Kolory Dharmy
Sprawozdanie z szóstego dorocznego zachodniego buddyjskiego zgromadzenia klasztornego, które odbyło się w Opactwo Shasta w Mount Shasta, Kalifornia, 17-20 października 1997 r.
Cztery lata temu niektóre mniszki z tradycji tybetańskiej zastanawiały się, jak cudownie byłoby spotkać się razem z zachodnimi mnichami z różnych tradycji buddyjskich w USA. Tak narodził się cykl corocznych konferencji. Wszystkie były interesujące, ale czwarte, które odbyło się w dniach 17-20 października 1997 r. w opactwie Shasta w Kalifornii, było wyjątkowe. Opactwo Shasta to wspólnota 30-35 mnichów, założona przez wielebnego mistrza Jiyu na początku lat 70. Jako bhikszuni trenowała w Soto Zen, więc jej uczniowie przestrzegają nauk Zen i żyją w celibacie. Byli bardzo gościnni, a podczas naszego pierwszego wspólnego posiłku przytłaczało mnie uczucie, jak cudownie było siedzieć w pokoju wypełnionym „altruistycznymi, krótko ogolonymi”, jak nazywa nas mój przyjaciel. Nie musiałem wyjaśniać tym ludziom, o co chodzi w moim życiu; oni zrozumieli.
Wzięło w nim udział dwudziestu uczestników, zachodnich mnichów z tradycji therawady, tybetańskiej, soto zen, chińskiej, wietnamskiej i koreańskiej. Kolaż kolorów był piękny. Tematem naszego wspólnego czasu był „trening”, a każda sesja a klasztorny wygłosił krótką prezentację, która wywołała dyskusję. Nie będę udawał, że jest to pełny lub bezstronny obraz konferencji. Poniżej udostępniono niektóre z punktów, które najbardziej mnie zainteresowały. Pierwszego wieczoru mieliśmy wprowadzenie, sesję powitalną, modlitwy i medytacjai zwiedzanie opactwa. Wszyscy byliśmy zdumieni tym, co społeczność stworzyła razem. Wielu mnichów jest tam od ponad 20 lat, co jest rodzajem stabilności rzadko spotykanej obecnie w Ameryce. jasne, klasztorny życie i ta wspólnota pracowały dla nich.
Sobota rano Wielebny Eko, opat z opactwa Shasta od śmierci wielebnego Jiyu w zeszłym roku, opowiadali o swoim szkoleniu. Klasztor to rodzina religijna. To nie jest firma, szkoła ani grupa jednostek konkurujących ze sobą lub wpadających na siebie. Powodem, dla którego idzie się do klasztoru, jest bycie klasztorny, więc nauka, praktyka i medytacja są przede wszystkim. Drugim powodem jest bycie częścią społeczności. Samo życie wspólnotowe jest naszą praktyką, ponieważ życie z innymi stawia nas przed samymi sobą. Ciągle wpadamy na własne uprzedzenia, osądy, przywiązania i opinie i musimy je posiadać i pozwolić im odejść, zamiast obwiniać innych. Szkolenie nowicjuszy koncentruje się na pomaganiu nam stać się bardziej elastycznymi i zrezygnować przywiązanie do naszych opinii i nalegania, aby sprawy potoczyły się tak, jak my tego chcemy. Za dużo formalności w treningu sztywnieje, za mało i tracimy poczucie wdzięczności i szacunku tak ważne dla postępu. Trzecim powodem pójścia do klasztoru jest służenie innym, ale z ostrożnością, aby nie reifikować naszej służby w ego-tożsamość „mojej pracy” lub „mojej kariery”.
Czcigodny Tenzin Kaczo, bhikszuni w tradycji tybetańskiej, mówił o szkoleniu nauczycieli. Zauważyłem, że ci mnisi, którzy dopiero zaczynali nauczać, byli zainteresowani poznaniem technik nauczania, aby wygłaszać jasne przemówienia. Ale dla tych, którzy nauczają od jakiegoś czasu, problem polegał na tym, jak być dobrym przewodnikiem duchowym i jak pracować z brakiem uznania lub negatywnymi projekcjami uczniów. Wiele lat temu Ajahn Chah powiedział, że jeśli spróbujemy zadowolić naszych uczniów, poniesiemy porażkę jako nauczyciele. Obowiązkiem nauczyciela jest mówić i robić to, co jest korzystne dla ucznia, a nie to, co sprawi, że będzie lubiany lub przyciągać wielu ludzi. Zwłaszcza jako mnisi nie powinniśmy polegać na studentach. Nie musimy przyciągać tłumu, aby uzyskać wystarczającą ilość dana do utrzymania rodziny. Żyjemy prosto, a naszym celem jest praktyka, a nie zadowolenie studentów, zdobycie sławy czy zakładanie wielkich ośrodków Dharmy. Jako nauczyciele powinniśmy być jak śmietnik: uczniowie będą wyrzucać na nas swoje śmieci, ale jeśli zaakceptujemy je bez krzywdy i winy, to się rozpadnie i dół nigdy się nie zapełni. Ponieważ umysły czujących istot są nieokiełznane, nie jest niczym niezwykłym, że błędnie interpretują działania swoich nauczycieli i projektują błędy na swoich nauczycielach. Kiedy uczniowie mają problemy z nauczycielem, możemy skierować ich do innego nauczyciela lub członka grupy klasztorny społeczności, aby im w tym czasie pomóc. Wielebny Jiyu powiedział, że posiadanie studentów może być „największym zmartwieniem”. Na koniec konferencji zapytałem jednego z młodszych członków, co najbardziej go poruszyło w ten weekend. Powiedział, że słuchał, jak jego nauczyciele mówili, jak trudno było pomóc uczniom, a uczniowie, naciskali guziki, wpadali w szał. „To sprawiło, że się zatrzymałem i pomyślałem”, powiedział, „Kiedy im to zrobiłem?”
Tego wieczoru mówiłem o treningu myślenia, kładąc nacisk na „branie i dawanie” medytacja i sposobów przekształcania niekorzystnych okoliczności w ścieżkę. Branie i dawanie jest odwróceniem od naszego zwykłego nastawienia, ponieważ tutaj rozwijamy współczucie, które pragnie wziąć na siebie cierpienie innych i miłość, która pragnie dać innym całe nasze własne szczęście. Potem wyobrażamy sobie, że właśnie to robimy. Oczywiście pojawiło się pytanie: „Co się stanie, jeśli to zrobię, zachoruję i nie będę mógł ćwiczyć?” Doprowadziło to do ożywionej dyskusji na temat naszych wielu warstw egocentryzm i naszej sztywnej koncepcji siebie. Zrzucanie całej winy na egocentryczne myśli jest sposobem na przekształcenie niekorzystnych okoliczności w ścieżkę, ponieważ doświadczamy przeciwności z powodu negatywnych karmy tworzyliśmy w przeszłości pod wpływem egocentryzm. Dlatego uznając, że to zaabsorbowanie sobą nie jest wewnętrzną naturą naszego umysłu, ale przypadkową postawą, właściwe jest jedynie obwinianie go, a nie innych czujących istot, za nasze problemy. Podzieliłem się z nimi czasem, w którym zaoferowałem pomoc koledze praktykującemu, a on zamiast tego mnie zbeształ. Po raz pierwszy przypomniałem sobie ten sposób myślenia i oddałem cały ból mojemu egocentrycznemu nastawieniu. Im bardziej on krytykował, tym bardziej przekazywałem to dalej egocentryzm, który jest moim prawdziwym wrogiem, faktycznym źródłem mojego cierpienia. Na koniec, jak dla mnie nietypowo, mój umysł był naprawdę szczęśliwy, bez zamętu, po tym, jak został rozcięty.
W niedzielny poranek głos zabrał Ajahn Amaro z tajskiej tradycji leśnej winaja trening (klasztorny dyscyplina). „W czym się żyje zasady wszystko o? Dlaczego nasz nauczyciel, tzw Budda, A mnich?” on zapytał. Kiedy umysł jest oświecony, automatycznie następuje życie wolne od szkodzenia – to znaczy życie zgodnie ze wskazaniami. Jest to naturalny wyraz oświeconego umysłu. The winaja tak byśmy się zachowali, gdybyśmy byli oświeceni. Początkowo, gdy Budda jako pierwszy utworzył sangha, nie było zasady. Założył różne zasady w odpowiedzi na jedno klasztorny lub inny działający w nieoświecony sposób. Chociaż zasady jest ich wiele, sprowadzają się one do mądrości i uważności. The winaja pomaga nam ustanowić nasz związek ze światem zmysłów i żyć prosto. The zasady skłonić nas do zadania sobie pytania: „Czy naprawdę tego potrzebuję? Czy mogę być szczęśliwy bez tego?” i w ten sposób kierują nas ku niepodległości. Zwiększają również naszą uważność, ponieważ kiedy je przekraczamy, zadajemy sobie pytanie: „Co we mnie nie zauważyło lub nie przejmowało się tym, co robię?”
Opona winaja zrównuje wszystkich mnichów: każdy, bez względu na swój wcześniejszy status społeczny czy aktualny poziom urzeczywistnienia, ubiera się tak samo, je tak samo, zachowuje to samo zasady. Z drugiej strony, są chwile, kiedy jedna osoba jest szanowana. Na przykład słuchamy rad dotyczących Dharmy naszych seniorów (tych, którzy zostali wyświęceni przed nami), bez względu na ich poziom wiedzy i urzeczywistnienia. Służenie starszym ma przynosić korzyści młodszym — aby mogli nauczyć się bezinteresownego zachowania — a nie sprawiać, że seniorzy czują się bardziej komfortowo. W innych sytuacjach podążamy za tym, kto kieruje danym dziełem, niezależnie od tego, jak długo ta osoba jest wyświęcona.
Kiedy ktoś — przyjaciel, uczeń, a nawet nauczyciel — zachowuje się niewłaściwie, jak sobie z tym radzimy? W klasztorny społeczności mamy obowiązek pomagać sobie nawzajem. Zwracamy uwagę innym na błędy nie po to, aby zmienili się, abyśmy byli szczęśliwsi, ale aby pomóc im się rozwijać i ujawnić swoje Budda Natura. upomnieć kogoś, np winaja daje nam pięć wskazówek: 1) prosić innych o pozwolenie, 2) czekać na odpowiedni czas i miejsce, 3) mówić zgodnie z faktami, a nie ze słyszenia, 4) kierować się miłującą dobrocią i 5) być wolnymi od sama wina.
Sobotnie popołudnie było „szatami dookoła świata”, prawdziwym buddyjskim pokazem mody. Każda tradycja z kolei pokazywała różne szaty, wyjaśniała ich symbolikę i demonstrowała zawiłości ich zakładania (i utrzymywania!). Kilka osób powiedziało mi później, że było to dla nich najważniejsze wydarzenie konferencji: była to fizyczna demonstracja jedności różnych tradycji. Na pierwszy rzut oka nasze szaty wyglądają inaczej: bordowe, ochrowe, czarne, brązowe, szare, pomarańczowe, różne długości i szerokości. Ale kiedy przyjrzeliśmy się bliżej sposobowi szycia szat, odkryliśmy, że każda tradycja miała trzy podstawowe szaty i każda szata była wykonana z tej samej liczby pasków zszytych razem.
Zszyte łaty materiału są symbolem prostego życia, życia, w którym człowiek jest gotów zrezygnować z bezpośrednich przyjemności świata zewnętrznego, aby osiągnąć wewnętrzny spokój iw ostatecznym rozrachunku przynieść pożytek innym. To cecha, którą zauważyłem u osób obecnych na konferencji. Nikt nie starał się być wielkim nauczycielem, wyrobić sobie markę, założyć wielkiej organizacji, której stał na czele. Nikt nie narzekał na swoich nauczycieli ani na nauczycieli nikogo innego. Nie, ci ludzie po prostu wykonywali swoją praktykę, dzień po dniu. Była w nich pewna przejrzystość: mogli mówić o swoich słabościach i porażkach i nie czuli się bezbronni. Widziałem, że Dharma działa. Były cechy tych, którzy byli wyświęceni przez dwadzieścia lat, których nie można znaleźć u przeciętnej osoby, ani nawet u nowo wyświęconych. Osoby te charakteryzowały się wyjątkowym poziomem akceptacji siebie i innych, pewną dalekosiężną wizją, stałością i zaangażowaniem.
W niedzielny wieczór rozmawialiśmy o relacji uczeń-nauczyciel i o tym, jak pasuje ona do naszej praktyki. Jeden mnich powiedział, że szukał swojego nauczyciela, ponieważ potrzebował pomocy w robieniu tego, co wiedział, że należy zrobić na ścieżce duchowej. Na początku wydawało się, że istnieje duża różnica w znaczeniu relacji nauczyciel-uczeń oraz sposobie, w jaki miała być kultywowana i wykorzystywana w praktyce każdej tradycji. Jednak po głębszym zastanowieniu wyłoniła się jedność: nasi nauczyciele dostrzegają w nas znacznie większy potencjał niż my sami w sobie i rzucają nam wyzwanie, aby pomóc nam to wydobyć. Therawada mnich opowiedział historię westernu mnich który był zły na Ajahna Chaha i poszedł powiedzieć mu o swoich błędach. Gdy uczeń ciągle narzekał na wady Ajahna, Ajahn Chah słuchał uważnie i na koniec powiedział: „Dobrze, że nie jestem doskonały, w przeciwnym razie pomyślałbyś, że oświecenie jest gdzieś poza tobą”. Zen klasztorny powiedział, że za każdym razem, gdy uczeń zaczął ubóstwiać wielebnego mistrza Jiyu i stał się zbyt zależny, zaczynała stukać sztucznymi zębami w ustach, kiedy pili herbatę. Tybetańska mniszka opowiedziała o tym, jak Zopa Rinpocze trzymał swoich uczniów do późnych godzin nocnych, nauczając bez przerwy, podczas gdy ci walczyli o to, by nie zasnąć lub poradzić sobie ze swoimi problemami. złość że muszą robić coś cnotliwego tak długo, kiedy chcą iść spać. Kiedy nauczyciel jest mądry i współczujący, a uczeń świadomy, szczery i inteligentny, nauczaniem staje się samo życie.
Każdego wieczoru dyskusje posesyjne trwały do nocy. Istniało prawdziwe pragnienie, aby dowiedzieć się więcej o praktykach i doświadczeniach innych oraz wykorzystać tę wiedzę do udoskonalenia naszych własnych. Gdy nadszedł poniedziałkowy poranek, wszyscy odczuli głębokie poczucie wdzięczności za współzależne wydarzenie, w którym uczestniczyliśmy, oraz silną wiarę i wdzięczność za Budda, nasz wspólny nauczyciel. Później medytacja i modlitwy, spotkaliśmy się razem i każdy klasztorny powiedział poświęcenie z jego serca, a następnie wiatry karmy gdy się rozstawaliśmy, rozwiewał liście w różnych kierunkach.
Aby znaleźć się na liście mailingowej dotyczącej przyszłych konferencji, prosimy o kontakt z Ven. Drimay, Vajrapani Institute, Box 2130, Boulder Creek CA 95006.
Czcigodny Thubten Chodron
Czcigodny Chodron kładzie nacisk na praktyczne zastosowanie nauk Buddy w naszym codziennym życiu i jest szczególnie uzdolniony w wyjaśnianiu ich w sposób łatwo zrozumiały i praktykowany przez ludzi Zachodu. Jest dobrze znana ze swoich ciepłych, pełnych humoru i klarownych nauk. Została wyświęcona na mniszkę buddyjską w 1977 roku przez Kyabje Ling Rinpocze w Dharamsali w Indiach, aw 1986 otrzymała święcenia bhikszuni (pełne) na Tajwanie. Przeczytaj jej pełną biografię.