Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Wewnętrzny tygrys: gniew i strach

Przez JH

Twarz warczącego tygrysa.
Martwię się, że jeśli mój tygrys się rzuci, zareaguję ze strachu, a robienie tego nigdy nie wyszło dobrze. (Zdjęcie zrobione przez Claudio Gennariego)

Możesz przeczytać esej JH Mój tygrys najpierw, a potem wróć do tego kawałka.

Ostatnio dużo myślałem o moim złość- nie złość Mam teraz, bo nie czułem się prawdziwy złość za jakiś czas, ale złość Kiedyś czułem. Przyszło mi do głowy, że mój problem nigdy nie był złość. Nie żebym nie manifestował tego jako złość, ale głównie byłem zły, że się boję. Strach zawsze był moim wielkim problemem. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy zacząłem przypominać sobie więcej z mojego dzieciństwa (tutaj ostatnio właśnie wracały do ​​mnie rzeczy, o których dawno zapomniałem). Zdałem sobie sprawę, że bałem się przez całe życie i bardzo bym się z tego powodu złościł. Po prostu nie chciałem się już bać. Teraz nawet mój strach przed złamaniem mojego bodhisattwa śluby jeśli ktoś mnie uderzył, to z powodu mojego złośćI to złość opiera się na strachu. Ciągle się boję. Całe życie się bałem! Więc kiedy powiedziałem, że martwię się, że ktoś mnie uderzy, a ja odpowiem, uderzając go z powrotem złość— nie na tym polegał problem. Nadal boję się, że bym im odwzajemniła, ale teraz rozumiem, że prawdziwym zmartwieniem jest to, że sprawią, że będę się bać, a potem ich zranię.

Pozwólcie, że dam wam na to żywy przykład. Gdyby nie strach, nie siedziałbym teraz w więzieniu. Facet, który zginął w mojej sprawie, groził mi, groził mi życiem. Przynajmniej tak się wtedy czułem. Wiedząc teraz, co robię ze swoim strachem, zastanawiam się, czy przesadziłem z niebezpieczeństwem. Niezależnie od tego, motywuje mnie strach. Przynajmniej od tego zacząłem się ruszać. Wtedy byłem zły, że się boję. W końcu skrzywdziłem go, bo się bałem, z powodu mojego strachu.

Więc teraz muszę się trochę pośmiać. Zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę mówię, że boję się swojego strachu! Absurd tego! Absurd czy nie, wciąż tak się czuję. Martwię się, że jeśli mój
tygrys skacze, zareaguję ze strachu, a robienie tego nigdy nie wychodziło dobrze w przeszłości.

Powstaje pytanie: Skąd bierze się strach? To trudne. Nie wiem, jak to prosto wyjaśnić, ale spróbuję. Kiedyś, kiedy byłam dzieckiem, bałam się zranienia.

Potem przeszedłem przez etap w życiu, w którym lubiłem ból. To był mój sposób na wzmocnienie siebie, przejęcie tego, czego się obawiałem. Potem stałem się osobą agresywną, ponieważ czułem się nieustraszony, wzmocniony i oczywiście odurzony narkotykami.

Potem, po przyjściu do więzienia, rozwinął się we mnie nowy strach. Moim największym lękiem nie jest ból ani nawet śmierć. Najbardziej obawiam się, że zostanę wepchnięty w mentalność walki lub ucieczki, o której mówi zachodnia psychologia. Czemu? Ponieważ zraniłem zbyt wielu ludzi w takim stanie psychicznym. Raz prawie zabiłem z tego powodu mojego brata. Samo bycie wepchniętym w ten zwierzęcy strach zawsze popychało mnie poza granicę logiki i doprowadzało mnie do przemocy. Teraz boję się tego bardziej niż czegokolwiek. Nawet teraz, kiedy myślę o tygrysie, nie boję się, że mnie skrzywdzi, chociaż prawdopodobnie mógłby. Martwię się, że zrani mnie do tego stopnia, że ​​przestaję myśleć logicznie.

Myślę, że to nadal nie odpowiada, skąd pochodzi. Podsumowując, zraniłem wystarczająco dużo ludzi, o których wiem, że jestem w stanie to zrobić. Wiem też, jaki jest mój punkt spustowy. Więc mój strach pochodzi z tego, że zraniłem innych i nigdy więcej tego nie zrobię. Strach z dzieciństwa i z młodości to inny strach. Wiem, skąd to się bierze, ale wyjaśnienie tego wymagałoby długiego listu.

Ponieważ boję się, że zamarznę, jeśli mój tygrys zaatakuje i nie będzie w stanie odpowiedzieć współczuciem, ćwiczyłem tonglen (branie i dawanie) z nim jako moim obiektem. Mam nadzieję, że w ten sposób ukształtuję mój umysł, że jeśli to się kiedykolwiek zdarzy, będę miał już nasiona współczującej odpowiedzi. Przynajmniej o to się modlę.

Ostatnio słucham taśmy z praktyki „Chod”. Kiedy to robię, czasami zastanawiam się nad strachem i tym, jak pewnego dnia powstrzyma mnie on od prawdziwego praktykowania takich rzeczy jak Chod ze szczerością i jak to uniemożliwi mi autentyczne życie jako bodhisattwa. Nawet teraz mój strach utrudnia mi działanie ze współczuciem i to mnie niepokoi.

Przykładem. Niecały tydzień temu zrobiono komórkę, by zapłacić trochę pieniędzy innemu facetowi jako rodzaj opłaty za ochronę. Teraz, jako bodhisattwa na szkoleniu powinienem był zapewnić większą ochronę niż robiłem, chociaż robiłem tyle dyplomacji, ile mogłem. Strach powstrzymał mnie przed wystąpieniem i powiedzeniem: „Nie zrobisz tego!” Co się stanie, jeśli kiedykolwiek będzie to kwestia życia i śmierci? Czy strach powstrzyma mnie przed oddaniem swojego życia, aby chronić cudze? Oczywiście, że tak będzie, jeśli nie będę nad tym pracował.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Więcej na ten temat