Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Praktykowanie w więzieniu

Przez KS

Zbliżenie nogi i ręce osoby siedzącej medytacji.
Zawsze mamy kontrolę nad tym, jak widzimy i doświadczamy rzeczy, nawet jeśli nie mamy kontroli nad tymi rzeczami. (Zdjęcie zrobione przez Duchowy Ogień)

Właśnie zostałem przeniesiony do innego więzienia, gdzie państwo wykonuje swoje egzekucje. Na jakiś czas władze stanowe wstrzymały egzekucje po tym, jak dowiedzieli się, że kat ma dysleksję i wstrzykuje narkotyki w złej kolejności. Potem po prostu zażądali od kata wykonanie zestawu pisemnych instrukcji i przywrócili karę śmierci. Właśnie nastąpiła pierwsza egzekucja od 2005 roku i byłem tu po to. Bardzo źle. Zamknęli nas po obiedzie i nie mieli żadnego ruchu. Więc po prostu siedzieliśmy w celi. Patrzyłem na zegar. To naprawdę dziwne móc odliczać minuty życia innego mężczyzny. Za kilka tygodni zabiją innego człowieka.

Wszystko to bardzo mnie zdenerwowało. Staram się zachować spokój, a jeśli nic więcej, moja praktyka stała się dużą częścią mojego dnia. Nie wiem, jak robią to inni faceci, którzy nie znają Dharmy, nie mam pojęcia. Jestem otoczony i pod wpływem rzeczy, nad którymi nie mam kontroli, a ten brak kontroli mnie denerwuje. Jednak samo przyznanie się do tego, generalnie uwalnia wiele z nich. Ale Dalajlama nie żartowałem z efektów złość— to jest wyczerpujące!

Więc teraz naprawdę staram się robić rzeczy tylko po to, żeby mieć kontrolę nad swoim życiem. Poza tym zawsze mam kontrolę nad tym, jak widzę i doświadczam rzeczy, nawet jeśli nie mam nad nimi kontroli. Jedno, co mogę powiedzieć, to to, że moja praktyka zdecydowanie wzrosła skokowo, odkąd tu przyjechałem. Naprawdę staram się ćwiczyć z dala od poduszki, że tak powiem, aby włączyć moją praktykę do mojego codziennego życia.

Czytałem Shantideva Przewodnik po BodhisattwaDroga Życia, skupiając się na bodhiczittai recytując Wadżrasattwa mantra. Najważniejszą rzeczą jest utrzymywanie świadomości moich myśli i działań poza komórką, kiedy jestem w pobliżu innych ludzi, bo to jest prawdziwy test. Łatwo jest mieć altruistyczną intencję siedząc w celi samemu, ale kiedy ktoś mówi lub robi coś, co mi się nie podoba, jak daleko rozciągam wobec niego moją altruistyczną intencję? Ile z mojego kultywowanego współczucia im okazuję? Jak bardzo zakłócony jest przez to mój umysł?

Oczywiście z dumą mogę powiedzieć, że na co dzień sromotnie ponoszę porażki, ale te porażki są dla mnie ważne, ponieważ jestem ich świadomy. Ciągle się łapię i nie boję się ani nie wstydzę zatrzymać tego, co robię w trakcie akcji. Jest to dla mnie ważne, ponieważ teraz uświadamiam sobie moje myśli i czyny w miarę ich powstawania, a nie później. To różni się od tego, kiedy zacząłem ćwiczyć i nie zdawałem sobie sprawy z tego, co zrobiłem, aż do kilku dni później. Ta drastyczna poprawa jest niezwykle zachęcająca, ponieważ oznacza, że ​​wkrótce będę w stanie uświadomić sobie szkodliwe działania lub myśli, zanim jeszcze je popełnię i jest to coś, na co czekam!

W zeszłym tygodniu grupa buddyjska dyskutowała, jak praktykować buddyzm w więzieniu. Czy to w ogóle było możliwe? Oto moje szczere podejście do praktykowania buddyzmu w więzieniu…

Pierwszą rzeczą do zapamiętania jest to, że jesteś w więzieniu – nie w klasztorze, nie w czystej krainie, ani nawet w ładnym obozie letnim. Jesteś w więzieniu. Mając to na uwadze, jeśli nie staniesz w obronie siebie, oni cię powalą, więc rób to, co musisz, aby stworzyć miejsce, nawet najmniejsze, które pozwoli ci kultywować twoją praktykę. W tym maleńkim miejscu, o którego założenie walczyłeś, robisz, co w twojej mocy, tak długo, jak potrafisz, i pamiętasz, gdzie jesteś. Znajdujesz się w jednym z najbardziej wrogich środowisk znanych człowiekowi. To nie jest środowisko zaprojektowane jako przyjazne dla buddystów, ale to nie znaczy, że nie możemy dążyć do tego, aby tak było. Korzystaj z każdej okazji, aby poprawić sytuację wokół siebie, tak jakbyś był jedyną osobą, która mogła to zrobić, ale miej nadzieję, że nie będziesz jedyną osobą, która to robi.

Wiem, że nie jest to najbardziej pozbawiona przemocy rzecz do powiedzenia, ale to właśnie robię (chociaż czasami zapominam mieć nadzieję) i to naprawdę zaczyna się opłacać. Jest to postawa, która pozwala mi radzić sobie ze wszystkim, co stanie mi na drodze. Katolik kazał mi kiedyś pracować tak, jakby wszystko zależało od ciebie i modlić się tak, jakby wszystko zależało od Boga. Oczywiście nie dotyczy to w pełni nas, ale myślę, że duch tego powiedzenia jest prawdziwy.

Gdybym miał podsumować swoją praktykę jednym słowem, powiedziałbym „Świadomość”. To piękne słowo, bo bez niego nie byłoby zmiany, uznania i nadziei. Świadomość jest tym, co nas rozgrzewa, przypomina i pomaga nam w drodze. Czasami świadomość wydaje się przekleństwem, ale to tylko wtedy, gdy zaczynamy się czepiać. Zamiast tego świadomość jest naszym przyjacielem; to nasz przewodnik przyrodniczy pokazuje nam piękno fauny, cuda flory, ale ostrzega nas przed klifami i zatrutymi jagodami. Ale nawet wtedy świadomość ukazuje nam majestat pasma górskiego i soczyste kolory jagód. Świadomość nie jest jednak poza nami. Jest częścią nas i dzięki niej uczymy się wszystkich części nas samych – chwalebnych i profanum.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.