Blizny i katharsis

Przez RC

Grupa kobiet czekających na rozpoczęcie sesji terapii grupowej.
Kontakt z ofiarami wywołuje u więźniów zarówno strach, jak i współczucie. (Zdjęcie zrobione przez Marco40134)

Relacja z programu Wpływ przestępstw na ofiary, który skupia osoby uwięzione, które popełniły przestępstwo, oraz ofiary podobnych przestępstw, aby obydwoje mogli się uczyć, rozwijać i leczyć.

Około 12 po południu, po ostatnim pełnym niepokoju poranku, więzienny więzienny wzywa przez domofon, abyśmy w ósemkę udali się do pokoju widzeń. Na miejscu przebieramy się z naszych osobistych ubrań, głównie t-shirtów i spodni dresowych, na zwykłe ubranie: szare płócienne spodnie z gumką tylko do zabezpieczenia i białe koszule zapinane na guziki, sztywne od zbyt dużej ilości krochmalu. Potem czekamy. Niektórzy mężczyźni palą papierosy tuż za drzwiami, podczas gdy inni angażują się w lekkie przekomarzanie się, które brzmi wymuszone okolicznościami.

Ręce, ręce mężczyzn skazanych za okrutne morderstwa na salach sądowych w Missouri, drżą. W końcu, po prawie godzinie naszych prywatnych myśli i lęków, otrzymujemy telefon instruujący nas, abyśmy weszli do przygotowanej sali lekcyjnej. Czas zmierzyć się z ofiarami…

Zajęcia na temat wpływu przestępstw na ofiary powstały jako wspólne przedsięwzięcie California Youth Authority i Mothers Against Drunk Driving. Stan Missouri przyjął program w całym stanie ze względu na swój rozdęty system więzienny. W sierpniu 2000 r. grupa mężczyzn osadzonych w zakładzie karnym w Potosi uczestniczyła w początkowym dwutygodniowym, czterdziestogodzinnym programie prób, którego kulminacją była pełna emocji wizyta u ofiar różnych przestępstw. Po części dzięki entuzjastycznemu wsparciu pierwszej grupy, zainteresowanie klasą rozkwitło. Teraz ponad stu mężczyzn w tym więzieniu ukończyło zajęcia. Jestem jednym z tych mężczyzn. Poniższy raport oparty jest na moim doświadczeniu na zajęciach. W trosce o ich prywatność zmieniono nazwiska członków Panelu Impact.

W październiku 2000 roku dziewięcioro z nas weszło do klasy we wtorek wieczorem; żaden z nas nie był skazany na zabójstwo mniejsze niż drugiego stopnia. Większość z nas, w tym ja, odbywała kary dożywocia bez możliwości zwolnienia warunkowego za skazanie za morderstwo pierwszego stopnia. Przyjechaliśmy z zeszytami i długopisami; naszym zamiarem była nauka. Zajęcia odbywały się trzy lub cztery noce w tygodniu przez dwa tygodnie, cztery do sześciu godzin dziennie, więc było dość intensywne. Na każdym kolejnym spotkaniu, z których wszystkie trwały znacznie po zaplanowanych czterech godzinach, otrzymywaliśmy zszyty pakiet lekcji i oglądaliśmy film na każdy z następujących tematów: przestępstwa przeciwko mieniu, narkotyki i społeczeństwo, prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu i obrażenia ciała, przemoc domowa, dzieci maltretowanie, napaść i napaści na tle seksualnym, ofiary przemocy gangów, brutalne przestępstwa, rozboje i zabójstwa. Facylitatorzy, trzech lub czterech członków personelu więziennego, zachęcali do otwartej dyskusji i nie trzeba było wiele, aby wszyscy się zaangażowali. Po tych zajęciach mieliśmy spotkać się z rodzinami ofiar przestępstw – nie z naszymi konkretnymi czynami, ale z tymi, którzy podobnie ucierpieli z rąk innych.

Konsensus wyrażony przez uwięzionych uczestników podczas tych dyskusji, zarówno między nami, jak i z rodzinami ofiar, był sprzeczny z tym, co powszechnie uważa się na temat skazanych przebywających w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Wielu mężczyzn w tym pokoju już nigdy nie zobaczy na zewnątrz. Mówili z absolutną szczerością, która przybierała formę idei, które mógłby wyrazić każdy inny w naszym społeczeństwie: drastycznej potrzeby ograniczenia przestępczości, zwłaszcza jej eskalacji wśród nieletnich i zgody na interwencje policji. Dla tych mężczyzn desperacka potrzeba pokuty i głębokie poczucie żalu z powodu przeszłych czynów zmotywowały ich do wzięcia udziału w zajęciach.

Wiele dyskusji wynikało z umiejętnego radzenia sobie z tematem każdego wieczoru przez facylitatorów. Filmy miały emocjonalny wpływ. Zrozumienie, w jaki sposób skutki przestępstw rozchodzą się na zewnątrz niczym koncentryczne kręgi — od pogorszenia się stanu zdrowia fizycznego i psychicznego ofiary, przez zwiększone obciążenia finansowe, po skutki dla większej społeczności — miało swoją wartość edukacyjną i moralną, ale było świadkiem prawdziwego ludzkiego oblicza agonia wpłynęła na nas na jeszcze głębszym poziomie. Przestępczość nie dyskryminuje ze względu na płeć, warstwy społeczne, kulturę czy rasę. Każdy film prezentował niezachwianie realistyczne spojrzenie na ludzi, którzy ponoszą jego konsekwencje.

Kiedy rabusie napadają na dom jednej matki, musi ona wybrać, którego syna ma chronić. Sześcioletnia dziewczynka błaga operatora 911 o pomoc, podczas gdy jej ojciec, wyraźnie w tle, morduje resztę rodziny jeden po drugim. Podczas gdy jedna matka opłakuje śmierć swojej córki, nieumyślną ofiarę odwetu gangu, inna matka musi znosić upokorzenie pogrzebu syna zdominowanego przez członków jego gangu. Syn szukający odpowiedzi na śmierć matki odkrywa, że ​​jego uraza pogłębia się podczas spotkania z jej zabójcą; podczas gdy w innym więziennym pokoju odwiedzin, mężczyzna wyciąga rękę w przyjaźni i przebaczeniu swojemu napastnikowi. Choć wzruszające, te nagrane na wideo historie mogą nam tylko dać wyobrażenie o tym, jak wyglądałoby dla nas spotkanie z ofiarami przestępstw.

Czwartej nocy na zajęciach nasza grupa zmniejszyła się do ośmiu. Parafrazując człowieka, który zrezygnował: „To było więcej, niż się spodziewałem”. Nieozdabiana uczciwość tej klasy onieśmielała wielu mężczyzn. W rzeczywistości niektórzy porównują to doświadczenie do rozprawy sądowej. Być może ten człowiek przewidział intensywność momentu, w którym spotkamy się twarzą w twarz z ofiarami. Co prawda facylitatorzy, których uważaliśmy za współuczestników, pomogli nam w przygotowaniu, ale to nie ułatwiłoby wizyty.

Potem nadeszło sobotnie popołudnie, kiedy po 40 godzinach w klasie i poranku pełnym prywatnych myśli i obaw spotkaliśmy ofiary. Nasi facylitatorzy wraz z zastępcą nadinspektora i psychologiem więziennym przybyli przed nami. Ławki w klasie, zwykle ustawione na wzór podkowy, były teraz ustawione w dwóch rzędach naprzeciwko siebie. Siedzieliśmy w jednym rzędzie, dość młoda, różnorodna kulturowo grupa. Panel ofiar po cichu wszedł do drzwi i usiadł naprzeciwko nas. Również zróżnicowane kulturowo, prezentowały większy przedział wiekowy i były głównie płci żeńskiej. Jeden po drugim opowiadali nam, jak brutalne zbrodnie zniszczyły ich życie.

Rodzice Kevina zaczęli. Obaj byli w średnim wieku i mieli spokojne zachowanie. Ojciec Kevina opisał, jak radził sobie ze stratą Kevina w wypadku na autostradzie, ale później dowiedział się z kostnicy, że śrut ze strzelby odkryto w głowie Kevina podczas przygotowywania jego ciało na pogrzeb. Policja nie mogła znaleźć motywu jego morderstwa.

Za nimi poszły dwie kobiety. Bonnie dwukrotnie padła ofiarą gwałtu z rąk znajomych. Sheri była ofiarą kazirodztwa, gdy była młodą dziewczyną, a później zbiorowego gwałtu. Mąż Bonnie zapewnił łagodne, niewypowiedziane wsparcie swoją obecnością. Sheri polegała na swoim własnym, twardym jak diament złość i godna podziwu wola. „Nie uważam się za ofiarę” – stwierdziła. „Uważam się za ocalałego”.

Trish i Carol następnie opowiedziały, jak odkryto ich siostrę utoniętą w wannie, zamordowaną przez własnego męża. Postępowanie sądowe w sprawie morderstwa było frustrujące i trudne. Następnie opisali, jak mąż kwestionuje ich prawo do oznaczenia grobu siostry. Kontynuuje starania o uniemożliwienie im tego zza murów penitencjarnych, gdzie odbywa karę z możliwością warunkowego zwolnienia.

Osiemnaście lat po zamordowaniu córki Ellen wciąż odczuwa stratę. Ściśle współpracuje z rodzinami zamordowanych członków i kieruje Panelem Uderzeniowym. Ellen opowiedziała, jak nieznajomy porwał jej córkę z pracy, zgwałcił, a następnie zabił ją łyżką do opon. Ellen i jej mąż odkryli ciało. Rozpalony do białości ból wciąż w niej żyje, ale Ellen ukierunkowała go na wysiłki na rzecz poprawy często ignorowanych praw ofiar. Pracuje nad promowaniem surowszych przepisów z dłuższymi wyrokami i lepszym śledzeniem sprawców, którzy czasami prześlizgują się przez system prawny z powodu błędów, podobnie jak zabójca jej córki.

Prosty, bezpośredni sposób, w jaki ci ludzie opowiadali o swoich tragediach, wywarł prawdziwy wpływ. Pomimo pewnych podobieństw, jakie mieli – powszechnego bólu, frustracji i przystosowania się do nagłej pustki, w której kiedyś istniał ukochany – indywidualna strata każdego mówcy była wyraźnie widoczna. Może nie mogliśmy pojąć, jak głęboka była ta pustka, ale z pewnością odczuwaliśmy żal z powodu tych odważnych ludzi, którzy dzielili swoje osobiste cierpienie z grupą skazanych przestępców. – A teraz – powiedziała Ellen – powiedz nam, dlaczego tu jesteś.

Pytała nie dlaczego zostaliśmy uwięzieni, ale dlaczego przybyliśmy na program Wpływ przestępczości na ofiary. To było jedyne prawdziwe oświadczenie, które nam przedstawiono, więc większość naszych odpowiedzi nie zawierała zbyt szczegółowych informacji dotyczących wydarzeń prowadzących do naszego uwięzienia, chociaż uczestnicy w niektórych przypadkach z pewnością się rozwinęli, ale zamiast tego skupili się bardziej na zrozumieniu ofiar perspektywy lub wyrażanie żalu z powodu popełnionej przez nas zbrodni.

Każdy mężczyzna odpowiedział z oczywistym trudem. Rzut oka na prywatne piekło, które ci ludzie przeżywają w każdej minucie, godzinie i dniu, wywołało w nas głębokie reakcje. Współczucie wzrosło wśród nas naturalnie w obliczu ich nagiego cierpienia, ale poważna introspekcja przyszła z niechęcią. Żerowaliśmy, odbieraliśmy i niszczyliśmy życie innych, i musieliśmy żyć z okropną prawdą tych samolubnych czynów z przeszłości. Wpatrywanie się w szczerość tak jasno może być szokiem dla systemu. Teraz rozumiem, dlaczego niektórzy mężczyźni odmawiają zapisania się do tego programu. Mimo to poziom uczciwości był niesamowity, a niektórzy opowiadali o własnej wiktymizacji w więzieniu.

Więzienia zmuszają i tak już apatycznych ludzi do jeszcze mniejszej troski, ale to właśnie troska czyni nas ludźmi. W tej klasie czułem, że mi zależy. I to bolało. Czułam nie tylko ból życia odebranego bliskim, ale czasami przytłaczający ciężar mojego żalu. Tak bardzo się wstydziłam. Może nie miałem przed sobą rodziny osoby, którą zabiłem, ale ci mężczyźni i kobiety ponieśli podobne straty. Nie mogłem powiedzieć rodzinie mojej ofiary, jak bardzo mi przykro, ale byłem zmuszony powiedzieć tej grupie ludzi, którzy zasługiwali na coś więcej niż przeprosiny. Każdy z mężczyzn wyrażał podobne uczucia do panelu, nie jako prośby o przebaczenie, ale jako przyznanie się do szczerego smutku we łzach.

Buddyści odnoszą się do sangha lub wspólnota duchowa. sangha powstaje, gdy ludzie gromadzą się dla większego celu, przebudzenia sacrum. Dla osób zaangażowanych w ten program – więźniów, ofiar i rodzin – uzdrowienie i ludzkość są ważniejszym celem. Nikt się później nie objął, ale pomieszczenie wypełniła zmiana atmosfery. Czy ten program pomaga przyspieszyć proces leczenia tych rannych rodzin? Wielu członków, z którymi rozmawiałem, mówi, że tak. Kiedy przygotowywaliśmy się tego dnia do wyjazdu, mąż Bonnie powiedział nam: „Jeśli to, co powiedziałeś, jest szczere, to jesteś zobowiązany do zmiany. Zabierz to, co czujesz, z powrotem do więzienia i pomóż zapobiegać przemocy”.

Zwyczajowo po tym spotkaniu odbywa się jedno kolejne spotkanie z rodzinami ofiar przestępstw i ma ono zupełnie inną dynamikę. Podczas gdy pierwsze spotkanie jest naprawdę intensywne i nie zawiera zbyt wielu dialogów – w większości mówi jedna strona, potem druga – kontynuacja polega bardziej na dzieleniu się w tę i z powrotem po obu stronach. Osobiście starałem się nadal spotykać z niektórymi z tych rodzin i widziałem wiele z nich nawet kilkanaście razy. Był to dla mnie sposób na odwdzięczenie się społeczeństwu.

Chociaż ten program nie mógłby się odbyć jako coś innego niż prawdziwy wspólny wysiłek z ofiarami ze społeczności i osobami za kratkami, słowa tutaj mogą tylko wyrazić, co ten program dla mnie znaczy. Daje mi powód do życia po tym, jak okradłem kogoś z jego życia. Nic nie mogę zrobić, aby zastąpić to życie, ale ten program daje mi sposób na oddanie czegoś z tego, co zabrałem. Program ten może dotrzeć nie tylko do osób uwięzionych. Każdy może stracić swoje człowieczeństwo. Każdy może stracić ukochaną osobę na skutek przestępstwa. Sztuczka, która leży u podstaw tej klasy, polega na tym, żeby to poczuć. Poczuj się za sąsiadami. Okazuj współczucie swoim bliźnim. Po prostu poczuj.

Kilka lat później

Personel ds. Wpływu Przestępczości na Ofiary przeszkolił niektórych z nas, uwięzionych, aby byli pomocnikami dla nowych grup. Udało nam się również zrewidować program nauczania. Kilka lat później mieliśmy okazję w całości wykorzystać napisany przez nas program nauczania i samodzielnie poprowadzić prawie każdy aspekt zajęć. Pod wieloma względami przecieraliśmy nowe szlaki dla programu. Innym pierwszym było to, że była to grupa opiekuńcza i wszyscy byliśmy w ogólnej populacji – polityka mówi, że ta dwójka nigdy nie powinna się ze sobą kontaktować – więc pomyślałem, że to niesamowite, że zaufali nam, że to zrobimy.

To była prawdopodobnie najlepsza pojedyncza klasa, w jakiej kiedykolwiek byłem, i pod wieloma względami najtrudniejsza. To było dla mnie nie lada wyzwanie, by usłyszeć niektóre z tego, co usłyszałem. Poziom uczciwości w tej grupie był całkowicie otwarty od niemal pierwszego wieczoru programu. Fakt, że otworzyli się tak, jak zrobili to dla nas, względnej grupie nieznajomych, był prawdziwym przywilejem. Nigdy nie sądziłem, że zobaczę dzień, w którym będę siedział w pokoju w więzieniu o zaostrzonym rygorze na poziomie piątym i płakał bezwstydnie z głową na ramieniu innego mężczyzny, słysząc o cierpieniu w jego życiu. To było dla mnie i dla wszystkich facylitatorów takie rosnące doświadczenie.

Chociaż nie byłam główną osobą, która prowadziła te zajęcia, miałam chwilę na rozmowę. Przez wiele lat luksusem było to, że nie musiałem rozmawiać o życiu, które odebrałem i myślę, że na wiele sposobów celowo starałem się zdystansować teraźniejszość od człowieka, którym jestem dzisiaj, od tamtego momentu i ten nastoletni chłopak, którym kiedyś byłem. Moim powodem, jak sądzę, był sposób na powiedzenie, że ta osoba nie była mną, mimo że niedawno napisałem list z przeprosinami do rodziny mojej ofiary. Czuję, że zawsze brałem odpowiedzialność za zbrodnię, którą popełniłem, ale jeśli temat się nie pojawił, to mi nie przeszkadzało.

Podczas rozdziału o zabójstwach w tej klasie stanąłem przed wszystkimi i opowiedziałem, co zrobiłem i ilu ludzi skrzywdziłem swoimi czynami. To było bardzo trudne, ale w pewien sposób bardzo wyzwalające. Uznanie tego, co zrobiłem i fakt, że mogłem zobaczyć, ilu ludzi skrzywdziłem, było niezbędną częścią mojego rozwoju jako współczującej istoty. Uważam, że ważne jest, aby facylitatorzy byli gotowi do zabrania głosu i wzięcia odpowiedzialności za swoje działania, aby uczestnicy byli bardziej skłonni zrobić to samo i byli bardziej skłonni przyjrzeć się, jak ich działania wpływają na innych. Czasami łatwo jest mi stracić z oczu, co dzieje się w tym programie, widząc tylko uczestników jako uczniów, którzy się z niego uczą. Ale doświadczam ciągłego rozwoju dzięki temu programowi, jeśli jestem uważny.

Dedykowany dla SN

Przeczytaj RC pismo z pierwszej serii zajęć, na które uczęszczał.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.