Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Jak żyć w dzisiejszych czasach

Jak żyć w dzisiejszych czasach

Sylwetka posągu Buddy z jasnym przed ognistym zachodem słońca.
Sytuacja, w której się znaleźliśmy jest dla nas okazją do działania na rzecz innych; przyczyniać się do dobrobytu innych na świecie i tworzyć dobrą karmę, która wpłynie na nasze przyszłe doświadczenia.

Robert Sachs przeprowadził ten wywiad w kwietniu 2007 roku do swojej książki pt. Mądrość mistrzów buddyjskich: zdrowy rozsądek i niezdrowy rozsądek, opublikowane przez Wydawnictwo Sterling we wrześniu 2008 r.

Robert Sachs (RS): Dziękuję, Czcigodny Thubten Chodron, za chęć udziału w tym projekcie dotyczącym książki.

Z kwestionariusza, który ci wysłałem, możesz zobaczyć, że jego część dotyczy szukania u różnych nauczycieli zrozumienia buddyjskiego, filozoficznego i kosmologicznego rozumienia czasów, w których żyjemy. Tak więc, na przykład, otrzymałem odpowiedzi od wielu nauczycieli o ich poglądach na to, co w buddyzmie nazywa się „ciemnym wiekiem”, i czy uważają, że jesteśmy – w rzeczywistości – w ciemnym wieku, i co to oznacza w praktyce. Następnie pragnę uzyskać bardziej zwyczajne, osobiste spojrzenie na problemy, o których przeciętny człowiek usłyszałby, gdyby włączył FOX News lub CNN: fundamentalizm, terroryzm, globalne ocieplenie i różne inne kwestie oraz ich modne hasła, które tworzą napięcie i walki w naszej kulturze i społeczeństwie. Chciałbym, abyście czuli się komfortowo, dzieląc się swoimi poglądami na takie filozoficzne i praktyczne kwestie, opierając się na swoim wykształceniu i doświadczeniu życiowym, wiedząc, że intencją tej książki jest dotarcie do ogółu – a nie do buddyjskiej – publiczności. Na początek, co sądzisz o pojęciu „ciemnego wieku”?

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Słyszałem, że ten czas był opisywany raczej jako „wiek zdegenerowany” niż wiek ciemny. Staram się być wrażliwy na terminologię i nie używać słowa „ciemny” w znaczeniu „negatywny”.

Nauki dotyczące treningu myślenia opisują nasze czasy jako „wiek zdegenerowany” w tym sensie, że przeszkadzające emocje i błędne poglądy są silni. Nauki Kalaczakry przepowiadają niszczycielską wojnę, ale dobre siły z królestwa Szambali mają zwyciężyć.

Prawdę mówiąc, nie uważam tego sposobu myślenia za pomocny. Nie pozwalam, aby mój umysł przyjął sposób myślenia, który mówi: „To zdegenerowany wiek. Sytuacja się pogarsza i wszystko się rozpada. Na świecie jest tyle zła – tyle wojen i horrorów. W jakim strasznym stanie się znajdujemy!” Nie uważam tego stanu umysłu za pomocny. Media grają na strachu i przerażeniu, które wynikają z przyjęcia tego poglądu, sposobu myślenia „To koniec świata” Armagedonu. Nie kupuję tego. Czy z mojego punktu widzenia jest to „czas zdegenerowany”? Szczerze mówiąc, cała samsara (cykliczna egzystencja) jest zdegenerowana. Samsara z definicji jest zasadniczo wadliwa. Jeśli oczekujemy perfekcji, w przeciwieństwie do tego wszystko wyda się zdegenerowane. Jeśli jednak porzucimy nierealistyczne oczekiwania, które w jakiś sposób czujące istoty są nękane przez ignorancję, wrogość i przywiązanie będziemy żyli w idealnym świecie, dostrzeżemy wokół siebie dobro i będziemy mogli tę dobroć pomnażać. Ponadto będziemy dążyć do prawdziwego szczęścia, którego nie można znaleźć w samsarze. Prawdziwa radość rodzi się z przemiany naszych umysłów, z praktyki duchowej, która zwiększa mądrość i współczucie.

Sytuacja, w której się znajdujemy, jest tym, w czym jesteśmy. Istnieje dzięki karmy stworzyliśmy w przeszłości. Jest to również dla nas okazja do działania na rzecz innych; przyczyniać się do dobrobytu innych na świecie i tworzyć dobro karmy które wpłyną na nasze przyszłe doświadczenia. Zaakceptowanie sytuacji taką, jaka jest i postrzeganie jej jako środowiska, w którym rozwiniemy równą miłość i współczucie dla wszystkich czujących istot, przynosi teraz więcej szczęścia. Umożliwia nam także tworzenie przyczyn przyszłego szczęścia.

Powodem, dla którego naprawdę wzdrygam się przed tą terminologią „ciemnego” lub „zdegenerowanego” wieku, jest to, że staje się ona samospełniającą się przepowiednią. Ten sposób myślenia budzi w nas podejrzliwość i strach, co powoduje wzrost złej woli w społeczeństwie. Media grają na naszym strachu, a amerykańska opinia publiczna to kupuje. Odmawiam przyjęcia takiego światopoglądu. Nie jest to ani dokładne, ani korzystne.

Konsumpcjonizm i media

RS: W związku z tym, Czcigodny, jeśli widzisz, na co jesteśmy narażeni przez media, jeśli chodzi o nasz obecny czas jako szum i że ludzie to kupują, poza metodami kontemplacji i medytacja zachęceni tradycją buddyjską, w jaki inny sposób zaszczepiłbyś ludzi, aby stali się bardziej odporni na tego rodzaju indoktrynację, która ich przeraża?

VTC: Pierwszą rzeczą, którą bym im powiedział, jest wyłączenie telewizora i radia i nawiązanie kontaktu z dobrocią i chęcią pomocy, które mają w sobie. Ludzie muszą być znacznie bardziej ostrożni i świadomi tego, w jaki sposób odnoszą się do mediów i jak pozwalają mediom wpływać na ich życie i życie ich dzieci. Media wmawiają nam światopogląd, który jest fałszywy. Jaki jest ten światopogląd? Posiadanie większej ilości rzeczy sprawi, że będziesz szczęśliwy. Więcej seksu sprawi, że będziesz szczęśliwy. Pouczanie ludzi, którzy cię krzywdzą, sprawi, że będziesz szczęśliwy. Im więcej masz pieniędzy, tym większy sukces odniesiesz. Terroryści, gwałciciele i porywacze czają się za rogiem, próbując cię skrzywdzić, więc nie ufaj nikomu. Bombardowanie wrogów przyniesie pokój. Czy to prawda? Wszystko, co musimy zrobić, to spojrzeć na własne doświadczenie, a przekonamy się, że to nieprawda.

Ludzie są codziennie narażeni na setki, jeśli nie tysiące reklam. Motywem przewodnim tych reklam jest: „Jesteś niedostateczny, taki jaki jesteś. Potrzebujesz czegoś, czego nie masz. Musisz być inny niż jesteś.” Przekazują nam wiadomość, że szczęście jest poza nami. Nie ma to nic wspólnego z tym, kim jesteśmy w środku. Wszystkie te przesłania mówią nam, że aby być szczęśliwym, trzeba być młodym i dużo uprawiać seks, ponieważ seks jest najwyższym szczęściem. Aby być atrakcyjnym seksualnie, musisz nosić określone ubrania, prowadzić określony typ samochodu, wyglądać w określony sposób i tak dalej. Czy coś z tego jest prawdą? Uwielbiamy młodość, ale nikt nie staje się młodszy; wszyscy się starzejemy. Czy ludzie są naprawdę szczęśliwsi, mając więcej seksu? A może ten światopogląd sprawia, że ​​ludzie bardziej boją się bycia nieodpowiednimi lub nieatrakcyjnymi?

Ten konsumpcyjny światopogląd karmi się przywiązanie i niezadowolenie. Kiedy nie dostajemy tego, czego chcemy (ponieważ powinniśmy chcieć wszystkich tych rzeczy poza sobą – produktów konsumpcyjnych, seksu, ludzi, miłości, czegokolwiek), wpadamy w złość. Z złość przychodzi wiele innych problemów, które widzimy w społeczeństwie.

Ci z nas, którzy nie chcą mieć takiego światopoglądu, zwrócą uwagę na to, jak media Warunki nas, a my rozważnie iz rozeznaniem świadomie wybierzemy sposób, w jaki pozwolimy mediom wpływać na nas. Codziennie świadomie przypominamy sobie, w co wierzymy i jak chcemy ćwiczyć umysł. Wady przyjęcia światopoglądu, który uważa, że ​​obiekty przywiązanie uczyni nas szczęśliwymi, jest to, że jeśli nie dostaniemy tego, czego chcemy, uważamy, że mamy pełne prawo odebrać to komuś innemu lub zniszczyć każdego, kto przeszkadza nam w zdobyciu tego, czego chcemy. Tak jest w programach telewizyjnych. Chodzi o to przywiązanie i przemoc. Kiedy ich obserwujemy, warunkują nas swoim światopoglądem, aw rezultacie naszą chciwością i złość zwiększać. Taki czepianie się przywiązania i złość motywować nas do działania w szkodliwy sposób. Nie widząc, że nasze własne szkodliwe emocje tworzą niezgodę, nierówność i niesprawiedliwość, nazywamy ten wiek „degeneracją” i uważamy, że źródłem problemu są inni. Myślenie, że świat jest w okropnym stanie, doprowadza nas do rozpaczy i popada w depresję. Leczymy te uczucia, będąc chciwymi i kupując więcej rzeczy lub wdając się w romanse pozamałżeńskie. Albo myślimy, że wyrażanie ich złagodzi złe uczucia, więc wpadamy w złość i krzyczymy na naszą rodzinę. Lub pijemy, zażywamy narkotyki i robimy wszystkie powyższe. I tak cykl trwa.

Jeśli nie mamy takiego światopoglądu lub nie chcemy być uwarunkowani przez ten światopogląd, unikamy czytania czasopism i gazet lub oglądania programów telewizyjnych, które propagują niezadowolenie, strach i przemoc. Kiedy spotykamy ludzi, którzy zostali uwarunkowani przez ten światopogląd, jesteśmy świadomi, że chcą dobrze, ale nie słuchamy ich rad. Załóżmy na przykład, że zamiast wspinać się po drabinie korporacyjnej wolisz spędzać czas na rozmowach z dziećmi, a inni ludzie mówią do ciebie: „Co masz na myśli, mówiąc, że wolisz pracować w gorzej płatnej pracy, żeby mieć czas wolny? Powinieneś teraz ciężko pracować, a potem przejść na wcześniejszą emeryturę i cieszyć się”. Z mądrością zobaczysz, że to nie jest takie proste, że jeśli teraz będziesz ciężko pracować, skończysz z kolejnymi zobowiązaniami i zobowiązaniami. W międzyczasie twoje dzieci dorosną i stracisz możliwość prawdziwego ich poznania. Stracisz możliwość pomocy im w wyrośnięciu na dobrych ludzi, którzy czują się kochani i wiedzą, jak okazywać miłość innym. Mając więc jasne priorytety, robisz to, co jest ważne i nie przejmujesz się tym, co inni mówią o twoim życiu.

Opowiadam się za tym, abyśmy żyli zgodnie z naszymi wartościami. Aby wiedzieć, jakie są nasze wartości, potrzebujemy czasu na refleksję, a żeby go mieć, musimy odciąć się od telewizji, radia, internetu. W dzisiejszych czasach może to być trudne. Ludzie mają tak wiele bodźców zmysłowych od dzieciństwa, że ​​zapomnieli, jak być spokojnym i cichym. W rzeczywistości czują się dziwnie, jeśli wokół nie ma mnóstwa hałasu i aktywności.

Nie oglądamy telewizji w opactwie Sravasti, gdzie mieszkam. Ponieważ dużo podróżuję, aby uczyć, raz na jakiś czas obejrzę fragment filmu o lotach transoceanicznych. Sceny zmieniają się o wiele szybciej niż wtedy, gdy byłem dzieckiem, a ja nie nadążam. Ponieważ dzieci są przyzwyczajone do oglądania tak szybko zmieniających się scen w filmach, nic dziwnego, że jest tak wiele ADD lub ADHD.

RS: Albo że oczekują, że wszystko stanie się natychmiast.

VTC: Tak. Wszystko dzieje się tak szybko. Tak więc od małego jesteś uwarunkowany i uzależniłeś się od diety polegającej na nadmiernej stymulacji sensorycznej. W rezultacie tracisz kontakt z tym, kim jesteś. Nie poświęciłeś czasu, aby zadać sobie pytanie, w co naprawdę wierzysz, ponieważ społeczeństwo konsumpcyjne nieustannie cię warunkuje i nadaje ci tożsamość. Dzieje się tak zwłaszcza na Zachodzie, ale coraz częściej dzieje się tak również w krajach rozwijających się. Nigdy nie ma czasu na zatrzymanie się i zastanowienie: „Czy wierzę w to, co mi mówią?” oraz „Co moim zdaniem jest ważne w moim życiu?” oraz „Jaki chcę być sens mojego życia?”

W skrócie, są dwa czynniki. Po pierwsze, jesteśmy uwarunkowani przez społeczeństwo i jego wartości, a po drugie, wpadamy w uwarunkowania i nie zastanawiamy się nad tym, co jest ważne. Wtedy faktycznie stajemy się częścią tego społeczeństwa Warunki dzieci i dorośli są zbyt zajęci. Od tego momentu sytuacja się toczy.

Zamiast tego powinniśmy myśleć o tym, w co wierzymy i żyć zgodnie z tym, jak tylko możemy. Nie propagujemy naszego światopoglądu, stojąc na rogach ulic, ale jeśli poprowadzimy naszą rozmowę, ludzie, którzy są otwarci, zauważą to i połączą się z nami. Często mi się to zdarza, kiedy podróżuję. Po prostu jestem sobą, ale ludzie to widzą klasztorny szaty i chyba obserwują, jak się zachowuję, i podejdą, by zadać mi pytania lub porozmawiać o swoim życiu.

RS: To, co mówisz, jest całkiem praktyczne. Widzę, że nie mówisz o żadnej intensywnej praktyce medytacyjnej jako takiej, ale raczej o zwykłej chęci bycia bardziej aktywnym we własnym życiu w odniesieniu do wpływów, jakie masz w swoim życiu. Prosisz nas, abyśmy zastanowili się, czy chcemy tych wpływów, czy nie, a następnie poświęcili trochę czasu na zastanowienie się, co naprawdę jest dla nas ważne jako osoby. Na przykład oglądając telewizję, możemy sprawdzić, jak to, co oglądamy, wpływa na nasze samopoczucie i czy zgadza się lub nie z naszymi przekonaniami na temat życia.

VTC: Tak.

Fundamentalizm we współczesnym świecie

RS: Zanotowałem twój komentarz o niechodzeniu na róg ulicy ze swoimi przekonaniami. To prowadzi do pytania, które mam na temat fundamentalizmu, ponieważ obserwuję, że jeśli ludzie nie są zalewani konsumpcyjnym, materialnym światopoglądem, i jeśli nie mają tradycji lub edukacji, aby rozwinąć swoje zdolności do bycia bardziej kontemplacyjnymi, w naszym społeczeństwie istnieje tendencja do poszukiwania bardziej uproszczonych odpowiedzi. Wydaje się więc, że zainteresowanie fundamentalizmem rośnie widoki na świecie. Co o tym sądzisz i jak myślisz, jak fundamentalizm wpływa na naszą obecną sytuację?

VTC: Fundamentalizm jest reakcją na nowoczesność. Wszystko zmieniło się tak szybko dzięki technologii. Struktura rodziny została zakwestionowana i rozpadła się z powodu presji światowej gospodarki. Komfort małych społeczności i życia społeczności zmienił się dzięki transportowi i telekomunikacji, które umożliwiają nam dotarcie do miejsc, których wcześniej nie mogliśmy odwiedzić i komunikowanie się z ludźmi, z którymi nie mieszkamy na całym świecie. Zmienił się więc sposób, w jaki ludzie myślą o sobie. Większość ludzi tak naprawdę nie ma pojęcia, kim chce być. Są karmieni strumieniem telewizyjnej propagandy o tym, jacy powinni być. Ale nikt taki nie jest. Każdy patrzy na postacie z programów telewizyjnych lub filmów i myśli: „Powinienem być taki jak oni, ale nie jestem taki jak oni. Są młodzi, atrakcyjni i interesujący; Starzeję się i nie jestem już tak interesującą osobą”. Ludzie myślą, że powinni być inni, niż są, ale nie mogą być tak wspaniałą pięknością ani tym spektakularnym sportowcem, którego widzą w telewizji lub w czasopismach. Szukają więc czegoś, co nada im tożsamość, kogoś, kto powie im, czym mają być i co robić, by być wartościowymi.

Jeśli dołączysz do grupy, która ma silną tożsamość, wtedy jako jednostka będziesz mieć tożsamość. Ponadto będziesz mieć grupę, do której będziesz należeć; nie będziesz sam w tym zagmatwanym świecie ze wszystkimi jego wyborami. Będziesz chroniony przed „złymi” ludźmi, którzy czają się za każdym rogiem. Co więcej, będziesz miał cel, który wydaje się być bardziej znaczący niż tylko konsumowanie coraz większej ilości.

Wiele fundamentalizmów religijnych jest reakcją na nadmierne stymulowanie przesłaniem, że „Pragnienie i pożądanie przynoszą szczęście” – to przesłanie, które wywołuje niezadowolenie, a tym samym depresję. Ponadto fundamentalizm zapewnia bardzo szybkie rozwiązanie twojego rozproszonego życia społecznego i uproszczoną analizę tego, co jest nie tak i jak temu zaradzić. Kiedy czujesz się zdezorientowany, uproszczona doktryna nauczana przez potężnego przywódcę daje ci poczucie przynależności, poczucie sensu i wyznacza kierunek w życiu. Ponieważ zostałeś uwarunkowany przez media, aby nie myśleć tak dużo, przywódcy ruchów fundamentalistycznych mogą ci coś powiedzieć, a ty nie przeprowadzasz zbyt wielu analiz. Podążasz za nimi, bo to łatwe, bo są symbolem władzy, kiedy czujesz się zdezorientowany. W każdym razie nie jesteś przyzwyczajony do głębokiego myślenia o rzeczach. Tylko teraz, zamiast mediów karmiących was wersją rzeczywistości, jest ruch fundamentalistyczny.

Chociaż z pozoru wydaje się, że istnieje tak wiele ruchów fundamentalistycznych, w rzeczywistości wszystkie są bardzo podobne. Gdyby istniał zjazd fundamentalistów z całego świata, myślę, że bardzo dobrze by się dogadywali, bo myślą podobnie. Po prostu mają różne przekonania i imiona, których się trzymają, różne przyczyny, do których są przywiązani, ale ich sposób myślenia jest niezwykle podobny.

RS: Więc pod tym względem nie widzisz wielkiej różnicy między różnymi ruchami fundamentalistycznymi na świecie?

VTC: Nie za dużo. Posiadają różne przekonania i mają nieco inne uwarunkowania ze względu na różne pisma święte, kultury i okoliczności. Ale w sensie oferuje prosta analiza, w której problemy, przed którymi stoimy, są spowodowane przez innych ludzi, a rozwiązaniem jest postępowanie zgodnie z instrukcjami zewnętrznego autorytetu – czy to Boga, Allaha, czy przywódcy politycznego lub religijnego – są one bardzo podobne. Ludzie szukają sensu i kierunku w życiu i chcieliby mieć szybkie i stosunkowo łatwe rozwiązanie problemów. Z tego punktu widzenia widzimy, że są też fundamentalistyczni demokraci, fundamentalistyczni buddyści, a nawet fundamentalistyczni wegetarianie! Wszystko sprowadza się do przekonania, że ​​problemy są spowodowane przez innych ludzi i ich ignorancję, a rozwiązaniem jest przekonanie innych o słuszności własnych widoki. Dlaczego inni mieliby trzymać się własnego widoki? Ponieważ są one właściwe.

Fundamentaliści wszelkiego rodzaju wierzą, że są współczujący w swoich słowach i czynach. Nie uważają tego, co myślą i robią za nietolerancyjne, ale naprawdę wierzą, że ich obowiązkiem jest nawrócenie wszystkich na ich sposób myślenia. Myślą: „Mój sposób myślenia jest właściwy. Mam dla ciebie współczucie i troszczę się o ciebie, dlatego postaram się sprawić, żebyś myślał tak, jak ja myślę”. Agresywni fundamentaliści wierzą, że okazują współczucie, uwalniając świat od ludzi, których uważają za szkodliwych, którzy mają niebezpieczne przekonania (tj. przekonania, które różnią się od naszych). Jednak sposób, w jaki fundamentaliści podchodzą do swoich prób nawrócenia, jest przesiąknięty brakiem szacunku dla innych kultur, przekonań, zwyczajów, zwyczajów, aw niektórych przypadkach dla bezpieczeństwa fizycznego innych.

Jedną z rzeczy, która przyciągnęła mnie do buddyzmu, było to, że moi nauczyciele mówili, że różnorodność religii jest dobra. Czemu? Ponieważ ludzie mają różne usposobienia i zainteresowania. Jedna religia nie jest w stanie zaspokoić potrzeb wszystkich, natomiast jeśli istnieje różnorodność, ludzie mogą wybrać przekonania religijne, które mają dla nich największy sens. Ponieważ wszystkie religie uczą innych etycznego postępowania i życzliwości, ludzie będą je praktykować, jeśli dobrze zrozumieją znaczenie własnej religii. Oczywiście, jeśli ludzie nie rozumieją celu swojej własnej religii lub aktywnie jej nie rozumieją, to jest to zupełnie inna sprawa.

W świetle poszanowania różnorodności muszę powiedzieć, że to, co mówię w tym wywiadzie, to moje osobiste opinie. Proszę nie mylić moich osobistych opinii w sprawach politycznych i społecznych z doktryną buddyjską. Buddyści mogą głosować na kogo chcą; nie mamy społecznego i politycznego dogmatu, którego każdy musi przestrzegać, aby być buddystą. Po prostu stosuję to, co wiem o buddyjskich zasadach i wartościach, do pytań, które stawiasz. Inni buddyści mogą mieć inne pomysły. To wszystko nasze osobiste opinie.

RS: I do pewnego stopnia myślą: „Wyświadczam ci przysługę, jeśli cię unicestwię, ponieważ jako niewierny i tak nigdy nie poszedłbyś do nieba”. Patrząc na obecne wojny i klęski na Bliskim Wschodzie, niektórzy porównują je do współczesnej sytuacji przypominającej krucjaty, bitwę między fundamentalistycznym chrześcijaństwem a islamem. Niektórzy doprecyzowali to, mówiąc, że jest to wojna między fundamentalistyczną administracją amerykańską a islamem. Inni postrzegają to jako przykrywkę tego, co ich zdaniem naprawdę się dzieje, czyli nowoczesnej chciwości korporacji. Z twojej perspektywy, co widzisz jako główne czynniki w tym konflikcie? Jak myślisz, na ile sprowadza się to do spekulacji wojennych i korporacyjnej chciwości lub prawdziwej bitwy fundamentalistycznych ideologii? A może jest to połączenie tych dwóch?

VTC: Na studiach specjalizowałem się w historii, gdzie poproszono nas o rozważenie tych różnych czynników. Jako młody człowiek byłem zszokowany odkryciem, że w historii Europy prawie w każdym pokoleniu ludzie zabijali się nawzajem w imię Boga. Było tak wiele wojen religijnych, aw niektórych przypadkach były one maskami dla żądzy bogactwa i władzy przywódców. Myślę, że korzenie takich problemów sięgają znacznie głębiej niż tylko filozofia religijna i znacznie głębiej niż tylko korporacyjna chciwość. Wydaje mi się, że ma to związek z potrzebą ludzi, by czuć się wartościowymi i szanowanymi. Nasza samolubna ignorancja chce uznania, że ​​istniejemy i że jesteśmy coś warci. Zgodnie z wartościami społecznymi, jednym ze sposobów zdobycia szacunku i poczucia własnej wartości jest posiadanie rzeczy. Nie mówię, że to prawda, ale ludzie tak myślą.

Kilka wieków temu świat islamu był znacznie bardziej zaawansowany niż świat zachodni, bardziej kulturalny i dobrze sytuowany ekonomicznie. Mniejszości i kobiety na ogół miały więcej wolności w krajach islamskich niż w chrześcijańskich. Ale rewolucja przemysłowa na Zachodzie zmieniła stosunki między krajami islamskimi i chrześcijańskimi. Europa wyprzedziła pod względem materialnym, a kraje islamskie miały trudności z nadrobieniem zaległości. To wywołało poczucie niższości, ponieważ brakowało im tej samej technologii, produktów przemysłowych i dóbr konsumpcyjnych. W międzyczasie Zachód pogrążył się w materializmie i konsumpcjonizmie, co, jak widzimy, zaszkodziło strukturze rodziny, zwiększyło nadużywanie substancji i wolność seksualną / rozwiązłość (w zależności od tego, jak to widzisz). Muzułmanie patrzą na to i myślą: „Nie jesteśmy szanowani, ponieważ nie nadrobiliśmy zaległości materialnych, ale nie chcemy kulturowej dezintegracji, którą materializm i konsumpcjonizm spowodowały na Zachodzie”. Nie ma innego modelu modernizacji – jak czerpać to, co najlepsze z technologii i najlepszych z tradycyjnych wartości. To przygotowuje grunt pod islamski fundamentalizm. Wierzę, że ludzie w USA, którzy zwrócili się ku fundamentalnemu chrześcijaństwu, odczuwają to samo przemieszczenie we współczesnym świecie. Technologia bardzo szybko przynosi wiele zmian, a jako społeczeństwa nie myśleliśmy o tym, dokąd zmierzamy. Ludzie szukają czegoś bezpiecznego i przewidywalnego. Poszukują też pewnych norm etycznych i wspólnych zwyczajów, które ich łączą.

RS: Czy powiedziałbyś, że jest to również podstawowa kwestia zwykłej ludzkiej dumy?

VTC: Tak, to też jest w to zaangażowane. Tak często ludzie woleliby raczej umrzeć w obronie swojego honoru, niż ryzykować życie, by strzec swojego mienia. Honor jest twoją wartością, twoją wartością jako istoty ludzkiej; jest cenniejszy niż majątek.

Nie usprawiedliwiam fundamentalizmu, ale jeśli zrozumiemy, jak myślą ludzie, którzy się do niego zwracają, będziemy mogli lepiej się z nimi komunikować. Spójrz na to z ich strony: nie mają materialnie tego, co ma świat zachodni, a ich tradycyjny sposób życia – nacisk na rodzinę, tradycyjną strukturę władzy w społeczeństwie – jest kwestionowany przez Zachód. W jaki sposób społeczeństwa islamskie mogą postrzegać siebie jako wartościowe i godne szacunku w oczach własnych i innych? Może to być częścią problemu ze strony islamu.

Od strony Zachodu – szczególnie w moim kraju, USA – jest dużo chciwości i arogancji. Arogancko obnosimy się z naszym materialnym i technologicznym sukcesem i niestety eksportujemy najgorszą część naszej kultury, a nie najlepszą. Podróżowałem i mieszkałem w krajach trzeciego świata. Co zobaczą, kiedy w końcu dostaną telewizję w swojej wiosce? Amerykańskie filmy z seksem, przemocą i niezwykłym bogactwem. Filmy kung-fu. A co z eksportem naszego współczucia, naszego szacunku dla różnorodności kulturowej? A co z wdrażaniem naszych wartości sprawiedliwości i równości w naszej polityce zagranicznej?

Nie sądzę, aby konflikt na Bliskim Wschodzie miał coś wspólnego z tym, że pragniemy, aby Irakijczycy, Palestyńczycy i inni mieli demokrację i wolność. W końcu obecna administracja ogranicza demokrację, wolność i sprawiedliwość w naszym własnym kraju! Wydaje mi się, że konflikt na Bliskim Wschodzie iw Iraku toczy się o ropę i choć niechętnie to mówię…

RS: Gwarantuję ci, Czcigodny, że jeśli masz zamiar wygłosić niepoprawne politycznie stwierdzenie, biorąc pod uwagę niektóre inne komentarze Rinpoczów i nauczycieli, jesteś w dobrym towarzystwie. (śmiech)

VTC: OK, z moich osobistych obserwacji na poziomie ludzkim, myślę, że George W. Bush miał osobistą urazę do Saddama Husajna, powstałą dlatego, że jego ojciec nie zdetronizował Husajna. Oczywiście Bush nie był tego świadomy: większość ludzi myśli, że ma dobre motywacje. Bush uważa, że ​​to, co robi, jest słuszne.

Ponadto społeczeństwo amerykańskie jest przywiązane do wygodnego stylu życia uzależnionego od ropy. Nie jesteśmy chętni do ograniczania zużycia ropy naftowej i dóbr konsumpcyjnych — w skrócie naszej nieproporcjonalnej konsumpcji światowych zasobów — aby dzielić się nimi z innymi ludźmi na świecie. To też podsyciło wojnę.

Reagowanie na terroryzm

RS: Patrząc na pojęcie terroryzmu i sposób, w jaki jest używane w mediach, jak zdefiniowałbyś to słowo i czym jest akt terrorystyczny?

VTC: Terroryzm jest w oku patrzącego. Urodziłem się jako Żyd, członek pierwszego pokolenia Żydów urodzonych po Holokauście. W rezultacie wspieranie słabszych, pomaganie prześladowanym lub uciśnionym było bardzo ważną częścią mojego wychowania.

Pod koniec lat 1990. niektórzy izraelscy praktykujący Dharmę w Indiach zaprosili mnie do Izraela, abym nauczał Dharmy, a ja z radością się zgodziłem. Większość izraelskich buddystów jest politycznie liberalna, podobnie jak amerykańscy nawróceni buddyści. Podczas jednej z wizyt w Izraelu niektórzy z moich przyjaciół zabrali mnie do starego brytyjskiego więzienia na północy Izraela, gdzie Brytyjczycy uwięzili wielu Żydów, którzy chcieli, aby Izrael stał się narodem i pracowali na różne sposoby w tym celu. Niektórzy z nich byli syjonistami, którzy walczyli z Brytyjczykami, aby móc pozostać w Palestynie. Zostali aresztowani, skazani i straceni w tym więzieniu. To więzienie jest obecnie muzeum upamiętniającym walkę o niepodległość. W tym miejscu wieszali tych Żydów, a na ścianach wisiały zdjęcia tych mężczyzn wraz z opowieściami o tym, co zrobili i dlaczego Brytyjczycy ich aresztowali i uwięzili. Niektórzy z nich sabotowali brytyjskich urzędników, atakowali autobusy i planowali bombardowania. Po przeczytaniu niektórych ich historii zwróciłem się do moich przyjaciół i skomentowałem: „Ci faceci byli terrorystami, prawda?” A moi przyjaciele wyglądali na zszokowanych, a jeden z nich powiedział: „Nie, oni byli patriotami”.

Dlatego powiedziałem, że terroryzm jest w oku patrzącego. To, co jedna osoba uważa za terroryzm, inna za patriotyzm. Na przykład, czy Boston Tea Party nie było terroryzmem? Czy niektóre ataki Europejczyków na rdzennych Amerykanów nie były terroryzmem? Terroryzm jest określany z perspektywy ludzi, którzy doznają krzywdy, którą uważają za niesprawiedliwą, surową i skrzywdzoną cywilów. Widziany z tej perspektywy terroryzm nie jest niczym nowym. Nowością jest to, że po raz pierwszy doświadcza tego Ameryka z klasy średniej.

RS: Jedną z nadziei związanych z tą książką jest to, że trafi do krajów i będzie czytana przez ludzi, którzy mogą znaleźć się w sytuacjach, w których dzieją się wokół nich akty terroru; gdzie są świadkami zamachów bombowych i na co dzień mogą odczuwać osobisty strach przed aktem, który może zaszkodzić im lub ludziom, których kochają. Do czego zachęciłbyś ludzi w takich sytuacjach? W wielu „gorących punktach” na planecie — w Iraku, Darfurze i innych miejscach — nie wydaje się, by taki terror miał szybko zniknąć. W jaki sposób możemy pomóc ludziom radzić sobie w takich sytuacjach?

VTC:
Nigdy nie doświadczyłem tego, czego doświadczają ludzie w Iraku, więc nie wiem, czy mógłbym udzielić rady, która byłaby pomocna.

RS:
Doceniam twoją szczerość, Czcigodny. Ale jednocześnie, kiedy jedziesz do Izraela, spotykasz ludzi, którzy mieszkają w Tel Awiwie i muszą dokonywać wyborów, w którym autobusie czują się najbezpieczniej i na który rynek najlepiej udać się na zakupy spożywcze.

VTC: W pewnym sensie uważam, że to trochę aroganckie udzielanie rad na temat sytuacji, której nie przeżyłem. Moje sugestie byłyby czysto teoretyczne, ponieważ sam nigdy nie musiałem stawiać czoła takim wyzwaniom.

Powiedziawszy to, jeśli zadam sobie pytanie – a zdecydowanie o tym myślałem – co by się stało, gdybym znalazł się w takiej sytuacji? Okoliczności mogą się bardzo szybko zmienić i bez uprzedzenia mógłbym znaleźć się w takiej sytuacji. Zastanawiam się więc, co bym powiedział lub zrobił, gdybym miał do czynienia z jakimś rodzajem działalności terrorystycznej lub przerażającą sytuacją – jak bym ćwiczył? Z tej perspektywy mógłbym podzielić się z innymi pomysłami, jakie miałem na temat tego, jak mogę wprowadzić moją praktykę Dharmy w tego rodzaju sytuację. Oczywiście, kiedy zdarzy się coś strasznego, nigdy nie jesteśmy pewni, czy będziemy mieć przytomność umysłu, by pomyśleć o metodach Dharmy, czy też nie powrócimy do starych nawyków strachu i paniki. Nie będę więc udawał, że jestem pewien, że będę w stanie praktykować to, co głoszę.

RS: Po prostu przeprowadzasz nas przez swój własny proces.

VTC: Tak. Spróbowałbym skupić się na życzliwości czujących istot – co brzmi jak całkowite przeciwieństwo tego, co dzieje się w takiej sytuacji. Ale właśnie o to chodzi. Jakie jest przeciwieństwo nienawiści, strachu, paniki i złość— emocje, które automatycznie pojawiłyby się w umysłach większości z nas? Potrzebne są silne pozytywne emocje iw tym przypadku spróbowałbym zapamiętać życzliwość czujących istot i wzbudzić w nich uczucia ciepła, przywiązania i współczucia. Z buddyjskiej perspektywy, kiedy spoglądamy wstecz na poprzednie żywoty, które nie miały początku, widzimy, że wszystkie czujące istoty były naszymi rodzicami, przyjaciółmi i krewnymi i były dla nas dobre. Wychowali nas i nauczyli wszystkich umiejętności, które posiadamy. Ponadto, także w tym życiu, wszyscy byli mili; jesteśmy w zawiły sposób powiązani w społeczeństwie i jesteśmy zależni od innych, jeśli chodzi o nasze pożywienie, odzież, schronienie i lekarstwa — cztery niezbędne do życia rzeczy. Kiedy jesteśmy świadomi, że jesteśmy odbiorcami tak ogromnej życzliwości od innych, automatycznie czujemy się życzliwi w zamian. Ponadto, kiedy myślimy, że wszystkie czujące istoty są takie same jak my w pragnieniu szczęścia i wolności od cierpienia, nie możemy ich odepchnąć mentalnie ani emocjonalnie.

Kiedy myślimy, że są związani przez swoją ignorancję, umysłowe dolegliwości i karmywspółczucie pojawia się naturalnie. Zobaczyłbym, że ludzie, którzy próbują mnie skrzywdzić, cierpią właśnie w tym momencie i dlatego robią to, co robią. Gdyby byli szczęśliwi, nie robiliby tego, co robią. Nikt nikogo nie krzywdzi, gdy jest szczęśliwy. Więc ci ludzie są nieszczęśliwi. Wiem, jak to jest być nieszczęśliwym i właśnie tego doświadczają ci ludzie, chociaż mogą to maskować, grożąc innym, aby poczuć się potężni. W rzeczywistości współczucie jest bardziej odpowiednią reakcją niż strach i nienawiść wobec tych, którzy cierpią.

Jeśli mogę poczuć z nimi tego rodzaju równość – że wszyscy chcemy być szczęśliwi i wolni od cierpienia, że ​​jesteśmy razem w tej łodzi samsary – i jeśli mogę zobaczyć, że byli dla mnie życzliwi w przeszłości, to wtedy mój umysł nie zrobi z nich wroga. A jeśli mój umysł nie zrobi z nich wroga, nie będę się bał. Uczucie strachu jest największym terrorem terroryzmu. Jeśli zostaniesz ranny, to wydarzenie nie trwa długo. Ale strach może trwać długo i powoduje ogromne cierpienie. Boimy się tego, co się nie wydarzyło; boimy się tego, czego jeszcze nie ma. Ten strach jest wytworem naszego umysłu. Mimo wszystko strach jest potwornie bolesny. Dlatego w niebezpiecznej sytuacji zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, aby mój umysł nie wpadł w stan strachu.

Kiedy czujemy się życzliwi wobec innych, z miłością i współczuciem w naszych sercach, nie ma miejsca na strach lub złość. Wtedy w naszych sercach zapanuje pokój. Strach i nienawiść nie rozwiążą problemu bycia w stresującej sytuacji, w której nasze życie jest zagrożone. W rzeczywistości tylko pogarszają sytuację: po pierwsze, nie myślimy jasno i łatwo moglibyśmy zrobić coś, co pogorszyłoby sytuację. Po drugie, nawet gdybym miał umrzeć, wolałbym umrzeć ze współczuciem i wolnym sercem, a nie ze współczuciem złość.

To są metody, których użyłbym, aby poradzić sobie z zagrażającą osobą lub osobami: pomyśl o ich dobroci, pamiętaj, że cierpią, kontempluj, że jesteśmy równi w pragnieniu szczęścia i braku pragnienia cierpienia. Mówiąc dokładniej, z mojego buddyjskiego treningu przypominałem sobie o nich Budda potencjał: że ci ludzie posiadają umysł przejrzystego światła, mają pustą naturę umysłu. Pod całym zamieszaniem ich życia i chaosem sytuacji jest pogrzebany pierwotny umysł przejrzystego światła. Gdyby zdali sobie z tego sprawę, całe to zamieszanie nie miałoby miejsca. Jednak będąc całkowicie przytłoczonym ignorancją, złość, przywiązanie w tej chwili, chociaż pragną szczęścia, stwarzają przyczyny nieszczęścia dla siebie i dla innych. Więc nie ma tu kogo nienawidzić. Jak możemy nienawidzić ludzi, którzy są przytłoczeni ignorancją i problemami psychicznymi i nawet nie są świadomi, że szkodzą sobie krzywdząc innych?

Ponadto te żywe istoty są tylko karmicznymi przejawami. Gdybym mógł zobaczyć je jako takie, w moim umyśle byłaby przestrzeń; Nie trzymałbym się tak mocno poglądu o wrodzonej egzystencji. Zobaczyłbym, że to nie są solidni, „konkretni” ludzie. W rzeczywistości są to bańki karmiczne. I ja też jestem bańką karmiczną, tylko wyglądem stworzonym przez przyczyny i Warunki. Ponadto nasz karmy połączył nas: mój karmy zdecydowanie odegrała rolę w postawieniu mnie w tej sytuacji, a że sytuacja jest nieprzyjemna, to na pewno była negatywna karmy stworzone przez moją egocentryczną postawę, która jest winowajcą. A więc oto jesteśmy, dwie karmiczne bańki wędrujące w zamęcie samsary. Tu nie ma kogo nienawidzić. Nie ma się kogo bać. To sytuacja, która ponad wszystko wymaga współczucia.

RS: W pewnym sensie dajesz czytelnikowi wariację na temat Cztery Niemierzalne (Wydawca: Klasyczna modlitwa mahajany, która brzmi: „Niech wszystkie istoty będą miały szczęście i jego przyczyny. Niech wszystkie istoty będą wolne od cierpienia i jego przyczyn. Niech nigdy nie zostaną oddzielone od wielkiego szczęścia wolnego od cierpienia. z przywiązanie, agresja i uprzedzenia”). Sugerujesz również, że gdyby ktoś codziennie poświęcał czas na praktykowanie uważności tych czterech, jego umysł byłby jaśniejszy i bardziej współczujący. W takim razie, wychodząc z domu, nie bali by się tak bardzo. Gdyby stanęli w obliczu niebezpiecznej sytuacji, mogliby po prostu mieć więcej zaradności, aby działać bardziej konstruktywnie i mądrze niż przeciętna osoba złapana we własną panikę. Mogą być w stanie całkowicie zapobiec sytuacji lub przynajmniej upewnić się, że jak najmniej osób zostało poszkodowanych.

VTC: Zdecydowanie. Ponieważ kiedy nasz umysł jest pod wpływem strachu lub złość, niewiele możemy zrobić w danej sytuacji. Ale jeśli uda nam się znaleźć coś wspólnego z tymi, którzy nam zagrażają, jesteśmy wyraźniejsi, a jeśli uda nam się wskazać jakiś rodzaj podobieństw tym, którzy mogą nas skrzywdzić, być może uda nam się uspokoić sytuację. Ludziom znacznie trudniej jest skrzywdzić innych, jeśli czują, że mają z nimi coś wspólnego.

RS: Jeśli mówienie jest jedną z opcji w tej sytuacji.

VTC: Tak, lub w jakikolwiek inny sposób, który możesz znaleźć, aby wskazać połączenie, które masz z nimi.

Położyć kres chorobom, ubóstwu i wojnie

RS: Czcigodny, chciałbym przejść do innego punktu, jeśli mogę. Wiele buddyjskich modlitw wyraża życzenie, by skończyły się choroby, ubóstwo i wojny. Zastanawiając się nad tymi trzema wyzwaniami i przyczynami cierpienia ludzi, które z nich, twoim zdaniem, wyróżnia się dzisiaj najbardziej? Jak widzisz, że jeden napędza pozostałe dwa?

VTC: Muszę ponownie napisać pytanie, zanim na nie odpowiem. Z mojej perspektywy ignorancja, czepianie się przywiązaniai wrogość są źródłem chorób, ubóstwa i wojen. To powiedziawszy, jeśli przyjrzymy się tym trzem wynikom, myślę, że ubóstwo jest najważniejsze, ponieważ kiedy ubóstwo szerzy się, ludzie nie czują się szanowani i nie mają dostęp tego, co jest im potrzebne do życia. Kiedy ludziom brakuje zasobów, nie mogą zadbać o swoje zdrowie i następuje choroba. Kiedy ludzie są biedni, często dochodzi do ucisku i uprzedzeń, co prowadzi do wybuchu walk. Ponadto, jeśli ktoś jest biedny i zachoruje, nie może otrzymać odpowiedniego leczenia, a jeśli ubodzy są uwięzieni w strefie działań wojennych, nie mają środków na ucieczkę w bezpieczne miejsce.

Bieda dotyka nie tylko biednych. Dotyka również bogatych, ponieważ żyjemy w społeczeństwie współzależnym. Jeśli mamy dość, ale żyjemy w społeczeństwie, w którym ludzie są biedni, jak się z tym czujemy? Co sądzimy o posiadaniu dóbr, edukacji i możliwości, których nie mają inni ludzie? Co sądzimy o strukturach społecznych, które faworyzują naszą grupę kosztem innych? Mogliśmy łatwo urodzić się w innej grupie, a nasza obecna sytuacja może się zmienić w każdej chwili – więc nie jest tak, że my lub ktokolwiek inny ma zagwarantowane szczęście w przyszłości.

Bogaci mają swój własny rodzaj cierpienia. Na przykład nauczałem w wielu krajach, między innymi w Gwatemali i Salwadorze. Tamtejsza klasa średnia i zamożni ludzie mieszkają za drutami kolczastymi, podobnie jak więźniowie w więzieniach, w których wykonuję pracę więzienną. Zamożne domy w tych krajach otoczone są wysokimi murami i kręgami drutów kolczastych. Przy bramach stoją ochroniarze, a mieszkańcy wewnątrz żyją w strachu przed okradaniem, a w niektórych przypadkach nawet porwaniem ze względu na swój majątek. Ci ludzie są więźniami; więzią się, aby chronić się przed biednymi. Dla mnie to oznacza cierpienie – nędzę bogatych.

W USA bardzo bogaci nie mogą chodzić po ulicach. Ty i ja mamy tyle wolności, ponieważ nie jesteśmy bogaci. Mogę iść ulicą i nikt nie będzie próbował mnie porwać. Gdybym miał dzieci – których nie mam – mogłyby chodzić do publicznej szkoły i bawić się w parku. Ale bardzo bogaci i ich rodziny nie mają tej wolności. Ich dzieci nie mają wolności, bo są bogate. Z bogactwem przychodzi inny rodzaj cierpienia.

Mówiąc do rządzących

RS: Prawdopodobnie nie ma takiej struktury rządowej na planecie, która nie faworyzuje jednych i nie pozbawia praw wyborczych innych, celowo lub nie. Gdybyś miał edukować bogatych i uprzywilejowanych na temat dylematu, który opisujesz, co byś im powiedział? Lub powiedzmy, że zostałeś poproszony o złożenie zeznań przed Kongresem w sprawie spekulacji wojennych i tego, jak wpływa to na ludzi, jaki jest najbardziej wnikliwy i korzystny sposób podejścia do tych uprawnień?

VTC: Ilekroć sytuacja już się dzieje, trudno jest skłonić ludzi do słuchania i trudno jest również pracować z własnym umysłem. Dlatego opowiadam się za środkami zapobiegawczymi, a zaczyna się to od edukacji dzieci.

Edukujmy dzieci, jak dzielić się i współpracować z innymi, jak nie zamieniać różnic zdań w konflikty i jak rozwiązywać konflikty, które nieuchronnie powstają, gdy ludzie są razem. Obecnie system edukacyjny kładzie nacisk na uczenie się faktów i umiejętności, a zaniedbuje uczenie, jak być życzliwym człowiekiem i jak współżyć z ludźmi, innymi słowy, jak być dobrym obywatelem tej planety. Zanim zostałam zakonnicą, byłam nauczycielką w szkole podstawowej, więc jest to coś bliskiego mojemu sercu.

Dzieci muszą uczyć się wartości ludzkich, a tych można nauczać w świecki sposób, bez kaznodziejów w szkołach publicznych (oddzielenie kościoła od państwa jest bardzo ważne!). Jeśli chcemy dobrych obywateli, musimy od dzieciństwa uczyć świeckich wartości ludzkich. Chciałbym, żeby system edukacji to podkreślał, bo kiedy nauczymy dzieci otwierać oczy i widzieć sytuację innych, to kiedy te dzieci dorosną, będą miały więcej empatii. Kiedy ludzie są bardziej empatyczni, nie będą tak nieświadomi potrzeb i trosk innych. Nie będą apatyczni i nie będą wykorzystywać innych. Odnosi się to do tego, co mówiłem wcześniej o wszystkich czujących istotach, które podobnie pragną szczęścia i nie chcą cierpienia: dzieci mogą to zrozumieć.

Pewnego razu ktoś zaprosił mnie na lunch do bogatych ludzi, którzy nie byli buddystami: pomyślał, że byliby zainteresowani spotkaniem z buddyjską mniszką i poprosił mnie o wygłoszenie krótkiej przemowy po obiedzie. Mówiłem o tym, że wszystkie istoty są równe w pragnieniu szczęścia i braku pragnienia cierpienia. Wszyscy cierpimy z powodu starzenia się, chorób i śmierci, wszyscy kochamy nasze rodziny i nie chcemy, aby nasze rodziny lub nas samych ucierpiały. Wszyscy chcemy być szanowani. Pod koniec rozmowy nastrój w pokoju i wyraz twarzy tych ludzi zmieniły się. Ich serca były otwarte na samo wysłuchanie krótkiej przemowy. Chciałbym, żeby te rzeczy mogły zostać powiedziane przed Kongresem lub na zjeździe NRA; rezonuje tak głęboko w nas jako istotach ludzkich. Tak często jedyne, co słyszą od społeczeństwa i mediów, to opinia, że ​​„coś poza mną mnie uszczęśliwi” i „To system kontradyktoryjny, a ja nie mam wszystkiego, co dostaje ktoś inny”. W wiadomościach rzadko słyszą o wydarzeniach, w których ludzie pomagają sobie nawzajem; Programy telewizyjne rzadko ilustrują pozytywne interakcje międzyludzkie i ludzki szacunek. Gdzie ludzie widzą przykłady cierpliwości i życzliwości? Jak dzieci mogą się tego nauczyć, nie widząc ich przykładów?

Przedstawiciele mediów twierdzą, że relacjonują to, co ludzie chcą usłyszeć, ale wydaje mi się, że podsycają skandale i przemoc, aby sprzedać swoje publikacje. Tak więc społeczeństwo stało się głodne słuchania o dobroci. Dlatego ludzie, którzy nie są buddystami, gromadzą się, by zobaczyć Jego Świątobliwość Dalajlama. Bo kto inny przekaże im jakieś przesłanie o podstawowym ludzkim pokoju i dobroci? Już samo wysłuchanie krótkiej przemowy o tym, jak patrzeć na innych z miłością i współczuciem, rozluźnia ich umysły. Nawiązują kontakt z czymś pozytywnym w sobie i widzą, że inni też mają wewnętrzną dobroć. Stają się bardziej optymistyczni. Z takim poglądem w ich umysłach zmienia się ich zachowanie.

Koncentracja na wspólnych wartościach

RS: Słyszę, jak mówisz o buddyjskim pojęciu podstawowej dobroci; że jesteśmy zasadniczo dobrzy i że faktycznie wiemy, co jest najlepsze, niezależnie od tego, czy jesteśmy skłonni się do tego przyznać, zaakceptować, czy nie. Wspominam o tym, bo choć łatwiej mi identyfikować się z aspiracjami – powiedzmy – ruchów antywojennych czy ekologicznych, to ich przesłanie często brzmi: „Oto, co się dzieje. To jest to, co robisz lub pozwalasz, aby się działo”. I „Powinieneś to zrobić…” Słyszę, jak mówisz, że jeśli skupisz się tylko na dobroci, życzliwości i ludzkiej wspólnocie, ludzie dadzą sobie pozwolenie na robienie tego, co należy, zamiast ulegać, ponieważ zostali zadręczeni na tej pozycji.

VTC: Dokładnie, bo Amerykanie są bardzo indywidualistyczni i nie lubią, gdy im się mówi, co mają robić. Kiedy robią coś z obowiązku lub z poczucia winy, czują się popychani, podczas gdy kiedy ludzie nawiązują kontakt z własnymi ludzkimi wartościami i ludzką dobrocią, naturalnie wyrażają to i działają zgodnie z tym, bez innych, którzy mówią im, co powinni robić . Jest to bardzo widoczne w pracy więziennej, w którą jestem zaangażowany. Więźniowie uczą mnie tak wiele - znacznie więcej niż ja uczę ich. Niektórzy z mężczyzn, do których piszę, popełnili zbrodnie, które przerażają mnie najbardziej. Jednak kiedy ich poznaję, jesteśmy tylko dwiema istotami ludzkimi i nie boję się ich. Podczas gdy ruch „bądź twardy wobec przestępczości” przedstawia więźniów jako potwory, są oni istotami ludzkimi, jak wszyscy inni. Chcą być szczęśliwi i wolni od cierpienia, a większość z nich widziała w swoim życiu wiele cierpienia. Opowiadają mi o swoim życiu, o tym, jak to jest być nimi. Omawiamy nasze wartości, emocje i zachowanie z perspektywy Dharmy.

RS: Który nigdy by nie wyszedł, gdybyś powiedział im, co powinni zrobić.

VTC: Dokładnie. Poniższe stwierdzenie nie jest ogólnym stwierdzeniem dotyczącym wszystkich więźniów. Ale więźniowie, którzy do mnie piszą, są wrażliwi i rozważni. Kiedy patrzą na wojnę w Iraku, ich serca kierują się ku ludności cywilnej, która cierpi. Ich serca kierują się ku naszym żołnierzom, którzy często są młodymi mężczyznami z rodzin z niższych klas, którzy myślą, że wstąpienie do wojska będzie dla nich przepustką do wyjścia z biedy. Jeden z więźniów powiedział mi, że widział w telewizji małą Irakijkę. Została ciężko ranna w wyniku wybuchu bomby. Tydzień później w programie telewizyjnym o szpitalu w Iraku zobaczył ją w szpitalnym łóżku w gipsie. Wyglądała o wiele lepiej, aż zaczął płakać z radości. Pewien więzień przebywający w okropnym więzieniu w Illinois pracował w więziennej kuchni. Od czasu do czasu pojawiał się mały kot Calico. Nie było jej już jakiś czas i bali się, że coś jej się stało. Pewnego dnia pojawiła się ponownie, a więźniowie byli tak zachwyceni jej ponownym widokiem – ci wielcy, brutalni twardziele skazani za morderstwo – ich serca po prostu stopiły się, gdy zobaczyli tego małego kotka. Zabrali jedzenie z własnych talerzy i wyszli nakarmić kota. Gruchali i bawili się z nią. To pokazuje, że wszyscy mamy ludzką życzliwość, która pojawia się, gdy widzimy inną żywą istotę, z którą się łączymy.

Uzależnienie od narkotyków i alkoholu w Ameryce

RS: Czcigodny, chciałbym skupić się na konkretnej kwestii, którą prawdopodobnie widziałeś wiele w odniesieniu do populacji więziennej i która dotyczy całej populacji. Tym problemem jest uzależnienie od narkotyków. Jak rozumiesz uzależnienie od narkotyków w tym kraju i jakie widzisz antidotum, które społeczeństwo może zaoferować, aby poradzić sobie z tym problemem, który wydaje się narastać.

VTC: Chciałbym rozszerzyć to na uzależnienie od alkoholu. Chociaż alkohol jest legalny, wyrządza tyle samo szkód.

RS: Jasne. Tak będzie dobrze. Moglibyśmy również przejść do używania i nadużywania leków na receptę.

VTC: Około 99 procent osadzonych, do których piszę, było pod wpływem alkoholu lub narkotyków, kiedy popełnili przestępstwo, które doprowadziło ich do więzienia. Istnieje wiele problemów na poziomie indywidualnym, z których niektóre omawiamy. Są to osobiste problemy jednostki: ludzie nie czują się dobrze ze sobą, nie czują się wartościowi, czują presję, by być lepszymi niż są, innymi niż są. Część tego jest nam przekazywana z mediów, część to założenia, na podstawie których działają zwykli ludzie, część pochodzi ze szkół. W każdym razie ogólne przesłanie jest takie, że powinniśmy postępować w określony sposób, a tak nie jest. Brakuje nam i jesteśmy nieadekwatni w taki czy inny sposób. Potrzebujemy czegoś — przedmiotów, które są reklamowane, związku czy czegokolwiek — co uczyni nas całościowymi i dobrymi ludźmi. Prowadzi to do niskiej samooceny, a narkotyki i alkohol to szybkie sposoby na złagodzenie dyskomfortu wynikającego z braku pewności siebie. Depresja, poczucie bezwartościowości lub bycia złym – te uczucia pojawiają się na różne sposoby i często wynikają z wielu przyczyn. Dynamika rodziny i interakcje są z pewnością czynnikiem: przemoc domowa, nadużywanie substancji przez rodziców, fizyczne lub seksualne wykorzystywanie dzieci, ubóstwo – to tylko kilka z nich.

Kolejnym elementem jest nieznajomość przez społeczeństwo polityk, które mogą przynieść korzyści nam jako całości. To smutne: ludzie chcą obniżyć wskaźnik narkotyków i alkoholu, ale opowiadają się również za cięciami socjalnymi dla biednych rodzin i samotnych matek. Nie rozumieją, że rosnąca presja finansowa wywierana na biedne rodziny, które już są zestresowane, tylko zwiększy wskaźnik narkotyków i alkoholu. Rodzice będą nieobecni w rodzinie, więc dzieciom brakuje poczucia przynależności lub bycia kochanym.

Ponadto wyborcy nie chcą wydawać więcej pieniędzy na szkoły, edukację i zajęcia pozalekcyjne dla dzieci i młodzieży, ponieważ twierdzą, że zwiększy to ich podatki. Ludzie, którzy nie mają dzieci, pytają, dlaczego ich podatki mają płacić za edukację cudzych dzieci. To mnie smuci, ponieważ nie widzą wzajemnych relacji między ludźmi w społeczeństwie. Nie rozumieją, że cierpienie i szczęście innej osoby są powiązane z ich własnym. Kiedy dzieci nie mają dobrego wykształcenia i umiejętności, ich samoocena gwałtownie spada. Kiedy stają się nastolatkami i dorosłymi, zwracają się do narkotyków i alkoholu, aby uśmierzyć ból. Dzieci, które nie mają możliwości angażowania się w konstruktywne zajęcia po szkole – sport, taniec, plastykę, muzykę itd. – są same w domach lub, co bardziej prawdopodobne, na ulicach, a skutkiem tego są problemy: zażywanie narkotyków i alkoholu, broń, działalność gangów. Czyje domy niszczą, aby zdobyć pieniądze lub udowodnić swoją władzę? Domy tych samych ludzi, którzy odmówili płacenia wyższych podatków na utrzymanie szkół, opieki nad dziećmi, zajęć pozalekcyjnych w szkołach i domach kultury! Dzieje się tak, ponieważ jesteśmy ze sobą powiązani. To, co dzieje się z dziećmi innych ludzi, wpływa na nas wszystkich. Jeśli żyjemy w społeczeństwie z nieszczęśliwymi ludźmi, też mamy problemy. Dlatego musimy dbać o wszystkich. Jako Jego Świątobliwość Dalajlama mówi: „Jeśli chcesz być samolubny, rób to, troszcząc się o innych”. Innymi słowy, skoro wpływamy na siebie nawzajem, aby sami być szczęśliwymi, musimy pomagać tym, którzy nas otaczają. Kiedy żyjemy z innymi, którzy są szczęśliwi, mamy mniej problemów; kiedy żyjemy z ludźmi, którzy są nieszczęśliwi, ich nieszczęście dotyka nas.

Nadużywanie narkotyków i alkoholu nie jest problemem tylko w biednych społecznościach; po prostu łatwiej jest aresztować biednych, ponieważ większość życia ich społeczności toczy się na zewnątrz, na ulicach, a policja koncentruje się na tych obszarach miasta. Przemoc domowa, nadużywanie substancji psychoaktywnych i poczucie, że dzieci nie są kochane, to problem również w rodzinach z klasy średniej i zamożnych. Czasami rodzice w takich rodzinach są tak zajęci zarabianiem pieniędzy, aby zdobyć więcej posiadłości dla swoich dzieci, że nie mają czasu, aby spędzać czas z dziećmi i rozmawiać z nimi.

Ponadto ludzie nie chcą przyznać, że ich zachowanie odgrywa rolę w nadużywaniu narkotyków i alkoholu przez członków rodziny. Ludzie, którzy mówią swoim dzieciom: „Nie pij i nie zażywaj narkotyków tylko dlatego, że robią to twoi przyjaciele. Nie poddawaj się presji rówieśników; po prostu powiedz „nie”, kiedy o to poproszą”, to ci sami ludzie, którzy sami ulegają presji rówieśników. Ci dorośli robią rzeczy, ponieważ robią to ich przyjaciele. Mówią: „Muszę spotykać się z klientami biznesowymi i napić się drinka, kiedy omawiamy ustalenia biznesowe. Inaczej nie będę mógł sfinalizować transakcji”. Albo mówią: „Moi przyjaciele piją, więc kiedy zapraszają mnie na imprezy, ja też muszę. Inaczej będą o mnie źle myśleć. Niektórzy świeccy buddyści mówią: „Jeśli nie będę pił, pomyślą, że jestem pruderyjny i źle pomyślą o buddyzmie. Piję więc z nimi, żeby nie krytykowali buddyzmu”. To bzdurna wymówka!

RS: Miałem okazję pracować z lokalnymi programami młodzieżowymi. Programy były przeznaczone dla dzieci w tragicznych okolicznościach, które zachowywały się i wpadły w kłopoty z prawem. Niezmiennie kończymy na rozmowach o programie DARE (edukacja o odporności na narkotyki i alkohol), który pod każdym względem jest ponurą porażką. Mówię tym dzieciakom, że DARE nie polega na powstrzymywaniu dzieci od narkotyków w takim stopniu, jak w przypadku rodziców od martini i prozacu. Rodzice są wzorem dla swoich dzieci. Rodzice piją lub zażywają narkotyki, aby się zrelaksować; potrzebują czegoś, aby poradzić sobie ze stresem i sięgają po alkohol i narkotyki. Ale kiedy ich dzieci czują się nieszczęśliwe lub zdezorientowane, ci sami rodzice nie mogą udzielić konstruktywnej rady i zamiast tego powiedzieć dzieciom, aby znosiły te uczucia. W końcu dzieci robią to, co robią ich rodzice. Zamiast iść do sklepu monopolowego lub poprosić znajomego lekarza o receptę, dzieci idą do sprzedawcy. Tak więc naprawdę przyglądamy się kwestii rodzicielstwa i modelowania.

VTC: Tak.

Troska o środowisko

RS: Chciałbym poruszyć temat środowiska zanim zamkniemy.

VTC: Bardzo mocno to przeżywam. Co najmniej dwie buddyjskie zasady skłaniają nas do uświadomienia sobie, jak ważne jest dbanie o środowisko. Dwa, o których myślę, to po pierwsze współczucie, a po drugie współzależność. Jedną z postaw leżących u podstaw zanieczyszczenia środowiska jest chciwość posiadania więcej i lepszego. Innym jest apatia, która mówi: „Jeśli to się nie stanie, dopóki nie umrę, dlaczego miałoby mnie to obchodzić?” Jedno i drugie jest przeciwieństwem współczucia. Współczucie dla czujących istot jest podstawową zasadą we wszystkich tradycjach buddyjskich. Jeśli naprawdę zależy nam na innych żywych istotach, musimy troszczyć się o środowisko, w którym żyją. Dlaczego? Ponieważ czujące istoty żyją w środowisku, a jeśli to środowisko nie jest zdrowe, nie będą w stanie przetrwać. Te czujące istoty przyszłości mogą być waszymi dziećmi i wnukami lub mogą być wami w przyszłych żywotach. Jeśli nam na nich zależy, nie możemy zostawić zdewastowanego środowiska do życia. Ponadto żyjemy we współzależnym świecie, zależnym nie tylko od innych żywych istot, ale także od naszego wspólnego środowiska. Oznacza to, że musimy dbać o planetę jako całość, a nie tylko o obszar, na którym żyjemy. Oznacza to również, że ponosimy osobistą odpowiedzialność za ochronę środowiska. Nie tylko wielkie korporacje czy polityka rządu mają wpływ na środowisko; w grę wchodzą również nasze indywidualne działania. Jednostka odnosi się do całości, a całość do jednostki.

Jako jednostki możemy działać na rzecz ochrony środowiska. Jeśli kultywujemy rozszerzony światopogląd, to pomaganie czującym istotom i ochrona ich środowiska nie jest trudne. Na przykład chcemy najnowsze komputery, telefony komórkowe, samochody, ubrania, sprzęt sportowy i tak dalej. Czy naprawdę potrzebujemy ich do szczęścia? Wytwarzanie tak wielu dóbr i pozbywanie się ich później, gdy są przestarzałe (mimo że nadal doskonale funkcjonują), szkodzi naszemu wspólnemu środowisku. Jako Amerykanie zużywamy nieproporcjonalnie dużo światowych zasobów naturalnych, konsumując rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy i które nie czynią nas naprawdę szczęśliwymi. Nie wspominając już o ilości zasobów zużywanych do prowadzenia wojen lub sprzedawanych innym zaangażowanym w działania wojenne. Oczywiście inne kraje nie będą z nas z tego powodu zadowolone. Dlaczego jesteśmy tak zdziwieni, że inne narody nas nie lubią, kiedy zachowujemy się w tak egocentryczny sposób?

Tak naprawdę nie potrzebujemy, aby każdy w rodzinie miał własny telewizor, własny komputer lub własny samochód. A co z korzystaniem z transportu publicznego lub carpoolingu? Spacery lub jazda na rowerze do pobliskich miejsc poprawią nasze zdrowie. Ale trudno jest nam porzucić postawę: „Chcę mieć swobodę wsiadania do samochodu i jeżdżenia tam, gdzie chcę, kiedy chcę”. Co by się stało, gdybyśmy wsiadając do samochodu zadali sobie pytanie: „Dokąd jadę i po co tam jadę? Czy to przyniesie szczęście mnie i innym żywym istotom?” Zatrzymując się na chwilę przed oddaleniem, możemy odkryć, że tak naprawdę nie musimy iść do wszystkich miejsc, które naszym zdaniem powinniśmy odwiedzić. W rzeczywistości możemy być nawet mniej zestresowani i mieć lepsze relacje rodzinne, jeśli nie jesteśmy tak zajęci chodzeniem tu i tam.

RS: Wraz z tym poczuciem indywidualnej odpowiedzialności na poziomie lokalnym, jak myślisz, w jaki sposób jednostki mogą najskuteczniej wpływać na duże struktury i instytucje, takie jak rządy i korporacje?

VTC: Recykling i ograniczanie ilości odpadów są niezwykle ważne, ale nawet ludzie o najlepszych intencjach czasami je zaniedbują. Na przykład pewnego razu jadłem lunch z mężem i żoną, którzy byli profesorami ekologii na uniwersytecie. Bardzo troszczyli się o środowisko i zachęcali przywódców rządów do przyjmowania polityk korzystnych dla środowiska. Pewnego dnia jedno z ich dzieci wróciło ze szkoły i powiedziało: „Dlaczego nie stosujemy recyklingu? Pomaga środowisku”. Rodzice powiedzieli mi, że nigdy wcześniej o tym nie myśleli, ale ponieważ ich dziecko im o tym przypomniało, zaczęli to robić.

Patrząc w przyszłość

RS: Na koniec, Czcigodny, wielu nauczycieli mówiło o niektórych trudnościach, z którymi możemy się spotkać w bliskiej przyszłości. Więc po rozmowie o problemach związanych z wojną, kwestiach środowiskowych i tak dalej, gdybyś spojrzał na następne 100 lat, co widzisz? Jakie problemy byłyby najłatwiejsze do rozwiązania? Jak myślisz, które z nich utrzymają się lub staną się gorsze?

VTC: Szczerze mówiąc, nie uważam tego rodzaju pytań za zbyt przydatne. Moja opinia na temat tego, co może się wydarzyć w ciągu następnych 100 lat, nie ma znaczenia. Nie poprawia to sytuacji. Wydawanie energii psychicznej na myślenie o następnych 100 latach to strata energii psychicznej. Nawet gdybym włożył w to swoją energię i wypracował opinię, nie sądzę, aby ta opinia była dla kogokolwiek przydatna.

Ważne jest kultywowanie teraz dobrego serca. Zapomnij o następnych 100 latach. W tej chwili musimy podkreślić znaczenie treningu naszych umysłów, aby dostrzegać dobro w innych ludziach i generować w sobie życzliwe, cierpliwe i tolerancyjne serce. Twoje pierwsze pytanie dotyczyło „wieku zdegenerowanego”, a kolejne pytania dotyczyły wojny, chorób i ubóstwa. U podstaw wszystkich tych pytań leży założenie, że wszystko się rozpada, że ​​nie ma ludzkiej dobroci, że my i świat jesteśmy skazani na zagładę.

Nie akceptuję takiego światopoglądu. Jest niezrównoważony, zniechęca do podejmowania pozytywnych działań, które mogłyby być pomocne i staje się samospełniającą się przepowiednią. Jest wiele problemów – jesteśmy w samsarze, więc musimy się tego spodziewać. Ale dobroci jest dużo i musimy zwracać uwagę na dobroć innych ludzi i dobroć w nas samych oraz poświęcać więcej energii i czasu na jej kultywowanie. To trzeba zrobić już teraz. Jeśli zrobimy to teraz, nie musimy się martwić, jak będzie wyglądało życie za 100 lat.

RS: Pamiętam, jak kiedyś rozmawiałem z amerykańską medytującą imieniem Karma Wangmo. Wspomniałem o „ciemnym wieku” i pomyślała, że ​​w rzeczywistości ludzie są bardziej świadomi i bardziej współczujący. Dzięki bezpośredniości komunikacji masowej słyszymy o wszystkich wojnach i problemach wokół nas. Czy to możliwe, że były tam od zawsze, ale już nie ukrywamy ani nie zaprzeczamy ich obecności? Nie tylko wiemy, co dzieje się w naszym mieście, ale słyszymy, co dzieje się gdzie indziej i ma to na nas wpływ. I z tego powodu próbujemy teraz coś z tym zrobić.

VTC: Istoty ludzkie zawsze miały ignorancję, złość, przywiązanie. Dzięki telekomunikacji wiemy więcej o swoim życiu i środowisku. To, że istnieją konflikty między ludźmi, nie jest niczym nowym, mimo że używana broń jest bardziej wyrafinowana. Cierpienie w samsarze jest stare jak świat.

Zachęta dla działaczy

RS: W tym okresie ruchy kontrkulturowe – czy to grupy antywojenne, czy środowiskowe – często konfrontują sytuację i tych, których postrzegają jako głównych sprawców, z „anty” stanowiskiem. Wydaje się, że prowadzi to nieuchronnie do pewnych rezultatów, gdy ich cele nie zostaną osiągnięte. Stają się zdemoralizowani, a następnie ignorują sytuację. Ci, których serca są wciąż w „walce”, popadają w depresję. Jakiej rady udzieliłbyś ludziom, aby zachęcić ich do udziału w rozwiązaniu niektórych problemów, o których rozmawialiśmy? Jakie byłoby twoje pożegnalne słowo?

VTC: Po pierwsze, ważne jest, aby mieć długoterminową perspektywę i cel. Posiadanie idealistycznej nadziei na szybką zmianę jest przygotowaniem do zniechęcenia. Ale jeśli kultywujemy wewnętrzną siłę, możemy działać ze współczuciem i konsekwentnie tak długo, jak to konieczne, aby przynieść dobre rezultaty.

Po drugie, przestań myśleć, że jako jedna osoba możesz zmienić wszystko i rozwiązać wszystkie problemy. Nie jesteśmy aż tak potężni. Oczywiście możemy wnieść wartościowy i potężny wkład, ale nie możemy kontrolować tego, co robią inni ludzie. Nie możemy kontrolować wszystkich różnych Warunki które wpływają na świat.

Po trzecie, nie popadaj w depresję, ponieważ nie możesz dokonać szybkiej zmiany i rozwiązać wszystkich problemów na świecie. Bez względu na to, jak wspaniale byłoby móc to zrobić, jest to nierealistyczne przekonanie. To, co musimy zrobić, to stać się znacznie bardziej realistycznymi. Wszyscy jesteśmy jednostkami i ponosimy indywidualną odpowiedzialność. Dlatego musimy pomyśleć: co mogę zrobić w ramach swoich możliwości? Z pewnością nie mogę robić rzeczy, których nie jestem w stanie zrobić lub nie mam umiejętności, więc nie ma sensu być przez to przygnębionym. Ale mogę działać w ramach swoich możliwości, więc muszę zastanowić się, jak efektywnie wykorzystać moje zdolności, aby przynieść pożytek innym. Ponadto muszę myśleć o tym, jak działać konsekwentnie w czasie, bez wielu wzlotów i upadków. Innymi słowy, każdy z nas działa zgodnie z własnymi indywidualnymi zdolnościami i jednocześnie pracuje nad zwiększeniem tego, co jest w stanie zrobić. Nie mam tu na myśli wyłącznie umiejętności pisania na klawiaturze lub obsługi komputera. Mam na myśli również zdolności wewnętrzne, takie jak rozwijanie współczucia.

Wyrwijmy się z tej postawy „wszystko albo nic”, tej postawy, która mówi, że powinienem być w stanie zmienić wszystko, bo inaczej wpadnę w depresję, bo zmiana nie następuje szybko. Miejmy długoterminową perspektywę i róbmy krok po kroku, kultywując nasze dobre cechy i zdolności oraz wywierając konstruktywny wpływ na innych, abyśmy mogli wnosić wkład przez długi czas. Dla mnie o to chodzi bodhisattwa chodzi o ścieżkę. Kiedy podążasz za bodhisattwa ścieżki, musisz być gotów przebywać tam z czującymi istotami przez eony i eony i eony, bez względu na to, jak cię traktują i bez względu na to, jak często robią rzeczy, które sabotują ich własne szczęście. Buddowie i bodhisattwowie również trzymają się razem z nami, bez względu na to, jak nieznośni jesteśmy. Czy to nie wspaniałe? Gdzie byśmy byli, gdyby zrezygnowali z nas, ponieważ wciąż robimy coś przeciwnego do tego, co jest dla nas dobre? Musimy pielęgnować współczucie takie jak ich, współczucie, które zniesie wszystko bez zniechęcenia, współczucie, które pomaga bez względu na wszystko.

Z perspektywy buddyjskiej ignorancja, która błędnie pojmuje rzeczywistość, jest źródłem wszystkich naszych problemów. Tej ignorancji można przeciwdziałać, ponieważ jest ona błędna. Kiedy rozwijamy mądrość, która zna rzeczy takimi, jakimi są, eliminuje to ignorancję. Bez ignorancji jako oparcia wszystkie mentalne dolegliwości, takie jak chciwość, uraza i tak dalej, kruszą się. Bez dolegliwości umysłowych, które motywują destrukcyjne działania, takie działania ustają. Wraz z tym następuje ustanie cierpienia.

Tutaj widzimy, że cierpienie nie jest tak naprawdę konieczne. To nie jest dane. To ma przyczynę. Jeśli uda nam się usunąć przyczynę, skutki cierpienia zostaną wyeliminowane. Pozwala to na optymistyczną perspektywę, z którą możemy iść naprzód.

Ignorancję i cierpienie można wyeliminować. Czy da się to zrobić szybko? Nie, bo mamy za sobą sporo uwarunkowań. Mamy wiele złych nawyków, z których niektórych nawet nie jesteśmy świadomi. Nie ma jednak znaczenia, ile czasu zajmie ich wyeliminowanie, ponieważ kierunek, w którym zmierzamy, jest dobry. Jeśli nie pójdziemy w tym kierunku, co będziemy robić? Jedyną alternatywą jest zorganizowanie „imprezy litości”, ale to nie jest zbyt zabawne, a użalanie się nad sobą nie przynosi żadnych korzyści. Rób więc, co możesz, do czego jesteś zdolny, ze szczęśliwym umysłem zmierzającym w pozytywnym kierunku, bez względu na to, ile czasu to zajmie. Odnajdujesz radość i satysfakcję w robieniu wszystkiego, co jesteś w stanie zrobić. Innymi słowy, bądź bardziej zainteresowany procesem tego, co robisz, niż osiągnięciem konkretnego rezultatu, który jest częścią twojego programu.

Rozwiązanie konfliktu na Bliskim Wschodzie

RS: Zanim zakończę, mam praktyczne pytanie dotyczące obecnej klęski USA z Bliskim Wschodem. Jak myślisz, jak ten konflikt najszybciej zostanie rozwiązany?

VTC: Nie mam pojęcia. Nie mogę podać szybkiej, praktycznej prognozy.

RS: W takim razie, jakie elementy są ważne dla rozwiązania?

VTC: Potrzebny jest szacunek dla każdego człowieka. Ludzie muszą sobie ufać. Myślę, że jest to obecnie najtrudniejszy punkt w konflikcie na Bliskim Wschodzie. Izraelczycy i Palestyńczycy nie ufają sobie nawzajem. Szyici, sunnici i Amerykanie nie ufają sobie nawzajem. Kiedy nie ufasz innym, wtedy wszystko, co robi druga osoba, widzisz w złym świetle. Kiedy jest dużo bólu, bólu i przemocy, zaufanie staje się trudne.

Słyszałem o programie o nazwie „Seeds of Change”, który zabierał dzieci z obszarów objętych konfliktem i gromadził je na letnim obozie w Nowej Anglii. Tam spotkali prawdziwych ludzi – dzieci w ich wieku, które znajdowały się po drugiej stronie konfliktu, w który wszyscy zostali złapani. Ten osobisty kontakt pozwolił na wzrost empatii i zaufania. Nie wiem, jak to osiągnąć, gdy zaangażowane są miliony ludzi. Zaczynam więc od siebie i staram się kultywować przebaczenie i zaufanie. Wystarczająco trudno jest uwolnić moje osobiste urazy; na poziomie grupy jest to znacznie trudniejsze. Ale próbujemy dalej.

RS: Dziękuję bardzo, Czcigodny.

Autor gościnny: Robert Sachs