Współczucie w poprawczaku dla nieletnich
Wizyta w placówce dla dzieci w Michoacan w Meksyku
- 7 stycznia 2003 roku w Morelia, Michoacan, Meksyk, Israel Lipschitz zawiózł Czcigodnego Thubtena Chodrona, Elana, Gabrielę i mnie do Zakładu Poprawczego dla Nieletnich po porannych zajęciach Dharmy. W klasie Czcigodny powiedział: „Nasze wąskie widzenie powstrzymuje nas od większego szczęścia, jakim jest hojność. Daj się całkowicie i odpuść. Cokolwiek odbiornik zrobi z tym później, jest w porządku. Cnota w dawaniu tkwi w samym akcie i w umyśle dawania, a nie w konkretnym darze”. Za przejazdem pod autostradą skręciliśmy przez bramkę na wyboistą drogę gruntową i dotarliśmy do Albergue Tutelar Juvenil del Estado de Michoacan.
Pełniąc rolę adwokata w USA, przebywałem w zakładach poprawczych dla nieletnich w latach 1970. i 80. XX wieku. Spodziewałem się zamkniętych drzwi, wykrywaczy metali, sprawdzania tożsamości. Ale dwóch członków Morelia Dharma, Laura i Alfredo, pracowało jako wolontariusze w poprawczaku, przynosząc tamtejszym dzieciom nauczycieli i inne programy. Wraz z Izraelem utorowali drogę czcigodnemu do nauczania. Zaparkowaliśmy samochód i wysiedliśmy. Kurz, sucha trawa, szorstko wyglądający, głodny czarny pies, a przez pole trzy rzędy chłopców w ciemnozielonych koszulach ustawiły się w szeregu przed wysokim, chudym strażnikiem, ubranym na czarno. Chłopcy wahali się od bardzo niskich do wysokich, szczupłych młodych mężczyzn (w wieku od 9 do 18 lat); kilka takich samych rozmiarów jak mój syn w domu.
Laura i Alfredo przywitali nas uśmiechami i poszliśmy drogą do dużej sali gimnastycznej. Była pusta, przepastna, zimna, zniszczona, a moje serce zaczęło być ciężkie. Pięć dziewczyn wyskoczyło z mat w małym pokoju na tyłach sali gimnastycznej i ustawiło się w szeregu. Rozmawialiśmy z nimi, podczas gdy chłopcy wchodzili i wychodzili ze stosami brązowych metalowych krzeseł, ustawiając rzędy przed sceną. Z pięciu dziewczyn Alejandra mówiła trochę po angielsku. Powiedziała nam, że jej rodzina była w USA i że urodziła się w Kansas. Tere, najniższa, miała bliznę na twarzy i duży bandaż z gazy na lewym oku. Mają 14-15 lat. Wiele dzieci, zwłaszcza dziewczynek, doznało poważnej przemocy seksualnej, fizycznej i psychicznej. Alejandra, żywsza od pozostałych, wyznała, że tego dnia wraca do domu. Inni nie mieli pojęcia, kiedy odejdą.
Wkrótce sala wypełniła się tymi pięcioma dziewczynami i około 60 chłopcami; 15 z nich w białych koszulach, ponieważ byli w wyższej kategorii ryzyka. Czcigodny i Israel (który tłumaczył z angielskiego na hiszpański) siedzieli na scenie; powyżej krucyfiks i obraz Matki Bożej z Guadalupe. Czcigodna najpierw mówiła o swojej ogolonej głowie, czerwonych szatach i wyjaśniła trochę o buddyzmie i byciu zakonnicą. Powiedziała dzieciom, że mają w sobie dobro i muszą się ze sobą zaprzyjaźnić. Mówiła o tym, jak sobie z tym poradzić złość: jak najpierw zauważyć nasze reakcje fizyczne, jako wczesne sygnały tego. Pochylając się, zapytała dzieci, co się stało, kiedy się zdenerwowały. Zapadła nieśmiała cisza. Nie wydawali się przyzwyczajeni do odpowiadania na pytania nauczyciela. Czcigodny uśmiechnął się szeroko, namówił iw końcu pewien chłopak powiedział, że kiedy się złości, krew płynie mu do głowy.
Kiedyś podczas tej rozmowy mój umysł zaczął zastanawiać się, co dobrego godzinna rozmowa o Dharmie może zrobić dla tych dzieci. Niektórzy z nich dopuścili się rozboju, napadu i morderstwa. Wielu z nich było nieustannie atakowanych. W środku zrobiłem się trochę szary. Wtedy przypomniałem sobie, że to mój umysł to robi. Rozejrzałem się. Dzieci w większości dobrze słuchały, mimo że dużo się wierciły. Elana i Gabriela, również z Centrum Dharmy, wyglądały na podekscytowane i zainteresowane. Czcigodny i Izrael uśmiechali się i dobrze współpracowali. Dyrektor Centrum stała na uboczu, z dużymi, miękkimi ramionami skrzyżowanymi na piersi, wyglądając na zadowoloną. Jeden ze strażników, wysoka młoda kobieta, uważnie przysłuchiwał się. Zauważyłem zniechęcenie, wątpić, był mój. Pomyślałem „Cóż, jeśli pójdę za tym wątpić cały czas prowadzi to do myśli, że nie ma sensu nawet tu przyjeżdżać. I ja wątpić gdyby ktokolwiek w tym pokoju się z tym zgodził.
Z drugiej strony, gdybym myślał o naszej obecności jako darze, hojności. Dawanie i puszczanie — wyobraziłem sobie Zieloną Tarę i jej niebieskie kwiaty utpala. To wszystko było pozbawione solidnej, nieodłącznej egzystencji – wszystko było możliwe. Jedno z tych dzieci mogłoby zostać wielkim przywódcą pokoju, a Budda w tym życiu. Skąd wiedziałem? Nie. Otworzył się inny chłopak, opowiadając nam o swoim uzależnieniu od narkotyków. Zapytał, co mógłby z tym zrobić. Czcigodny zapytał go, czy uczucie uzależnienia jest bardziej fizyczne czy emocjonalne. Odpowiedział bez wahania: „emocjonalnie”. Potem mówiła o pracy na rzecz szczęścia, które mogłoby zaspokoić ten głód – więc… pragnienie może ustąpić. Podzieliła się tym, że również brała narkotyki, gdy była młoda; potem znudziły się wzloty i upadki w kółko. Słuchał uważnie, podobnie jak wielu innych. „Jak okazujecie sobie nawzajem życzliwość?” – zapytał Czcigodny. Odpowiedział jeden mały chłopiec, teraz słuchamy. Inny powiedział, że pomagamy sobie nawzajem iść naprzód. Życzliwość w Młodzieżowej Szkole Reformowanej. Tak, widziałem to. Czcigodny dał dzieciom swoją książkę: Otwarte serce, czysty umysł, przetłumaczony na język hiszpański. Jeden z chłopców zapytał ją: „Jakie rozwiązania naszych problemów znajdują się w tej książce?”. Z całego serca miałam nadzieję, że będzie miał okazję zbadać swoje własne mądre pytanie.
Zakończyliśmy czekoladowym mlekiem i tradycyjnym meksykańskim ciastem na uczczenie styczniowego przybycia Maji, trzech mędrców do stajni w Betlejem, tuż po narodzinach Jezusa. Do podjadania przyłączyli się wszyscy – strażnicy, dyrektor i dzieci. Dziewięcioletni Juanito podbiegł do mnie i Elany po swój drugi kawałek ciasta i powiedział nam, że Jose go złości. Jose powoli pokręcił głową i uśmiechnął się. Elana zapytała Juanito, czy się złości. Wpatrywał się w nią i odszedł, a potem wrócił i kręcił się wokół niej, dopóki nie musieliśmy odejść. To było najszczęśliwsze, jakie kiedykolwiek czułem, odwiedzając dzieci w więzieniu. Dobroć jest naprawdę wszędzie i może wzrosnąć.
Zopa Herron
Karma Zopa zaczął koncentrować się na Dharmie w 1993 roku przez Kagyu Changchub Chuling w Portland w stanie Oregon. Była mediatorem i adiunktem ucząc rozwiązywania konfliktów. Od 1994 roku uczęszczała na co najmniej 2 buddyjskie odosobnienia rocznie. Czytając szeroko w Dharmie, spotkała Czcigodnego Thubtena Chodrona w 1994 roku w Cloud Mountain Retreat Center i od tego czasu podąża za nią. W 1999 roku Zopa przyjął Schronienie i 5 wskazań od Gesze Kalsang Damdul i od Lamy Michaela Conklina, otrzymując imię wskazania Karma Zopa Hlamo. W 2000 roku przyjęła wskazania Schronienia z Ven Chodronem, aw następnym roku otrzymała śluby Bodhisattwy. Przez kilka lat, gdy powstało Opactwo Sravasti, pełniła funkcję współprzewodniczącej Przyjaciół Opactwa Sravasti. Zopa miał szczęście słuchać nauk Jego Świątobliwości Dalajlamy, Gesze Lhundupa Sopy, Lamy Zopa Rinpocze, Gesze Dziampy Tegczoka, Khensura Łangdaka, Czcigodnego Thubtena Chodrona, Yangsi Rinpocze, Gesze Kalsang Damdula, Dagmo Kusho i innych. W latach 1975-2008 zajmowała się usługami społecznymi w Portland w wielu rolach: jako prawnik dla osób o niskich dochodach, instruktor prawa i rozwiązywania konfliktów, mediator rodzinny, konsultant międzykulturowy z Tools for Diversity oraz trener dla dyrektorów wykonawczych organizacji non-profit. W 2008 roku Zopa przeniosła się do opactwa Sravasti na sześciomiesięczny okres próbny i od tego czasu pozostała, by służyć Dharmie. Wkrótce potem zaczęła używać swojego imienia schronienia Karma Zopa. 24 maja 2009 r. Zopa przyjął 8 wskazań anagarika na całe życie, jako osoba świecka oferująca służbę w biurze opactwa, kuchni, ogrodach i budynkach. W marcu 2013 Zopa dołączył do KCC w Ser Cho Osel Ling na roczne odosobnienie. Obecnie przebywa w Portland, badając, jak najlepiej wspierać Dharmę, z planami powrotu na jakiś czas do Sravasti.