Nadszedł czas

Nadszedł czas

Kilka zakonnic kłania się.
The conventional narrative of the first nuns’ ordination is that ordination was granted to women on condition that they accept the eight garudhammas, or weighty dhammas. (Photo by: Buddhadharma: The Practitioner's Quarterly, Summer 2010)

Tradycyjne „osiem surowych zasad” instytucjonalizuje drugorzędny status kobiet w buddyjskich klasztorach – kobiety muszą podporządkować się męskiemu przywództwu, starsze mniszki muszą zająć miejsce za młodszymi mnichami – aw większości buddyjskich linii kobietom odmawia się pełnego wyświęcenia. Byłe zakonnice Thanissara, Jitindriya i Elizabeth Day przyglądają się nowym kontrowersjom, które skupiają uwagę na tej długotrwałej niesprawiedliwości i wzywają przywódców buddyjskich do zaangażowania się w prawdziwy dialog na rzecz zmian. (Ten artykuł został opublikowany w Dharma Buddy Lato 2010.)

Na początku lat 90. na zachodnim spotkaniu nauczycieli z Jego Świątobliwością Dalajlama, dwóch wybitnych zachodnich praktykujących, Jetsun Tenzin Palmo i Sylvia Wetzel, zaprosiło Jego Świątobliwość i innych starszych nauczycieli, aby słuchali, podczas gdy straszne Warunki ponieważ opisywano im zakonnice. Następnie Sylvia zaproponowała prowadzoną wizualizację, w której wszystkie męskie obrazy, które ich otaczały, nauczyciele, guru nawet Dalajlama siebie, przemienili się w postać kobiet. Mężczyźni byli mile widziani, ale poproszono ich, aby usiedli z tyłu i pomogli w gotowaniu. To był potężny moment dla wszystkich na spotkaniu, szczególnie, gdy Jego Świątobliwość naprawdę „odczuł”, jak głęboko odrażający jest brak wsparcia i męskie kształtowanie buddyjskich form dla kobiet. Jego odpowiedzią było pochylenie głowy na dłoniach i płacz. —Jack Kornfield

Słyszeliśmy o tym, jak wiele rzeczy jest komunikowanych w dzisiejszych czasach, za pośrednictwem Facebooka. Wiadomość potwierdziła to, co początkowo wydawało się pobożnym życzeniem: pierwsze pełne wyświęcenie kobiet przez bhikkhuni w Lesie sangha najsłynniejszych w Tajlandii medytacja mistrz Ajahn Chah odbył się 22 października 2009 roku w Perth w Australii Zachodniej.

Międzynarodowa grupa ośmiu mnichów dokonała święceń: Czcigodni Tathaaloka (preceptor), Sucinta i Sobhana (recytatorzy aktu formalnego), Atapi, Satima, Santini, Silavati i Dhammananda z Wietnamu. Ajahn Brahmavamso i Ajahn Sujato byli recytatorami aktu akceptacji ze strony mnichów. Cztery mniszki wyświęcone na bhikkhuni to Czcigodne Vayama, Nirodha, Seri i Hassapanna z klasztoru mniszek Dhammasara w pobliżu Perth.

Nieżyjący już Ajahn Chah był wizjonerem, który wyszkolił wielu zachodnich mnichów w ostatnich dziesięcioleciach swojego życia. Jest inspiracją dla ponad dwustu klasztorów filialnych, w tym około dwudziestu na całym świecie zachodnim. Ajahn Brahmavamso, znany jako Ajahn Brahm, był jednym z pierwszych zachodnich uczniów Ajahn Chaha. Przez lata otrzymał najwyższą w Tajlandii klasztorny honor, ten z Chaokun (podobny do biskupa w tradycji chrześcijańskiej) oraz kilka australijskich nagród świeckich. Po zbadaniu kwestii święceń bhikkhuni, Ajahn Brahm, jego kolega uczony:mnich Ajahn Sujato i inni doszli do wniosku, że nie ma powodu, aby nie wspierać kobiet w przyjmowaniu pełnych święceń.

Jak korek wystrzelony z ciasnej butelki, ta inicjatywa dodała impetu żmudnej pracy na rzecz równości płci w tej buddyjskiej społeczności. Jednak w tym procesie nieumyślnie zakwestionował rdzeń Thai klasztorny autorytetem, który odmawia uznania ważności wyświęcenia bhikkhuni Theravada. Niemal natychmiast po święceniach Ajahn Brahm został oficjalnie wydalony z komunii z Ajahn Chah sangha. Stało się tak głównie dlatego, że odmówił nacisku zarówno na potępienie ordynacji bhikkhuni jako nieważnej, jak i na uznanie nowych bhikkhuni za mae chees – praktykujących młodszych od nowicjuszy mnichów. Nie brano pod uwagę tego, że potępienie święceń nie leżało w jego mocy – zostało to rzekomo dokonane przez obecnych mnichów. Chociaż Ajahn Brahm miał poparcie swojej australijskiej społeczności, aby ułatwić te święcenia, jego udział nie był tolerowany przez sanghaszerszą społeczność międzynarodową. W konsekwencji jego klasztor, Wat Bodhinyana, został również usunięty z listy jako filia Wat Nong Pah Pong, która jest macierzystym statkiem klasztorów filii Ajahna Chaha. To, że Ajahn Brahm powinien być w ten sposób napiętnowany, jest znaczące ze względu na jego dużą liczbę zwolenników i szacunek, jaki ma na arenie międzynarodowej.

Wydarzenia te wywołały globalne oburzenie ze strony zaniepokojonych buddystów, a tysiące ludzi wyrażało za pośrednictwem sieci internetowych swój szok i niedowierzanie z powodu nędznego traktowania kobiet w buddyjskim monastycyzmie i karnej reakcji na poparcie Ajahna Brahma dla równości w zakonie. Warto zauważyć, że wielu świeckich zwolenników klasztorów buddyjskich doszło do wniosku, że nie mogą już dłużej wspierać mnichów lub klasztorów, które sprzeciwiają się święceniu bhikkhuni.

Więc o co w tym wszystkim chodzi? W istocie chodzi o miejsce kobiet w buddyzmie, które od początku, 2,500 lat temu, było niespokojne. W kontekście kulturowym Siddhartha Gautamy role kobiet zostały tak poważnie ograniczone przez bramińską interwencję, że ich samookreślenie było ledwie do pomyślenia. The Budda niemniej jednak uznał wrodzoną równość kobiet z mężczyznami, ułatwiając im wejście w wyrzeczone życie jako bhikkhuni. W kulturze, która traktowała kobiety jak rzeczy ruchome, aby podtrzymać swoją pionową strukturę władzy, był to rzeczywiście radykalny ruch. Napięcie między braminizmem a buddyzmem jest widoczne w suttach, w których wyraźnie widzimy dwa przeciwstawne obrazy kobiet. Jednym z nich są kobiety jako w pełni oświecone, szanowane liderki, nauczycielki i zakonnice prowadzące własne społeczności; druga przedstawia kobiety jako zarazę, złe kusicielki, węże, truciznę i zgniliznę.

Konwencjonalna narracja o wyświęceniu pierwszych mniszek mówi, że święcenia były udzielane kobietom pod warunkiem, że zaakceptują one osiem garudhamm, czyli ważkich dhamm. Reguły te pozwalają kobietom na wieczne zajmowanie pozycji młodszych w stosunku do mnichów. Zabraniają mniszce zajmowania stanowiska przywódczego w obecności mnichów; nawet jeśli zakonnica była wyświęcona przez sto lat, a mnich wyświęcony tylko na jeden dzień brał starszeństwo. Ostatnie badania określają te zasady jako późniejszy dodatek do kanonu buddyjskiego, najprawdopodobniej wprowadzony w celu uspokojenia bazy brahmanów, która miała na celu uświęcenie jej poglądu na kobiety w nowej religii po Buddaśmierć.

Niezależnie od debaty na temat autentyczności pism świętych, osiem garudhamm przeszło przez czas i przestrzeń, wpływając do dnia dzisiejszego na życie mniszek buddyjskich. Mają miażdżący wpływ na wyrażanie przez kobiety duchowej mocy i zgubnie zapewniały niewidzialność mniszek i nauczycielek przez całą długą historię przekazu buddyjskiego. Upadek linii w pełni wyświęconych mniszek w szkole Theravada ponad tysiąc lat temu jest zwykle przypisywany niekorzystnym siłom zewnętrznym, takim jak wojny i głód. Jednakże nie można lekceważyć podkopującego wpływu ośmiu zasad jako czynnika w wygaszeniu sangh bhikkhuni.

Zaginiony rodowód w pełni wyświęconych mniszek został wykorzystany przez mnichów do argumentowania, że ​​niemożliwe jest przywrócenie właściwych święceń. Ogólnie rzecz biorąc, kontekst kulturowy, który dał początek tym ośmiu zasadom, stworzył mur, który blokuje zakonnice dostęp do odpowiednich zasobów i edukacji, do udziału w organach decyzyjnych, które mają wpływ na ich życie, oraz do kontekstu wspierającego, który umożliwiłby wzrost zaufania, przywództwa i stałej obecności w Buddarodowód.

Jednak ściana pęka. Prawdą jest, że Tajlandia, Kambodża, Birma i Laos nie uznają pełnego wyświęcania kobiet, podobnie jak tybetańskie szkoły buddyzmu. Jednak w ciągu ostatnich kilku dekad kobiety przyjęły pełne święcenia na Tajwanie, gdzie linia pozostaje nieprzerwana, i pojawiły się jako w pełni wyświęcone mniszki w szkołach tybetańskich i therawady. Czcigodna Bhikkhuni Kusuma, jedna z pierwszych mniszek ze Sri Lanki, która przyjęła pełne święcenia, była pionierką w odbudowie buddyjskiego zakonu Theravada dla kobiet na Sri Lance, gdzie jest ponad osiemset mniszek.

W Tajlandii jest teraz pięćdziesiąt zakonnic, około dwudziestu bhikkhuni i trzydzieści samaneris (dziesięć-przykazanie zakonnice). Pomimo znacznego oporu ze strony wielu mnichów, pęknięcia te zapewniły jaśniejszy obraz przywrócenia pełnej święceń. Jak mówi Ajahn Sujato: „Jest to nasz obowiązek jako mnichów pod winaja [klasztorny kodeks postępowania], aby przekazać Going Forth każdemu szczeremu wnioskodawcy, niezależnie od tego, czy jest to mężczyzna czy kobieta”. To jest wyraźna artykulacja Buddaintencją, aby istniał obowiązek udzielenia pełnych święceń każdemu, kto szczerze o to poprosi.

Od przybycia buddyzmu na ziemie zachodnie istnieje złożony związek między formami religijnymi, które historycznie umożliwiały przekazywanie dharmy, a samą praktyką dharmy. Szczególnie utrwalanie ośmiu zasad podsyca niezadowolenie zachodnich buddystów. Przez wiele lat to niezadowolenie było tłumione napomnieniem, że łaskawe zaakceptowanie tradycji jako danej jest częścią prawdziwej praktyki duchowej. Jednak wraz ze wzrostem starszeństwa zachodnich mniszek stosowanie takich taktyk do popełniania nierówności staje się coraz bardziej niedopuszczalne, a nawet śmieszne. Była zakonnica z tradycji Thai Forest wyjaśnia:

Było wiele hipokryzji w sposobie, w jaki mnisi zachęcali mniszki do „pracy” i „akceptacji” ich niskiego statusu. Umieszczenie zakonnic poniżej lub za najnowszym juniorem było bolesne mnich w ustawianiu siedzeń czy w zbieraniu jałmużny, bez względu na to, jak długo była w zakonie – nawet jeśli była nauczycielką w tej społeczności. Podczas gdy linia mnichów rosła i każdy z nich awansował w hierarchii, mniszki przesuwały się w dół linii, aby dostosować się do nowo przybyłych.

Mieszkając w klasztorze w Kalifornii, starałem się przekazać seniorowi mnich jak bolesna była ta sytuacja dla zakonnic. Odpowiedział, mówiąc, że umiejscowienie nie ma znaczenia, że ​​jest to „tylko percepcja” – sugerująca postrzeganie siebie, które powinno zostać porzucone. Tak, to percepcja, powiedziałem. A jak byś mnie postrzegał, gdybym zajął swoje miejsce w kolejce według tego, jak długo byłem w kolejności, a nie według płci? Wtedy siedziałbym obok ciebie i drugiego seniora mnichi wszyscy inni młodsi mnisi siadali za mną. Jak byś się do mnie odnosił i jak wtedy mnie postrzegał? Jak myślisz, jak inni mnisi odnieśliby się do mnie i wtedy mnie postrzegali; jak ludzie świeccy odnieśliby się do mnie i mnie postrzegali? A jak myślisz, jak bym wtedy postrzegał siebie, gdybym otrzymał odpowiednie miejsce w zakonie i nie był ciągle rozumiany jako „niższy” i młodszy od mnichów? Jestem pewien, że byłoby zupełnie inaczej – chociaż byłoby to „tylko percepcja”.

To jest rzecz. Używaliby poziomu „ostatecznej prawdy”, aby zachęcić cię do zaakceptowania niskiego statusu i dyskryminacji kobiet w zakonie. „Kobieta” i „mężczyzna” to wyobrażenia, etykiety… Ostatecznie nie ma „kobiet” i „mężczyzn”. Jak prawdziwe! Ale dlaczego w takim razie „postrzegani” mężczyźni są tak oporni wobec „postrzeganych” kobiet zajmujących równe miejsce w porządku?

Chociaż pełne wyświęcenie mniszek nie rozwiązałoby w pojedynkę tego poziomu nierówności płci w klasztorny Jest to jednak podstawowa platforma, z której można kontynuować dyskusję na temat tych palących kwestii. Przeważający argument, że pełne wyświęcenie kobiet nie jest możliwe z powodów „prawnych”, nadal służy istniejącej strukturze władzy i podważa jakąkolwiek możliwość postępu. Ta sytuacja w żaden sposób nie ogranicza się do linii Ajahn Chah czy tradycji Theravada. W 2007 roku międzynarodowa konferencja została zainicjowana przez Dalajlama zbadać przywrócenie pełnej święceń w tradycji tybetańskiej. Ponad czterystu uczonych, zakonników i świeckich praktykujących zebrało się w Hamburgu w Niemczech, aby spędzić kilka dni na badaniu roli buddyjskich kobiet w sangha. Ale po dziesiątkach artykułów naukowych przedstawiły każdy prawny, etyczny i pełen współczucia kąt, dlaczego było to na czasie, właściwe i z poszanowaniem dla Buddadążeniu do zaoferowania pełnych święceń kobietom we wszystkich tradycjach, propozycja uczynienia tego pozostała w martwym punkcie. Jeden z uczonych podsumował to zwięźle: „Oczywiście, że nie mamy tu do czynienia z niczym szczególnie racjonalnym”.

Rygorystyczna praca konferencji w Hamburgu jasno pokazała, że ​​pełne wyświęcenie jest możliwe i zawsze było. Pokazał również, w jaki sposób sutty i winaja można manipulować zgodnie z określonym programem. Nowe pokolenia buddystów, z dostęp do tłumaczonych pism świętych i badań krytycznych dla tekstu, są w stanie wyraźniej dostrzec rażącą dyskryminację kobiet i podjąć kroki, aby ją obalić. Coraz częściej seksizm w tradycji buddyjskiej znajduje się w sposób zgrzytliwy w kulturze zachodniej, gdzie socjopolityczną normą – przynajmniej w dyskursie publicznym i prawodawstwie – jest parytet płci.

Pięć ważkich zasad w Wielkiej Brytanii

Mniej więcej w tym samym czasie, co święcenia w Perth, w klasztorach tej samej linii w Wielkiej Brytanii istniał kontrastujący ruch. W sierpniu 2009 roku Ajahn Sumedho — rówieśnik Ajahna Brahma, a także jeden z pierwszych zachodnich uczniów Ajahna Chaha — i kilku jego starszych mnichów narzucili „pięciopunktowe porozumienie” społeczności mniszek w klasztorach Amaravati i Cittaviveka. Punkty te, ukształtowane na podstawie ośmiu garudhamm, potwierdzają pierwszeństwo mnichów względem mniszek, a dodatkowo blokują mniszek przed przyjmowaniem lub dążeniem do przyjęcia pełnych święceń w obrębie tej linii. Ponieważ święcenia bhikkhuni zostały w Tajlandii zakazane (w edykcie królewskim z 1928 r.), mniszki w klasztorach filii w Wielkiej Brytanii mają mniejsze święcenia siladhara. Wyświęcenie jest ledwo rozpoznawane w Tajlandii i nie jest zgodne z większym ruchem buddyzmu. Sekciarskie argumenty niektórych mnichów o lojalności wobec tajskiej starszyzny i korzeniach tradycji lasu, jak dotąd przeważały nad poczuciem lojalności wobec ich sióstr, z którymi dzielą buddyjską klasztorny życie.

Niemniej jednak, w ciągu trzydziestu lat od powstania zakonu mniszek w Wielkiej Brytanii następowała powolna ewolucja w kierunku bardziej sprawiedliwego statusu mnichów. Było to zgodne z szerszym rozwojem społecznym w Wielkiej Brytanii. Wydaje się jednak, że prezentacja pięciu punktów nagle zatrzymała wszelkie poczucie otwartego dialogu i ewolucji. Co więcej, mniszkom w Wielkiej Brytanii wydano ultimatum, że dalsze wyświęcanie na siladharę ustanie – siladhary jeszcze nie dokonują własnych święceń – a ich obecność w społeczności byłaby niemile widziana, gdyby nie zaakceptowały tych punktów. Mniszkom polecili zakonnikom, aby te tak zwane negocjacje zachowały w tajemnicy do czasu podpisania umowy. W konsekwencji świeccy zwolennicy tej społeczności nie mieli pojęcia, co popierają, a zakonnice zostały odrzucone dostęp do perspektyw zewnętrznych w trakcie procesu. Dla zaangażowanych kobiet nagle wydawało się to tak surowe, jak wymagania nałożone niedawno przez Watykan na katolickie zakonnice w USA, które te zakonnice określiły jako represje.

Jak napisała anonimowo pewna zakonnica siladhara: „Ta sytuacja nasuwa wiele pytań do umysłu i serca. Jak mogę nadal używać a klasztorny pojazdem, który jest tak nieprzyjazny strukturalnie i uprzedzony do kobiet, jak moja droga do wyzwolenia. Jak mogę otworzyć się na mój pełny potencjał ludzkich narodzin i kultywować serce oparte na Brahmawiharze w? Warunki które nieustannie podważają mnie jako osobę tylko z powodu mojej płci? Jak mogę żyć uczciwie, jeśli kocham być klasztorny ale czy uważasz, że starożytna struktura nie reaguje na nasze współczesne czasy? Odkąd wiele lat temu otrzymałem wielkie błogosławieństwo na spotkanie z Dhammą Buddy, współczujący aspekt BuddaJego nauczanie głęboko odbiło się na całej mojej istocie. Jednak dominacja jednej grupy ludzi przez drugą jest niezgodna z mądrością i współczuciem nauk Budda".

Tak jak pierwsze zakonnice BuddaDyspensa była zmuszona do wykonania, więc zakonnice w klasztorach w Wielkiej Brytanii podpisały się linią przerywaną, metaforycznie, aby mogły pozostać jako zakonnice w społecznościach, które pomagały budować. Co więcej, pod koniec niedawnej ceremonii święceń w buddyjskim klasztorze Amaravati, Ajahn Sumedho, kapłan wyświęcający, wyrecytował pięć punktów i zapytał nowe mniszki, czy się na nie zgadzają. Po wyrażeniu zgody, święcenia zostały sfinalizowane, a postępowanie zakończone. Jako takie, pięć punktów wydaje się być teraz formalną częścią procedury święceń.

Drobny druk w takich umowach niesie jednak śmiertelne ukłucie. Wiele kobiet zniechęca się do święceń kapłańskich — lub rozbiera się po pewnym czasie — w bezpośrednim wyniku pogardy, której doświadczają w klasztorny Buddyzm. Jest to wyraźnie wyrażone przez byłego klasztorny, jej doświadczenie potwierdziło wielu:

Jeśli chodzi o pięć punktów, odczuwam duży smutek. Zdjęłam szaty po tym, jak przekonano mnie, że naleganie na demokrację, przejrzystość, równość i wzajemny szacunek (między mężczyznami i kobietami, a także między młodszymi i starszymi w społeczności) czyni mnie niezdolną do bycia zakonnicą. Cieszę się, że trzymałem się swoich wartości, chociaż odejście było dla mnie bardzo bolesne. Boli mnie myśl o tym, jak wielu dobrych ludzi straciła społeczność, nie wspierając ich i nie pielęgnując ich dążenie.

Gdzie idziemy tu grom?

Przywrócenie pełnego wyświęcenia jest kluczowym krokiem dla pełnego uczestnictwa kobiet w buddyzmie, tak jak jest to praktykowane dzisiaj. Jest to jednak tylko jeden krok w kierunku osiągnięcia równości płci w buddyzmie. Przy odpowiednim dochodzeniu nie może pozostać wątpić że impuls do przeciwstawienia się pełnemu uczestnictwu kobiet w tradycji buddyjskiej nie pochodzi z nauk Budda, ale z ignorancji. Korzenie problemu tkwią w seksizmie i tam trzeba zlokalizować pracę. Rosnące niezadowolenie wyrażane przez kobiety i mężczyzn, którzy chcą praktykować na Zachodzie, ujawnia zmianę w duchu czasu, którą dobrze byłoby uznać, aby nie klasztorny dziedzictwo prześlizguje się przez nasze zbiorowe palce.

Nikt nie jest właścicielem domu buddyjskiego monastycyzmu. Ścieżka wyrzeczenia jest naszym wspólnym dziedzictwem. Nie należy do mnichów i nie należy do nich naradzać się lub odmawiać zachcianek. Jak długo pozwolimy kobietom zostać wyrzuconym z ich klasztorny do domu, zamiast kwestionować nadużycie ich wolności do pełnego praktykowania w ramach monastycyzmu buddyjskiego? Utrzymywanie się nierówności płci – w szerszym kontekście kulturowym, który toleruje ją coraz mniej – grozi upadkiem otaczającego nas domu.

Pytamy więc: Jak by to wyglądało, gdyby „problem” ordynacji bhikkhuni i równości płci w buddyzmie został przeniesiony tam, gdzie naprawdę należy? Problem nie dotyczy kobiet, które chcą wyświęcać, ale tych, które obawiają się pełnego uczestnictwa kobiet.

Rozwijanie wglądu w ten strach ma kluczowe znaczenie; ma potencjał, aby uwolnić się od wszelkich impasów w tej kwestii. Taki rozwój wymaga silnego osobistego dociekania, szczerej refleksji i pokory w rozpoznaniu własnego błędu. To walka, nie wątpić. Grozi nam kontaktowanie się ze sobą w całej naszej złożoności, naszych mocnych stronach i naszych słabościach. Ale uczciwy wysiłek zarówno kobiet, jak i mężczyzn, aby dociekać wewnętrznie korzeni lęku przed kobiecością, może stanowić otwarcie serca, które umożliwia dialog. Jakkolwiek bolesny, przytłaczający i stanowiący wyzwanie może być taki dialog, z pewnością jest to proces, który musimy mieć. Alternatywa jest znacznie gorsza: tajność; zakonnice przesiedlone lub rozebrane; mnisi, którzy czują się odcięci od bardziej autentycznego zaręczyn; niedoinformowani i pochlebni świeccy wyznawcy.

Nasilające się dyskusje na ten temat wśród zaniepokojonych buddystów na całym świecie od listopada 2009 roku oznaczają wyraźną zmianę w stosunku świeckich zwolenników do klasztorny sangha. Wielu zwolenników zdobywa informacje poprzez dialog z innymi, aby zapewnić odpowiedzialność i przejrzystość w ramach tradycji, którą cenią i pragną rozkwitać na Zachodzie. W tym celu tysiące ludzi podpisało petycję wzywającą mnichów z tradycji Thai Forest do uznania i wsparcia równości płci, poparcia święceń bhikkhuni, cofnięcia pięciu punktów nałożonych na zakon siladhara mniszek, cofnięcia wygnania Ajahna Brahma i by nawiązać z nimi dialog.

Petycja została przedstawiona na spotkaniu męskich opatów wspólnot Wat Nong Pah Pong, które odbyło się w Tajlandii w grudniu 2009 r. – tej samej grupie, której członkowie uczestniczyli w opracowywaniu pięciu punktów i wydaleniu Ajahna Brahma. Obok petycji przedstawiono komentarze tysięcy zaniepokojonych buddystów, komentarze uczonych i bhikkhuni zaangażowanych w święcenia w Perth oraz listy popierające bhikkhuni.

Opaci nie udzielili odpowiedzi tysiącom petentów. Zamiast tego wśród starszych zakonników tej tradycji rozpowszechniono i opublikowano na ich stronie internetowej schematyczne powtórzenie stanowiska wobec święceń Ajahna Brahma i święceń z Perth oraz obronę pięciu punktów nałożonych na zakon siladhara. Nie było otwarcia na dialog w tych kwestiach.

Obecnie wielu buddystów zaangażowanych w dyskusje online skupia się na zbieraniu energii w celu wspierania przywrócenia pełnych święceń dla kobiet i narodzinach równości płci w ramach tradycji, która przemawia do serc wielu praktykujących buddyzm na całym świecie.

Wielu zaangażowanych ludzi ciężko pracowało, aby przywrócić bhikkhuni sangha w różnych częściach świata i odpierać ataki tych, którzy sprzeciwiają się takiej zmianie. Jest to jeden ważny krok na ścieżce do równości płci, a w konsekwencji do dobrego zdrowia sangha. Im jesteśmy winni podziękowania. Tym, którzy trwają w swoim antagonizmie wobec kobiecości, jesteśmy winni uczciwe wyjaśnienie i chęć podjęcia dialogu. Tuż w miejscu szczeliny jest okazja do wspólnego poruszania się w czwórkę sangha. Wspólnie możemy rozwiać kulturę strachu, wejść w dialog i współtworzyć żywą, natchnioną wizję naszych czasów. Niech wybór należeć będzie do nas, a nie do kilku osób ukrywających się w cieniu szafranowej ściany.

Autor gościnny: Thanissara, Jitindriya i Elizabeth Day