Umysł jest twórcą naszego doświadczenia
Seria rozmów na podstawie Oswajanie umysłu w miesięczniku opactwa Sravasti Dzielenie się Dharmą od marca 2009 do grudnia 2011.
- Jak umysł tworzy nasze doświadczenie poprzez naszą postawę i nasze karmy
- W jaki sposób sposób, w jaki opisujemy sobie sytuację, determinuje nasze doświadczenie?
- Jak to, co myślimy o rzeczach, wpływa na to, jak się zachowujemy, co wpływa na to, jak inni na nas reagują
- W jaki sposób karmy łączy nasze działania z sytuacją, w której się znajdujemy
Tresowanie umysł 01: Nauczanie Czcigodnego Thubtena Chodrona (pobieranie)
Witamy w opactwie. Jeśli chodzi o pokłony – ponieważ pamiętam, kiedy po raz pierwszy byłem w buddyjskim otoczeniu i widziałem ludzi wykonujących pokłony, byłem całkowicie przerażony. Ponieważ w Ameryce kłaniamy się tylko za kartą kredytową. Zostałem wychowany przez… no wiesz, kult bożków: „Co ci ludzie robią, kłaniając się drugiemu człowiekowi?” To jak: „Nie robimy tego”. Ale ta praktyka polega na tworzeniu naczyń podatnych i powinienem powiedzieć, że jest to całkowicie opcjonalne, więc rób to, jeśli masz na to ochotę, nie rób tego, jeśli nie masz na to ochoty. Celem jest rodzaj opróżnienia się, chodzi o to, że jeśli przyjdziemy coś posłuchać, a dotyczy to wszystkiego, nie tylko tutaj, ale w zwykłej szkole, w pracy, jeśli przyjdziemy z umysłem, który mówi: „ Jestem najlepszy, wiem o co chodzi”, wtedy uniemożliwiamy sobie naukę. Natomiast kiedy rozwijamy umysł, który dostrzega dobre cechy innych, to otwiera nas to na samodzielne rozwijanie tych dobrych cech. Więc to jest idea kłaniania się.
Zaczynamy serię dzisiaj, w Nowym Roku, i będzie ona oparta na tresowanie umysł, który został pierwotnie opublikowany pod hasłem Tresowanie Małpi Umysł. Ludziom to się naprawdę podobało, zwłaszcza osobom urodzonym w roku małpy. Ale to nie było napisane tylko dla tych ludzi. Będziemy omawiać kilka różnych tematów. Jest dla ciebie dobra lektura tła, ponieważ jeśli przeczytałeś część z nich przed przyjazdem, masz pewną znajomość tego, o czym będziemy rozmawiać. Dzisiaj będziemy mówić o umyśle jako twórcy naszego doświadczenia. Ale zanim powiem, zawsze lubię posiedzieć z ludźmi w ciszy, tylko przez kilka minut. Więc po prostu zróbmy to i wróćmy do naszego oddechu, a potem opowiem o tym, jak nasz umysł jest twórcą naszego doświadczenia. Po prostu wróć na chwilę do oddechu, pozwól umysłowi się uspokoić.
Poświęćmy chwilę i zbudujmy naszą motywację i pomyślmy, że podzielimy się razem tego ranka, aby uspokoić nasze przywiązanie załączniki i nasze złość i naszą ignorancję, abyśmy mogli wzmocnić naszą miłość, współczucie i mądrość. Robić to nie tylko dlatego, że ma to pozytywny wpływ na nas samych, ale abyśmy mogli wnieść pozytywny wkład w dobro wszystkich żywych istot, dla dobra świata, dobra wszechświata, dobra naszego społeczeństwa.
Umysł jest twórcą naszego doświadczenia. Przede wszystkim, czym na świecie jest umysł? Ciekawe. Jeśli zajrzysz do encyklopedii, jeśli wejdziesz online lub zajrzysz do encyklopedii, jest wiele stron o mózgu, a nie o umyśle. W buddyzmie używamy słowa umysł w bardzo szczególny sposób i odnosi się ono do każdego świadomego doświadczenia. Ma to związek z doświadczeniem i świadomością. Nie chodzi tu o umysł, jak w mózgu, który jest fizycznym organem, i nie chodzi o umysł w sferze intelektu.
Co ciekawe, tybetańskie słowo oznaczające umysł, które tłumaczymy jako umysł, można również przetłumaczyć jako serce w takim sensie, w jakim ktoś ma dobre serce. W języku angielskim myślimy, że ktoś ma dobry umysł lub ktoś ma dobre serce, otrzymujesz dwa bardzo różne wrażenia dwóch różnych ludzi. W języku tybetańskim, buddyjskim, a nawet w sanskrycie to to samo słowo. Mówiąc, że ktoś ma dobre serce, mówi się, że ma dobry umysł i na odwrót.
Bardzo interesujące, prawda? Mamy tę zachodnią kulturę: jest umysł, który jakoś jest tutaj na górze, serce jest tutaj, a między nimi jest ściana. Ale w buddyjskim podejściu do rzeczy nie są one w dwóch różnych miejscach i nie ma ceglanego muru.
Kiedy mówimy o umyśle, tak naprawdę mówimy o świadomym doświadczeniu. Obejmuje percepcje zmysłowe: widzenie, słyszenie, smak, dotyk, czucie. Obejmuje myśli, obejmuje emocje, obejmuje uczucia przyjemne, nieprzyjemne i neutralne. Obejmuje widoki a postawy, nastroje i wszystkie tego rodzaju rzeczy są zawarte w wielkiej ogólności umysłu.
Kiedy mówimy, że nasz umysł jest twórcą naszych doświadczeń, można to przyjąć na wiele, wiele różnych sposobów, na wielu różnych poziomach. Jednym z poziomów, który jest dla nas bardzo łatwy do zrozumienia na początku, jest to, jak nasze podejście do czegoś tworzy sposób, w jaki tego doświadczamy. Szczególnie dobrym przykładem jest wejście do pokoju pełnego nieznajomych – doświadczenie, które wszyscy przeżyliśmy, prawda? Niezależnie od tego, czy zaczynasz nową pracę, czy idziesz do nowej szkoły, gdzieś się wybierasz, na jakąś imprezę czy cokolwiek, jest tam pokój pełen nieznajomych. Istnieją różne rodzaje postaw, które możemy mieć, zanim wejdziemy do pokoju pełnego nieznajomych. Jedna osoba może być bardzo zaniepokojona i powiedzieć: „Och, nie znam nikogo w tym pokoju, a oni wszyscy się znają i nie wiem, czy będę pasować, a właściwie nie wiem jeśli mnie polubią, ale też mogę ich nie polubić. Właściwie to jestem pewien, że jeśli mnie nie polubią, to ja ich nie polubię. I oni się znają, mają te wszystkie rzeczy, a ja będę na zewnątrz, będę kwiaciarzem i wszyscy zauważą, że tylko siedzę i kręcę kciukami. Przypomni mi to, kiedy byłem w liceum, a tańce, których nie znoszę. Pamiętasz tańce w szkole średniej? Jakie cierpienie. Mamy niesamowitą obawę przed wejściem do pokoju pełnego nieznajomych.
Jeśli z takim nastawieniem wejdziemy do pokoju pełnego nieznajomych, co się prawdopodobnie stanie? Właśnie to, czego się obawialiśmy, może się wydarzyć. Bo kiedy mamy takie nastawienie, że wszyscy się znają, nie będę się dopasowywał, nie wiem, czy mnie polubią, jak będziemy działać? Czy będziemy przyjaźnie nastawieni i otwarci? Czy pójdziemy i zaczniemy rozmawiać z ludźmi, czy też zatrzymamy się i czekamy, aż przyjdą porozmawiać z nami? Innymi słowy, sposób, w jaki myślimy, zanim wejdziemy w sytuację, wpłynie na nasze zachowanie, co oczywiście wpłynie na to, jak się czujemy. A jeśli wisimy tam, ponieważ jesteśmy niespokojni i zdenerwowani, stanie się to samospełniającą się przepowiednią.
Widzieliśmy to w naszym życiu na wiele sposobów. Może być inna osoba, która wchodzi do tego samego pokoju pełnego nieznajomych i myśli: „Och, w tym pokoju jest razem grupa ludzi, nie wszyscy się poznają, a niektórzy ludzie będą nieśmiali, a ja wejdę i po prostu porozmawiam z ludźmi, a może porozmawiam z kimś, kto jest nieśmiały, może nie, ale jest cały pokój pełen ludzi, którzy mieli wiele różnych doświadczeń, które ja nie miałam różnych pomysłów i nadal może być bardzo ciekawie, kogo poznam.” Więc ta osoba wchodzi z takim nastawieniem i jakie będzie jej doświadczenie? Tylko to, co mówiła im wcześniej ich postawa, ponieważ wchodzą z postawą życzliwości, rozmawiają z różnymi ludźmi i rozszerzają się, a wtedy oczywiście inni ludzie odpowiedzą.
Widzimy więc, na podstawowym poziomie, że sposób, w jaki opiszemy sobie sytuację, w dramatyczny sposób wpłynie na to, jak będziemy jej doświadczać. Inne tego typu przykłady: ktoś nas krytykuje, to dość częste zjawisko, prawda? Ktoś mówi coś bolesnego, bolesnego. Do nas? Czy możesz sobie wyobrazić? Słodka niewinna mnie udoskonala, a oni mówią okropne rzeczy i to i tamto. Mam na myśli to, jak się czujemy, gdy ludzie nas krytykują. „Cóż, nie jestem taki”. Ludzie mówią rzeczy, które uważamy za niegrzeczne, konfrontacyjne lub obraźliwe, a potem siadamy i robimy nasze medytacja na nich. – Och, powiedział to, zawsze mówi do mnie w ten sposób. Wszyscy tak do mnie mówią. Za kogo on się uważa? To jest całkowicie niedopuszczalne zachowanie”. I siedzimy i przeżuwamy, siedzimy i po prostu analizujemy sytuację raz za razem. Psychoanalizujemy osobę, musi być dwubiegunowa, musi być, nie, nie jest dwubiegunowa, jest co to jest?
Publiczność: Linia graniczna.
Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Tak, są na granicy. Nie, nie są na granicy, są…
Publiczność: Schizofreniczny.
VTC: Schizofreniczny. Nie, nie, to zbyt surowe, to one…
Publiczność: Obsesyjny…
VTC: Nie, nie obsesyjno-kompulsywny. Nowe, nowe zaburzenie, które zwykle nazywa się złość… coś opozycyjnego … nieporządek?
Publiczność: Zaburzenie oporu opozycyjnego.
VTC: Zaburzenie oporu opozycyjnego. DZIWNE, tak. Właściwie to całkowicie normalne, prawda? To znaczy dużo się wściekać. Więc zaczynamy diagnozować ludzi, siedzimy i naprawdę rozmyślamy nad sytuacją. I w tym procesie stajemy się coraz bardziej i bardziej nieszczęśliwi. Tak więc następnym razem, gdy zobaczymy tę osobę, to, co jest w naszym umyśle, to po prostu ogromna nietolerancja i chęć zemsty i chęć kontrataku i zadawania jej bólu, ponieważ sprawiła nam trochę bólu. I wiecie, może minąć kilka tygodni między tym, co powiedzieli, a tym, co zobaczymy, i każdego dnia o tym myślimy, przeżuwamy i jesteśmy całkowicie nieszczęśliwi.
Tymczasem druga osoba była tego dnia w złym humorze. Powiedzieli to. Prawdopodobnie było im później przykro. Nawet jeśli nie, zapomnieli o tym. Ale doszliśmy do tego wielkiego kryzysu, który zabrał nam całe życie i zaciemnił każdą rozmowę, którą od tamtej pory mieliśmy ze wszystkimi, ponieważ rozmyślaliśmy nad tym, co ta osoba powiedziała, a potem jesteśmy w złym humorze i czytamy wszystkich innych i „ Co oni mi powiedzą? Bo wiesz, jak to jest, kiedy jesteś w złym humorze, spotykasz tak wielu nieprzyjemnych ludzi. To prawda, prawda? Kiedy jesteśmy w złym humorze, wszyscy… „Dlaczego po prostu pojawiają się tego dnia, kiedy jestem w złym humorze? Czy nie mogą mnie po prostu zostawić w spokoju?
Więc widzisz, że to wszystko jest wytworem naszego własnego umysłu, prawda, ponieważ dni, kiedy jesteśmy w dobrym nastroju, spotykamy tych samych ludzi, nie czujemy, że wszyscy chcą nas dorwać, i jeśli zmienimy nasze nastawienie i rozpoznamy: „Och, ta osoba była w złym humorze lub naprawdę cierpiała, albo coś naprawdę jej przeszkadzało, ale prawdopodobnie nie miało to zbyt wiele wspólnego ze mną”, a my nie Jeśli zrobimy z tego wielką sprawę, wtedy nasze przyszłe interakcje z tą osobą są w porządku i oszczędzamy dwa tygodnie złego nastroju.
Widzisz, jest całkiem jasne, że to, co robimy z naszym umysłem, wpływa na to, jak doświadczamy świata zewnętrznego. Czy rozumiesz to, co mówię? To bardzo oczywiste, kiedy mówimy o tym w ten sposób, ale nasz zwykły sposób interpretacji rzeczy nie jest taki. Naszym zwykłym sposobem jest, że na zewnątrz jest szczęście i cierpienie, a ja po prostu jestem tą niewinną osobą, która je napotyka. Dlatego, jeśli chcę być szczęśliwy, to lepiej poprzestawiam wszystko na zewnątrz, żeby było tak, jak chcę. A potem zabraliśmy się do naszego codziennego zadania, próbując sprawić, by ludzie byli takimi, jakimi chcemy, by byli.
To rzeczywiście przykry obowiązek, prawda? Jak często odnieśliśmy sukces i wykonaliśmy ten obowiązek? Niezbyt często. Naprawdę trudno jest sprawić, by inni ludzie byli takimi, jakimi chcemy, aby byli, i wciąż próbujemy, nawet jeśli to nie działa: powoli się uczymy.
Staramy się, nawet jeśli to nie działa, aby inni ludzie byli tym, kim chcemy, żeby byli. Podczas gdy najważniejszą rzeczą jest zmiana tego, co jest tutaj, ponieważ jeśli zmienimy to, co jest tutaj, to jak inni ludzie wydają się nam bardzo, bardzo różni się.
To jest rola medytacja. Medytacja ma ten sam werbalny rdzeń, co oswajanie lub przyzwyczajanie, więc staramy się budować nowe nawyki umysłu, oswajać się z bardziej pozytywnymi postawami, zamiast tkwić w baśniowych opowieściach, które opowiadamy sobie o rzeczach zmysłowych które obserwujemy na zewnątrz.
Tak często w naszym życiu przypisujemy znaczenie rzeczom, które nie mają tego znaczenia z własnej strony. To interesujące. Bardzo dobry przykład w kulturze tybetańskiej, kiedy klaszczą, myślą, że odstraszasz złe duchy, więc klaskanie jest tym, co robisz, aby odstraszyć złe duchy. Kiedy spotykasz kogoś, chcesz okazać szacunek, pochylasz się i wystawiasz język, tak. To bycie uprzejmym. Kiedy Brytyjczycy weszli do Tybetu w 1906, 1908, coś w tym stylu, na ulicy stała grupka Tybetańczyków, którzy chodzili w ten sposób [klaszcząc]. A Brytyjczycy myśleli, że są szczęśliwi i witają ich. To bardzo rażące, jak przypisujemy znaczenie czemuś, co nie ma tego znaczenia. A potem, kiedy ludzie przyszli ich zobaczyć i wystawili języki, myśleli, że ci ludzie są bardzo niegrzeczni. Kto wystawia język?
Tak więc przez cały dzień, gdy przechodzimy przez cały dzień, przypisujemy znaczenie bez zawracania sobie głowy sprawdzaniem, czy te znaczenia, które przypisujemy, są poprawne. Albo przypisujemy motywacje innym ludziom, nie pytając ich, czy to, o czym myślimy, jest ich rzeczywistą motywacją. Ale po prostu przypisujemy sobie te rzeczy, wymyślamy je. Wierzymy im, a następnie działamy na ich podstawie. A potem zastanawiamy się, dlaczego tak trudno jest komunikować się z innymi czującymi istotami. Dlaczego to takie trudne, ponieważ nigdy tak naprawdę nie zadaliśmy sobie trudu, aby zapytać ich, czy to, o czym myślimy, jest naprawdę tym, co się z nimi dzieje, czy nie. Po prostu zakładamy, że tak.
Kiedy byłam nastolatką, moi rodzice zawsze próbowali mnie kontrolować. Zawsze mówili, że muszę być w domu o określonej porze, a rodzice moich przyjaciół nie byli tacy. Rodzice mojej koleżanki byli o wiele milsi i pozwolili dzieciom zostać później. Ale moi rodzice byli bardzo opiekuńczy. Nie mogłem wyjść tak późno. I tak dalej i dalej, a oni mnie kontrolują, nie pozwalają mi robić tego, nie pozwalają mi robić tego, i na na na na na. I stało się to dopiero wiele lat później – no cóż, tak to ujmując, pomyślałem, że powodem, dla którego moi rodzice i ja się nie dogadywaliśmy, było to, że po prostu zbytnio kontrolowali. Otóż to! Próbowali mnie kontrolować. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że kontrolowanie mnie nie było zmartwieniem moich rodziców. Ich zmartwieniem było moje bezpieczeństwo. To nigdy nie przyszło mi do głowy, kiedy byłem nastolatkiem, ponieważ kiedy jesteś nastolatkiem, wiesz, nigdy nie myślisz o zranieniu, nigdy nie myślisz, że coś jest niebezpieczne. Po prostu idź i zrób to.
Tak więc całe to cierpienie, które miałem jako nastolatka w związku z moimi rodzicami, i wszystkie rzeczy, które na nich projektowałem, były całkowicie fałszywe. Bo myślałem, że kwestionują moją autonomię, kiedy to było tylko z mojej strony. Nie kwestionowali mojej autonomii, starali się zapewnić mi bezpieczeństwo. W ogóle tego nie widziałem. I oczywiście, jako rodzice, nie widzieli, że czuję, że stawką jest moja autonomia i że muszę bardziej zaufać, bo kiedy masz szesnaście lat, wiesz wszystko. To niesamowite, jak z wiekiem stajesz się trochę głupszy. Zauważasz, że z wiekiem stajesz się głupszy, a twoi rodzice stają się mądrzejsi z wiekiem? Bardzo ciekawy, jak to się dzieje. Więc całe to cierpienie, przez które przeszliśmy, było spowodowane tym, że przypisywałem im motywacje, które wcale nie były ich motywacjami. I myślałem, że kłócimy się o coś, co wcale nie było tematem ich kłótni.
W tak wielu przypadkach, takich jak ta, po prostu robimy założenia, a potem bardzo, bardzo denerwujemy się czymś, co nie jest nawet w umyśle drugiej osoby. Spotkania rodzinne są często dobrymi przykładami tego, jak działają tego rodzaju rzeczy. Kiedy mamy długotrwałe relacje z ludźmi, myślimy, że ludzie nigdy się nie zmieniają. Oczywiście, że się zmieniamy, a oni powinni rozpoznać, jak się zmieniamy, dojrzewamy i zdobywamy więcej wiedzy i umiejętności. Ale kiedy patrzymy na naszych rodziców i nasze rodzeństwo – nigdy się nie zmieniają. Oni po prostu tacy są. I tak idziemy na jakieś rodzinne spotkanie z umysłem przepełnionym oczekiwaniami na to, jak ci inni ludzie będą się zachowywać. A ze względu na nasze oczekiwania co do tego, jak będą się zachowywać, mało nam o tym wiadomo, również odgrywamy naszą starą rolę. Innymi słowy, chociaż myślimy, że się zmieniliśmy, nie zachowujemy się w ten sposób. I tak robimy nasze stare rzeczy, które wciskają te same stare guziki, a oni robią swoje stare rzeczy, a potem zrzucamy na nich całą winę. Brzmi znajomo?
Przed różnymi sprawami rodzinnymi wygląda to tak: „Okej, moja mama i mój brat będą się kłócić, a mój tata zrobi to, a moja siostra to zrobi”. Mamy to wszystko zaplanowane, nigdy nie dając tym ludziom szansy na zmianę, myśląc, że to my byliśmy tymi, którzy się zmienili, ale potem wchodzimy i robimy nasz stary numer, ponieważ wiesz, jak to jest czasami, kiedy dobrze znasz ludzi , skąd dokładnie wiesz, co powiedzieć, aby naprawdę je zdobyć. Wiesz o tym, zwłaszcza w rodzinach. „Dokładnie wiem, jak dręczyć tę osobę, och, ale nigdy nie powiedziałabym niczego, co mogłoby zranić jej uczucia, jestem tylko słodziutkim ciastem”. A potem mówimy naszą małą rzecz i szuu!
Chodzi mi o to, jak myślimy o rzeczach wpływa na to, jak się zachowujemy, co wpływa na to, jak inni ludzie na nas reagują. I to się cały czas dzieje. Dzieje się tak z wielu powodów.
Przede wszystkim nie zawracamy sobie głowy pytaniem drugiej osoby, czy myśli to, co my myślimy, że myśli. Nie zawracamy sobie głowy pytaniem, czy zrobili coś z powodu, dla którego uważamy, że to zrobili. I nie zawracamy sobie głowy patrzeniem we własny umysł i zobaczeniem, jakie są nasze własne uprzedzenia i historię, którą sobie opowiadamy o sytuacji, czy to przed wejściem w sytuację, kiedy w niej jesteśmy, czy po wyjść z tego. Innymi słowy, opowiadamy sobie historie, jesteśmy scenarzystami przez cały czas dramatu ze mną, ale nie zdajemy sobie sprawy, że piszemy scenariusz, a zamiast tego myślimy, że istnieje obiektywny świat, który jest właśnie taki . A tak nie jest. To nie tak.
To niesamowite, kiedy zaczynamy być bardziej świadomi naszych uprzedzeń i zaczynamy naciskać na nich przycisk pauzy. Następnie, jak zmieniają się nasze relacje z innymi ludźmi. Podczas gdy jeśli nie stajemy się świadomi naszych uprzedzeń, wówczas odkrywamy, że gdziekolwiek pójdziemy lub w jakiejkolwiek sytuacji napotkamy, mamy tendencję do bardzo podobnych rodzajów doświadczeń. Zauważyłeś to?
Następnie budujemy na tym bardzo konkretnym spojrzeniu na świat. Powiedzmy, że myślimy o wejściu do pokoju z nieznajomymi, co wszyscy zrobiliśmy. „Cóż, nie polubią mnie, więc ja ich nie polubię”. A potem odgrywamy to w sposobie, w jaki rozmawiamy z innymi ludźmi, a potem oczywiście inni ludzie nie będą zbyt przyjaźnie nastawieni do nas, ponieważ tak bardzo boimy się, że nas odrzucą, że nie zawracamy sobie głowy nawiązywaniem przyjaźni , odrzucamy ich, zanim oni odrzucą nas. Prawidłowy? Wygląda na sprytną taktykę, prawda? A potem zastanawiamy się, dlaczego jesteśmy samotni. „Odrzucę ich, zanim oni zdołają odrzucić mnie, a wtedy poczuję się samotny, a potem pomyślę, że wszyscy ci ludzie są nieprzyjazni, a właściwie wszędzie, gdzie pójdę, mam takie samo doświadczenie. Więc taka jest po prostu natura ludzi, że są nieprzyjazni i odrzucają ludzi. Ale jestem tylko trochę stary, ja, który jest ofiarą głupoty tych wszystkich ludzi.
Widzimy, że świat taki jest i to jest przyczyna cierpienia. Przyczyna wielkiego cierpienia. A kto tworzy to cierpienie? Czy inni ludzie tworzą swoje cierpienie? Tworzymy nasze cierpienie poprzez sposób, w jaki myślimy. Jeśli zmienisz nastawienie, całe doświadczenie się zmieni.
Pamiętam jednego z moich nauczycieli, Lama Yeshe — to skrajny przykład, ale pokazuje, co jest możliwe. Lama urodził się pod koniec lat 1930., miał więc może około 20 lat, a może 20 lat, gdy był rok 1959. mnich w klasztorze Sera Je w Lhasie w czasie przerwanego powstania, którego 50. rocznicę świętowaliśmy 10 marca. Być może słyszeliście o tym, kiedy Tybetańczycy wzniecili powstanie przeciwko chińskiej okupacji. W każdym razie zostało to bardzo surowo potraktowane i Lama był młody mnich w klasztorze Sera i powiedział nam, że w Lhasie, stolicy, jest tyle kłopotów, więc mnisi po prostu wybrali się w góry na kilka dni. Nie zabrali ze sobą wiele, ponieważ myśleli: „Och, są kłopoty, ale wszyscy się uspokoją, a my wrócimy i będziemy kontynuować wszystko w naszym klasztorze”. Cóż, tak się nie stało i wtedy Jego Świątobliwość Dalajlama uciekł przez Himalaje i został uchodźcą w Indiach. Lama Yeshe w tym czasie również nigdy nie wrócił do Sera, a zamiast tego został uchodźcą w Indiach. A kiedy te dziesiątki tysięcy Tybetańczyków przybywały przez Himalaje – Indie to biedny kraj, nie wiedzieli, co z tymi ludźmi zrobić. Mieli stary brytyjski obóz jeniecki, wiesz w filmie „Siedem lat w Tybecie”, gdzie uwięzili Heinricha Harrera, ten obóz. Nazywał się Bosa i był to stary brytyjski obóz jeniecki. Umieścili tam wszystkich mnichów. To było straszne, ponieważ przybyli z dużej wysokości w dół do Indii, gdzie jest nisko, więc wszyscy chorowali i nic nie mieli. To był bałagan.
Od tego momentu zaczęli budować społeczność uchodźców. Lama powiedział nam, że to wszystko stało się z powodu polityki Mao Tse-Tunga, który twierdził, że Tybet jest częścią ojczyzny i wyzwala Tybetańczyków z niewoli i poddaństwa oraz pozbywa się tego śmiesznego przywódcy duchowego, który tłumił ludzi. Ale zamiast tego przyszło tyle cierpienia dla Tybetańczyków. Lama powiedział, ponieważ nigdy nie wrócił do swojego domu, nigdy więcej nie widział wielu członków swojej rodziny, a potem jakoś spotkał ludzi Zachodu i uczył nas, ze wszystkich ludzi. Kto by pomyślał? Pewnego razu powiedział: „Naprawdę muszę podziękować Mao Tse Tungowi, ponieważ gdyby nie Mao Tse Tung, nigdy nie zostałbym uchodźcą i nigdy nie zrozumiałbym, co oznacza praktykowanie Dharmy”. Powiedział: „Zostałbym w Tybecie, zostałbym grubym gesze i nigdy nie pomyślałbym o tym, co oznacza praktykowanie Dharmy. Ale kiedy zostałem uchodźcą, naprawdę musiałem się zmienić, naprawdę musiałem ćwiczyć, więc jestem bardzo wdzięczny Mao Tse Tungowi”.
Czy możesz sobie wyobrazić, że możesz to powiedzieć komuś, kto wyrzucił cię z domu i sprawił, że opuściłeś swój kraj i rodzinę i zubożałeś? To jest rodzaj rzeczy. Z normalnego punktu widzenia, dla kogoś w LamaW takiej sytuacji powiedzielibyśmy, gdyby ta osoba była zgorzkniała, gdyby ta osoba była zła, gdyby mówiła szorstko, powiedzielibyśmy: „Och, mają wszelkie powody, aby spójrz, na co zostali narażeni w swoim życiu”. Ale niezależnie od tego, czy cały świat myśli, że masz powód, by czuć się tak, jak się czujesz, kiedy czujesz się w ten sposób, jesteś nieszczęśliwy. Lama całkowicie zmienił sposób myślenia i powiedział: „To była dobra sytuacja i jestem naprawdę wdzięczny, że tak się stało”. I był kimś, kto był całkiem szczęśliwy jako jednostka, całkiem szczęśliwy. Właściwie miał wadę serca, miał jakąś dziurę w sercu, tak słyszeliśmy dawno temu, teraz może zdiagnozowaliby to jako wadę zastawki lub coś w tym rodzaju. Ale miał jakąś wadę serca i był taki szczęśliwy, wiesz? A wszystko to stało się z powodu sposobu, w jaki celowo wybrał kultywowanie swojego poglądu na życie. Więc nie jest to tylko kwestia: „Urodziłem się w ten sposób, albo tak dorastałem, albo zawsze tak myślałem” i używamy tego jako wymówki, by się nie zmieniać. Ale zamiast tego uświadomić sobie, że z chwili na chwilę tworzymy naszą rzeczywistość w zależności od tego, jak postrzegamy sytuację i jak ją sobie opisujemy, historie, które sobie opowiadamy. I tak z chwili na chwilę mamy możliwość zmiany tego, czym jest nasze doświadczenie. To bardzo mocny sposób, w jaki nasz umysł tworzy nasze doświadczenie.
Czy ktoś ma zegar? Myślałem, że celowo próbujesz zrobić to tak, żebym nie widział zegara. Ludzie zawsze mi to robią!
Inny sposób, w jaki tworzymy nasze doświadczenie, ma punkt widzenia karmy i jego skutki, więc ma punkt widzenia wielu żyć, które gdybym teraz zaczął wyjaśniać, nie byłbym w stanie wyrazić punktu, o którym chcę. Na razie odłóżmy na bok ideę wielu żyć, ponieważ to, co powiem, można również myśleć w kategoriach jednego życia.
Karma oznacza po prostu działanie. To nic tajemniczego, to tylko działania, to, co mówimy, co myślimy, co robimy, co czujemy – działania ciało, mowa i umysł. Kiedy działamy, z braku lepszego opisu, chociaż nie jest to całkowicie dokładne, pozostaje resztka energii, która staje się tym, co nazywamy nasieniem karmicznym lub karmicznym opóźnieniem i która wpływa na to, czego doświadczamy później. linia. Często widzimy, że nasze działania przynoszą rezultaty, ale zwykle myślimy o tym tylko w kategoriach natychmiastowych rezultatów, których doświadczamy. Ale tutaj mówimy o zrobieniu czegoś, a potem o opóźnionej reakcji, jak w przypadku jednej z tych aspiryny o opóźnionej reakcji – nie otrzymujesz rezultatu od razu; przychodzi później. Może nadejść później w tym życiu lub w przyszłym życiu, ale otrzymujemy rezultat.
Działania, które robimy, są zarządzane przez nasz umysł, ponieważ nasze ciało nie porusza się, aby wykonać jakąś czynność, chyba że umysł ma taką intencję. Usta nie zaczną trzepotać, chyba że umysł ma taki zamiar. Nie zaczynamy myśleć według całego schematu myśli, jeśli umysł nie ma jakiejś intencji. Bardzo często mamy intencje, których nie jesteśmy świadomi, i często nie jesteśmy świadomi tych intencji i nie próbujemy nimi rządzić i w żaden sposób ich kontrolować. Jakakolwiek myśl lub impuls pojawia się w naszym umyśle, po prostu to robimy. Tak więc robimy różne rodzaje działań, niektóre z dobrą motywacją, życzliwością lub hojnością, a inne ze złymi motywacjami chęci odwetu i zranienia kogoś. Robimy różne rzeczy. Pozostawia odciski lub opóźnienia lub nasiona działań w naszych strumieniach umysłu, a później, w tym życiu lub w przyszłych żywotach, kiedy istnieją sprzyjające okoliczności, te opóźnienia dojrzewają i wpływają na rodzaj sytuacji, w których się znajdujemy.
Oto inny sposób, w jaki nasz umysł tworzy nasze doświadczenie. Po co mieć pewne postawy, motywacje i emocje, które motywują nas do myślenia, mówienia lub wykonywania określonych działań, które pozostawiają karmiczne opóźnienie, które dojrzewa w sytuacjach, w których się znajdujemy. Widzisz, że jest tu łańcuch i kończymy w pewnych sytuacjach. Wiesz, jak czasami mówimy: „Dlaczego ja?” Dlatego. Oczywiście zawsze mówimy dlaczego ja, kiedy jest to nieszczęście, ale rzadko mówimy dlaczego ja, kiedy doświadczamy szczęścia. Powinniśmy powiedzieć, dlaczego ja i zbadać przyczyny, a następnie stworzyć więcej tych przyczyn [kiedy jesteśmy szczęśliwi], a jeśli mówimy, dlaczego ja, kiedy jesteśmy nieszczęśliwi, pomyślmy o przyczynach karmicznych i porzućmy je w przyszłości . Istnieje jakiś związek między naszymi działaniami a sytuacjami, w których się znajdujemy. A więc kiedy to zauważymy, kiedy mamy pewne przekonanie w tym procesie, wtedy widzimy, że możemy zacząć zmieniać nasze doświadczenie poprzez zmianę naszych działań. Jeśli znajdziemy się w sytuacji, powiedzmy, że jesteśmy często krytykowani, to powinniśmy przyjrzeć się i zobaczyć, ile krytyki dajemy innym ludziom. Jeśli wypowiadamy dużo krytyki, to jest to powód, dla którego otrzymujemy dużo krytyki. I tutaj nie musisz nawet wierzyć w przyszłe życia, aby to zrozumieć. Bo to prawda, prawda? Jeśli jesteś osobą kłótliwą, toczysz wiele bójek. Krytykujesz wielu ludzi, wielu ludzi krytykuje ciebie. Nasze matki nauczyły nas tego i nasi ojcowie nauczyli nas tego, kiedy byliśmy małymi dziećmi, ale jakoś się tego nie nauczyliśmy. Nadal uważamy, że to wszystko nadchodzi, ponieważ inni ludzie są okropni.
Chodzi mi o to, że jeśli zaczniemy zmieniać nasze motywacje i nasze działania, to zewnętrzne doświadczenia, w których się znajdujemy, również zaczną się zmieniać. To kolejny sposób, w jaki nasz umysł wpływa na nasze doświadczenie. A jeśli są jakieś doświadczenia w naszym życiu, które naprawdę nam się podobają, które są dla nas bardzo przyjemne i bardzo wzbogacające, i chcemy mieć ich więcej, to powinniśmy stworzyć przyczynę karmiczną, aby mieć to doświadczenie w przyszłości, a wtedy to się stanie. zdarzyć. Może to nie nastąpić od razu, ale chodzi o to, aby zadowolić się tworzeniem przyczyn i pozostawić dojrzewanie rezultatów na zawsze, gdy Warunki są tam.
To tylko trochę o sposobach, w jakie nasze umysły tworzą doświadczenie – jak przedstawiamy sytuację i jak działamy. Teraz zostaw to otwarte na pytania i komentarze.
Publiczność: [Słyszalności]
VTC: Pewny. Powtórzę twoje pytanie. Kiedy po raz pierwszy dowiadujemy się o karmy, wydaje się to bardzo uproszczone. Uderzysz kogoś, a on ci odbije. Powiesz komuś coś miłego, a on odpowie coś miłego. Ale kiedy zaczniesz dowiadywać się więcej o karmy, zdajesz sobie sprawę, że w rzeczywistości jest to dość skomplikowany temat. Chociaż możemy nauczyć się ogólnych wskazówek wokół karmymówią, że specyfika karmy, czyli co konkretna osoba zrobiła w konkretnej sytuacji, co przyniosło konkretny skutek: tylko Budda ma pełną wiedzę o tym wszystkim. Reszta z nas ma w sobie coś w rodzaju ogólności. Ale ogólnik jest zdecydowanie wystarczająco dobry, abyśmy poszli we właściwym kierunku. Tak więc podstawowym założeniem jest to, że działania, ogólnie rzecz biorąc, są motywowane przez czepianie się przywiązania, złość, dezorientacja lub inne szkodliwe emocje lub postawy – przynoszą cierpienie w przyszłości. Działania motywowane dobrocią, altruizmem, współczuciem, hojnością, etycznym postępowaniem, powściągliwość etycznate działania przyniosą szczęście w przyszłości.
To jest ogólny wzór. W tym kontekście każde działanie, które wykonujemy, przynosi różne rezultaty. Więc jeśli mamy akcję… No cóż, jest o czym mówić karmy, ponieważ masz pełną akcję. Aby mieć pełne działanie, musisz mieć przedmiot, postawę lub intencję, faktyczne działanie i zakończenie działania. Jeśli masz akcję z tymi czterema gałęziami, to przyniesie wiele różnych rezultatów. Jednym z rezultatów będzie to, jak się urodziliśmy, innym rezultatem będzie, nawet jeśli urodzimy się ludźmi, rodzaje sytuacji, które nam się przytrafiają. Innym wynikiem jest rodzaj nawyków, które mamy, nawyki umysłowe, do których dążymy, lub nawyki fizyczne, do których dążymy. Innym rezultatem jest charakter środowiska, w którym się rodzimy, niezależnie od tego, czy jest śnieżnie, czy słonecznie, czy jest spokojne, czy pełne przemocy.
Na to wszystko ma wpływ karmy które tworzymy, i tworzymy wiele różnych karm przez całe nasze życie, budując w naszym umyśle wszystkie te różne odciski, nasiona i latencje. Różne dojrzewają w zależności od warunki współpracy. Tak jak możesz mieć kilka różnych nasion na polu, ale w zależności od tego, ile słońca i ile wody i gdzie na polach umieścisz wodę i słońce, różne nasiona dojrzeją. Podobnie, w naszym umyśle, wiele rzeczy, które wydarzą się w tym życiu, wpłynie na to, jakie nasiona karmiczne mogą dojrzeć. Na przykład, jeśli mamy w naszym strumieniu umysłu jedno nasienie, aby mieć wypadek, a drugie, aby mieć długie życie, ponieważ możemy mieć wiele sprzecznych nasion w naszym umyśle, więc mamy oba te nasiona z poprzednich działań z różnych wcieleń na naszym umysł, wtedy idziesz pić i jechać samochodem, albo wybierasz samochód z kimś, kto pił i odurżał, to jakie nasiono będzie łatwiejsze do kiełkowania? Ta na szczęście i dobre samopoczucie, czy ta na wypadek? Ten za wypadek. Bardzo często, jeśli stawiamy się w określonych sytuacjach, przygotowuje się grunt pod dojrzewanie różnych rodzajów nasion. Dlatego też staramy się dbać o to, co mówimy, robimy, myślimy i czujemy w tym życiu oraz o sytuacje, w których się znajdujemy.
Publiczność: [Słyszalności]
VTC: Mówi, że kiedy faktycznie jesteś w sytuacji dużego stresu, mamy taki nawyk, że coś się dzieje i bum, mówimy to, co mówimy, a czasem nawet jak to mówimy, idziemy… wiesz, ale nie całkiem poruszamy tam ręką. Zamiast tego powtarzamy to, ale, jak powiedziałeś, gdybyśmy tylko na chwilę zatrzymali się, zdalibyśmy sobie sprawę, że nie musielibyśmy tego mówić, a mówienie tego, co mówimy, nie pomaga sytuacji. W rzeczywistości często to rozpala.
Jak więc zdobyć tę przestrzeń? Myślę, że to jest rola regularnego codziennego medytacja ćwicz, bo kiedy mamy regularną medytacja ćwiczymy, siedzimy ze sobą, zauważamy nasz umysł, zaprzyjaźniamy się ze sobą i poznajemy nasze nawyki. Spowalniamy nasz umysł i patrzymy na niego, co pomaga nam naprawdę zyskać tę przestrzeń, nawet jeśli jest to ułamek chwili, aby podjąć decyzję: „Nie, nie zamierzam tego mówić”. Musimy ćwiczyć przez cały dzień, dając sobie trochę przestrzeni, aby rzeczywiście być cicho w środku i poznać siebie. Robimy to, jeśli chodzi o codzienne medytacja Ćwicz, a potem w przerwie w naszej praktyce również próbujemy zwolnić i iść trochę wolniej, być trochę bardziej ostrożnym w tym, co robimy i dlaczego to robimy. W ten sposób powstrzymujemy się przed wpadnięciem w tę stresującą sytuację, a także dajemy sobie przestrzeń w naszym codziennym życiu, aby być bardziej świadomym tego, o czym myślimy i co się dzieje, co tworzy tę przestrzeń, abyśmy mogli powstrzymać się od mówienia czegoś kiedy musimy się powstrzymać. Zasadniczo jest to praktyka i ten mentalny czynnik uważności, który jest świadomością tego, jak chcemy być na świecie, a także zwracaniem uwagi na to, co dzieje się wokół nas.
Innym czynnikiem mentalnym jest monitorowanie tego, co robimy i mówienie: „Czy robię to, co powinienem robić w tej chwili i dlaczego robię to, co robię”. Wchodzenie w nawyk, dzięki czemu wzbogacamy te dwa czynniki mentalne. To staje się bardzo, bardzo pomocne.
Inną rzeczą, która moim zdaniem jest pomocna, jest podjęcie bardzo silnej decyzji tego ranka, gdy pracujesz w bardzo stresującym środowisku lub w sytuacji osobistej, która może być stresująca. skrzywdzić kogoś, a ja postaram się odnieść korzyść i będę bardzo ostrożny w tym, co mówię. Będę w sytuacji, w której wydarzą się rzeczy, które łatwo wciskają moje przyciski, więc dzisiaj będę bardzo, bardzo uważny i naprawdę ostrożny i zwracać uwagę, a nie tylko pozwalać ciało, mowa i umysł działają automatycznie. Podjęcie tego rodzaju determinacji na początku dnia często daje nam w ciągu dnia przestrzeń do zapamiętania naszych intencji i monitorowania naszych działań w ten sposób.
Publiczność: [Słyszalności]
VTC: Mówisz, że nawykiem jest obwinianie innych, a kiedy zwracamy uwagę i widzimy, że mamy trochę… że to stworzyliśmy. Dlaczego jest to tak potężne antidotum na zmartwiony umysł? Myślę, że kiedy obwiniamy innych, oddajemy swoją moc i czujemy, że nie mamy kontroli nad sytuacją. Czujemy się bezradni. Czujemy się bezsilni, ponieważ jeśli to wina kogoś innego, nic nie możemy zrobić, ponieważ nie jesteśmy tą drugą osobą. Jest to uczucie bezradności i niesamowite złość ponieważ nie możemy ich zmienić, nawet jeśli chcemy. Taka postawa prowadzi nas donikąd, więc czujemy się bardzo, bardzo nieszczęśliwi. Podczas gdy w chwili, gdy uświadamiamy sobie, że możemy zmienić sytuację, zmieniając własne nastawienie i własne emocje, natychmiast widzimy, że jest coś do zrobienia i wiemy, że nie jesteśmy bezradni i nie jesteśmy bezsilni. Że jest sposób na poradzenie sobie z tą sytuacją. Automatycznie daje to poczucie optymizmu, a potem, w następnej chwili, jeśli zaczniemy zmieniać nasze nastawienie, to kiedy umysł zmieni się ze złości na „OK, popracujmy nad czymś i zróbmy coś konstruktywnego”, wtedy oczywiście umysł będzie szczęśliwszy.
Bo kiedy jesteśmy źli, zawsze jesteśmy nieszczęśliwi, prawda? Obwinianie innych tylko wzmacnia siedzenie w naszym własnym złość. Mówicie: „To wina kogoś innego. Nic nie mogę zrobić”, z wyjątkiem krzyków, krzyków i rzucania przedmiotami, ale to nie rozwiązuje problemu. Kiedy zaczynamy zmieniać własne zdanie, może zacząć to rozwiązywać i uwolnić się od bólu, który złość powoduje nas.
Publiczność: [Słyszalności]
VTC: I oczywiście tak, funkcjonujemy. Kiedy widzimy, że ponosimy odpowiedzialność, jest to zdecydowanie bardziej realistyczne, ponieważ obwinianie innych jest całkowicie nierealne. Byłoby naprawdę okropne, gdyby rzeczy naprawdę były winą innych ludzi. To byłoby okropne, bo wtedy jesteśmy po prostu skazani na cierpienie. Ale rzeczy nie istnieją w ten sposób, to nie jest realistyczne podejście. Możemy zmienić.
Więc posiedźmy na chwilę. Pomyśl o tym, co usłyszałeś, aby zabrać to ze sobą do domu i zastanów się, jak możesz to zastosować w swoim życiu. Więc po prostu usiądź na kilka minut, aby wszystko zapadło.
Poświęcamy całą pozytywną energię, którą stworzyliśmy jako jednostki i wysyłamy ją do wszechświata.
Czcigodny Thubten Chodron
Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.