Utrzymywanie równowagi

Przez WP

Kobieta medytująca na skale nad morzem podczas zachodu słońca.
Usunięcie naszych przywiązań i kultywowanie naszej świadomości i wglądu nie wystarczy, aby uwolnić nas z uścisku smutku i cierpienia. (Zdjęcie zrobione przez ransomtech)

W. P. shares about the frustration that can arise when changing one’s focus from self to others and provides helpful resources for those who might feel discouraged.

Wielu ludzi medytować aby zyskać większą świadomość lub stać się oświeconym. Niektórzy chcą po prostu wewnętrznego spokoju i dobrego samopoczucia. Niezależnie od tego, co ich motywuje, niewiele myśli o tym, jak będzie wyglądało życie, gdy ich świadomość wzrośnie. Nie zdają sobie sprawy, że wiele z ich nadziei i marzeń to fantazje i złudzenia. Nie rozumieją, że ich fantazje i złudzenia znikną wraz ze wzrostem ich świadomości i wglądu, powodując wewnętrzną pustkę. Wkrótce mogą poczuć, że ich życie nie ma kierunku ani sensu i po prostu chcą się poddać.

To śmiertelna pułapka. To taki, w którym wpadłem w siebie i właśnie uciekam z jego uścisku (chociaż wygląda na to, że musiałem odgryźć sobie nogę, żeby uciec). Kiedy mój umysł stał się bardziej skoncentrowany i spokojny, moje poczucie własnej ważności zaczęło zanikać. Zacząłem dostrzegać, że większość moich działań była napędzana przez nawyki i obraz, jaki miałem o sobie. Zdałam sobie sprawę, że bardzo niewiele robiłam, była altruistyczna, a nawet pożyteczna dla mnie, więc zaczęłam eliminować złe nawyki i bezsensowne czynności, aż pewnego dnia nie pozostało już wiele do wyplenienia, korzystnego lub szkodliwego. Prawie każda czynność wydawała się bezsensowna lub szkodliwa, a życie było zupełnie puste. Byłem sfrustrowany, próbując zająć swoje dni. Moje noce stały się nieustanną walką o zachowanie zdrowego rozsądku, ponieważ boli mnie głowa (bardziej jak pulsowanie w moim umyśle) zarówno z powodu frustracji, jak i pustki, którą czułem. Czasami było tak źle, że leżałem w łóżku zwinięty w kłębek, zaciskając zęby z bólu, aż w końcu sen zapadł w połowie nocy. Czasami stawałem się tak nieprzywiązany do życia, że ​​nie obchodziło mnie, czy wyjdę z więzienia, czy nawet przeżyję. Nic już nie miało znaczenia. Nie obchodziło mnie, czy otrzymuję listy od rodziny lub przyjaciół, i rzeczywiście miałabym nadzieję, że nie, żebym nie musiała ich odpisywać. Trzymałem się z dala od siebie i unikałem rozmów i w zasadzie chciałem, żeby to wszystko się skończyło.

Napisałem do Czcigodnego Thubtena Chodron i powiedziałem jej, jak się czuję, a ona dostrzegła sedno problemu. Oto, co mi powiedziała:

Wskazuje, że bezużyteczność szukania szczęścia w zewnętrznych obiektach pogrąża się, ale znalezienie wewnętrznej radości nie jest jeszcze silne. Zrozumiałeś, że nieproduktywne nawyki i emocje powodują cierpienie i widziałeś, jak wiele zmian wewnętrznych jest koniecznych, aby otworzyć nasze serca i być prawdziwie altruistycznym. Ale nie jesteś jeszcze zadowolony z robienia małych kroków w kierunku miłości, współczucia i altruizmu i życzysz sobie, aby cały egoizm natychmiast zniknął, ponieważ uwolnienie się od niego wydaje się tak gigantyczne.

Więc widzicie, moim problemem było (i nadal jest), że kiedy przezwyciężałem swoje szkodliwe nawyki i nastawienie, nie kultywowałem żadnych korzystnych. Podczas gdy ćwiczyłem nie wyrządzanie krzywdy innym, nie robiłem, co mogłem, aby być pomocnym.

Oto historia, która również pomogła mi się uwolnić. Przeczytałem to w książce o nazwie Dar dobrego samopoczucia przez Ajahna Munindo.

Słyszałem historię o młodym mieszkańcu Zachodu podróżującym po Azji Południowo-Wschodniej, który był szczególnie zaniepokojony tym, że nie przyłączył się do niczego poza najlepszą tradycją, więc przeszedł od nauczyciela do nauczyciela, przeprowadzając z nimi wywiady. Zadał każdemu po kolei pytanie: „Co to było? Budda robisz pod drzewem bodhi? Wyobrażam sobie, że planował porównać wszystkie odpowiedzi, a następnie dokonać wyboru. Każdy nauczyciel naturalnie odpowiedział z własnej perspektywy. Pierwszy, japoński nauczyciel mieszkający w Bodhgaya powiedział: „Och, Budda robił shikantaza”. Wtedy inny nauczyciel powiedział: „The Budda zdecydowanie ćwiczył anapanasati.” Inny odpowiedział: „The Budda robił dzogczen”. I dalej „The Budda siedział w vipassanie medytacja”. Kiedy ten poszukiwacz odwiedził Tajlandię i zapytał Ajana Chana, co? Budda robił pod drzewem bodhi, Ajahn Chan odpowiedział: „Wszędzie Budda poszedł, był pod drzewem bodhi. Drzewo bodhi było symbolem jego właściwego poglądu”.

Ta historia pomogła otworzyć mój ciasny umysł i zobaczyć, że doprowadzam jedną część praktyki do skrajności, całkowicie pomijając inną istotną część. Zdałem sobie również sprawę, że chwytałem się teorii o oświeceniu i byłem przez nią duszony.

Usunięcie naszych przywiązań i kultywowanie naszej świadomości i wglądu nie wystarczy, aby uwolnić nas z uścisku smutku i cierpienia. Życie nie stanie się prostsze i radośniejsze tylko dzięki siedzeniu w medytacja, medytacja nie sprawi, że automatycznie staniemy się tą wspaniałą i współczującą osobą. Potrzeba więcej.

Kultywowanie świadomości i wglądu poprzez medytacja jest bardzo korzystny. Jest to pierwszy krok do przezwyciężenia naszych skaz, ponieważ najpierw musimy być w stanie je dostrzec. Następnie musimy je przezwyciężyć poprzez pielęgnowanie współczucia i życzliwości. To dla mnie najtrudniejsza część praktyki, ponieważ większość życia trzymałem dla siebie. Jednak ta odrobina współczucia i życzliwości, którą okazuję innym, wypełniła pustkę we mnie i pozwoliła mi kontynuować.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Więcej na ten temat