, Stephen zastanawiał się dokładnie, co jego snobistyczni sąsiedzi w Georgetown powiedzieliby o jego różowych flamingach.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Więcej na ten temat