Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Więzienie pożądania

Przez AB

Wewnątrz celi więziennej.
Opierałem się praktyce medytacyjnej, ponieważ nie chciałem być sam ze sobą. (Zdjęcie wydrukowane za zgodą Magazyn trójkołowy.)

AB, weteran wojny w Wietnamie, spędził 20 lat w więzieniu o zaostrzonym rygorze w południowej Indianie. Zwolniono go w kwietniu 2003 r. Wyświęcony na kapłana w tradycji buddyjskiej Czystej Krainy, obecnie przebywa w Centrum Zen Udumbara Sangha w Evanston w stanie Illinois. Ten artykuł został przedrukowany za zgodą Magazyn trójkołowy, Wiosna 2004

Każdego dnia z 20 lat, które spędziłem w więzieniu za napad z bronią w ręku, słyszałem słowo wolność miotane niczym modlitwa. Dla nas wszystkich skazanych oznaczało to to samo: wydostać się, wrócić do świata. To cudowne pojęcie wolności — zajmowało nasze dni, nasze sny, nasze fantazje. I mimo całej tej gadaniny o wolności niewielu z nas widziało, że byliśmy w niewoli na długo przed tym, zanim trafiliśmy do więzienia. Lata mojego życia spędziłem w więzieniu własnych pragnień i niechęci: używałem narkotyków, alkoholu i związków jak aspirynę.

oparłem się medytacja ćwiczyć moje pierwsze lata w środku z prostego powodu, że nie mogłem być sam ze sobą. Ból widząc to, co było w moim sercu, był zbyt wielki. O wiele łatwiej mogłem poruszać się po więziennym świecie niż w szambie własnego umysłu. Miałem myśli o chaosie, przemocy, seksie, nawrotach narkotyków. W moim umyśle zamordowałem, zgwałciłem, ukradłem i okaleczyłem. Nie chciałem być sam na sam z tą osobą.

Kiedy minęły lata, a ja w końcu zebrałem się na odwagę, by odwrócić się i stanąć twarzą w twarz ze sobą, pomyślałem, że mogę manipulować swoim umysłem. Siedziałem godzinami i starałem się odwrócić myśli od udręczonych wspomnień z przeszłości, oskarżeń, zgorzknienia i przemocy. Nie dotarło do mnie, że nie mam kontroli nad powstawaniem moich myśli. Nie myślałem myślami; sami myśleli. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, poczułem głęboką ulgę. Myśli nie były mną, a jakikolwiek osąd, jaki mógłbym o nich wydać, był całkowicie niepotrzebny. Moim obowiązkiem było tylko siedzieć z nimi, bez motywu, agendy czy intencji.

Kiedy dziś szukam wolności, znajduję ją nie w fantazjach czy snach, ale w praktyce siedzenia. Co to za wolność, która istnieje w nicnierobieniu? To wolność, by nie ingerować i nie reagować. To wolność, by po prostu obserwować. Nie muszę oceniać traumy, która pojawia się w moim umyśle. Nie muszę angażować się w setki opowieści, które mogą zająć mój umysł w ciągu dnia. W nie przywiązanie do myśli i idei, pragnień i pragnień, nienawiści i urazów, więzy moich najbardziej negatywnych myśli i emocji rozpłynęły się w mgle, która wciąż się pojawia, ale już nie dominuje w moim życiu. Znalazłem wolność: jest to wolność nieprzywiązywania się, wolność nieprzywiązywania się i nie opierania się. To wolność, by pozwolić sobie na bycie ze sobą.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Więcej na ten temat