Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Rzeczywistość przeciwności

Przez LB

Żółty kwiat wyrastający z pęknięcia w betonie.
Kiedy pojawiają się przeciwności losu, nasza praktyka pomoże nam przez to przejść. (Zdjęcie zrobione przez Pat Dawid)

Kiedyś było tak, że kiedy napotykałem przeciwności losu, załamywałem się psychicznie i fizycznie. Nie miało znaczenia, jakie były okoliczności, po prostu musiałem stawić czoła trudnościom i myślałem, że mój świat dobiega końca.

Niedawno skończyłem dwa lata w więzieniu o zaostrzonym rygorze za wzięcie zakładnika strażnika więziennego. Kilka tygodni po spełnieniu wszystkich wymogów, aby przenieść się do innej jednostki, gdzie będę miał większe przywileje, poinformowano mnie, że będę musiał spędzić jeszcze co najmniej sześć miesięcy w jednostce zamkniętej. Na początku poczułem się, jakbym został uderzony w brzuch i całe powietrze zostało wyparte z moich płuc. Brakowało mi słów i czułem to surrealistyczne uczucie utraty kontroli nad sytuacją, z której tak ciężko pracowałem, aby się wydostać. Nie chciałem spędzić kolejnego dnia w maksymalnym zamknięciu, nie mówiąc już o kolejnych sześciu miesiącach.

To uczucie trwało około 20 minut. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy poczułem, że wpadam w tryb „odwrotu”, przypomniałem sobie moją buddyjską praktykę. Jedną z rzeczy, na które staram się zwracać uwagę w ciągu dnia, są wzloty i upadki emocji, które pojawiają się i znikają w milionach narodzin i śmierci, które składają się na mój proces myślowy. The Budda nauczał, że wszystkie rzeczy są nietrwałe — że wszystko zmienia się z chwili na chwilę, z myśli na myśl, a trzymanie się ich powoduje cierpienie w naszym życiu. Jednym z najlepszych sposobów na przetrwanie przeciwności losu, a nawet pokonanie go, jest dostrzeżenie jego nietrwałości. Jeśli zdamy sobie sprawę, że bez względu na to, z czym się mierzymy, bez względu na to, jak bardzo odczuwamy ból, w końcu przejdzie on w nicość swojej śmierci, tak jak jego narodziny, możemy przejść przez tę trudność. Uczymy się nawet uśmiechać, gdy widzimy, jak powstaje i opada, i wiemy, że nie przywiązanie jest potrzebne. Właściwie, dlaczego mielibyśmy chcieć się tego trzymać — lgnąć do czegoś, co sprawia, że ​​cierpimy?

To takie proste i myślę, że właśnie dlatego tak trudno jest nam dostrzec jego prostotę. Zwykle patrzymy na problem pod wieloma kątami, z którym się borykamy, przez soczewki, z którymi przyzwyczailiśmy się do postrzegania problemów. Zdałem sobie sprawę, że spędziłem dziesięciolecia rozpadając się w obliczu problemów. Wbudowałem w swój sposób myślenia mechanizm „nieradzenia sobie” i przylgnąłem do mojego cierpienia, jakby to był koc bezpieczeństwa (aczkolwiek pełen pcheł). Tak się do tego przyzwyczaiłem, że stało się to sposobem na życie. Moja praktyka i codzienne obserwowanie wzlotów i upadków zmian pomogło mi przejrzeć błędne myślenie i przywiązanie które sprawiały, że mój świat wydawał się rozpadać, gdy pojawiały się problemy.

Więc po tych pierwszych 20 minutach poczucia beznadziejności i bezsilności na myśl, że spędzę jeszcze sześć miesięcy w maksymalnym bezpieczeństwie, musiałem się uśmiechnąć. Musiałem zobaczyć, że ta pozornie miażdżąca życie sytuacja była niczym więcej niż kolejnym wznoszeniem się i opadaniem kolejnej części nietrwałości, która tworzy samsarę. Niezależnie od tego, czy kiedykolwiek opuszczę max lockup, czy nie, mogę dalej ćwiczyć. Mogę nadal wzrastać we współczuciu. Nie jestem bezsilny, ale wystarczająco silny, by odpuścić przywiązanie przeciwności losu i zaczerpnij kolejny oddech wolny od cierpienia.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Więcej na ten temat