Budda jest wolny od strachu

Budda jest wolny od strachu

Część serii Kącik śniadaniowy Bodhisattwy prelekcje wygłoszone podczas Zimowych Rekolekcji Zielonej Tary od grudnia 2009 do marca 2010.

  • Dlaczego jego wolność od strachu sprawia, że Budda niezawodne schronienie
  • Jak lęk i strach są powiązane

Rekolekcje Zielonej Tary 036: Budda nie ma strachu (pobieranie)

Od lat zastanawiam się nad tym pytaniem, czym jest strach w związku z Dharmą. Nawet na tych rekolekcjach na samym początku dużo rozmyślałem nad śmiercią: własną śmiercią, śmiercią bliskich mi ludzi, nadchodził jakiś strach. Właściwie pomyślałem, że to dobry znak, ponieważ medytowałem nad śmiercią w przeszłości i nic nie wyszło. W tamtych czasach myślałem: „Cóż, albo oznacza to, że jesteś bardzo urzeczywistniony duchowo, albo tego nie rozumiesz”. Opcja była taka, że ​​tego nie rozumiem. Teraz nadchodził strach i pomyślałem, że w rzeczywistości było to całkiem pomocne medytacja— nie straszyć siebie, ale przygotować się, mieć świadomość, że pojawia się strach.

Przez lata na początku, kiedy słuchałem nauk, zwłaszcza o schronieniu, pierwszą rzeczą, która się pojawiła, było: „Dlaczego jest Budda wiarygodne źródło schronienia?” Jeden, Budda jest wolny od wszelkiego strachu. Dwa, Budda ma umiejętne środki aby uwolnić innych od strachu. Potem pomyślałem: „Wielka sprawa!” Dlaczego ze wszystkich Buddafantastyczne cechy, czy jako główną wybrali wolność od strachu? Jakby to była pierwsza rzecz, która sprawia, że Budda niezawodne schronienie? Zastanawiałem się nad tym przez długi, długi czas. Powoli, w miarę jak moje własne rozumienie Dharmy rosło, stawało się coraz jaśniejsze. Buddowie nie boją się śmierci – to imponujące. The Budda może uwolnić mnie od lęku przed śmiercią – to dobrze. The Budda nie boi się odrodzenia w niższych sferach — cóż, zaczynam się trochę bać odrodzenia w niższych sferach. Ponadto rozumienie więcej Budda cechy, które znasz Budda nie boi się wszystkich nieszczęść cyklicznej egzystencji – cóż, to zaczyna robić się bardziej imponujące. The Buddanawet nie boi się, że Budda może być rozproszony przez błogość wyzwolenia i idź w tym kierunku. The Buddanie boi się, ponieważ Buddanie chwyta się niczego, niczego, co jest sobą. Więc teraz bardzo doceniam to, że wolność od strachu to wielka sprawa.

Najwyraźniej przez długi, długi czas nie miałem kontaktu z własnym lękiem. Teraz to się zmieniło i zdałem sobie sprawę, że lęk i strach są ze sobą powiązane. Właściwie nie wiedziałem tego przez bardzo długi czas. Wiedziałem, że jestem niespokojny, ale co to ma wspólnego ze strachem? A w moim przypadku, czy to prawda? Z pewnością prawdą jest, że podczas gdy jest strach, istnieje lgnięcie do siebie. Czy prawdą jest również, że tam, gdzie jest lgnięcie do siebie, tam jest strach? To po prostu naturalnie się z tym wiąże? Nie wiem. Wygląda na to, że chwytasz się samego siebie lub chwytasz się czegokolwiek, a potem przywiązanie pojawia się lub pojawia się niechęć, czy strach nie miesza się w obu tych rzeczach? W każdym razie, to jest pytanie, z którym osobiście się teraz bawię. To bardzo filozoficzne.

Osobiście lubię Kathleen, został wychowany przez niespokojną matkę, wychowaną przez niespokojną matkę wychowaną przez tyrana. Myślę, że jest to również oznaką niepokoju, gdy ci maniacy kontroli (ci z nas, którzy mają tę manifestację) próbują poradzić sobie z naszym lękiem. A ci z nas, którzy kurczą się ze strachu, starają się jak najlepiej radzić sobie z naszym lękiem. Robię jedno i drugie, co jest trochę niefortunne. Ale nie mogę winić rodziców. Byłem znanym dobrym dzieckiem, znanym w rodzinie. Nie płakałam bardzo. Przespałem całą noc od samego początku. Łatwo było trenować toaletę. Musieli mi coś powiedzieć tylko raz, a ja nigdy więcej tego nie zrobię. Mój przyjaciel usłyszał kiedyś tę historię i powiedział: „O mój Boże, od samego początku podobałeś się ludziom”. Myślę, że to prawda. Przyszedłem, chcąc zadowolić i naprawdę bardzo bałem się upomnienia lub jakiejkolwiek negatywnej odpowiedzi – naprawdę bardzo się tego boiłem i bardzo się boiłem złość. To jest podstawa mojego przywiązanie do mojej reputacji, a przywiązanie do miłych słów i otuchy. Nie musi to być nawet pochwała, ale zapewnienie. A moja niechęć do dezaprobaty jest tak naprawdę źródłem prawie całego mojego niepokoju.

Wierzę, że wszedłem z tym. Potem dorastałem w Warunki gdzie to po prostu go karmiło. Spośród Warunki było to, że byłam najstarsza z czwórki dzieci, a pozostała trójka nie była dobrymi dziećmi. Jak to często bywa, najstarsze dziecko jest tym, które opiekuje się wszystkimi pozostałymi dziećmi. Mój niepokój dotyczył chęci zadowolenia dorosłych i: „Te dzieci nie zachowują się, a moim zadaniem jest trzymać je w ryzach”. Mój niepokój związany z ich zachowaniem był naprawdę głęboko zakorzeniony. Moja mama była dość spokojna co do kary, więc jeśli jedno z nas miało kłopoty, wszyscy mieliśmy kłopoty. Tak więc moim zadaniem było trzymać wszystkich razem. Nazwała mnie „Małym Generałem” po filmie Shirley Temple. Więc to była osobowość, w której dorastałem. Powiedziała to z czułością i miłością, więc pomyślałem, że to dobrze.

Nigdy nie pamiętam kary jako dziecko. Myślę, że nie musieli mnie karać, bo wystarczyło unieść brew i już tam jestem. Ale niedzielny poranek, niedzielny wieczór i środowy wieczór spędziłem w kościele z babcią, która naprawdę chciała, żebym miał dobre podstawy w życiu. Mieliśmy bardzo uzdolnionego, dramatycznego kaznodzieję, który głosił trzy razy w tygodniu o tym, co stało się ze złymi ludźmi: płonący w piekle, płonący w piekle, płonący w piekle, płonący w piekle. Tak więc ten strach przed karą wszedł w to. Nadal to mam. Cały czas tkwi we mnie ten ukryty strach przed karą.

Powiedziałbym więc, że to są podstawy mojego niepokoju i jak powiedziała czcigodna, kiedy po raz pierwszy o tym mówiła w zeszłym tygodniu, to nawyk. To zdecydowanie nawyk reagowania. Myślę, że jest jeszcze inna drobnostka kulturowa. Może to jest tylko dla kobiet, a może to tylko południowe, ale pierwsza odpowiedź brzmi: „Pomocy! Pomoc! Niech ktoś mnie uratuje!” A ludzie z odpowiednim rodzajem psychologicznego makijażu rozpoznają to i przychodzą i ratują cię. Jeśli nie masz wokół siebie ludzi, którzy robią to za ciebie, po prostu podnieś się i kontynuuj. Ale to jest pierwsza odpowiedź: „Pomoc, pomóż, pomóż”.

Czcigodny Thubten Chonyi

Czcigodny Thubten Chonyi jest zakonnicą w tradycji buddyzmu tybetańskiego. Studiowała u założyciela opactwa Sravasti i ksieni Ven. Thubten Chodron od 1996 roku. Mieszka i trenuje w opactwie, gdzie otrzymała święcenia nowicjatu w 2008 roku. Pełne święcenia kapłańskie przyjęła w Fo Guang Shan na Tajwanie w 2011 roku. Czcigodny. Chonyi regularnie uczy buddyzmu i medytacji w Unitarian Universalist Church w Spokane, a czasami także w innych miejscach.