Kwalifikacje

Kwalifikacje

Obraz zastępczy

Zostałem zaproszony (i prawdopodobnie oczekiwany), aby coś wnieść Wewnątrz Dharmy, buddyjskiego biuletynu więziennego, od kilku miesięcy. Często podczas siedzenia lub innym razem pojawiała się myśl o zrobieniu tego. Czasami komponowałem długie akapity, zanim się złapałem i ponownie skupiłem na oddechu. Niemniej jednak jestem nowy w Dharmie, nowy w zen, nowy w buddyzmie, nowy w starożytnych opisach moich własnych małostkowych słabości, szaleństw i frustracji – rzeczy, które w swojej dokładności są szokujące. Rzeczy, które uczę się widzieć. Rzeczy, o których po prostu nie mam kwalifikacji.

Mężczyzna bierze filiżankę kawy.

Czy oficer źle mnie spisał? Czy popełniłem błąd, chcąc filiżankę kawy? (Zdjęcie zrobione przez Michaela Verhoefa)

In Pusta chmura: nauki Xu YunThe Koan jest pytany: „Kto to jest, że teraz mówi Buddama na imię? Dopóki nie będę mógł odpowiedzieć na takie pytanie, nie będę miał kwalifikacji do wyjaśniania takich rzeczy, jak Dharma, zen i buddyzm. Mogę jednak spróbować opowiedzieć o osobistym doświadczeniu.

Niedawno otrzymałem naruszenie zasad postępowania za posiadanie niewielkiej ilości kawy w drodze do miejsca pracy. Mamy prawo do posiadania i spożywania kawy w naszych miejscach pracy, ale przepisy regulujące transport kawy do iz pracy są niejasne i sprzeczne. W przeważającej części noszenie takich rzeczy jest uważane za oczywiste, co oznacza, że ​​pozostawia się je dowolnemu funkcjonariuszowi, który się tym interesuje.

Po wysłuchaniu naruszenia osoba prowadząca przesłuchanie poprosiła o moje oświadczenie; po czym powiedziałem: „Nie jestem kompetentny, aby wypowiadać się w tej sprawie”. To prawda.

Powiedziałem jej, że przykro mi marnować jej czas na tak trywialną sprawę. Powiedziała, że ​​wolałaby, aby pewien funkcjonariusz nie pisał takich „głupich mandatów”.

Zaśmiała się. Śmiałem się. Śmialiśmy się.

Uznała mnie za winnego i jako karę wyznaczyła dodatkowe obowiązki. To była dobra lekcja.

Gdyby sytuacja miała miejsce wcześniej, przed zetknięciem się z Dharmą, poszedłbym na przesłuchanie, bredząc i bredząc, jakie TO było głupie, jak TO było niesprawiedliwe, jak niesprawiedliwy jest system, jak nisko jest wychowanie rodziny wspomnianego oficera… i skończyłbym w jeszcze większe kłopoty.

Ale faktem jest, że moje pragnienia doprowadziły mnie do sytuacji, podczas gdy brak pragnienia by tego nie uczynił. Doskonale zdawałem sobie sprawę z niepewnego charakteru obowiązujących przepisów. Znałem powszechne dziwactwa funkcjonariuszy, z którymi zwykle spotykałem się na co dzień. Po prostu czułem, że jestem ponad i ponad jednym i drugim. jasne, że nie jestem.

Czy oficer źle mnie spisał? Czy popełniłem błąd, chcąc filiżankę kawy? Czy którekolwiek pytanie ma znaczenie?

To była dobra i stosunkowo niedroga lekcja życia i praktyki Dharmy. Moja praktyka Dharmy mówi, że powinienem usiąść i się zamknąć, co staram się robić. Już sama liczba „ja”, „ja” i „mój”, które do tej pory napisałem, powinna wskazywać, o ile więcej muszę siedzieć niż mówić.

Lepiej pójdę usiąść.

Autor gościnny: RM

Więcej na ten temat