Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail

Wyobrażam sobie swoją śmierć

Werset 4 (ciąg dalszy)

Część serii rozmów na temat Lamy Tsongkhapy Trzy główne aspekty ścieżki wydawane w różnych miejscach w Stanach Zjednoczonych w latach 2002-2007. Ten wykład został wygłoszony w Missouri.

Werset 4: Wyobraź sobie swoją śmierć (pobieranie)

Rozmawialiśmy o trzy główne aspekty ścieżki. Czym oni są? Pierwszy?

Publiczność: Zrzeczenie się.

Czcigodny Thubten Chodron (VTC): Drugi?

Publiczność: Bodhiczitta.

VTC: Trzeci?

Publiczność: Poprawny widok.

VTC: Dobra.

Odkrywamy pierwszy na zrzeczenie się, Zwany również determinacja bycia wolnym z cyklicznej egzystencji. Rozmawialiśmy o pierwszych trzech wersetach i jesteśmy na wersecie czwartym, w którym byliśmy już od dłuższego czasu, ponieważ pierwsze zdanie w wersecie czwartym jest bardzo bogate:

Kontemplując czas wolny i dary tak trudne do znalezienia oraz ulotną naturę twojego życia, odwróć przywiązanie do tego życia. Wielokrotnie kontemplując nieomylne efekty karmy i nieszczęścia cyklicznej egzystencji, odwróć przywiązanie do przyszłych żywotów.

Ten werset mówi o dwóch poziomach zrzeczenie się które przeciwdziałają dwóm poziomom przywiązanie. Jeden jest do przywiązanie do tego życia. Drugi to przywiązanie przyszłych żyć – do przywiązanie do wszelkiego rodzaju szczęścia w cyklicznej egzystencji. O pierwszym z nich rozmawiamy od dłuższego czasu; że przywiązanie do szczęścia tego życia wiruje wokół ośmiu światowych trosk.

Zapamiętaj te drogie osiem światowych trosk że żyjemy na co dzień? Mamy przywiązanie do otrzymywania pieniędzy i rzeczy materialnych, niechęci do nieotrzymywania ich lub ich zniszczenia. Jesteśmy zachwyceni, kiedy jesteśmy chwaleni i mamy aprobatę i słodkie słowa miłe dla ego, a potem czujemy się zdenerwowani i przygnębieni, gdy spotykamy się z winą, krytyką lub dezaprobatą. Potem czujemy się zachwyceni, gdy mamy dobrą reputację i dobry wizerunek, i bardzo nieszczęśliwy, gdy mamy złe. A potem rozkoszować się wszystkimi naszymi przyjemnymi przyjemnościami zmysłowymi; właśnie zjedliśmy dobry lunch, lody czekoladowe (mniam!) i przyjemne dźwięki i zapachy, wygodne łóżko do leżenia – to wszystko; a potem nieszczęście, gdy ich nie otrzymujemy.

Żeby wyjaśnić, nie ma nic złego w szczęściu. W przyjemności nie ma nic złego. To, co sprawia nam trudność, to przywiązywanie się do tych rzeczy. Jako zwykłe istoty bardzo często między uczuciem przyjemności a późniejszym przywiązanie do niego jest ledwie miejsce. Nadchodzi szczęśliwe uczucie i „Boing!” Trzymamy się. Więc staramy się zrobić trochę odstępu między nimi. Czujemy to miłe uczucie, ono tam jest – ale nie musimy się tego czepiać, szukać i czynić z niego cel naszego życia. Jeśli wykonujesz cztery uważności, kiedy wykonujesz uważność uczuć, próbujesz być świadomy swoich uczuć. I świadomy bez ich generowania kolejnych przywiązanie lub późniejszą awersję, którą często mamy do negatywnych uczuć.

Biorąc tę ​​medytację do serca

W pierwszym zdaniu mówił o „wypoczynku i darach, które tak trudno znaleźć”. Kontemplacja tego jest sposobem, który pomaga nam docenić nasze życie i szukać wyższego celu i sensu poza ośmioma ziemskimi troskami. Następnie drugie antidotum na przywiązanie tego życia kontemplowałaś ulotną naturę twojego życia, innymi słowy nietrwałość i śmierć. Ostatnim razem, kiedy się spotkaliśmy, rozmawialiśmy o nietrwałości i śmierci. Przeszliśmy przez dziewięciopunktową śmierć medytacja. Czy ktoś to zrobił od tego czasu? Jakie masz doświadczenie?

Publiczność: Śniło mi się, że ugryzł mnie wąż i umieram. Ale nie wiem, czy to było połączone z medytacja. Nie miałam przez to żadnych głębokich efektów, próbując przejść i odcisnąć na sobie wagę tego.

VTC: To bardzo cenne medytacja. Czasami, kiedy zaczynamy to robić po raz pierwszy, wydaje się to bardzo intelektualne. Przechodzimy przez dziewięć punktów: „Tak, śmierć jest definitywna, co jeszcze jest nowego?” A czas śmierci jest nieokreślony: „Tak, już to wiem”. A w chwili śmierci nic nie ma znaczenia poza Dharmą: „Tak, tak, tak. Gdzie są moje lody czekoladowe? Na pierwszy rzut oka wydaje się raczej intelektualny. Ale kiedy naprawdę spędzamy trochę czasu zastanawiając się nad tymi punktami, a zwłaszcza stosując je do tych, na których nam zależy i do siebie samych: naprawdę myślimy o własnej śmierci io tym, jak to będzie umrzeć; i wyobrażanie sobie śmierci tych, na których nam zależy; i rozmyślając, że z pewnością nie więcej niż sto lat nikt z nas w tej sali nie będzie żywy. Wiesz, że? Kiedy wielokrotnie zastanawiamy się nad tymi rzeczami, ma to naprawdę duży wpływ na nasze życie.

Wyraził pan zainteresowanie obejrzeniem zwłok, zwłok w szpitalu. Dlaczego to robimy? Cóż, ponieważ czasami śmierć wydaje nam się czymś bardzo intelektualnym: zdarza się innym ludziom, nie zdarza się to teraz. Ale kiedy widzimy zwłoki, naprawdę skłania nas to do refleksji: „Cóż, poczekaj chwilę. Było tam coś, czego teraz nie ma”. I widząc ciało rozpadu i „To się stanie ze mną”. Co się stanie, gdy mi się to przydarzy? Czy naprawdę dam sobie z tym radę? Czy będę mógł spokojnie umrzeć? A co się stanie po tym, jak oddzielę się od tego? ciało? Na tym skupia się znaczna część naszego bezpieczeństwa ciało— całe nasze poczucie bezpieczeństwa wynikające z posiadania tożsamości ego.

Ten pomysł kto I jestem. Kto I jestem i jak ludzie powinni traktować me. Co I powinien. Co my miejsce na świecie. Wiele z tego koncentruje się wokół naszego ciało.

Kiedy już tego nie mamy ciało, kim będziemy myśleć, że jesteśmy? Kiedy już tego nie mamy ciało, wtedy też nie będziemy już dłużej w tym środowisku. Środowisko pomaga nam także warunkować i dawać nam poczucie tożsamości. Jestem zakonnicą mieszkającą w klasztorze. Oto klasztor, oto pozostali monastycy. Oto moja ciało noszenie szat. To jest mój kolor skóry. To jest moje pochodzenie etniczne. To jest moja religia. Tyle tożsamości wokół naszego ciało i jego otoczenie – a kiedy to zniknie, to kim na świecie będziemy?

Podobnie jak ciało ma ciągłość po śmierci, świadomość ma ciągłość po śmierci. The ciało nie znika po śmierci. Ma ciągłość i rozpada się. Podobnie świadomość nie kończy się po prostu po śmierci. Ma ciągłość. Więc co się stanie z naszą świadomością? Jeśli masz zmysł do odrodzenia, a nawet jeśli nie masz, to co dzieje się z moją świadomością po tym życiu, kiedy nie jest już z tym związana ciało? Jeśli masz ochotę na odrodzenie, zastanów się: „Jak sobie poradzę z odrodzeniem się w innym miejscu?” – gdzie nie mam tego ciało i ta aktualna tożsamość ego, na której można się oprzeć?

Czcigodny Chodron medytuje.

Rozważanie nietrwałości i śmierci jest bardzo cenne w przezwyciężaniu sztywnych wyobrażeń o tym, kim jesteśmy.

To było dla mnie naprawdę interesujące, właśnie przeprowadzka z Seattle do tego miejsca. Obserwowałem, jak niepewne stało się moje poczucie siebie, ponieważ zmieniło się moje otoczenie. Wybrałem zmianę, była zaplanowana i wszystko. Jednak nawet kiedy to się dzieje, brzmiało to jak: „Poczekaj chwilę. Nie wiem, jak tu pasuję. Nie wiem, jakie są zasady. Teraz wyobraź sobie, że nagle znajdujemy się w kolejnym odrodzeniu, a oto to nowe ciało. Nie wiesz jak to działa, nie masz żadnych zdolności. Pomyśl o niemowlętach. Nie mają żadnej zdolności do myślenia: „Och, jest moja matka i ojciec – i oczywiście będą się o mnie troszczyć”. Oni nic nie wiedzą. Możesz zrozumieć, dlaczego dzieci dużo płaczą, cała ta niepewność, ponieważ nie ma sposobu, aby zrozumiały, o co chodzi w życiu.

Potem, oczywiście, kiedy już zaczniemy rozumieć, o co chodzi w życiu, rozwiniemy wszystkie te sztywne koncepcje tego, „kim jestem” i „jak inni ludzie powinni być wobec mnie”. To rodzi wiele cierpienia. Ale refleksja nad przemijaniem i śmiercią jest naprawdę bardzo cenna.

Szok śmierci

Zawsze jesteśmy bardzo zaskoczeni, gdy ktoś umiera. Zawsze przychodzi to jako szok: „Och, właśnie widziałem tę osobę. Teraz nie żyją. Jeden z moich kotów, ten w Seattle, zdechł w weekend. To nie było zaplanowane. Nie miałem tego w kalendarzu. A to był tylko kot. Nie powinienem mówić po prostu kot, ponieważ z jej punktu widzenia był to środek wszechświata.

Jest wielu ludzi, którzy umrą od teraz do dzisiejszego pójścia spać. Większość z nich myśli, że nie umrze. Jak mówiłem ostatnim razem, nawet ludzie w szpitalu – nie czują, że dzisiaj umrą. Ludzie, którzy będą mieli atak serca między teraz a dziesiątą wieczorem, nie wiedzą o tym. Ludzie, którzy umrą na tętniaki mózgu, nie mają pojęcia. Po prostu idziemy naszą wesołą drogą z uczuciem, że będziemy żyć wiecznie i tak naprawdę nie dbamy o nasze karmy, nie dbając o nasze umysły. A potem nagle huk! Tam jest śmierć.

To było dla mnie bardzo wzruszające, kiedy byłem w Gwatemali kilka miesięcy temu. Przyszła do mnie jedna kobieta. Jej mąż lub chłopak, nie pamiętam, mieszkał w innym kraju. Przyjechał do Gwatemali, aby się z nią zobaczyć i właśnie przyjechał. Jego bagaż został skradziony – co często się zdarza w tym kraju. Kiedy w końcu dotarł do niej, był trochę zdenerwowany kradzieżą jego bagażu. Zirytowała się na niego, że zdenerwował się kradzieżą jego bagażu, ponieważ ostrzegała go przed kradzieżą bagażu. Powiedziała mu, żeby nie jeździł transportem publicznym, a on i tak to zrobił i tak został skradziony. Więc był zdenerwowany, a potem zła na niego. Byli młodzi, to nie tak, że byli starzy. Potem miał tętniaka mózgu. W środku kłótni ostatnią rzeczą, jaką jej powiedział, było: „Czuję, że mnie odpychasz”. A potem miał tętniaka mózgu. Wieczorem był już w śpiączce, a kilka dni później już nie żył.

Przyszła do mnie, ponieważ była tak bardzo torturowana, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką jej powiedział, było: „Czuję, że mnie odpychasz”. Właśnie się pokłócili. Myślałem o nim umierającym w tym stanie psychicznym i jej radzeniu sobie z jego śmiercią i jej stanem psychicznym. Wszystko to dzieje się, ponieważ czujemy, że będziemy żyć wiecznie. Czuli, że mają luksus, by móc się na siebie złościć i to wypracować Mañana— innym razem, później. Ale tak się nie stało. A teraz pomyśl, ile razy zdarza się to w życiu ludzi – to uczucie, że będziemy trwać wiecznie. Jednak tak się nie dzieje.

Utrzymywanie na szczycie naszego życia

Musimy być przygotowani na śmierć na pstryknięcie palca. Czy jesteśmy gotowi? Czy sprawy w naszym życiu są naprawdę ustalone? Czy mamy poczucie spokoju w naszym życiu, tak że gdybyśmy musieli szybko umrzeć, czulibyśmy się z tym dobrze?

Pamiętam, że chodziłem na warsztaty z moją przyjaciółką, która jest pielęgniarką hospicjum. To był warsztat Stephena Levine'a; być może byłeś w niektórych z nich. To takie interesujące. Jest bardzo dobry w swojej pracy. Ma mikrofon, który wychodzi w publiczność, a ludzie opowiadają swoje historie. Tak wielu ludzi opowiadało historie o śmierci swoich bliskich io tym, jak bardzo ich kochali – i nie byli w stanie powiedzieć swoim bliskim, że ich kochają. Albo jak walczyli z krewnym wiele lat temu i nigdy się nie pogodzili – a potem ten krewny zmarł. Ile cierpieli i cierpieli z tego powodu.

Siedząc i słuchając, jak ci ludzie opowiadają swoje historie, było tyle cierpienia. Myślałem: „Mówią o sali pełnej 500 osób — ale te 500 osób to nie są ludzie, z którymi powinni rozmawiać. Musieli porozmawiać z jedyną osobą, która zginęła”. Jednak z powodu arogancji, nienawiści czy czegokolwiek, nigdy nie rozmawiali z tą jedną osobą. W ten sposób czują się w powietrzu i pozostają nierozwiązani w tak wielu kwestiach.

Dzieje się tak, ponieważ ludzie nie myślą o nietrwałości i śmierci. Nie trzymamy się na szczycie naszego życia. Nie sprzątamy. Na przykład, gdy rozlejesz mleko na podłogę, od razu je posprzątasz. Kiedy rozlewamy mleko w naszym życiu różnymi rzeczami, staramy się w jakiś sposób je oczyścić lub jakoś rozwiązać, ponieważ śmierć naprawdę może nadejść w każdej chwili. Jak będziemy się czuć, jeśli będziemy musieli szybko umrzeć? Albo druga osoba, na której nam zależy, umrze szybko, zanim te rzeczy zostaną wypowiedziane. Więc to jest rodzaj cierpienia w tym życiu, które bierze się z nieprzypominania sobie śmierci.

Jeśli myślisz o karmy które tworzymy przez przywiązanie, gniew, urazę i złośliwość – całe to cierpienie, na które się przygotowaliśmy. To jest stworzone przez nasz przywiązanie i te negatywne postawy. Te negatywne postawy powstają, ponieważ nie pamiętamy o nietrwałości i śmierci i myślimy, że będziemy żyć wiecznie. Jeśli pamiętamy śmierć, to jaki jest pożytek z gniewania się na kogoś? Jeśli pamiętamy śmierć, po co być do czegoś przywiązanym? Widać, dlaczego wspomnienie śmierci działa jak niesamowite antidotum na nieczyste stany umysłu. To uniemożliwia nam tworzenie negatywnych karmy i zachęca nas do tworzenia dobra karmy. Wtedy w chwili śmierci nie żałujemy. Możemy dokonać tego przejścia pokojowo. Więc naprawdę warto się nad tym zastanowić. Przypomnij sobie wiele przykładów osób, które znamy, którzy zginęli lub historie ludzi o ludziach, którzy zmarli. Pomyśl o nich, zastanów się nad nimi, zastanów się nad tym, przez co przeszli ludzie. The dziewięciopunktowa medytacja śmierci pomaga nam w tym.

Wyobrażanie sobie własnej śmierci

Jest inny medytacja pomaga nam pamiętać o nietrwałości i śmierci. To jest wyobrażenie sobie własnej śmierci. Oczywiście to tylko wyobraźnia i za każdym razem to robisz medytacja możesz to nieznacznie zmienić. To, co robisz, to ćwiczenie umierania w różnych sytuacjach i sprawdzanie, jakie to uczucie. To bardzo przydatna mediacja. Kiedy zaczynamy, można zacząć na różne sposoby. Jednym ze sposobów jest po prostu pomyślenie o problemie zdrowotnym, który miałeś lub po prostu nie czujesz się dobrze. Wyobraź sobie, że idziesz do lekarza, który przeprowadza kilka testów. Następnie wyobraź sobie, że wchodzisz po wyniki badań, a lekarz ma pewien wyraz twarzy – wiesz, że to nie jest dobra wiadomość. Weźmy na przykład raka, znamy tak wielu ludzi, u których zdiagnozowano raka i ludzi, którzy na raka zmarli. Jak byśmy się czuli, gdybyśmy otrzymali diagnozę raka?

Intelektualna część naszego umysłu może powiedzieć: „Och, czuję się dobrze. Tak, jestem gotów umrzeć. Po prostu umrę z wdziękiem i pożegnam się ze wszystkim. W porządku." Jeśli naprawdę się nad tym zastanowisz, to nie wiem — nie sądzę, żebym czuła się tak dobrze, gdybym od dziś do jutra udała się do gabinetu lekarskiego i postawiła diagnozę raka. A zwłaszcza byłoby to trudne, gdyby mi powiedziano, że to bardzo, bardzo zjadliwy rodzaj raka, lub taki, który był bardzo zaawansowany. Na Abhajagiri Klasztor ich sąsiadka miała diagnozę raka iw ciągu miesiąca zmarła. To był ktoś, kto był wcześniej zdrowy. Więc takie rzeczy się zdarzają. Wiedziała o Dharmie i wszystkim, ale wiesz, miesiąc i do widzenia.

Naprawdę pomyśl, gdybym dostał diagnozę raka, jak zmieniłoby się moje życie? Jak czułbym się ze swoim życiem? Co byłoby dla mnie ważne, gdybym wiedział, że mam naprawdę poważną chorobę? Zastanów się – jak naprawdę bym się czuła? A komu chciałbym powiedzieć? Mówię to, ponieważ jak już masz diagnozę raka, to po prostu nie jest to moje życie. Muszę poinformować innych ludzi. Kiedy ludzie słyszą diagnozę raka, wszyscy zaczynają podawać ci swoje lekarstwo. Wszyscy zaczynają ci mówić, co masz robić i jak żyć. Niektórzy płaczą i wtedy trzeba się nimi zająć. Niektórzy ludzie mówią ci: „Och, nie martw się. Wyzdrowiejesz. Co się dzieje, to dostajesz wszystkie inne namtok. Namtok oznacza uprzedzenia lub przesądy.

Tutaj próbujesz przetrawić fakt, że masz śmiertelną chorobę. Wtedy nagle twoja matka wariuje, a twój ojciec wariuje. Twój przyjaciel mówi ci: „Och, wyzdrowiejesz. Nie ma problemu." Ktoś inny każe ci pojechać do Meksyku, ponieważ jest specjalny uzdrowiciel. Ktoś inny każe ci iść na chemię. Ktoś inny mówi: „Nie, po prostu zrób długie odosobnienie”. Ktoś inny każe ci zrobić puja. Ktoś inny mówi: „Zrób radiologię”. Ktoś inny mówi: „I tak nie słuchaj lekarza, on błędnie diagnozuje ludzi. Idź po drugą opinię”.

Tutaj siedzisz pośrodku tego, próbując poradzić sobie z własnymi emocjami. W międzyczasie wszyscy inni rzutują to wszystko na ciebie. Jeśli im nie powiesz, a oni się dowiedzą, to co zrobisz? To staje się naprawdę trudne – więc naprawdę o tym pomyśleć.

Publiczność: Słyszałem też, że wielu ludzi po prostu znika. Boją się raka. Nie wiedzą, jak postępować z tobą, który ma raka, więc znikają. Pierwsza grupa zaprzecza rakowi, próbując udawać, że po prostu odejdzie z tym wyjątkowym uzdrowicielem w Meksyku. Ale wielu ludzi zaprzecza, po prostu unikając ciebie. Znam ludzi, którzy boli najbardziej. Chcieli przyjaciół. Pogodzili się z własną śmiercią i chcieli mieć przyjaciół. A ci przyjaciele odeszli, ponieważ ich przyjaciele nie mogli zaakceptować tego, co się dzieje.

VTC: Dużo w tym cierpienia.

Publiczność: Miałem podobny problem, jak to, co opisujesz – jak posiadanie krewnego, u którego zdiagnozowano. Niekoniecznie jest to terminal; i masz pomysły i myśli, które chcesz zaoferować. Ale wtedy już przewidujesz, że nie będzie to mile widziane. Chcesz być pomocny w tym, co możesz mieć do zaoferowania, ale w końcu całkowicie się wycofujesz. Dzieje się tak, ponieważ nie chcesz zostać odrzucony, ale chcesz spróbować pomóc.

VTC: Między ludźmi w tym czasie mogą się dziać bardzo zabawne rzeczy, bo trudno im szczerze mówić. To zdarza się bardzo często. Jakie to uczucie? W Twoim medytacja zrobić te sceny.

Często myślałem: „Jak, u licha, mam to powiedzieć rodzicom?” Odkąd pamiętam, moja mama zawsze powtarzała: „Najstraszniejszą rzeczą, o jakiej przychodzi mi do głowy, jest śmierć jednego z was, dzieci”. Jak więc, u licha, możesz powiedzieć matce, że masz śmiertelną chorobę, skoro słyszałeś o tym od dziecka? Wtedy jesteś w sytuacji, w której musisz porozmawiać z rodzicami: „Och, wszystko w porządku, wszystko jest świetnie!” Kiedy naprawdę zachorujesz, a potem wariują – więc masz wszystkie tego rodzaju rzeczy.

W twoim medytacja myślisz o tym: „Czy jestem przygotowany do radzenia sobie z tym?” Sprawy interpersonalne plus jak się czuję, gdy umieram? Oto jestem (w jakim jesteś wieku) i mam plan na moje życie. Nawet jeśli nie jest to wyraźnie napisane, nadal mam wrażenie: „Nadal chcę to zrobić i nadal chcę zrobić tamto, i jest czas na to, i jest czas na to”. Żyjemy z poczuciem czasu i przyszłości oraz pomysłami na to, jak chcemy tę przyszłość spędzić. Wtedy nagle nie wygląda na to, że będzie tam przyszłość. Jak wtedy czujemy się w naszym życiu — kiedy musimy porzucić wszystkie nasze pomysły dotyczące tego, co chcemy robić w przyszłości?

Często, kiedy piszemy do naszych przyjaciół, o czym piszemy? „Zamierzam to zrobić, zajmę się tamtym”. Nawet wśród zakonnic, a czasami jesteśmy najgorszymi, „Idę tutaj, aby uczyć. Jadę tam na trzymiesięczne odosobnienie. Idę tu spotkać się z moim nauczycielem. Podróżuję." Piszemy do siebie i mamy różne wizje dotyczące podróży, do których się wybieramy, miejsc, do których się wybieramy, nauk, które usłyszymy, odosobnień, które będziemy robić. Jak to będzie, kiedy nagle — skończone — nic z tego już nie jest? Wszystko, z czym mamy do czynienia, to teraz – i może sześć miesięcy, jeśli mamy szczęście, a może nie sześć miesięcy. Jak myślimy o sobie, kiedy musimy pozbyć się uczucia posiadania przyszłości?

Jak będziemy się czuć umierając, gdy nasz potencjał nie został zrealizowany? Pojawia się wiele problemów związanych z akceptacją, że jesteśmy sobą – ponieważ jesteśmy praktykującymi Dharmę i mamy to dążenie dla oświecenia. A jednak jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Nie możemy udawać, że jesteśmy dalej na ścieżce niż jesteśmy. Ale jak będziemy się czuć? Kiedy pojawia się poczucie przyszłości, myślimy: „Cóż, mogę robić postępy na ścieżce. Może w późniejszym życiu uda mi się rozwinąć jakieś realizacje, nabrać większej koncentracji lub zrobić więcej oczyszczenie. Mam przed sobą to życie, aby to zrobić”. A potem nagle masz diagnozę śmiertelną i: „Cóż, nie mam czasu. Co ja mam zrobić? Co tak naprawdę jest ważne? Jak mam przeżyć resztę czasu, który mam? Jak spędziłem czas, który żyję do tej pory? Czy jestem w stanie zaakceptować poziom, na którym jestem w tej chwili na ścieżce — chociaż żałuję, że nie jestem dalej, bo wiem, że umrę za sześć miesięcy?

Czy rozumiesz, co mówię? Zwłaszcza ta rzecz zaakceptowania tego, gdzie jesteśmy teraz? Bo kiedy myśleliśmy, że mamy przed sobą długie życie, to jest dużo czasu, żeby powoli zdobywać te realizacje. A teraz zdaliśmy sobie sprawę: „Nie, nie mamy dużo czasu”.

Realizacje nie nadejdą szybko. Może być szansa, że ​​jeśli będę ciężko ćwiczyć, naprawdę gdzieś się dostanę. Ale jest duża szansa, ponieważ nie możemy forsować naszej praktyki, nie możemy chcieć samych sobie urzeczywistniać. Więc jest duża szansa, że ​​mogę umrzeć bez tych uświadomień. Jak się z tym czuję?

Co robiłem do tej pory? A potem patrząc wstecz na całe nasze życie i wszystkie problemy związane z tym, jak żyliśmy do tej pory i jak naprawdę korzystaliśmy z naszego cennego ludzkiego życia. To doskonała okazja, abyśmy sami zaczęli potykać się o poczucie winy. Więc przyjrzyjmy się naszym nawykowym stanom psychicznym, jak obwiniamy siebie za to, że nie robimy lepszego użytku z naszego życia. Czy naprawdę możemy zaakceptować to, gdzie jesteśmy teraz, czy też teraz, kiedy żyjemy poczucie winy, potykamy się i bijemy samych siebie? A jeśli dostaniemy końcową diagnozę, czy będziemy robić tylko to więcej – marnować więcej czasu? A może istnieje sposób na zaakceptowanie tego, gdzie jesteśmy teraz? Czy istnieje sposób, aby dalej ćwiczyć z nadzieją i entuzjazmem; ale też bardzo akceptując to, co dokładnie jesteśmy w stanie zrobić, a czego nie?

Pamiętam, że zmarł jeden z twoich przyjaciół, może z Reiki. Chcesz opowiedzieć tę historię?

Publiczność: Moja przyjaciółka miała 50 lat i zachorowała na raka wątroby i raka trzustki. Przyjechała do Seattle i pięcioro z nas zaopiekowało się nią w ostatnich tygodniach jej życia. Była chuda jak ołówek, ale ciągle powtarzała: „Wiesz, naprawdę nie mogę powiedzieć, czy mam żyć, czy umrzeć”. Do samego końca powiedziała: „Myślałam, że będę wiedziała, czy umrę, ale naprawdę nie mogę powiedzieć”. To naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Miała bardzo marginalny związek z Kalu Rinpocze, więc była wystawiona na Dharmę. Jedna rzecz, którą mi powiedziała pewnej nocy, która naprawdę mnie uderzyła, to to. Powiedziała: „Wiesz, biegam przez ostatnie dwadzieścia lat ucząc Reiki – a jedyną rzeczą, która teraz przynosi mi pocieszenie, jest Dharma”. To naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. To było tuż przed wyjazdem na trzy miesiące Wadżrasattwa wycofać się. Spędziłem dużo czasu na tym odosobnieniu, myśląc o śmierci i nietrwałości. Bardzo jej dziękuję, bo jej przykład wiele mnie nauczył. Jej życie i to, jak przeżyła swoje życie do końca i jej śmierć, naprawdę wywarły na mnie wpływ.

VTC: Zwłaszcza, gdy widzisz ludzi, którzy pod koniec życia żałują tego rodzaju: „A ja biegałem i nauczałem Reiki i nie zwracałem uwagi na Dharmę”.

Publiczność: Jestem pewien, że jej to pomogło. Myślę, że to był dla niej cnotliwy sposób na spędzenie życia. Ale tym, co naprawdę znalazła pocieszenie, była Dharma, ponieważ tam była narażona na pracę z umysłem.

VTC: Pomyśl o tym i pomyśl o ludziach, których znamy, io stanach psychicznych, w jakich umarli. Pamiętam, że czytałem książkę Paldena Gyatso – był to jeden z mnichów buddyjskich, który był więziony przez wiele lat. Opowiedział tę historię o zobaczeniu jednego mnich, który był bardzo uczony, myślę, że był nawet gesze, który studiował i bardzo dobrze znał Dharmę intelektualnie. Ale kiedy chińscy komuniści grozili mu śmiercią, złożył im trzy pokłony i zaczął płakać i błagać o życie. Palden Lhamo powiedział: „Wow! Oto ktoś, kto powinien był uwewnętrznić Dharmę. Z pewnością o tym wiedział. Ale nie zinternalizował tego. Tak naprawdę nie ćwiczył – w rezultacie w chwili śmierci tak wariował. Czytanie tej historii wywarło na mnie duży wpływ – dobrze jest pomyśleć o tych różnych sytuacjach.

Poza tym to, co robię, kiedy jestem na odosobnieniu, bo w końcu mam na to czas, to sporządzam listę wszystkich osób, które zginęły, których znam. Robię to, ponieważ kiedy żyjesz, nie wydaje się, jakbyś znał wielu zmarłych ludzi. Kiedy zaczynam robić listę, to niewiarygodne. Wielu moich przyjaciół w Dharmie zmarło. Ludzie, z którymi praktykujesz Dharmę i myślisz: „Przyjaciele Dharmy, będą żyć dłużej”. Ale oni nie.

Na moim pierwszym kursie Dharmy, na który poszedłem, usiadłem obok młodej kobiety o imieniu Teresa. Oboje byliśmy mniej więcej w tym samym wieku, tuż po dwudziestce. Nasz kurs Dharmy odbywał się w Kalifornii. Była już wcześniej w klasztorze Kopan i zamierzała tam wrócić. Powiedziała do mnie: „Kiedy dojedziemy do Katmandu, zabiorę cię na kolację albo na ciasto w Katmandu”. Ciasto było bardzo cenne w Katmandu – „Więc cię zabiorę”. Nie mogliśmy się doczekać spotkania w Kopan.

Dojechałem do Kopan i kurs się rozpoczął. Oboje szliśmy na medytacja kurs. Teresa nie przyszła – i nie przyszła i nie przyszła. Zaczęliśmy się martwić tym, co się z nią stało. Kilka tygodni później dowiedzieliśmy się. Dowiedzieliśmy się później, że w Tajlandii był seryjny morderca – chyba ktoś z Francji, który zamordował kilka osób. Teresa była jedną z jego ofiar. Miała postój w Bangkoku w drodze do Kopan, poszła na imprezę i spotkała tego faceta. Zaprosił ją na następny dzień. Zatruł jej jedzenie w restauracji. Znaleźli ją ciało w kanale Bangkoku. To jest rodzaj rzeczy, które są napisane w Newsweek. Niedawno wypuścili też tego faceta z więzienia kilka lat temu. Myślisz o tym. To nie miało przytrafić się komuś w wieku dwudziestu kilku lat, kto wybierał się na… medytacja Oczywiście, kto był moim przyjacielem, którego miałem spotkać. I cóż! Odeszła. To było dla mnie tak duże wrażenie.

Na kursie w Nepalu siedziałem obok jednego Włocha, Stefano. Chyba nigdy go nie spotkałeś, może kiedyś o nim usłyszysz. W tym czasie po prostu rzucał narkotyki; i naprawdę był w bardzo twardych narkotykach. Pamiętam, że ledwo mógł usiedzieć spokojnie. Ale przeszedł przez kurs i odstawił narkotyki. Po kilku latach przyjął święcenia kapłańskie. Potem skończył, dając swoje… śluby z powrotem i widziałem go w Singapurze, kiedy tam byłem. Zjedliśmy lunch z moim nauczycielem. Następną rzeczą, jaką usłyszałem – znaleźli go w Hiszpanii. Zmarł z przedawkowania. Strzelał i zmarł z przedawkowania. Mógłbym wam opowiedzieć więcej historii ludzi, których spotkałem – młodych ludzi, których spotykacie na ścieżce Dharmy, którzy umierają z różnych powodów. Oczywiście nic z tego nie było planowane.

Chodzi o to, by pomyśleć w naszym własnym umyśle, gdyby mi się to przydarzyło: „Czy jestem gotów umrzeć i puścić wszystko? A może czuję w swoim życiu, że jest wiele rzeczy, o które muszę zadbać? Ludzie, na których mi zależy, czy powiedziałem im, że mi na nich zależy? Czy przeprosiłem ludzi, których skrzywdziłem? Czy wybaczyłem ludziom, którzy mnie skrzywdzili? Czy nadal chowam urazę za to, co zrobiono dawno temu? Po prostu patrzenie na własny umysł i odczuwanie spokoju po opuszczeniu tego życia. A może są rzeczy, z powodu których czujemy się winni? Poczucie winy z pewnością nie jest cnotliwym stanem psychicznym. Czy udało nam się rozwiązać problemy, z powodu których czujemy się winni, i odpuścić samą winę? Zróbmy coś z naszą winą, aby w chwili śmierci nie męczyć się tą bezużyteczną emocją. Samo poczucie winy i bicie się, to nie jest cnotliwy stan umysłu. Ale tak często padamy jej ofiarą i jest to bardzo przyzwyczajone. Czy jesteśmy w stanie coś z tym zrobić?

W tym medytacja wyobrażając sobie naszą śmierć myślimy o tych rzeczach. Dostajesz diagnozę i z kim będziesz rozmawiać? Komu powiesz? Jak zamierzasz sobie poradzić z tym, co się dzieje?

Jak będziemy się czuć, że tracimy siły i funkcje organizmu? Raz, kiedy robisz medytacja myślicie: „Mam diagnozę raka, więc będzie jeszcze trochę czasu na śmierć. Ale jak będę się czuł, kiedy dojdzie do punktu, w którym nie będę mógł chodzić? Ponieważ jesteśmy bardzo niezależnymi ludźmi, prawda? Lubimy zarządzać własnym życiem, lubimy dbać o siebie. Jest to uczucie: „Mamy ciało i kontrolujemy nasze ciało i możemy sobie z tym poradzić.” Cóż, jak będziemy się czuć, kiedy nie możemy tego zrobić? Czy będziemy w stanie z wdziękiem przyjąć pomoc innych ludzi? Jeśli dojdziemy do momentu, w którym sikamy i robimy kupę w pieluszce, czy będziemy się czuć dobrze, gdy nasi przyjaciele lub krewni zmienią pieluchę? Czy będziemy w stanie być dobrzy dla tych ludzi? Czy poczujemy się upokorzeni? Czy będziemy źli, ponieważ nasze ciało traci energię i czujemy, że to niesprawiedliwe?

Często o tym myślę – zwłaszcza o sportowcach, ludziach, którzy są bardzo przywiązani do swojej siły fizycznej. Potem, kiedy się starzeją i ich ciało nie działa? To musi być bardzo trudne, ponieważ tak duża część tożsamości ego brzmi: „Jestem niezależny, jestem dobrym sportowcem, mogę kontrolować swoje życie”. Wtedy jesteś i nie możesz. Pamiętam jednego młodego mężczyznę, którym pomagałem się opiekować, gdy umierał. Umierał w domu i nie mógł nawet dojść do łazienki, jego rodzina musiała go nieść. Był duży i jego siostry musiały zanieść go do łazienki, rozebrać, żeby mógł zrobić siusiu i kupę, a potem zanieść z powrotem do łóżka. Jak się czujesz? Jak się poczujesz, kiedy to się stanie? Albo kiedy inni muszą nas kąpać? Nie możemy się nawet wykąpać. Albo nie możemy mówić? Mamy pomysły lub myśli, ale nie mamy energii, by mówić lub nasz głos nie będzie działał. Jak będziemy się z tym czuć, nasze ciało porzucając nas i tracąc siły?

Co jest jeszcze bardziej przerażające, jak będziemy się czuć, gdy nasz umysł się zdezorientuje? Pomyśl o chwilach, kiedy jesteśmy chorzy w tym życiu – po prostu jesteśmy przeziębieni. Czy łatwo jest praktykować Dharmę, kiedy jesteśmy przeziębieni? Mała zimna głowa: „Och, nie mogę praktykować Dharmy, ponieważ nie potrafię jasno myśleć”. Albo złapiemy grypę. Wiesz, jak kiedy złapiesz grypę, jak twój umysł staje się trochę dziwny? Albo jak kiedy zasypiasz, jak czasami twój umysł staje się dziwny? Co będziemy robić, gdy umieramy i zażywamy różne leki? Lub nawet jeśli nie przyjmujemy leków, tylko przebieg pogorszenia naszego ciało a nasz umysł zaczyna się mylić? Nie możemy odróżnić jednej rzeczy od drugiej. Nie możemy się wyrazić. Co wtedy zrobimy? Czy będziemy w porządku, wiedząc, że nasze umysły są zdezorientowane? Czy w ogóle będziemy w stanie? schronić się w tym momencie?

Publiczność: Często upokarza nas ta myśl, ponieważ myślę: „Będę gotów umrzeć”. Ale potem staram się wykonywać praktykę każdego ranka, gdy tylko się obudzę, aby nawet mentalnie po prostu recytować modlitwę schronienia. Nawet po raz drugi, jeśli robię to trzy razy; za drugim razem nagle mój umysł odpłynął już gdzie indziej. Nie mogłem nawet dokończyć trzech wersów.

VTC: Tak, to jest to. To bardzo upokarzające, prawda?


Publiczność: Po prostu myślę o tym, że umieram w delirium — ile mam zamiaru próbować przywoływać te rzeczy na myśl?

VTC: Dokładnie! Czy będziemy w stanie skoncentrować nasz umysł, kiedy umrzemy? A zwłaszcza, gdy ciałotraci energię, a różne elementy ciało są absorbujące i wpływają na stan psychiczny. Czy w tym czasie będziemy mogli ćwiczyć? Jedna osoba z Seattle właśnie do mnie napisała, miała wypadek samochodowy. Nie przewidziała zbliżającego się wypadku, ponieważ w tym czasie czytała. Powiedziała, że ​​jej pierwszą reakcją, gdy coś się rozbiło, było: „Och, bip, bip, bip, bip”. Po prostu bardzo się wściekła i zaczęła przeklinać. To naprawdę nią wstrząsnęło, ponieważ powiedziała: „Wow, co się stanie, jeśli zdarzy mi się wypadek i umrę, albo nawet nie ulegnę, jeśli mój umysł tak szybko się zdenerwuje”. Bardzo się tym denerwowała. To jest sprawa do przemyślenia i naprawdę wyobraź sobie siebie w takich sytuacjach i zobacz.

Jest kilka punktów, aby to zrobić medytacja. Jednym z nich jest to, że możemy zdać sobie sprawę, że poczucie wielkiego ja — który rządzi i może sobie poradzić ze wszystkim, jest całkowitym złudzeniem. Kiedy zaczynamy to sprawdzać i naprawdę szczerze o tym mówić, zaczynamy widzieć: „Nie, nie dam sobie z tym rady”. Następnie wykorzystaj to upokarzające doświadczenie, mówiąc: „Ale chcę być w stanie sobie z tym poradzić – a sposobem na poradzenie sobie z tym jest praktykowanie Dharmy już teraz”. Użyj tego jako czegoś, aby nas zachęcić i popchnąć do praktyki. Tak więc w chwilach, kiedy stajemy się leniwi i mówimy: „Ach, zrobię to później” i tak dalej. Aby móc o tym pomyśleć i powiedzieć: „Nie, naprawdę muszę teraz ćwiczyć, ponieważ nie wiem, kiedy nadejdzie śmierć”. Więc znowu używamy tego upokarzającego doświadczenia, aby nie czuć się źle z samym sobą, ale aby zachęcić siebie do prawdziwego wykorzystania naszego potencjału.

Druga rzecz, kiedy to robimy medytacja Dzieje się tak, kiedy możemy zdać sobie sprawę, że nie będziemy mieć tego całkowicie razem, kiedy umrzemy. Więc zacznij myśleć: „No cóż, jak mogłem myśleć? Albo jak mam ćwiczyć, kiedy to się stanie?” Wyobraź sobie różne scenariusze, wyjmij nauki Dharmy, które mieliśmy do tej pory i wypróbuj je. Wyobraź sobie: „Co by się stało, gdybym zmienił zdanie, by myśleć w ten sposób w tej sytuacji?”

Na przykład, a to nie było w medytacja, to prawdziwa historia, ale służy swojemu celowi. Prowadziłem rekolekcje i o tym mówiłem medytacja wyobrażania sobie naszej śmierci. Jedna z kobiet podniosła rękę i powiedziała: „Cóż, to coś, co mi się przydarzyło, ponieważ nie czułam się dobrze. Wszedłem i zrobili kilka badań, a lekarz przyszedł i powiedział mi, że mam terminalną rzecz. Naprawdę zacząłem się tym denerwować.” Była młoda, miała dwadzieścia kilka lat. A ona powiedziała: „Wtedy pomyślałam: 'Co by zrobił Jego Świątobliwość? Dalajlama robić? Co w takiej sytuacji zrobiłby Jego Świątobliwość?”. Przyszło jej do głowy: „Po prostu bądź uprzejmy”. Potem powiedziała: „Ok, wiesz, jeśli mam przejść przez tę chorobę i to i tamto, to po prostu muszę być miła. Bądź uprzejmy dla mojej rodziny, dla personelu szpitala, dla pielęgniarek, techników i lekarzy. Po prostu bądź uprzejmy, zamiast wpadać w mój własny egocentryczny strach i własne podróże”. Kiedy pomyślała o „Po prostu bądź uprzejma” i jej uwaga skupiła się na innych, powiedziała, że ​​jej umysł stał się spokojny. Tak sobie z tym poradziła. Jak się okazało, była to błędna diagnoza, ale na pewno ją przeraziło – i nauczyła się czegoś bardzo ważnego.

Podobnie, kiedy to robimy medytacja i wyobrażamy sobie naszą śmierć — patrzymy całkiem uczciwie. Przyglądamy się, jakie emocje pojawiają się w naszym umyśle, gdy słyszymy o naszej śmierci, słyszymy o naszej diagnozie lub kiedy nasza ciałotracimy siły lub kiedy naprawdę zbliżamy się do śmierci. Wyobraź sobie, że jesteś bliski śmierci i słyszymy, jak wszyscy rozmawiają w sali szpitalnej: „Och, spójrz na nią, wygląda, jakby miała trudności z odpuszczeniem”. A ty mówisz: „Nie, nie jestem!” Ale nie możesz im powiedzieć, że się mylą.

Pomyśl o tego rodzaju rzeczach i zastanów się: „Jak mam ćwiczyć? Jak mam ćwiczyć, kiedy słyszę ludzi szepczących w szpitalnej sali — i mówią o mnie coś, co nie jest prawdą, ale nie mogę się wyrazić. Albo: „Jak mam ćwiczyć? Oto jestem. czuję moje ciało tracąc energię. Ludzie muszą mi pomóc zadbać o podstawowe ciało funkcje i czuję się z tym naprawdę nieswojo.” Co muszę ćwiczyć, aby zmienić zdanie i pozwolić, aby działo się to z wdziękiem? Jak mogę teraz ćwiczyć, aby nie czuć się zawstydzonym, niekomfortowym, bezradnym lub beznadziejnym? Jak mogę pozwolić innym ludziom zaopiekować się mną z wdziękiem, aby czuli się komfortowo, a ja czułem się komfortowo?

Albo zastanów się: „Jak mam sobie radzić nie tylko z moimi lękami przed śmiercią, ale także z lękami moich rodziców przed moją śmiercią lub lękami moich przyjaciół przed moją śmiercią”. Albo: „Jak będę się czuł, gdy nagle moi przyjaciele odejdą, bo nie mogą sobie z tym poradzić? Wszyscy ci ludzie, o których myślałem, że są bardzo dobrymi przyjaciółmi, nagle mnie unikają”. Albo: „Jak się będę czuł, jeśli po prostu chcę zostać sam, a wszyscy ci ludzie przyjdą do mnie z całą swoją trywialną rozmową. Jak sobie z tym poradzę? Pomyśl o remediach Dharmy. Obserwuj swój własny umysł.

Jak będziemy się czuć w sytuacji, gdy wokół nas ludzie rozmawiają o błahych sprawach? Możemy czuć złość. Cóż, jak mam sobie poradzić z moim złość kiedy to się dzieje? Użyj tego medytacja jako sposób na wyobrażenie sobie i bycie szczerym na temat możliwych wewnętrznych postaw i emocji, które mogą się pojawić. Następnie zastosuj Dharmę do radzenia sobie z nimi. Korzyścią z tego jest to, że otrzymujemy trochę treningu i praktyki. Kiedy rzeczywiście nadchodzi czas śmierci, mamy pewną praktykę, na której możemy się oprzeć.

Publiczność: Co myślisz? Słyszymy te historie wielkich praktykujących, którzy umierają z wdziękiem i… medytować i podobne rzeczy. Czy fakt, że są w stanie umrzeć i mają wystarczająco nienaruszone zdolności umysłowe, aby robić te rzeczy, jest wynikiem praktyki? Jeśli ktoś umiera, a jego umysł jest tak zamglony, że nie może ćwiczyć, czy to po prostu karmy? Choroba jest karmy. Wynika z tego rodzaj choroby. Wszystko inne jest połączone… [niesłyszalne]

VTC: Choroba i rodzaje rzeczy, które pojawiają się w naszym umyśle, są definitywnie uwarunkowane zjawiska. Karma z pewnością odgrywa w tym pewną rolę. Jeśli chodzi o praktykujących, którzy mają jasny umysł, myślę, że jest to definitywnie rezultat ich dobrej praktyki i pewnego poziomu koncentracji. To też prawdopodobnie wynik wystarczająco dobrego karmy aby ich umysł również nie pogorszył się w czasie, gdy umierają. Teraz inni ludzie mogą mieć bardzo jasny umysł, kiedy są zdrowi, ale kiedy ich ciało zachorować? To bardzo naturalne, że kiedy ciałojest chory, umysł po prostu nie myśli tak jasno. To naturalne zjawisko. Karma prawdopodobnie odgrywa w tym pewien element, ale także fizyczny związek między ciało i umysł.

Publiczność: W ciągu ostatnich kilku lat życia Ajahna Buddhadasy miał kilka udarów. Niektóre z nich były niewielkie. Ale szczególnie w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zmarł pod koniec maja, a jeden udar miał około stycznia lub lutego, który był dość ciężki. Przez cały ten czas nadal był czujny. Jego zdolność mówienia była przez jakiś czas osłabiona, ale jego powrót do zdrowia jak na swój wiek był trzy do czterech razy szybszy niż u większości ludzi. Pod koniec życia lekarz oszacował, że z powodu udarów stracił około 40% kory nowej. Mógł nadal dawać Dharma mówi i był całkiem klarowny. Stracił trochę swojego słownictwa i części pamięci. To tak, jakby został powalony, a jego zdolność do odskoku była imponująca. I robił takie rzeczy, jak po jednym poważnym udarze, który miał… mnich po prostu przeczytaj wszystkie podstawowe Dharma książki, które czytają i zapamiętują młodzi mnisi tajscy. Zapamiętał te rzeczy na nowo w wieku 83 lat. Po tym, jak przeszedł, miał to mnich przeczytaj kilka jego własnych książek i co najmniej 500-stronicowe transkrypcje wykładów. Można było zobaczyć uderzenia i zdolność do odskoku, która była imponująca.

VTC: Brzmi to też jak rodzaj samoakceptacji, w której nie złorzeczył się, nie denerwował i nie był zły z powodu tego, co się z nim dzieje.

Publiczność: Wcześniej miał kilka ataków serca, a jego zdrowie było słabe od około połowy lat 60. Chociaż nie można zajrzeć do środka, wydawało się, że zaakceptował śmierć. Mógł z tego żartować i nie był to rodzaj nerwowego żartu. To był rodzaj otwartego humoru. Jakby przez tydzień miał cukrzycę – to było interesujące. Jego poziom cukru we krwi znacznie spadł, a tydzień lub dwa później nie było to nic wielkiego. Uśmiechał się i robił małe komentarze. Ale żeby wrócić do sedna, jego zdolności koncentracji były dość silne. Ustanowił bardzo dobrą praktykę uważności, tak że ten rodzaj pędu uważności i czujności wydawał się przenosić, a następnie zdolność koncentracji. Mógł wykorzystać zasoby, które mu pozostały, najlepiej jak potrafił, nawet gdy ciało wyraźnie się rozpadał.

VTC: I brak zniechęcenia nad kondycją fizyczną…

Publiczność: Przez długi czas czuł, odkąd Budda zmarł w wieku 80 lat, nie miał żadnego interesu, żyjąc powyżej 80 lat. W pewnym sensie była to ulga. Poważnie uważał, że to trochę żenujące, aby przeżyć… Budda.

VTC: Poświęć kilka minut na coś medytacja teraz.

Czcigodny Thubten Chodron

Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.