Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Podróż na salę operacyjną i dalej

Praktykowanie Dharmy podczas operacji

Puste łóżko szpitalne.
Śmierć nastąpi pewnego dnia. Jeśli się nie przygotujemy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zapanuje emocjonalny niepokój, a nie pewna siebie i spokojna jasność umysłu.

Jordan jest akupunkturzystą. Tutaj opowiada historię swojej operacji kolana i tego, jak wykorzystywał swoją praktykę Dharmy przez całe doświadczenie. Jego upodobanie do minimalnej sedacji podczas operacji odzwierciedla jego osobisty wybór, a nie buddyjskie przykazanie.

Wczoraj miałam operację kolana. W noc poprzedzającą podróż autobusem do szpitala ponownie przeczytałem list grzecznościowy wyjaśniający, kiedy muszę przestać jeść i pić. Po przeprowadzeniu małego śledztwa w Internecie i odkryciu, że te zalecenia opierają się na 100-letnim protokole medycznym, mój umysł naprężył się i trochę jęknął, i zacząłem zdawać sobie sprawę, że wyruszam w kolejną podróż nauki, być może równie trudną jak moja samotna podróż przez Azję Środkową na górę Kailash.

Ponownie przeczytałem zawiadomienie, że szpital był prawnie zobowiązany do zapytania mnie, czy mam jakieś wcześniejsze wytyczne dotyczące opieki zdrowotnej. Wyciągnąłem więc dodatkową kopię z moich plików, wrzuciłem ją do torby i poszedłem do autobusu z kulami.

Nietrwałość malarstwa

Wkrótce znalazłam się w poczekalni przed operacją, rozbierając się do naga, wkładając fartuch i wpatrując się w czarująco piękny pejzaż morski na ścianie. Natychmiast rozpoznałem tę scenę jako miejsce, w którym byłem w dzieciństwie i wywołało wiele szczęśliwych wspomnień. W tle wyspa Manana majaczyła jak abstrakcyjne wejście w nieznane, czarny dysk przypominający grzbiet wieloryba, którego sylwetka rysowała się w mieniącym się późnym popołudniowym letnim słońcem Zatoki Maine. Na pierwszym planie kobieta siedziała na drewnianym krześle na zewnątrz tuż przy molo na wyspie Monhegan, zwrócona twarzą na zachód w stronę ciemnego portalu.

Pomyślałem sobie, że to pomyślny znak, przypomnienie pięknych wysp — zarówno dosłownych, jak iw przenośni — wzdłuż brzegów mojej podróży wzdłuż wybrzeża życia. Dzisiaj wszystko pójdzie dobrze, pomyślałam z satysfakcją. Czekałem na powrót pielęgniarki, obserwowałem powoli swój oddech i dokładniej przyglądałem się obrazowi. Wtedy zauważyłem trzy puste krzesła obok kobiety. Czy artysta mógł subtelnie uwzględnić to jako przypomnienie śmierci, zmarłych przyjaciół? Im dłużej wpatrywałem się w zachodni blask, miejsce naszych przodków według Pierwszych Ludzi, zacząłem odpływać w sen – świadomość, że nasze przeszłe i przyszłe życie to niewiele więcej niż sen, a chwila obecna może zakończyć się w dowolny sposób. natychmiastowy. Czy jestem gotowy?

Kiedy miałem 10 lat, spotkałem pustelnika na wyspie Manana. Pod koniec dwudziestki znalazłem lustrzane odbicie wyspy Manana na odległym zachodnim wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej i przez kilka lat odgrywałem własną wersję Henry'ego Davida Thoreau, zanim wróciłem na chodnik Seattle. W wieku 20 lat zrobiłem to i tamto. Chodziłem tu i tam. Moje 30-tki… prawie minęły. Życie ucieka szybciej niż spadająca gwiazda, bańka rosy o świcie, płomień świecy na wietrze.

Wewnątrz granic obrazu moje oczy zostały wciągnięte głębiej w ciemną wyspę tajemnicy, śmierci i odrodzenia, nadal błyszcząc, gdy moje oddechy stawały się coraz dłuższe i głębsze. Byłem w transie. To było pyszne. Wtedy przypomniałem sobie o zbliżającej się operacji. Czy jestem gotowy?

Przypomniałem sobie moją motywację do przekroczenia oceanu samsary w celu osiągnięcia pełnego oświecenia, aby móc służyć innym istotom na najwyższym poziomie. W porządku jest zamieszkać na chwilę w krainie fantazji, uspokoić wody umysłu, ale burza się zbliża, a kapitan potrzebuje rozumu, gdy wzburzone morza zaczęły gromadzić się nad dziobem.

Stawianie czoła strachowi i bólowi z jasnością

Dlaczego tu jestem? Karma, przypomniałem sobie. Moje własne omamione czyny doprowadziły do ​​katastrofy pociągu ciało i umysł o nazwie „Jordan”. Ja, jak wszyscy, których znam, nie lubię bólu. Ale zdałem sobie również sprawę, że stawiając czoła bólowi, a nie uciekając od niego, można uzyskać potężny wgląd w naturę rzeczywistości – pustkę wrodzonej egzystencji, jak nauki buddyjskie odnoszą się do tego, co jest realizowane przez umysł najwyższej mądrości.

Czuję się całkiem dobrze z małymi igłami do akupunktury, ale większe igły wciąż przesuwają mój wskaźnik strachu do czerwonej linii. Więc to jest mój Everest, moja dzisiejsza Góra Kailash, aby oddychać w dźgnięciach, szturchnięciach i skaleczeniach i uwolnić moją świadomość od złudnej fiksacji na byciu właścicielem tego ciało— jakby to była rzecz stała.

Nie prosiłem o żadne środki uspokajające, tylko znieczulenie podpajęczynówkowe. Chirurg – z którym od początku czułem się dobrze – powiedział mi: „nie ma problemu”. Miałem jednak błędne wrażenie, że będzie pełniła funkcję wielkiego komunikatora moich życzeń dla wszystkich w jej zespole. Z perspektywy czasu zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie nie wie, kto będzie w jej zespole w danym dniu.

Pielęgniarka anestezjologiczna w końcu wróciła i po zmierzeniu mi ciśnienia krwi powiedziała: „Teraz dam ci środek uspokajający”. Przypuszczam, że są przyzwyczajeni do tego, że większość ludzi mówi: „Świetnie, daj mi narkotyk”. Pomimo mojego nagłego zaskoczenia, biorąc pod uwagę, że jasno wyraziłem chęć nieotrzymywania środków uspokajających, byłem wystarczająco czujny, by od razu powiedzieć: „Wolę nie przyjmować środków uspokajających”.

Z buddyjskiego punktu widzenia posiadanie jasnego stanu umysłu w każdej chwili jest jak trzymanie klucza do wewnętrznego spokoju i duchowego oświecenia. Jest to prawdą w życiu, ale staje się szczególnie krytyczne podczas procesu umierania. I chociaż operacja była wyraźnie rutynowa, śmierć jest również rutyną. Stanie się to pewnego dnia. Jeśli ktoś nie przygotuje się na ten moment, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwycięży emocjonalne zamieszanie, a nie pewna siebie i spokojna jasność umysłu.

Medytacja na ciele

Rozpoczęła się moja IV kroplówka antybiotyków i zostałam przewieziona na salę operacyjną. We wszystkich poprzednich okresach mojego życia, kiedy wożono mnie na salę operacyjną (pięć), zawsze byłem w znieczuleniu ogólnym. To było dziwne, jak sen, wjechać tam na kółkach, widzieć rzędy maszyn i komputerów zwisających ze wszystkich stron na słupach. Patrzyłem, jak pielęgniarki i lekarze wykonują swój rytualny taniec przed operacją. Czułem się zrelaksowany, ale jednocześnie przygotowywałem się na wielkie szturchanie, po cichu pracując nad ścianą strachu.

Wreszcie nadeszła ta chwila. Poproszono mnie, abym pochyliła się do przodu i zgarbiła plecy. Ukłucie znieczulenia miejscowego nie było takie złe, to było głębokie ciśnienie czegoś wpychanego w mój rdzeń kręgowy. Bardzo dziwny. Ale za chwilę było po wszystkim i pozwolono mi się położyć i obserwować mrowienie w dole ciało rosnąć. W końcu zastrzyk morfiny w kolano i byłem gotowy.

Czułem, jak moje kolano jest szarpane w różnych pozycjach, które, jak wiem, spowodowałyby ból bez znieczulenia, a jednak go nie było. Potem pojawiły się dziwne odczucia, jakby ktoś wyrywał nity z mojego kolana, a potem dźwięk narzędzia tnącego, golącego chrząstkę łąkotki. Zacząłem rozróżniać samo fizyczne doznanie od mojej umysłowej reakcji na to doznanie. Kiedy umysł się napina, ciało napina. Oglądałem to raz po raz, za każdym razem relaksując się poprzez oddech.

Niepokój był trochę wysoki, ale wybrałem to przejście i nawet wtedy wiedziałem, że jest to dokładnie miejsce, w którym chciałem być, na skraju mojej strefy komfortu psychicznego, wpatrując się w szczyt góry oświecenia z mojej słabej ręki czysty klif chwili obecnej. Uczyłem się uwalniać od intensywnego ego-przywiązanie że „ja” to czuje ciało. Ta „uczenie się odpuszczania” jest podstawą każdej spokojnej śmierci (i życia). Chirurgia z tej perspektywy jest okazją do przećwiczenia próby generalnej na śmierć i bycia bardziej skoncentrowanym na życiu.

Potem było po wszystkim. Zasłona opadła i zobaczyłem, że moje kolano jest owinięte gazą. Chirurg był zadowolony i powiedział, że ja też będę zadowolony, gdy wyzdrowieję po zabiegu. Moje kolano było dobre przez kolejne dwadzieścia lat, powiedziała. Zostałem przewieziony na salę pooperacyjną w celu dalszej obserwacji, gdzie nad głową pielęgniarka powiedziała, że ​​mój układ żylny został wyłączony i że jestem bardzo niespokojny. Być może zapomnieli, że byłem stosunkowo czujny i nie całkiem odurzony, i mogłem w pełni zrozumieć ich rozmowę.

Refleksje na temat amerykańskiego systemu medycznego

Kilka godzin później moje krocze było nadal zdrętwiałe, aw moim pęcherzu znajdował się litr płynów dożylnych. Nie mogąc samodzielnie siusiać, założono mi cewnik i postawiono mnie na wózku inwalidzkim około 6:30 — sześć godzin po operacji. Kiedy zawoziła mnie do windy, abym spotkał się z żoną, powiedziałem pielęgniarce: „Czuję się bardzo spokojny”. Powiedziała: „To przez te wszystkie narkotyki, które masz w sobie”. Powiedziała mi, że rzeczywiście dali mi leki przeciwlękowe. Ani słowa o tym nie wspomniano, ponieważ były one wsuwane do mojej kroplówki.

Czy podawanie tych leków było uważane za konieczność medyczną, nadrzędną wobec moich osobistych preferencji? Z pewnością odmówiłbym, gdybym miał taką możliwość — wolałbym świadomie radzić sobie z lękiem. Podejrzewam, że podano je w celu przyspieszenia mojego powrotu do zdrowia — aby rozluźnić żyły, a tym samym przyspieszyć proces ponownego natlenienia krwi. Ufam, że mój ciało wyzdrowiałby dobrze — w swoim czasie.

Nie boję się lekkiego niepokoju. To dla mnie okazja do pogłębienia mojego medytacja ćwiczyć. Jak inaczej ludzie mogą nauczyć się pracować ze swoim umysłem, jeśli nie mają możliwości odrzucenia leków zmieniających umysł, zamiast ciągłego naciskania ich (i dostarczania bez ich zgody) przez system?

Wydaje się dość oczywiste, że moje pragnienie, aby pozwolić mojemu ciało powrót do zdrowia na własną rękę, bez leków, był w konflikcie z pragnieniem personelu szpitala, który chciał wrócić do domu na czas i nie musieć czekać, aż „irytujący kręgosłup” minie, jak to ujęła jedna z pielęgniarek. I prawdopodobnie mniej stresujące jest radzenie sobie z pacjentami naćpanymi, wymagającymi mniej świadomej interakcji. Jeśli krawędź strachu pacjenta nie jest badana, istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że krawędź strachu pielęgniarki zostanie ujawniona.

I oczywiście istnieją niezaprzeczalne zachęty ekonomiczne wbudowane w amerykański system medyczny, zapewniające liberalne wydawanie leków farmaceutycznych. Lekarze, firmy farmaceutyczne, szpitale, korporacyjni lobbyści i prawodawcy Kongresu – pieniądze krążą w kółko.

Wdzięczność za życzliwość

Och, mógłbym tracić mnóstwo czasu na tyrady i wytykanie palcami, ale niewiele by z tego wynikło. Mam dużo szczęścia: trafiłam na dobrego lekarza, któremu naprawdę zależy na ludziach, i napisałam do niej list z podziękowaniami, uprzejmie opisując swoje doświadczenia, oferuje jej moje refleksje do rozważenia.

Byłem w stanie zapłacić za operację bez zadłużania się (ledwo) i przeżyłem, aby opowiedzieć tę historię. Wyciągnięte wnioski: Zawsze uśmiechaj się do moich pacjentów, poświęcaj im wszystko, co najlepsze. Pomóż im uniknąć wizyt w szpitalu dzięki profilaktycznej akupunkturze i coachingowi odnowy biologicznej. A kiedy potrzebują heroicznej medycyny szpitalnej, pomóż im wyzdrowieć dzięki większej ilości akupunktury.

Oby wszystkie istoty były zdrowe i szczęśliwe, żyły w cnocie, umierały spokojnie i budziły się do najwyższego oświecenia.

Autor gościnny: Jordan Van Voast

Więcej na ten temat