Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Współczucie dla siebie

Współczucie dla siebie

Słowo „współczucie” wygrawerowane na srebrnym metalu.
Dokonuję zmian w swoim życiu na lepsze, a to przyniesie korzyści innym. (Zdjęcie zrobione przez Kirsten Skiles

Na małej białej kartce papieru na moim biurku jest cytat. Brzmi on: „Nie ma porażki, chyba że już nie próbujesz. Nie ma porażki poza wewnętrzną. Żadna prawdziwa bariera nie do pokonania, z wyjątkiem naszej wrodzonej słabości celu!”

To stwierdzenie mnie inspiruje, ponieważ budzi we mnie tę część mnie, która nigdy się nie poddaje, bez względu na szanse i sytuację. Jednak kiedy siedzę tutaj, pisząc to, znajduję się w jednej z tych „przestrzeń głowy”, gdzie wszystko wokół mnie jest przygnębiające i naprawdę trudno mi przetrwać dzień. Zwykle w tych chwilach depresji myślę o wszystkich złych rzeczach, które wyrządziłem w swoim życiu, i zaczynam sobie mówić, że nie jestem dobry, fałszywy czy fałszywy.

Nazywam to moim „cyklem samo-sabotażu” i jest to naprawdę popieprzone, „trudne do wydostania się” miejsce w moim umyśle. Wygląda na to, że w tym momencie naprawdę łatwo byłoby się poddać. Mam na myśli, dlaczego nie? W końcu zmarnowałem swoje życie i przestraszyłem tak wielu ludzi; o co chodzi?

Chodzi o to (przynajmniej dla mnie), że bym się poddał, a to by oznaczało, że zawiodłem, że już nie próbowałem, że barierą nie do pokonania, którą osiągnąłem, była moja własna słabość.

Czytałem o tym, jak mnisi w Tybecie zostali zabici, gdy komunistyczny rząd chiński rozprawił się z praktykującymi buddyzmem. Czytałem, jak nie stawiali oporu, jak siedzieli szybko i mierzyli się ze śmiercią ze spokojnym zrozumieniem, że nie wszystko jest stracone. Nie poddawali się. Pokazali do ostatniego tchu, że potrafią pokonać każdą barierę ze współczuciem i miłością nie tylko dla tych, którzy odbierają im życie, ale także dla siebie. Wierzę, że musisz zrozumieć siebie, pokochać siebie i wybaczyć sobie, jeśli chcesz znieść i zmienić swoje otoczenie na lepsze.

Jeśli czytasz ten artykuł w więzieniu, wiesz, jak trudno jest kochać siebie. Możesz przyznać swoim rówieśnikom lub partnerom: „Tak, kocham siebie i akceptuję siebie”. Ale wiesz też, że są chwile, kiedy jesteś sam i zaczynasz przeglądać te „stare taśmy” w swojej głowie, jak zrobiłeś to lub tamto, powiedziałeś to lub tamto bliskim, a nawet nieznajomym. Wtedy poczucie winy zaczyna napływać falami.

Przypominając sobie, że choć krzywdzę innych, nie muszę tego dalej robić, utwierdzam w przekonaniu, że dokonuję zmian w swoim życiu na lepsze i że przyniesie to korzyści innym. Odciąga również moją uwagę od poczucia winy i użalania się nad sobą i pomaga innym przezwyciężyć ich cierpienie i wnieść szczęście do ich życia.

Uwięzienie nie musi być miejscem torturowania samego siebie i odosobnienia opartego na poczuciu winy. Za tymi murami i płotami możemy przynieść pokój i współczucie innym i sobie, przekształcając się w kochające, współczujące istoty. Możemy również dotrzeć do innych, dzieląc się naszymi obawami i niedociągnięciami. W końcu nasza samoakceptacja bólu, który wyrządziliśmy, i nasza determinacja w używaniu współczucia zamiast nienawiści i poczucia winy, pozwalają nam przezwyciężyć nasze otoczenie.

Teraz, gdy kończę ten esej, zdaję sobie sprawę, że pisanie go było sposobem na podzielenie się ze sobą tym, że cierpię w środku i nie muszę cierpieć. Zdaję sobie również sprawę, że ci, którzy to przeczytają, są częścią mojego uzdrowienia. To wywołuje uśmiech na mojej twarzy i wdzięczność w moim sercu za tych z was, którzy dzielą się moimi przemyśleniami. Ostatecznie pomagasz mi zmienić moje ja-wątpić i poczucie winy w miłość i akceptację siebie. Dziękuję za współczucie, które rośnie w twoim sercu i życzliwość, jaką okazujesz innym.

Autor gościnny: LB

Więcej na ten temat