Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Gąsiątka i terier

Gąsiątka i terier

Trzy pisklęta gęsie siedzące razem.
Pilne studiowanie i praktykowanie Dharmy pomaga nam wzbudzić spontaniczne współczucie w bardzo trudnych chwilach. (Zdjęcie zrobione przez )

Uczennica wykorzystuje swój trening Dharmy, aby stawić czoła trudnej sytuacji.

Słońce świeciło na wysoką, kołyszącą się trawę, gdy moje dwa afrykańskie pisklęta gęsie, teraz mniej więcej wielkości dojrzałych kurczaków, radośnie zrywały liście mniszka lekarskiego i lucerny na naszym polu. Zabłąkany terier rasy Jack Russell, którego znaleźliśmy dwa dni wcześniej, był przywiązany do starego kurka z wodą, a nasz coonhound odszedł po tym, jak do jego nosa wpłynął jakikolwiek zapach. Wszystko wydawało się w porządku ze światem. Czy to nie jest zwykle ten moment, kiedy dzieje się coś, co pokazuje, że wciąż żyjemy w samsarze?

Dla mnie był to zbliżający się dźwięk i widok niezaprzęgniętego Jack Russell terriera entuzjastycznie biegnącego w kierunku moich dwóch piskląt gęsich. Złapałem jednego pisklęcia gęsiego i poszedłem po drugiego, który wyczuł zbliżające się niebezpieczeństwo. Nagle świat ogarnęło pandemonium. Krzyknąłem „Nie!” na całe gardło, jakby to mogło powstrzymać teriera. Kiedy goniłem go i pisklęcia gęsiego, którego teraz trzymał za ogon, nagle odwrócił się i rzucił się na tego w moich ramionach, mocno przyciskając głowę małego pisklęcia gęsiego. Chwyciłem teriera wolną ręką i ściągnąłem go z biednej gąski. Potem zabrałem go do naszej szopy i tam zamknąłem.

Kiedy po raz pierwszy wziąłem psa do ręki, gęsi leżały na ziemi, jakby były martwe. Po zabezpieczeniu psa odwróciłem się i zobaczyłem, jak powoli się do mnie zbliżają, jeden poważnie utykając. Zabrałem ich z powrotem do ich bezpiecznej przystani, naszego kurnika. Były w bardzo złym stanie. Ten utykający miał ciężki oddech, co sugerowało, że mógł mieć obrażenia wewnętrzne. Drugi, większy gąsiątko, nie miał już prawego oka – miał poważną ranę kłutą po lewej stronie głowy. Byłem zdruzgotany, pewien, że moja nieostrożność właśnie zabiła pisklęta gęsie.

Wróciłem do klatki i usiadłem z pisklętami gęsimi, przepraszając za swój udział w ich druzgocących obrażeniach. Mój mąż wyszedł na zewnątrz i zbadał gęsi, mówiąc, że najprawdopodobniej zdechną. Czekała mnie straszna decyzja.

Dorastając wśród bydła, rozwiązaniem mojego męża było uwolnienie piskląt gęsich od cierpienia poprzez ich natychmiastowe zabicie. Nie dorastałem wśród bydła. Jednak ostatni kurczak, którego zabrałem do weterynarza, kosztował prawie 200 dolarów, a potem zdecydowałem, że nie mogę ponownie nałożyć takiego obciążenia finansowego na moją rodzinę. Łatwo byłoby pozwolić mężowi po prostu się tym zająć, ale nie mogłam. To były moje gęsi i musiałam wybrać.

Zmagając się z tą decyzją usiadłem na swoim medytacja poduszka. Nagle przyszła mi do głowy wizja naszego pierwszego psa, Lady. Kiedy była chora, zabrałem ją do weterynarza i kazałem ją uśpić. Byłem zdruzgotany, ale wtedy myślałem, że postępuję słusznie. Od czasu spotkania z Dharmą mocno żałowałem tego wyboru. Natychmiast te dwie sytuacje połączyły się w moim umyśle i moja decyzja była jasna. Chociaż czułem dużą odpowiedzialność za uniknięcie wysokich rachunków za weterynarza, jeszcze bardziej czułem, że nie do mnie należy decydowanie, kiedy te dwa pisklęta gęsie powinny umrzeć.

Postanowiłem pozwolić im być takimi, jakimi byli. Jeśli umarli, umarli. Jeśli nie, to nie. Choć może się to wydawać łatwym wyborem, wcale nie był łatwy. Kilka razy tego wieczoru przyszła mi do głowy wizja mojego cierpienia i przerażonych piskląt gęsich. W takich momentach wychodziłem na zewnątrz, siadałem z nimi w klatce i intonowałem Om Mane Padme Hum. W jakiś sposób wydawało się, że to ich uspokoiło i poczułem się trochę lepiej, robiąc coś, aby dać im znać, że tam jestem i mi zależy. Kiedy tego wieczoru kładłem się spać, byłem pewien, że obudzę się z co najmniej jednym, jeśli nie dwoma, martwymi pisklętami gęsimi.

Następnego ranka usłyszałam, jak mój mąż powiedział naszej córce, że idzie sprawdzić, co z gęsiami. Podniosłem się z łóżka i ubrałem, myśląc, że lepiej będzie, jeśli wezmę udział w jakimkolwiek wyniku, jaki on znajdzie. Kiedy dotarłem do kuchni, wszedł przez przesuwane szklane drzwi i powiedział: „Nie wiem, ilu Om Mane Padme HumMówiłeś, ale to musiało zadziałać. Gęsi mają się dobrze. Natychmiast tam pobiegłem i rzeczywiście radzili sobie bardzo dobrze. Jeden nadal utykał, ale nie oddychał już z trudem, a drugi wpadał na różne rzeczy, próbując chodzić po klatce, mając tylko jedno oko. Nie wiem, jaki efekt przyniosło to śpiewanie, ale wiem, że jestem bardzo wdzięczny, że pisklęta gęsie znowu stanęły na nogi. Gdy ich stan się poprawił, zabrałem je do weterynarza, który przepisał antybiotyki i środek przeciwzapalny, aby pomóc im w drodze do pełnego wyzdrowienia.

W ciągu ostatnich kilku dni, kiedy poświęciłem czas na przetworzenie tego doświadczenia, zauważyłem kilka rzeczy, które mnie zaskoczyły. Po pierwsze, w co chyba najtrudniej było mi uwierzyć, chociaż tego doświadczyłem, nie żywiłem żadnej urazy do Jack Russell terriera. Tak, kiedy miałem go w garści po tym, jak właśnie skrzywdził moje pisklęta gęsie, byłem na niego zły. Nadal jedyną rzeczą, o której myślałem wtedy, było utrzymanie dobrego chwytu, aby nie mógł się do nich ponownie dostać. W moim umyśle nie było nienawiści ani chęci zranienia go.

W dniu, w którym zaatakował pisklęta gęsie, zabraliśmy teriera do Humane Society. Mój mąż zaproponował, że go przyjmie, ale jakoś wiedziałam, że muszę być częścią tego procesu. Kiedy wyjaśnialiśmy sytuację ludziom, którzy zabrali psa – w tym, że prawdopodobnie właśnie zabił dwie gęsi – pogłaskałem go i powiedziałem, że mu wybaczam. Dałam mu do zrozumienia, że ​​rozumiem i nie winię go za to, kim jest. Muszę powiedzieć, że byłem i nadal jestem niesamowicie wdzięczny za spontaniczne współczucie, które pojawiło się w moim sercu/umyśle w tamtym momencie, wyłącznie dzięki naukom Dharmy, które miałem wielkie szczęście otrzymać od moich duchowi mentorzy i moja szczera, ale czasami niespójna praktyka.

Kolejna obserwacja, którą poczyniłem jakiś czas później, dotyczyła tego, co wpływało na mnie, kiedy decydowałem, jak zareagować na niszczący stan piskląt gęsich. Przyjrzałem się wyborowi, którego dokonałem przed laty z Panią i wyborowi, który stał przede mną, kiedy zaatakowano gęsi. W obu przypadkach obserwowałem czujące istoty, które kochałem, znoszące niewiarygodne cierpienie. Ale czy to ich cierpienie tak naprawdę wpływało na moje wybory? Nie, niestety to było moje własne. Zdałem sobie sprawę, że ostatecznie to moja trudność z patrzeniem na cierpienie tych, których kocham, stała za tym, że rozważałem ich eutanazję.

Z Panią zakończyłem swój własny ból w konwencjonalnie akceptowany sposób, ale nadal żyję z żalem za podjęciem decyzji o zakończeniu życia innej czującej istoty, zanim umarłaby w sposób naturalny. Z pisklętami gęsimi wybrałem życie z bólem. Chociaż wynik z gęsiami był rzeczywiście pozytywny, teraz wiem, że bez względu na to, co się stało, decyzja o nieodbieraniu życia, nawet gdy śmierć wydawała się nieuchronna, jest wyborem, z którym łatwiej mi żyć na dłuższą metę. Jeden z moich przyjaciół w Dharmie przypomniał mi, że ten wybór mógł być lepszy również dla piskląt gęsich. Tak długo, jak nie mam mocy jasnowidzenia, aby wiedzieć, czy odrodzą się w szczęśliwym odrodzeniu, wysłanie ich do następnego życia wcześniej może w rzeczywistości narazić ich na bardziej intensywne cierpienie.

Autor gościnny: Wendy Garner