Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Nauka znajdowania wewnętrznego spokoju

Przez LB

Mężczyzna z głową opartą na ręce, w kontemplacji.
Jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny. Codziennie biorę za siebie odpowiedzialność i pamiętam tych, którym sprawiłem ból. (Zdjęcie zrobione przez Bryana Rosengranta)

Pierwotnie opublikowane w Wewnątrz Dharmy, biuletyn dla buddyjskich więźniów.

Minęło trochę czasu, odkąd napisałem artykuł specjalnie dla Wewnątrz Dharmy. Prawda jest taka, że ​​zostałem zwolniony z aresztu o zaostrzonym rygorze i wpadłem w nieprzewidziane trudności, a w rezultacie stworzyłem nowe problemy dla siebie i innych. Mam nadzieję, że dzieląc się tym, co się stało, da innym w podobnej sytuacji (tj. wychodzącej z izolatki po kilku latach) „przeczucie”, czego szukać i jak tego uniknąć. Wkrótce potem dowiedziałem się, że nie tylko ja miałem podobne problemy. Ale moje były zdecydowanie źle traktowane przeze mnie i dlatego zakończyły się złą nutą. Gdybym po prostu trzymał się Dharmy, koncentrował się na swojej praktyce i dzielił się nią z zaufanym członkiem naszego grona sangha, wtedy może sprawy potoczyłyby się inaczej.

Po trzech latach zostałem zwolniony z jednostki zarządzającej więźniami (IMU) z głównego więzienia w Oregonie. Natychmiast wpadłem w intensywne uczucie paranoi i strachu. Dla niektórych osób te uczucia wynikają z opuszczenia bezpiecznej i wygodnej celi, w której przynoszone są posiłki i gdzie można cieszyć się komfortem słuchania radia lub rekreacji bez konieczności odchodzenia daleko – wszystko jest dostarczane do pokoju. Są też tacy z nas, którzy spędzili całe życie w więzieniu (dla mnie 26 lat) i zgromadzili wielu wrogów. Następnie zostajemy wyrzuceni na ich środek i kazano nam zatonąć lub popłynąć. Szczerze mówiąc, tęskniłam za swoją celą i wygodami, jakie niosła, ale nie mogłam się doczekać wizyty, w której będę mogła przytulić mamę. Minęły cztery lata od naszego ostatniego uścisku! Potem powiedzieli mi, że nie mogę mieć wizyty kontaktowej. Potem powiedzieli mi, że nie mogę pracować. Potem straciłem nadzieję.

Przez lata spędzone w więzieniu często zastanawiałem się, jak niektórzy mężczyźni mogli zakopać się w „dziurze” i jak mogli całkowicie i całkowicie stracić wszelką troskę i troskę i po prostu odejść. Ale teraz już wiem. Z pewnością odpowiadam za swoje czyny. Codziennie ponoszę odpowiedzialność i pamiętam o tych, którym sprawiłem ból. Pamiętam też tych, którzy tak jak ja sami stworzyli własne piekło na ziemi, którzy zostali zamknięci w więzieniu w więzieniu, a moja determinacja, by zrozumieć i troszczyć się, jest wzmocniona.

W ciągu ostatnich pięciu lat odkryłem, że można się czegoś nauczyć na błędach, które popełniam. Niektórzy będą się śmiać i pomyślą: „Oczywiście, że tak, głupku!” Ale zdziwiłbyś się, jak wielu z nas dzień w dzień wali głową w ścianę, próbując zrozumieć, dlaczego nigdy nie uzyskamy innego rezultatu, robiąc w kółko to samo.

Zaczynam patrzeć na cały obraz i nie mogę nie dostrzec siebie w każdym, kogo spotykam. Zaczynam czuć, przez co ta osoba musi przechodzić i nie chcę, żeby jeszcze bardziej cierpiała. Chcę w jakiś sposób pomóc, a to z kolei skłania mnie do głębszego zajrzenia w moje własne cierpienie i jego przyczyny. Z pewnością, jeśli potrafię zrozumieć i uśmierzyć własne cierpienie, mogę wskazać innym, takim jak ja, właściwy kierunek.

Przykro mi to mówić, ale nie rozpracowałem tego — cóż, nie wszystkiego. Ale rozumiem, jak osoba w więzieniu może stracić wszelką nadzieję i troskę, a następnie zrobić coś głupiego, podczas gdy powinien był przede wszystkim wyciągnąć rękę i podzielić się swoimi uczuciami i obawami.

Uczę się. A kiedy się uczę, będę tu również dla ciebie. Każdego dnia, kiedy poświęcam zasługi mojej praktyki, jesteś włączony. Zdaję sobie sprawę, że wy jesteście najważniejsi w tej sferze samsary i moim obowiązkiem jest dopilnowanie, abym robił wszystko, co w mojej mocy, by ulżyć cierpieniu innych. Może to być tylko siedzenie w ciszy każdego dnia i dzielenie się swoim bólem, dopóki nie znajdziesz nadziei w swoim życiu. Ale przynajmniej nie będziesz sam. Przynajmniej będziesz wiedzieć, że ktoś rozumie i wie, co czujesz. Wtedy ty i ja możemy pomóc komuś innemu, troszcząc się o niego i jego szczęście.

Obyś miał szczęście i przyczyny szczęścia. Obyś był wolny od cierpienia i przyczyn cierpienia. Obyś miał spokój.

Drogi LB:

Z listu do Czcigodnego Thubtena Chodrona (po tym, jak napisała do niego, gdy usłyszała, że ​​wziął strażnika jako zakładnika i uwolnił ją bez szwanku):

Przesyłam pozdrowienia i dziękuję za kartkę i miłe słowa, które przesłaliście mi jakieś cztery tygodnie temu. Chciałem wyrazić, jak cudownie i ciepło było, kiedy przeczytałem, jak nadal wspierasz i troszczysz się o tę wrodzoną dobroć, o której wiesz, że jest w tobie. Naprawdę doceniam fakt, że poświęciłeś czas na napisanie i podzielenie się tym ze mną.

Osób uwięzionych

Wiele więźniów z całych Stanów Zjednoczonych koresponduje z Czcigodnym Thubtenem Chodronem i mnichami z opactwa Sravasti. Oferują wspaniały wgląd w to, jak stosują Dharmę i starają się przynieść korzyść sobie i innym, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Więcej na ten temat