Widzenie przez lęki

Widzenie przez lęki

Część serii Kącik śniadaniowy Bodhisattwy prelekcje wygłoszone podczas Zimowych Rekolekcji Zielonej Tary od grudnia 2009 do marca 2010.

  • Nerwowość, negatywne myślenie i nadmierna wrażliwość mogą pomóc w tym samym podejściu
  • Umysł często tworzy projekcje i możemy rozpoznać negatywny nawyk robienia gór z kretowisk

Rekolekcje Zielonej Tary 033: Widzenie przez lęki (pobieranie)

Nadal rozmawiamy o strachu. To całkiem bezużyteczne. Myślę, że gdyby cię ścigał dinozaur, mogłoby się to wydawać przydatne. Ale może lepiej by było, gdybyś schronić się!

Nie zawsze rozpoznaję strach, ale rozpoznaję inne rzeczy. Jednym z nich jest nerwowość. Mam trzy rzeczy, którym pomaga to samo podejście: nerwowość, być może negatywne myślenie i nadmierna wrażliwość. W pewnym sensie rzeczy, których używam w tych trzech doświadczeniach, są bardzo podobne i bardzo pomagają.

Jednym z nich jest rozpoznanie, że nic się nie dzieje. Mój umysł często dokonuje projekcji. Lub jeśli myślę negatywnie, często jest to negatywny nawyk. To właściwie tylko nawyk. Jeśli utożsamiam się z tym nawykiem, to w rzeczywistości jest jeszcze gorzej, bo wtedy trudno jest nabrać wystarczającego dystansu, by z niego wypracować. Czasami przypomina to zrobienie góry z kretowiska. Może coś tam jest, ale po prostu nie myślę dobrze. To jest w pewien sposób automatyczne. To, co sprawiło, że się zmieniłem, to praca z nim w sposób, który wcześniej omawialiśmy, po prostu go porzucając. Po prostu puść to. Lub po prostu zrelaksuj się.

Właściwie [na początku] te rzeczy nie działały dla mnie zbyt dobrze. Odkryłem, że to, co robiłem, to patrzenie na rzeczy i musiałem je rozproszyć i uświadomić sobie, że to naprawdę złe koncepcje. Nawet to, naprawdę w to nie wierzę! Kiedy naprawdę siadam i myślę o tym, to są tylko nawyki (nawyki mentalne, do których będzie się kierował mój umysł). Czcigodny Chodron kiedyś mi to powiedział. Ponieważ pomyślałem: „Cóż, po prostu ciągle przychodzą i widzę zwykłą część, ale jest też część twojego umysłu, która nadal w to wierzy”. I myślę, że dla mnie pomocne było spędzenie czasu na spowolnieniu i rozpoznaniu, że faktycznie przepracowuję: „Cóż, wierzę w to, czy nie?” i bardzo jasno. Potem, gdy pojawia się myśl, jest mi trochę łatwiej ją porzucić.

Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że czuję się niebezpiecznie i tak naprawdę nie widziałem tego wcześniej w tych sposobach myślenia. To było całkiem pomocne, ponieważ sprawiło, że wyszedłem poza mój zwykły sposób myślenia i pracy z tymi doświadczeniami. Spędziłem kilka tygodni po prostu bawiąc się różnymi rzeczami. Pamiętam, jak byłam dzieckiem (chyba miałam osiem lub dziewięć lat) i trzymałam młodszą siostrę na kolanach i nazywaliśmy to: „Zabierz ją do mojego królestwa, wejdź do mojego królestwa”, ponieważ czuła się niebezpieczna. W środku uświadomiłam sobie, że muszę to zrobić dla siebie: stworzyć ten wewnętrzny krajobraz. Więc bawiłem się tym. Kiedy patrzyłem na rzeczy, nie ma powodu, by czuć się niebezpiecznie. Mógłbym logicznie to powiedzieć. Ale emocjonalnie tak było. Częściowo może to być związane z nerwowością. Jeśli masz negatywne myśli o kimś, w rzeczywistości możesz czuć się niebezpiecznie — ponieważ wierzysz w coś negatywnego, co może wyrządzić ci krzywdę. Więc jest w tym trochę logiki. Ale nadal nie wyglądało na to, że to, co robię, działa. Więc kiedy pomyślałem o tym inaczej i stałem się bardziej kreatywny, zdecydowałem, że muszę stworzyć tę przestrzeń wewnątrz siebie. Pozwoliłem sobie na to myśląc, że jest to równie ważne jak wszystko inne. Pozwoliłem, żeby to było ważne. To było tak: „Jeśli mam mieć te spostrzeżenia, w które nawet ja nawet nie wierzę, które napędzają moje zachowanie, dlaczego przynajmniej nie wymyślić czegoś, co naprawdę przemyślałeś, w co wierzysz i czego pragniesz do kierowania twoim zachowaniem”. Zasadniczo nauczyłem się z tego, że mogę porzucić rzeczy o wiele łatwiej, gdy już je wyraźnie zobaczę.

Wszystko to działa lepiej, gdy widzę, jak negatywna myśl pojawia się w moim umyśle, co na odosobnieniu jest o wiele łatwiejsze. Wtedy często mówię sobie: „Jak cudownie!” i dodam do tego zdanie. Na przykład obserwuję zachowanie innej osoby i osądzam to, a nie chcę tego osądzać. Przemyślałem to i wiem, że to tylko dolegliwość. Widzę przez tę kolorową soczewkę nieszczęścia i mam tę myśl. Powiem więc po prostu: „Jak wspaniale”, a potem uzupełnię: „To się dzieje i jak cudownie, bo…” i coś wymyślę. Właściwie to nie jest nawet wymyślanie: „To cudowne, jak cudownie…”. Może ktoś robi coś, co cię denerwuje, a ty możesz po prostu powiedzieć: „Cóż, jak cudownie! Ta osoba wywiera wysiłek, robiąc x, y lub z”. Robią coś cnotliwego, a ty masz może chwilę zazdrości lub cokolwiek innego. Mówiąc po prostu: „Jak cudownie…” potrzebuję tych rzeczy, które w danej chwili są dość szybkie i łatwe.

Na koniec jeszcze jedna rzecz, którą czasami robię na poduszce, ale nawet gdy siedzimy przy obiedzie — uważam, że jest to naprawdę dość potężne (i myślę, że pochodzi od lat robienia medytacja gdzie wizualizujemy pole schronienia) jest po prostu siedzieć i patrzeć na całe pole schronienia i czuć, że wszyscy są teraz we właściwej relacji. To tak, jak we wszystkich czujących istotach wokół ciebie, jest to człowieczeństwo – i to naprawdę otwiera w tobie uczucie: „Oto wszyscy jesteśmy. Wszyscy patrzymy na Budda i święte istoty. Wszyscy mamy swoje małe problemy lub cierpimy w ten czy inny sposób, i tutaj wszyscy jesteśmy”. To po prostu stawia wszystkich we właściwej perspektywie na wszystko, co się pojawi. Nie wiem dlaczego. Myślę, że może częściowo będąc w obecności świętych istot. Nie możesz pozwolić swojemu umysłowi iść za daleko na południe. Ale w ramach tej wizualizacji możesz pracować z prawie każdym z lamrim nauki. Na przykład: „Wow, ktoś lub coś naprawdę mnie wkurzyło, więc mam złość”. Mogę tam siedzieć i umieszczać nas wszystkich w tym teatrze chirurgicznym lekarza Budda i po prostu powiedz: „Wow, spójrz na życzliwość tej osoby”. Spójrz na ich cierpienie i miej współczucie. Lub „Zobacz ich życzliwość”. Lub dowolną z rzeczy, które muszą się wydarzyć. Z jakiegoś powodu, kiedy robię to obrazowo w myślach, ma to trochę więcej mocy; i jest to również dość szybkie, ponieważ wizualizacja jest właśnie tam. Jeśli zapoznałeś się z nim, możesz go po prostu sporządzić i nagle, dlaczego czujesz się niepewnie? Wszyscy są we właściwej relacji.

Więc nie wiem, czy to działa dla ciebie. Ale uważam, że pomocne jest używanie pewnego rodzaju kreatywności w rzeczach, które są nawykowe. Powodzenia!

Czcigodny Thubten Tarpa

Czcigodna Thubten Tarpa jest Amerykanką praktykującą tradycję tybetańską od 2000 roku, kiedy przyjęła formalne schronienie. Od maja 2005 roku mieszka w opactwie Sravasti pod przewodnictwem Czcigodnego Thubtena Chodrona. Była pierwszą osobą, która wyświęciła w opactwie Sravasti, przyjmując w 2006 roku święcenia śramanerika i sikasamana z Czcigodnym Chodronem jako jej nauczycielem. zdjęcia jej święceń. Jej innymi głównymi nauczycielami są Jigdal Dagchen Sakya i JE Dagmo Kusho. Miała szczęście otrzymać nauki od niektórych nauczycieli Czcigodnego Chodrona. Przed przeprowadzką do opactwa Sravasti, Czcigodny Tarpa (wtedy Jan Howell) przez 30 lat pracował jako fizjoterapeuta/trener sportowy w college'ach, klinikach szpitalnych i prywatnych gabinetach. W tej karierze miała okazję pomagać pacjentom oraz uczyć studentów i kolegów, co było bardzo satysfakcjonujące. Posiada stopnie BS z Michigan State i University of Washington oraz tytuł magistra z University of Oregon. Koordynuje projekty budowlane opactwa. 20 grudnia 2008 Czcigodny. Tarpa udał się do świątyni Hsi Lai w Hacienda Heights w Kalifornii, gdzie otrzymał święcenia bhikhshuni. Świątynia jest powiązana z tajwańskim zakonem buddyjskim Fo Guang Shan.

Więcej na ten temat