Odkrywanie wewnętrznego piękna

Karma wyładowuje drewno opałowe następnej zimy z ciężarówki Abbey.
Ważne jest, aby zrobić coś dla społeczności.

Refleksja uczestnika podczas rocznego Tydzień Młodych Dorosłych Program na Opactwo Sravasti w 2006 roku.

Ważne jest, aby mieć zamiar lub dążenie kiedy zaczynamy coś robić. jakiś dążenie może sprawić, że przyziemne zadanie zmieni życie. jakiś dążenie dojrzewa umysł i czyni go bardziej podatnym na wzrost. Jednak patrząc wstecz, nie jestem pewien, co jest moje dążenie wtedy przyjechałam do opactwa Sravasti jako uczestniczka tygodniowego programu „Praktyka buddyjska i życie w społeczności” dla młodych dorosłych. Była duża część mnie, która chciała zgłębić monastycyzm, inna część mnie, która pragnęła kontemplacji w nowym środowisku, ale największa część mnie pragnęła spojrzeć na własne życie i zobaczyć, jak „ja” działa.

Miałem szczęście spotkać pięciu innych buddyjskich „dwudziestu kilku osób” podczas mojego tygodniowego pobytu w opactwie Sravasti. Żyjąc na Środkowym Zachodzie, ścieżka Dharmy wydaje się bardzo samotna. Następnie dodaj wszystkie rzeczy, z którymi młodzież musi się zmagać w epoce nowożytnej. Narkotyki, choroby, medialne szaleństwa, wojna i przemoc służą jako ponure twarze naszych przywiązanie do samsary, a my dopiero zaczynamy kiełkować w wielkim ogrodzie, jakim jest ten chaotyczny świat. Jednak, jeden po drugim, młodzi buddyści zaczęli przechodzić przez drzwi i pojawiła się świadomość: „To są moi bracia i siostry… to jest moja społeczność”.

Dzieliliśmy się tymi samymi problemami, zastanawialiśmy się nad tymi samymi pytaniami i podążaliśmy tą samą ścieżką. Jednak wszyscy byliśmy w różnych miejscach naszego życia. Niektórzy z nas byli studentami, niektórzy z nas walczyli, niektórzy odnieśli sukces, a niektórzy z nas byli wszędzie pomiędzy. Byliśmy hetero, gejami, biseksualistami, sportowcami, kujonami i dziećmi z sąsiedztwa; nie byliśmy jednak zwyczajni. Widziałem, tak oczywiste, przekonanie każdej osoby na ścieżce do wyzwolenia – bez względu na to, jak studiował lub jak nowy – i widziałem, że dla nas był to sposób patrzenia na świat oczami współczujących.

Dzieliliśmy się śmiechem i łzami, a przede wszystkim sobą. Naszym tygodniowym słowem było „przejrzystość”. Chcieliśmy, aby nasze karty leżały na stole i chcieliśmy patrzeć z otwartymi sercami i umysłami na to, co dzieje się w środku. Pozbawiliśmy się tego, co czyniliśmy z siebie „nami”. Omijaliśmy prysznice, dumnie nosiliśmy „łóżkowe włosy” i nie pachnialiśmy niczym designerskie zapachy czekające na nas w domu. Byliśmy tylko tymi surowymi ludźmi, z problemami i triumfami, które po prostu wietrzyły się na wietrze Waszyngtonu. O dziwo, odkryłem, że surowe ja, które tak często jest pokryte ceglanymi ścianami emocjonalnej ochrony, jest pięknym, świeżym kwiatem, który potrzebuje światła słonecznego, aby zakwitnąć.

Mam nadzieję, że wszyscy wyszli z tego tygodnia z niektórymi rzeczami, które mam. Wiem, że widząc wszystkie aspekty ludzi, którzy chcą być szczerzy i szczerzy, jeszcze bardziej szanuję własne wnętrze. To było zdrowe widzieć, że nikt z nas nie był „idealny”, że wszyscy mieliśmy dużo pracy na ścieżce, ale że nasza niedoskonałość i jej realizacja jest darem. Prezent, który mówi: „Tak, jesteś tutaj… ale jest tak wiele miejsca do rozwoju, a teraz… twoja niedoskonałość jest najlepszą rzeczą, jaką masz”.

Więc może przyszedłem, bardzo pragnąc zbadać życie. To, z czym odchodzę, to jednak uczciwa szansa, by to przeżyć.

Autor gościnny: Karma (Dylan Thomas)

Więcej na ten temat