Rozdział 3: Wersety 4-10

Rozdział 3: Wersety 4-10

Część serii nauk na temat Rozdziału 3: „Przyjmowanie Ducha Przebudzenia” z książki Shantideva Przewodnik po drodze życia Bodhisattwy, zorganizowane przez Centrum buddyjskie Tai Pei i Marketing Czystej Krainy, Singapur.

Wprowadzenie

  • Tworzenie pozytywnej motywacji do słuchania nauczania
  • Jak działa umysł skoncentrowany na sobie?
    • Jak to przeszkadza w naszym szczęściu teraz i w przyszłości
    • Sprzeciwiać się i zastępować myślą, która kocha innych

Przewodnik po BodhisattwaSposób życia: Wprowadzenie (pobieranie)

Wersety 4-10

  • Z szacunkiem prosząc o nauki i przewodnictwo duchowe
  • Prosząc buddów, aby pozostali przez długi czas
  • Praktyka Samantabhadry poświęcenia zasługi
  • Generowanie dążenie skorzystać

Przewodnik po BodhisattwaDroga życia: Rozdział 3, wersety 4-10 (pobieranie)

Pytania i odpowiedzi

  • Znaczenie przyjmując schronienie i piątka zasady
  • Czy istnieje granica pomagania komuś?
  • Oddawanie narządów
  • Tonglen i „prawo” przyciągania
  • Znaczenie rozdziału 2, werset 57
  • Praktykowanie miłości i współczucia
  • Dążąc do oddania wszystkiego (dosłownie biorąc Shantideva)

Przewodnik po BodhisattwaSposób życia: pytania i odpowiedzi (pobieranie)

Poświęćmy chwilę na pielęgnowanie naszej motywacji. Pomyśl, że posłuchamy i podzielimy się tym Buddatego wieczoru, abyśmy mogli poznać ścieżkę do oświecenia, a następnie podążać ścieżką do oświecenia, abyśmy mogli stać się w pełni oświeconymi buddami dla pożytku wszystkich istot. Uczyń swoją motywację bardzo szeroką, bardzo szeroką, bardzo wszechstronną i obejmującą wszystkie czujące istoty, życząc im wszelkiego rodzaju szczęścia i wszelkich duchowych urzeczywistnień.

Rozwijanie zrównoważenia

Zeszłej nocy rozmawialiśmy trochę o rozwijaniu spokoju, innymi słowy zdając sobie sprawę, że wszystkie czujące istoty chcą być szczęśliwe i chcą być w równym stopniu wolne od cierpienia, że ​​szczęście nikogo nie było ważniejsze niż czyjeś inne, a cierpienie nikogo nie boli bardziej niż kogokolwiek innego.

Dotyczy to ludzi, których możemy uważać za naszych przyjaciół, wrogów lub obcych. W rzeczywistości wszyscy są równi w ten bardzo ważny sposób.

Ponadto w ten bardzo ważny sposób jesteśmy równi wszystkim innym. Innymi słowy, nasze szczęście nie jest ważniejsze niż kogokolwiek innego, a nasze cierpienie nie boli bardziej niż kogokolwiek innego. Z jednej strony jest to bardzo oczywiste. W inny sposób, kiedy to słyszymy, jest to niezły atak na nasz egocentryczny egoizm, nieprawdaż? Jeśli spojrzymy w nasze życie, wiemy intelektualnie, że każdy chce być szczęśliwy, a nie cierpieć, ale w sercu, kiedy żyjemy, kto jest najważniejszy? JA! Wszyscy to czujemy, prawda? Staramy się być uprzejmi i mili dla innych ludzi. Staramy się nie wyglądać samolubnie. Ale oczywiście, kiedy przychodzi do nas nacisk i pod koniec dnia, na kim nam najbardziej zależy? Ten – JA.

Bycie egocentrycznym utrudnia nasze szczęście

Ta egocentryczna postawa w rzeczywistości staje się dużą przeszkodą dla naszego własnego szczęścia. Można by pomyśleć, że bycie samolubnym przyniesie nam własne szczęście. Ale w rzeczywistości im bardziej jesteśmy egocentryczni, tym więcej mamy problemów. To dziwne, ale jeśli naprawdę poświęcimy trochę czasu i przeanalizujemy własne doświadczenia, staje się bardzo jasne, że im bardziej skupiamy się tylko na sobie i troszczymy się tylko o siebie, zamiast być szczęśliwszymi, w rzeczywistości stajemy się bardziej nieszczęśliwi. Spójrzmy na kilka przykładów, jak to działa.

Powiedzmy, że jestem do siebie bardzo przywiązany i lubię mieć dobrą reputację. Chcę, żeby wszyscy mnie lubili. Nikt nie może mnie nie lubić, ponieważ jedną z zasad wszechświata jest to, że każdy musi mnie lubić. Żyję więc z moją małą zasadą wszechświata, że ​​wszyscy muszą mnie lubić. Ale moje rządy wszechświata nie odpowiadają rzeczywistości. W rzeczywistości nie wszyscy mnie lubią. To nie znaczy, że jestem złą osobą. To po prostu oznacza, że ​​z jakiegoś powodu mnie nie lubią.

Ale kiedy jestem bardzo przywiązany i egocentryczny, fakt, że ktoś mnie nie lubi, doprowadza mnie do szału! To tak, jakby łamali bardzo ważną zasadę wszechświata. „Każdy powinien mnie lubić. Każdy powinien mówić o mnie miłe rzeczy. Wszyscy powinni mnie chwalić w twarz i mówić miłe rzeczy o mnie za moimi plecami. Powinni mnie szanować, szanować i dobrze traktować!”

To właśnie robi egocentryczny umysł. Ale wtedy nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, która jest taka, że ​​nie wszyscy mnie lubią, a czasem zdarza się nawet, że ludzie, którzy mnie lubią, nie traktują mnie tak, jak ja sam chciałbym być traktowany. Nie zawsze mówię im, jak chcę być traktowana, ale mają czytać w moich myślach, żeby wiedzieć. Po prostu nie czytają zbyt dobrze w moich myślach, więc wtedy się irytuję i denerwuję. „Dlaczego tak mnie traktujesz? Powinieneś być dla mnie milszy. Mam na myśli to, że w końcu to JA. Irytuje mnie to, jak ludzie mnie traktują.

Widać, że w tej sytuacji, cała ta irytacja z mojej strony, moje poczucie urazy, ponieważ ludzie nie traktują mnie w sposób, w jaki uważam, że zasłużyłem na traktowanie – wszystko to wynika z mojej egocentrycznej myśli. Innymi słowy, problem nie polega na tym, że inni ludzie są niegrzeczni i nierozważni. Problem w tym, że bezpodstawnie żądam, aby wszyscy mnie lubili i dobrze traktowali.

Czy rozumiesz to, co mówię? Nie lubimy tego przyznawać. Ale wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Jesteśmy z przyjaciółmi, możemy być szczerzy.

Skupiony na sobie umysł sprawia, że ​​jesteśmy niezwykle drażliwi i łatwo się obrażamy, łatwo irytujemy, ponieważ wszystko, co się dzieje, filtrujemy przez pryzmat tego, jak wpływa to na najważniejszą osobę na świecie, którą akurat jestem ja. Kiedy patrzymy na życie przez tę soczewkę, stajemy się bardzo wrażliwi na każdą najmniejszą rzecz, którą każdy robi. To dlatego, że jest filtrowane przez mój obiektyw. Łatwo stajemy się podejrzliwi wobec innych ludzi. Nie ufamy ich motywacjom. Myślimy, że chcą nas dopaść. Myślimy, że nas oszukają. Uważamy, że oszukują. Jesteśmy bardzo podejrzliwi wobec innych ludzi. Wszystko traktujemy bardzo osobiście.

Wszystko to powoduje duże problemy. Na przykład, jeśli jestem bardzo egocentryczny, to każdą drobną rzecz, którą robią ludzie, filtruję przez mój obiektyw. Klasycznym przykładem jest to, że idziesz do pracy, a ktoś w pracy mówi „Dzień dobry!” I myślisz: „Czego oni ode mnie chcą? Nigdy nie mówili „dzień dobry” tak entuzjastycznie. Coś musi być na rzeczy. Próbują mną manipulować i coś ode mnie wyciągnąć, ponieważ byli tacy przyjaźni i powiedzieli dziś „Dzień dobry”.

Takie rzeczy się zdarzają, prawda? To nie ma nic wspólnego z drugą osobą. Tylko my jesteśmy tak wrażliwi na wszystko.

Czasami może się zdarzyć, że przyjaciel przyjdzie i spróbuje dać nam dobrą radę, ponieważ możemy być bliscy zrobienia czegoś szkodliwego. Ale ponieważ jesteśmy tak egocentryczni, interpretujemy rady tej osoby jako krytykę i złościmy się na nią. Ktoś, kto jest naszym przyjacielem, któremu na nas zależy, próbuje nas ostrzec, że zaraz popełnimy błąd, że zrobimy coś nieetycznego lub coś takiego. Ale nie chcemy słuchać, ponieważ interpretujemy to jako obrażanie i krytykowanie nas.

Czy zdarzyło Ci się kiedyś, że sytuacja się odwróciła? Próbowałeś powiedzieć coś swojemu przyjacielowi, aby go chronić i uchronić przed popełnieniem błędu, a oni się na ciebie wściekli? Czy kiedykolwiek tak się stało? Przydarzyło nam się to. Ale czy kiedykolwiek myślimy, że czasami, kiedy się wściekamy, może to być ta sama sytuacja, ale w odwrotnej kolejności? Że starają się być dla nas mili, a my nie zwracamy na to uwagi i denerwujemy się, gdy starają się być pomocni?

To faktycznie rodzi znacznie większe pytanie, w jaki sposób wybieramy naszych przyjaciół i dlaczego uważamy kogoś za przyjaciela. To bardzo ciekawe pytanie. Jeśli spojrzymy, dlaczego mówimy, że ktoś jest przyjacielem? No bo oni mnie lubią. Mają podobne zainteresowania. Rozśmieszają mnie. Podnoszą mnie na duchu, kiedy czuję się przygnębiony. Chwalą mnie. Dają mi prezenty. To wszystko powody, dla których lubimy niektórych ludzi i uważamy ich za przyjaciół.

Uważamy niektórych ludzi za wrogów, ponieważ nas krytykują. Obwiniają nas. Kolidują z naszym szczęściem. Ale często tak naprawdę nie rozumiemy, dlaczego ktoś robi to, co robi, i źle to interpretujemy. Może być ktoś, kto rzeczywiście jest dość manipulacyjny, ale ponieważ mówią nam bardzo miłe rzeczy, po prostu to chowamy i jesteśmy ich przyjaciółmi na zawsze.

Ty mnie chwalisz, a ja zrobię dla ciebie wszystko. Tacy jesteśmy, prawda? Czy taki jesteś? czasami jestem. Jeśli chcesz mnie do czegoś skłonić, wystarczy, że mnie pochwalisz, powiesz o mnie miłe rzeczy, jestem totalnym frajerem. Totalny frajer. „Och… oto ktoś, kto mnie lubi i uważa, że ​​jestem dobry. Ahhh… to takie wspaniałe osoby; Zrobię dla nich wszystko”. Nie posiadam rozróżniającej mądrości, która uniemożliwia mi jasne widzenie przywiązanie chwalić i mój przywiązanie do reputacji. To zwykle działa w taki czy inny sposób, ponieważ tracę mądrość i podejmuję złe decyzje.

Czy widzisz, jak w takim przypadku bycie egocentrycznym i pragnienie, by ludzie mnie lubili, powoduje, że robię złe osądy, które prowadzą do trudnych sytuacji? Czy widzisz, jak to działa?

W ten sam sposób, jeśli przychodzi do mnie przyjaciel i mówi: „Chodron, musisz na to uważać, mówisz trochę szorstko” lub „Nie powiedziałeś do końca prawdy”, lub „Wyglądasz na zły”. Ktoś zwraca mi uwagę na tego rodzaju rzeczy, a ja zaczynam szorować: „Dlaczego mnie krytykujesz? Nie jestem wściekły! Przestań mi mówić, że jestem zły i przypisywać mi wszystkie swoje bzdury!” Oto ktoś, kto tak naprawdę z dobrą motywacją próbuje mi pomóc. Ale nie słyszę, bo zinterpretowałem to jako krytykę. Więc tracę formę i jestem bardzo zły i mówię ostro do kogoś, kto jest prawdziwym przyjacielem i próbuje powstrzymać mnie przed zrobieniem czegoś, co jest niebezpieczne lub szkodliwe.

Partie żałosne

Czy ktoś z was taki? Nie. Nie sądzę. Myślę, że to tylko ja. Biedny ja! Tylko ja mam taką porażkę. Nikt z was nie ma tego samego problemu. To tylko ja. Oh! Nic nie mogę zrobić dobrze. Jestem tak przygnębiony!

A potem urządzam sobie żałosną imprezę. Rozmawialiśmy wcześniej o imprezach litości, prawda? Czy wiesz, co robisz, gdy urządzasz imprezę litości? Centrum imprezy jesteś ty. Żałujesz siebie we wszystkim. Czujesz, że jesteś najgorszy na świecie. Jesteś najbardziej niekochaną osobą na świecie. Robisz wszystko źle i oczywiście możesz sprawić, że wszystko pójdzie nie tak. Wszyscy cię źle rozumieją i nikt nie traktuje cię dobrze. Nikt cię nie docenia.

A więc masz imprezę. Masz swoje balony i wszystkie mają na sobie nieszczęśliwe twarze. Grasz muzykę na swojej litości partyjnej, a melodia brzmi „biedny ja, biedny ja, biedny ja, biedny ja…”. A ty recytujesz swojego biednego mnie mantra sto tysięcy razy. Wyciągasz koraliki modlitewne i idziesz [licząc koraliki]: „Biedny ja. Biedny ja. Biedny ja. Wszystko robię źle. Nikt mnie nie kocha. Wszystko robię źle. Nikt mnie nie kocha." A ty recytujesz swoje „biedny ja” mantra z jednopunktową koncentracją. Myślałeś, że nie możesz się skoncentrować. Cóż, możesz, bo kiedy urządzamy nasze party party, nic nas nie rozprasza. Po prostu pozostajemy całkowicie nieszczęśliwi na naszej imprezie litości. A potem obwiniamy za to świat, ponieważ wszyscy inni powinni wiedzieć, że mamy depresję i mają nas pocieszyć.

Robisz to? Czujesz się trochę rozdrażniony lub przygnębiony, ale nie mówisz nic ludziom, z którymi przebywasz, w stylu: „Czuję się trochę przygnębiony” lub „Mam dzisiaj zły humor”. Po prostu chodzisz (w nastrojowy sposób) i w głębi swojego umysłu chcesz, aby członkowie Twojej rodziny lub przyjaciele podeszli i powiedzieli: „Och, jak się masz? Wyglądasz dziś smutno. Czy mogę coś dla ciebie zrobić? Podam ci śniadanie do łóżka. Jesteś taki wspaniały.

Czekamy, aż nasza rodzina przyjdzie i trochę nam zakochana. Ale czy oni? Czy przychodzą i uwielbiają nas i pocieszają nas? Nie, unikają nas. Możesz sobie to wyobrazić?! W czasie, gdy czujemy się trochę przygnębieni i możemy skorzystać z zachęty, członkowie naszej rodziny unikają nas. Nie do wiary! I absolutnie nie rozumiemy, dlaczego mogą nas unikać. Nawet nie bierzemy pod uwagę, że może ma to związek z tym, jak chodzimy po domu. Bum-bum-bum-bum. [chodząc hałaśliwie] Bierzesz gazetę przy śniadaniu i mówisz [ponurym tonem]: „Cześć kochanie, jak się masz? Och dzieci, bądźcie cicho!” Chowasz się za gazetą. A potem zastanawiasz się, dlaczego twoje życie rodzinne nie jest tym, czym myślałeś, że będzie? Myślisz, że może ma to coś wspólnego z tobą? Czy myślisz, że może jest coś, co moglibyśmy zrobić, aby poprawić nasze życie rodzinne? A może jesteśmy pewni, że to zawsze wina wszystkich innych? Że nas nie doceniają, nie są dla nas mili, zbyt wiele od nas oczekują.

Czy masz jakieś przeczucie, jak działa nasza egocentryczna postawa? I jak to nas unieszczęśliwia?

Poczucie wiktymizacji

Tak często czujemy się ofiarami życia. Ale to my stajemy się ofiarą. Właściwie mamy możliwość zmiany naszego doświadczenia życiowego, ale tak bardzo tkwimy w naszym użalaniu się nad sobą i naszym egocentryzm że nie robimy tego, co w rzeczywistości, aby poprawić nasze relacje i poprawić nasze życie. A zamiast tego oczekujemy, że świat po prostu będzie nas traktował lepiej. To kompletnie nierealne, prawda? Całkowicie nierealne.

Dam ci zadanie domowe. Trzeba to zrobić między dzisiejszym a jutrzejszym wieczorem, a zadaniem domowym jest próba bycia miłym dla ludzi, z którymi mieszkasz. Spróbuj wrócić do domu i uśmiechnij się do ludzi, z którymi mieszkasz. Zanim otworzysz drzwi do swojego mieszkania, pomyśl: „Jakie mam szczęście mieszkać z ludźmi, na których mi zależy”. Bądź miły dla wszystkich, z którymi mieszkasz, a nie tylko dla jednego członka rodziny. Po prostu spróbuj. To eksperyment. Po prostu poeksperymentuj i spróbuj być trochę bardziej wesoły, trochę milszy, trochę bardziej pomocny, szczególnie dla ludzi, z którymi nie masz dobrych stosunków. Po prostu spróbuj i zobacz, czy to w ogóle zmieni związek. Spróbuj od dzisiejszej nocy do jutrzejszej nocy.

Chodzi mi o to, że podczas gdy nasza egocentryczna postawa udaje, że jest naszym przyjacielem i udaje, że dbamy o nasze dobro, w rzeczywistości egocentryczna postawa przeszkadza w naszym szczęściu.

To koliduje z naszym szczęściem w tej chwili, jak pokazano na przykładach, które podałem.

Koliduje również z naszym przyszłym szczęściem, ponieważ nasze przyszłe szczęście jest bardzo zależne od karmy które tworzymy. Karma oznacza po prostu działania — nasze mentalne działania, nasze werbalne działania, nasze fizyczne działania. To, czego doświadczymy w przyszłości, zależy od działań, które zrobiliśmy w przeszłości. Kiedy jesteśmy pod wpływem egocentrycznego umysłu, często robimy wiele szkodliwych działań i to my doświadczymy skutków tych szkodliwych działań.

Jeśli spojrzymy wstecz w naszym życiu, w niektórych momentach, kiedy nie zachowaliśmy zasady, czasy, kiedy okłamywaliśmy innych ludzi, jakie nastawienie psychiczne kryje się za naszym kłamstwem? Zwykle jest to pragnienie samoobrony i samodoskonalenia, prawda? Kłamstwo, które ma ukryć coś, co może sprawić, że będę źle wyglądać. Kłamstwo, żeby zrobić coś, żeby uzyskać jakąś korzyść, której inaczej bym nie osiągnął. Dokonujemy tych destrukcyjnych działań kłamstwa iw przyszłości przynosi to skutki innych ludzi okłamujących nas i nawet kiedy mówimy prawdę ludzie nadal nam nie uwierzą. Czasami może to nawet skutkować niższymi odrodzeniami, bardzo niefortunnymi odrodzeniami. A wszystkie kłamstwa, które robimy, dokonujemy pod wpływem egocentrycznego umysłu.

Albo źle mówimy o ludziach za ich plecami. Czy jest tu ktoś, kto nigdy nie mówił źle o innych za ich plecami? To jedna z naszych ulubionych rozrywek, prawda? Siedzieć i krytykować innych ludzi, gdy ich nie ma i dlatego nie mogą się bronić. Szczególnie w miejscu pracy spotykamy się z kilkoma osobami i źle o tym mówimy. A konkluzja całej rozmowy jest taka, że ​​niewielu z nas musi być najlepszymi na świecie, bo wszyscy inni są źli. I wszyscy zgadzamy się, że wszystkie są złe.

Śmiecimy ludzi za ich plecami. Dlaczego to robimy? Jakie stany psychiczne motywują nas do mówienia źle o innych ludziach za ich plecami? Czasami to zazdrość, prawda? Ktoś jest naprawdę dobry lub otrzymuje jakąś korzyść, a my nie możemy tego znieść! Myślimy, że to my jesteśmy dobrzy lub powinniśmy mieć z tego korzyść. Dlatego chcemy ich poniżyć, mówiąc źle o nich za ich plecami.

Czasami jest to spowodowane naszą własną niepewnością. Nie czujemy się tak bezpieczni, ale jeśli źle mówimy o kimś innym za jego plecami, poczujemy się później lepiej i trochę bardziej bezpieczni, ponieważ jeśli jest całkiem kiepski, to my musimy być lepsi. To dość głupi sposób, aby czuć się pewnie i bezpiecznie, ale robimy to.

Widzimy więc, że kiedy źle mówimy za plecami ludzi, przynosi to problemy w tym życiu, ponieważ w końcu ludzie, o których źle mówimy, dowiadują się i odwzajemniają „życzliwość” i mówią źle o nas za naszymi plecami. A potem mamy różnego rodzaju problemy w relacjach i inni ludzie nam nie ufają.

Wiem w moim przypadku, że jeśli ktoś przychodzi do mnie i kogoś śmieje – to nawet nie mówią o mnie źle; źle mówią o kimś innym – jeśli słyszę, jak mówią w bardzo złośliwy sposób o kimś innym, nie ufam tej osobie, bo wiem, że prędzej czy później będą tak o mnie mówić komuś innemu.

Kiedy więc źle mówimy o innych ludziach za ich plecami, nawet nasi przyjaciele tracą w nas wiarę i nie ufają nam. Tworzymy też tyle negatywów karmy co prowadzi do nieszczęśliwych ponownych narodzin i prowadzi do wielu konfliktów w naszych związkach.

Wszystko to jest wytwarzane przez egocentryczny umysł, ponieważ nigdy nie powiemy: „Och, będę źle mówił o kimś za jego plecami dla dobra wszystkich czujących istot”. To nigdy nie może być naszą motywacją. Nasza motywacja jest zawsze egocentryczna, kiedy to robimy. Kiedy naprawdę patrzymy, widzimy, jak ta egocentryczna postawa naprawdę więzi nas i trzyma w kręgu stale powracających problemów, trzyma nas w cyklicznej egzystencji.

Rozumiejąc wady egocentrycznego umysłu, musimy się temu przeciwstawić. Ale w tym procesie bardzo ważne jest, abyśmy nie nienawidzili siebie za bycie samolubnym. Czemu? Ponieważ nienawidzenie siebie za bycie samolubnym jest po prostu folgowaniem sobie więcej egocentryzm. To ta sama stara rzecz: „Jestem tak egocentryczny. Jestem taki zły. Nic dziwnego, że nikt mnie nie lubi!” Nie chcemy siebie nienawidzić ani bić się za bycie egocentrycznym. To, co chcemy zrobić, to uświadomić sobie, że egocentryzm nie jest nieodłączną częścią nas; nie jest częścią tego, kim jesteśmy.

To coś, od czego możemy odpuścić. To coś, na co możemy zastosować antidotum i przeciwdziałać. Kiedy naprawdę widzimy wady? egocentryzm, daje nam odwagę, by nie podążać za nim.

Kiedy skoncentrowany na sobie umysł pojawia się i mówi: „OK, powiedz tej osobie kilka szorstkich słów”, mówimy sobie: „Zamierzam trzymać usta zamknięte, ponieważ wiem, że szorstkie mówienie lub wyśmiewanie się z kogoś szkodzi mi i szkodzi drugiej osobie”. To po prostu uleganie wpływowi myśli egocentrycznej. Dlatego staramy się temu przeciwstawić i zastąpić myślą, która kocha innych.

Myśl, że kochamy innych jest bardzo ważna, ponieważ kiedy kochamy innych, czujemy się szczęśliwi, a oni czują się szczęśliwi. Kochanie innych, okazywanie innym życzliwości to tak naprawdę całe nasze życie, prawda? Odkąd się urodziliśmy, doświadczamy życzliwości od innych, a kiedy możemy odwzajemnić tę dobroć i dzielić się dobrocią z innymi, to w naszym sercu odczuwamy głęboką satysfakcję. A inni też czują się szczęśliwi.

Mówiłem o wadach egocentryzm tytułem wstępu. Jutro opowiem trochę więcej o korzyściach płynących z kochania innych i życzliwości innych. W tej chwili chcę wrócić do rozdziału 3 naszego tekstu.

Tekst

Jak mówiłem wczoraj, ten tekst jest napisany dla ludzi, którzy chcą stać się w pełni oświeconymi buddami i którzy są w trakcie generowania bodhiczittaThe dążenie o pełne oświecenie dla dobra wszystkich istot i które chcą wykonywać praktyki bodhisattwa.

W pierwszym rozdziale omówiono korzyści płynące z bodhiczitta.

Drugi rozdział zaczął mówić o tym, jak przygotować nasz umysł do generowania bodhiczitta. Mówił o robieniu ofiary i składanie hołdu, a także mówiło o spowiedzi i ujawnieniu naszych błędnych działań i oczyszczeniu ich.

Pamiętaj, że mówiliśmy, że są to niektóre z praktyk Pu Xian Pu Sa [Chińskie imię]. Samantabhadra to nazwa sanskrycka.

Rozdział 3 kontynuuje niektóre z tych praktyk Samantabhadry. Pierwsze trzy wersety, które omówiliśmy wczoraj wieczorem, to wersety o radości, w której radujemy się z własnej i cudzej cnoty, z naszych i innych dobrych uczynków, dobroci i szczęścia.

Dziś wieczorem zaczniemy od wersetu 4, a to jest kolejny z śluby Samantabhadry. To jest przysięga lub praktyka proszenia o nauki.

Verse 4

Ze złożonymi rękoma błagam W pełni Przebudzonych we wszystkich kierunkach, aby mogli rozpalić światło Dharmy dla tych, którzy popadają w cierpienie z powodu zamieszania.

Więc ze złożonymi rękoma, z dłońmi złożonymi wskazującymi, że naprawdę mamy na myśli to, co mówimy, nie jesteśmy nonszalanccy, jesteśmy bardzo szczerzy.

Błagamy w pełni przebudzonych Buddów we wszystkich kierunkach, czyli wszystkich Buddów w całym Wszechświecie – w górę, dół, wschód, zachód, północ, południe, kierunki pośrednie, wszędzie.

„Aby mogli rozpalić światło Dharmy”. „Rozpal światło Dharmy” oznacza udzielanie nauk.

Ważne jest, abyśmy otrzymywali nauki, ponieważ aby uzyskać jakiekolwiek urzeczywistnienia, najpierw musimy je usłyszeć, pomyśleć o nich, a potem medytować na nich. Aby otrzymać nauki, musimy najpierw poprosić o nauki. The Budda nie przychodzi i nie mówi: „Oto jestem. Będę cię uczyć”. Musimy prosić, więc tradycją jest zwykle, że prosimy o nauki trzy razy. Lub jeśli chcemy schronić się lub weź pięć świeckich wskazań, prosimy i prosimy więcej niż raz.

Innymi słowy, musimy wyładować naszą energię, aby otrzymać nauki i otrzymać duchowe przewodnictwo. Nie powinniśmy oczekiwać, że nasi duchowi nauczyciele będą naszymi pracownikami i sługami. Ale czasami to robimy. Czasami jesteśmy trochę jak rozpieszczone dzieci, ponieważ słyszę, jak ludzie mówią: „Och! Wygłaszasz nauki o 7.30. Czy nie możesz dać nauk o 7 rano? O wiele wygodniej byłoby dla mnie, gdyby nauki odbywały się o godzinie siódmej.” „Dlaczego nauki są tak długie? Czy możesz skrócić nauki? Jestem zajęty. Mam inne rzeczy, które muszę zrobić. Albo mówią: „Och, planujesz odosobnienie w ten weekend. To nie jest dobry weekend. Dasz radę w ten weekend? Wtedy mogę przyjść.

Nie żartuję. Nie mogę powiedzieć, o co czasami uczniowie proszą swoich nauczycieli, jakby nasi nauczyciele byli naszymi sługami i powinni całkowicie robić wszystko w wygodny dla nas sposób. Naprawdę musimy przezwyciężyć tego rodzaju postawę, która albo traktuje naszych nauczycieli jako coś oczywistego, albo przyjmuje nauki jako coś oczywistego. Albo postawa, która oczekuje, że wszystko będzie na naszych warunkach, tak jak tego chcemy. Zamiast tego powinniśmy pielęgnować umysł, który naprawdę dostrzega drogocenność nauk i dobroć naszego duchowi mentorzy za nauczanie nas. A ponieważ dostrzegamy wartość nauk i szczerze chcemy je przyjąć, idziemy i pokornie prosimy: „Proszę, naucz mnie”.

Im bardziej mamy umysł, który docenia nauki i docenia naszych nauczycieli, tym bardziej będziemy otwarci i otwarci, kiedy będziemy ich słuchać. Kiedy mamy umysł taki: „No cóż, ktoś tam uczy, to jego praca uczy i nie mam nic lepszego do roboty dziś wieczorem, więc tak, pójdę i mam nadzieję, że wygłoszą dobrą przemowę, która jest zabawna. Nie chcę się nudzić na śmierć, tak jak ostatnim razem, kiedy byłem!”

Jeśli mamy taki pomysł w głowie, czy będziemy bardzo otwarci i otwarci? Nie! Nawet jeśli Budda pojawił się przed nami i nauczył nas Dharmy, na którą znaleźlibyśmy coś, na co moglibyśmy narzekać, albo bylibyśmy znudzeni, bylibyśmy niewdzięczni. Myślę więc, że jest to dla nas bardzo ważne, abyśmy porozmyślali o tym i naprawdę poczuli to w naszych sercach, abyśmy byli gotowi zejść z naszej drogi, aby otrzymywać nauki. Chętnie udamy się do naszych nauczycieli i zrobimy oferuje, uklęknij i powiedz: „Proszę, naucz mnie”. A jeśli prosimy o nauki, powinniśmy pojawić się na nauki.

Mówię to, ponieważ przydarzyło mi się to, że ktoś poprosił o nauki, ja je zorganizowałem, ale osoba, która o to poprosiła, nie przyszła. Nie do wiary! Ale wiarygodne — tak się stało.

Ważne jest, aby nie brać nauk i nauczycieli za pewnik, aby uczynić nasz umysł bardziej podatnym na nauki.

„Rozpalić światło Dharmy” oznacza udzielanie nauk.

„Dla tych, którzy popadają w cierpienie z powodu pomieszania”, innymi słowy, „proszę, naucz nas wszystkich cierpiących czujących istot, które raz po raz poruszają się w górę i w dół w samsarze pod wpływem naszego pomieszania i naszej ignorancji”.

Wczoraj ktoś przyszedł, żeby przeprowadzić ze mną wywiad. Zapytała: „Czego nauczyłeś się przez te lata w swojej praktyce Dharmy?” I powiedziałem: „Jedną z rzeczy, których się nauczyłem, a których jeszcze do końca nie zrozumiałem, a którą czuję, że dopiero zaczynam trochę rozumieć, jest głębia naszej ignorancji. Jak głęboka i uporczywa jest nasza ignorancja”.

Kiedy po raz pierwszy przybyłem do Dharmy, nie sądziłem, że jestem bardzo ignorantem. Dobra, nie znałem dobrze rachunku różniczkowego, ale co z tego? Tak zdefiniowałem „ignorancję”.

Ale potem, kiedy zacząłem praktykować Dharmę i naprawdę patrzę na swój własny umysł, widzę, jak wiele błędnych koncepcji istnieje w moim umyśle i jak nawet jeśli mam właściwą koncepcję intelektualnie, często zapominam o tym w moim codziennym życiu i działam zgodnie wpływ błędnych koncepcji. Widząc, jak my, czujące istoty, jesteśmy tak ignorantami, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy ignorantami. Kiedy widzimy, że coraz więcej i więcej będzie współczucia dla siebie i dla innych, ponieważ widzimy, jak bardzo cierpimy pod wpływem naszej ignorancji i zamieszania.

Kiedy widzimy to wyraźnie, kiedy zwracamy się do naszych nauczycieli o nauczanie Dharmy, w naszym sercu pojawi się silne uczucie: „Cierpiałem przez cały czas z powodu mojej ignorancji, podobnie jak wszyscy inni. Proszę, pokaż mi wyjście z mojej własnej ignorancji!” Kiedy silnie odczuwamy to uczucie i mocno prosimy w ten sposób, wtedy nasz umysł jest tak dojrzały i otwarty na słuchanie Dharmy.

Ćwiczymy rozwijanie tego stanu umysłu, czytając te wersety i próbując: medytować jak opisują.

Verse 5

Ze złożonymi rękoma błagam dżinów, którzy chcą odejść w nirwanę, aby mogli pozostać przez niezliczone eony i aby ten świat nie pozostał w ciemności.

„Jinas” oznacza zdobywców, co odnosi się do Buddów, ponieważ pokonali wszystkie skazy.

To kolejna z praktyk Samantabhadry. Tutaj prosimy Buddów: „Proszę nie przechodźcie w parinirwana; proszę, nie przestawaj manifestować się w naszym świecie”. Prosimy Buddów: „Proszę, pojawij się w naszym świecie w jakiejkolwiek formie, która jest odpowiednia do ujarzmienia umysłów czujących istot. Proszę, zamanifestuj się w tych formach, ucz nas i prowadź nas. Nie opuszczaj nas dla własnej nirwany.”

Oczywiście ze strony buddów nigdy nie porzuciliby nas, aby pozostać w ich własnej nirwanie, ponieważ jedynym powodem, dla którego osiągnęli oświecenie, było to, aby móc nam pomóc. Nie musimy się martwić, że nas wyjdą.

Ale chodzi o to, że wychodzimy z Buddów, więc to, co ten werset próbuje zrobić, to skłonić nas do zwrócenia uwagi na Buddów i zobaczenia, jak cenne jest życie w czasach, w których na przykład Siakjamuni Budda pojawił się i udzielił nauk, gdzie możemy uczyć się tych nauk i gdzie Buddowie manifestowali się w różnych aspektach – z których niektóre nie zawsze rozpoznajemy – aby nas uczyć i prowadzić. Kiedy to zobaczymy, bardzo docenimy możliwości, jakie mamy i poprosimy ich, aby przyszli i nauczali. Nasz własny umysł staje się o wiele bardziej giętki, o wiele bardziej otwarty na słuchanie nauk, o wiele bardziej docenia Dharmę. Ten otwarty, podatny umysł umożliwia nam zdobywanie urzeczywistnień.

Verse 6

Niech cnota, którą nabyłem robiąc to wszystko, ulży każdemu cierpieniu czujących istot.

To jest praktyka Samantabhadry poświęcania zasługi. Cała cnota, którą osiągnęliśmy robiąc to wszystko – „wszystko to” odnosi się do składania hołdu Buddom, kłaniania się im, robienia ofiary, wyznając nasze błędne działania, radując się z własnych i innych cnót, prosząc Buddów i naszych nauczycieli o nauczanie nas, prosząc Buddów o dalsze manifestowanie się w świecie.

Wszystkie te poprzednie praktyki, które wykonaliśmy, wszystkie cnoty, zasługi, dobro karmy które stworzyliśmy z tego, teraz poświęcamy. Jak to dedykujemy? Poświęcamy to, aby każde cierpienie każdej czującej istoty mogło zostać ulżone. Innymi słowy, dedykujemy to, aby każda czująca istota mogła osiągnąć wyzwolenie i pełne oświecenie, aby żadne cierpienie cyklicznej egzystencji nie mogło ich już dotknąć.

Poświęcenie naszej cnocie jest w rzeczywistości praktyką hojności. Opowiem ci bardzo wzruszającą historię. Po raz pierwszy przyjechałem do Singapuru w 1987 roku i tu mieszkałem i uczyłem. Był jeden człowiek, który bardzo uprzejmie zasponsorował pierwszy druk mojej małej książeczki Zastanawiam się dlaczego? To było bardzo miłe z jego strony, ponieważ to on ją rozpoczął, a ta książka jest nadal w druku.

W każdym razie pewnego dnia przyszedł do mnie i chciał, żebym coś wyjaśniła medytacja i jak odmawiać różne modlitwy i recytacje. Usiadłem więc z nim i wyjaśniłem mu to wszystko, a na koniec powiedziałem: „Poświęćmy zasługę, którą stworzyliśmy, a dedykując zasługę wyobrażamy sobie, że oddajemy cały pozytywny potencjał, dobro karmy które stworzyliśmy i dzielimy się nim ze wszystkimi innymi czującymi istotami. I naprawdę życzymy, aby dojrzało w ich szczęściu”.

A ten człowiek, był taki szczery, spojrzał na mnie i powiedział: „Mam tak mało zasługi. Nie chcę tego rozdawać!” Był naprawdę przerażony koniecznością poświęcenia zasługi. Powiedziałem mu: „W porządku, nie martw się. Kiedy dajesz swoją zasługę, faktycznie ją zwiększasz i jest jej więcej. Nie musisz się martwić, że go oddasz i nie będziesz doświadczał z tego żadnych dobrych rezultatów. Doświadczysz dobrych rezultatów.”

Kiedy poświęcimy na koniec naszego medytacja sesje lub sesje nauczania, chcemy mieć poczucie bogactwa, a następnie dzielić się całą tą cnotą ze wszystkimi czującymi istotami, naprawdę dążąc do tego, aby dojrzała w ich ostatecznym szczęściu.

Pierwsze sześć wersetów rozdziału 3 było kontynuacją śluby Samantabhadry, które rozpoczęto w Rozdziale 2.

Generowanie dążenia do korzyści

W wersecie 7 rozpoczniemy nową sekcję, w której Shantideva mówi o tym, jak przekształcić nasz umysł w postawę, która jest najbardziej zdolna do przyniesienia korzyści czującym istotom. Innymi słowy, jak otworzyć nasz umysł i marzyć w bardzo ekspansywny sposób o tym, jak chcielibyśmy przynieść pożytek czującym istotom. Celem tego jest zwiększenie naszej inspiracji i naszych dążenie przynosić wielką korzyść i służyć innym żywym istotom. Kiedy to robimy, ułatwia nam to czerpanie korzyści.

Czasami możemy napotkać sytuacje, w których moglibyśmy coś zrobić, aby komuś pomóc, ale mówimy: „Hmm, jestem zajęty. Nie mam czasu. Nie zasługują na to. Nie byli dla mnie mili. Mamy tysiąc i jedną wymówek, dlaczego nie możemy zrobić dla kogoś czegoś miłego.

Kiedy praktykujemy wersety z tej książki o dążeniu do przyniesienia pożytku czującym istotom, to naprawdę kieruje nasz umysł w tym kierunku i zaznajamia nasz umysł z tą intencją, a to znacznie ułatwia, gdy faktycznie napotykamy sytuację, w której moglibyśmy być korzystni dla nie bądź leniwy, nie zabrakło współczucia i spontanicznie wyciągaj rękę i pomagaj.

Zaczniemy więc teraz te wersety, które mówią o generowaniu dążenie na korzyść.

Verse 7

Niech będę lekarstwem i lekarzem dla chorych. Mogę być ich pielęgniarką, dopóki ich choroba nigdy się nie powtórzy.

Pomyśl o tym. Czy nie byłoby wspaniale być? budda gdzie mógłbyś zamanifestować wiele różnych ciał w zależności od tego, czego różne czujące istoty potrzebują w określonym czasie? Jeśli ktoś potrzebował lekarza, mógłbyś wystąpić jako lekarz. Jeśli ktoś potrzebował lekarstwa, mógłbyś pojawić się jako lekarstwo. Jeśli ktoś potrzebował pielęgniarki lub opiekuna, mógłbyś wystąpić jako ten opiekun. Czy nie byłoby wspaniale, gdybyś mógł to zrobić? I rzeczywiście być szczęśliwa, mogąc opiekować się wszystkimi chorymi ludźmi? Czy nie byłoby miło mieć szczęśliwy umysł, który naprawdę chciał zaopiekować się chorymi ludźmi? Czy nie byłoby miło naprawdę życzyć sobie, aby wszyscy zostali wyleczeni ze swoich chorób i aby te choroby nigdy się nie powtórzyły?

Jest to praktyka, nad którą powinniśmy poświęcić trochę czasu, ponieważ ta praktyka przeciwdziała umysłowi, który czasami niechętnie pomaga ludziom chorym.

Czy kiedykolwiek miałeś w szpitalu krewnego lub przyjaciela, wiesz, że powinieneś ich odwiedzić, ale nie chcesz? Czy kiedykolwiek spotkałeś się z taką sytuacją? A kiedy zajrzysz w głąb siebie: „Dlaczego nie chcę iść do szpitala, aby ich zobaczyć?”

– Cóż, mogę zachorować. Mogę zobaczyć coś naprawdę brzydkiego. To przygnębiające widzieć ludzi, którzy są chorzy. Widzenie ludzi, którzy są chorzy, przypomina mi, że mogę zachorować, a nie chcę, żeby mi o tym przypominano. Przebywanie w szpitalu przypomina mi, że tak naprawdę wszyscy umrzemy. Wolałbym to zignorować.

Dlatego czasami wymyślamy różnego rodzaju wymówki, które powstrzymują nas od pomocy komuś choremu. Znowu jest to manifestacja nas samych egocentryzm aw tym przypadku nasz własny strach. Medytując nad tym wersetem, kontemplując ten werset i po prostu myśląc: „Jak wspaniale byłoby mieć umysł, że ilekroć widzę kogoś chorego, moją instynktowną reakcją było odczucie: niech zostanie wyleczony z choroby i urazu . I czy mogę pomóc to osiągnąć i czy mogę im pomóc”. Czy nie byłoby miło mieć taki stan psychiczny i przezwyciężyć nasz strach, przezwyciężyć nasz egoizm?

Myślę, że ten werset nie tylko odnosi się do pomagania ludziom, którzy są fizycznie chorzy, ale także odnosi się do pomagania ludziom poprzez dawanie im Dharmy. W naukach buddyjskich istnieje bardzo powszechna analogia, że Budda jest jak lekarz, Dharma jest jak lekarstwo i sangha są jak pielęgniarki.

Jesteśmy pacjentem. Naszą chorobą jest cykliczne istnienie. Wirus, który powoduje naszą chorobę, to ignorancja, egocentryzm, pragnienie, przywiązanie, złość i animozje. The Budda diagnozuje naszą chorobę i jej przyczyny. Daje lekarstwo Dharmy. The sangha pomaga nam brać lekarstwo. Zatem ten werset może również odnosić się do pomagania ludziom w uwolnieniu się od wszelkiej niedoli samsary poprzez działanie jako lekarz Dharmy, medycyna Dharmy i pielęgniarka Dharmy.

Verse 8

Oby deszczem jedzenia i picia przezwyciężyłem nieszczęścia głodu i pragnienia. Obym stał się jedzeniem i piciem w czasie głodu.

Czy nie byłoby miło mieć własny prywatny odrzutowiec i tony jedzenia, pojechać do Darfuru i nieść pomoc wszystkim cierpiącym tam ludziom? Czy nie byłoby miło móc to zrobić? Aby móc dysponować materiałami, posiadać umiejętności, móc usunąć przeszkody ze strony różnych buntowników, które uniemożliwiają ludziom w Darfurze zdobywanie żywności i wody? Czy nie byłoby miło móc wejść i dać im te podstawowe elementy życia?

Myślimy o różnych istotach, które aktualnie cierpią głód i pragnienie, kiedy wyrzucamy dodatkowe jedzenie z naszych posiłków. Czy nie byłoby miło, gdybyśmy mogli dzielić się z nimi jedzeniem i piciem, odzieżą, lekarstwami i schronieniem? Możemy zacząć od wypisania czeku i oddania na to pieniędzy, ale czy nie byłoby miło, gdybyśmy mogli być również osobiście zaangażowani? Idź do tych miejsc i własnymi rękami daj im jedzenie, a własnymi rękami daj im wodę? I zobaczyć, jak są szczęśliwi, kiedy mają jedzenie i picie? Wyobrażamy sobie, że jesteśmy w stanie to zrobić, rozwijamy dążenie faktycznie to zrobić.

I nie tylko po to, by zanosić jedzenie i picie tym ludziom, ale jako Buddowie możemy nawet sami manifestować się jako jedzenie i picie. Nie trzeba więc dostarczać żywności głodującym. Obyśmy manifestowali się jako jedzenie, woda lub napoje, jako czegokolwiek potrzebują.

Osobiście uważam, że tego rodzaju wersety są tak inspirujące, że po prostu usiąść i pomyśleć: „Wow, chciałbym móc to zrobić!” Oczywiście w pewnym sensie jest to całkowicie niemożliwe życzenie, ale i tak tego pragniesz, ponieważ bodhisattwowie modlą się nawet o rzeczy, które są niemożliwe. Chodzi o to, że kiedy dążymy do rzeczy, bez względu na to, jak daleko są, one uwalniają i otwierają nasz umysł, uwalniają egocentryzm z naszego umysłu, otwórz nasz umysł, aby rzeczywiście móc łączyć się z innymi istotami i pomagać im w sytuacjach, które napotykamy w naszym codziennym życiu.

Verse 9

Obym był niewyczerpanym skarbcem dla nędzarzy. Z różnymi formami pomocy mogę pozostać w ich obecności.

Wszyscy biedni, wszyscy biedni, którym brakuje nawet środków do życia – jedzenia, picia, odzieży, lekarstw, schronienia – obyśmy stali się niewyczerpanym skarbcem, gdzie cokolwiek potrzebują, mamy i dajemy im . Czy nie byłoby wspaniale móc to zrobić?

„Dzięki różnym formom pomocy mogę pozostać w ich obecności”. „Różne formy pomocy”: niektórzy potrzebują lekarzy. Niektórzy ludzie potrzebują księgowych. Niektórzy ludzie potrzebują opiekunki do dziecka. Niektórzy ludzie muszą naprawić zepsuty staw. Niektórzy potrzebują kogoś, kto dla nich gotuje. Czegokolwiek czujące istoty potrzebują, obyśmy zaspokoili ich potrzeby i dali im to, czego potrzebują, aby nie cierpieli z powodu niedostatku i braku.

„Obyśmy pozostali w ich obecności”: Obyśmy nie po prostu poszli i dali im coś, a potem pobiegli z powrotem do naszego mieszkania, gdzie jest nam wygodnie, ale obyśmy zostali z nimi i pomogli im przejść przez wszystkie trudności.

Verse 10

Aby osiągnąć dobro wszystkich czujących istot, dobrowolnie rezygnuję z mojego ciało, radości i wszystkie moje cnoty z trzech czasów.

„Aby osiągnąć dobro wszystkich czujących istot…”: Aby nie tylko dać im doczesną przyjemność w cyklicznej egzystencji, ale aby osiągnąć ich ostateczny dobrobyt, który prowadzi ich do wyzwolenia i oświecenia….

Aby to wszystko uczynić, obyśmy praktykowali doskonałą hojność, oddając nasze ciało, dając nam radość i dając nasze cnoty.

„Z trzech czasów”: Nasze przeszłe ciała, radości i cnoty, nasza teraźniejszość ciało, radości i cnoty i wszystko ciało, radość i cnota, które możemy mieć w przyszłości.

Nie utrzymywać żadnej z nich w sposób egocentryczny z poczuciem ubóstwa, ale mieć niesamowicie otwarte, hojne serce, które chce dawać i dzielić się tym wszystkim, aby osiągnąć dobro wszystkich czujących istot.

Na początku możemy pomyśleć: „O tak, fajnie byłoby dać moje ciało, moje radości i moje cnoty wszystkim”. Ale kiedy zaczynamy o tym myśleć trochę więcej, mówimy: „Daj mi ciało? Zaczekaj chwilę! Chcę renegocjować ten werset. Może po mojej śmierci możesz mieć moje ciało. Nie jestem pewien, czy chcę Ci dać moje ciało już teraz. I dać ci całe moje bogactwo i przyjemności? Muszę się wyprowadzić z mieszkania, żebyś mógł się wprowadzić? Nie wiem czy mi się to podoba. Oddaj wszystkie moje ładne ubrania, oddaj mój samochód, oddaj komuś moją przepustkę MRT? Nie wiem o tym! Oddaj mój telefon komórkowy – niemożliwe! Moja komórka jest częścią mnie. Jest do mnie przyklejony.

Mamy nie tylko pięć palców, mamy też telefon ręczny. Jest do nas przyklejony; nie możemy się od niego oddzielić. Mamy też nie tylko dwoje uszu, ale także dwa telefony na uszy, dzięki czemu możemy iść ulicą z naszym iPodem i słuchać reszty świata. A teraz możesz nawet mieć Windowsa na swoim telefonie komórkowym? Och, wszyscy musimy do tego przejść, prawda?

„A potem zrezygnować z SMS-ów? O nie, nie mogę z tego zrezygnować! Zrezygnować z mojej karty kredytowej? Za dużo prosisz!”

Kiedy naprawdę zaczynamy myśleć o tym, co oznaczają te wersety, nagle nasz egocentryczny umysł podnosi się i mówi: „NIE! Dam kilka rzeczy. Dam to, co chcę dać, kiedy chcę, kiedy nie będzie mi to przeszkadzać i nie odczuję z tego powodu żadnej straty. Wtedy dam. Ale nie chcę dawać, gdy zagraża to mojemu szczęściu. Nawet jeśli mam dwa lub trzy telefony komórkowe, nie zrezygnuję z jednego!”

Ilu z was ma więcej niż jeden telefon do ręki? Ilu z was ma więcej niż jeden komputer? Zawsze uważam, że to takie zabawne: mamy dwie stopy i ile par butów mamy? Czy kiedykolwiek zajrzałeś do swojej szafy — ile masz par butów? A jednocześnie możesz nosić tylko jedną parę! Ale nie chcemy ich rozdawać!

Tak więc czasami, w procesie generowania tych wersetów aspiracyjnych, odkryjemy, że egocentryzm naprawdę pojawia się bardzo mocno i stajemy się bardzo skąpi, bardzo przywiązanie, bardzo przestraszony.

Kiedy tak się dzieje, musimy wrócić i kontemplować tematy, o których mówiliśmy na początku tego wykładu. Innymi słowy, wszystkie wady egocentryzm. Kiedy myślimy o wadach egocentryzm, to daje nam o wiele więcej odwagi i determinacji, aby nie podążać za nim, ponieważ widzimy, że to naprawdę coś, co nam szkodzi. A potem myślimy o korzyściach płynących z pomagania innym i naprawdę wyobrażamy sobie, że inni są szczęśliwi, a to daje nam o wiele więcej inspiracji, aby móc im pomóc. Więc musimy wrócić i pomyśleć o tych rzeczach.

Pytania i odpowiedzi

Publiczność: Jakie jest znaczenie przyjmując schronienie i piątka zasady?

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Praktyka przyjmując schronienie powierzenie naszego duchowego przewodnictwa BuddaDharma, sangha i uświadomienie sobie, że chcemy być naśladowcami Budda i chcemy praktykować nauki, które Budda dał. Jest uroczystość dla przyjmując schronienie w obecności nauczyciela. Jest to krótka ceremonia, ale bardzo miła, ponieważ łączy nas z całą linią nauczycieli wracając do Budda.

W tym czasie mamy też okazję wziąć część lub wszystkie z pięciu zasady, które mają nie zabijać, porzucić kradzież, porzucić niemądre zachowania seksualne, porzucić kłamstwo i porzucić środki odurzające. Możesz wziąć niektóre lub wszystkie zasady, zasady działają jako niesamowita ochrona dla naszego umysłu, ponieważ pomyśleliśmy już o błędnych działaniach, które moglibyśmy zrobić i zdecydowaliśmy, że nie chcemy ich robić, więc kiedy pojawia się sytuacja, w której należy je wykonać, nie nie daj się pomylić, ponieważ już zdecydowaliśmy, że nie będziemy kłamać, kraść ani wykonywać żadnych z tych negatywnych działań.

Publiczność: Czy istnieje granica pomagania komuś?

VTC: Myślę, że nie ma granic w pomaganiu ludziom, ale potrzebujemy mądrości, jak pomagać ludziom. Interpretuję to pytanie w następujący sposób: „No cóż, pomogłem komuś, a potem znów mu pomogłem, a potem znów mu pomogłem, ale oni po prostu wciąż popełniają ten sam błąd, raz za razem. Nie stosują się do żadnych dobrych rad i nie biorą odpowiedzialności za swoje życie. Czy muszę im dalej pomagać?

W takiej sytuacji nie ma ograniczeń w pomaganiu komuś, ale sposób, w jaki im pomagasz, musi się zmienić. Powiedzmy, że ciągle dajesz komuś pieniądze na spłatę długów, a on wydaje swoje pieniądze nierozsądnie. To nie znaczy, że musisz dawać tej osobie pieniądze. Możesz zatrzymać się i powiedzieć: „Nie wiesz, jak mądrze zarządzać swoimi pieniędzmi. Pieniądze, które ci dałem, zostały właśnie wydane tu i tam, więc nie zamierzam ci więcej dawać pieniędzy.

Ale to nie znaczy, że zamykasz swoje serce i całkowicie przestajesz im pomagać. Nadal masz otwarte serce i myślisz o innych sposobach, w jakie możesz im pomóc, na przykład zabierając ich na kurs zarządzania finansami osobistymi. Może właśnie tego potrzebują znacznie bardziej niż pożyczki.

Publiczność: W swojej książce radzisz nie przenosić czyichś ciało po ich śmierci przez co najmniej trzy dni, w takim razie czy nie byłoby niemożliwe oddanie naszych narządów?

VTC: Myślę, że cała kwestia dawstwa narządów zależy od jednostki.

Niektórzy ludzie czują się bardzo mocno: „Chcę oddać moje narządy”. W takim przypadku są bardzo szczęśliwi, jeśli lekarz usunie niektóre z ich narządów, gdy tylko ustanie im oddech, zatrzyma się serce i odda swoje narządy innym ludziom. To dobry wybór. Jeśli ludzie bardzo mocno czują, że chcą to zrobić, to naprawdę cudownie jest oddać swoje narządy.

Inne osoby mogą się wahać przed oddaniem swoich narządów. Myślę, że mogą istnieć dobre powody do tego wahania, a niektóre niezbyt dobre powody. Dobrym powodem, by wahać się przed oddaniem swojego organu, jest to, że obawiasz się, że Twój strumień myśli nie opuścił Twojego ciało w momencie, gdy chirurg usuwa narząd, co może zakłócić twój własny proces śmierci. W momencie śmierci chcemy, aby proces śmierci przebiegał gładko i aby świadomość nie wymykała się poza ciało. Chcemy, aby świadomość była spokojna i tak dalej.

Więc ktoś może zdecydować się nie oddawać swoich narządów, ponieważ obawia się, że może to zakłócić ich własny proces śmierci. Myślę, że to dobry powód.

Inni ludzie mogą powiedzieć: „Ale to moje ciało! Nie chcę nikomu go dawać”. Nie sądzę, żeby to był dobry powód, bo po naszej śmierci nie mamy z tego żadnego pożytku ciało więcej, więc równie dobrze możemy podzielić się tym z innymi.

Publiczność: Mam przyjaciela, który miał raka. Ćwiczył tonglen medytacja i jego choroba się pogorszyła. Chociaż mówi się, że robiąc to medytacja nie powoduje złych skutków, czasami tak się wydaje. Zgodnie z prawem przyciągania, kiedy pragniemy cierpienia i choroby, nasza podświadomość może w tym pomóc. Jakie jest Twoje zdanie?

VTC: Tonglen, co oznacza branie i dawanie, jest bardzo potężnym medytacja gdzie ze współczucia wyobrażamy sobie, że bierzemy na siebie cierpienia innych i z miłością wyobrażamy sobie dawanie naszego ciało oraz radości i cnoty dla innych. Jest bardzo potężny medytacja praktyka, w której myślimy o tym, by zabierać innym cierpienie. Cierpienie pozostawia je w postaci zanieczyszczenia i staje się jak piorun, który uderza w egocentryzm w naszym własnym sercu. Pamiętając, że nasz egocentryzm jest naszym własnym wrogiem, chcemy go zlikwidować.

Wykorzystujemy cierpienia innych, których inni nie chcą zniszczyć naszego egocentryzm czego nie chcemy. A potem zamiast egocentryzm w naszym sercu wyobrażamy sobie światło i wyobrażamy sobie pomnożenie naszego ciało, posiadłości i zasługi oraz dawanie ich innym.

Kiedy bierzemy i dajemy medytacja, robimy to z pełną miłością i współczuciem. Jest zupełnie inny niż ktoś, kto jest przytłoczony własnymi egocentryzm i kochają siebie i którzy, gdy są chorzy, nie mieliby nic przeciwko poczuciu się trochę gorzej, aby inni ludzie współczuli im i robili dla nich różne rzeczy.

Motywacja kogoś, kto bierze i daje medytacja jest zupełnie inna niż ktoś, kto ma powyższy rodzaj podświadomości, który chce chorować.

Dlatego nie, branie i dawanie medytacja nie pogorszy twojej choroby.

Jeśli twój przyjaciel z rakiem pogorszył się, to z powodu jego własnego negatywnego karmy. To nie z tego powodu medytacja. Negatywny karmy jest przyczyną choroby. Cnotliwe motywacje nie są przyczyną choroby. To bardzo ważne, żeby to było jasne.

Publiczność: Rozdział 2, werset 57, mówi: „Jeżeli stoję bardzo uważny nawet na mniejszym klifie, to o ileż bardziej na przepaści tysiąca mil”. Co to znaczy?

VTC: Co to oznacza, że ​​jeśli stoisz na krawędzi zwykłego klifu, będziesz bardzo ostrożny, prawda? Nie chcesz się przewrócić. Jeśli stoisz na skraju urwiska niższych królestw, gdzie możesz mieć niefortunne odrodzenie, to nie uważaj i zignoruj ​​instrukcje Budda o przyczynie i skutku, o karmy i jego skutki — byłoby to bardzo głupie. Innymi słowy, Shantideva mówi, że powinniśmy zwracać bardzo dużą uwagę na Buddanauka na karmy i efekty karmy i staraj się podążać za nimi, ponieważ jeśli spadniemy przez symboliczną przepaść do niższych sfer, to jest to o wiele gorsze niż rzeczywisty spadek ze zwykłego klifu. Takie jest znaczenie tego wersetu.

Publiczność: Kiedy praktykujemy miłość i współczucie, czy w końcu przywiążemy się do bycia pomocnym i dobrym oraz do poczucia bycia dobrym i pomocnym?

VTC: Wydaje się, że za tym pytaniem kryje się subtelne uprzedzenie, które moim zdaniem polega na tym, że jeśli jesteśmy szczęśliwi, ponieważ robimy coś dobrego i jeśli czujemy się dobrze ze sobą, ponieważ jesteśmy pomocni i mili, to naprawdę jesteśmy samolubni. Aby być współczującym, musimy cierpieć. Mam wrażenie, że to założenie kryje się za tym pytaniem. Czasami myślimy: „W porządku. Jeśli czuję przyjemność i dobrze, to ŹLE. Tylko wtedy, gdy cierpię i wyrywam serce dla czujących istot, wtedy tylko wtedy jestem współczujący.

To kupa bzdur.

Dlaczego nie mielibyśmy czuć się dobrze, kiedy pomagamy innym ludziom? Dlaczego nie mielibyśmy radować się z własnej cnoty? Miłość i współczucie są dla wszystkich czujących istot. „Wszystkie czujące istoty” obejmują nas samych. Kiedy pomagamy innym, powinniśmy czuć się tak szczęśliwi i zachwyceni. To nie znaczy, że rozwijamy tożsamość ego: „Jestem taką życzliwą osobą”, „Jestem tak hojną osobą”. Nie mówię o rozwijaniu tożsamości ego i zarozumialstwie, ponieważ komuś pomogliśmy. Mówię o tym, kiedy naprawdę działamy z miłości i współczucia, zdecydowanie powinniśmy czuć się szczęśliwi. Powinniśmy poklepać się po plecach i powiedzieć: „Ach! To jest dobre! Przemieniam swój umysł. Moja miłość i współczucie są bardziej aktywne, a nie moja egocentryczna myśl. Dobrze! Robię dobrą robotę!” Naprawdę powinniśmy się w ten sposób radować i zachęcać.

Publiczność: Co powiedziałbyś komuś, kto mówi „Nie prosiłem o narodziny” swoim rodzicom?

VTC: Cóż, muszę przyznać, że mówiłem to rodzicom, kiedy się na nich wściekałem. Czy niektórzy z was powiedzieli to również swoim rodzicom? Kiedy twoi rodzice nie dają ci tego, czego chcesz? Albo kiedy twoi rodzice cię krytykują, mówisz: „Nie prosiłem, żebyś mnie miał! Zdecydowałeś się mnie mieć. Teraz zajmij się mną!”

Przynajmniej taka była moja mentalna postawa. Myślę, że kiedy byłem młodszy, byłem całkiem bachorem. Co bym powiedział komuś, kto mówi to swoim rodzicom? Jeśli jesteś rodzicami, jeśli mówisz swojemu dziecku: „Nie mów tak do mnie!” podczas gdy twoje dziecko nadal jest na ciebie wściekłe, prawdopodobnie cię nie usłyszy. Lepiej mieć kogoś, na kogo nie są wściekli, żeby im powiedział: „Wiesz, to nie jest sposób na rozmowę z rodzicami. Twoi rodzice byli dla ciebie mili. Dali ci twoją ciało. Zaopiekowali się tobą. Dobra, nie robią wszystkiego, co chcesz, ale nadal są dla ciebie mili. Dlatego staraj się ich szanować i mówić do nich uprzejmie”.

Myślę, że jeśli jesteś inną osobą dorosłą, przyjacielem czy kimkolwiek, możesz być lepiej przygotowany do interwencji w tej sytuacji i poinstruowania dziecka.

Publiczność: Czy realistyczne jest dążenie do oddania wszystkiego, to znaczy, czy tak naprawdę mówi Shantideva? Czy naprawdę powinniśmy brać to dosłownie?

VTC: Innymi słowy, czy mam wyjście? Czy mogę się czegoś przyczepić? [śmiech]

Shantideva nie mówi: „Idź do domu i rozdaj wszystko. Wyprowadź się z mieszkania i rób wszystko, o czym tutaj mowa. Nie mówi tego, ponieważ wyraźnie potrzebujemy pewnej ilości rzeczy, aby zadbać o własne życie, o rodzinę i przyjaciół i tak dalej.

To, co chcemy zrobić, to wygenerować umysł, który nie jest przywiązany do rzeczy, które posiadamy, a kiedy pojawia się możliwość dawania, nie czujemy absolutnie żadnej przeszkody w dawaniu. To nie znaczy, że musisz dziś wieczorem iść i wszystko oddać. Ale to tylko oznacza, że ​​jest to sposób myślenia, który rozluźnia nasze przywiązanie do rzeczy, więc kiedy mamy możliwość dawania z mądrością we właściwym czasie odpowiedniej osobie z dobrą motywacją, wtedy idziemy dalej i robimy to całkiem łatwo i naturalnie.

Zapamiętaj swoje zadanie domowe, aby być miłym dla członka rodziny od teraz do jutra. Zakończmy wieczór siedząc przez chwilę w ciszy, a potem poświęcimy się.

Poświęcenie zasługi

Radujmy się z naszej własnej cnoty i cnoty wszystkich w tej sali, ponieważ słuchaliśmy nauk i myśleliśmy o czymś wartościowym i sensownym tego wieczoru.

Radujmy się z całej dobroci na świecie, z całej dobroci, jaką czujące istoty okazują sobie nawzajem dzisiaj i w przeszłości, i wszelką dobroć i życzliwość okazywane sobie nawzajem w przyszłości.

Radujmy się ze wszystkich cnotliwych aspiracji i cnotliwych czynów wszystkich żyjących istot przez cały czas, a to obejmuje radowanie się z własnej cnoty, z naszego własnego dobra karmy. A potem wyobraźmy sobie to jako światło w naszym sercu i wyślijmy je do wszechświata. Wyobraź sobie światło naszej własnej dobroci, naszej własnej cnoty rozprzestrzeniającej się we wszechświecie, dotykającej wszystkie istoty i uspokajającej ich umysły, uwalniającej je od ignorancji, złość i przywiązanie, rozwijając swoją miłość, współczucie i mądrość.

Poświęćmy, aby ludzie mogli być w pokoju we własnych sercach i żyć razem w pokoju.

Poświęćmy się, abyśmy wszyscy nauczyli się dobrze słuchać i pomagać sobie nawzajem.

Poświęćmy się temu, aby nasi nauczyciele Dharmy mieli długie życie i nieustannie nauczali nas i prowadzili nas oraz aby wszyscy Buddowie i bodhisattwowie nieustannie manifestowali się w naszym świecie, aby nas nauczać i prowadzić.

Poświęćmy się, abyśmy mogli wygenerować cenne bodhiczitta umysł i działanie wyłącznie dla dobra wszystkich żywych istot.

Poświęćmy się, abyśmy mogli zrealizować ostateczna natura rzeczywistości. Abyśmy my i wszystkie żywe istoty mogli jak najszybciej stać się w pełni oświeconymi Buddami.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.